Skocz do zawartości

Yah-oo

Members
  • Liczba zawartości

    26
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Yah-oo's Achievements

Apprentice

Apprentice (3/14)

  • First Post
  • Collaborator
  • Week One Done
  • One Month Later
  • One Year In

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Chciałbym post z wyjazdu dołączyć do tematu Relacje i mam wszystko wyedytowane i w podglądzie też jest ok i nie mogę znaleźć sposobu  na zamieszczenie go. Jak to się robi? 
  2. Nie ma chyba nic wspanialszego niż takie puste trasy i takie słoneczko i takie widoki + sprawdzona ekipa do apres dzięki wrzucam ten rejon do swoich ski-planów pozdr 
  3.   super, to było trochę przewrotne pytanie, ale dzięki pozdr 
  4. Yah-oo, dnia 22 List 2014 - 20:33, napisał:   ok, wygładzenie ..  ale pytanie było takie czy po serwisie maszynowym serwisant coś dodatkowo z tą krawędzią robi? może nie trzeba nic już robić?
  5. Swego czasu w nie najmłodszym już wieku 36 l. zerwałem przednie w. i poboczne przyśrodkowe na sali.   Po około 1,5 miesiąca ( kolejka na zabieg) wykonano mi rekonstrukcję. Rzeczywiście, do przeżycia.  Rehabilitacja, praca z kolanem od razu nastąpiła. Kilka wizyt u rehabilitantów - co i jak robić i dalej to już samemu.  To była codzienna, żmudna, często bolesna praca. Jednak nie było innego wyjścia. Byłem cierpliwy.  Było chodzenie w kulach, później bez, praca z gumami, piłkami, basen, wirówki, krioterapia i wiele innych. Muszę przyznać, że ból i sztywność w kolanie odczuwałem ponad rok. Ale stopniowo on był coraz mniejszy. Kolano przyzwyczajało się do obciążeń ale bardzo powoli.                                  Po 3 miesiącach wszedłem na deskę windsurfingową odpowiednio szeroką ( pomimo, że umiem pływać na małych deskach ) i z małym żagielkiem, ćwicząc stabilizację.  Stopniowo od krótkich sesji do dłuższych.                              Po pół roku zatrudniłem się jako instruktor na stoku ale tylko do pracy z początkującymi, gdzie mogłem mobilizować nogę ale jej nie nadwyrężać. Nawet wtedy po około 2 -3 zajęciach kolano potrafiło puchnąć nieco, mimo założonej ortezy.  Kiedy tak się działo, odpuszczałem temat, odpoczywałem od stania, podchodzenia czy płużenia i wracałem po kilku dniach.   Pełne czucie w kolanie przyszło po 2 latach albo nawet dłużej.  Jeździłem na nartach coraz szybciej i agresywniej czując że wszystko wraca do stanu sprzed urazu.    Kierowałem się zasadą , cały czas stopniowo, słuchaj swojego kolana. Zmęcz, poćwicz, daj odpocząć.    Mój przypadek uważam za pomyślnie zakończony, ponieważ wykonuję wszystko, tak jak chcę, bieganie, narty, rower, windsurfing, snowboard, inne.  Nie używam ortezy ani ściągaczy. Nie myślę o tym kolanie. Nie boli w ogóle. Jedyne, co mam to minimalny 5 stopniowy deficyt zgięcia ale w niczym mi to nie przeszkadza.    Jest blisko 10 lat po zabiegu i wszystko jest super ok! Cieszę się codziennie, tym bardziej, że to dochodzenie do sprawności  tak długo trwało.    Wszystkim, którzy są przed zabiegiem, życzę takiego osiągnięcia pełnego wyleczenia czyli takiego osobistego sukcesu!  pozdrawiam
  6.   Korzystaliście skiturowo ze szlaków czy zasadą gdzie oczy poniosą? Jak wygląda freeriding w konfrontacji z carabinieri byli, nie byli, jeśli byli to jak uciekaliście pozdr 
  7. Wujot, wspaniałe foty, uwielbiam rower i góry, podkręciłem się ... dzięki!
  8. Diamentami oprócz wyrównywania również hartujemy krawędź. To się dzieje w serwisie ręcznym.   Czy po serwisie maszynowym jest ta krawędź jakoś utwardzana? 
  9. Otóż to, kombinacja najczęściej się sprawdza. Choć jak masz zadbany sprzęt i nie jeździsz po kamlotach, to serwisem ręcznym jesteś w stanie dłuuugo utrzymywać nartę w ''ryzach''. Ktoś zaprzeczy? Poza tym w serwisie ręcznym możesz wyprowadzić miejscowe uszkodzenie krawędzi ( może nie zawsze na 100% - zależy od wielkości uszkodzenia) ale nazwijmy to załagodzić a na maszynie trzeba zjechać krawędź na całej długości ( nawet tam, gdzie była zdrowa) aż zniknie uszkodzenie. Amatorska narta z amatorem przypiętym do wiązań, zawsze będzie bezpieczniejsza, jeśli będzie mieć odpowiednio przygotowane krawędzie ( dla początkujących ''nieco'' inaczej niż dla zaawansowanych oraz jeśli będzie wzorowo ślizgać się w danych warunkach, a te w końcu się zmieniają nawet w okresie kilku dni. Lepszymi jakościowo smarami można posmarować w serwisie ręcznym. Lepsze jakościowo smary to szybsza narta czyli łatwiej inicjująca skręty, odpowiednie zaś krawędzie to trzymanie tych skrętów i wytracanie szybkości. Oczywiście nie ma co przesadzać ze stosowaniem wypasionych fluorowych smarów dla początkujących czy średnio zaawansowanych. Proponuję dać te same narty do dobrego serwisu maszynowego - pojeździć, ''przemleć'', ''wypluć'' i dać też te same narty w odpowiednio zbliżonych warunkach pogodowych na dobry, sprawdzony serwis ręczny ( na forum na pewno są namiary jakieś ) i zrobić to samo: pojeździć, ''przemleć'', ''wypluć'' Chętnie poczytamy o tym doświadczeniu, pozdrawiam Użytkownik jark edytował ten post 18 listopad 2014 - 20:03
  10. Jeśli kupisz nową nartę to idziesz z nią na stok?  Jeśli zawodnik chce wystartować ( a raczej jeździ szybciej niż my ) to idzie na maszynę?
  11. Okej, chodzi o smarowanie ręczne fluorami. Przy maszynie, wiadomo, konieczne jeszcze okulary ochronne. 
  12. Widziałem na filmach niektórych serwisantów przy pracach ręcznych w maseczkach. Czy to nie przesadzone ''profi'' podejście? Wiadomo, że mamy do czynienia z chemią no ale ... hmm. Może ktoś wyjaśni?
  13. proszę nie narzucać amatorom, czym mają jeździć  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...