Skocz do zawartości

hammerh34d

Members
  • Liczba zawartości

    353
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez hammerh34d

  1. To bardzo typowe podejście dla dzisiejszej "alt-prawicy". Liczy się wyłącznie mój osobisty interes i komfort, reszta jest mało istotna. Mam takich w rodzinie. Palą śmieciami w kominku, ale kupują eko żarcie. Nie widzą w tym żadnej sprzeczności o dziwo.
  2. To pytanie nie jest niewygodne. To pytanie jest bez sensu. Maski mają za zadanie utrudnić rozpylanie potencjalnego wirusa przez chorych/zakażonych, a nie zabezpieczyć noszącego. W zwiazku z tym ryzyko zachorowania/zarażenia się zależy od tego czy maski noszą inni. Czyli Twoje pytanie jest po prostu obok tematu, nie jest niewygodne a jedynie świadczy o Twoim poziomie zrozumienia tematu. Oczywiście zgadzam się z tym, że noszenie masek na otwartej przestrzeni przy zachowanym dystansie to działanie bez większego sensu!
  3. Twoje wcześniejsze pytanie swoadczy o tym, że nie rozumiesz po co są maseczki, więc nie ma sensu Ci tłumaczyć.
  4. Bo oni myślą, że szpitale i przychodnie zostały zamknięte i stoją puste, i dlatego ludzie umierają.
  5. Nikt nie przyjmie do szpitala kogoś, kto może leżeć w domu. Covidowe zapalenia płuc powodują konieczność hospitalizacji, a to rozwala system opieki zdrowotnej. Więc puszczenie tego na żywioł to zbrodnia.
  6. Tak niestety jest. Zdarzenia niepożądane, w tym nawet te śmiertelne, dotyczą zawsze konkretnych osób. Rozumiem, że masz osobiste doświadczenia, ale idąc Twoim tokiem rozumowania należałoby nie dopuszczać do obrotu żadnych leków. Bo dopóki leku nie wezmą miliony ludzi, rzadkie problemy nie będą widoczne, a badania kliniczne na milionach są zwtczajnie niemożliwe logistycznie, finansowo, technicznie. Stąd takie ważne jest prowadzenie badań porejestracyjnych i zgłaszanie zdarzeń niepożądanych przez lekarzy - zapytaj swoich lekarzy w rodzinie czy kiedykolwiek to zrobili. Ja tak, nie raz. Ale dopiero kiedy zacząłem pracować w farmabiznesie, bo wcześniej nie uważałem tego za ważne. Bo za mało wiedziałem. I gros lekarzy tego nie rozumie, tłumaczy się tym, że pracy dużo, że papiery trza wypełniać, że to, że owo. Więc często nawet ciężkie zdarzenia nie są zgłaszane. I dlatego nie wykrywa się ich zaraz, tylko po dłuższym czasie i po milionach dawek. Możesz mi wierzyć albo nie, ale rozumiem Twoje rozgoryczenie. Sam mam w rodzinie przypadek śmierci na skutek źle zleconej terapii. Ale mam wrażenie, że to doświadczenie spaczyło Twoje spostrzeganie rzeczywistości. Skrzywdzono Twoją rodzinę, ktoś musi być winny, więc winne są złe koncerny i źli urzędnicy. A tymczasem prawda zapewne jest nieco inna, bo winne zapewne są niedbałość, lenistwo, przepracowanie, inercja i głupota wielu ludzi. Korporacje są jakie są. Chcą zarobić. Po to powstały. Ale to nie znaczy, że są gremialnie złe, oszukują i korumpują. Poza tym żeby kogoś skorumpować potrzeba woli z obu stron... Podtrzymuję więc stanowisko, że Twoje wypowiedzi wynikają z nieznajomości tematu. A co do mojej domniemanej pychy... Szkoda gadać.
  7. Napisałem już dlaczego moim zdaniem tak jest. Dopuszczzenie starego leku do obrotu to nieopłacalna zabawa. Edit: jest wiele innych lęków stosowanych w FA. A odczuwanie FA to też sprawa subiektywna. Znam pacjentów (osobiście i z badań którymi zarządzam medycznie) których FA jest bezobjawowe i jedyny sposób żeby się zorientować czy migiczą czy nie to zapisać ekg...
  8. Raczej nie zmniejsza ryzyka zgonu z tego co widzę Edit: poczytałem, masz rację. Edit: to akurat wcale nie takie rzadkie jest. Niewiele leków stosowanych w chorobach przewlekłych ma papier na to, że przedłuża życie z tego co pamietam, głównie w kardiologii. Znacznie więcej ma papiery na to, że przedłużają życie - zwykle w onkologii... Wynika to zwyczajnie z tego jak planuje się badania i jakie punkty końcowe się zakłada - a to zależy od tego jak się dogada z regulatorem. Np. w moim ulubionym stwardnieniu rozsianym od dłuższego czasu głównym punktem koncowym musi być postęp w skali edss określającej nasilenie niepełnosprawnosci. Ale już od paru ladny h lat wiadomo, że ta skala tak średnio się sprawdza u pacjentów wczesnych, jeszcze zupełnie sprawnych i że potrzebny jest inny - ale dyskusja na ten temat zaczyna się zwykle za późno... I tak se lecimy siłą bezwładności...
  9. Słyszałem o flekainidzie. To dość stary lek jest, bo o ile mi wiadomo patent na lek wygasł w 2004. W teh sytuacji podejrzewam że sprawa jest prosta - albo lek był zarejestrowany w Polsce ale nie przeszedł tzw. harmonizacji związanej z wejściem Polski do EU, albo nie był i nie jest zarejestrowany centralnie, co przy wygasłym patencie oznacza nieadwkwatne wydatki w porównaniu do oczekiwanych zysków ze sprzedaży. Czyli krótko... Zapewne się nie opłaca.
  10. Swoją drogą FDA i EMA potrafią się pięknie różnić Ostatnio miałem okazję wczytać się w dokumentację jednego leku, który jest zarejestrowany w USA, ale nie w Europie. Jest to pochodna pewnego leku będącego już jakiś czas w obrocie. No i w USA hula, a w EU EMA uznała, że lek nie jest ani bardziej skuteczny, ani bezpieczniejszy od substancji macierzystej i powiedziała nie. Czyli na podstawie tych samych danych decyzja może wyglądać różnie - ale niekoniecznie dlatego, że ktoś coś źle zrozumiał albo nie zaufał Skuteczność i bezpieczeństwo swoją drogą, ale są jeszcze inne aspekty które regulator bierze pod uwagę. Ale nie jest to zaufanie
  11. A z czym tu dyskutować? Po raz kolejny pokazujesz, że nie rozumiesz problemu. Jestem w stanie wymienić znacznie więcej leków które zostały wycofane z rynku z powodu istotnych (choć rzadkich) zdarzeń niepożądanych. Ocena bezpieczeństwa leku to proces ciągły i nie kończy się w momencie rejestracji. Rejestracja to moment w którym agendy rządowe uznają, że dane na temat skuteczności i bezpieczeństwa leku są wystarczające do dopuszczenia go do obrotu. I teraz tak: dla mnie to oznacza, że dla FDA, EMA czy innych ciał regulatorowych dany produkt na podstawie odpowiednio grubego dossier, które zostało dokładnie przestudiowane, jest na tyle wiarygodny, że można go stosować. Dla Ciebie oznacza to, że ktoś ufa farmabiznesowi. Ufa, czyli podejmuje decyzję na wiarę. To zwyczajna bzdura. Decyzji o rejestracji produktu leczniczego nie podejmuje się na wiare, na podstawie riserczu w kiblu na jutubie, ani na podstawie wybranych pod tezę danych. Serio. Jeśli ktoś tu orze, to raczej dokonuje samozaorania. Miłego
  12. Pudło. Pracowałem, już nie pracuję. Miałem dość tego jak wygląda promocja (czyli jak firmy manipulują przekazem), zmęczyłem się tym. Ale przy okazji wiele się nauczyłem, wiem gdzie można manipulować i jak, a gdzie się nie da. Teraz pracuję dla firmy CRO. Czyli jeszcze śmieszniej, bo to rekami takich firm robi się badania... Ale to osobny temat
  13. I kolejny płaskoziemca. Dobrze wiedzieć. Też pozdrawiam, serio. Dobra, trochę więcej. Zaufanie to bardzo fajne słowo, ale dotyczy takich kwestii, gdzie w grę wchodzi wiara. Czuki przekonanie nie oparte na niczym. Wierzyć można w Boga na przykład. To niesprawdzalne, więc wiara i zaufanie pasują dobrze. Zaufanie to de facto emocjonalna rzecz. Bo zwykle ufam temu, kogo lubię albo kocham. Uczucia sa obiektywnie niemierzalne. W świecie nauki zaufanie nie istnieje. Bo w świecie nauki wyniki są sprawdzalne, a w razie fakapu koszty są kolosalne. Ja nikomu tam nie ufam, bo i po co. Ja po prostu wiem jak się bada leki, bo w tym siedzę. Wiem też jak działa farmabiznes, bo pracowałem w nim 10 lat. Więc proszę, nie mieszajmy systemów walutowych. Edit2: Ale w sumie rozumiem. Ktoś kiedyś powiedział, że zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii. Jak się czegoś nie rozumie, tak kompletnie, to po prostu się w to wierzy lub nie, bo bez zrozumienia tylko to wchodzi w grę. Zatem jeśli ktoś pisze, że nie wierzy farmabiznesowi, to jednocześnie po prostu przyznaje, że nie rozumie jak to wszystko działa i według jakich zasad. I to rozumiem.
  14. Mówiłem, że płaskoziemca? Mówiłem.
  15. Skuteczność skutecznością. Sceptycy czepiają się bezpieczeństwa.
  16. Obecny rząd chce się podlizywać płaskoziemcom, więc przekaz będzie zawsze krzywy. To ogólny problem jest, nie dotyczy tylko szczepień. Obecnie ludzie robią "risercz" w kiblu na jutubie, a tam nie ma żadnej kontroli jakości - google ma w pompie jak idiotyczne są treści które hostuje, o ile kasa leci. Ale to jest temat bardzo trudny i przykry dla każdego kto ma chociaż troszke oleju w głowie - czyli dla mniejszości populacji...
  17. Najnowsza publikacja, w dobrym papierze. To taka metaanaliza właściwie jest. https://www.thelance...IIS0140-6736(20)32661-1/fulltext Edit: to jest podsumowanie analiz "w trakcie" toczących się badań. 11k pacjentów. Warto zwrócić uwagę, że to badania zaślepione. Zwraca uwagę to, że ciężkich zdarzeń niepożądanych było więcej w grupie kontrolnej niż w grupie przyjmującej szczepionki (ale nadal było ich mało, bo <200 AE na 11k pacjentów to doprawdy niedużo, a różnica między grupami statystycznie jest żadna). Warto też zauważyć, ze tylko 3 z nich oceniono jako potencjalniw związane z lekiem badanym. Owszem, to interim. Owszem, trzeba więcej czasu żeby mieć pełny wgląd w skuteczność i bezpieczeństwo. Ale nikt tu niczego nie ukrywa, a szczepionki są już całkiem przyzwoicie przebadane.
  18. Szczepionka została już przetestowana na innych. Częstość powikłań związanych ogólnie z lekami czy też szczepionkami w szczególności jest doprawdy znikoma w porównaniu do powikłań czynności jakie świadomie podejmujemy codziennie. W sumie Twoje podejście jest całkiem racjonalne, nie przeczę; de facto biorąc pod uwagę możliwości logistyczne i tak szansę na zaszczepienie się na covida będę miał za pół roku najwcześniej. Problem jest w czym innym - gdybyś napisał że nie będziesz się spieszyć - luz. Ale piszesz (w skrócie) że szczepionka jest (potencjalnie) niebezpieczna, a wirus niegroźny. A to już jest język płaskoziemcy.
  19. hammerh34d

    Moje wybory 2020

    Może trochę lepiej, ale nadal dość zerojedynkowo. To, że ktoś użył jakiegoś słowa niekoniecznie oznacza że jest wulgarnym chamem. Przypomnę choćby słynne "Spieprzaj, dziadu".
  20. hammerh34d

    Moje wybory 2020

    Lewacki, lewacki... Wszystko co jest choć trochę odmienne od Ciebie jest lewackie. Mentalność przedszkolaka. Wszystko jest "be". Spróbuj potraktować rzeczywistość jak dorosly człowiek może, nie w kategoriach "be" i "cacy", a odrobinę bardziej inteligentnie. Zastanów się czemu niektóre rzeczy powodują u Ciebie odruch "be". Może zauważysz ze zdziwieniem, że takie no. oliwki są smaczne. Moja córka odkryła to mając 10 lat. Ty raczej nie masz mentalnie wiele więcej, więc wierzę że wciąż wszystko przed Tobą. Powodzenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...