hammerh34d
Members-
Liczba zawartości
353 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez hammerh34d
-
Mnie zawsze interesowało dlaczego inteligentni skądinąd ludzie lubią mowić o waleniu w ryj (np. że zawsze walą, a potem przyznają, że nigdy w życiu nie walili). Dobra, przepraszam, musiałem. Ale to w sumie bardzo dobra analogia. Czemu skądinąd inteligentni ludzie lubią oglądać sporty walki? Może jakiś atawizm?... A co do zainteresowań stricte militarnych, to jest to prosta krzyżówka zainteresowań historycznych z technicznymi. Lubię historię - lubię historię broni i uzbrojenia. Poza wszystkim to są piękne przedmioty, zwłaszcza broń biała. A i wszelkie nowinki techniczne zawsze trafiały w pierwszej kolejności do armii (no i do porno ofkors).
-
Przeciw Dudzie to ja nawet na Hołownię zagłosuję. Ale na Bosaka ani tego wąsacza-słupa... Dopiero byłby zgryz...
-
Moja glowna praca ma to do siebie, że na całym świecie ludzie na moim stanowisku pracują zwykle z domu. No to pracuję. Efekt taki, że spędzam mentalnie w pracy więcej czasu niż zwykle i nie mam jasnej granicy (wcześniej była droga do/z biura, teraz mam biuro w sypialni...), więc nywa że siedzę do 22 w pracy z przerwami na posiłki i kawę z żoną. To w sumie nie najgorsze, bo myślę wtedy o pracy, a nie o świecie, ale niestety w weekendy nie pracuję, więc po ostatnim psyche siada mi już dość mocno. Gabinet odwołany, więc nie mam już kontaktu z pacjentami. Nie wychodzę, poza większymi zakupami raz w tygodniu. Żona codziennie pracuje, więc bieżące drobiazgi załatwia po drodze. W niedzielę pojechaliśmy do lasu tak ze 20 km od miasta, w ciągu 1.5 h spaceru spotkaliśmy w sumie 2 rodziny i 1 osobę z psem, odległości zachowane. Konsumpcja alkoholu nieznacznie, ale wzrosła, do poziomów i tak śmiesznych dla prawdziwych Polaków (kupiłem 4 butelki wina w ubiegłym tygodniu, 3 jeszcze zostały). Nastrój podły, ale tłumaczę sobie, że skoro mam jakieś oszczędności i mogę pracować, to jestem w lepszej sytuacji niż masa ludzi na świecie, ale za to martwie się tym, że inflacja mi to wszystko zeżre za chwilę. Obawiamy się nakazu pracy, oboje - w ciągu 2-3 tygodni jest to absolutnie realne, bo system już jest niewydolny, a lada moment będzie znacznie gorzej... Mamy dziecko poniżej 14 roku życia, więc na razie jesteśmy bezpieczni w teorii, ale kiedy to wszystko walnie, to będą brać jak leci dla zachowania pozorów. No i tak to leci. Antydepresant trzeba zamówić chyba.
-
Nie wiem czy znacie, ale moim zdaniem warto. https://lekarski.blog.polityka.pl
-
Fakt. Offtop. Sorry.
-
A kto tu sieje panikę? Fakty są takie, że jesteśmy przed maksimym zachorowań, a system już jest niewydolny. Stażysta mojego kolegi już został skierowany przymusowo do szpitala jednoimiennego, a czynni zawodowo w szpitalach znajomi z ponurymi minami zaczynają się na wszelki wypadek pakować, zresztą nie tylko oni. Nigdzie nie pisałem, że trzeba było kupić "czeskie" testy. Można było kupić inne. Zresztą czeska wpadka wynika z tego że zamawiający nie rozumiał co ma być w siwz o ile wiem. Minister powiedział dziś, że wkraczamy w fazę transmisji poziomej. Kaman. Transmisję poziomą mamy w Polsce realnie od co najmniej 2 tygodni, nawet czytając doniesienia medialne widać to bardzo wyraźnie. Facet robi co może żeby być twarzą swojej ekipy politycznej, ale nie mówi całej prawdy i robi to świadomie.
-
To nie słuchaj Mnie trujka drażni, więc z bólem, ale przestałem słuchać. Lepiej tak niż co dzień się denerwować słysząc co z niej zrobiono.
-
Co do antyradia: słucham czasem. Sorry, ale takiego np. Anaal Nathrak czy nawet Meshuggah tam nie słyszałem, Sinsaenum tym bardziej... Mógłbym godzinami wymieniać. Owszem, czasem leci Incubus. Kamaaan. Co do historii: robili co mogli, a nie mogli wszystkiego. Zapytam jeszcze raz: czy lepiej, że robili co mogli, czy gdyby nie robili nic?... Anyway... Trójka mnie wychowała, karmiła muzyką i słowem, może i selektywnie dobranym, ale na dobrym poziomie. I to tym "kolaborantom" to zawdzięczam. A jeśli ktoś oczekuje, że radio w warunkach cenzury będzie szło pod prąd... Sorry, ale naiwny jest. Ten kto się postawi - poleci. Przyjdą inni, zwykle gorsi. Taka karma.
-
A teraz leci to, co się dobrze sprzedaje -to jeszcze gorsza sytuacja, bo cenzury nie ma, a z radia leci głównie kupa. Znaczy jak dla mnie. O telewizji lepiej nie mówić w ogóle, znaczy o takiej muzycznej, bo "publicznej" nie ogladam od lat. Jeśli nie puszczali ostrzejszych tekstów, to widocznie mieli powody. Pamiętam kawałek Maanam "Simple story" który był na indeksie. I kawałek był na liście trójki, zamiast niego Niedźwieć puszczał zagrywlę perkusyjną z "to tylko tango"...
-
Każdy dziennikarz muzyczny prowadzący autorskie audycje fałszuje obraz, bo pokazuje to co mu leży. Nie trzeba było ograniczać się do niedźwiecia. W Rozgłośni Harcerskiej leciał u Ryłki japoński punk rock i kapele z Jugosławii, a potem, w latach 90, pojawiły się kasety, na których było wszystko na świecie. Nie czuję się zmanipulowany przez Niedźwieckiego. Puszczał to co lubił i to co mógł, a ja i tak po latach słucham wszystkiego poza "czarną" muzyką i disco polo, z wskazaniem na ekstemalny metal i muzykę dawną, mam nawet jedną płytkę z napisem smooth jazz caffee i mnie nie boli.
-
Heh... Nie rozumiem takiego podejścia. Jeśli ktoś robi coś w ramach tego co mu wolno, to jest zły? Czy lepiej by było gdyby nic nie robił?
-
Ty mi lepiej napisz, @Harpia , czy jest sens wymieniać iRDACa z ipadem na NADa 658.
-
A po co mi roon? To horrendalnie drogi wynalazek sprawdzający się tylko w domu. Tidal jest ok, ale bibliotekę ma gorszą niż Spotify, a playlisty i sugestie beznadziejne. A do jakości mam winyle, cd i pliki gęste
-
Kordowicz był w środy. Ja też jestem sierotą po Trójce. Nie tylko muzycznie, również literacko (jako dzieciak słuchałem tam książek czytanych w odcinkach - była i "Cieplarnia" Aldissa, i "Sidharta" Hessego. I Baraniecki z głową Kasandry. A Mann to Mann. Jego odejście to kolejny gwóźdź do trumny tego programu. 2 lata temu zmieniliśmy samochód. W nowym już nie zapamiętałem Trójki w radioodbiorniku i smutno mi, że raczej już tego nie zrobię. Alternatywy brak. Zostaje Spotify.
-
Teraz tak..
-
Tak. W poniedziałek była przerwa, ale poza tym - chodzi. Edit: ale sytuacja dynamiczna. Teraz sypie tęgo.
-
O, tak. Od wczoraj prószy delikatnie.
-
Planuję podwójnie zaślepioną próbę Zostawiam jak jest w tej sytuacji. Zrobię myk z cukrem po zakończeniu właściwej maceracji. Zdam relację
-
No to wyszło mi od czapy, bo 1,5 kg porzeczki i litr spirytusu... W tej sytuacji za miesiąc czy półtora zleję to co się odstoi, zasypię owoce półkilem cukru i zobaczę co będzie
-
Aaaale, widzisz, Ty o czarnych, a ja o czerwonych... Poza tym creme de cassiss to też likier w sumie jest... No nic, zobaczymy - spróbuję organoleptycznie sparwdzić za miesiac czy dwa co mi wyszło, a cukier ewentualnie do smaku po prostu... Dzięki.
-
To ja zapytam znawców. Postanowiłem uratować około 1,5 kilo czerwonej porzeczki od niechybnej śmierci na działce u teściów. Umyłem, delikatnie (żeby nie popękały) przesypałem do 3l słoja i zalałem litrem spirytusu. Stoją na zacienionym parapecie ;> I teraz tak: gros przepisów z internetu na porzeczkówkę czerwoną to jakieś dyrdymały, które o kant dupy potłuc; sporo każe rozgniatać owoce, mieszać ze spirytusem sok porzeczkowy, niektóre dosypywać cynamonu i wanilii, a wszystkie każą dodawać kilo cukru. A ja chcę nalewkę z czerwonej porzeczki, a nie likier waniliowo - cynamonowo - porzeczkowy. Generalnie sprawa pilna nie jest, bo porzeczki się mogą macerować jeszcze jakiś czas, ale może ktoś ma jakiś dobry, prawdziwy przepis na nalewkę (nie likier) z czerwonych porzeczek?... Liczę, że może nalewka mi naprawi popsuty w Białce mięsień płaszczkowaty, więc pomoc wielce wskazana
-
Mój się skończył niestety już w lutym, może dlatego taki nerwowy jestem