Chamrousse Francja. Górna stacja na 2250m-1650m, jedna gondolka, sześć kanap, reszta orczyki. 15km czarnych tras, 30km czerwonych i 30km niebieskich. Najdłuższa trasa chyba coś około 2,5-3km. Poza tym dużo tras biegowych. Zaplecze dość dobre, ale mało sklepów moim zdaniem. Opłaca się kupować kartą, chyba że ktoś wymienił po tanim kursie, ale i tak zawsze drobniaki zostają Sauna działała jedna, więc kolejka była jak za dawnych lat a temperatura nie przekraczała 70st. bo ciągle ktoś drzwi otwierał i zmiana:) Basen zewnętrzny, podgrzewany tylko z nazwy i dziewczyny nie chętnie korzystały:) Knajpki tam gdzie chadzaliśmy K-doks ciasno i duszno Le Bachat fajna spora sala do tańca. Muza....tu już trzeba się dostosować. Kwatery ok, w standardzie studenckim. Opłaca się brać sprzątanie końcowe(25E) bo, wtedy wykwaterować trzeba się do 10-tej. W przeciwnym razie pokoje wizytuje smutny pan i może się zdarzyć że, odwiedzi nas o 6 50 i poprosi o opuszczenie kwatery:)) Ogólnie Francuzi mają luźne podejście i ja się tam dobrze czułem. Nie gonili np: w knajpach ze swoim prowiantem, a to może mieć znaczenie jeśli ktoś wyjeżdża z małym budżetem. Jednak ten luz było widać też na stoku i jazda na trasie często przypominała off-piste. Radość z jazdy rekompensowała nie mniej wszystkie mankamenty, nawet 26-godzinny transfer autokarem. Tu polecam samolot do Grenoble 2h z odprawą i jest się w kraju, ale to dodatkowe 300-360zł w jedną stronę...Zdjęcia z fona, nie oddają tego co wchłonęły oczy:) Załączone miniatury