welwetowa
Members-
Liczba zawartości
39 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
welwetowa's Achievements
-
Kurcze jak się teraz nad tym zastanawiam, to faktycznie zdarzało się kilkakrotnie, że w skręcie w lewo puszczała mi krawędź zewnętrznej narty... Przechodzenie w oparciu o nogę wewnętrzną też wyraźnie widzę. Teraz dziwi mnie, że sama na to nie wpadłam. Zmyliło mnie to, że narta była dość mocno na krawędzi i nie wzięłam pod uwagę, że to wcale nie znaczy, że jest dociśnięta. Aha w miejscu gdzie jestem nagrana z profilu widać, że dość mocno wysuwam wewnętrzną nogę do przodu. Czy to aby też nie przyczynia się do zmieniania kierunku jazdy w oparciu o wewnętrzną nogę? Powinnam to ograniczyć? Upewnię się jeszcze czy dobrze rozumiem jak opisany przez Ciebie błąd naprawić. Jeżeli zawężę prowadzenie nart poprzez zbliżenie narty wewnętrznej do zewnętrznej, a nie odwrotnie, a do tego górną część tułowia odchylę bardziej na zewnątrz skrętu (zostawiając biodro w środku) to tym samym ciężar ciała przesunie się bardziej na nartę zewnętrzną i będzie lepiej? Jest szansa, że jeśli ogólnie obniżę trochę całą pozycję, to pomoże to jakoś w ugięciu zewnętrznej nogi? No i co z tymi rękami w końcu?
-
To była jazda na tyczkach tylko w ramach sekcji narciarskiej PolŚl, a nie jakaś profesjonalna kariera. Oczywiście dobrze jeżdżąca osoba jako towarzysz na stoku jest nieocenioną pomocą i jestem mu za wszelkie dotychczasowe wskazówki bardzo wdzięczna, ale narzeczony sam przyznał, że w chwili obecnej ma problem, żeby udzielić mi jakiś precyzyjnych porad, ponieważ wielu rzeczy już dobrze nie pamięta, albo nie potrafi odpowiednio wytłumaczyć, bo dla niego jest to podświadome. Tak samo z wytykaniem błędów: widzi, że coś jest nie tak, ale precyzyjne określenie co i jak to poprawić jest już trudniejszą sprawą. Najlepszym dowodem jest fakt, że na sporą część mankamentów o których pisaliście w ogóle nie zwrócił uwagi. Dobrze jeździć to jedno, a posiadać "oko" do wyłapywania błędów i umiejętność efektywnego nauczania jak je skorygować to jednak coś zupełnie innego. Poza tym wspólne wyjazdy z nim to tylko 40% mojego czasu spędzonego na nartach, więc bardzo przyda mi się jasna rozpiska czarno na białym o czym muszę pamiętać.
-
Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedzi! Spróbuję się ustosunkować do niektórych z nich i poprosić was jeszcze o rozwianie moich ewentualnych wątpliwości. Z góry przepraszam za długość posta i proszę o cierpliwość. Z tym, że nie boję się prędkości to niestety nie do końca prawda. Udało mi się dojść do etapu, w którym potrafię się nią cieszyć na niebieskich i łagodnych czerwonych trasach, ale niestety wszelkie ścianki wyzwalają blokadę. Zjadę oczywiście ze wszystkiego, ale skrętem NW, a nie na krawędziach. Problemem są tu zasadniczo 2 rzeczy: strach przed dużą prędkością, która pojawia się przy włożeniu narty na krawędź i problemy z jej dociśnięciem przy większym nachyleniu stoku i większej prędkości. Nastawienie za każdym razem staram się mieć bojowe: powtarzam sobie, że wcale nie jest tu tak stromo, że teraz to już pal licho jadę i najwyżej się wywalę, a jak startuję to pierwszy skręt jest ok, a w drugim wprowadzam już narty w hamujący ześlizg. Nie wiem jak to przezwyciężyć. W miarę poprawy umiejętności blokada na pewno będzie znikać, ale zdecydowanie łatwiej byłoby gdyby strach zniknął jak najszybciej i nie przeszkadzał w nauce. Jakieś propozycje? Zbyt szerokie prowadzenie nart faktycznie rzuciło mi się w oczy i myślę, że będzie możliwe samodzielne poprawienie tego elementu. Natomiast co do obciążania nart to powiem szczerze, że mam mętlik w głowie. Z części komentarzy/prywatnych wiadomości jakie dostałam oraz obserwacji mojego chłopaka na żywo wynika, że to wewnętrzna narta jest niedociążona, a z części że odwrotnie. Moje odczucia w czasie jazdy były takie, że to właśnie wewnętrzna narta jest niedociśnięta. Zwłaszcza ujawniało się to, kiedy starałam się uczyć skrętu kompensacyjnego: wewnętrzna narta zawsze była jakby za bardzo w środku toru jazdy, zamiast pójść mocno w bok razem z zewnętrzną. Z drugiej strony zgadzam się ze stwierdzeniem, że zmiana skrętu jest oparta o nogę wewnętrzną. Tylko czy to automatycznie wyklucza możliwość niedociążenia tej narty? Mi się wydaje, że u mnie jest i jedno i drugie. Co do nogi wewnętrznej to wydaje mi się właśnie zbyt wyprostowana i usztywniona, tak jak pisał trzg13. W czasie jazdy dłuższym skrętem miałam często wrażenie, że się na niej zapieram. Ale to by chyba znaczyło, że ją dociskam, a tu się okazuje, że nie. Bardzo proszę o jakieś łopatologiczne wyjaśnienie tej kwestii i ewentualnie propozycję ćwiczeń mogących to poprawić. Wiem, że sporo osób tutaj jest zdania, że nie ma co polecać ćwiczeń, bo nieumiejętnie wykonane mogą zaszkodzić, ale będę je robiła pod okiem doświadczonego narciarza. Mitku twój komentarz doskonale dowodzi, że nawet przy błędach, które sama dostrzegam czeka mnie jeszcze duuużo pracy. Mocne wyjście w górę pojawiło się jako uboczny efekt prób pracy góra-dół. Niestety cały czas mam problem z robieniem tego w odpowiedni sposób tzn. naciskiem na języki i ugięciem kolan, a nie poprzez wysuwanie miednicy do przodu ala ruch kopulacyjny Nawet przy butach z flexem 75 nie jestem w stanie tak nacisnąć na przód buta, żeby nastąpiło jakiekolwiek jego ugięcie, więc co dopiero byłoby przy twardszych? Piszesz, że wystarczy zmienić układ w poziomie. Czyli zamiast góra-dół skupić się raczej na ruchu przód-tył? Siedzenie na tyłach od początku było moim problemem i nadal jest, ale skoro piszesz, że lekkie, to chyba udało mi się już to trochę zniwelować. Nie chcę się tu usprawiedliwiać, ale po kilku dniach jeżdżenia u dołu piszczeli zrobiły mi się takie opuchlizny, które strasznie bolały, więc tym bardziej ciężko było się zmusić to napierania na przód buta. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie wyeliminuję to całkowicie. Co do biodra, to też zdaję sobie sprawę, że trzeba mocniej, ale nie wiem za bardzo jak to osiągnąć. Próbowałam krakowiaczków, ale efekt wciąż niezadowalający. Zwłaszcza w prawym skręcie wyraźnie odczuwam sztywność biodra i problematyczność włożenia go do środka. Jakieś inne propozycje ćwiczeń? No i już na koniec: ręce! Tutaj też mam mały mętlik. Rok temu jeździłam cały czas w pozycji na bociana i jeszcze nie udało mi się dojść do wystarczającego zawężenia ułożenia rąk. Ale pracuję nad tym. Nie mam natomiast pojęcia jak ma wyglądać prawidłowa praca rękami. Na forum nieraz czytałam, że coś takiego istnieje, więc wnioskuję, że trzeba coś nimi robić. Oglądałam też filmiki na youtubie np. Ale mój narzeczony twierdzi, że przy jeździe carvigowej nie mam kijka w ogóle wbijać, więc już sama nie wiem jak to ma wyglądać. Jak patrzę na niego, to coś tam tymi rękami robi, ale twierdzi, że to jest pozostałość po jeździe na tyczkach i nie mam na to zwracać uwagi. Czy faktycznie ręce mają być nieruchome? Oczywiście zdaję sobie, że nieruchome to nie to samo co sztywne, więc postaram się je rozluźnić, tylko pytanie czy trzymać w miejscu czy jednak wykonywać nimi jakiś ruch.
-
Wzrok Cię nie myli: Stubai w pełnej krasie. Numeru trasy nie pamiętam, ale to ta obok tzw. przez nas "Dziadów" czyli "Komfortpiste fur Familien und Senioren" Zaczęłam 2 lata temu, ale w praktyce oznacza to trzy, a nie dwa sezony narciarskie, więc nie przesadzaj z pochwałami. Jak już jesteśmy w temacie narciarskiego stażu, to jak patrzę na stopkę niko, to za każdym razem wpadam w deprechę, bo ja przez te 3 sezony na nartach byłam mniej razy niż on w tegorocznym Mam nadzieję, że w przyszłości uda się to zmienić. Aha naprawdę uważasz, że nowe narty już w przyszłym sezonie? Przyznaję, że te co mam teraz są za krótkie, bo się naczytałam, że ma być kilkanaście centymetrów poniżej wzrostu i teraz mam za swoje, ale boję się sztywnej narty, bo ja w sumie niewielka kobitka jestem (158cm, 47kg) i wydaje mi się, że nie mam przysłowiowej krzepy, żeby ją odpowiednio docisnąć...
-
Ostatni rok ekonomii, także niestety już niedługo z zaliczaniem się do młodzieży będzie ciężko
-
W końcu nadszedł ten moment, w którym postanowiłam przełknąć upokorzenie i wstawić krótki filmik pokazujący moją jazdę. Bardzo proszę o wytknięcie tych najgorszych błędów i jakieś konstruktywne porady co zrobić, żeby w przyszłym sezonie były znaczniejsze postępy w nauce, bo póki co idzie ciężko :/ Jeździć zaczęłam dopiero 2 lata temu i niestety na stoku bywam niezbyt często, więc na cuda nie ma co liczyć, ale jednak chciałabym w miarę szybko wskoczyć na przyzwoity poziom jazdy. PS: Górka niezbyt słuszna, ale trzeba było kręcić tam, gdzie jest mało ludzi, żeby nie stwarzało to zagrożenia
-
To, że marketingowy bełkot, to fakt, ale wcale nie znaczy to, że płyn jest zły. Osobiście niedawno kupiłam i prałam w nim kurtkę i spodnie narciarskie. Brud zszedł bardzo ładnie, za tydzień przekonamy się, czy ciuszki nie straciły swoich właściwości Duży plus za możliwość kupienia małej saszetki na pojedyncze pranie za niewielkie pieniądze (5zł), bo średnio uśmiechałoby mi się wywalać kasę na jakąś wielką butlę, skoro najbliższe pranko szykuje się dopiero za jakieś pół roku. Aha mam nadzieję, że to nie zostanie potraktowane jako reklama, ale miałam problem ze znalezieniem jakiegokolwiek płynu tego typu w sklepach. W Realu u mnie w mieście pusto, w sklepie narciarskim i Go Sporcie też bida. W końcu zrezygnowana, bez wielkich nadziei na powodzenie zajrzałam do 4F i oni o dziwo mieli- stał na ladzie obok kasy. Jeżeli też macie taki kłopot, to możecie tam spróbować.
-
Oj tu się z tobą nie zgodzę. Nadaje się dla początkujących jak najbardziej, nawet tych bojaźliwych i niekumatych. Nikt nie każe się od razu porywać na Golgotę ani Bieńkulę (swoją drogą ostatnio spotkałam tam grupę takich szkrabów, że mi wstyd było, że ja jeszcze niedawno panikowałam na samo słowo Bieńkula, a tu takie brzdące na luzaku sobie po niej zjeżdżają). Dla początkujących: najlepiej moim zdaniem podjechać na najwyższy parking na Julianach, gdzie można jeździć po meeega szerokiej i praktycznie płaskiej ósemce (wersja dla nieśmiałych). Po kilku godzinach jeżdżenia na pewno nie sprawi problemu zwiezienie się na dół po 13, która też jest szeroka, dość łagodna, zazwyczaj pusta i co za tym idzie nie zamuldzona. Nie mówiąc już o tym, że dla tych, którzy nie czują jakiegoś panicznego lęku 10, chociaż oznaczona jako czerwona też jest bardzo fajna do nauki (o ile nie ma tłoku). Będzie trochę trudniej (czyt. stromiej) na krótkim odcinku pomiędzy choinkami, ale sama góra i dół są wprost idealne. Mówię z autopsji, bo właśnie tam całkiem niedawno uczyłam się jeździć i było bardzo przyjemnie, chociaż generalnie cykor ze mnie Także ja Szczyrk jak najbardziej polecam.
-
Kurcze nie bądźcie takimi czarnowidzami. Wg skionline jutro ma być -2, więc trzeba się modlić, żeby padał co najwyżej śnieg, a nie deszcz. Ja gdybym miała taką możliwość, to jutro bym tam śmigała bez namysłu, bo prognozy pokazują, że to ostatni dzień poniżej zera i potem już będzie pewnie kaszka. PS: Ta prognoza w poście powyżej dotyczy doliny. Pogodę na narty lepiej sprawdzać tu: http://www.tvnmeteo....olisko,137.html Użytkownik welwetowa edytował ten post 10 marzec 2012 - 23:17
-
Dokładnie tak jak fantom pisze, zwykły skipass wystarczy, żeby mieć darmowego busa. Zresztą nikt tam tego nie sprawdza. W sumie logiczne, że jak ktoś jedzie z nartami, to raczej ma albo będzie kupował karnet, a nie zapieprzał z nartami na plerach 1000-1500 metrów w górę Przy okazji taka uwaga co do busików: jeżdżą często, ale mimo to w godzinach szczytu (czyli ok 16:00) ludzi jest masa i musisz się liczyć z tym, że będzie trzeba stać. Nam to specjalnie nie przeszkadzało, ale jak ktoś ma np. małe dzieci, to lepiej skończyć wcześniej, albo posiedzieć trochę przy piwku/coli na Mutterbergu Mimo to moim zdaniem jest to lepsza forma dojazdu niż własne auto, bo autobus staje pod samym wejściem, a z parkingu trzeba się ten kawałek przejść. Aha o ile dobrze pamiętam superskipass oprócz basenów daje przede wszystkim możliwość jeżdżenia na innych wyciągach znajdujących się w dolinie (11er, Schlick2000 i jakiś trzeci jeszcze). Jeżeli jedziesz w sezonie, to fajna sprawa, ale jak my byliśmy na przełomie marca i kwietnia, to już się to nie opłacało, bo poza lodowcem była ciapa.
-
A myślisz, że się jeszcze w tym roku doczekasz? Bo mi to wygląda na ostatni dzwonek
-
Jakbyście się jutro wybrali, to zdajcie proszę relację, bo ja myślałam o wyjeździe we wtorek
-
Wielkie dzięki za fachową odpowiedź! Wszystko przekopiuję i wyślę naszemu kierowcy, bo moja orientacja w terenie jest bliska 0 i w życiu tego nie spamiętam Wyjeżdżać będziemy w piątek i jechać w nocy, bo na 8:00 chcemy być już pod stokiem, także mam nadzieję, że unikniemy największych korków. Żeby tylko pogoda dopisała pod koniec marca.
-
Wybieramy się w marcu autem na Stubai i chcielibyśmy policzyć orientacyjne koszty transportu. Ceny benzyny i ilość kilometrów łatwo można oczywiście sprawdzić w internecie, ale nie mamy pojęcia ile trzeba przewidzieć na opłaty za autostrady i tunele. Czy ktoś może był w tym roku i jest w stanie się wypowiedzieć?
-
Też nie rozumiem tego narzekania na orczyki na Pilsku i w Szczyrku. To właśnie dzięki nim nie ma tutaj z reguły szkółek narciarskich, band bogatych lansiarzy ani początkujących snowboardzistów, co bardzo mnie cieszy. Oczywiście nie twierdzę, że te osoby nie mają jeździć, ale fajnie, że są jeszcze miejsca, gdzie można uniknąć tłoku rodem z Kotelnicy. Poza tym dużą zaletą stoku są przystępne ceny, a w przypadku modernizacji ośrodka, na pewno poszłyby one w górę, może nawet dwukrotnie. Jak dla mnie wystarczyłaby lekka poprawa przygotowania tras i dbanie o stan techniczny obecnej infrastruktury i będzie cacy. Kanapom mówię nie!