W.W.
Members-
Liczba zawartości
310 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez W.W.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9
-
Witam Mam dwa karty Gopass, swój i żony. Różnica pomiędzy kosztem doładowania kart Gopass a zakupu zwykłych karnetów w kasie na stoku, wynosi łącznie 23 zł. Jako, że nie ma kont w koronach czeskich, to muszę zlecić zapłatę 6080 koron z konta złotówkowego. Za przewalutowanie mBank weźmie 20 zł i do tego ok. 10 zł za przelew zagraniczny. Zatem cała operacja jest droższa, niż zysk z posiadania karty Gopass. Czy ja coś przegapiłem, czy też istnieje inni/tańszy sposób doładowania kart Gopass?
-
Tak właśnie uczynię. Dzięki wszystkim za dobra radę. Szczęścia i pomyślności w Nowym Roku
-
Witam Mam pytanie do praktyków. Czy w Czechach lepiej mieć/płacić koranami czy euro?
-
Oczywiście że mogę. Powiem więcej, nawet nie muszę nosić "adidasków". Mając buty DAHU ten problem po prostu nie istnieje. Jednak kwatery w odległości usprawiedliwiające podejście "z buta" wcale nie są tańsze, ani łatwiej dostępne w ferie. Te tańsze i dostępne, to kilometr a nawet kilka od stacji. Jeśli bym miał np, jechać do Czarnej Góry z założeniem, że będę dojeżdżał, to wolałbym kwaterę w nieco większej miejscowości, gdzie wieczorami jest większa oferta przyjemnego spędzenia wieczoru, W Czarnej Górę nie znalazłem miejsca, gdzie można spokojnie wypić kawę i zjeść kremówkę. Oczywiście są knajpy, ale kawiarenki nie ma, a przynajmniej nie było dwa lata temu. Jednak jestem zdania, że warto zapłacić za kwaterę przy stoku, bo to bezpośrednio przekłada się na ilość jazdy. Jak mi za mało jazdy w dzień, to po prostu wychodzę wieczorem przed dom, zapinam narty i cały wieczór jazdy przede mną. Perspektywa długiego dojścia, lub wręcz dojazdu na stok, skutecznie to blokuje. W przypadku dojazdu dochodzi jeszcze kwestia zawartości alkoholu we krwi kierowcy. Przecież nie będę siedział o suchym pysku, bo a nuż mnie czy komuś innemu z grupy zachce się wieczornych nart. Ta sama zasada obowiązuje przy wyborze kwater letnich.
-
Z cała pewnością masz racje. Są tańsze kwatery. Jednak, jak już dwukrotnie o tym w tym wątku pisałem, interesują mnie wyłącznie kwartery w odległości nie większej jak 200 - 300 m od stacji wyciągu, czyli takie, aby w budach dojść i wrócić z nart, nie ruszając samochodu.
-
kordiankw Kosówka jest super. Mieszkaliśmy tam poprzednio. Niestety już nie było miejsc. juice "Co to są za ceny Spindleruv ? Nocleg 60 euro przy 4,4, rozumiem, że dla dwóch osób daje 30 euro na głowę, drogo." Nie drożej niż w apartamentach w Czarnej Górze, co pokazałam na konkretnej ofercie. W naszych wyjazdach jednym z warunków, jest brak konieczności używania samochodu w celu codziennego dojazdu pod wyciąg. Dlatego tańsze, ale oddalone o 2 czy 12 km. kwatery, skoro i tak jadę samochodem to praktycznie bez znaczenia, odpadają. "Karnet 5 dni to 3880 kc (3810 gopass), więc przelicznik grubo Ci się rozjechał." Jako przedstawiciel już niestety 60+, w Szpindlerowym Młynie już jestem seniorem i mam za 3080 kcz. a w Czarnej Górze jeszcze nie jestem (dopiero od 65 roku życia) a więc tu muszę kupić normalny karnet. "Jaki całodobowy ? Nocna jazda zawsze płatna osobno" Tego nie doczytałem, ale jeśli tak jest, to i tak nie zmienia to całości wyceny. Zwróć uwagę, że w Czarnej Górze podane prze zemnie ceny są za 4 noce a w Szpindlerowym Młynie za 6 nocy! To oznacza, że do Czarnej Górze mogę przyjechać rano w poniedziałek, prosto zza kółka udać się na stok a dopiero potem do hotelu. Podobnie w piątek, muszę się rano wymeldować, potem na stok i po całym dniu na stoku mam jeszcze 350 km za kółkiem. Po nocy i to mocno zmęczony. W Szpindlerowym Młynie przyjeżdżam w niedziele po południu, mam czas na rozpakowanie i "aklimatyzacje" do czeskiego pyfka. Jeżdżę spokojnie od poniedziałku do piątku a potem noc w hotelu i rano, spokojny i wypoczęty mam do przejechania 380 km. w ciągu dnia. Nie należy też zapominać, że w Czarnej Górze pokoje są bez wyżywienia w podanej cenie, a w Szpindlerowym Młynie śniadanie jest wliczone w podaną cenę.
-
Chciałem 2 osobowy pokój w terminie 16-20 styczeń - łódzkie ferie. Pokój w apartamentowcach (4 noce) kosztuje 1596 zł. bez wyżywienia, 500 m. z buta do wyciągu, ok. 10 km tras . Ten sam pokój przed feriami kosztuje 1197 zł. Do tego dwa karnety na osobę, co by pojeździć rano i wieczorem 1x390 + 5x55 = 665 zł./osoba. Odległości od Łodzi - 350 km. Szpindlerowy Młyn - pokój dwuosobowy ze śniadaniem (6 nocy) w terminie16 - 21 styczeń 1582 zł. Dojazd do i z hotelu na nartach, ok. 24 km. tas. Karnet całodobowy na 5 dni 496 zł. Odległość od Łodzi 390 km. Chyba wyleczyłem się z Czarnej Góry.
-
Dziękuję wszystkim za cenne uwagi. Nowe K-Summity spoczęły w garażu. Teraz czekamy na śnieg, dużo śniegu.
-
I tak to powinno działać. Pytanie -> konkretna odpowiedź. Dzięki "kordiankw".
-
To prawda. Jednak sam byłe świadkiem, jak na pewnym parkingu we Włoszech stało kilkanaście samochodów i wszyscy zakładali łańcuchy. Za parkingiem stała policja i po prostu nie puszczali dalej nikogo bez łańcuchów. Dwa lata temu taki sam obrazek był na skręcie do Zieleńca! Pytanie do stałych bywalców - czy jadąc w Alpy, masz obowiązek posiadać łańcuchy?
-
Oba w tej samej cenie. Czym górują nad K-Summitami?
-
Witam Chce kupić łańcuchy typu K- Summit. Czy ktoś używał takich łańcuchów? Chodzi mi o praktyczne uwagi, bo cena dość znaczna a ja nie lubię wyrzucać kasy, ale też nie lubię się taplać w śniegu i mocować z łańcuchami.
-
Jestem porażony Twoją empatią. Doświadczeni koledzy starają się pomóc jednemu z nas w sytuacji, która może dotknąć każdego a Ty swoje wejście na forum zaczynasz od napominania po fakcie. Nawet nie zadałeś sobie trudu zrozumienia, o czym jest ten wątek. Pozostaje z nadzieją, że to tylko przez lenistwo, nie z powodu innych braków. Bardzo nieelegancko. Ja i zapewne wielu innych dokładnie czyta to i już myśli, jak nie popełnić błędów w razie nieistnienia podobnej sytuacji, z sobą w roli jelenia.
-
Odnowienie pełnego zapasu wody w lecie trwa ok. 45 dni. Teraz mają pełny zapas, ale jego odnowienie, to nie godziny a długie dni.
-
Ale nadal pozostaje sprawa ratrakowania górnego odcinak trasy A. Zgromadzona woda wystarczy na jedno, słownie jedno naśnieżenie. Więc jak będzie temperatura, to da się utrzymać trasę i dośnieżać, ale jak śnieg zejdzie, to na następne naśnieżenie po prostu zabraknie wody.
-
I tak zwykle latam, bo od zawsze mało śpię. Kiedyś miało to znaczenie np. w Szczyrku, bo jak zjawiłeś się pod wyciągiem wraz z uruchomieniem, to przez ok. 2 godziny miałeś normalna jazdę i tylko kilkuosobowe kolejki. Potem przychodzi "normalni" narciarze i kolejki rosły do imponujących wręcz rozmiarów. Dlatego rano budziłem wszystkich i zmuszałem do pospiechu. Doszło do tego, że zamykali drzwi na klucz do swoich pokoi. Więc rano, po posmarowaniu wszystkim nart, robiłem herbatę/kawę i o 6.00 serwowałem wszystkim do łózka. Jakoś nie wypadało opier****ić faceta przynoszącego ci do łózka gorąca kawę czy herbatę. Potem wieczorem były pretensje, że narty są za śliskie i za szybko jadą. I co dzień od rana znowu to samo. A "emeryci" to stan ducha a jak wiesz, o sprawności grupy decyduje najsłabszy element.
-
A my w tym roku poznaliśmy wspaniałych ludzi mieszkających blisko Wisły a i z samej Wisły mamy całkiem przyjemne narciarskie wspomnienia. Wisła pasuje.
-
Wiesz, my emeryci jesteśmy na barier z tą całą nowoczesna technika i jakichś tam esemesów w ogóle nie odbieramy bo nie potrafimy i nie chcemy.
-
Może to i niezły pomysł? Poczekamy, co inni na to.
-
Oczywiście, że może, jeśli go na to stać. Przyznasz, że ma to jednak coś wspólnego z emeryturą? "Emeryt" to nie skarga a hasłowe określenie oczekiwań/preferencji. Jak by nie patrzyć, sprawność już nie taka jak kiedyś. Zatem po co przepłacać za ogromniaste karnety, z których i tak nie skorzystamy? Po co przepłacać za setki kilometrów tras, których i tak nie zaliczymy. Kiedyś spanie w wieloosobowych salach było czymś naturalnym a dzisiaj wolimy już własny pokój z łazienką. Poza tym po nartach my już nie szukamy dyskoteki a raczej spokojnej kawiarenki a o takie łatwiej właśnie w mniejszych ośrodkach. Jak nawet tu widać i nasze towarzystwo zaczyna się wykruszać i tylko dzięki takim forom możemy znaleźć właśnie kogoś z naszej półki, kto z wyroku losu został sam i chętnie dołączy się do wyjazdu. Tak stało się i w tym przypadku - ktoś dołączył i jedziemy w troje emerytów. A jakby Tadeusz odezwał się wcześniej, to już by była czwórka
-
Jedziemy dokładnie w tym samym terminie 11-18,03 . Szkoda, że nie zgadaliśmy się wcześniej. Ale na przyszłość, to czemu nie.
-
Witaj Samemu na stoku to bardzo smutne. Z naszej grupy też już niewiele zostało. A to zdrowie niedomaga, a to brak kasy. Dlatego organizujemy sami wyjazd. Bez wyżywienia, bo podobnie jak Ty, i nam wykupienie posiłków nie odpowiada. Zwykle dają wielkie śniadania. My jemy bardzo maleńkie śniadanie, aby potem nie szukać kibelka na stoku. Z obiadokolacją też podobnie. Najczęściej coś się przegryzie na stoku w czasie kilku przerw w jazdach a wieczorem, jak serwują obiadokolacje, to my właściwie już nie jesteśmy głodni. Dlatego wolimy kwaterę bez wyżywienia. Karnety też kupujemy na zjazdy a nie na termin, bo i tak nie jesteśmy w stanie jeździć cały dzień i przez 6 dni. Dlatego szukałem małego ośrodka, bo tam biura turystyczne rzadko docierają. Mniej ludzi, mniejsze ceny i łatwiejsze stoki. Jednak ośrodek musi być wysoko, bo jazdy pomiędzy drzewami, to już nam się znudziły. Takie trasy, to i w Polsce mamy. Podobnie jak Ty, też czasem już nie pasujemy do towarzystwa. No chyba, że tu się jakieś znajdzie z naszej półki - zapraszamy.
-
Wielkie dzięki za opis. Udało nam się zarezerwować pokoje w hoteliku oddalonego o 50 m. od wyciągu, więc największa niedogodność - codzienne dojazdy do wyciągu - mamy z głowy.
-
Znam La Plagne. to piękny ale wielki wielki ośrodek. Szukamy czegoś bardziej klimatycznego. A do tego ja mieszkam w Łodzi, więc to 4 rzuty beretem. Niemniej dzięki.
-
To Ty nie wiesz, że miłość jest ślepa? A poważniej, to nie jest tak do końca. Ona nie raz mówiła, "to jedźcie sami" i czasem jeździmy. Ale właśnie owe "motylki" nie pozwalają mi o niej zapomnieć w czasie zabawy. Ja się doskonale bawię a ona tam siedzi sama w domu. To nie jest dobre. Wtedy właśnie najbardziej żałuje, że jej nie ma i nie bawi się równie dobrze, jak ja. Wróciła na deski po wielu latach przerwy i zrobię wszystko, aby na nich jak najdłużej jeździła, choćbym miał za nią nie tylko narty, ale i śnieg tachać na górę. Wieczorne jazdy mnie nie męczą, bo wtedy mogę jeździć w swoim rytmie i nie muszę ciągle się o nią martwić. A i ludzi jest jeszcze mniej na stokach. W sumie, to nawet to lubię. A "motylków", to każdemu życzę.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9