Skocz do zawartości

BraCuru

Members
  • Liczba zawartości

    84
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez BraCuru

  1. Tutaj krótki filmik z trasy na Tuxerjoch o 0900 rano: Polecam gimbale do kamer! Naprawdę warto zainwestować tego tysiaka. Mam ujęcia z tych samych tras z gimbala oraz z kijków. Te drugie się chowają.  Największa róznica widoczna jest jak się zamontuje gimbala na bucie   Ujęcia z buta bez gimbala nie do oglądania.    Wkrótce napiszę pełniejszą relację z pobytu, bo ostatnio nie miałem czasu. Postaram się również wyskrobać lepsiejsze filmiki z lodowca i Mayerhofen. Kto siedzi na Tuxie na Sylwka? Tłumy? 
  2. Zrobiłem z nim trzy przejazdy. Za każdym razem było coraz bliżej. Na widło jest zapis ostatniego przejazdu. Nie ukrywam, że nie było miłe dostać po pychu bryłkami lodu wyrzucanego spod jego nart... Teraz spójrzcie na tego zawodnika! Pierwszy raz miałem doświadczenia z jazdy obok zupełnie niewidomego narciarza. Chylę czoła przed Markiem i całą Słowacką ekipą. To się nazywa łamanie barier! 
  3. Wróciłem parę dni temu z hintertuxa. To był mój pierwszy raz na tym lodowcu.  Jakoś zawsze go omijałem bo byłem przekonany, że jest kichowaty jak Kaprun.  Myliłem się. Wiele pozytywnych stron dla każdego narciarza oprócz dzieciaków.  Przede wszystkim trafilismy na niemalże cud pogodę - 8 dni jeżdżenia w tym 5 dni przysłowiowej lampy.  Śniegu poza trasami zero poniżej 2500m.  Trasy dobrze przygotowane. Gondole zaskoczyły nas funkcjonalnością, pojemnością i dzielnością wiatrową. Pierwsze trzy dni duło w porywach ponad 100km/h na szczycie a gondole funkcjonowały. Funfle byli w tym samym czasie w Soelden - 3 dni lodowiec był zamknięty (29,30.11 i 1.12) Napiszę za parę bardziej szczegółowo. Zrobię też jakieś filmiki i wrzucę więcej fotek. Na dobry początek wątku jazda z prosem:     Załączone miniatury
  4. Jeździliśmy obok podczas ich treningów. Część tyczkowa była oddzielona taśmą. Nie próbowliśmy przeszkadzać zawodnikom. Udawało nam się zjeżdżać za zgodą trenerów w momencie jak skończyli treningi i składali tyczki po 1200. Zawsze można było spokojnie pojechać ze 4-5 razy.   
  5. Zell am See & Kaprun w marcu czyli kolejny dzień w raju
  6.   http://www.surfingma...4/ski-wave.html
  7. Nie znam Holendra, który by nie zaczynał na tego typu symulatorach ( a znam ich lekko setkę). W Holandii takich dywanów i innych ski-cudów jak tulipanów. Np takie fun-cudo: http://www.alpine-en...pine-disc-slope   A to strona główna jednych z pionierów: http://www.alpine-engineering.nl/en/   Myślę, że w Holandii większość miast większych niż 100tys ma taki dywanik lub parę. Powyższa firma dostarcza swojej technologii do 20 centrów w Holandii, 7 w Belgii.   Dziwię się, że w Polsce jest tego tak mało. To chyba najtańsza formy nauki jazdy - szczególnie dla Pomorzan. Przez cały rok w komfortowych warunkach nieuzależnionych od chimeryczności pogody.  Z chęcią czegoś takiego spróbuję.   
  8. Jest dużą różnica w jakości obrazu pomiędzy aktualnymi gopro a tymi pierwszymi sprzed lat.  Nie uwierzysz, że kręciłem na 25fps.  Nie analizowałem jak gopro to robi. To nie moja działka.  Jestem przeciętnym klientem co chce korzystać z urządzenia bez zrozumienia co w nim się dzieje i jak to robi.  Cieszę się, że jest gopro, są gadżety do tego - potrafię z nich korzystać.  Przede wszystkim doceniam, że każdy może zostać "bohaterem" skoro stać go na narciarskie wyjazdy. Jestem jednym z takich "bohaterów" i sprawia mi to wiele radości.  Na emeryturze będę miał co wspominać. Jak popatrzę na swoje filmiki choćby sprzed 5 lat to już mam banana na gębie.  Moje archiwum rozrasta się o widła z różnych zakątków kraju i świata: www.vimeo.com/user587874/videos Już myślę o kolejnym wyjeździe z tym gadżetem.   Gimbal żyro to dla mnie skok w nową jakość. Nie oczekiwałem z tak małego urządzenia tyle dobrego - stąd mój entuzjazm. Chyba moja wadą jest to, że potrafią cieszyć mnie drobiazgi, niezauważane zwykle przez innych.    Dziękuję Ci za wyjaśniający post o stabilizacji żyro. Zaczynałem myśleć, że jestem wybrykiem natury.       Jestem nowy na tym forum. Nie znam tutaj praktycznie nikogo. Dzięki za wyjaśnienie    PS. Gimbal g4 ma 3 poziomy "reakcji" - jak ktoś potrzebuje dynamiczniejszych obrazów ustawia sobie "FAST" - nie zdążyłem przetestować.
  9. Nie używam żadnych filtrów. GoPro 3 Black. Bez protune. Surowe ustawienia.  Przy okazji polecam spróbować użyć opcji filmowania z jednoczesnym robieniem zdjęć (opcja chyba tylko dla gopro3 black i gopro 4 wyższe modele)  Zdjęcia robione są co ustawialny okres czasu (1-60s). Na koniec dnia mieliśmy niezłą polewkę oglądając te przypadkowe chwile. 95% to śmieci ale co jakiś czas można trafić na foto-perełkę i dodatkowo zostaje ciekawy materiał dokumentalny. Nie ma potrzeby wyciągać dedykowanego aparatu jeśli nie mamy potrzeby robienia dzieł sztuki. 
  10. Z chęcią bym odpowiedział ale nie wiem co to jest ND.    Przeczytałem resztę topików. Nie do końca zostałem zrozumiany.  Kupiłem tego gimbala w celu uzyskania maksymalnej stabilizacji obrazu ("jazda po szynach").  Mam to o czym marzyłem od paru lat. Z urlopów przywoziłem tonę GB materiału nie nadającego się do oglądania właśnie ze względu na wstrząsy lub mikro wstrząsy. Edycja video była trudniejsza i bardziej czasochłonna. W tej chwili niemal każde ujęcie to gotowy klip.    Widzę kolejną zaletę takich gimbali. Daje się patyk babci, wnukowi, totalnemu amatorowi co nigdy nie miał gopro w rękach. Wciska się REC i szanse, że   zamiast Matternhornu w tle będzie się oglądało cirrusy są żadne!    PS. Ten nowy rodzaj stabilizacji nie jest obowiązkowy aczkolwiek jestem przekonany, że będzie zdobywał coraz więcej zwolenników. Nie wiem jednak czy pokonana wszechobecny trend bycia "cool & pro" kręcenia z kasku i...          
  11. Nie spodziewałem się tego upadku i akurat nie ma tego w kadrze. Gimbal był ustawiony na normalną reakcję. Do filmów akcji powinno się chyba ustawiać przyspieszoną reakcję. Może uderzył deską a może walnął potylicą w stok. Chłopak tego w ogóle nie pamięta. Co ciekawe ma wymazaną pamięć na godzinę przed upadkiem. Nie pamięta jak znalazł się na skuterze. Dopiero pamięć zaczęła rejestrować mu w szpitalu. W międzyczasie zachowywał się niby normalnie ale gadał lekko bez sensu.  Teraz zobaczcie jak wyszło byle jakie kręcenie w Monachium. Naprawdę to się nie starałem a mimo tego jest co pokazać.     Wyobraźcie sobie teraz ten gimbal na 3-5 metrowej przedłużce!
  12. Wrzucam obiecany filmik z Holendrem.  To był drugi dzień zabawy z gimbalem.  Nie wiedziałem jeszcze jak operować przedłużką i nie miałem ustawionego horyzontu. Na surowym filmiku zwróćcie proszę uwagę na stabilność ujęć i wyobraźcie sobie to samo kręcone z kijków. W ujęciach nie widać w ogóle moich skoków i twardych lądowań. Parę razy byłem z Timem w powietrzu a tego zupełnie nie widać.  To jest potężne narzędzie dla amatorów chcących uwieczniać jazdę na nartach i nie tylko        Wczoraj wracając z nart zajechałem do Monachium. Akurat celebrowano dzień św. Patryka. Śmiesznie było zobaczyć dziki tłum pijacych Guinessa w sercu niemieckiego browarnictwa   Ujęcia setek ludzi przed sceną z g4 powalają. Najśmieszniejsze jest to, że przed ratuszem była jakaś stacja TV z dźwigami do kamer.  Chłopaki potrzebowali 5 silnych, sztaplarki, paru vanów oraz 3 godzin harówy aby dowieźć i ustawić swój dźwig a wszystko dla paru minut ujęć.  Cena takiego ramienia na krótkich szynach to grube dziesiątki tysięcy ojro.  Myślę, że moje ujęcia z gimbala za 1400 PLN są całkiem porównywalne a potrzebowałem jedynie dwóch krótkich przedłużek (można je sobie zrobić z kijków lub kija do szczotki)      
  13. Tak też to odebrałem ale chyba źle sformułowałem odpowiedź      Na allegro już sprzedają nowy za 1400PLN.  dzisiaj postaram się umieścić materiał z snowparku i myślę, że każdy czytający ten wątek obejrzy go do końca  Jak wyliczyłeś te koszty na metr?!  Nawet bez tajemnej matematyki uważam, że gimbal zwrócił mi się jakoś około trzeciego dnia jak zrozumiałem to ustrojstwo.   
  14. Poważnie tak myślisz? 1500 pln za skok do Holywood to niewielki szmal.
  15.   Zobaczyłeś cenę i przypomniała Ci się kultowa anegdota. Zobacz najpierw, choćby we fragmentach, tą samą trasę kręconą w 2010 aparatem z ręki (8 minut).   Zobacz surowy materiał z dzisiaj (4 minuty ale za to cała trasa 14 oraz jakaś tam niebieska od samego szczytu):   Czy nadal uważasz, że korkociąg musi być tańszy niż wino?      PS. Mam tonę materiału włącznie ze skokami w snowparku (uwieczniona jedna złamana noga i wstrząs mózgu). Nie widać w ogóle, że skaczę, ląduję, zmieniam pozycje.  Mistrzostwo świata!   PS2. Tak przy okazji ktoś może wie coś na temat bicia rekordów na Trass 14? To ponoć kultowy wyścig przeprowadzany raz do roku od wielu lat. Nie mogę nigdzie znaleźć info.  
  16. Jakich sposobów używacie na uzyskanie stabilnego obrazu z małych kamer typu gopro?   Do tej pory mocowałem kamerę na kijkach lub kijku i było bardzo dobrze. Dzisiaj mogę napisać, że oceniam to na tylko dobrze.  W Zell am See testuję gimbala g4:   Szczena opada. Efekt jest piorunujący. Nie spodziewałem się az tak dobrych rezultatów. Każdy z nas widział zjazd trasą kręcony z kasku, kijka lub piersi. Nie da się tego oglądać. Dzisiaj nagrałem zjazd kultową Trass 14 - myślę, że każdy może dotrwać do końca mimo, że trwa to około 3 minut     Zajęło mi ze 2-3 dni zanim ogarnąłem to urządzenie a sporo czasu zmarnowałem na aktualizację gimbala i zrozumienie instrukcji angielskiej pisanej przez Chińczyków. W międzyczasie dzięki youtube i własnym eksperymentom poznałem triki pomocne przy kręceniu i obsłudze.   Czy ktoś używa innych gimbali?   
  17. Dzięki sese. Motywujesz. Powodzenia za rok w Kaprun. Pochwal się wówczas swoimi urlopem.    Zapomniałem dodać do lokalnych atrakcji park linowy. Największy jaki w życiu widzieliśmy. Co przejazd gondolą nad parkiem to odkrywaliśmy kolejne sekcje lin. Mieliśmy tam uderzyć ale upadek trzeciego dnia (widoczny na widło) pokrzyżował plany. Córka miała obite udo, wybitego palca lewj dłoni, nadwyrężony nadgarstek a ja lekko przeciągnięte ścięgna. Park podzielony jest na 3 sekcje. Przejście najtrudniejszej zajmuje bodajże 3 godziny. http://zermatt-fun.ch/wp/blog/zipline/ PS. Zauważcie, że strona jedynie po niemiecku. Szwajcarska klasyka.   Teraz zapraszam na ujęcia z lotu helikopterem. Nie ma tutaj specjalnego montażu. Raczej surowe, niedopracowane ujęcia. Byliśmy zbyt "wniebowzięci", aby skupiać się na porządnym kręceniu:   PS. Tutaj portal wp.pl i pro fotki o Zermatt i jego aktrakcjach: http://turystyka.wp....ch,galeria.html
  18. Zapraszam na podsumowanie Zermattu:
  19. Stary poobijany Nikon D300 ze słabym wielozadaniowym obiektywem 18(chyba) - 200)na pewno). UV filtr. Żona pstykała więcej a ja skupiałem się na gopro.  Myślę, że w takiej pogodzie każdy aparat poradziłby sobie nadprzeciętnie. 
  20.   Boję się rozpisywać bo admin zaraz mnie zbanuje    Wszystko w temacie tutaj: http://www.foilforum.pl/index.php Na pewno szybsze, lepszy up&downwind i do tego tak ciche.  Poniże w pigułce zabawa z Darem Młodzieży oraz moim wychowankiem, dwukrotnym aktualnym mistrzem Polski oraz dzisiejszym zwycięzcą kultowej 63 Błękitnej Wstęgi Zatoki Gdańskiej Maksymilianem Żakowskim:  
  21. Z dużym poślizgiem zaczynam wrzucać filmiki ze Szwajcarii.  Mam nadzieję, że admin nie pokasuje ich bo w paru śniegu będzie mało ale chciałbym pokazać jak wygląda nie tylko sierpniowe nartowanie. Zacznę od widło z Silvaplany gdzie startowałem w Pucharze Świata Foilboardingu. Niestety nie mam żadnych ujęć z samej rywalizacji. Strasznie tego żałuję, bo foiboarding to najlepsza rzecz jaką się naumiałem i wygląda odlotowo - szczególnie w tak pięknej scenerii.    Drugi filmik już z Zermattu. Śnieg w nim tylko na okolicznych szczytach. A Matterhorn taki piekny nawet spod jego korzeni.  Dirt scooter - obejrzycie a polubicie 2 godziny jazdy w 4 minuty: Jak będziecie chcieli skorzystać z "brudnej hulajnogi" z Zermatt to ten filmik będzie najlepszym przewodnikiem bo info z wypożyczalni było opłakane i 3 razy się zgubiliśmy. Na trasie nie ma żadnych drogowskazów dla dirtscooters, bo lokalne władze zabroniły. O co chodzi? Dziwny a tak piękny kraj...   Za tydzień będzie filmik-podsumowanie całego Zermattu włącznie z heli. A potem wyedytuję sam lot, który zasłuży sobie na "pełny metraż".    
  22.       Ciężko mi nie zaglądać do zdjęć z urlopu. Tym bardziej widząc powyższe odpowiedzi. Zaryzykuję i wrzucę jeszcze parę tematycznych fotek. Było o wyciągach, Szwajcarach, helikopterze, widokach. Teraz parę zdań i fotek poświęconych ubywaniu lodowców. Nie zdawałem sobie sprawy z rozmiaru tego zjawiska. Dopiero latem widać to w pełnym rozmiarze. Każdy słyszał o ociepleniu klimatu ale na codzień nie spotykamy się z tak oczywistym dowodem na wzrastające temperatury na świecie. Podczas transferu z St.Moritz do  Zermatt oczywiście nie pojechaliśmy tunelem lecz wybraliśmy jedną z najpiękniejszych widokowo dróg chyba na świecie. Po drodze mijaliśmy konwoje motocyklistów i nie przesadzę jak napiszę, że w ciągu godziny widzieliśmy ze setkę Porsche 911. Raj dla zmotoryzowanych kochających górskie pętle. Po drodze zajechaliśmy pod lodowiec Rodanu. Tam byliśmy zachwyceni lodowcem wlewającym się jeziora i możliwością wejścia do jego środka. Jednocześnie po raz pierwszy zrobiło nam się smutno widząc kartki pocztowe sprzed 30 czy 50 lat. Zapraszam na fotki.   Hotel Belvedere - raptem 40 lat temu prawie ocierał się o niego lodowiec       Po dokładnym przyjrzeniu się widac jak szybko ubywa lodowca. W 1996 roku z miejsca gdzie jest ta tabliczka wchodziło się do lodowca. W tej chwili trzeba zejść lekko z 200 metrów w dół:     Zdjęcie bodajże z końca XIX wieku:   Po lodowcu zostały jedynie gołe skały:   Tak chronią język lodowca i wejście do niego:     A tak wygląda granit wypolerowany przez przesuwający się lodowiec:   To już Zermatt - zwróćcie uwagę na wyraźne ślady maksymalnych granic lodowców. Kiedyś były one rozmiaru Amazonki a teraz wyglądają skromnie jak strumyczki:     Ciekawostka - w najgłębszej komorze lodowca znajdowały się beczki z dojrzewającym w ujemnej temperaturze winem!    Wykres ubywania lodowca Rodanu oraz foty-dowody: http://en.wikipedia....i/Rhône_Glacier Jak kogoś interesuje temat to warto poguglować: http://en.wikipedia....iers_since_1850 http://environment.n.../alps-meltdown/
  23. Numenius, dnia 01 Wrze 2014 - 16:27, napisał: Świetna relacja! Zjawisko "nuda" nie istnieje w tych postach  Cieszę się, że nie zanudzam. Teraz jeszcze parę fotek i trochę treści o lokalesach. Potem poproszę Was o cierpliwość i za 3-4 tygodnie wrzucę parę filmików. Nie mam czasu się zabrać do nich.   SkiForum, dnia 01 Wrze 2014 - 18:54, napisał: Proszę wstawiaj następnym razem zdjęcia na skiforum - serwisy hostingowe czasem kasują zdjęcia, wtedy by się nam straciła tutaj relacja  Dzienks za radę. Właśnie tak zrobiłem w tym poście choć trochę namęczyłem się, aby umieścić fotki nie tylko w miniaturach. Robię to przez założenie galerii. Czy jest inny sposób? Mam bardzo wolny net bo idzie przez satelitę. Każde zdjęcie muszę najpierw otworzyć aby móc wydobyć jego URL. Czy jest opcja, abym zaznaczył album lub jego część i uzyskał jednym kliknięciem wszystkie zaznaczone url?  Zmiana miniatur na fotki, które widać zajęła mi 25 minut   I do tego musiałem usuwać z linków część adresu URL aby nie było krzaczków przy zdjęciach. Czy możesz wyjaśnić mi jak to robić sprawniej plis?     Chciałbym jeszcze napisać coś o góralach ze Szwajcarii, bo to był zaskakujący dla nas temat. Do tej pory byliśmy chwilowo w Szwajcarii i nie mogliśmy zauważyć tej ciekawostki. Tym razem spędziliśmy 2 tygodnie. Jeden w St.Moritz i jeden w Zermatt. Już w pierwsze dni zauważyliśmy nietypowe zachowania lokalesów w stosunku do turystów. Słowa wprowadzenia: nasze dzieci "wychowały się" w Austrii do której jeździmy na narty co roku od 2000. Austriacy przyzwyczaili nas do "no problem" rozwiązywania problemów (które de facto rzadko się tam pojawiają). Każdy urlop był udany nawet jak pogoda nie dopisała. Ludzie zawsze chętni pomocy a obsługa wyciągów to mistrzostwo świata. Chuchają na turystów. Widać to na każdym kroku. Gdybym miał mieszkać poza Polską wybrałbym Austrię, choć mieszkałem rok czasu w Anglii, pracuję z Holendrami, Finami i zjechałem trochę Europę. Z Austrii mamy same tylko dobre i wspaniałe wspomnienia. Now więc jadąc do Szwajcarii zabraliśmy podobne oczekiwania a może nawet wyższe - no bo przecież to Szwajcaria. To było złe nastawienie. Nie będę wyolbrzymiać problemu ale mieliśmy regularne niby drobne zgrzyty, które po całym pobycie na dobre zniechęciły nas do Szwajcarów z tamtym okolic. Generalnie na każdym kroku widać ich zlewkę na turystów. Mam wrażenie, że żyją w raczej odrealnionym świecie. Nie mam czasu, aby opisywać wszystkiego w szczegółach. To trzeba samemu doświadczyć, aby się przekonać.    Nie zdziwcie się, że obsługa wyciągów pali fajki i wsiada do kolejki dysząc oparami tytoniu. A zdarzyło nam się jechać pierwszą kolejką z rana z obsługą po grubej bibie i waliło od nich potwornie alkoholem. Od godziny 1230 obsługa orczyków jednoznacznie i raczej bardzo niemiło wrzeszczała wręcz, że to już ostatni wjazd orczykiem choć ustawowo kończą o 1300. Normalnie przeganiali całe towarzystwo. Oczywiście zjeżdżaliśmy ze stoickim do najniższej kolejki spokojem o 1259. Praktycznie jako ostatni. Trzeba było zobaczyć ich miny i posłuchać marudzenia. Każdy wie, że do wejścia na orczyk osoby niewysokie potrzebują  pomocy. Każdy oprócz zdecydowanej większości szwajcarskiej obsługi. Pomoc szybciej można było uzyskać od kolejnych oczekujących niż od obsługanta patrzącego na to z ławeczki i palącego następnego szluga. Zwróciliśmy raz takiemu uwagę, aby pomógł parze starszych osób, która 3 razy próbowała a za czwartym zaliczyła glebę. Specjalnie sami nie pomagaliśmy, aby zobaczyć reakcję Szwajcara. Siedział 5m od nas, patrzył i dupy nie podniósł. Po naszej uwadze zostaliśmy rozstrzelani wzrokiem. Nie spiesząc się poddał orczyk. Nam już nie pomógł.  W sklepach obsługa zwykle opryskliwa, choć był jeden wyjątek, gdzie sprzedawca był przesympatyczny. Czy widzieliście w Polsce sprzedawcę żującego gumę i mruczącego mega oszczędne w zawartości odpowiedzi. „Ta... Nie… Nie wiem…” Niewiele więcej. Ich angielski oceniam słabo. Odważę się napisać, że polska młodzież lepiej włada angielskim.  A jeśli chodzi o Zermatt to trudności w porozumiewaniu się po angielsku wzbudziło nasze szczere zdziwienie, bo przecież to Anglicy odkryli tę wioskę i zrobili z niej turystyczną mekkę na skalę światową. Są tam anglikańskie kościoły. Od 150 lat przewalają się tam tłumy Anglików. Mieszkam w Kołobrzegu, gdzie biegła znajomość niemieckiego to podstawa najlepszych zarobków w branży turystycznej. A Niemcy przyjeżdżają do nas od dopiero 20 lat. Każda szanująca się knajpa nie przyjmie kelnera bez dobrej umiejętności szprechania. Nie zauważyłem tak oczywistej zależności w Zermatt. PS. Jak zobaczycie uśmiechniętego Szwajcara w górach to proszę zróbcie mu zdjęcie i wrzućcie do tego wątku    Nam się takowi nie rzucali w oczy. Niedawno dowiedziałem się od funfla edukowanego w Szwajcarii, że Szwajcarzy to najmniej podróżująca nacja w Europie. Wdg niego 80% z nich nie wyjechało z kraju. Brzmi to bardzo niewiarygodnie ale z drugiej strony zadałem sobie pytanie czy podróżując po świecie spotkałem choćby jednego Szwajcara. Czy mam jakiegoś znajomego z tego kraju? Nie przypominam sobie.   Aha - bukowanie przez booking.com w Zermatt to też ciekawostka. Pierwszy raz się nam zdarzyło, aby 100% sumy z apartament wpłacić następnego dnia po zabukowaniu. 100% na miesiąc przed wyjazdem . A korespondencja z właścicielami w tej sprawie też miała swoje specyficzne "uroki". Nasza córka zdecydowała się dołączyć tydzień po zabukowaniu. Zostaliśmy postawieni pod murem i nie chcąc tracić pieniędzy za pierwszy apartament, w którym wg opisu była opcja dla trzeciej osoby, a wg właściciela opis nie precyzował tego jasno i nie było takiej opcji, musieliśmy zmienić apartament na jeszcze droższy i do tego gorszy.  Podsumowując moje marudzenie - jak do tej pory dla mnie to najmniej miły naród Europy jakiemu miałem okazję się przez chwilę przyjrzeć. Z drugiej strony nie było jakieś tragedii. Prawdopodobnie za bardzo skupialiśmy swoją uwagę na tym fenomenie opryskliwości. Myślę, że znajdą się osoby, którym to albo nie przeszkadza albo nawet tego nie zauważą. Nie planuję tam wracać mimo, że ładnie a ludzie w sumie to też nie jakaś tragedia, bo przecież nie jedzą turystów. Ale po co mi patrzeć na Szwajcarów jak Austriak dla mnie bratanek. Sylwek ponownie w Kitzbuhel!!!!!!   …tylko tych szwajcarskich widoków brak:   Też żółty kolor na śniegu to ponoć piasek z Sahary:   A to orczyk-kiler - jeden wyciąg na dwie górki. Wczepia się w środku. Może jechać albo w lewo albo w prawo. Wydeptany przystanek widać po środku:     Snowpark w pełnym wymiarze. W bardzo dobrym stanie, sporo sliderów i hopek. Do tego duże skocznie i potężna halfpipe. Robił wrażenie!   Tunel pod Małym Matterhornem (narty trzymaliśmy za tą ścianką po prawej):     A teraz parę naszych szczęśliwych fotek:           Ileż tam musi być śniegu zimą    Załączone miniatury
  24.   Przede wszystkim spróbuj znaleźć 6 dniowy summer skipass na oficjalnej stronie http://www.matterhornparadise.ch/en# oraz na jakiejkolwiek innej.  Jeśli zamierzasz pogryźć krzesło, na którym siedzisz to bez nerwów   Już podaję. Coś około 330CHF czyli 1100PLN. Nie wiem czy są droższe 4 orczyki na świecie. Norwegia?    Teraz post z fotkami z lotem helikopterem. Lot 20 minut kosztuje 220CHF od osoby. Jest 30 minutowa opcja za 330CHF. Piszą, że wymagają min 4 osób a nam się udało polecieć we trójkę płacąc za 3 osoby. Heliport znajduje się 10 minut spacerkiem od dworca w stronę północną wioski. Trudno tam nie trafić. Jak zobaczycie taką windę na samochody to jesteście "pod" miejscem:   Raczej nie trzeba rezerwować. Mają tam ruch jak na Marszałkowskiej. Jedną z funkcji Air-Zermatt są usługi taxi, więc muszą być gotowi raczej na zawołanie. My próbowaliśmy wyjaśnić mailowo za ile będziemy płacić. Po 2 nic nie wyjaśniających mailach poddaliśmy się. Na miejscu okazało się, że nikt nie wiedział o naszej korespondencji, bo pani sekretarka wzięła sobie day-off. Pisaliśmy na najbardziej oficjalny email [email protected]    Strona oficjalna: http://www.air-zerma...t/index1_EN.php Czekaliśmy 40 minut w biurze i nie mogliśmy narzekać na nudy. Przed oknem działy się fascynujące sceny lądowań, transportu wielkich worów na zwisach, tankowania, itd:   Po horrorystycznym "uniesieniu" polegającym na jakieś półpętli na wstecznym i locie nurkowym z platformy w stronę kominów najbliższych domów zatkało nas tak, że przez pierwsze sekundy nie robiliśmy żadnych zdjęć. Potem było jeszcze lepiej. Lot na paru metrach nad szczelinami:    Tuż przed lądowaniem na przełęczy:   oraz nurkowanie z niej:   Krajobrazy:   Zbliżamy się do Matterhornu:   Czy widzicie 3 wspinających się?    Później było równie ładnie  Zwróćcie uwagę na ilość stopniałych lodowców (widać wyraźnie ślady ich max wielkości).   Zakończę trywialnie ale szczerze: widoki z lotu warte są tych pieniędzy. 
  25. 5. Atrakcje. Słowa "nuda" nie pada tutaj w żadnym języku. Nie wiedzieliśmy za co się zabrać. Udało nam się pospacerować po wąwozie Gornerschlucht do którego poszliśmy przed 1800 i dzięki temu uniknęliśmy opłaty. Pani kasjerka po prostu się zwinęła pół godziny przed zamknięciem. Za to została tabliczka z cennikiem:   oraz wszystko wyjaśniającym znakiem:   Oto szwajcarskie połączenie wąwozu Homole ze Słowackim Rajem:     Kolejną atrakcją był zjazd ze Schwarzsee do wiochy na dirtyscooters czyli terenowych hulajnogach. Zajęło nam to 2 godziny. Prawie kilometr różnicy poziomów. Wyjechaliśmy gondolą do Schwarzee a potem z górki na pazurki. Ależ to był ubaw. Ależ krajobrazy. Obiecuję, że zrobię epizod video z tego zjazdu. Ale musicie uzbroić się w cierpliwość do końca września.    Dla leniwych jedną z największych atrakcji to wyjazd kolejkami na Klein Matterhorm, lodowiec oraz znajdujący się tam Lodowcowy Raj czyli system kanałów, komnat i lodowych atrakcji wydrążony wewnątrz lodowca na wysokości 3800m. Najbardziej podobał mi się wjazd do lodowca ekskluzywną przeszkloną windą.  Tak to wyglądało wewnątrz:   Małym i dużym dzieciom musi podobać się również lodowa zjeżdżalnia, na której jak nie posmarujesz to nie zjedziesz:   Czy widzicie tutaj coś żyjącego?   W sercu wioski poświećono dużo cennego miejsca dla tenisistów: Jest też w okolicy pole golfowe.  Jak ktoś jeździ na longboardzie to poczuje się jak w raju. Super zjazdy a podjazdy na gapę trzymając się meleksów:     Następną atrakcją dla leniwych to wyjazd regularną linią kolejową na Gornegrat. To najwyżej ułożona linia kolejowa w Europie! Stacja szczyt znajduje się na 3080m. Niestety nie mieliśmy czasu na kolejowe podróże do schroniska i obserwatorium astronomicznego.   Jednakże dla nas największą atrakcją był 20 minutowy lot helikopterem nad okolicą i szczytami. 1000000/10! Brak mi słów, aby opisać piękno widziane i doznane z pokładu powietrznej taksówki. Lądowaliśmy na przełęczy chyba Gabelhorn. Wisieliśmy metry nad Matterhornem. Widzieliśmy wspinających się pod samym szczytem. Potem lot nad lodowcem gdzie nartowaliśmy, na koniec lot nad szczelinami i nurkowanie w dolinę.  Jednogłośnie uznaliśmy, że to była najpiękniejsza turystyczna rzecz jaką zrobiliśmy w życiu. Epizod z filmem pod koniec września a fotki w kolejnych postach.    Czy ktoś doczytał do końca? Chyba się zapędziłem, co? Patrze na zegar i przecieram oczy. Zajęło mi 2 godziny napisanie tego postu a mam wrażenie jakby to było 5 minut.    A co tam. Jeszcze poświęcę parę minut i ponarzekam, aby utrzymać poziom 1/10    W samjusieńkim sercu wioski, metry od 5 gwiazdkowych hoteli i deptaka napotkać można takie perełki:   Sklep Burtona   A kemping położony 100 metrów od dworca to jakiś skansen z czasów ichniego Gomułki: W rzeczywistości to wygląda jak największa tajemnica Szwajcarii. Nie wiem czy za komuny w PRL widziałem taki syf na kempingach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...