Skocz do zawartości

zeberkaa

Members
  • Liczba zawartości

    1 231
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez zeberkaa

  1. No popatrzcie, przekonana byłam że trzy klamry to tylko w damskich ze względu na niższą cholewkę. Ta górna która robi za dwie jest szersza niż pozostałe, taka "dwurzędowa", obsługuje się więc buty znacznie łatwiej i szybko je polubiłam. I nie obchodzi mnie co na to ortodoksi. Pozdrawiam serdecznie.
  2. Zgadza się ale z ciemnymi dodatkami też nie koniecznie bo praktycznie po każdym jeżdżonku do prania. Jest zbyt elegancka by nosić na niej choćby minimalny ślad brudu. Ale są i warianty kolorowe tego modelu, wiem bo córka mi obiecała taką kurteczkę jak tylko po studiach znajdzie godną pracę Żaden to wymysł a powrót do tradycji. Styl Vinatage że tak powiem. Ha! widziałam też w skitimie kaski w gustownych kuferkach. A kto bogatemu zabroni? A co do corocznego wyrzucania starych nie koniecznie niesprawnych rękawic to nie wyrzucajcie . Do pralki a potem zostawiać gdzieś w wypożyczalniach przy stoku czy w budce z karnetami. Pewnie nie wszędzie przyjmą ale czasem zdarza się że przyjeżdża cała rodzina na narty a tu tatuś rękawiczek zapomniał. Takie stare rękawice są wtedy jak dar z nieba Jeszcze coś. Rękawiczki lubią się gubić, jak bym zgubiła ze 400 PLN ma stoku to bym zeszła chyba na zawał na miejscu a już co najmniej żyłka by mi pękła Użytkownik zeberkaa edytował ten post 21 luty 2013 - 17:30
  3. mam na podorędziu dorosłego modelarza, takie rzeczy robi lepiej niż fabryka ale raczej nie zlecę mu tej robot, nie żeby źle zrobił ale może to nie jest dobry pomysł? I co wtedy? Tez zwykle nie rozpinam bo ponowne spięcie jest niemiłe, ale przy zapiętych nowych butach z fleksem 90 poruszanie się per pedes jest dla mnie dość uciążliwe. Która to jest trzecia klamra? Nawiasem mówiąc mam trzy szerokie. http://www.skionline...-w10,3658.html#
  4. ? Co masz na myśli? Jeśli chodzi o przycinanie to zawsze przed jazdą kontroluje , poza tym są tradycyjne zwykłe polskie paznokcie. A paluchy mam trochę odporniejsze na ból niż tradycyjnie. Od razu mówię że nie mam typowego dla kobiet zniekształcenia stopy w okolicy paluchów. Leża płasko równiutko porozkładane, bez halluksów.
  5. Teoretycznie chyba można ale nie chce żeby mi cała stopa opadła niżej i miała więcej luzu tylko żeby duży paluch nie cierpiał. Się nie śmiej, czasem z kreatywnego podejścia do problemu dużo dobrego wyjść może. Mnie tam się wydaje że luz Ci się zmniejszył jak przeczytałeś że butów nie umiesz dobrać i w zasadzie powinieneś wywalić trepy wielkopańskim gestem i nowych szukać. Rakiem się kolega wycofuje a narciarz twardy powinien być nie miękki Użytkownik zeberkaa edytował ten post 21 luty 2013 - 00:03
  6. Nie mazam się tylko kombinuję jak tu sobie trochę ulżyć a tu zaczyna się filozofowanie. No nie miałam. A paznokcie nabrały pięknego fioletowego koloru . Mam nadzieję. Nigdy! Mam Atomowe kije A właśnie że jest przykręcona. Wkrętem. I jak już wcześniej pisałam ożebrowanie jest integralna częścią owej "wkładki" . Nic tam nie wyheblujesz. Użytkownik zeberkaa edytował ten post 20 luty 2013 - 23:29
  7. A weź mnie człowieku nie irytuj, strzeliłeś jak kulą w płot, wiele można o tym buciku powiedzieć ale na pewno nie ze jest za długi. A tak na marginesie to własnie na tym forum dowiedziałam się że buty należy dopasowywać w pozycji narciarskiej i nikt ani słowem nie pisnął że może się zdarzyć że tylko do pozycji narciarskiej może być taki but przydatny. No nie wiem, nad paluchem są nity trzymające uszczelkę silikonową. Jeśli chodzi o wkładki to niewiele jest tam do podebrania. Wyjątkowo skąpo w porównaniu z moimi poprzednimi butami. A te pod botkiem - niespodzianka! Nie leżą na ożebrowaniu tylko same są od spodu ożebrowane, a wierzchem cieniutki plastik. No nie ma czego podbierać. Użytkownik zeberkaa edytował ten post 20 luty 2013 - 22:02
  8. Dzięki. Po dokładniejszych oględzinach wychodzi ze winien może być nit który jest nad szwem botka. Taka kumulacja. A może nie to bo nie jestem pewna. Z wkładki botka nie ma co podbierać bo to nędza , dykta z lichym futerkiem. Wymontuję tę wkładkę ze skorupy przyśrubowana jest/ i zbadam co się da zrobić. Mam jednak stracha żeby sobie nie popsuć komfortu jazdy dla odmiany. Użytkownik zeberkaa edytował ten post 20 luty 2013 - 13:40
  9. Kupiłam sobie prawie idealne buty. Leżą jak ulał, świetnie się w nich jeździ. Ostatnio jednak objawiły swoje drugie oblicze. Kiedy je poluzuję i stopa przesuwa się do przodu cisną od góry w duże paluchy. Do tego stopnia że paluchy puchną a ostry ból przy dotyku utrzymuje się przez wiele dni. Nie zawsze da się podjechać pod sam stok, czasem trzeba i do knajpy wejść na małe co nieco a tu taka niespodziewanka Jeszcze pół biedy na mrozie ale w knajpie stopa się rozgrzewa i zapewne powiększa. Obmacałam botka i raczej nie ma szans nic tam uklepać bo akurat szwy tam przechodzą więc tkanka jest zwarta. Może wyściółka troszeczkę ma szanse się zapaść ale zapewne nie w procesie użytkowania bo mogę tego nie dożyć. Jak można sobie pomóc oprócz noszenia plecaka z butami cywilnymi? Nie zamienię tych butów na żadne inne bo bardzo dobrze mi się w nich jeździ.
  10. zeberkaa

    Na stoku - Rzeczka

    Wiem, wiem, Dzikowiec kręci zawsze nawet jak żywej twarzy nie widać, drugi taki fenomen na skale polską to Muflon ale kto to widział w pełni sezonu wyciąg czynny tylko w łikendy? Wcale mnie się to nie podoba.
  11. zeberkaa

    Na stoku - Rzeczka

    Zaglądam na kamerkę bo chce sobie podjechać a tam ktoś brnie w głębokim śniegu a informacja na stronie że wyciąg czynny piątek, sobota, niedziela
  12. No własnie nie za bardzo włazi w te dziurki a jeśli już to w takiej ilości że nie wymaga to zwiększenia dozowania smaru. Żelazko po sezonie intensywnego cotygodniowego użytkowania dla 2 par nart i 2 parapetów prezentuje się tak: Nie za bardzo wygląda żeby żelazko wciągało smar. W trakcie "prasowania" smar jest ciekły i raczej prawem grawitacji ciąży ku dołowi. Ten wewnętrzny obwód to fikcyjne dziurki Żelazko już stanowczo zapracowało na siebie. Oczywiście jak przyjdzie pora i będę miała na to pieniądze to zamienię je na bardziej komfortowe prawdziwe żelazko do nart, ale na razie jest lepsze niż "stare żelazko". No to kamień z serca bo ja systematycznie nakładam smar z allegro - wielką kostkę no name za dychacza i jadę. Po wynikach sprzedaży widzę że nie ja jedna Brudną cyklinę /ktoś pytał/ wrzucam po biedzie do ciepłego jeszcze piekarnika. Na ściereczce jednorazowej. Potem obcieram tą ściereczką i cyklina czysta. Załączone miniatury Użytkownik zeberkaa edytował ten post 11 styczeń 2013 - 13:33
  13. Zgadza się, u mnie kilka starych sztuk okazało się nieprzydatnych. Ustawione na minimum nagrzewały się ponad miarę, kupiłam więc za kilkanaście zł nowe małe żelazko /wyprzedaż/. Ma kilkanaście otworów w stopie ale nie stanowi to żadnego problemu.
  14. Nooo, o 19 wyjeżdżałam z Rzeczki i tam już białe muchy kołowały po niebie
  15. A szlag człowieka jasny może trafić jak patrzy co dzień na ten stok, taka długa fajna trasa marnuje się że boli. Koniec, nie zaglądam więcej do tego wątku bo tu "tylko przeciąg trzaska złudzeniami"
  16. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    Wulgaryzujesz by osiągnąć lepszy efekt? OK. Widziałeś kiedyś lochę na nartach? To tyle o naturze do której się odwołujesz. Hmmm, znaczy jeśli para podzieli się obowiązkami by móc nieco zrelaksować się na nartach to jest patologia twoim zdaniem? Ludzie, powiedzcie mi CO was ubodło w takim rozwiązaniu? Doszukujecie się w tym jakichś zarzutów wyimaginowanych, niektórzy nawet posuwają się do udowadniania że ich żony nawet oddalają się od domu zupełnie same. No Jezu Chryste i Jehowa! O co tu w ogóle chodzi? Użytkownik zeberkaa edytował ten post 06 grudzień 2012 - 14:49
  17. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    Ja nie widzę problemu. Przekonałaś/eś mnie.
  18. zeberkaa

    Na stoku - Rzeczka

    Zwłaszcza że przez okolicę przetacza się naturalne naśnieżanie właśnie
  19. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    No niestety kobieta to inkubator. Przez dziewięć miesięcy musi się podporządkować wymaganiom tego co się w niej rozwija i jest za to odpowiedzialna.I nie ma się co oszukiwać że jest inaczej.Trzeba to łyknąć, 9 miesięcy to nie całe życie.Panom którzy czują się tak współodpowiedzialni proponuje w ramach walki z wykluczeniem zostać z pieluchami kiedy dama wyskoczy na narty z przyjaciółmi Ale to już po porodzie!O! Wtedy to będziecie prawdziwymi odpowiedzialnymi ojcami.
  20. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    Jeśli dopatrzyłeś się we mnie szowinizmu to niestety musisz teraz udowadniać ze wielbłądem nie jesteś. Sam się prosiłeś
  21. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    A ja wrócę jeszcze do fizjologii. Otóż musimy pamiętać jeszcze o tym że kobieta ciężarna jest "nieleczalna". W zasadzie nie można jej podawać praktycznie żadnych leków, więc warto ją oszczędzać i na zimne dmuchać. Ps. Piękny śnieg ma za oknem. Płatki jak dwuzłotówki
  22. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    Zaraz, zaraz, czy ja dobrze rozumiem? Dla tego ze nisi Twoje dziecko zamierzasz mieć prawo decyzji co do jej ciała? Zagonić ją na stok bo to tak zdrowo i w ogóle? I bardzo dobrze że radość była i zdrowie dopisało. Pomyśl tylko co by było gdyby stało się inaczej.Ja wiem, twoim zdaniem to nie możliwe a ja nie mam zamiaru nawracać Cię na siłę. To jest tylko moje zdanie i ja postąpiłabym inaczej. Ot i wsio.Powiem tylko raz jeszcze ze o tym czy ciąża była "bezpieczna" możemy być pewni dopiero po pomyślnym rozwiązaniu.
  23. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    Marcinie, nie zaznaczyłam że nie chodzi o NFZ bo miał być to przykład nie tyle demagogiczny co hipotetyczny i miałam wrażenie że rozumie się to samo przez się. Widać myliłam się.Założyłam że trzeba by było skorzystać z usługi komercyjnej. Zastanawiam się nawet czy ubezpieczalnie w swoich regulaminach ubezpieczeń nie wspominają nic o stanie błogosławionym ew. potencjalnych narciarek.Gdybym była ubezpieczycielem wykluczyłabym z ubezpieczenia.
  24. zeberkaa

    Nartowanie w ciąży?

    Zakładam tu wiosłowanie rekreacyjne w grupie /co najmniej 2 osoby w łódce/ osób równie dobrych w wiosłach jak i w nartach. Źródłem tematu była opowieść o tym że kobieta nie dała sobie zabrać wioseł, a więc dało się bez jej wkładu pływać.Ostatecznie postaram się przemówić do rozsądku przez kieszeń.Otóż powiedzcie mi który ubezpieczyciel pokryje koszty ratowania kobiety która będąc w świadomej ciąży poroniła na stoku? I nie ważne są przyczyny tego stanu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...