zeberkaa
Members-
Liczba zawartości
1 231 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez zeberkaa
-
Wnukom będziemy opowiadać o tej zimie
-
zabezpieczenia w narciarstwie
zeberkaa odpowiedział Kneissl race carving :) → na temat → Ubrania i akcesoria
A kolega to szuka na narty czy na snołborda? Bo na snowboardzie to fakt, kość ogonowa boli, kolana tez czasem i tam jakieś zabezpieczenia mają większy sens. -
zabezpieczenia w narciarstwie
zeberkaa odpowiedział Kneissl race carving :) → na temat → Ubrania i akcesoria
Popieram Mitka. Jeśli się wyglebisz to na pewno nie na klęczki. W narciarstwie gorszym problemem są wszelkiej maści wykręcenia stawów a na to nie ma rady. Najważniejsze jest dobre przygotowanie ciała do sezonu i tyle tego dobrego. -
No to marność nad marnościami
-
Po pierwsze nie bluźnij, po wtóre w tym roku były już zjazdy wielkanocne więc nie grymaś.
-
Frustrujące to strasznie. Dziś rano na blokhausie +9°C. A w Kluszkowcach jeżdżą, w Białce jeżdżą pełnowymiarowo. Małżonka wywalili na zaległy urlop, mogło być fajnie. A tymczasem tropienie śniegu po sieci.
-
Nie no ok, fajnie że jeździ i daje radę. Tylko mnie wkurzają szkoły które "realizują program" wysyłając dzieciaki na zawody w czymś czego nie uczą. Sama pamiętam obowiązkowe uczestnictwo w zawodach lekkoatletycznych, nikt nas nie uczył skakać wzwyż, jeden dzieciak który robił to umiejętnie zostawił wszystkich zawodników szkolonych na grze w gumę daleko w tyle. Ale to była głęboka komuna. Do dziś nic się nie zmieniło, jeśli znajdzie się kilkoro dzieciaków które coś potrafią to chociaż jest jakieś współzawodnictwo, reszta odnosi sukces jeśli uda im się w ogóle pokonać trasę. Pozostaje niesmak. Widziałam już zawody pływackie przed którymi nie sprawdzono czy dziecko które się do nich zgłosiło rzeczywiście potrafi pływać. Bardzo frustrujące doznanie.
-
I tu jest słowo klucz - przygotowanie. Nie wiem jak to u was wygląda z tymi szkolnymi zawodami ale wiem jak u nas. "Pani" pyta na lekcji kto jeździ na nartach, kto podniesie rączkę ten startuje. I nie interesuje nikogo jak jeździ, na czym pojedzie i za czyje pieniądze. Jedni rodzice sprężają się i próbują coś z tym fantem zrobić inni nie. Nie chce sugerować że objechanie chłopaków na jednej nodze to żadna sztuka ale że zawody szkolne to często fikcja. zresztą w każdej dziedzinie. Szkoły czerpią z tego że kilku dzieciaków po lekcjach coś tam trenuje a reszta to mięso armatnie.
-
I do tego dążymy!
-
Myśle że to strach przed nieznanym. Zaufaj im troszeczkę. Nie są ani gorsi ani głupsi od narciarzy.
-
Wydaje mi się że każdy z nas patrzy gdzie jedzie bo jedzie gdzie patrzy. I z tego co wiem ta zasada jest szczególnie ważna u snowboardzisty, u nich ten ruch deski inicjuje się nieco inaczej niż na nartach. Przyjrzyj się kiedyś lekcji początkującego snowboardzisty. Wyciągają rękę i wskazują kierunek w którym chcą jechać. No nie ma mocnych żeby za tym skrętem nie poszła głowa a więc i oczy.
-
A wiesz że dało się wyczuć? No nie widzę. Że w kolejce do wyciągu trzeba im zostawić więcej miejsca bo są "zwrotni inaczej" to wiem ale na stoku to żadna różnica. Zarówno narciarz jak i deskarz powinien zlustrować teren przed wykonaniem manewru, jeśli tego nie robi to kiep niezależnie od tego do czego przypięty. I tak samo parapeciarze da się przewidzieć i nie da się przewidzieć. Snowboardziści pewnie lepiej wyczuwają siebie wzajemnie zaś nie rozumieją zachowań narciarzy. Obydwaj potrafią być równie nieprzewidywalni . Narciarz nie siada na stoku bo nie może ale zatrzymuje się jak ma tylko na to chęć lub powód. Czasem równie stadnie jak snowboardziści. I jeszcze coś. Snowboardzista nie siedzi z nudów bo w żyć zimno. On siada bo nie da się ustać na stoku na desce! Zrozumcie to ludzie i już im tego siedzenia tak nie zazdrośćcie. Jeżeli narciarz ma problem to ktoś podjedzie z pomocą, czasem cała grupa podjedzie i stoi. Snowboardzista ma kłopot to kolega który podjedzie musi usiąść . Wtedy rzeczywiście siedzą obok siebie skierowani w jedną stronę i sprawiają wrażenie loży kinowej ale to tylko tak wygląda. Na pociechę pomyśl sobie jak porządne spodnie musi mieć taki biedny snowboardzista
-
Oj chłopie, właśnie o to przecież chodzi. Trzeba zwolnić kiedy ty chcesz wozić się jak po pustym stoku a tu te ludzie jakieś takie nieprzewidywalne. Gonić dziadostwo!
-
Zgadza się, zdarza się choć mnie się wydaje że nie koniecznie błędy użytkowników bo czasem trwa to trochę dłużej niż ta chwila. Widać taki urok wyciągu choć za pierwszym razem to miałam pełne portki ze strachu ze przyjdzie powisieć dłużej.
-
A po czym poznajesz kiedy narciarz zamierza skręcić?
-
Zieleniec idealny do nauki ale kolega zdaje się jeżdżący, o już widzę że zajął stosowne stanowisko co do Zieleńca. Biorąc pod uwagę początkujących to na Halę Szrenicką trzeba wjechać ale i zjechać. Fest wyprawa ale faktycznie urokliwe miejsce jeślinie wieje za mocno. W Karpaczu mogą zacząć od sławetnej kanapy Winterpoolu a potem piąć się już w górę w stronę Kopy. Ja bym i tu i tu zajrzała, w końcu nie są to jakieś wielkie odległości a i na czeską stronę również jeśli miałabym nocleg w okolicy. Teraz to tam tylko Puchatek działa
-
A zdajesz sobie sprawę Wielebny że po takim coming out'cie to nic już nie będzie takie jak dawniej? Nie prościej oznakować szanowną małżonkę i przyjaciół? Np. króliczymi uszkami na kasku.
-
Noo, to nic straconego, możesz sobie zacząć przypominać jak to miało lecieć. Swoją drogą i tak masz szczęście, pomyśl sobie jak muszą się dziś czuć ci których wyspowiadał. Bardzo specyficzna forma sugerująca że to tak do końca jednak nie ja. Właściwie samo się... No nie wiem, w powyższym świetle może trzeba zweryfikować poglądy i nakazać bezwzględne wpięcie w sprzęt bo jak nie to w nos.
-
Mitek ty skurczybyku, jeździłeś w sutannie! Mam nadzieje że nie pozwalałeś się całować w pierścionek. No właśnie te wielokrotne esy mnie zafascynowały
-
No właśnie "formuła". Nie człowiek tylko formuła. Formuła nie działa jeśli nie wystaje zza niej człowieczeństwo. Nie będziesz Chrystusem który naucza i cierpi za nas nadstawiając kolejny policzek. To się drugi raz nie sprzeda. Tak samo ja nie będą tą wyrozumiałą Matką Boską a nawet Matką Teresą bo moja wyrozumiałość ma swoje granice i wcale się z tym nie czaje. Mało tego, ja zaraz skończę z tą poprawnością i napisze prawdę! Otóż snowboardziści to zarazy tego świata. Imaginujcie sobie że nie dalej jak wczoraj jeden z nich nie miał czasy wymienić mi żarówki w aucie i twierdził bezczelnie że nie ma czasu bo musi do północy wysłać raport kwartalny i rozliczenie roku. A jedna smarkata snowboardzistka to jest nawet przyczyną moich siwych włosów! Okropni oni są ci snowboardziści, mówię wam. Ha,ha,ha dawno się tak nie ubawiłam, Muszę to zobaczyć! Dobra, dobra, gadaj jak się to robi bo jak już tam zajadę to muszę wypróbować czy aby się nie przechwalasz.
-
Oj przecież jestem jedną z wielu, czemu własnie ja mam być inna? A tak na serio to coś Ci powiem. Twardy jesteś i zasadniczy. Tzw. sztywny kręgosłup moralny. Też cierpię na coś podobnego ale staram się zrozumieć ludzi razem z ich nieudolnością. W opisanym przeze mnie przypadku musiałabym pobić się z 16-17 letnim chłopakiem. Wiem że powinnam, zdaje sobie z tego sprawę ale nie potrafiłam. Wtedy nie, dziś już spuściła bym mu bańki nawet jak by miał i 21 lat. Wtedy na tamtym stoku byłam bezradna i przerażona. Mogłam też spróbować zadzwonić do jego rodziców ale było mi po prostu wstyd że nie jestem w stanie podołać sytuacji. Wiem że to była moja porażka i dla tego o niej napisałam. Właśnie żeby napisać o tym że nie zawsze jest tak prosto jak w podręczniku dla dobrych rodziców czy opiekunów. Ambicje rodziców co do osiągnięć ich dzieci to odrębna sprawa. Nie ma na to rady. Pozostaje mi tylko powiedzieć "sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało" wybierając sposób zarobkowania a godząc się na obsługę tak dużej grupy dołożyłeś sobie. Mitku, fajny jesteś chłopak ale trochę za poprawny i to budzi reakcje złośliwe. Może gdybyś tak napisał że raz zdarzyło ci się pośliznąć na skórce od banana to by uczłowieczyło wizerunek który stworzyłeś. Jeśli nie to zawsze można taką skórkę wymyślić. Przecież wszyscy kłamią.
-
A widzisz Ty!Jedna strona się boi bo nie umie, nie rozumie a druga strona nie widzi problemu bo tez nie rozumie, zapomniała tak jak wielu na tym forum co to jest strach początkującego. Właściwie stok jest dość bezpieczny bo mało ludny ale i za wąski na dzielenie pól. A bo może faktycznie narciarz dżentelmen powinien powstrzymać się od szarż ułańskich tam gdzie u podnóża ślizgają się kobiety, dzieci i starcy? Wbrew intencji organizatora zabawy. I tu wkraczamy w marzenia o świecie idealnym gdzie dostatek śnieżnych stoków gwarantuje stuprocentowo bezpieczne zachowania i luzik w oczekiwaniu na swoją kolej pod wyciągiem. A tymczasem mamy co mamy i miejmy tez odrobinę tolerancji dla tych którym trudno znaleźć się w tej trudnej sytuacji i ciśnienie im skacze z przestrachu. No bo przecież WSZYSCY JESTEŚMY FAJNI tylko niektórzy trochę inaczej.
-
No ok, wiem jak to działa ale cały wic w tym żeby ta kolejka szła równo i bezboleśnie . Może właśnie te boczne prądy noszące powodują ten niepokój i ścisk kolejkowiczów? No tak, znowu się nie spisałam tak dobrze jak Mitek. Standard, przywykłam. Zresztą nikt tu nie jest dość dobry. Może faktycznie powinnam się z chłopakiem bić. Nie no , nie mam tyle temperamenty żeby się szarpać z kimś pod stokiem a może powinnam. Hi hi hi. Miło. Mam nadzieje że to nie sarkazm. Jarku! Jeśli sam nie potrafisz to jeszcze nie wiesz że się da! Że inni potrafią, że nie zniszczą cię na tym stoku. Nie wiem czy widziałeś kiedyś Dzikowca. Tam jest solidna stromizna na górze i w miarę łagodny odcinek u podstawy gdzie dochodzi krótki wyciąg talerzykowy. Kiedy dobry narciarz zjeżdża szczytu jest dla osób z talerzyka tak niewyobrażalnym że ludzie nie zjeżdżają tylko czekają aż to coś przeleci przez stok. Nie ruszą się, czekają spory kawałek czasu aż "niebezpieczeństwo" minie. Co ciekawe nie budzi w nich obaw osoba która zjeżdża z góry zatrzymując się co trzy szusy. Ba! Słyszałam też kobietę z dzieckiem która każdorazowo zatrzymywała chłopca okrzykiem "zaczekaj niech wariaty zjadą". Kto zjeżdżał ze szczytu ten wie że na tym ostatnim odcinku to już można smsy wysyłać jak kto jest biegły ale jeśli jesteś tym talerzykowcem to nie wiesz o tym i obwiniasz. Gdyby można było ich na chwilę wsadzić w skórę dobrego narciarza i pokazać jego możliwości to pewnie sprawa wyglądałaby inaczej. Błagam, powiedz co to jest cielętnik? Brzmi wybornie.
-
A mnie nieodmiennie pod wyciągiem zastanawia czemu kolejka do wyciągu stoi tak ciasno? Pamiętam to z ciężkiej komuny, ludzie dosłownie się zgniatali, pokładali na sobie, dociskali. Podobnie pod wyciągiem. Jeśli człowiek się nie podda taj walce o każdy centymetr miejsca na narty to go kolejka opłynie i nigdy nie doczołga się do wyciągu. To jakaś paranoja bez szans na zmiany. Wszyscy w tym uczestniczymy, jedni mniej zawzięcie bo muszą, inni bardziej bo korzystają z sytuacji by szybciej dotrzeć do bramki, ale wszyscy jesteśmy winni dreptania sobie po nartach. Brrr, jak sobie o tej przepychance pomyślę to mi się nart odechciewa. Chyba jedynym rozwiązaniem jest zwiększenie podaży a do tego daleka droga niestety. A co do dzieciaków to cóż, sam dostałam kiedyś pod opiekę takiego małolata. No niby był tym grzecznym nastolatkiem więc nic nie wróżyło kłopotów na stoku a tu bęc! Miał pierwszy raz na nogach narty. Jazda na krechę bez zatrzymywanki i sytuacje przyprawiające o palpitacje serca. Za diabła nie rozumiał czym grożą jego poczynania. Co mu tam że kogoś potrącił. Nie przemawiało też do niego że nie on jest odpowiedzialny za to co robi tylko opiekunowie. Nie pomagały prośby i groźby. Zmawiałam pacierze żeby obsługa zabrała mu karnet. Nieskutecznie. Zero strachu, zero wyobraźni. Powiedziałam sobie - nigdy więcej cudzych dzieciaków. A potem przypomniałam sobie że chłopak był piekielnie zdolnym downhillowcem Miał swoją wizje poruszania się po stoku .
-
No tak, ale zanim się nauczysz to nie umiesz, potem umiesz słabo, potem trochę lepiej ale jesteś jeszcze na etapie lęków że skrzyżujesz narty z nieoczekiwanym śmiałkiem. Myślę że ludzie będący na tym etapie mają prawo bać się sobie równych tyle że mniej odpowiedzialnych i nie ma się co naśmiewać. Boją się to i psioczą na te swoje strachy. Z czasem przejdzie.