
zeberkaa
Members-
Liczba zawartości
1 231 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez zeberkaa
-
To wydarzenie ekstremalne ale może własnie ci młodzi którzy dziś zaczynają przygodę z tym jak piszecie, dziś łatwym i dostępnym sportem, możne oni dożyją takiej starości. Sama jechałam gondolą na szczyt a z przecudnie pomarszczoną drobną Austriaczką, aż strach było oceniać jej wiek. Kobitka miała solidny ekwipunek narciarski i prawdopodobnie bardzo poważne zamiary. Hanka, nie siej defetyzmu, wyobraź sobie co by było gdyby te marudy nie oddały nadmiaru energii na stoku Jednak powtarzajmy sobie radośnie że do tego dążymy a co osiągniemy? To się obada a co przeżyjemy to nasze.
-
Lepsi również. Taki sportowy relaks koi skołatane nerwy i poprawia psychikę.
-
Podbijajcie sobie bębenka, podbijajcie. A ja Wam powiem tak. Jadę sobie na narty bladym świtem i widzę - biegają. Nie wiem jak u Was ale u mnie kiedyś to tylko rosyjski najeźdźca w bawełnianym dresie biegał po wiosce. Na drodze muszę uważać bo rowerzyści od samego rana pedałują. Kiedyś to zjawisko obserwowałam jedynie po czeskiej stronie a jakieś 20 lat temu jazda na rowerze była synonimem obciachowego transportu. Naród wolał odtwarzacze wideło i zbiorowe oglądactwo filmów "wojennych". Dalej przy drodze widzę rolkarzy. Kiedyś miałam fajne wrotki zintegrowane z butami i jak jeździłam po mieście to patrzono na nie jak na czuba. Dalej idą patyczaki. Starsze Panie wolą podreptać po okolicy niźli jak dawniej mleć ozorami pod blokiem. W górach prócz zjazdowców spotykam biegowców i piechurów. W Warszawie zachwyciła mnie osiedlowa siłownia pod chmurka gdzie z rana panie 55+ coś tam sobie ćwiczyły. W mojej okolicy na razie tak nie jest, mam nadzieję że to się zmieni. Mnie się tak podoba. Czy to moda czy wyższa świadomość społeczeństwa to mnie nie sprawia różnicy. Mnie to cieszy. Cieszy mnie jak czytam że po sezonie piszecie o kajakach i rowerach. Dzięki temu my wszyscy będziemy lepsi. Tyle.
-
Z tym białym jeleniem to ja juz sama nie wiem. Kiedyś było to na pewno szare mydło. Teraz widzę sporo towarów z tą marką a i samo mydło mocno ewoluuje. Nie kupuje ale to szare mydło jest coraz mniej szare tak na oko i do tego chyba zaczyna się nazywać "naturalne" Może być tak samo jak ze świeczką pod narty, kiedyś się nadawała. A wracając do szarego mydła jako takiego to przecież szare mydło pozostawia osad. Nie przeszkadza?
-
To były prawdziwe dożynki. Dożynający się narciarze dożynali stok. I dorżnęli. W południe już nie było po czym jeździć. Było super!
-
Fikanie po kartoflisku kolo czternastej miało spore walory rozrywkowe Kozła gdzie tam kupujesz? Jutro może i my się dźwigniemy bo jazda jakby godzinę wcześniej. Jak by co to będę patrzyła za zielonym softem .
-
Robert! Czemu się tak szybko zwinąłeś? Impreza na Upie dopiero zaczynała się rozkręcać! I I wymień kurtkę na bardziej charakterystyczną. Zniknąłeś mi z oczu i nawet nie mogłam popatrzeć jak jeździsz mimo że się rozglądałam. Kiedy już jazda wymagała większego skupienia i wysiłku a słońce świeciło jak wściekłe, zaczął się plażing. Jak już człeka boczki rozbolały od wylegiwania się na podgrzewanym śniegu to zjazd w dół i dla odmiany klubing w knajpce . Potem wyciągiem na górkę i znowu plażing, potem zjazd i można by tak do późna. Całkiem fajne zakończenie sezonu, kto nie był ten może jeszcze jutro, karnety tanie, warunki letnie wiec można się leniwie wozić. Janskie odradzam, ludzie stamtąd przyjeżdżali na Upę.
-
No to donoszę że próbkę użyłam i nie polecam. Jak dla mnie zapach zbyt intensywny i długo pozostaje na odzieży.
-
wysoki flex - czy jest się czego bać?
zeberkaa odpowiedział sebeq → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Rozumiem że wolałbyś dostęp z ipoda. -
Jak się nie psewrócis to się nie nałucys, heeej Podwyższone ryzyko polega na gwałtowny kontakcie z przedmiotem lubo człowiekiem więc kontaktowy i basta! A chłopaki trochę się obiją a potem już będą fruwać tak że na olimpiadę pojadą a nam wara będzie ino wisiała. Może jednak jakieś żółwie powinni sobie kupić i co na zęby. No, trzeba mieć ułańską fantazję by ratrakować te kilka centymetrów śniegu spadłego na młodą trawkę że by SE pojeździć
-
Ojoj, wieść gminna niesie że figle na tej poręczy skończyły się dość boleśnie. Szacun dla chłopaków którym się chce i co roku coś tam sobie montują i świetnie się bawią.
-
A ja właśnie przeglądałam stronę Janskich bo Upa na HolidayInfo mimo provoz. Hm. Brak fejsa jednak nie ułatwia. Brak prawka też
-
Funkcjonują z powodzeniem. Mam pewne doświadczenie w użytkowaniu bo zdarza się tak jak teraz mieć na nosie dwie pary soczewek Wąskie okulary noszone w ten sposób dają możliwość zerkania przez górne na monitor a dolne na klawiaturę na przykład. Ale "w akcji" próbowałam tylko jadąc samochodem.
-
Zgadza się, małżonek wywalił swoje progresywne. Mam astygmatyzm a to znaczy że bez okularów nie potrafię dobrze oszacować odległości, nie widzę wszystkich linii więc obraz jest "nieprawdziwy". Do tego dochodzi dalekowzroczność /przywilej metryki/ i rączki już brakuje. Czasami trzeba zerknąć na mapkę by wiedzieć jak wrócić, czasem skorzystać z telefonu czy zapłacić w knajpie. Mieszanie na stoku okularami jest dość upierdliwą czynnością zwłaszcza że te do bliży trzeba wozić za pazuchą . Na rowerze nie ma problemu, w letnich warunkach i widoczność lepsza i komfort czytania mapy znacznie wyższy. Sama przyjemność pozmieniać okularki. No i przynajmniej odwykłam od gapienia się w licznik bo i tak nie widzę. Może wariant okularów dwudzielnych? Lepiej się sprawdzi na nartach?
-
Ski, używasz progresywnych? Podchodzę do tematu teraz bo wiem że używania progresywnych trzeba się nauczyć więc miałabym całe lato. Trzeba uruchomić głowę tam gdzie do tej pory pracują tylko źrenice i nie wiem czy w dość szybkim ruchu to zadziała. Takie soczewki to dość kosztowna sprawa więc fundowanie ekstra soczewek do okularów na narty chyba mija się z celem choć byłoby najlepszym rozwiązaniem. Sama już nie wiem co z tym fantem zrobić.
-
Zakładam ten wątek bo muszę sensownie uzbroić swoje oczy na narty. Jeżdżąc po lokalnych górkach trochę jeździ się na pamięć i nie ma większego problemu. Jednak na alpejskich łączkach już zaczyna się problem. Okazuje się że przy niewielkiej ale kłopotliwej wadzie wzroku zaczynają się problemy. No i teraz pytanie mam czy da się jeździć w okularach progresywnych ? Jak połączyć okulary z googlami a może po prostu okulary optyczne z filtrem? Sama już n ie wiem od której strony ugryźć ten problem. Soczewki kontaktowe niestety nie wchodzą w grę.
-
Bo to kopalniaki były Daj spokój, zbliża Ci się siątka, potem kolejna, pora trochę więcej czasu na stoku poświęcić podziwianiu okoliczności przyrody. Im mniej świństwa z udziałem lekarzy czy bez, władujesz w siebie tym zdrowszy będziesz.
-
E nie, to mnie chodziło o nasze "ziemiańskie" "....pitu, pitu, bele ble, ble, Pani Jadzia wszystko wie...":
-
Hi Hi, po raz pierwszy zabrakło mi języka w gębie, zupełnie nie wiem do czego pijesz.
-
No i o czym byśmy tu sobie pitu, pitu.....?
-
Nie moc sprawcza tylko rozprawiamy o czymś co zdaje się już nie modne tak jak białe skarpety do mokasynów z kutasikami. Choć skarpety w sandałach zdaje się że były trendi ostatniego lata więc radzę nie wygłaszać kwestii zasadniczych. A gdzie jeździsz? U nas na Dolnym Śląsku kijki są powszechne tam gdzie nie ma przyjezdnych. Tych przyjeżdżających na tydzień- dwa w roku żeby się poślizgać to w ogóle nie biorę pod uwagę w rozważaniach. Oni mogą nie nadążać za trendami. I wolno im. Ale na boga - za co? Se chce niech se nie ma. Czasem wygląda to jak zjazd wijącej się kiełbasy na stoku ale co mi to szkodzi? Przynajmniej trochę radochy dla oka.
-
Ja to się zmartwiłam że znów czegoś nie zauważyłam ale że Ty? Fascynujące. Nie wiem też co to za zjawisko: Nie widziałam i wolę nie zobaczyć. Na marginesie /wiem że jestem zgryźliwa baba/ może starczy już napawania się swoją kijkowością bijącą o kilka długości bezkijkowców bo po 2 latach toczenia wątku poza oślimi łączkami naprawdę trudno spotkać bezkijkowca.
-
O imadle narciarskim nieco inaczej.
zeberkaa odpowiedział W.W. → na temat → Serwis i konserwacja sprzętu
Po rozmowie z małżonkiem już wiem, trzecie imadło usztywniłoby konstrukcje i czynności smarownicze miast dociskać nartę do podpór a przy tym podłogi, powodowałyby przesuwanie całości. Czyli krzesełka pojechałyby po posadzce. Jak ktoś chce się bawić w profeskę musi mieć solidną podstawę - stół warsztatowy. Jak się nie ma albo po prostu woli się pracować w domu przed TV to krzesła są optymalnym rozwiązaniem. -
Tu się zgadzam, wysiłek fizyczny nie zwiększa znacząco spalania, ograniczenie żarcia i zmiana jego jakości to podstawa. Bzdura moim zdaniem. Piętnowanie jest i nie działa. Mogę Ci się zaśmiać w twarz spaślaku jeden i ręczę że nie będzie to powodem do zrzucenia ani kilograma. Człowiek sponiewierany nie chudnie. Radość z życia daje skrzydeł i masz wtedy w nosie jedzenie bo właśnie przestało ci być potrzebne do szczęścia. Wtedy jedzenie potrzebne ci jest tylko do przeżycia, żresz tyle żeby nie zdechnąć i lecisz dalej, choćby na stok.
-
Możliwość jazdy z życzliwym dobrym narciarze to skarb, niestety jak to skarb, nie każdy może doświadczyć.