jag24
Members-
Liczba zawartości
421 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez jag24
-
Jak w temacie-jeśli jeżdzicie,to w jakich okolicznościach? Ostatnio zdałam sobie sprawę,ze nadal w trudnych dla mnie okolicznościach (bardzo stromo,lodowato,wąsko) zdarza mi się używac tej obśmiewanej techniki narciarskiej.Jakie wiec było moje zdziwienie,gdy okazało się,że moje dziecko,które czasowo jeździ tak samo długo jak ja (razem zaczynaliśmy) i jeździ swobodnie po wszystkich trasach (zdecydowanie bardziej swobodnie niż ja),zatrzymuje się gdzie chce i kiedy chce,potrafi przejechac snowpark ze skokami i jeździc pozatrasami przytrasowo -NIE POTRAFI jeździc pługiem ! W ogóle nie umie ustawic w ten sposób nóg i zahamowac.Trochę mnie to zdziwiło,bo dla mnie to takie abecadło,które jak się okazuje nie jest niektórym do niczego potrzebne. Więc jak to jest z tym pługiem?
-
Rzecz w tym,że każda opcja jest dobra,którąkolwiek wybierzesz-będzie dobrze. To wszystko dobre,alpejskie ośrodki. Można rozplanować wyjazdy na kilka lat- w końcu mówimy o 1200 km tras.
-
Muszę pytac,żeby jeździc,bo to ja organizuję nasze wyjazdy.A Tyrol na razie mnie nie interesuje.Jak pójdę Waszym śladem to po sezonówce karynckiej przyjdzie czas na SSSC,a dopiero potem Tirol.Choc ten jest tak drogi,że nawet licząc Ischgl 7 dni+ SFL 7 dni (w szczycie sezonu) + 3 i 1/2 dnia Stubai w listopadzie jeszcze jestem ponad 100 euro w plecy.Więc może nigdy?
-
Dokładnie o to chodziło.Co można połączyc lub wracając zahaczyc jeszcze jakis ośrodek (to ten 7 dzień wyjazdu) ,a przenocowac już trochę bliżej kraju).Raz jeszcze dzięki-decyzja nie podjęta,ale wszystkie dane już mam.
-
I wracając do Karyntii -które to ośrodki są te"ciut wyższe" dobre na marzec? I które leżą na tyle blisko siebie,ze można robić je w jednym tygodniu bez jakiś mega dojazdów? A jadąc przez Monachium udajemy się w kierunku tego tunelu za Kitzbuhel czy raczej jedzie się przez Salzburg?
-
Jak mówiłam,to nie tak,że poluję na najtańszą z możliwych ofert,ale raczej na optymalizację kosztów,czyli jak najlepszy (dla nas) wariant w sensownej cenie,bez przepłacania.Jednym słowem,wolę trochę dopłacic i dobrze wybrac,niż potem zgrzytac zębami,że np nie ma śniegu i czynna jest tylko połowa tras,i jeździ się po błocie.I odwracając trochę pytanie:czy ośrodki narciarskie Karyntii odbiegają bardzo znacząco od tzw.topowych ośrodków austriackich (z tych znam tylko SHL)? Czy my,jak przeciętni narciarze,a nie pożeracze 1000 km tras będziemy usatysfakcjonowani?
-
Wielkie dzięki za podpowiedź.My w tym roku mamy ferie w styczniu,czyli najlepszy wariant;jedziemy wówczas drugi raz w marcu,co też wychodzi poza sezonem. Nassfeld jest na liście już prawie pewnikiem,lepiej odwiedzic go w styczniu czy w marcu? A co powiecie na temat Bad Kleinkirschheim-nie warto? I jeszcze pytanie o Molltaler-doczytałam ,że wyraźnie zawyżają całkowitą długośc tras,ale jakby porównac np.ze Stubai to dużo gorszy,czy mniej więcej to samo? A i oczywiście biorę pod uwagę,że wszystkie opinie są jak najbardziej subiektywne.
-
Genaralnie Aosta jednak wyżej niż Dolomity.Byłam tam kilka razy,ale już na początku marca popołudniu dolne części tras to głównie sztuczna,roztopiona kasza.Jak Ci to nie przeszkadza to nie ma problemu.W grudniu nie byłam,w styczniu śnieg pewniejszy,mało ludzi (jak na Sellę) i jeszcze trochę taniej niż w szczycie sezonu.Jeśli chodzi o ośrodki to chyba najlepsza Val Gardena,a najwyżej położona i najmniej roztopiona -Arabba/Marmolada.
-
Tak jak mówiłam-Tyrol jest już "nieco" drogi-dla rodziny 2+2 - bagatelka 2200 euro.Poza tym i tak planuję,jak pisałam,wyjazdy 2 x po 7 dni + 1 przedłużony weekend:3 lub 3 i pół dnia.Nie mam po prostu więcej urlopu,a i dzieci muszą przecież chodzić do szkoły.Na tak krótko to sezonówka tyrolska się nie opłaca. Jakby nie liczyć rację ma O.tisk.,że to Karyntia wychodzi najlepiej dla rodziny-dla nas 1011 euro!-czyli stosunkowo tanio za "normalne"alpejskie narty.Salzburgerland najbliżej od nas,ale dla rodziny 2+2 zniżek brak-koszt już koło 1700 euro. Jako znawcy tematu, gdzie byście pojechali na te 2 wyjazd (czyli 2 najlepsze wg Was ośrodki Karyntii i Osttirolu)? I czy byłyby dobre dla nas? My nie jeździmy poza trasami,a te wybieramy raczej czerwone i niebieskie,niż czarne.Dziennie ok.50 km na nartach,nie brzydzimy się jeździć kilka razy tą samą trasą.
-
Już trochę jeżdżę na nartach i czytam naprawdę sporo w tym temacie,ale nadal bywalcy tego forum potrafią mnie zadziwić- pierwszy raz słyszę o SUNNYCARD. Fakt,cena nie do pobicia. Najlepsza propozycja dla tych niedowiarków,którzy uważają,że w Polsce narty są jednak tańsze. Dla mnie jednak cena nie jest aż tak ważna i na teraz preferuję jednak ośrodki "nieco" większe. Najchętniej wybrałabym Ski Amade,ale niestety nie ma lodowca. Lub Zillertall - ma wystarczającą ilość tras na pełne 2 wyjazdy i lodowiec na listopad i/lub maj- ale chyba nie ma sezonówki na sam Zillertall? Czy też czegoś nie wiem?
-
Skoro ma mniej ośrodków to czemu jest droższy? Hm...Ma coś czego nie ma TOPSKI? Może jest droższy tylko w moim wariancie?Nie mogę się dopatrzec,a zdrowy rozsądek się buntuje, czemu więcej jest za mniej? A jeśli chodzi o podróż-każda godzina w samochodzie ponad 12 godzin dla mnie liczy się już podwójnie,a trasy wychodzi ok.1350 km.
-
Dzięki! Aaa,i jeszcze widzę SKI HIT tylko 10 eurasków więcej-chyba lepszy? Jedyny problem,że akurat Karyntia i OstTirol najdalej ode mnie(jeździmy przez Berlin i Monachium)
-
Chciałam zapytac,czy przerabiał ktoś z Was temat sezonówek dla rodziny? Nie chodzi mi o Tyrol -to jak widzę w sąsiednim wątku najbardziej oblegany kierunek ( dla rodziny jest już b.drogi),ale korzystając z tej podpowiedzi obejrzałam ceny i wychodzi mi,że jadąc 2 x po 7 dni taka sezonówka na Ski Amade dla rodziny 2+2 kupiona w przedsprzedaży już się opłaca (dla rodziców to równowartośc,ale dla dzieci wychodzi taniej)-chyba ,że gdzieś jest podstęp,którego nie ogarniam? A Karyntia jeszcze taniej i dochodzi jeszcze lodowiec,na który można by się wybrac dodatkowo na przedłużony weekend w listopadzie czy maju? I jeszcze pytanie-jak technicznie kupuje się te sezonówki przez internet (bo muszą byc ze zdjęciem)-wie ktoś?
-
I jeszcze Lofer-moje najtańsze jak dotąd tygodniowe narty z rodziną w Alpach (bardzo tanie rodzinne skipassy).Tras ok.50 km,ładne niebieskie (ale są i czerwone i poj.czarne).Był to co prawda styczeń,więc nie wiem jak wyglądają tam ferie na stoku.
-
A kiedy masz te ferie-w styczniu czy lutym ? Luty to szczyt sezonu w całej Austrii,a styczeń w niektórych ośrodkach jest niskim sezonem i wtedy jest taniej(i mniej tłoczno).
-
Fajny wątek,ale bez komentarzy (wyraźny zakaz założyciela) nieco martwy-no nie?
-
Też zagłosuję-śliczne narty dla 8-9 letniej narciarki http://sport2002.pl/...e263f97b443.jpg Jeszcze uzasadnienie-szata graficzna z kwiatkami i różem (dla małej dziewczynki),ale nie tandetna i kiczowata. Na mnie i córeczce zrobiła jak najlepsze wrażenie.Męska część rodziny pominęła milczeniem nasze zachwyty,skupiając się na parametrach pozaplastycznych... Użytkownik jag24 edytował ten post 27 czerwiec 2013 - 11:36 dopisanie uzasadnienia
-
Wielkie dzięki-naprawdę piękna relacja.Inne oblicze narciarstwa (przynajmniej inne dla mnie,ale chyba nie tylko...)Teraz już każdy wie,czym różni się kilka godzin na jednej górce kilkaset metrowej z jednym orczykiem,wyjazd w Alpy nawet do "wypasionego" ośrodka z setkami kilometrów tras-o czym często można na forum poczytac,a taka wyprawa jak Twoja.A potem się dziwimy,że trudno się nam zrozumiec na forum.Zazdroszę,choc raczej nie zamierzam naśladowac-nie moje półka.
-
Leogang ma za to inny minus- jeśli masz na pokładzie słabojeżdżących to zaczynając w Leogangu są bez szans na zwiedzenie na nartach pozostałych części- są " skazani " na jazdę tylko tam. Na nartach w tą i z powrotem lub z " kółeczkiem" po prostu nie zdążą.
-
I Saalbach i Hinterglemm są równie dobre,Hinterglemm chyba droższe,Saalbach chyba ciut lepiej położony- bardziej w środku doliny.Obie miejscowości mają knajpki,bary,pizzerie i dyskoteki w dużym wyborze.Cokolwiek postanowisz- będzie dobrze.Jedyny problem,to co z bogatej oferty wybrać.
-
Musisz brać poprawkę,ze każdy ocenia wg siebie i swoich umiejętności,opinie są więc jak najbardziej subiektywne.Ja byłam tam w lutym i uważam,że ośrodek dla słabo jeżdżących nie jest raczej optymalny (miałam na pokładzie kilkoro początkujacych narciarzy).Trasy niebieskie są,ale nie są to trasy typu białka tatrzańska.Ośrodek jest dośc specyficznie położony,w głębokiej dolinie otoczony z dwóch stron górami,toteż dolne odcinki tras (też tych niebieskich) są raczej strome. Jednakże,jeśli ktoś nie chce jeździć po całości,tylko wybierze sobie jakieś pasujące trasy i tam będzie spędzał większość narciarskiego dnia,i nie zablokuje się widząc jakiś bardziej stromy odcinek,tylko go jakoś zjedzie,to czemu nie,może jechać i będzie bardzo zadowolony. Jak dla mnie optymalny i bardzo atrakcyjny (możliwość jeżdżenia w "kółko" i 200 km tras ) ośrodek dla średniojeżdżących.
-
Wiesz,tam to,co wygląda jak nasze schronisko wysokogórskie w rzeczywistosci jest po prostu knajpką/restauracją.Takich "naszych" schronisk nie ma.Jak chcesz się ogrzac,bo już od 4-5 godzin jeździsz przy -15 to jesteś bez wyjścia.Wchodzisz-to konsumujesz.Może byc herbatka lub piwko,ale coś musi byc.
-
Chyba się nie zrozumiałyśmy-mówię o knajpkach na stokach włoskich i austriackich,gdzie czasem są nawet tablice informujące,że nie wolno spożywac własnej wałówki.Mam niejasne wrażenie,że to przypomnienie dla tych bardziej wschodnich Europejczyków,bo reszta rozumie,że jak się siedzi w restauracji to konsumuje się to,co tam serwują...
-
Ja jem,prawie zawsze.Jak jedżę od rana,do końca pracy wyciągów to raczej trudno wytrwac bez przerwy,a siedziec w knajpce na stoku i pic tylko herbatkę to trochę masochizm ( a jeśc własnych kanapek całkiem nie wpada) i ja np mam uraz z młodości,gdy w górach stac mnie było tylko na wrzątek (kto pamięta,ten wie o czym mówię).Teraz jadąc na narty koszt jedzenia na stoku wliczam jako niezbędny i potem już nie przeliczam na złotówki,żeby nie zepsuc sobie humoru.A zjadam i tak niezbyt dużo,bo potem trudno i ciężko się jeździ,a przecież to narciarstwo,nawet dla takich niedzielnych narciarzy jak ja,jest jednak w wyjazdach na narty najważniejsze.
-
To chyba sławetna"Harakiri"?