jag24
Members-
Liczba zawartości
421 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez jag24
-
No właśnie,aktualnie nie jeżdżę,tylko tęsknie patrzę na narciarskie mapki,oglądam treningi przedsezonowe i czytam forum...
-
W.W.-zadałeś tak trudne początkowe warunki,że naprawdę trudno je wszystkie spełnić.Musisz chyba odpowiedzieć sobie na pytanie,które z nich są ważniejsze:wysokość ośrodka,ilość niebieskich tras obsługiwanych przez kanapy czy cena? Zadanie było tak trudne,że postanowiłam trochę pomyśleć i poszukać.Znalazłam takie możliwości: 1/najwięcej niebieskich tras do wyboru (ok.50 km) i wysoka cena skipassów (wiadomo-wada): Alta Badia i Kronplatz 2/wysoko i sporo niebieskich,mało orczyków-Stubai 21 km (już ktoś podpowiadał),reszta lodowców odpada,bo albo mocno czerwono albo orczykowo 3/Nauders,niebieskich 23 km (w sumie gondola i 2 kanapy przy których są niebieskie trasy-wystarczy?),zniżka na skipassy dla seniorów 4/tu może zaskoczę-Zauchensee,bardzo ładnie położony ośrodek,w środku gór,na końcu świata,dość wysoko -wszystkim się kojarzy z trasą zjazdową WC,ale jest tam też ponad 20 km niebieskich tras,całkiem nie najgorszych,a można zjechać do Flachauwinkl (tu niebieska obok czerwonej to tylko leśne przecinki) i w Kleinarl kolejne 19 km niebieskich (ale tam nie jeździłam,może byłoby dobrze tam się zatrzymać?).No ale skipass Ski Amade do tanich nie należy, a zniżek dla seniorów nie widzę,ale dokładnie nie szukałam. 5/Obejrzałam też polecany Hochzeiger-10 km niebieskich tras-wystarczy? Jednym słowem ośrodka idealnego nie ma,z czegoś trzeba zrezygnować.
-
No Sella Ronda to taki ewenement-połączone doliny wyciągami i trasami,ale pomiędzy wysokie przełęcze,zdarza się,że całkiem zasypane i nieprzejezdne,a skibusy z zasady między nimi nie kursują (to też zazwyczaj kilkanaście km).Taki klimat.Trzeba wziąć to na klatę i tak zaplanować jazdę,żeby dotrzeć na ostatnią przełęcz przed zamknięciem wyciągów.A te są czynne bardzo długo (jak na standardy alpejskie-w Austrii o 16.00 koniec),a tu ostatnie są ok 17.30.Prawie każdy wpis na temat słynnej karuzeli ostrzega o tym wyraźnie i zawsze zastanawiałam się,jak to się dzieje,że jednak ludzie potrafią utknąć po drodze.Ta relacja odpowiada mi na to pytanie-ktoś świetnie się bawi,spontanicznie jedzie,gdzie mu się akurat zechce,a potem ,no cóż,na powrót jest już za późno.
-
Tutaj dokładnie opisał kolega nasz pierwszy samochodowy wypadek-nowe opony tylko na przodzie,błoto pośniegowe na drodze i drzewa wzdłuż niej.I tak mieliśmy kupę szczęścia,że Tir nadjeżdżający z przeciwka "spóźnił "się o kilka sekund i trafiliśmy tylko w drzewo.Inaczej byśmy pewnie nie rozmawiali... Zastanawiające jest czemu ludzie robią takie głupie rzeczy?Ano proste,nie ma kasy na nowy komplet opon.No i co robić- w ogóle odstawić samochód?
-
Na mojej subiektywnej liście pięknych ośrodków (z tych,które widziałam,a Dolomity w 3/4) Cortina jest najwyżej,więc wybór bardzo trafiony.Polecam przepiękną trasę Langazuoi,wymaga trochę wysiłku,żeby się tam dostać i wydostać,ale naprawdę warto. Ale jazda z 7-latkami to już gorsza sprawa,ja jestem zwolennikiem oddawania dzieci w bezpieczne ręce miejscowych instruktorów narciarskich,którzy dobrze wiedzą,gdzie dziecko o danym poziomie umiejętności będzie się dobrze bawić i sprawnie uczyć ,bez nadmiernego szarżowania.Nader często widać rodziców,którzy zabierają dzieci na zbyt trudne dla nich trasy,które jakoś trzeba zjechać,choć i siły,i technika nie ta.
-
Mówisz teoretycznie,czy jesteś kobietą w ciąży?Lub byłeś?Co Ci do cudzych wyborów,które w żaden sposób Cię nie dotyczą?
-
Skoro tak się śpieszył,to na pewno nie zauważył,że macie ochotę na randkę kanapową.Zdążył,będzie pół minuty wcześniej,w ciągu kilku godzin da mu to kilka zjazdów więcej.To jest jego filozofia bycia na nartach i ma do niej pełne prawo. Ja osobiście jestem przeciwna jeżdżeniu "paczkami" ,bo to główna przyczyna powstawania kolejek-nawet jak ktoś "ryje się' na początku to przed kanapą nagle ma czas i przepuszcza kilka,bo już cudownie mu się nie śpieszy (znajomi są dwa metry z tyłu).
-
Wydaje mi się,że już wszystko na tych 15 stronach zostało w temacie powiedziane (lub prawie),ale jeśli podbijamy temat... Narciarstwo sportem ekstremalnym nie jest."Pomijalny margines" tak mocno kocha narty i porusza się na nich tak sprawnie,oraz wybierze tak bezpieczną formę uprawiania tego sportu,że można z prawdopodobieństwem równemu pewności założyć,że nic się nikomu nie stanie.Dlatego jestem za tym,żeby zostawić te kobiety w spokoju.Jak ktoś ma zapędy społecznikowskie to niech zajmie się piciem,paleniem i ćpaniem,zażywaniem leków i tzw."suplementów diety" wśród nastolatek i młodych kobiet,z których każda może być potencjalnie we wczesnej ciąży,bardzo wrażliwej na takie"złe prowadzenie się". W aspekcie ciąży i sportu przypomnę tylko,że fizjologicznie wysiłek w czasie naturalnego porodu jest porównywalny do wysiłku potrzebnego do przebiegnięcia maratonu.Jak kobieta ma to zrobić,jeśli przez całą ciążę leżała na kanapie lub chodziła tylko na spacerki? A co do jazdy konnej -myślę,że jest to sport "groźniejszy" dla ciąży niż narciarstwo,no i od dłuższego czasu uprawiany.A o kim z historii mowa,bo nie kojarzę?
-
15 stron dyskusji,a tu próba spuentowania jej jednym zdaniem... Ciekawe,jak wyglądają statystyki poronionych ciąż na skutek wypadku narciarskiego-nie znam takich,ale osobiście nie słyszałam o takim przypadku,ani o nim nie czytałam.Natomiast wcale nie rzadko słyszy się o śmiertelnych lub bardzo ciężkich wypadkach także w amatorskim narciarstwie.Czy to skłania Was do zaprzestania uprawiania tego sportu,"bo chwila nieuwagi niekoniecznie swojej i żal na całe życie"?
-
Wy z tym dosiadaniem się do kanapy to tak na poważnie? Że to NIEGRZECZNE? Ja chyba śnię? Niegrzeczne i denerwujące to jest blokowanie wolnych miejsc na kanapie,bo X chce z Y,a ten z kolei Z, i tak dalej,a wolne miejsca uciekają (co często sztucznie wydłuża kolejki).Pomijam fakt konieczności pilnowania mocno nieletnich-tu jedyny wyjątek.Reszta powinna wsiadać przy pierwszej nadarzającej się okazji.Jak chce pobyć w samotności,czy tylko we dwoje,to publiczna kanapa narciarska nie jest najlepszym rozwiązaniem.Wydaje się absurdalne wymagać od innych,żeby domyślali się w jakiej konfiguracji ktoś ma ochotę podróżować do góry i mieć pretensje,że zakłócił nam planowane tete-a-tete.Powtarzam-kanapa jest ogólnie dostępna i nie można mieć pretensji,że ktoś na nią wsiadł.Skoro,aż tak Wam przeszkadzają inni narciarze,to czekajcie na dole aż nikogo nie będzie-tylko z boku,nie blokując innym,mniej wybrednym,co do towarzystwa na kanapie,przejścia.
-
Moris-nie poddawaj się. Fredowski zawsze wie najlepiej jak kto jeździ,kiedyś podobnie wypowiedział się na temat jazdy mojego syna (tylko dlatego,że w jego opinii matka ZAWSZE zawyża umiejętności dziecka).I zakłada,ze jeździ lepiej niż każdy skiforumowicz,chyba,że widział na własne oczy,że tak nie jest.Zważywszy jak zareagował,to pewnie sam nie dał rady zjechać rzeczonej ściany jednym cięgiem,stąd ten krzywy post... Nędzna prowokacja.
-
Pomimo tego,co niektórzy próbują zasugerować,starzenie się organizmu,jest jak na razie niemożliwe do zatrzymania.Taka biologia.Można tylko nieco spowolnić ten proces prowadząc tzw.aktywny tryb życia i być tak sprawnym i zdrowym,jak tylko się da.Nie do końca jest tak,że każdy,tylko siłą woli będzie tak sprawny jak panowie na filmie. Może powiało pesymizmem,ale nie o to mi chodzi,tylko o to żeby nie porównywać się do jakiś wygórowanych wzorców,tylko robić to co możemy,mając to co mamy,czyli nie 20 czy 30 kilka lat,ale 50 i więcej lat i organizm już nadszarpnięty zębem czasu. Tak więc drogi Dziadku,ćwicz ile możesz,ale nie szarżuj,nie licz na osiągnięcia 20-latków,a na pewno spotkamy się jeszcze na stoku.
-
Hej Jerry Muszę iść do apteki po lecytynę...Pamiętałam,że płacilismy za wjazd na parking,ale zupełnie zapomniałam,że po nartach mąż pędził do kasy z biletem i skipassem (a startowaliśmy tam tylko raz).Sorry za dezinformację.Może czas przypomnieć sobie ten piękny region narciarski... Gdzie jeździcie teraz w ferie warszawskie? Co się stało Jahu? Przypominam,że według opinii Mitka,dobry narciarz się nie przewraca...Ha,ha. Pozwolę sobie zadzwonić do Ciebie po Waszym powrocie,bo następny termin Waszego wyjazdu zgrywa się z naszym,nie cały,ale 2 dni i może uda się dograć jakieś małe szkolenie. Pozdrawiam J.
-
Zdecydowanie przegięcie-instruktor ma pokazywać dziecku prawidłową jazdę,a dziecko naśladować.Ustne wskazówki w ilościach minimalnych i zrozumiałych dla dziecka.I nie ćwiczenia,tylko zabawy.Chyba,że mówimy o nastolatku... A propos wiszenia-moja córka przez pierwszą godzinę też tak się zachowywała.Instruktor młody,silny chłopak cały czas podnosił ją do pionu,a ona wiotczała,po czym puszczona,siadała na nartach.Upocił się niemiłosiernie.Dodatkowo płakała przez cały czas,że nie chce jeździć na nartach.Następna lekcja była już z drobną,miłą dziewczyną,której byłoby ciężko dźwigać te 15 kg.I o dziwo,tak potrafiła wymanewrować,że dziecko po godzinie samo stało na nartach i wstawało jak było trzeba,a po kilku godzinach ładnie skręcało,hamowało i jeździło orczykiem.Czyli można -można.Tylko trzeba umieć. A i proszę mnie nie krytykować,że sama nie uczyłam dziecka-wówczas sama ledwie stałam na nartach,a i nadal moja jazda nie może nikomu służyć za wzór.
-
W Saalbach parking (podziemny) akurat płatny,ale startując w Vorderglemm wszędzie dojedzie się na nartach i wróci (jeśli robi się ok.50 km dziennie na nartach).
-
Jasne,bywają tacy instruktorzy,co mówią:"patrz na mnie i rób to samo" i nic więcej nie potrafią.Na dzieci to działa,na dorosłych -raczej nie.W przypadku błędów technicznych instruktor musi je najpierw dostrzec,potem powiedzieć o tym tak,żeby dało się zrozumieć,a na koniec wytłumaczyć,jak to poprawić. To wcale nie łatwe zadanie (dla instruktora).A potem już trudność dla kursanta-60 godzin jazdy z kontrolą (mówi to Piotr Smolik więc wierzę mu na słowo) i mamy błąd wyeliminowany.
-
Naprawdę 60 godzin jazdy?Teraz jest jasne,dlaczego rozsądniej jest uczyć się pod okiem instruktora-kto ma tyle czasu i samozaparcia,żeby potem wykorzeniać złe nawyki? Na zachodzie to powszechna tendencja.Ale u nas nadal są tacy,co propagują pogląd:pożycz narty i idź na stok,to bardzo łatwe,popatrzysz na innych i będzie git. A z wielkim prawdopodobieństwem-nie będzie.Tylko nie wysuwajcie jakiś pojedynczych znanych Wam osobiście przypadków,bo to nie wyjątki tworzą regułę,tylko szara większość.
-
Ja krótko-dziękuję kordianw. Tylko dzięki Tobie skiforum żyło przez całe lato. Wielka szkoda,że odpuszczasz. Buziaki.
-
Czy można szukać na miejscu-pewnie tak,ale tak nigdy nie robiłam,więc trudno mi rekomendować taki sposób.Lubię mieć już zaklepane miejsce za określoną cenę i w znanym (mniej więcej) standardzie i jechać prosto do celu bez krążenia po okolicy i dopytywania,zwłaszcza,że jesteśmy na miejscu zwykle w nocy i mocno zmęczeni. A rezerwacje w w/w portalu są bezzaliczkowe,bywają też takie dla nie-właścicieli kart kredytowych,a często można je jeszcze odwołać w dniu przyjazdu;więc ryzyko wcześniejszego zaklepania -żadne. Jednym słowem-ten sposób znam i lubię-więc polecam.Modyfikacje trzeba robić na własną odpowiedzialność.
-
Złota zasada dla każdego uczącego się. A cena kijków -to mały pikuś.Pewnie do przyszłego sezonu wyrośnie albo z butów,albo z nart,a jak nie- to z kombinezonu, z kasku,lub w najgorszym przypadku z wszystkiego naraz.Skąd ja to znam...
-
Na trasie Monachium-Salzburg spałam już (na jedną noc) w sumie w 5 miejscach (ostatnie 2 sezony narciarskie).Do Monachium mam właśnie te magiczne 1000 km..Niemieckie noclegi rzeczywiście lepsze niż austriackie-wyższy standard za tę samą cenę.Zawsze blisko autostrady,max.to chyba 15 km,ale były też takie tuż przy,ale nigdy motel na parkingu,bo to jakoś tak mi nie leży.Były hoteliki i pensjonaty.Cena ok.100 euro za 4 osoby (ze śniadaniem),choć w tym roku ciut drożej -104,ma 110. Szukam przez booking.com -wpisuję miejscowość-najlepiej znalezioną na mapie małą mieścinę położoną blisko autostrady,podaję zakres cenowy noclegu i już mam propozycje do wyboru.Serwis pokazuje też inne,pobliskie miejsca w okolicy-trzeba tylko sprawdzić,czy nam po drodze. I nie zauważyłam,żeby nie lubili turystów na jedna noc-w takich miejscach to raczej "zwykły"klient.
-
Zeberkaa-generalnie dla Ciebie był akapit o jednej trasie w całości zatyczkowanej-wówczas rzeczywiście sprzedażą karnetu bez odpowiedniej informacji właściciel stoku robi skok na kasę. Jeśli chodzi o ten ośrodek z postu,to ma normalnie jakieś 70 km tras,więc nawet 50% to całkiem niezły wynik,a były dni,ze było otwarte ok.80%.Ale było też pół dnia z czynną tylko jedną gondolą (silny wiatr) i jak tym teraz myślę to chyba wszyscy się cieszyli,że chodzi chociaż ta jedna (bo mogli ją też zamknąć).Co do wyboru Dzikowca-jak napisałam w wątku o Memoriale mam na niego 678 km i raczej nie wchodzi w rachubę "wypad" na 2 lub 3 godzinki jazdy.Ostatnio wyjeżdżam w góry na 8 dni jazdy,bo tak mi się najbardziej kalkuluje,a jeżdzę wówczas jak dzieci mają ferie,a ja urlop.Terminy więc nie zawsze są takie,jak byśmy sobie życzyli.A skąd pewność,że Ci co przyjeżdżają w terminie ferii to nie chcą i nie umieją jeździć na nartach?To była osobista wycieczka w moją stronę?
-
Jak zwykle,prawie każdy ma trochę racji-niektórzy "trochę" więcej. Jeśli rzeczywiście stok jest jeden i to bardzo wąski i obłożony tyczkami na całej szerokości,to przy zakupie karnetu powinna być o tym informacja,byłoby to niewątpliwie uczciwe.Właściciel stoku musiałby jednak liczyć się ze stratą części tych klientów-zrezygnują z jazdy i nie zakupią karnetów- i pewnie dlatego tego nie czynią.Klient słusznie może czuć się nabity w butelkę. Jeśli zawody/trening się odbywa,tyczki powinny być odgrodzone od "cywilnej "trasy.I nie chodzi tu o jakieś wielkie zasieki-wystarczy taśma.Chodzi o to by nikt NIEŚWIADOMIE nie wjechał w tyczki.Jeżeli trasa jest wyznaczona w ten sposób i ktoś z boku wjeżdża to naraża siebie i innych na utratę zdrowia,a może i życia.Nie jest to chamstwo,tylko głupota,brak podstawowej wiedzy o narciarstwie jako sporcie,brak przewidywania i skrajne lekceważenie innych.Czy powinno być karalne?Chyba nie o to chodzi.Może jestem naiwna,ale myślę,że w większości wypadków wystarczy tylko wytłumaczyć delikwentowi,czym może się to skończyć.Czyli kłania się edukacja. Co do dostępności całego areału na jaki kupiliśmy karnet,to każdy kto był więcej niż raz na nartach wie,że to mrzonka.W tym roku będąc w najwyższym sezonie z najdroższymi skipassami(poświąteczno-noworocznym) miałam do dyspozycji średnio około 50% ośrodka,a w skrajnym przypadku została tylko jedna gondola i pół trasy przy niej -dól już był nieprzygotowany i oficjalnie zmknięty-dało się zjechać,ale był to freerade,a nie on-piste.Czekało się wtedy godzinę do tej jednej gondolki.I nikt nikomu nie zwracał kasy za karnet.Ale najlepsze było to,że tylko ja się trochę niespokojnie kręciłam w tej kolejce-reszta ze stoickim spokojem i całkiem wyluzowana czekała grzecznie na wjazd do góry. Nie wyglądali,ani na zaskoczonych,ani wkurzonych,pełen relaks.W końcu są na nartach,a nie w pracy-no nie?W górach,a nie sali gimnastycznej i czasem jest zła pogoda.A sportowcy (dzieci,młodzież i dorośli) muszą trenować i zajmować część stoku,bo kto będzie potem zdobywał te medale,których wszyscy sobie życzą?To są oczywistości,ale jak widać nie dla wszystkich.
-
jaro- nie podpuszczaj. Ranking dotyczy Alp,ale jak czytałeś trochę postów w tym temacie,to było parę fajnych, niealpejskich wspominień i jeśli chcesz napisać tu o Wieżycy to serdecznie zapraszam,nie krępuj się.
-
Wolna chwila i nowe podsumowanie: Wygrywa -uwaga- KAPRUN -8 głosów 2 miejsce- Livigno -6 głosów 3 miejsce- Val di Sole -5 głosów tuż na podium i nie bez szans na przyszłość: 4- Hintertux -4 głosy 5- 3 doliny-3 głosy Po 2 głosy mają ośrodki: Saalbach,Stubai,Bormio,Tonale,Maso Corte,Solden,Kronplatz - tu kolejność zupełnie przypadkowa,każdy głos robi różnicę,tak jak w przypadku Hintertuxa,który od ostatniego liczenia gwałtownie podskoczył w rankingu (100% zwyżka formy). Zapraszam do głosowania,sezon trwa i można jeszcze namieszać w wynikach! Szczególne pozdrowienia dla paw1 za odkopanie z niepamięci własnej i niebytu,dla większości myślę narciarzy w Polsce,ośrodka (ośrodeczka?) Rofan. Sprawdziłam na mapie,gdzie jest i jak wygląda,a kolegę wpisuję na wielce subiektywną listę "najorginalniejszych".