Skocz do zawartości

jag24

Members
  • Liczba zawartości

    421
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jag24

  1. Zrozumiałam już o co Ci chodzi-ja mówię o tym momencie ciut wcześniej:czyli najazd-zawsze tyłem-potem wymach nóżką i dopiero skok.Nie widziałam,że by ktoś zrezygnował z tego elementu i najeżdżał przodem.
  2. Oglądam czasem łyżwiarstwo,a żaden ze mnie ekspert,ale Axla jestem w stanie rozpoznać zawsze /jak dla mnie najbardziej charakterystyczny/ i nigdy nie widziałam,żeby ktoś zaczynał go przodem.
  3. Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę.        
  4. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...
  5. Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...
  6.  Włochy,Austria i Francja-Zjawisko bezkijkowców jest marginalne /na zwyklym stoku/.Obejmuje tylko ośle łączki i czasem dzieci w wieku ok.3 lat.Tam ta "moda"  nie dotarła.
  7. He,he oczywiście,że subiektywne.Byłam tam od 27.01. i nie jestem tak radykalna w opinii-w czasie tego wyjazdu byliśmy też w Alta Badii i objechaliśmy Sellę i tam było i więcej ludzi,i trasy były gorsze/mam na myśli "zmęczone",bo widokowo to bajka/. 1/3 wówczas tam jeżdżących narciarzy to byli Polacy i  jeden z nich powiedział mi,że przyjeżdża tutaj /czyli na Kronplatz/ już piąty,czy szósty raz  z rzędu,bo tu jest najlepiej.Gdy zapytałam go nieśmiało,gdzie był do tej pory to powiedział,że wszędzie idobrze wie,że tu jest najlepiej.Tak więc jak zawsze-różne oczekiwania dają zupełnie inną ocenę.
  8. Byłeś w tym samym czasie w innych ośrodkach Dolomitisuperski?W zeszłym tygodniu był tzw.carnaval-maksymalne obłożenie wszystkich stoków...
  9. Jeśli rozumieć w ten sposób,to dla mnie też trójeczka.
  10. Nie zapomniałam-jeśli slalom to tylko Panie-córka już sobie to wywalczyła.
  11. Na ostatnim wyjeździe leżałam 2 razy:   -po wjeździe do Snowparku/w zasadzie były tylko zakręty bez hopek-toteż Snowpark?/na pierwszym zakręcie.Dlaczego-jechałam za szybko/jak na swoje możliwości/,był słaby kontrast i-nie widziałam dobrze podłoża,dość duże rynny zrobione przez innych użytkowników.Nic mi się nie stało,resztę traski pokonałam pogardzanym pługiem, bez sensacji.   -ostatni zjazd dnia ,dobrze czarną trasą/Piculin-Kronplatz/,po całym dniu z opadami śniegu,zmęczona i na sztywnych nogach,położyłam się na biodrze.Po krótkim odpoczynku pojechałam do samego dołu w podobnie rozpaczliwym stylu.   Aha-nikomu nie zagroziłam swoimi wyczynami-snowpark miał bramki,które nie puszczały następnych;a Piculin ok.17.00 jest w zasadzie pusty.
  12. Uważaj Polm,jeszcze trochę i spadniesz do mitycznej "1".   A tak serio,to przesada w każdą stronę jest niezdrowa.Nie wiem jak jeździsz,ale powiem Ci,że liczba 5 wybrana przeze mnie jest bardzo uniwersalna i raczej nie wzbudza emocji/w żadną stronę/.No,może dla Panów taka liczba to 6.
  13. Jeśli chodzi o zawody WC to mam na razie rozdwojenie jaźni i jeszcze się nie zdecydowałam,co obejrzeć.Najbardziej chyba DH z trasy obok-coś jak na filmie Mitka-to miejsce,gdzie widać skok na górze Streify-czasem Panowie lecą ponad 40 metrów,zupełny obłęd.Widziałam,że jest tam też postawiony telebim,na którym można obejrzeć resztę przejazdu.Wejście do takiej strefy jest też płatne?Być na trybunach w strefie VIP -jest taka relacja na sąsiednim forum z Val Gardeny+możliwość zrobienia zdjęcia z najlepszymi zawodnikami świata też jest kusząca.Ale chciałabym też zobaczyć Panie w DH np. w Cortinie.A córka dodatkowo koniecznie SL z Shiffrin /tu wygrywa nocny we Flachau/.A może DH lub SG w Zauchensee/nie jest rozgrywany co roku/?Albo Soelden na początku sezonu?Może Kronplatz-tu z kolei GS Pań?Albo Gran Risa/GS Panów/?Decyzja trudna i chyba trzeba będzie rozłożyć to na lata i kolejne odhaczać. Problem jest jeszcze taki,że traci się jeden narciarski dzień z wyjazdu,a mamy ich tak mało,że to też boli. Czyli sprawa otwarta...  
  14. Tu mnie trochę zaskoczyłeś-jak to wyliczyłeś,że mogę jeździć 2 x lepiej niż obecnie?Że lepiej to na pewno,ale skąd to 2 x?Tzn.jeśli teraz oceniam się na 5/6 to będę jeździć na 10?Bez jaj,najwyżej dojdę do 7 i tu myślę jest sufit dla amatorów.
  15. Nie obrażam się/znam już Twój styl wypowiedzi/napisałam to,żeby ktoś,kto nigdy nie był,nie zrezygnował jednak z tej "wycieczki",jeśli ma taką okazję,bo moim,i nie tylko,zdaniem,na pewno warto.   Nazwy pamiętam,bo to ja organizuję nasze wyjazdy i w zasadzie uczę się mapek na pamięć/trochę zboczenie,wiem/.   Zjazd z Sass Pordoi to nie jest zwykła trasa,tylko skiroute i jako taki kwalifikowany jest jako freeride-zwykłe narciarskie ubezpieczenie nie obejmuje.No i chyba jednak/nadal/za trudny dla mnie.Ale jeszcze się nie poddaję,może za kilka lat/jak Gran Risa czy Piculin o 16.00 będą już tylko trochę trudniejsze niż zwykła czerwona.../   I na koniec-wielka zazdrość o DH z Kitz na żywo!/też w moich planach na kiedyś.../
  16. Ja"marnuję"-i jak najbardziej uważam się za normalną.     W tym roku wybieram się na Kronplaz i specjalnie mieszkam od strony Piculin,żeby mieć blisko do Selli.Jak już po 3-4 dniach zjechania po kilka razy tras góra-dół na tej w sumie niewymyślnej górze /tak wygląda mapka tras/będę mieć już dosyć,to chętnie "zmarnuję"jeden dzień na wycieczkę narciarską dookoła Selli.A ponieważ byłam tam ostatnio 5 lub 6 lat temu to chętnie porównam swoje wrażenia.No i pokażę tę ciekawostkę swojemu młodszemu dziecku,które spędzało wówczas czas w przedszkolu narciarskim i nic nie pamięta.Przy okazji pewnie zaliczymy jeszcze Saslong i Gran Risę-tu Puchar Świata się kłania.Narciarsko Sella też jest fajna,ale pod kilkoma warunkami :nie w wysokim sezonie /luty i początek marca/ ,koniecznie pomarańczowa,z robieniem długich zjazdów /pod gondolami/ również w przeciwnym kierunku.Zdecydowanie polecam ! Oczywiście nie tym,którym wystarcza jedna dobra górka,tylko tym,co choć od czasu,do czasu chcą zobaczyć coś nowego.
  17. Wygląda na to,że karnet"Valle silver"rozwiązuje wszystkie kłopoty-obejmuje wszystkie pobliskie rejony,cały południowy zachód Dolomitisuperski.Jedyny sens brania kombinowanego skipassu to plan zrobienia Sella Rondy-wówczas musimy mieć skipass na całość.
  18. Właśnie o tym mówiłam.Jeśli masz już hotel przy stoku to korzystaj z tej wygody.Pojeździsz 2-3 dni i będziesz wiedział,czy starczy,czy nie i czy chce Ci się jechać gdzieś dalej.Pytanie jest tylko jedno-jaki skipass kupować?Bo musisz tę decyzję podjąć na samym początku.Jeśli masz podejrzenie,że jednak te 50 km nie wystarczy,to od razu musisz kupić "duże"skipassy,czyli Superski-nie,chyba jeśli mieszkasz  w Oberreggen to sensowniejsze są te kombinowane 4+2 ,czy tam 3+3 /bo nie będziesz codziennie jeździł w kilku ośrodkach,tylko co najwyżej 2-3 dni/.Resztę już obmyślisz na miejscu. Aha-jest jeszcze opcja,że z pierwszą kanapą/gondolą/przemieszczasz się stokami i wyciągami do Predazzo,a stamtąd skibussem do Bellamonte-objeżdżasz szybciutko wszystko i tą samą drogą wracasz-wersja hard,dla szybko jeżdżących.
  19. Jaki jest sens kupować hotel przy samym stoku /zazwyczaj nie tanio/,a potem jeździć 80 min skibussami? Jeśli pod nosem masz 50 km tras? Mało?Może i mało,ale jak wygodnie.Jak chce się zwiedzać różne ośrodki to trzeba rozsądnie wybrać miejsce zamieszkania,tj.ok 30 min jazdy do każdego z nich.Jeśli rzeczywiście mieszkasz w Oberreggen to jedyny sensowny /czyli krótki/dojazd jest do stoków Carrezy.Szkoda czasu na dalsze dojazdy/w tym czasie już zazwyczaj pięknie szusujesz/...
  20. Wiesz Spiochu-prawie dałam się przekonać;myślę sobie tak:Spiochu to pewnie przykład takiego bezkompromisowego gościa,których zawsze trochę podziwiałam,bo to właśnie oni najwięcej w życiu osiągają,nigdy nie odpuszczają i dążą do celu po przysłowiowych trupach.Ale wtedy przypomniałam sobie taki wątek,który założyłam kilka sezonów temu.Pytałam,jakie macie plany w kwestii nauki jazdy w tym sezonie?Twój plan był najbardziej szczegółowy i obejmował intensywne doszkalanie.Potem sam przyznałeś,że jednak nie udało się,życie skorygowało ten plan.Potem się okazało,że w Twoim przypadku to"życie' ma na imię Sara...Więc jednak nie jest tak,że nic dla Ciebie,oprócz nart się nie liczy- na prawie 3 sezony odłożyłeś swoje osobiste plany szkoleniowe,żeby zająć się nauczaniem narciarstwa bliskiej ci osoby. I mit człowieka bezwzględnie dążącego do celu jednak upadł.../ale za to zyskał ludzką twarz/ Ale za to teraz czytam:zawieszasz na kołku przez zimę pracę zawodową-no,no wracasz na właściwy kurs-idziesz na całość.Szacunek,ale przykładu nie biorę.Ciekawe,co by było,gdyby wszyscy uprawiający amatorsko narciarstwo postanowili nie pracować zimą/w Polsce 2 miliony ludzi/.Nadal twierdzisz,że to nic nadzwyczajnego i każdy tak może?
  21. Choć nie do mnie,to odpowiem:b i c już było,a kasa nadal jest więc spełniamy i a. A że to na tym etapie realnie to nic nie pomoże-to trudno,a biznes się kręci -z czasem to zrozumieją/lub nie/
  22. jag24

    Nasze rekordy prędkości

    BraCuru-dzięki za filmik! Warunki wymarzone,wszyscy o takich marzymy!   Jeśli chodzi o pomiary prędkości to te urządzenia pokazują bzdury,co już nie raz koledzy tutaj udawadniali-jedynie ustawione fotokomórki na trasach GS  i Speed /są takie w każdym większym alpejskim ośrodku /pokazują realne prędkości.   Co do techniki jazdy-to chyba nikt z występujących w filmiku nie prosił o analizę lub ocenę?   Mitek-masz zapędy pedagogiczne i dobrze,ale wyzwiska to żadna metoda.Może spokojnie wytłumaczysz kolegom,co robią nie tak,to jest szansa,że coś z tego do niech dotrze.   Jeśli chodzi o ryzyko-trzeba przyznać,że o ile trasa jest normalna,to ruch narciarski na niej już nie-w zasadzie jest prawie pusta,a koledzy te kilka zawieruszonych na trasie osób omijają szerokim łukiem.Że warunki są dobre do takich wyczynów świadczy przykład p.Rolanda z postu Sese:możliwy tylko przy prawie pustej trasie:początek sezonu,dzień powszedni.Taki prezent na Mikołajki to rozumiem.Też bym sobie chętnie taki zrobiła/tylko te góry tak daleko/.   A fakt,ze ktoś pomyślał,że p.Roland nie umie jeździć tak mnie zdumiał,że do tej pory zachodzę w głowę,jak można dojść do takich wniosków?Zwłaszcza,że Sese wyraźnie napisał,że został wyprzedzony uwaga!-na pierwszym zakręcie!(można jechać na krechę w zakręcie?)   Do Sese:współzawodnictwo z Tobą,osobą młodszą od własnego syna, na pewno dobrze p.Rolandowi zrobiło i pomogło wytrwać w realizacji kolejnego życiowego rekordu.I dzięki za ten skan ze Skiline-zawsze się zastanawiałam,jak można pobić taki rekord /pomijając umiejętności i kondycję-zupełnie niezbędne warunki/.Teraz już wiem:ładna pogoda,b.długi i b.szybki wjazd do góry,dzień powszedni przed sezonem /6 grudnia wydaje się doskonałą datą/,trasa prawie pusta i pewnie twarda do końca dnia.Może kiedyś spróbuję,do osiemdziesiątki mam jeszcze trochę czasu.    
  23. Jeszcze raz :SG to Super Giant, GS to Giant Slalom. Zupełnie inna konkurencja alpejska... Skóty są międzynarodowe i problem w tym,że po polsku na GS mówimy slalom gigant ,czyli odwracamy literki i stąd zamieszanie. Jeśli piszesz GS to nikt znający się na tym sporcie nie pomyśli o konkurencji,która odbyła się wczoraj,tylko o tej,która będzie jutro. Swoją drogą tłumaczy to dlaczego narciarstwo alpejskie ma takie słabe notowania w Polsce,skoro nawet ludzie uprawiający ten sport i uważający go za swoją ulubioną aktywność,piszący na forum narciarskim, nic prawie o nim nie wiedzą...
  24. Kordiankw-wczoraj był SG ,nie GS.Komentarz Bydlińskiego był spoko,ale to absurdalne,żeby w gość w jego wieku,nie wykluczony z gry przez kontuzję,odchodził na sportową emeryturę i to w roku olimpijskim.We włoskim Rai Sport też od roku komentuje były alpejczyk/Blardone/,ale uwaga:rocznik 1979,czyli 9 lat starszy .Ja rozumiem,że Bydliński nie miał już ochoty kopać się z koniem,ale naprawdę  żal i smutek.Zawsze był choć cień szansy na 30,choć w kombinacji,a tak po prostu nic,wielkie nic.Liczyłam trochę na Gąsienicę-Daniel,ale pierwsze w tym roku starty w WC pokazują to,czego już dawno powinniśmy się nauczyć-nawet najzdolniejszy zawodnik musi ładnych parę lat postartować,żeby coś osiągnąć,cudów nie ma.Żeby tylko PZN nie uznał,że nie warto w nią inwestować ,bo nie ma wyników i już straciła swoją szansę,to kto wie,może za kilka lat...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...