Skocz do zawartości

anuśka

Members
  • Liczba zawartości

    51
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez anuÅ›ka

  1. Patrzyłam tam kilka razy w tym sezonie na kamerkę. Tłumów nigdy nie było, a nawet powiedziałabym, że kilka osób na stoku. Nie wiem, jak w szczycie czyli w weekend koło południa, bo akurat wtedy nie zaglądałam. Z Warszawy też całkiem niedaleko - trochę ponad 200 km, raptem 25-30 km dalej niż pozostałe stoki w świętokrzyskiem. Trzymam za nich kciuki, niech się rozwijają
  2. Jeśli jedziesz sam, polecam Krajno - trochę stromiej i dłużej (stromiej jak na warunki świętokrzyskie). Jeśli z dziećmi - Niestachów z uwagi na lepszą infrastrukturę - przedszkole narciarskie, plac zabaw, lepszej jakości wyciągi (nie szarpią), sympatyczna i pomocna dzieciom obsługa itp, ale sama górka słabsza.
  3. Ja też byłam w ostatnią sobotę. Cały dzień sypał śnieg i może dzięki temu nie było tłumów. Kolejek do wyciągów brak, ale z drugiej strony prawie wszystkie orczyki jeździły zajęte. Moje najmłodsze dziecko pojeździło na stoczku "przedszkole narciarskie". Muszę przyznać, że naprawdę stoczek fajnie zrobiony pod dzieci - na początku trochę większy spadek, potem wypłaszczenie prawie do zera, żeby w razie czego bezpiecznie się zatrzymać. Wymalowane materace, bramki itp. Młody połknął bakcyla i będzie z niego narciarz Co do głównego stoku - hmmm. Cóż dobrego można powiedzieć: że dobrze przygotowany, że bardzo miła i pomocna obsługa przy wyciągach, że... No właśnie. Przydałoby się 2 razy dłużej i 2 razy stromiej Nawet moje dzieci to zauważyły. Ale nie ma co narzekać. Wszyscy trochę pojeździliśmy i naprawdę fajnie spędziliśmy czas. Pewnie tu wrócimy, bo mimo padającego śniegu i średnio odśnieżonych dróg podróż z W-wy zajęła nam ciut ponad 2,5 godz.
  4. Tak, dzięki. Krajno znam. Nawet udało mi się tam pojeździć w ostatni weekend ubiegłego roku (trochę przy okazji załatwiania jakiś spraw w Kielcach) . Ale z tego co słyszałam, w Krajnie w weekendy jest najbardziej tłoczno. Na razie nastawiam się na Niestachów, a gdyby były tłumy zaatakujemy Stadion. Gdyby ktoś jeszcze zechciał coś podpowiedzieć w kwestii dobrego instruktora dla malucha, byłabym wdzięczna
  5. Racja. Dzięki, Panowie!
  6. Ooo! Może to i fajna opcja. Zaraz zerknę na www, jak to wygląda. Jeśli chodzi o Niestachów, to podoba mi się pod kątem rodzinnego wyjazdu, bo dwójka dzieci może sobie samodzielnie jeździć na wyciągach 1 i 2, a ja z najmłodszym na wyciągu dla dzieci lub nr 3. Straszą dwójkę mam wtedy w miarę w zasięgu wzroku. A na Skoczni nie będzie tłumów w weekend? Trochę mam obawy, bo w końcu to w mieście, więc łatwy dostęp.
  7. Sylvek, widzę, że jesteś stałym bywalcem Dzięki za odpowiedź! A podpowiedz mi, gdzie warto jeszcze pojechać (oczywiście w świętokrzyskim), jeśli w Niestachowie byłyby tłumy? Jakiś inny stoczek dla dwójki jeżdżących dzieci i trzeciego stawiającego pierwsze kroki?
  8. Wybieram się w weekend z dzieciakami do Niestachowa. Mam pytanka do bywalców 1. czy w sobotę są zwykle jakieś chore tłumy, czy ruch jest w miarę na bieżąco? Patrzyłam na kamerkę jakoś w tygodniu i był luz. Ale weekend może się rządzić swoimi prawami. 2. czy ktoś mógłby polecić jakiegoś fajnego, wesołego instruktora dla małego dziecka, który pracuje w Niestachowie? Najmłodsze dziecko stanie pierwszy raz na nartach (no może prawie pierwszy , a wiadomo, że początki najważniejsze...
  9. A może Katschberg? Nie za duży, urozmaicony i w miarę blisko. http://www.katschi.at/
  10. anuśka

    Salzburg - Lungau

    Tak patrzę na ten film i widzę, że w ogóle nie oddaje on tej stromizny, nie robi wrażenia. Natomiast jak w realu stoisz na górze, to strach trochę jest.....
  11. anuśka

    Salzburg - Lungau

    Pod koniec stycznia - w stanie znakomitym: twardo, gładko i szybko:) Ach, miło sobie powspominać...
  12. Ha, ha, ha:) Młody od pierwszego dnia na nartach "kręcił aferę", że chce jeździć z kijkami jak mama, tata i siostra. Tak więc jego zdanie w tej kwestii znamy bardzo dobrze! Ale pewnie w przyszłym sezonie w końcu dostanie kije i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
  13. Tak, te narty to 70 cm. Na przyszły sezon są już przygotowane następne o dł. ok. 95 cm czyli równe wzrostowi Młodego w tym momencie. Też myślę, że sobie poradzi Co do kijów to widzę, że większość z Was doradza, żeby dać mu w zasadzie od razu. Pewnie tak zrobimy. Aż żal, że sezon się kończy...
  14. dzięki:) Dłuższe narty na przyszły sezon już czekają (po starszej siostrze)! pozdr
  15. Hej, pytanie jak w temacie:) Nasz 3,5-latek radzi sobie całkiem nieźle na nartach... W ostatni weekend kiedy jeździł z nami, na stoku zaczepił nas instruktor i poradził, żeby dać mu już kije, bo umożliwią mu dalsze, szybkie postępy. Co o tym myślicie? Córka zaczęła jeździć z kijami, jak miała prawie 6 lat, więc póki co w przypadku 3,5-latka nawet się nad tym nie zastanawiałam:) Co mówi o tym teoria, a co praktyka? Może podpowiecie:) Poniżej link z jazdą syna. Śnieg był mokry i ciężki, więc łatwo nie było. Może macie jakieś sugestie, na co zwrócić uwagę. Pozdrawiam
  16. anuśka

    Tyrol - Hintertux

    Coś to biuro pośrednictwa w Tux średnio działa, bo ok. tydzień temu wysłałam do nich zapytanie o ofertę na "długi weekend majowy" i do tej pory nic nie dostałam
  17. anuśka

    Nartowanie w ciąży?

    To ja odpowiem jako doświadczona matka trójki dzieci Owszem, zdarzyło mi się. W dwóch ciążach tak się akurat zdarzyło, że sezon narciarski przypadał na wczesną ciążę (do początku 5. miesiąca), czułam się bardzo dobrze, więc trochę jeździłam, ale: a). 2-3 godzinki, a nie cały dzień na stoku . typowo lajtowo - kawałek zjazdu, oglądanie widoczków itp. c). stosunkowo łatwymi trasami. Wrażenia? Uczucie niedosytu; zazdrość, że inni mogą poszaleć, a ja nie; więc finalnie nie wiem, czy było warto pozdrawiam
  18. Ja znam: Aineck-Katschberg na początku tego sezonu. Nie wczytywałam się, jakie to zniżki, ale było info na www, że z powodu nie działających wszystkich wyciągów, karnety są tańsze.
  19. anuśka

    Jaworzyna Krynicka

    Jeździłam na Jaworzynie w drugim tygodniu ferii warszawskich, czyli w ostatnim tygodniu lutego. Byłam w szoku: zero kolejek do wyciągów. Najdłużej stałam może z 3 minuty do gondoli, reszta wyciągów - podjeżdżasz do pustych bramek. Przygotowanie stoków - bez rewelacji, ale ok. Jedyne co mnie zbulwersowało - na wyciągach talerzykowych nie można jeździć z dzieckiem, tzn. na jednym talerzyku. Nie mówię tu oczywiście o jeżdżeniu ze starszym dzieckiem (wiadomo - moja sześciolatka wjeżdża sama), ale o moim niespełna trzylatku, który na zjazdach radzi sobie całkiem nieźle, ale boję się go puścić samego talerzykiem kilkusetmetrowym, bo nie wiem, co mu strzeli do głowy po drodze Szczerze mówiąc po raz pierwszy spotkałam się z takim zakazem, a trochę ośrodków znam - i w Polsce i za granicą. I nie był to wymysł pana wyciągowego (choć tak na początku podejrzewałam), bo następnego dnia zapytałam się o to w kasie i uzyskałam odpowiedź: "Bo jest zakaz". Na pytanie dlaczego jest taki zakaz, pani nie potrafiła odpowiedzieć. Czy w jakiś innych ośrodkach w Polsce lub za granicą też są takie zakazy? Orientujecie się? Chciałabym wiedzieć, czego unikać - przynajmniej dopóki Młody nie podrośnie A może ktoś zna powody tego zakazu?
  20. anuśka

    Nauka jazdy dzieci

    Odpowiem Ci jako rodzic dziecka 6-letniego na podstawie moich doświadczeń. Jestem za szkółką narciarską. Przede wszystkim dlatego, że w szkółce dzieci uczą się samodzielności narciarskiej, tzn. same podnoszą się po upadku, szybciej zaczynają samodzielnie korzystać z wyciągów oraz wzajemnie się motywują do jazdy. Lekcje indywidualne z instruktorem to często nadopiekuńczość ze strony instruktora. W ubiegłym roku moja córka jeździła już całkiem nieźle (jak na ten wiek, oczywiście) i wzięliśmy jej instruktora, żeby podpowiedział, co dalej ćwiczyć. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy zobaczyliśmy, że instruktor zwozi ją na kijach, a potem podjeżdża wyciągiem talerzykowym trzymając ją na kolanie. Przecież ona samodzielnie jeździła i podjeżdżała wyciągiem już rok wcześniej i naprawdę dawała radę! Jeśli chodzi o szkółki narciarskie mamy doświadczenia ze szkółkami w Austrii. Tam stawia się na samodzielność: dzieci same wpinają/wypinają narty, wnoszą swoje narty do gondoli, podnoszą się po upadkach itp. Oczywiście trwa to wszystko znacznie dłużej niż gdyby robił to za nie instruktor, ale tak to jest z dziećmi - jeśli mają się czegoś uczyć, trzeba być cierpliwym.
  21. anuśka

    Nauka jazdy dzieci

    [quote name='jan koval'][quote name='anuśka'] to chyba faktycznie nie pracujesz z dziecmi czy nastolatkami. w wiekszosci sa pchane do wyczynu zeby zaspokoic ambicje rodzicow. Racja, z nauczaniem dzieci nie mam nic wspólnego. Pisząc tutaj, opieram się na doświadczeniu nauczania swoich dzieci (nie tylko zresztą narciarstwa). Mam ten komfort, że moje dzieci są bardzo aktywne i nie muszę ich specjalnie zachęcać (ani tym bardziej zmuszać) do uprawiania sportu. Powiem więcej: raczej mam odwrotny problem - mój trochę wówczas ponad 2-latek przez całe lato i jesień kategorycznie żądał, aby mu odczepić te boczne kółka od roweru, "bo mi przeszkadzają":D
  22. anuśka

    Nauka jazdy dzieci

    [quote name='jan koval'][quote name='anuśka'] poblemem nie sa dzieci - problemem sa rodzice i ich wybujale EGO..........[/QUOTE] Myślę, że wszyscy rozważamy tu jedynie sytuacje, w których dzieci SAME CHCĄ jeździć, a nie są zmuszane przez rodziców. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
  23. anuśka

    Nauka jazdy dzieci

    [quote name='marietta']Dzieci bywają różne ;-), aleosobiście uważam, że 3,4 latek na nartkach to krzywda dla dziecka, obciążenie stawów kolanowych, które nie są jeszcze prawidłowo wykształcone. Jedyne zabawy dla takich dzieci, to ciągnięcie przez rodziców malucha po płaskim! Owszem miło popatrzeć na bomble, które suną po stoku, ale potem przykro patrzeć jakie są tego konsekwencje. ;-( Fizjologia człowieka powinna wygrać z marzeniami rodziców. Uważam, żeoptymalny wiek pierwszych narciarskich kroków to 6,7 lat. Wcześniejszy wiek to owszem tyko zabawa! Długi proces oswajania dziecka z "wydłużeniem stóp" ;-) oraz przygotowanie mięśni do narciarstwa! Bo potem patrzymy na dzieci które jeżdżą na tyłach i denerwujemy się! A tego nie zmienimy, bo taka jest fizjologia! Mięśnie są zbyt słabe by utrzymać prawidłową pozycję. Teraz łatwo wyobrazić sobie jak wielkim obciążeniom i próba poddawane są kolana!! Marietta, myślę, że to co piszesz dotyczy prawdziwych treningów narciarskich, czyli przygotowywania dziecka do jazdy zawodniczej. Jasne, że takie treningi mocno obciążają stawy i pewnie wiek 3-4 lata to trochę za wcześnie. Natomiast 3-latek, w którym nie pokłada się nadziei zawodniczych:) spędza na stoku 1-2 godziny dziennie przez 10 dni w roku. Czy ma to aż tak negatywny wpływ na stawy? Myślę, że nie większy niż inne codzienne aktywności dziecka takie jak skakanie z murków, jazda na rowerze czy kopanie piłki. Kilka lat temu, gdy moja córka zaczynała swoją przygodę z nartami, też miałam wątpliwości i konsultowałam to z ortopedami dziecięcymi. Nie mieli nic przeciwko jeździe na nartach tak małych dzieci, o ile oczywiście dzieci chcą i do niczego ich nie zmuszamy. Jeśli dziecko mówi: "bolą mnie nóżki" musimy to uszanować i zejść ze stoku. Wbrew pozorom dzieci potrafią sobie same odpowiednio dawkować wysiłek fizyczny.
  24. A czemu nie? Jak ktoś ma kiepskie doświadczenia z jakimś instruktorem, to też chętnie o tym przeczytam. Choć oczywiście wolałabym, żebyście mi kogoś polecili:)
  25. W styczniu wybieram się na tydzień z dziećmi na Rusiński Wierch. Działa tam szkoła narciarska Ptak-Skiteam. Czy ktoś ma jakieś doświadczenia z instruktorami uczącymi dzieci z tej szkoły? Kogo możecie polecić, kogo odradzić? Będę miała "do wyszkolenia" dwójkę dzieci - już jeżdżącą 6-latkę oraz pełnego zapału 2,5-latka (z 2-godzinnym doświadczeniem narciarskim:D).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...