Skocz do zawartości

Lukaszo86

Members
  • Liczba zawartości

    977
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Lukaszo86

  1. Lepiej to załatw przed wyjazdem. Dopatrzyłem się przed chwilą na drugim zdjęciu, że dziura jest o tyle głęboka, że widać nieco "środka narty". Żebyś przypadkiem sobie nie powiększył tej dziury, polecam uzupełnienie od razu. Może i w serwisie przystokowym Ci to zrobią od ręki.
  2. Nie jest to duże uszkodzenie, ale dobrze byłoby gdybyś je sobie załatał przed następną jazdą. Albo w serwisie albo w domu. Jeśli w domu, to pilnikiem lub raszplą wyrównaj ślizg, przeczyść i zalej zwykłą pałką kofiksową. Smarowanie na gorąco i pozostawienie tam większej ilości smaru celem załatania nic nie da. W serwisie nie powinieneś zapłacić więcej niż 5 zł za takie coś ;-)   p.s. do rdzenia narty to jeszcze daleko :-)
  3.   HAHAHA!!!   Wreszcie ktoś zwrócił uwagę! sese ja tą naklejkę mam w tym miejscu od chyba 3 lat i jesteś pierwszą osobą, która zwróciła uwagę, że coś jest nie "heloł"   A duuużo prezentacji na tym żelazku zrobiłem i nikt się nie zorientował, że jest innej marki (lub tego nie powiedział)   Nawiasem oczywiście mówiąc o samym żelazku do smarowania, to model typu "myszka" jest produkowany dla chyba wszystkich marek oprócz Kunzmann'a. Ma+, Briko Ma+, Swix, Start, Wintersteiger, Holmenkol, Dakine i także Toko. Ale Toko miało je w ofercie przez krótki czas.
  4. Kolo gwoli ścisłości ta narta to Blizzard SL WC, ale z sezonu bodajże 2009/10. A rano jak pisałem posta to na szybko i nie miałem jak się przyjrzeć zdjęciom na nowo, które wrzuciłem w temat. Na zdjęciu nr 1 jest pokazana wyrwana krawędź jeszcze w narcie. Właśnie ten krótki wygięty odcinek był tak twardy, że nie szło go wyprostować ani obcęgami ani imadłem. Mam jeszcze starą prasę hydrauliczną u mamy w firmie, ale nie próbowałem na niej (To uzupełnienie do mojego postu nr 3).
  5. Dobre pytanie i już daję odpowiedź. Otóż nosiłem się poważnie z zamiarem wstawienia starej krawędzi, ale pojawiły się komplikacje. 1. W jednym miejscu była ona mocno wygięta i zniekształcona, przez co nie mogłem jej wyprostować. 2. Miejscami musiała być odklejona od narty przez x czasu i była zabrudzona i podkorodowana na powierzchni klejonej. Mogłem to przeczyścić, ale zajęłoby mi to dużo czasu a efekt mógłby być niewystarczający 3. Oryginalna krawędź była przyklejona do narty i nie wiedziałem jakiego kleju najlepiej byłoby użyć. Do sklejenia ślizgu użyłem technicoll'a używanego przez serwisy narciarskie, ale nie miałem pewności, że "chwyci" on krawędź. A chciałem aby nowa krawędź była mocno "zafiksowana" w narcie.   Chyba koronnym argumentem jest jednak wygięcie oryginalnej krawędzi, bo mimo licznych prób wyprostowania jej, nie udało mi się jej naprostować idealnie. Wygięcie było w miejscu, gdzie krawędź zaczynała wychodzić spod ślizgu. Pierwszy i chyba ostatni raz to robiłem.
  6. Na świąteczny wolny czas ;-)   Tytułem wstępu. Artykuł wyłącznie poglądowy. Znajomy wyrwał sobie krawędź narty i powiedział, że jak nic się z nią nie da zrobić to ją wyrzuci. Wiosenny sezon ogórkowy pozwolił mi na większe skupienie się nad nartą. Lepiej nie róbcie tego na swoim sprzęcie :-) W ostatnim czasie miałem bardzo ciekawy przypadek serwisowy: Od razu na wstępie mówię, że jest to narta znajomego, który stwierdził, że jeśli nic się z nią nie da zrobić to ją wyrzuci. Jako, że mam doświadczenie w robieniu wklejek ślizgu tak nigdy nie miałem okazji naprawiania tak zepsutej krawędzi. Przypadek: Pęknięta krawędź w odcinku przy pięcie, oraz jej wyrwanie na długości ok. 40cm. Z osłyszenia wiem, że firma Blizzard właśnie miewała problemy z jakością swoich krawędzi i bardzo często dochodziło do wyrywania krawędzi przy zwykłej jeździe. Powód? Oryginalna krawędź montowana przez Blizzard jest wklejana w nartę a powinny być wkuwane w nartę tak aby były solidnie zamontowane. Z prawej oryginalna wycięta krawędź z narty Blizzard. Z lewej krawędź, która ma zostać dosztukowana w miejsce oryginału. Zabieramy się do pracy. Na początek trzeba było usunąć odcinek ślizgu spod wyrwanej krawędzi. Jako, że stan ślizgu nie był zły uniknąłem usuwania go metodą tradycyjną tzw. punchem, bo po pierwsze ja bym musiał się dużo napracować młotkiem a po drugie praca z punchem usuwa ślizg na ok. 1 cm wgłąb ślizgu a chodziło mi o jak najmniejsze jego usunięcie. Za pomocą wiertarki oraz obrotowego noża stalowego odciąłem odklejoną krawędź narty +5 cm odcinka zamocowanego, ponieważ było podejrzenie, że brud się pod nią mógł dostać i korozja wewnętrzna mogła iść dalej, przez co trzeba by powtórzyć cały zabieg na kolejnym odcinku krawędzi. Niestety dostawca moich części zrobił mnie w balona i na 60 cm krawędzi jaką zamówiłem przysłał mi... 2x30cm przez co jednolite dosztukowanie nie było możliwe. Tak więc wykorzystałem pierwsze 30cm oraz resztę. Jak widać na zdjęciu Zdjęcie nr 2 przedstawia wstępnie usunięty ślizg odsłaniający krawędź. Zdjęcie nr 3 przedstawia usuniętą już krawędź, ale przed dokładniejszym usunięciem ślizgu. Te ślady cięcia to następne etapy "krojenia ślizgu". moje krawędzie w przeciwieństwie do fabrycznych są przystosowane pod wkucie w nartę a nie do klejenia tak więc najcieńsze możliwe gwoździki o średnicy 1,5mm. Wcześniej przyłożyłem krawędź do narty i przewierciłem w niej regularne dziurki właśnie pod gwoździe, ponieważ ze względu na swoją drobność mogłyby się łamać pod wpływem uderzeń młotkiem. Po dokładnym zaskoblowaniu krawędzi przyszedł czas na montaż wklejki ślizgu. Do tej operacji potrzebny jest solidny klej, który wytrzyma duże przeciążenia oraz nie będzie się utleniał a co najważniejsze będzie odporny na działanie wilgoci i niskich temperatur. Ten klej to znany w środowisku serwisowym dwuskładnikowy Technicoll. Mając gotowy kupiony czarny ślizg wyciąłem paski o wymiarach mniej więcej ubytków w ślizgu i mozolnie wklejałem wklejki. Ważna uwaga: Technicoll przy pokojowych warunkach atmosferycznych schnie ok. 12 godzin i z tym nie można się spieszyć, jako że kawałki ślizgu mają być solidnie wklejone zastosowałem cyklinę metalową jako podkładkę i 2 ściskacze, które przez czas schnięcia dociskały ślizg do narty aby nie utworzyły się tam żadne bąbelki. ... po kilku dniach klejenia przyszedł czas na wyrównanie i ostateczne dopasowanie sztukowanych elementów. W pierwszej kolejności ślizg. Tutaj użyłem ponownie wiertarki z zamocowanym kamieniem obrotowym (drobniejszy niż ten, który stosuje się w maszynach serwisowych) i wyrównałem wklejony ślizg do poziomu całej narty. Ponieważ wklejony ślizg nie był w 100% ostatecznie dopasowany, wszelkie uzupełnianie ubytków między ślizgiem pierwotnym a właściwym pozostawiłem na później.   Teraz czas na krawędź. Nowa krawędź nie posiadała założonego kąta, oraz trochę wystawała względem pierwotnej to i nią trzeba było wyrównać. Wiedząc o tym wcześniej, przy dosztukowywaniu jej do narty ułatwiłem sobie pracę i i trochę ją schowałem wgłąb narty tak aby nie musieć zużywać zbyt dużo materiałów ściernych. Wyrównanie bocznej krawędzi wraz z nałożeniem kąta 88 stopni (taki jak jest na długości całej narty) potraktowałem dwoma narzędziami. Ostrzałką elektryczną Toko Evo, oraz ręczną do wykończenia Toko Edge Tuner Krawędź bazową natomiast (i tu było najwięcej fizycznej roboty) mogłem wyrównać i nałożyć kąt tylko ręcznie i zrobiłem to kątownikiem Base Multi Toko Robota tak męcząca, że następny etap pozostawiłem na następny dzień :-) Zbliżając się do końca operacji na narcie pozostały jeszcze ubytki we wklejkach. Do uzupełniania użyłem nie zwykłych pałek polietylenowych, bo te są do zastosowania w rysach i mniejszych dziurkach, a Metal Gripu na drucie. Nie żałowałem tego materiału na uzupełnienie ubytku i zalałem nim praktycznie cały odcinek ślizgu, który był poddawany operacji tak aby żadna mikro dziurka nie została pominięta. Po ok. 2 godzinach od zalania ślizgu przy użyciu ostrego nożyka zrównałem nadwyżkę Metal Gripu, ścinając go do poziomu ślizgu całej narty. Na zakończenie pozostały jeszcze prześwitujące na wylot góry narty końcówki gwoździ, które ściąłem wiertarką z nożem kołowym i dodatkowo zabezpieczyłem klejem z pistoletu tak aby nie stwarzały zagrożenia dla użytkownika narty i innych osób trzecich, w minimalnym stopniu choć zakamuflowała robotę, oraz zabezpieczała środek narty przed dostawaniem się wody. Finalnym zabiegiem kosmetyczno - zabezpieczającym było nałożenie smaru narciarskiego na gorąco. Reasumując. Uszkodzenie narty było tak duże a specyfika naprawy tak rozbudowana, że nie każdy serwis mógłby się podjąć tego typu naprawy. Drugą stroną medalu jest także sam koszt i czasochłonność tej usługi. Licząc koszty samych materiałów plus czas serwisanta, który miałby dokonywać tej naprawy szacuję, że serwis policzy ok 400-500 zł za naprawę (jak nie więcej).   p.s. pytanie do moderatora. Ponieważ załączyłem zdjęcia ze swojego serwera, czy jest możliwość aby je trochę zmniejszyć? :-)   pozdrawiam i Wesołych Świąt :-)
  7. Dany, nowa narta ma na sobie założony smar techniczny, konserwujący. Nie posiada on jako takich właściwości poślizgowych. Taką nartę powinno się poddać "pierwszemu smarowaniu". Do tego procederu potrzebna jest szczotka stalowa lub ewentualnie miedziana. Na początku czyścisz ślizg zmywaczem, następnie nakładasz smar. Są specjalne smary na pierwsze smarowanie typu Base-Prep, ale możesz to zrobić także smarem uniwersalnym - ważne aby był miękki (temp. topnienia 120-130 C). Po wyprasowaniu narty, jeszcze póki ciepła cyklinujesz nartę, a następnie szczotkujesz twardą szczotką. Potem bez użycia zmywacza, powtarzasz smarowania 4-5 razy. To działanie ma na celu wygrzanie i wyciągnięcie smaru technicznego z mikroporków ślizgu i zastąpienie go smarem poślizgowym.   To tak w skrócie   pozdravka
  8. Piotrek, Twoje rozwiązanie imadła jest fajne, pomysłowe i dużo tańsze od gotowego imadła. Ale nim kolega je zrobi to się zima może skończyć jeśli w ogóle będzie   A te imadła 2-elementowe to są praktycznie tylko do ostrzenia krawędzi bocznej: http://sklepnarciars...ompact-duo.html   Oczywiście najsampierw powoli może zacząć kompletować sprzęt bez pośpiechu. Doszkalać się teoretycznie, a potem praktycznie ;-) Ja bym jednak zdecydowanie podniósł limit budżetowy, bo 200 zł na domowe serwisowanie sprzętu to zdecydowanie za mało   Samo żelazko jest od 170 zł. Co prawda u mnie niby drożej, bo 185,00 zł ale przesyłka jest za free http://sklepnarciars...aplus-800w.html   JachuWojtan nie ma co oszczędzać na niektórych narzędziach. Lepiej czasem opóźnić zakup niż potem być niezadowolonym   pozdrawiam
  9. Kolego, jeśli chcesz się bawić we własny serwis w domu (i robić przy okazji znajomym) to najpierw musisz się zaopatrzyć w imadło. Najlepiej 3-elementowe: http://sklepnarciars...an-compact.html Myślę, że z takim budżetem ostrzałka powinna Ci wystarczyć zwłaszcza, że obecnie na rynku są dobrej jakości ostrzałki trzymające kąt: http://sklepnarciars...rp-ski-man.html http://sklepnarciars...rp-ski-man.html http://sklepnarciars...edge-tuner.html     Jednakże najważniejsze jest solidne zafiksowanie narty w imadle, aby w trakcie ostrzenia krawędzi nie "latała" po stole
  10. Wiązania w Krakowie? TYLKO Witold Gątarski na ul. Halczyna 12
  11.   Fischer RadarC ponoć były asymetryczne, jeździłem na nich kilka sezonów i przyznam, że czułem lekką różnicę przy skręcie równoległym. Ale bardzo delikatną. Myślę, że psychologia w takiej narcie też odgrywa dużą rolę czyt. mając skarpetki lewą na prawą też się pewnie nieswojo będziemy czuć
  12.   Ja mam w weekend łazienkę do dokończenia     zbyt głośno się ostatnio nudziłem w domu
  13.       No to mi się wydaje...   ale z punktu widzenia nie techniki serwisu a techniki jazdy, najdłużej wytrzyma krawędź "d." Oczywiście przy założeniu narciarza amatora rekreacyjnego - czyli takiego najwyraźniejszego statystycznie. Dlaczego? Ponieważ kąt podniesienia krawędzi poziomej wpływa bezpośrednio na łatwość wprowadzenia narty na krawędź. Przy kącie 0, nartę wprowadzimy od razu w "tor łukowy" (może to się zdarzać nawet i przy podjazdach do wyciągu i próbie jazdy na ześlizgu). Przy podniesieniu skrajnym do 1,5 st. będzie nam dużo trudniej zakrawędziować nartę. Jedyna logiczna możliwość przypadku d.  jest przy odpowiedniej prędkości na stoku, czyli w trakcie jazdy, kiedy się pochylimy do środka skrętu. Dlatego też narciarzom początkującym preferuje się duże podniesienie krawędzi poziomej i duży kąt bocznej, żeby się nie połamał przy pierwszym spotkaniu z narciarstwem   Takie jest moje zdanie nie z punktu serwisanta a z punktu instruktora narciarstwa.
  14. Przy turystycznej jeździe bez zacięcia nie powinieneś tego wyczuć. Ale na lodzie i mocnym zakrawędziowaniu możesz poczuć, że coś jest nie heloł z trzymaniem. To zależy jak długa jest ta fala i jak bardzo odchyla się od reszty krawędzi.
  15. Nie   Np, ja jestem przygłuchawy na niektóre argumenty mojej mamy typu "posprzątałbyś" ale nie mam problemu z oceną ostrzałki na krawędzi narty     To było metaforyczne przyrównanie do pracy jako mechanika. Bo i serwisant narciarski i mechanik samochodowy są jakby nie patrzeć... mechanikami. W dzisiejszych czasach gdy oddajesz auto do serwisu typu ASO, nikt nie szuka fizycznie usterki, tylko wszyscy na kozaka wpinają auto do komputera i cwaniakują z wymianą połowy samochodu. A przecież samochód i narta mają duszę i przed podjęciem akcji serwisowej trzeba się zapoznać ze sprzętem, trzeba wczuć się w jego wewnętrzne ja, poznać się... po tym poznajemy dobrego serwisanta. Tak samo jest z braniem ostrzałki na także na słuch. wort to powyższe to moja wewnętrzna refleksja filozoficzna, więc przed następnym cytowaniem lub komentarzem musisz się odpowiednio nastawić. Seneka, Marek Aureliusz, Wacław Potocki (choć ten ostatni strzelił sobie w głowę i nie przepadam za nim, ale jakby nie było, jest jednym z filozofów Polski)
  16. Ciekawe. Przed chwilą oglądałem ten materiał też w Faktach. p. Kurdziel mówił, że poduszka działa na algorytmie matematycznym, który specjalnie dla narciarza wylicza, kiedy ma się otworzyć, bo narciarz np. na SG albo DH często traci równowagę i kontakt z podłożem, ciekaw jestem czy ten algorytm się sprawdzi Jeśli nie, to zamiast tego skomplikowanego algorytmu zastosował element "drugiego człowieka" o roli czysto technicznej. Np. technik siedzi gdzieś w budce i ma transmisję jazdy zawodnika i kiedy zauważy, że ten się wywraca, traci równowagę, czy też jego sylwetka ewidentnie prowadzi do wywrotki to technik naciska "czerwony guzik" i otwiera airbag
  17. Przede wszystkim na "czucie ręki" i oporów w ostrzałce a słuch jest dodatkiem. Poza tym nie ma w tym nic złego ani dziwnego. Mechanicy samochodowi też oceniają pracę silnika na słuch zanim podepną go do komputera, a jakoś nikt się temu nie dziwi
  18.     A na poważnie to wszystkie argumenty Morisa są trafne dla tematu rozmowy. Zasugerowałbym Ci tylko spróbowanie jazdy na smarze z fluorem, ale niekoniecznie naciskam Co do pkt. 1, ja bym spróbował przed wklejką zastosować metal grip'a i jeśli to nie pomogłoby to później faktycznie wklejkę.
  19.   Wbrew pozorom serwisanci Decathlona są regularnie szkoleni z serwisowania sprzętu. Niestety ich usługi zamykają się tylko w serwisie maszynowym.
  20. Hehe, fakt, że mocowanie wiązań i kombinacja smarów wpływająca na bezpieczeństwo to naciągnięte argumenty. Ale przyznasz, że lepiej posmarować czymkolwiek na poślizg niż niczym. A jeszcze lepiej posmarować LF niż HC dla lepszego poślizgu :->
  21. Czyli Twoim zdaniem turysta, jeżdżący 14 dni w sezonie nie ma prawa do czerpania pełnej przyjemności z narciarstwa, bo jeździ 14 dni?? Sorry, ale jak czytam takie argumenty, które mają poprzeć jakieś abstrakcyjne koncepcje, włos jeży mi się na głowie.   Dobre posmarowanie narty/snowboardu to także poza poślizgiem, bezpieczeństwo. Ktoś kto jedzie na 6 dni w alpy i nie ma tej świadomości, jest równoznaczne z tym jakby jeździł na motorze bez kasku - czyli nie znasz dnia ani godziny.   Serwis maszynowy i ręczny ma swoje wady i zalety. Wspólną cechą tych 2 systemów jest fakt, że nie wszystko możemy zrobić na maszynie i nie wszystko możemy zrobić ręcznie. Czego nie zrobisz serwisem ręcznym: 1. nie wyrównasz ślizgu; 2. nie nałożysz struktury na ślizgu. Czego nie zrobisz serwisem maszynowym: 1. nie nałożysz kombinacji smarów (HC, LF, HF, powder etc.) - tzn. technicznie da się, ale będzie to nieekonomiczne finansowo, czasowo i ogólnie po skończonej pracy w zakładzie będzie bajzel; 2. nie zamontujesz wiązań do nart   to tylko krótkie przykłady, bo o wadach i zaletach jednego i drugiego serwisu można gadać... latami   pozdravka
  22. W sprawie smarów fluorowych, teoretycznie i prewencyjnie poleciłbym maseczkę ochronną, choć ja sam nie stosuję. Ale każdy człowiek jest inny i inaczej reaguje na działanie różnych toksyn. Ja np. mam alergię na świeżo ściętą trawę i np. jeśli szlibyśmy razem chodnikiem Ty byś tego nie zauważył, a ja miałbym przerób paczka chusteczek na 10 metrów spaceru
  23. u mnie albo wyglądało w taki sposób, że policjant pokazał łapki jakby chciał mi "biżuterię"  założyć   Wszystko obiło się o rozmowę przez telefon w trakcie jazdy. 50 jurków (2008 rok)
  24.   Na serio   Jechałem parę razy przez Niemcy z CB na kanale 28 i w pewnych momentach pojawia się sygnał dźwiękowy (podobny do kolejowego) i w języku polskim kobitka mówi stanowczo "Uwaga! Niebezpieczny punkt*"   *punkt albo odcinek, nie pamiętam dokładnie bo ostatnio jechałem w zeszłym roku. I to mi się zdarzało jak jechałem przez Zgorzelec do Monachium i od Salzburga.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...