Otóż wczoraj na nieubitym śniegu odjechała mi narta, obróciło mną o 180st. i upadłem na plecy i głowę. Efekt podobny jakbym ruszył V8mką na pełnym gazie bez oparcia dla głowy. Od razu mówię, że jechałem dosyć powoli i tylko po to, żeby potem wychodząc na górkę ubić śnieg nartami. Nie jestem zwolennikiem jazdy na miękkim śniegu i zjechałem tylko "roboczo"!
Najgorsze jest to, że bardzo boli mnie kark. z wielkim bólem podnoszę głowę z łóżka, muszę obrócić się na bok i pomóc sobie rękami, żeby wstać bez bólu.
Ból jest bardzo podobny do tego jaki generuje niezwykle męczący kaszel (3-4 dniowy z częstotliwością co kilkanaście sekund- przechodziłem już takie stany kilka razy w młodszym wieku).
Moje pytania:
- czy ktoś miał kiedyś taką kontuzję?
- jest jakiś domowy sposób, żeby łagodzić ból i przyspieszyć kurację?
- ile to może trwać?