-
Liczba zawartości
3 453 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Zawartość dodana przez grimson
-
Wykrakałeś. Wbijamy do gondoli Groste na pierwszy zjazd, a tam akcja ściągania narciarza z ręką w temblaku. Gość poruszał się na nogach, ratownicy na łóżko na kółkach położyli….narty poszkodowanego.
-
Dziś zaliczona Madonna z jej najdłuższą gondolą Groste 1 Express o dług 3325m i najdłuższą trasą, łączenie niebieskich, nr 60+66, total 7km zjazdu. Moja panie od razu się sfocusowaly na jeden zjazd ta 7km trasa. Po czesci było nawet fajnie, bo i nachylenie i twardo. Natomiast są dwa ciekawe miejsca, w jednym trzeba kijkowac, a w drugim odpiąć narty pod sam koniec. Warun o godz 11 zacny, dużo narciarzy i snowboardzisto, widoki szczególnie na górze jak z bajki. Raczej bez odsypow, i w dalszym ciągu jest najazd Polaków. Dziś śmiem twierdzić że nas było więcej na stoku jak Włochów. Po pierwszym zjedzie panie uderzyły na górę uprawiać knajping, a ja z mapa w ręce pośmigalem sobie w okolicach. Zaliczone kanapy nr 41 i 47, trasy nr 61, 64, 71, 73. Lokalne czerwone jak i bardziej strome odcinki niebieskich po godz 13 zaczęły puszczać, pojawiły się muldy i odsypy, bokami wychodziło twarde. W tym warunkach, po kartoflisku, miękkie Kastle szły jak marzenie, żeby na bardziej stromych odcinkach betonu dawać do zrozumienia, że to nie ich bajka. Brakowało GS w tym przypadku, ten sprzęt idzie jak po szynach po lodzie i betonie. Pojeździłem sobie zacnie, momentami trzeba było uważać na szkółki narciarskie, które przeważnie komunikowały się w j polskim i tworzymy tasiemiec do 20 uczniow w linii. Na koniec zrobiłem pare minut knajpingu z paniami, i zjeżdżając na parking przy gondoli znowu zaliczyliśmy trawę 7km. Co ciekawe, koszt parkingu to 6 euro. Teraz grzeje kości reumatyczne w pokoju i zaraz wciągnę Fervex, bo od nocy mam gorączkę i coś mnie rozkłada. Trzeba byc gotowym na jutro, paniom pomęczyły się nogi i mam cały dzień dla siebie na stoku.
-
Wyjątkowa lipa dzisiaj, chyba zareklamuję warunki do ski.it xD
-
2012 rok, nie tak dawno temu.
-
Czy wiesz jak jest czasochłonne zaplatanie warkoczyków? Nie śniło to się najtęższym głowom na tej planecie 😂
-
Kruca bomba, jest słońce:
-
Nie umiem szydełkować, ale to Twoja mocna strona.
-
W swoim czasie robiłem Skoda Octavia I 1.9 tdi 90ps na oleju opałowym spalanie z trasy mieszanej 3.6/100. Zasięg na pełnym baku oranżady 1400km.
-
No psiut jest z nami. Puszczamy jej na YT w hotelu 11 godzinne seanse piosenek świątecznych i daje rade.
-
Dwie walizki i drabinka do boxa na narty do bagażnika, plus 2x płyn do spryskiwaczy i łańcuchy na koła. I bagażnik się skończył. Box na dachu: 4 pary nart, trzy pary butów, trzy kaski, dwie torby ciuchów narciarskich. Siedzenie z przodu: żarcie, torba z jedzeniem i ubraniami dla psa. To wszystko.
-
Pudło. Żarcia zabraliśmy malo ze soba.
-
Jakbyś trafił na taki warun jaki ja mam obecnie, to 50km to sukces
-
Zgadza się, natomiast biorę na poważnie radę @Marcos73zeby albo zjechać czerwoną 10 do Madonny z samego rana, albo auto.
-
Napisałeś że kombi. Ja jechałem Volvo XC60, duży box na dachu, dwójka dorosłych i spora już córka, plus pod korek bagaży. 2.0 turbo benzyna 197ps i świniak w Polsce przy zapiętym tempomacie na 145km/godz zeżarł 13.5/100.
-
Co to za dyliżans?
-
Jutro atakujemy autem Madonnę. Norweg. Pokazuje że będzie pełne słońce przez jakieś 5 godzin, potem powrót do chmur. Te czerwona 10 sprawdzę jutro lub pojutrze, czy aż taka straszna. Na razie moje panie narzekają na rozjeżdżone niebieskie, a na czerwone i czarne wolami ich nie zaciągnę xD
-
Brzmi jak plan. Moje do lansowania się w knajpkach narciarskich są pierwsze , choćbym i chciał konkurować z nimi, to i tak przegram xD
-
No i pojedzone uczciwie. Warun lepszy jak wczoraj, bo rano było trochę słońca, od południa już po staremu, a więc chmury. Dziś brak mleka i śniegu, za to dalej płaskie światło. Od rana wyprawa żeby z Folgaridy wyciągami dotrzeć do kanapy Orso Bruno. Wjeżdża ona na Monte Vigo, 2179 m n.p.m. Niedaleko kanapy paszownik, a więc knajpki i strefa relaxu, gdzie moje panie uznały, ze to ich baza. Ponieważ zostałem solo, to uderzyłem na czarna nr 37 Little Grizzly, z nachyleniem max 68%. Trasa krótka ale zacna, dobrze że w GS krawędzie dalej ostre, bo mogłabyc bieda. pojeździłem tam parę razy, spróbowałem także kanapy nr 13 i niebieskiej trasy nr 29. Potem wróciłem do pań, a te przekazały mi relacje polskiej grupy, którą przeklinając narzekała na warun w Val di Sole. Że dużo ludzi, że muldy i odsypy, że nogi puchną itp hehe. Generalnie wczoraj i dziś trzeba było unikać niebieskich, bo raz że na nich frekwencja wysoka, dwa że dużo szkółek, trzy ze muldy i odsypy w temp plus 4 st C. Tak więc najlepsze to czarne i czerwone, gdzie z jakiegoś magicznego powodu pustki i można było pojechać szybciej. Na koniec się zrobiłem sobie zjazd czerwoną 8, niebieską 13, niebieską 2. Razem 4300m zjazdu. Weszła też podobna opcja z czarna nr 5 i nr 1, razem 3250m pustej czarnosci. Na koniec nogi bolo wiec czas na szoppingi i budowanie masy na puzzle, jutro cd. W ramach doskonalenia jazdy na wprost, dzis wg GPS przejechane 44.8km w górę i w dół, czas 3 godz 34 min, vmax 68km/godz na Grizzly, w dolnym odcinku. Może po polówce dałbym ogień z samej góry, ale 68% nachylenia budzi respekt jest jedna fotka z kanapy z widokiem na lewo, tam Grizzly.
-
Dziś baza na kanapie Orso Bruno. Moje panie dziś ciut dzielniejsze jak wczoraj. Warun lepszy: trochę mniej ludzi. Temp plus 4, słońce na początku próbowało się przebijać przez chmury, ale poległo. Dziś katuje tutaj:
-
Wczoraj dobra scena przy kolacji. Siedzimy sobie i nabijamy masę jedząc pizzę. Za oknem nawala śnieg, takie grube płaty śniegu z deszczem, jakby ktoś rzucał masę kamieni z nieba. W pewnym momencie słyszymy stłumione „bum”. Okazało się, że kierownik VW Golfa kręcący baczki na placu, nie opanował maszyny i przywalił konkretnie bokiem drzwi w betonową konstrukcje wiaty. Tak jak szybko przywalił, tak szybko się ulotnił.
-
Pojezdzone pierwszego dnia. Skupiliśmy się na gondoli Folgarida z przyległościami. Początek niezły, pochmurnie ale bez opadów, płaskie światło. Na pierwszy ogień poszła niebieska 2 o długości 3 km. Początek słaby, bo jest to część wspólna z niebieską 3, idącą do drugiej części Folgaridy. Sporo osób na stoku z różnym skillem. Stąd od samego początku dużo muld i odsypow, zupełnie jak w PL. Druga część tej trasy 2 juz lepsza, bo mniej ludzi, to i bardziej równo. Moje damy zdecydowały, że giry się umęczyły i czas na knajping. Więc wspólny wjazd na góre, panie do knajpy, ja na drugi zjazd niebieską 2. Tutaj już solo i trochę szybciej. Skusiła mnie czarna 1, no i trzeci zjazd dnia na niej zaliczony. Warun elegancki, bo pusto i twardo, no i długa bo ma 1.8km długości i nachylenie max 58%. Było po drodze pare na niej ścianek, na jednej z nich dzielnie sobie szurałem, a tu jedna lokalna dziewczyna poszła na dół pełnym ogniem i do tego ciętym. Szczęka mi spadła. Dobrze że GS ma krawędzie po serwisie, żadnych problemów z przyczepnościa. Potem dołączyłem do pan, które zadawały szyku w knajpie przy końcu gondoli. Tam okazało się, że miejsce jest całkiem zacne. Ogromny wybór napitków i jedzenia, wszystko przygotowane pod narciarzy. Ruchome schody na II piętro gdzie była knajpa, żeby było łatwiej tam się dostać w butach narciarskich. Obsługa uśmiechnięta, w kierunku moich pań wyjątkowo suszyli zęby , bo co blond to blond. Ja po pauzie uderzyłem kanapa 4 osobową nr 3 na Monte Spolverino (wys 2092). Do samej kanapy tłumek jak pod Luxtorpeda w szczycie sezonu na CG, czekanie do 15 minut. Zjechałem w ciekawych warunkach na czarnej nr 5, oraz czerwonych 4 i 8. W ciekawych warunkach, bo początkowy delikatny opad białego zamienił się w zwykły mocny opad białego, do tego mocne mleko. W tych warunkach gogle od środka mi zamarzły i jeździłem bez. Widoczność nieciekawa xD Pierwsze koty za płoty, dziś była rozgrzewka, jutro mocniejsze uderzenie. O ile mi panie za szybko nie wymiękną. Na miejscu sporo języka polskiego, to był drugi język na stokach po włoskim. Umiejetnosci. Skrajnie różne, bez wchodzenia w narodowości. Dużo szkółek narciarskich na niebieskich trasach przy Monte Spolverino. Na czarnej nr 5 włoski instruktor szkolił dwie dziewczyny, które dopiero co wyszły z jazdy pługiem. Widok innej dziewczyny jadącej pełnym cietym gazem ścianki na czarnej nr 1 na długo zapamiętam. Widzialem Carabinieri w niebieskich strojach narciarskich w knajpie. Niedługo idziemy na kolację, jutro dzień nr 2. Norweg niestety albo stety pokazuje do czwartku włącznie opad białego i nisko wiszące chmury. Być może trzeba będzie zostawić GS i spróbować Kastli. Widziani skiturowcy, załączam fotkę.
-
Za wąsko, do tego las po prawej i lewej. Memento mori.