Olsen
Members-
Liczba zawartości
36 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Olsen's Achievements
-
Dziś byłem. Otwarta tylko trasa wzdłuż wyciągu, ale nie cała, tylko tak w 75% długości. Na górze jednak śnieżyli intensywnie, więc pewnie wkrótce góra też będzie udostępniona. Oby temperatury pozwoliły.
-
Mała poprawka do pierwszego postu (niestety, nie mogę go już edytować). Otóż nowy adres ośrodka to http://www.skiarealkamenec.cz/- jest kamera, są bieżące informacje.
-
No mnie też kusi, ale w tym sezonie jeszcze średnio mogę po operacji kolana. Gdyby więcej śniegu było, to na Muflona bym skoczył, bo w Teplicach jednak trzeba skręcać - a ja na razie mogę tylko prosto.
-
Wyciąg w tym sezonie nie był czynny i wszystko wskazuje na to, że nie będzie.
-
Byłem dziś od 9 do 12.15 (za 280 koron). Stok przygotowany dość dobrze - śniegu całkiem sporo - na całej górze tylko dwa miejsca, gdzie nieco wyłazi trawa - chyba im zwiało śnieg, a potem to wyratrakowali. Ale ogólnie Zaclerz w tym sezonie wygląda naprawdę dobrze! Dodatkowo, jeśli komuś się znudzi jazda po sztruksie, nieco na prawo (gdz jedziemy w dół) od trasy nr 3 jest parę takich "łączek", gdzie jest ładnie ubity śnieg, ale z lekkimi muldami. Zabawa przednia. Pamiętać jednak należy o tym, że płaska część góry - czyli mniej więcej od połowy - jest niemalże łysa. Nie ma drzew, które dawałyby jakąś ochronę przed wiatrem. To dość problematyczne, gdy się jedzie wyciągiem - może się zrobić naprawdę zimno, więc radzę ubrać się nieco cieplej.
-
Oj, nie zauważyłem. No na Przełęczy Sokolej.
-
Małe info odnośnie tego niezbyt popularnego ośrodka. Ceny nieco wyższe - o około 20 koron na każdym karnecie. Stok przygotowany doskonałe!! Zresztą tam zawsze o to dbają, ale dzisiaj było naprawdę idealnie. Za to zlikwidowano płotki/płozy/skocznie dla snowboardzistów (narciarze, oczywiście, też mogli sobie poskakać ), które były wizytówką tego miejsca.
-
No to właśnie o tym mówię - jak nie dotrzesz na 8.00 lub nieco później, na 90% parking będzie zamknięty. A nie zawsze się da przecież. I zostaje skibus (ale co po nim, skoro i poza parkingiem centralnym nie ma gdzie zaparkować) albo trzeba jechać parę kilometrów dalej do Cernego Dolu - no ale tam ośrodek jednak mniejszy. PS. Nie to, że marudzę, bo Jańskie to fantastyczny ośrodek, ale z tym parkingiem to naprawdę problem.
-
Tak jak już pisałem gdzieś wcześniej - "Na Stoku" to oaza cywilizacji w tej okolicy, co się potwierdza i w tym roku. Bo na przełęczy najwyraźniej żadnych zmian.
-
To już nawet nie o to chodzi, że był darmowy, ale że w ogóle był. To teraz jaki sens się tam pchać, jak na 90% nie będzie gdzie zaparkować, o ile się nie dotrze na miejsce koło 8.00?...
-
Czarnów ma w od tego roku sztuczne oświetlenie. Niesamowite - taki mały ośrodek, a kolejna duża inwestycja w ciągu ostatnich dwóch lat. Najpierw drugi, nowy wyciąg, teraz światło - nie zdziwię się, jak w przyszłym roku uruchomią naśnieżanie.
-
Byłem w tym roku. Jest tak: dolna część całkiem w porządku, ale dla zupełnie początkujących. Ktoś z jakimkolwiek pojęciem o nartach może co najwyżej potrenować tam jazdę tyłem na jednej narcie, nawigując na słuch, bo inaczej zaśnie z nudów. Góra: no na samym szczycie jest parę metrów dośc stromego zbocza; do tego jest wąsko. Nieco poniżej jedzie się po zupełnie płaskim, a potem jest fragment szerokiego stoku o charakterze, powiedzmy, lekkośredniej trasy czerwonej. A potem jest niemiłe zaskoczenie, kiedy się okazuje, że do wyciągu trzeba podchodzić - jedynie jeśli nie ma kolejki, można podjechać bezpośrednio na peron; trzeba bowiem mieć dużą prędkość, by pod niego podjechać. Znajduje się po prostu jakieś 3 metry powyżej końca trasy. Więc jeśli już ktoś czeka w kolejce i nie chcemy go staranować, musimy się grzecznie zatrzymać, poczłapać pod górę i przy odrobinie szczęścia obrócić się o 180 stopni na oblodzonej stromiznie. Do tego, jeśli przypadkiem zjedziemy na sam dół, czyli tą łatwiejszą trasą, a potem nas najdzie ochota na jazdę górnym orczykiem, albo mamy przyjemne podejście - w sam raz dla biegaczy, albo trzeba zdejmować narty i dziurawić część trasy. Dolny peron wyciągu górnego jest znacznie powyżej górnego peronu dolnego talerzyka. I najgorsze, co mi się przytrafiło w tym roku. Byłem tam już po największych opadach - można było się spodziewać z pół metra ubitego śniegu na trasie. Nie przeszkodziło mi to jednak w całkowitym zniszczeniu ślizgu na kamieniach. Myślałem, że to jakieś zeszłoroczne szyszki czy coś w tym guście, a tu niestety - najbardziej stromy fragment trasy przypominał brukowaną ulicę. To prawdziwa sztuka przygotować stok w taki sposób po takich opadach. Zaś co do wyciągów - bardzo archaiczne i wiem, że nie każdemu odpowiadają te ni to orczyki, ni talerzyki - wyciągi są jednoosobowe, zaś element, o który się zahaczamy, ma kształt litery J - taki hak po prostu. Nigdzie indziej w okolicy czegoś takiego nie zauważyłem. Mnie to jednak nie przeszkadzało za bardzo.
-
Żeby była jasność: - "Na Stoku" to nie są Jańskie czy inne Rokytnice, a i urozmaicenie mniejsze niż chociażby w Zieleńcu - chociaż tak naprawdę ile tam jest dłuższych tras, niż w Rzeczce? - swego czasu pod lasem potrafił się pojawiać niefajny lód. Teraz nie wiem - jeśli chodzi o te okolice, wolę stok Rymarz, bo jest znacznie trudniejszy, a do tego dłuższy, choć i "Na Stoku" trzeba trochę wysiłku ALE: - jest sztuczny śnieg i to dużo. Mnie się tam duże kolejki nigdy nie zdarzyły. Ratrak pracuje, a czy śnieg jest lepiej przygotowywany w Zieleńcu - nie potrafię się wypowiedzieć - dojazd jest lepszy niż na stok Rymarz chociażby - karnety są rozwiązane całkiem sensownie Naprawdę się to zdarza? Bo przecież cena za pół dnia to niemalże 1/2 ceny karnetu całodniowego - no chyba że faktycznie ludzie przyjeżdżają na samym początku i po dwóch godzinach dają sobie spokój. Ale przecież są u Was karnety "na zakładkę" - do 13 i od 12... Hm. Może trzeba by było wprowadzić karnety dwugodzinne? A jeszcze jeden mam pomysł, na który chyba nie wpadł żaden z ośrodków - chodzi mi po głowie skipass z gwarantowaną liczbę zjazdów. Np. karnet na pół dnia za 30 złotych ważny by był np. na 20 zjazdów. Czyli jeśli z powodu kolejek czy też dużego apetytu i spędzenia dwóch godzin w barze w ciągu normalnego czasu (np. do 13) zjechałoby się tylko 15 razy, można by było dokończyć jazdę później. Oczywiście w normalnym czasie obowiązywania karnetu ilość zjazdów byłaby nieograniczona. Od strony technicznej to chyba nie jest problem? A jaki marketing - pierwszy stok z gwarantowaną liczbą zjazdów.
-
Podpisuję się pod powyższym. "Na stoku" to oaza cywylizacji w tej okolicy.
-
O, to znakomicie! Bo w zeszłym roku, gey tam byłem, góra nie chodziła. Zaś dwa (trzy?) lata temu trzeba się było wspinać. Hm, no na pewno jestem narciarzem wciąż się doskonalącym (mam nadzieję), ale nie to, że jeżdżę pługiem czy inne takie. Nie wiem, może mam pecha do tego miejsca, ale zawsze tam kręcę tuż pod lasem, wykorzystując max. 3 metry szerokości stoku (też wcale nie najwolniej chyba), a i tak za każdym razem ktoś mnie tam próbuje albo zepchnąć na drzewa (czy siatkę, z tym że w zeszłym sez. chyba nie było), albo mi przejeżdża po nartach. Dlatego odnoszę wrażenie, że tam jakaś lokalna grupka pajaców jeździ, którym się wydaje, że cały stok do nich należy. Ot, cała historia. Od Wrocławia chyba jednak na Sowę znacznie wygodniej, w końcu parking jest znacznie poniżej przełęczy. Z mojej strony z kolei (czyli od Wałbrzycha) tu i tu podobnie.