-
Liczba zawartości
773 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez faf500
-
Ceny jak najbardziej ok. Tylko dziwne, że poranny karnet (9-13) w dni robocze kosztuje tyle samo, co zwykłe 4h.
-
Uwaga na swoje i nie swoje dzieci na wyciągu.
faf500 odpowiedział toolpusher → na temat → Narciarstwo
Chyba nie każdą Gdzieś kiedyś czytałem, że wyprzęgane Pomy ze względu na konstrukcję mechanizmu "wpinacza" nie jeżdżą na wstecznym. A co do dzieciaków na wyciągach... zdarzyło mi się kilka razy być poproszonym przez instruktora grupki brzdąców o przypilnowanie kilku z nich podczas wjazdu. Nie powiem, jazda na kanapie z taką piątką, co to ledwo od ziemi wystaje jest dość stresująca... ani to do podnóżków nie sięga ani do oparcia, za to do wiercenia zawsze chętne -
Musisz dojść ze 100m do przystanku. Skibusy jeżdżą dość często.
-
No dali, dali... I to jest jednak też odpowiedź na pytanie, czemu górka nie zyskuje popularności. Takie tylko dwa spostrzeżenia z ichniejszego "fejsa" - mróz jak się patrzy, a wg informacji ze stacji, chodzą całe 3 armatki... No przy takim wydajnym naśnieżaniu nie wróżę sukcesów. Nie wiem, może nie mają pozwolenia na większy pobór wody, ale w poprzednim sezonie wyglądało to znacznie lepiej. A druga sprawa - niedawno się pochwalili, że przyjechały 2 nowe armatki. Po co, skoro i tak naśnieżają tylko trzema? No kurde... kibicuję im, ale nie wygląda to za poważnie.
-
Moja sugestia, to jechać gdzie indziej. Bo to jest patologia. W poszczególnych miejscowościach po kilka dobrych tras, ale przemieszczanie się pomiędzy nimi, to orczyki i kijkostrady. Na snowboardzie, to to będą trasy typu: "Z" - z buta.
-
Meteofrance widzi 10-15 cm jutro wieczorem.
-
Nie kombinuj, tylko kup w kasie jak biały człowiek. Jak będziesz w Kuźnicach 8.30-9.00, to w żadnej kolejce stać nie będziesz. Piesza stonka, to gdzieś tak od 10 się złazi.
-
Dzień 7 - Mosorny Groń W ostatni dzień roku wybrałem się do Zawoi. Już dawno mnie tam nie widzieli, a liczyłem, że tam akurat będzie stosunkowo znośne obludzenie. Choć to chyba ostatnie, czego można by się spodziewać 31 grudnia No więc tak: kolejek do wyciągu nie było, ale na stoku jednak ciasno. I chaotycznie... dodając do tego wysyp "odświętnych" narciarzy i trudne - twarde warunki... trup ścielił się gęsto... No ale cóż, takie uroki terminu. Dzień 8 - Turbacz W Nowy Rok pierwszy raz skitury już na swoim sprzęcie. Najchętniej to bym gdzieś uderzył w Tatry, ale... powrót Zakopianką w Nowy Rok, to chyba jednak zbyt ekstremalny sport Padło więc na Turbacz, bo nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tam był, a dojazd do Koninek bezproblemowy. Podejście szlakiem niebieskim, śniegu na dole wystarczająco na podejście, na zjazd za mało. Pomijając problematyczne omijanie schodków na szlaku, to wejście znacznie prostsze technicznie niż za pierwszym razem, gdy wchodziłem na Kopę Kondracką (brak konieczności robienia zakosów). Wiązania szynowe, zapewne gorsze niż te techniczne w pożyczonych nartach wcześniej, ale kłopotów żadnych nie sprawiały. Trochę zeszło mi na tą wspinaczkę, ale to było nie było 700m w pionie do zrobienia. Pod szczytem, przy schronisku, piękny widok na Tatry. Po pit-stopie jeszcze tylko kawałek do szczytu i w dół. Ale właściwie to więcej było człapania niż jazdy. Wybrałem szlak w kierunku Tobołowa, żeby końcówkę już zrobić po naśnieżonym stoku. Dziś wszystko mnie boli A następny raz, to jednak Tatry, żeby zjechać raz a porządnie...
-
A tymczasem działają przy Goryczkowej... Ale czy śniegu jest już na tyle by otworzyć?
-
Ja pamiętam dwie takie sytuacje w tym stuleciu. Pierwsza: 2004, jeździliśmy 23 grudnia w obu kotłach (mam dowody zdjęciowe ) A druga, jeszcze ciekawsza: zakończenie odbiorów i otwarcie nowej kolejki było zaplanowane bodajże na 15 grudnia, a tymczasem warunki niespodziewanie zrobiły się dużo wcześniej. No i jak dobrze pamiętam, to przez weekend albo dwa można było jeździć na Kasprowym, pod warunkiem, że się najpierw doczłapało do Goryczkowej
-
Gąsienicowa w niedzielę (patrz: strona pkl'u). A Goryczkowa? a kto ich tam wie
-
Jasne, jak każda droga w górach. Ale w te święta szanse są na to... patrząc na prognozy... zerowe
-
Tak, jest otwarta zimą. W końcu do Montgenevre trzeba jakoś dojechać
-
Dokładnie tak właśnie było. W połowie listopada bardzo obfity opad, potem najpierw halny a później już cały czas ciepło i inwersja. Miałem możliwość wyskoczyć na jeden dzień do Chamonix, ale z pewnych względów zrezygnowałem. Ci co byli na Grands Montets mówili potem, że warunki kiepskie - lodowato na większości tras. We Flaine jednak ten śnieg był lepszy. Górna część trasy na naturalnym (bez armatek powyżej 2000m), niżej na sztucznym, ale ze względu na pełne zacienienie, nie zdążyło się zlodzić.
-
Przyjdzie i na to czas A z tym Flaine, to była taka sprawa, że od dawna miałem to na "liście życzeń", ale niestety nikt tam nie jeździ... Więc jak się trafiła okazja, to skorzystałem. Niestety tylko ryzykowny grudzień był do wyboru.
-
Uwaga! Attention! Achtung! Pozor! Nadszedł nowy sezon i czas wyzerować licznik :-D Tym razem z nieco zmienionym szablonem zaczynamy w mało znanej, acz dość cenionej przez znawców stacji narciarskiej... Jour 1-6 Flaine (Grand Massif) I zaczynamy od solidnego falstartu. Po trzech beznadziejnych grudniach w Austrii, wydawało się, że wreszcie przyjdzie "przełamanie" złej passy. W połowie listopada jeszcze wszystko w pogodzie "grało i tańczyło", jednak potem wszystko się posypało i wyszła z tego katastrofa w tej części francuskich Alp. Z plusów: dobre warunki na otwartych trasach. Z minusów: liczba otwartych tras, to liczba pojedyncza. Nie o taką Polskę takie Alpy walczyłem No, ale cóż... shit happens... i tak było lepiej (i taniej!) niż w jakiejś Białce. Dla porządku należy dodać, że otwarta trasa, to właściwie dość długi (ok 3km) zlepek kilku tras z kilkoma wariantami w dolnej części. I trasa sama w sobie bardzo fajna i urozmaicona, więc w rezultacie nie było aż tak źle jak się obawiałem. Samego ośrodka nie opiszę, bo i jak to zrobić, widząc tak niewiele, choć wygląda to wszystko bardzo ciekawie i na pewno będę tu chciał jeszcze przyjechać. To, co zwraca uwagę, to północna orientacja większości stoków i otoczenie masywu (czy to od niego pochodzi nazwa, to nie wiem...) sprawiające, że jeździło się niemal wyłącznie w cieniu. I warunki były całkiem niezłe - z rana bardzo dobry śnieg, jedynie popołudniem stoki robiły się betonowe, niczym modernistyczno-brutalistyczna zabudowa stacji narciarskiej. A skoro o zabudowie: mimo, że betonowa, to widać wyraźnie, że była projektowana z jakimś pomysłem, wizją. Może kontrowersyjnie, ale interesująco. Na ten wyjazd zabrałem stare narty, które już pierwszego dnia wyzionęły ducha - naderwała się krawędź mimo, że o nic nie zahaczyłem. No, ale miały swoje lata, to była kwestia czasu. Mniej komfortowo, ale mimo wszystko dało się je jeszcze kilka dni używać, a na 2 dni do testów dostałem gigantki Rossignola (widać na ostatnim zdjęciu). Wiem już jakie następne narty sobie kupię Z wyjątkiem momentów, gdy zjeżdżały się lokalne szkółki, na stokach panowały pustki. Mało ludzi i fajny klimat sprawił, że pod względami pozasportowymi to był całkiem udany wyjazd. Bardzo rozmowni "lokalsi". Zwykle, gdy ktoś zaczyna nawijać w gondolce i mu się przerwie formułką "Je ne parle pas francais", delikwent milknie... tutaj od razu przechodzi na angielski i kontynuujemy sobie pogawędkę Duża różnica w stosunku do np. Alp Południowych, gdzie miejscowi z pewnością też są sympatyczni, ale wspólnego języka, to z nimi nie ma A - stacja Flaine wraz z sąsiednimi miejscowościami tworzącymi ośrodek Grand Massif, leży w departamencie Górnej Sabaudii. To ta najbardziej na północ wysunięta część francuskich Alp, rzut beretem od sławnego Chamonix. Non stop pogodnie i w większości bez mrozu. Ten tylko rano i tylko w najniżej położonych miejscach (duża inwersja). Na dole pracowały armatki, a śnieg na górę transportowany był ciężarówkami. Dość osobliwie. W dzień wyjazdu otwarto znacznie więcej tras, niestety nie było szansy z tego skorzystać. No ale pojeździło się, pogadało, popiło. Jak na start sezonu od biedy ujdzie. Załączone miniatury
-
Ok, ja dobrze rozumiem jak to działa. Tylko się zastanawiam, co jest tą atrakcją w przypadku CzG. No bo dolny stok mimo, że krótki, to jednak zalicza się już do kategorii "trzeba już umieć nieco jeździć" Więc wystarczy górna, kilkusetmetrowa, łagodna łąka z wygodną kanapą, żeby odnieść sukces? Celowo też wspomniałem o dojeździe, bo kiedyś dość powszechna opinia o przyczynie sukcesów podhalańskich łączek była taka, że między innymi wygodne parkingi się do tego przyczyniły (w kontraście do zachodnio-beskidzkiego: "dzień dobry, siedem złotych") Na CzG nie jest to jednak tak komfortowe dla publiki. ps. żeby nie było - nie narzekam na CzG (choć specjalnie nie cenię), po prostu się zastanawiam...
-
Byłem tam ostatnio na zlocie forumowym i przyznam się, że trochę nie rozumiem popularności tej górki. Dojazd: upierdliwy, rodeo (choć mniejsze niż dawniej) w skibusie. A mimo to parkingi pękają w szwach. Stok: po dodaniu dolnego krzesła zrobiło się nieprzyjemnie wąsko w środkowej części. Górna polana - oblężona tak, że trzeba się przeciskać momentami. No i tak poza tym, to żadne cuda po prostu. Wyciągi: na dole krzesło jak w każdym obecnie ośrodku, na górze zaś przewymiarowana kanapa. Naśnieżenie stoku: no tak, tutaj trzeba przyznać, że to mocny punkt CG. Tak sobie porównuję do lubianych przeze mnie Myślenic, gdzie parkuję pod wyciągiem, stoki są fajniejsze/ciekawsze, a jednak nie cieszą się taką popularnością. No i dziwię się...
-
To nie takie proste... Tych miejscowości, to nie są dwie, tylko jest ich kilkanaście. Porozrzucane po całym obszarze. A więc mapka w dłoń! Droga główna w dolinie jest nisko położona, do każdej z miejscowości dojazd jest po serpentynach, więc trudności nie unikniesz. W skrajnym przypadku podjazd z 600m na 2100m (Aime La Plagne), coś ok 25 zakrętów 180st i stromo... Niezależnie od wybranego miejsca, musisz zabrać łańcuchy, bo mogą Cię nie wypuścić z głównej drogi w przypadku grubszej śnieżycy. Pod kątem logistyki nartowania na całym obszarze, to jeśli po stronie La Plagne, to odrzuć wszystko na "prawo" od Plagne Bellecote i analogiczne na lewo od Les Arc 1800. Moim skromnym zdaniem tereny po stronie Les Arcs są ciekawsze (i genialny zjazd z Aiguille Rouge do Villaroger - ponad 2km przewyższenia).
-
A tam jest/będzie naśnieżanie?
-
True. Na rowerze również.
-
To jest bardzo dobre pytanie, bo to jest ważne światełko Oznacza "przewidywane otwarcie" (prevision d'ouverture) - typowo zapala się po zakończeniu pracy wyciągów wieczorem i tak jest do otwarcia rano. Ponieważ rano wyciągi startują stopniowo (te najwyżej położone najpóźniej), to do czasu faktycznego otwarcia są "żółte". To samo w przypadku zabezpieczania terenu przed lawinami albo silnego wiatru, który wg prognoz ma łagodnieć, awarii, itp. Jeśli przewidują otwarcie w ciągu dnia, to zapalają żółte lampki. Jak wyciąg/trasa zamknięte na amen, to wtedy jest na czerwono. Może się to wydawać błahostką, ale bywa to dość przydatne
-
Przy okazji map... nie podoba mi się ten patent w austriackich ośrodkach, że status tras (otwarte/zamknięte) jest wyświetlany w legendzie mapy (mowa o tablicach na miejscu). Ile to trzeba się naszukać wzrokiem, żeby się dowiedzieć co właściwie chodzi, a co nie Ta informacja powinna być bezpośrednio na mapce, tak jak na tych internetowych powyżej. Że da się tak zrobić i wygląda to dobrze, pokazują u francuskiej konkurencji - każda trasa i każdy wyciąg ma w środku światełko zielone/czerwone/żółte i od razu widać co i jak Podobnie jak w wersji internetowej: http://live.skiplan....dule=ouvertures
-
No i pojawiły się na gopass.sk zniżkowe skipassy na niski sezon w grudniu. Po 20 ojro... tak, że... dziękuję postoję. Jak by były za 10E jak rok temu, to bym się skusił...
-
Na grudzień jeśli coś "rzucą", to pewnie będzie też dostępne w panelu zniżek gopass'a. Śledź tam, czy coś się pojawiło. Ja widzę na razie zniżki do Tatralandii, więc na skipass też obstawiam, że wrzucą.