-
Liczba zawartości
773 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez faf500
-
O mało co katastrofa, czyli marcowe Val Thorens (20-27)
faf500 odpowiedział faf500 → na temat → Relacje z wyjazdów
Tylko, że to nie żadne free-ski, a regularny sezon w tej części Alp. Po to się jedzie w teren lodowcowy, żeby jeszcze załapać się na mniej więcej zimowe warunki. I nawiasem mówiąc, w ferie byłem w pobliskim Tignes/Val d'Isere i było wręcz taniej niż teraz w VT... Hmm - jednak Deux Alpes jest o piętro wyższe niż 3 Doliny, więc tam mogło się to utrzymać na zimowo... Bo z reguły jest ok. Rok temu, tylko tydzień później, w dolnych stacjach też już powoli się wszystko zieleniło, ale w VT zima. Teraz tydzień wcześniej świetne warunki i po ostatnich opadach obecny turnus też nieźle trafił. Choć szału z ilością śniegu nie ma. Oui... Nie no, tak to nie Nie pierwszy raz w tym sezonie i widząc co się u nas dzieje ze śniegiem chyba nie ostatni... No jeśli ktoś się zastanawia nad poświątecznym wypadem gdzieś niżej do Meribel, albo Menuires, to szczerze odradzam... Ja nie z tych, co myślisz. Mimo kiepskiego (na moje oczekiwania) śniegu jeździłem non-stop od otwarcia do zamknięcia. Za wyjątkiem 1,5 godzinnej przerwy w ostatni dzień, która ostatecznie się opłaciła. Właśnie gdybym był typem narciarza barowego (2 zjazdy i do knajpy), to bym powiedział, że było super - 5 dni ze słońcem, ciepło, można się opalać na leżaku itp. Ale ja po prostu lubię jeździć po dobrym jakościowo śniegu, a tego zabrakło tym razem (z wyjątkiem połówki ostatniego dnia). Nabierać doświadczeń mogę na codzień w lokalnych górach. -
Czasami niewiele potrzeba by z totalnego przygnębienia nasuwającego wręcz myśli samobójcze, przejść do wyższego stanu świadomości, objawiającego się zewnętrznym "bananem" na twarzy, wewnętrznym "Alleluja i do przodu !" oraz kilkoma nietypowymi, czasem wręcz niestosownymi okrzykami. Tym razem rzecz rozbiła się o 15 minut. Chwilę, która zmieniła wyjazd-katastrofę w ... wyjazd-prawie-katastrofę A jako, że zakończenie najlepiej oddziałuje na ogólne wrażenia, to... Ale lepiej po kolei: Dzień 0, z miejscowego dialektu - Ouverture Już poprzedni tydzień zwiastował problemy. Pogoda typu "non stop lampa" musi się kiedyś skończyć, kiedy jeśli nie na nasz turnus ? Po nocce w podróży, dzień wita nas gdzieś w zachodniej Austrii. Wita pochmurno i odwilżowo. Przejeżdżamy tuż obok wyciągów w St. Anton. Biednie wszystko wygląda, ponuro, zima w wyraźnym odwrocie. Pocieszamy się typowym "tu jest tylko 1400m, tam jest wysoko, na pewno pada śnieg". Kolejne kilometry, to już typowe płaskie, wiosenne i deszczowe klimaty Szwajcarii. Dojeżdżamy do uroczego francuskiego Annecy. W mieście festyny, zabawy na powietrzu, na jeziorze kajaki, żaglówki... Jako narciarze czujemy się w tym towarzystwie jak kosmici. Nic to, wjedziemy w góry, z powrotem będzie zima. Mijamy Albertville, dojeżdżamy do Moutiers. Ani grama śniegu. Spokojnie - tu nawet w styczniu za często go nie widuje się, kawał podjazdu przed nami. Wspinamy się serpentynami. Temperatura wyraźnie na plusie, ale bez opadów. Będzie dobrze, tam jest wysoko, wszyscy się pocieszają. Kolejny przystanek - Les Menuires, zaczyna się zwątpienie i niedowierzanie - mżawka, a już jesteśmy bardzo wysoko (1850m). Wreszcie dojazd na miejsce (2300m) - koniec złudzeń: noc, +6, ulewa. Śniegu w miejscowości niewiele już. Prognozy mowią o kolejnych dwóch deszczowych dniach. Dramat, gorzej być nie może... Dzień 1 A jednak może... Uświadamia o tym Francuz z obsługi informujący o opoźnieniu w otwarciu wyciągów. Powodem padający mocno deszcz i związane z nim zwiększające się zagrożenie lawinowe. Co chwila huk, wokoło wybuchają ładunki. Czynne jedno krótkie krzesełko, więc szybka decyzja: trzeba spadać nartostradą do sąsiedniego "lemenir". Z deszczu pod rynnę. Tam jeszcze cieplej i bardziej leje. Czynne jedynie 2 wyciągi (z tych samych powodów co w VT). Do gondolki rosnąca kolejka, ale przynajmniej przez chwilę człowiek nie moknie. Na trasach śnieg niemal w oczach spływa. Powoli sobie uświadamiam, że widoki na powrót do Val Thorens wraz z kolejnymi gestami zrezygnowania u obsługi kolejek, są coraz gorsze. Trzeba było zostać na miejscu... W końcu ruszają 2 gondolki na Pt de la Masse. To już 2800m, zamiast deszczu mokry śnieg, a na tablicy informacyjnej cyfra "5" zagrożenia. Powoli ruszają także inne wyciągi, więc wreszcie można wrócić do bazy wypadu. Oprócz deszczu beznadziejna widoczność, więc przyjemności z jazdy nie ma. Dopiero na koniec dnia nieco się poprawia. Dzień 2 Wg pierwotnej prognozy nadal miało lać. Ale o ile prognozy Meteo France na dzień następny są bardzo precyzyjne i w 95% się sprawdzają, to już te na "pojutrze" przy niestabilnej pogodzie prawie nigdy Toteż komunikat z dnia nr1 na dzień nr2 się zmienił i zamiast cd. deszczu, mówił o cienkich, wysokich chmurach i przebijającym słońcu. I tak też było. Niestety nadal ciepło, na stokach breja, jedynie powyżej 3000m dobry śnieg. Jazda w VT oraz w okolicach Mont Vallon w Meribel, trochę poza trasą, ale bez rewelacji. Dzień 3 Słonecznie i ciepło. Rano na stokach zmrożona tarka, później albo breja, albo zlodzone muldy powyżej. Poza najwyżej położonymi miejscami już do końca wyjazdu były takie kiepskie warunki. Skoro na trasach kiepsko, to trzeba poza trasą poszukać. Przy wyciągach już dawno wszystko rozjeżdżone, resztki stwardniałego puchu na Caronie, ale przy pewnym dodatkowym wysiłku i podejściu, można było znaleźć całkiem niezłe "firnowe" okolice. Taką jest dolina opadająca z lodowca Bouchet, aż do stacji krzesełek powyżej Orelle. Szczególnie polecam zrobienie bywalcom trawersu od górnej stacji krzesełka Col, na przełęcz Pierra Lory'ego. Z reguły jest tam wydeptane, dużo podchodzenia nie ma, a późniejszy zjazd jest bardzo zacny Alternatywnie można też startować z górnej stacji krzesła Bouchet, tam nie trzeba podchodzić, choć z reguły jest bardziej zjeżdżone. Dzień 4 Nadal słonecznie, nadal ciepło. A właściwie gorąco, jako, że wybrałem się na tour w stronę Courchevel. Tam na samym dole już zielono i +16. Pojedyncze otwarte trasy umożliwiające zjazd do najniżej położonych stacji. Na niektórych trasach znośne warunki, mimo breji, ze względu na małą ilość narciarzy. Dzień 5 Czego tu jeszcze nie grali ? Aa - wiatru. No to mówisz - masz. Do tego pochmurnie. Rano piruety tępymi nartami na zmrożonym betonie, potem kolejki do nielicznych czynnych wyciągów i coraz gorsze warunki na trasach. W końcu decyzja o rezygnacji z nart i wypożyczeniu kawałka plastiku na tor saneczkowy. Doświadczenie ciekawe - 6km zjazdu z prawie 3000m, acz nieco bolesne w końcowym rozrachunku Na poprawę humoru przejaśnia się, przestaje wiać i o 14 zostaje otwarta kolejka na Cime Caron. Udaje mi się przypadkiem być w tej okolicy i załapać na jeden z pierwszych wagoników. Po kilku kursach dół - góra - dół, trasa się przystosowuje nierównością do innych, kolejka do kolejki też przestaje być akceptowalna, więc kończy się "dzień dziecka"... Dzień 6 I wreszcie ostatni dzień. Jako, że szans na poprawę warunków na trasach już od dawna nie było, poza trasą też już wszystko rozjeżdżone, to nie było wielkich oczekiwań. Ot, odbębnić ten dzień i wracać do domu z poczuciem, że znowu warunki na wyjeździe w Alpy do ***** Tyle, że do kompletu "doznań" brakowało jednego: śnieżycy. Padać delikatnie zaczęło nad ranem, po otwarciu wyciągów była już istna nawalanka. Zero widoczności, kopny śnieg na trasach, nierówno, a po jednym wyjeździe krzesłem można było ubrania wykręcać. Większość z tych nielicznych, co w ogóle wyszła na stoki, stwierdziła po 2-3 godzinach, że ma gdzieś takie narciarstwo i wróciła się suszyć do pokojów, takoż i jam uczynił. Jakie rozpoczęcie, takie i zakończenie :/ Jedyne na co liczyłem jeszcze, to na to, że po południu wyschną ubrania, nieco przestanie sypać, będzie cokolwiek widać i będzie można jednak spróbować puchu. I stała się rzecz niepojęta. Tak jak w ciągu kilku godzin przybyło 30cm śniegu, tak o 13.30 nagle przestało padać i zaczęły być widoczne odległe budynki stacji. Po ubraniu się i zjeździe windą szok - pod stopami gruba warstwa iskrzącego się puchu, na głową błękitne niebo. Zewsząd wylewający się ludzie z obłędem w oczach Atmosfera jak przy właśnie nadchodzącej wichurze, po miesiącu ciszy w zaglębiu wind-surferów Nastąpił szturm na wszystkie przytrasowe miejsca. Na trasach pozostała garstka. W przeciągu kilku godzin do zamknięcia, wolnego puchu prawie nie zostało, ale jak się zna nieco okolicę, to nawet takie perełki można znaleźć w pobliżu wyciągów: Końcówka uratowała od wisielczego nastroju. Tylko, czy nie mogło tak sypać na samym początku, zamiast tego cholernego deszczu ? To najczęściej powtarzane zdanie... Więcej zdjęć tu. Użytkownik faf500 edytował ten post 29 marzec 2010 - 15:12
-
Auć - te zdjęcia podnoszą ciśnienie, zwłaszcza to trzecie ! A myślałem, żeby się wybrać...
-
10 miejsc, gdzie mozna jezdzic najwyzej w Alpach.
faf500 odpowiedział globtroter.org → na temat → Gdzie na narty?
Odwracając sytuację: na nartach 3500, truchcik na 2400, po wjeździe kolejką. Na nartach byś nic nie poczuł, pieszo mógłbyś... Chciałeś chyba zapytać ile dni... Na własnej skórze przerabiałem kiedyś lekką chorobę wysokościową (lekką, bo nic nie zwracałem ). To raczej bardziej zależy od wysiłku niż samej wysokości - siłą rzeczy na nartach aż tak bardzo tego się nie odczuje, bo zanim się zdąży zmęczyć, to już się jest sporo niżej. Oczywiście zależnie od uwarunkowań własnych itp. Natomiast przy męczącym podejściu z plecakiem można się tego nabawić sporo poniżej 3000m. Osobiście na wysokości ok. 2500-2600 zaczęło mi się kręcić w głowie, potem było tylko gorzej. Druga sprawa, to pogoda - niskie ciśnienie potęguje efekt. Wtedy w takim np. Val Thorens (miasteczko na 2300m) spacer do spożywczego położonego gdzieś wyżej może przyprawić o małą zadyszkę Przy dobrej pogodzie i wysokim ciśnieniu (a przy złej/niskim te najwyższe partie gór są często zamknięte) nawet na 3500m nie powinno być większych problemów, (ja na pkt. 5 - Grande Motte nic czułem). A jak są, to warto coś zjeść, cokolwiek (skądinąd z tym może być problem, bo przy takich dolegliwościach, człowiek nie może się patrzeć na jedzenie). Wyjeżdżając na Aiguille du Midi (w Chamonix, ok 3800m) problemu też nie będzie, dopóki bez aklimatyzacji się nie zacznie marszu w stronę Mont Blanc'a, drogą pawii... -
3 doliny: 20-27 marca. W tym terminie bywa dużo rodaków. Może ktoś stąd też będzie...
-
Heh, byłem jakieś 15 minut wcześniej, ale mogliśmy jechać tym samym wagonikiem, bo chwile czekałem, aż się zapełni Na dziś też taką zapowiadali, więc skombinowałem kwaterę i dziś też jeździłem. Było cieplej o kilka stopni, ale nadal mocny mróz i lampa Ludzi nieco więcej dziś, ale to maksymalnie 3-4 minuty czekania na Goryczkowej.Wczoraj trzymałem się głownie tych mniej legalnych miejsc . Warunki bajeczne. Pół metra puchu - funkiel nówka, nieśmiganego .Wrzucę później jeszcze kilka zdjęć z wczoraj.
-
Hmm... a ja bym jednak bronił oznaczenia "7" w Szczyrku jako czerwonej. Od pewnego poziomu wszystkie trasy wydają się trywialne (sam niedawno pierwszy raz w życiu jechałem na Bieńkuli, na dole zacząłem się tylko zastanawiać: "ale gdzie właściwie była ta ściana płaczu, o której tyle się mówi..." ), ale jednak nieco trudniejsze odcinki ta trasa ma. Jasne, że nie ma co porównywać "7" np. z Golgotą, ale już do równoległej niebieskiej (nr 4) ... ? Zresztą wszędzie na świecie jest ten problem jak zakwalifikować niektóre mieszane trasy. Przykład: trasa na Chopoku wzdłuż gondoli - krótka ściana w środku, a reszta trasy to odpychanie kijkami. I jak tu coś takiego oznaczyć ? Raczej praktykuje się oznaczać wg najtrudniejszego fragmentu. Trasa na pewno wymaga "czerwonych" umiejętności i kiedyś tak była oznaczana. Potem (chyba w ramach "rodzinnego" marketingu) ją przemalowali na niebieską, ale dopiero teraz po dorobieniu objazdu przez las (całość niebieska, a ścianka - czerwony wariant) można powiedzieć, że jest oznaczone ok. We Francji też bywa dziwnie. W Val d'Isere niebieska potrafi być trudniejsza od czarnej, ścianki na zielonej zamuldzone, a chyba jedyne trasy, gdzie nie ma niespodzianek, to czerwone
-
A to jeszcze nie koniec
-
Tak, Goryczkowa do 16.40. I osobiście po prawie 8 godzinach i mgle na koniec dnia, to to już było zdecydowanie wystarczająco... Hmm, popatrz na kamerki - jutro ma być podobnie
-
Tak, ceny są cały czas promocyjne. Oprócz dziennych/półdziennych (70/50), punktowe w cenie 5 zł za wyjazd dowolnym krzesłem. Oczywiście dodatkowo 32 zł za kolejkę z Kuźnic. W menu jest bez zmian. Wczoraj tylko nie było.
-
No to krótka relacja z dziś: Warunki jak widać na zdjęciach. Największy plus to ZERO jakiegokolwiek lodu przez cały dzień, jednak to prawdziwy śnieg, a nie jakaś tania podróba z armatki :cool:. Śniegu w Tatrach bardzo mało, ale warunki na Gąsienicowej zgodne ze stroną PKL - bardzo dobre, brak przetarć itp, śnieg dziś dość puszysty i miękki, bo ratrakowali rano. Na Goryczkowej znacznie mniej śniegu, rano bardziej twardo i trochę nierówno - małe uskoki między paskami ratraka, raczej za mało śniegu, żeby to wyrównać. Dopóki był sztruks warunki dobre, kilka niespodzianek na trasie, głównie na dolnej polanie przed zwężeniem, ale bez większych problemów z ominięciem tego. Potem w czasie dnia powyłaziło tego więcej - głównie małe gałązki, trochę kamieni. Tu już trzeba było bardziej uważać, ale dało się wybrać wariant z samym śniegiem (tam jest jednak bardzo szeroko). Najgorszy fragment (w okolicach buli) zaczęli pod wieczór naśnieżać (ściągali ratrakiem śnieg z Pośredniego). Żeby oddać sprawiedliwość, to w Szczyrku by takie warunki oznaczyli jako "bardzo dobre" Co poza tym... Ludzi bardzo mało, rano czekanie aż się wagonik zapełni, potem jazda na okrągło. Rano słonecznie, potem pochmurnie, na koniec mgła. Zjazd nartostradą do Kuźnic bezproblemowy, właściwie żadnych niespodzianek na trasie. A poza tym... Tam gdzie nie wolno (), dużo wystającej kosodrzewiny, ale i 30cm nienaruszonego puchu w wersji DE LUXE . A jeszcze poza tym małe zmiany w samej kolejce. Zamiast nieśmiertelnej tablicy z napisami "Gąsienicowa - czynna, warunki dobre", wszędzie pojawiły się plazmy. W samym wagoniku teraz nadają audycje: w dolnym krótka opowiastka o kolejce linowej, w górnym pogadanka wychowawcza od TPNu ... i cholera jasna nie było fasolki po bretońsku w szałasie na Goryczkowej :mad: Załączone miniatury
-
Liszki, Czernichów ? Czyli skrajna część 3 dolin, rejon Courchevel 1650. Fajnie tam jest, bo bardziej odludnie niż w "głównym" Courchevel. Mi się szczególnie podobało koło kanapy Chapelets Z Val Thorens to się wydaje, że to już prawie koniec świata, na wyciągnięcie ręki wydają się stamtąd stoki La Plagne (czytałem gdzieś, że były kiedyś plany połączenia tego) Mi po 2 wyjazdach (a w zasadzie po półtora, bo pół stracone było przez pogodę) brakuje jeszcze Le Praz, La Tanii oraz dolnego Meribel (poniżej miasteczka). Ale też mając do wyboru kwiecień i ciapę tam lub Mont Vallon i zimowe warunki przechodzi ochota na "zaliczanie" :cool: Ja znam tylko oferty z biur podróży i w lutym w ogóle takowych nie było, natomiast koniec stycznia cenowo wychodził podobnie lub taniej niż marzec i taniej niż analogiczne oferty we Włoszech. Jeśli sama organizujesz sobie wyjazd/przejazd, to po prostu wejdź na stronę Val Thorens/Les Menuires/Meribel (albo i Courchevel jeśli pieniędzy nie liczysz ) i zerknij na działy Accommodation. Zwykle też są pakiety hotel+skipass i różne promocje. Cenowo wyjazd może wtedy wyjść nieco drożej niż Austria, głównie ze względu na koszt przejazdu. A co do korków, to zależy jaką trasą jedziesz. Ostatnio jechaliśmy przez Czechy, Austrię i około godziny straciliśmy w korkach w okolicach Berna i Lozanny. W trasie przez Niemcy raczej nigdzie nie było większych problemów. Tłoczno bywa na bramkach autostradowych za Genewą (ale zwykle w porze, gdy Polacy jadący "W Góry" są jeszcze w głębokiej Szwajcarii/Niemczech). Zależnie od pory dnia i warunków pogodowych końcówka może być bardzo powolna, ze względu na serpentyny, wysokość i ledwo mijające się autokary. Ale ogólnie bym powiedział, że korki nie są tak uciążliwe jak np. w okolicach Insbrucka w sobotnie popołudnia, gdy się jedzie w którąś z austriackich dolinek. Problem tylko odległości.
-
Eee tam, ostatnio jak nią jechałem to było coś w okolicach 10 minut, góra 11 Zresztą niemal wszystkie czasy są zaokrąglone w górę, to ten jeden nie musi Zależy jak się trafi. Rok temu na początku kwietnia w górnych partiach było jak najbardziej zimowo, a jak na koniec w nocy sypnęło, to na Combe du Caron był freeride jak się patrzy
-
Nie widziałem takich ogólnodostępnych. Często zamykana była trasa "Stade" i tam coś trenowali, poza tym w moim turnusie jakiś AZS ustawiał swoje bramki. Trzeba by pewnie na miejscu popytać...
-
Propozycja liczona wg mojego (dość szybkiego) tempa z kilkuminutowymi rezerwami "rozkładowymi" i bez fanaberii typu wizyty w knajpach 9.00 Otwarcie gondoli z Orelle 9.20 Otwarcie krzesła Rosael 9.30 Szczyt pomiędzy VT, a Orelle Zjazd do centrum VT, do wyciągu Plein Sud (800m*) 9.40 Start krzesłem Plein Sud 9.55 Start kolejką Bouquetin (+- 5 minut, bo to kolejka wahadłowa i może być dużo ludzi) 10.00 Col de La Chambre Zjazd trasą Lac de la Chambre (700m) 10.10 Polana Plan des Mains, start krzesłem o tej samej nazwie 10.15 Plattieres Zjazd do Meribel-Mottaret (700m) 10.30 Start gondolą Pas du Lac (gondola jedzie długo i jest dość wygodna, więc można sobie w niej urządzić wyżerkę, o ile się ma co :cool:) 10.45 Szczyt Saulire, graniczny pomiędzy Meribel, a Courchevel Zjazd trasą Combe Saulire + jeszcze jakąś inną do centrum Courchevel (900m) 11.00 Courchevel 1850, gondolka Verdons 11.10 Pod kolejką wahadłową Saulire, możliwe oczekiwanie na wagon 11.20 Start kolejką Saulire 11.30 Na Szczycie Saulire Zjazd trasą Mauduit do Meribel (1300m ) 11.50 Meribel, gondolka Tougnete 1 12.00 Krzesło Tougnette 2 12.10 Tougnete, szczyt pomiędzy Meribel a Les Menuires Zjazd trasą Jerusalem do krzesła Saint Martin 2 (poniżej nie ma nic ciekawego, 700m) 12.25 Krzesło SM2 12.40 Tougnete Zjazd Gros Tougne do krzesła Granges (krótki) 12.45 Krzesło Granges 12.55 Szczyt Roc des 3 Marches Zjazd trasą Allamands do krzesła Mont de La Chambre (700m) 13.05 Krzesło Mont de La Chambre 13.15 Mont de La Chambre Zjazd do centrum Val Thorens (600m) 13.25 Gondolka Peclet 13.35 Lodowiec Peclet Zjazd trasą Lac Blanc (700m) 13.45 Gondolka Peclet 13.55 Lodowiec Peclet Zjazd trasą Christine lub Tete Ronde + 2 Combes (550m) 14.00 Krzesło Moraine 14.10 Krzesło Col 14.20 Lodowiec Chaviere Zjazd do Portette (750m) 14.30 Krzesło Portette 14.40 na górze Zjazd trasą Fond + Plateau (400m) 14.50 Gondola Grand Fond 15.00 Szczyt pomiędzy VT, a Orelle Zjazd na Plan Bouchet (700m) 15.10 Gondola powrotna do Orelle Zostaje 1h50min do wykorzystania po drodze, np. Cime Caron w Val Thorens. Wszystkie czasy zaokrąglane do 5 minut (w górę). Enjoy * wielkości przy zjazdach - przewyższenia Użytkownik faf500 edytował ten post 25 luty 2010 - 15:20 pomylone misie :)
-
To nie kwestia odwilży. Tam po prostu od początku sezonu śniegu jest tyle, co kot napłakał. W Tatrach wczoraj dzięki "odwilży" było 20cm świeżego puchu.
-
Ww pomysł, to "niedasie", ale puszczając wodzę fantazji, jadąc palcem po mapie, możnaby w Szczyrku... :cool: 1. Wymiana wszystkich orczyków na krzesła (z wyjątkiem odcinka Szczyrk - Jaworzyna, tam pasuje gondola) - nie ma się nad tym punktem co rozwodzić, to oczywista oczywistość 2. Porządne sztuczne naśnieżanie na 100% tras, od samej góry do samego dołu - jw. o-o 3. Komunikacja skibusowa i duży parking gdzieś na początku doliny, w okolicach głównych terenów narciarskich nie ma za wiele miejsca na nowe parkingi, dodatkowo odciążyłoby to nieco zakorkowaną szosę. Mniejsze i większe sci-fi: 4. Połączenie terenów Dużego i Małego Skrzycznego - wyciąg i trasa(y) na odcinku Jaworzyna - Czyrna 5. Nowe warianty tras w okolicach Hali Skrzyczeńskiej, w kierunku Soliska - nawet nie trzeba wycinać lasu, bo korniki (?) już zrobiły swoje 6. Nowa trasa z M. Skrzycznego po drugiej stronie wyciągu, łącząca się z isteniejącą "7" (w okolicach wypłaszczenia). 7. Łatwy wariant Golgoty - poprowadzić nową trasę z dolnej stacji wyciągów na Julianach do Soliska. 8. Zmiany na FISie, 2 wyciągi wzdłuż trasy - krzesło z dołu "Dolin" na szczyt oraz nowe krzesło z samego dołu (tam gdzie nic nie ma) na skraj "Dolin". Dodatkowo w dolnej części nowy wariant trasy na prawo od FISu (patrząc w dół). 9. Poszerzenie Ondraszka i/lub Ondraszek II 10. Solisko - Kotarz. Przyzwoite przewyższenie (320m), stok pd-wsch. Krzesło i 2 trasy. 11. Czyrna - Węgierski, podobnie jak w pkt. 10. Dzięki temu połączenie z wyciągami w Brennej (czy one jeszcze działają ?) i możliwość zjazdu na północną stronę. 12. Połączenie okolic obecnej kolejki na Skrzyczne z Beskidkiem i Beskidem. 13. Rejon Soliska: z miejsca łączenia istniejącej trasy nr 7 i nowej trasy (pkt.6) trasa i wyciąg z dna dolinki (Os.Malinów) i stamtąd na Hale Pośrednią 14. W połowie drogi między Szczyrk "Kolejka", a Czyrną trasa po pn. stronie i wyciąg łączący się na górze z trasami Jaworzyna - Czyrna (pkt.4) 15. Większe sci-fi: kolejka ze Szczyrku Biłej (rejon Beskidu) na Klimczok i tam połączenie z Szyndzielnią. Przy okazji zagospodarowanie stoków Szyndzielnii i tym sposobem mamy połączone Szczyrk, Bielsko B. oraz Brenną. 16. Jak szaleć, to szaleć Wyciąg(i) z Brennej w stronę Trzech Kopców/Klimczoka 17. Trasa/y ze Skrzycznego na południe, przez Halę Jaskową, potencjalnie aż do poziomu 600 mnpm, co daje 650m przewyższenia Obecnie w Szczyrku jest niecałe 40km tras (mniejsza z tym, że większość przez całą zimę nieprzejezdna - patrz: pkt.2). Po tych kilku zabiegach powstałby rejon z ok. 80 kilometrami tras :cool: PS. Większość z powyższych planów wydaje się technicznie wykonalne, nie wchodzi również na obszar rezerwatów (tak przynajmniej z moich map wynika). W wolnej chwili spróbuję wrzucić skan mapy terenów, o których mowa. Chyba, że jest gdzieś online... ?
-
Taka zima, co zrobić...
-
Zdecydowanie pełne 3V. A na marginesie - z jakim to biurem tam jedziesz ? Też prawdopodobnie wtedy pojadę, a na razie przeglądam oferty.
-
Niestety na dole brakuje śniegu i orczyki są nieczynne właśnie z tego powodu. Jadąc od Mikulasza jest zielono i dopiero kilka kilometrów od wjazdu do doliny pojawia się śnieg. Wszystko, co naśnieżane, jest czynne. Wczoraj, przy ładnej pogodzie ludzi dużo. Kolejki w szczycie: 10-15 minut do kanapy w Zahradkach, 20-30 minut do nowej gondoli na Otupnym. Reszta wyciągów coś pomiędzy. Może jak przestanie wiać, to uruchomią jeszcze krzesełko na Róvnej Holi. Przy gorszych wizualnie warunkach uruchamiali już tam trasę jako "neupraveny teren". Na dole, jeśli trasa nienaśnieżana (np. Turisticka - 5), to widoków na otwarcie nie ma, dopóki porządnie nie sypnie.
-
Byłem dziś (właściwie wczoraj, w sobotę) i pozytywnie się zaskoczyłem warunkami w górnych partiach, że nie wywiało "jak zwykle" śniegu (wjeżdżając w dolinę było zielono :/). Górna dwójka nieczynna, ale nie wiem czy nie ze względu na straszną pizgawicę. Z wysokości Lukovej wyglądało, że mogli by już otworzyć. Oj, o ile warunki pozatrasowe na górze były niezłe, to na trasach było fatalnie. Wszędzie lodowisko i kilka milimetrów sypkiego puchu armatkowego.
-
To dobrze, że Ci się podoba Natomiast reputacja "szklanej góry" bierze się głównie z wyższych partii ośrodka. Wyjedź tym krzesłem powyżej bielej puti i sam się przekonaj W normalnych warunkach nie ma wielkich problemów z kolejkami. Problem jest, gdy wieje i te wyższe wyciągi stoją. Polecam niebieską trasę na Zahradkach -> Turisticka. Tylko obecnie chyba nieczynna Jechałeś cały czas wzdłuż gondoli po czerwonej ściance, czy tym objazdem przez las ?
-
Jeśli chodzi o Mosorny, to dziś rano warunki ok, ale twardo i miejscami skorupy od śniegu z włączonych armatek. Potem powyłaziło trochę lodu. Pusto, maksymalnie ok. 20 aut na parkingu.
-
No właśnie, bo mnie to też najbardziej interesuje. Trasa wzdłuż "dwójki" wygląda na "jeszcze parę cm i otworzą", czy "paaanie... a gdzie tam, toż to wiosna na stoku" ?
-
Mosorny Groń - tam nigdy nie ma kolejek.