Skocz do zawartości

peregrin

Members
  • Liczba zawartości

    55
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez peregrin

  1. Hej Mazby, tu bardziej chodziło o "technikę carvingową", a mniej o rodzaj narty. Przynajmniej ja tak to zrozumiałem. Co do reszty pełna zgoda, chociaż... ...nie sztuka się zsunąć, sztuka skręcać pzdr!
  2. Ja też uskuteczniłem kieliszek wina za Niego; sporo korespondowałem na temat jazdy na trasie i poza nią chociaż nigdy w "realu". Mam dziś urodziny więc nastrój do rozmyślania na temat przemijania i upływającego czasu jest odpowiedni. pozdrawiam i głowa do góry! pzdr
  3. Ha ha, ja tam daję szusem bo najprościej Fajna jazda na filmiku! Pozdro!
  4. Zazwyczaj jakieś 5-6 m - licząć od uskoku ogrodzonego fladrami do zwyczajowych zwałów śniegu po prawej. Mówimy o tym fragmencie po ostrym w prawo, który trawersem wjeżdża do Kotła. Wiem, że pyanie nie do mnie ale Kasprusia mam objeżdżonego do bólu pzdr
  5. Ostatnio mam odniesienie tylko do jurajskich pagórków, to pewnie dlatego tak piszę... pzdr!
  6. Mig, masz rację. Z doświadczenia jednak wiem, że te miejsca raczej nie mają 2 metrów, nie są oblodzone, nie ciągną się kilkadziesiąt metrów, nie są strome etc... Zazwyczaj wygląda to ciut inaczej: te miejsca z boku tras mają 4-6 m szerokości, ciągną się kilkanaście metrów, no i często są to jedyne miejsca gdzie jest trochę "miękkiego" śniegu... To trochę jak w tym dowcipie, że w Moskwie rozdają samochody czy jakoś tak... Sorki, że się wymądrzam ale mam dzisiaj czas i tak przyjemnie przy winku poklikać w klawisze... pzdr!
  7. Ja nie napisałem, że się "nie da". Napisałem, żeby spróbować carvingiem poza trasą, a dopiero później spróbować wypowiedzieć się na temat zjeżdżania carvingiem "wąskich, oblodzonych korytarzy". Oczywiście, że w odpowiednich warunkach i na odpowiednim śniegu da się pojechać wszystko. Jednak zdecydowana większość zjazdów poza trasą charakteryzuje się dużą zmiennością warunków np. jedziesz po puchu by za chwilę wjechać na twarde, a jeszcze dalej na gips... Zresztą jak sam pewnie wiesz okolice Kasprowego są zazwyczaj tak rozjeżdżone, że jazda w "strefie freeride" nie różni się aż tak bardzo od części trasowej. Jeżeli będziesz miał kiedyś możliwość i trochę więcej czasu, spróbuj przejść się kawałek granią w stronę Świnicy i spróbuj zjazdu (pierwszy dozwolony wg TPN) ze Świnickiej Przełęczy (można później bezproblemowo, wspomagając się kijami dojechać do dolnej stacji wyciągu). Popróbuj carvingu. Zobaczysz różnicę. Narta, którą testowałeś wydaje się zaje fajna; nie miałem okazji testować ale bardzo bym chciał. Zazdroszczę pozdrawiam
  8. Cześć, baaaaardzo chciałbym zobaczyć jak ktoś zjeżdża coś takiego techniką carvingową. Jeżeli ktoś twierdzi, że 2-3 m (słownie: dwu-trzymetrowy) np. żleb/korytarz o długości kilkudziesięciu metrów zjeżdża carvingowo na krawędziach, to są to według mnie "opowieści z mchu i z paproci". Trzy metry to nawet nie jest podwójna długość nart. Kto z Was zjeżdżał wąskim żlebem/korytarzem o szerokości chociażby 4-6m i długości kilkudziesięciu metrów ten wie o czym piszę. A jeszcze "oblodzone"... Ech, bawią mnie wielce takie teoretyczne rozważania. Spróbujcie zresztą w górach czy gdziekolwiek poza ubitą trasą pojeździć carvingiem. A wracając do meritum: aby zjechać oblodzony żleb szerokości 2-3 m; potrzebne są: - stalowa psycha - dobrze opanowana techika NW i ześlizg - naostrzone krawędzie - no i na tych 2 metrowych odcinkach solidny obskok Kolejność przypadkowa. Można zjechać oczywiście dużo szybciej szusem lub na d...e ale chyba nie o to chodziło pozdrawiam serdecznie i może jednak warto ciut więcej realizmu w pytaniach i odpowiedziach Użytkownik peregrin edytował ten post 29 styczeń 2013 - 21:33
  9. Super! Wchodzę w to - odezwę się na priv pzdr maciek
  10. Hej Mazby, jak dojdę do jakiejś kasy to się zgłoszę - póki co jestem pod kreską... Aaaa, i ważę około setki - pewnie ma to jakieś znaczenie pzdr maciek PS. Mnie tam Speedflying się podoba; ze skrzydłem może wreszcie odważyłbym się na Łomnicę przez Cmiter, Czarnego Mięgusza, Załupę H, Wyżnią Garajową Przełączkę lub Grońskiego
  11. Hej Mazby, super akcja! Byłem kilka razy w górach z chłopakami z Kraka, którzy latają. Jakież było moje zdziwienie gdy podchodzący z nami kolega Kwaśny nagle nad Bulą pod Rysami przypiął narty, rozpędził się i poleciał... by wylądować na Czarnym Stawie Glajciarstwo to jedno z niespełnionych marzeń pozdrawiam maciek
  12. Dzień po wizycie w Batyżowieckiej przeprowadzamy się na na polską stronę; śpimy na parkingu w Łysej i o kolejnej już 5 rano zaczynamy poranną przebieżkę tym razem do Moka. A wszystko to dlatego, że nasz przyjaciel Bartek, zawodowy tatrzański przewodnik nieźle zakręcony na punkcie naszych rodzimych gór chce sobie zrobić, że tak powiem „urodzinowego francuza”. Tutaj należy się małę wyjaśnienie: dla nieobytych z nomenklaturą tatrzańską "Francuz" to w powszechnym rozumieniu żleb spadający z Miedzianego do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Ponoć, kiedyś w dawnych latach zjechał nim właśnie przedstawiciel trójkolorowych, bo jak mówił Marek Tarnawski, przyjaciel Krzycha, nestor narciarstwa i w ogóle człowiek legenda - dla nich było "trochę za stromo". Czy Francuz zjechał z Miedzianego tym właśnie żlebem, czy innym bardziej hardcorowym, dziś już z powodu obrywów rzadko jeżdżonym - tak do końca nie wiadomo. Ale nazwa pozostała i mówiąc "Francuz" wszyscy wiedzą o co chodzi No to w nieziemskim upale zasuwamy na Szpiglasową, gnani świadomością, że według wszelkich prognoz po godzinie 14 przywali nam deszczem. Na Szpiglasowej zaliczam lekki kryzysik, dzięki któremu zaliczam fajny samotny zjazd w stronę Piątki, a Bartko z Krisem cisną granią przez Miedziane w stronę Francuza, którym po około godzinie w fajnym stylu zjeżdżają. Spotkanie następuje na Niedźwiadku, co stanowi dobrą okazję na małą, urodzinową imprezkę Foto-wspomnień ciąg dalszy: Kolejny ranek wita nas już na Łysej Polanie Dojście do Moka jeszcze w chłodzie ale później to już upał sakramencki… Jeszcze rzut oka na Mnichowy Staw I już końcowy trawersik na Szpiglasową Kris z Bartkiem zasuwają granią na Francuza… …a ja zsuwając się po łańcuchach i resztkach śniegu pikuję ze Szpiglasowej na Niedźwiadka. Tak wygląda góra Szpiglasowej A tak jej niższa cześć – tu to już jazda superowa Chłopaki tym czasem wbijają się we Francuza. Kris w górnej części francuskiego żlebu (fot. Bartek) filmik - zjazd z Miedzianego - Krzychu: Uśmięchnięte gęby po kolejnym udanym tatrzańskim dniu http://i107.photobuc..._8761pp_res.jpg No i urodzinowy niemiecki szampan (Bartek targał go cały dzień w plecaku) pod francuskim żlebem – smakuje wybornie! Za zdrowie Bartka i zakończony fajny sezon 2011/2012! http://i107.photobuc...II/CIMG2603.jpg Po powrocie 14 maja rąbnęli mi z auta torbę z laptopem, aparatem i całą masą ważnych dokumentów. DObrze, że chociaż kilka godzin przed włamaniem zdążyłem cokolwiek wrzucić do netu - te okruszki wspomnień to wszystko co mi pozostało z ostatniego roku w górach. Nic to, trzeba będzie odwiedzić te miejsca ponownie pzdr! Użytkownik peregrin edytował ten post 19 maj 2012 - 09:20
  13. Cześć, dwa ostatnie dni brnąłem przez ten wątek Dzięki serdeczne dla Niko za analizy, opisy i filmiki - co prawda trzeba się strasznie napatrzeć w sufit aby sobie to wszystko zwizualizować - ale takie są uroki wirtualnej akademii narciarskiej, he, he Bardzo interesowałby mnie podobny wątek - jednak nie tylko w odniesieniu do skrętu ciętego (którego próbuję się nauczyć od dłuższego czasu...); jak wiecie, mnie najbardziej interesuje jazda poza trasowa - która wymusza niejako łączenie różnych technik narciarskich w zależności od rodzaju śniegu, nastromienia, szerokości etc. Często jest to taki "półcarving", ześlizg albo wręcz obskoki Tak szczegółowa analiza tych szczególnych przypadków (lub wyszczególnienie ich wspólnych części) - to byłoby coś! Raz jeszcze dzięki za fajny wątek pzdr!
  14. Dzięki Jasiek! Może teraz coś o Vratnej? pzdr!
  15. Cześć, trochę odgrzewam temat, bo dawno na forum nie byłem... W kwestii Hellbentów to może i ja coś dopowiem; mam Helle, w nich wiązania skiturowe Diamir Freeride. Do tego foki syntetyki BD. Wszystko to razem waży w cholerę i podchodzenie na tych nartach ma w sobie coś z biegania maratonu. Ale za to jak spadnie świeży śnieg, to jest to prawdziwa wunderwaffe! Narty idealne do zasuwania gigantem po szerokim stoku w świeżym puchu. W rzadkim lesie też jeszcze dają radę - potrzebują natomiast dużej prędkości. Na twardym śniegu dramat. Na sztruksie dają radę ale to raczej zwożenie się niż jazda. Na lodzie samobójstwo. Podsumowując: szczególna narta do szczególnych warunków Jeżeli szukasz czegoś uniwersalnego - odpuść sobie. Poszukaj czegoś 85-100mm pod butem - ale tu to się nie wypowiadam, bo na forum jest wielu sprzętowych ekspertów pzdr!
  16. Cześć! he, he, dzięki Decent za info - jak widać ktoś podłapał nasz pomysł z Koroną Śląska łobuzy - zgłoszę się po flaszeczkę z tytułu praw autorskich pzdr PS. mogło by wreszcie sypnąć, co nie?
  17. Dzięki, pomysł dobry tylko dla nas trochę daleko; zainteresuję tematem znajomych skialpinistów z Wrocławia pozdrawiam
  18. Cześć, dzięki wysokie hałdy już nam się powoli kończą ale ponieważ śnieg jest - to może uda się "zjachać" jeszcze jakieś fajne miejsce. Mam na celowniku np. Dolomity - kamieniołomy w Bytomiu Wczoraj wróciłem z Tatr - więc industrialne cele znów ciągną pozdrawiam PS. Snowblade'man - chyba taka dokładnie reakcja była
  19. Cześć Zachęceni obiecaną aroniówką, sytymi zjazdami i wieczną sławą wybraliśmy się mocną ekipą na hałdę Szarlota. Po skompletowaniu drużyny i dotarciu o 22.00 do malowniczej miejscowości Rydułtowy okazało się, że chyba nie wszystko pójdzie po naszej myśli. Stróż, zamiast łagodnego kolegi, okazał się zawziętym maniako-służbistą, wobec czego za radą naszego przewodnika Maidena zmuszeni byliśmy przemykać w pełnym zaciemnieniu przez parkingi pełne TIR-ów i innych dziwnych pojazdów. Pierwsze podejście na Szarlotę w nieprzetartym śniegu poszło gładko i już po chwili szykowaliśmy się do zjazdu. Zdecydowaliśmy się na zjazd żlebem schodzącym z hałdy w kierunku N/NW. Warunki do zjazdu jak i warunki do robienia zdjęć były ciężkie. Otuchy dodawali nam przyglądający się nam z niekłamanym zdziwieniem kierowcy TIR-ów, czekający całą noc na załadunek węgla. Po zjeździe krótka euforia, wyborny smak aroniówki made in Maiden i zabieramy się za drugie podejście. Ponieważ za pierwszym zjazdem przeoraliśmy żleb aż do czarnego żużlu, zdecydowaliśmy się na zjazd porośniętym drzewami stokiem z prawej strony. I był to dobry wybór bowiem warunki okazały się całkiem fajne. Kilka szybkich zjazdów z pagórków moreny czołowej i już za chwilę szóstka cichociemnych postaci wraca wśród ciężarówek w stronę zaparkowanych konspiracyjnie samochodów by o 02.00 zameldować się w domu. Krótka fotorelacja: rzut oka na schowany we mgle wierzchołek Szarloty i na nasz żleb: pierwsze podejście KWK Rydułtowy-Anna odpowiedzialna za efekty dźwiękowe przy zjeździe; po lewej początek Szarloty szczytujemy 10m pod szczytem (no bo Szarlota to naprawdę gorąca laska jest, pali się bez przerwy i wyziewy piekielne zapodaje) rozpoczynamy zjazd… …tylko po to, żeby za moment podejść znowu i zjechać po raz drugi (konkurs: co autor światłem chciał powiedzieć) wracamy przez pagórki moreny czołowej… …na widok których chłopaki nie są w stanie powstrzymać się od zjazdu i ziuuuuuuuuuuu http://i107.photobuc...peregrin/10.jpg wreszcie docieramy do ostatniego zjazdu prowadzącego na parking pełen TIR-ów i ich kierowców… http://i107.photobuc...peregrin/11.jpg …którym to dostarczyliśmy bezpłatnej i kulturalnej rozrywki (ciekawe czy robili zakłady kto glebnie) http://i107.photobuc.../peregrin/9.jpg udział wzięli (od lewej): Iras, Peregrin, Maiden, Kwaśny, Poke i tradycyjnie już Bez-Nart-Ny Marcin za obiektywem. http://i107.photobuc.../peregrin/4.jpg Specjalne słowa uznania dla Kwaśnego, który pomimo seniorskiego wieku (he, he) wykazał się godną podziwu determinacją i po porannym powrocie z Monachium, wieczorem atakował już razem z nami hałdę. No cóż, jak to się mówi: stara rura nie rdzewieje... Zjazd z Szarloty jest dużym przeżyciem metafizyczno-estetycznym i zgodnie uważamy, iż każdy pełnokrwisty śląski chop powinien go zakosztować. Trudności zjazdu żlebem porównałbym do zjazdu z Karbu. W pewnych chwilach jest rzeczywiście stromy, stosunkowo wąski, a trudności potęguje świadomość, że każda gleba kończy się szuraniem dupą po czarnym żużlu znajdującym się bezpośrednio pod śniegiem. I na zakończenie; Bez-Nart-Ny mówi, że zdjęcia z uwagi na warunki wyszły kiepsko – ale że warto wrzucić je na forum „jako dowod, ze są aspiracje, ze jest duch walki i korona śląska padnie jeszcze tej zimy ;-) „ pozdrawiam Użytkownik peregrin edytował ten post 12 luty 2010 - 22:38
  20. peregrin

    Soft Skiing

    Cześć czytam z przyjemnością mądre i wyważone wypowiedzi masz całkowitą rację; dodałbym tylko do tego: pamiętajmy, że największy problem w zjeżdżaniu żlebami to zagrożenie lawinowe; często długie żleby zjeżdżasz cały czas czujny i spięty, obserwując śnieg dookoła, starając się robić manewry bardzo "soft". Takiej samej szerokości żleb (stok) o podobnym nastromieniu zjedziesz zupełnie inaczej w warunkach, gdzie takie zagrożenie nie istnieje. Bez "psychicznego bagażu" możesz pozwolić sobie na dużo więcej. Kwestię niebezpieczeństwa zjazdu (np. podcięte żleby, uskoki) dość dobrze ujmuje słowacka skala trudności stosowana przez skialpinistów: ma dwie pozycje - S (trudności techniczne) i E (powaga zjazdu). S1, E3 oznacza stosunkowo nietrudny zjazd, podczas którego jednak w razie upadku można mieć poważne konsekwencje... Takie zjazdy pamięta się jednak o wiele, wiele dłużej niż zjazd nawet najstromszą trasą boiskową pozdrawiam
  21. He, he, a najlepsze jest to, że ma 142m przewyższenia! Jak las na dole jest zjazdowy to będzie coś. Dam znać pod koniec przyszłego tyg. (oby jeszcze był śnieg...) pozdrawiam
  22. Cześć, hałda Skalny jest już podobno wygaszona ale nie jestem tego pewien. Swego czasu była to najwyższa płonąca hałda w Europie. W każdym bądź razie czasem unoszą się dziwne zapachy i w niektórych miejscach śniegu jest wyraźnie mniej. Sprzętu lawinowego nie braliśmy bo system rur oplatający hałdę doskonale stabilizuje śnieg. Swoją drogą to trzeba na nie uważać przy zjeździe w miejscach wywianych. W przyszłym tygodniu mamy w planie zaatakować hałdę Szarlota w Rydułtowach zjazd tą ścianą wydaje się całkiem sensowny, a ponieważ hałda cały czas płonie - może być ciekawie pozdrawiam
  23. Cześć Podniosłem wczoraj oczy znad klawiatury i zerknąwszy przez okno poczułem bolesne ukłucie Ducha Przygody. No tak, czas zmontować ekipę. 30min hot line i jest już po wszystkim. Zabrałem się za pakowanie plecaka… Godz. 22.00 startujemy. Silna, 6-osobowa ekipa forumowa w skład której wchodzą zarówno przedstawiciele autochtonicznej frakcji sląskiej, jak i goście z zagranicy. Ale Zagłębiaków na szczęście jest mniej. Jest jeszcze GOPR, Bez-nart-ny Marcin - Operator Sprzętu Foto, no i spiritus movens większości debilnych pomysłów czyli ja. Celem naszym jest jeden z największych europejskich pomników ludzkiej głupoty – czyli Hałda Skalny leżąca na terenie KWK „Bolesław Śmiały” w Łaziskach Górnych. Szybka przebiórka na parkingu wciśniętym gdzieś w post-industrialne opuszczone budynki i już za chwilę szóstka cieni przemyka się partyzancko przez las w kierunku Góry. Za moment kleimy na narty foki i ziuuuuu do góry. Pierwsze podejście jest rekonesansowe. Czujemy się jak pierwsi ludzie na Marsie. Z jednej strony przysadziste, pionowe kominy Elektrowni Łaziska, z drugiej rozbudowany moloch kopalni „Bolesław Śmiały”. Dookoła światła miast; Tychy, Łaziska, Mikołów, gdzieś w oddali Katowice… Porywisty wiatr, czerwone opary i migoczące gwiazdy. Istna Kraina Mordor. Na piku szybki biwak, zdjęcie fok, dopinka butów i startujemy w świeży puch na najstromszej, północnej ścianie, opadającej w stronę lasu. Gromkie „Jazdaaaaa Chopy!!!” idzie w noc i ruszamy! Jazda na nartach przy odgłosach leżącej u stóp, stale fedrującej kopalni jest czymś nieprawdopodobnym; brrrrrrr, piiiiiiii, piiiiiiiiii, brrrrrrrrrr, piiiiiiiii – repertuar skrzypnięć, trzasków i huków jest bardzo szeroki. Świeży śnieg miejscami 30cm, pióropusze białego i kilka spektakularnych gleb. Na dole wrzeszczymy z zadowolenia. Powtarzamy akcję trzy razy i o godzinie 00.00 zarzadzamy odwrót. Poniżej krótka fotorelacja: pierwszy kontakt z naszą Górą trawersujemy w stronę zachodniej grani mijając jakieś nieuprzejme tabliczki KWK „Bolesław Śmiały” pracuje na pełnych obrotach podejście zachodnią granią wreszcie, wśród oparów i wyziewów dochodzimy do podszczytowego plateau krótki biwak na obszernym szczycie. W lecie jest tu nawet staw… widok na Łaziska i w oddali Tychy l’equipe narada na szczycie przygotowania do zjazdu pierwszy etap zjazdu; ekipa dociera na wierzchołek południowy http://i107.photobuc...peregrin/z3.jpg szaleńczy zjazd północną ścianą, w dole doskonale widoczna szczelina brzeżna http://i107.photobuc.../skitury/z1.jpg http://i107.photobuc.../skitury/z2.jpg Na dole przybijamy piątki, przestawiamy buty w tryb WALK i rura do samochodu. W domu o 01.00. udział wzięli, światłem podpisani (od prawej): Marecki, "poke : )", AvantaR, Kwaśny, Peregrin i Bez-nart-ny Marcin (za obiektywem) http://i107.photobuc...peregrin/e1.jpg A gruba durś fedruje brrrrrrr, piiiiiiii, piiiiiiiiii, brrrrrrrrrr, piiiiiiiii…………… pozdrawiam Użytkownik peregrin edytował ten post 05 luty 2010 - 22:13
  24. Cześć 1) W dużej mierze sam decydujesz co jest Ci pisane, a co nie (patrz punkt 3) 2) Kasprowy ruszy; weź pod uwagę, że zazwyczaj największe opady śniegu w Tatrach są w lutym. Jeszcze pojeździsz w wiosennym słoneczku 3) W tym sezonie zjeżdżałem już z Kasprowego kilka razy, ostatni raz dwa tygodnie temu. W Kotle Gąsienicowym jazda w śniegu do kolan. Tyle, że musisz zadać sobie trud podejścia. Ale warto! Zawsze też możesz wjechać za 32zł koleją pozdrawiam
  25. Cześć, Zapytam inaczej: a co szkodzi kliknąć w sondę? Sprawa ma wiele aspektów ale głos środowiska narciarskiego jako głównego zainteresowanego sprawą jest istotny. To miłe, że ktoś pyta się Ciebie o zdanie, prawda? pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...