Violet
Members-
Liczba zawartości
63 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Violet
-
Nie teorię a opinię kilku onkologów z różnych Centrów Onkologii w Polsce (uzyskaną osobiście). Wg nich obecny w tychże soczkach a także w wielu innych produktach spożywczych (jako barwnik) beta karoten jest syntetyczny, czyli gorszy od naturalnego. Od bodajże 10 lat prowadzone są badania nad wpływem beta-karotenu na rozwój m. in. chorób nowotworowych i alergii. Efekty ich są jednoznaczne - beta-karoten silnie wpływa na mutacje komórkowe, może być ich przyczyną i został uznany jako jeden z najsilniejszych kancerogenów (lista 11, na których jest np. alkohol). Więc jeśli już marchewka, to na surowo, nie za często i z wiadomego źródła (nie z plantacji przy ruchliwej ulicy). Podczas leczenia nowotworów zalecane jest zdrowe odżywianie, picie soków, najlepiej samodzielnie robionych, ale z wyłączeniem marchewki. Beta-karoten okazał się tez silnie alergizujący, stąd ok. 7 lat temu lekarze zakazywali podawania soczków marchewkowych małym dzieciom. Na skutek nasilenia się alergii u dzieci po podawaniu soków przecierowych zawierających marchewkę, firmy produkujące te soku (Kubuś, Pysio itp.) wprowadziły soki przecierowe bez zawartości marchewki i bez dodatku syntetycznego beta-karotenu.
-
Lesio, życie jest kancerogenne i to bardzo, ale np. podczas leczenia nowotworu niebagatelne znaczenie dla kuracji ma to co jesz i jakiej jest to jakości. I wtedy Kubusie won. (i na zawsze po leczeniu też). Masz rację - jedzenie jest środkiem - do utrzymania organizmu w zdrowiu przez długie lata. Lepiej być pełnym wigoru 90-latkiem niż 70-latkiem, który wymaga stałej opieki jak niemowlę. Kurm, czekolada od razu podnosi poziom cukru we krwi, na krótko, ale od razu. Tak przynajmniej słyszałam od diabetologa. Natomiast żołądek trawi batona długo. Carbon, mam ten sam problem. Na stoku zamiast frytek czy kiełbasy po prostu wybieram zupę, która rozgrzewa, doda energii a jest mniej kaloryczna. Czasem spadku wagi na wadze nie widać, bo mięśnie są ciężkie a tłuszcz lekki, ale widac po strukturze ciała. A na stoku przy całodziennej jeździe, żeby nie zgłodnieć za bardzo i mieć energię - kieszeń wypchana migdałami i suszonymi morelami.
-
Przyznaje się, jestem przeczulona na tym punkcie. Co do wina zdania są podzielone, a ten artykuł przeczytałam dzisiaj: http://www.dziennik.pl/nauka/article328185/Panie_pijace_alkohol_czesciej_maja_raka.html Co do ryb, to 3 razy w tygodniu mogę jeść. Ostatnio było mniej i mój organizm się domaga, od piątku jem tuńczyka na zmianę z makrelą Z tymi warzywami nie przesadzajmy - zaleca się 5 porcji warzyw i owoców codziennie, z tym ze jabłko to już porcja, podobnie jak 3 liście sałaty, do której można dodać starta marchewkę, sok z cytryny i łyżkę oliwy i już w danym dniu zapotrzebowanie na omega 3 masz zaspokojone. Bez przesadyzmu, nie trzeba jeść na tony. Sama staram się jeść zdrowo i zdrowo karmić rodzinkę ale tryb pracy i późne powroty do domu, a czasem zwykłe lenistwo sprawiają, że zdarza nam się raz w miesiącu zamówić pizzę. Szpinak omijam z daleka gwoli ścisłości a orzechy różniaste jem codziennie (np. codziennie 5 sztuk migdałów). Fakt, przy treningach i intensywnych ćwiczeniach samo uzupełnianie elektrolitów jest konieczne. Ja po prostu bardzo, bardzo nie lubię witamin w tabletkach,ot co. Pozdrówki
-
No ja wyłączyłabym to czerwone wino - dziś bodajże na onecie przeczytałam o jego kancerogennosci. Od czasu do czasu tak, ale nie codziennie. Równiez na beta-karoten jako silnie kancerogenny powinno się uważać, surówka z marchewki czy coś jak najbardziej czasem ale nic ponadto, a na pewno nie sztuczny betakaroten w soczkach przecierowych typu Kubuś. Generalnie jestem zwolenniczką zdrowego żywienia a nie wspomagaczy i witamin w tabletkach, które są może w 10% wchłaniane do organizmu a łatwiej je tak przedawkować. Jak najbardziej po 2-3 godzinach jazdy jakas przekąska, gorąca czekolada, po kolejnych 2 porządny posiłek z dużym udziałem białka.
-
Byłam w sobotę. Parking darmowy, wyciągi super, kolejek brak. Trasa łatwa, ciężko się rozpędzić, ale dobrze przygotowana. Czynna była tylko trasa przy wyciągu, pozostałe nie były ratrakowane przez cała zimę "bo nie było takiej potrzeby" jak poinformowała mnie kobitka z obsługi. bardzo dobry stok do nauki jazdy.
-
W sobotę byłam w świętokrzyskim na stoku Sabat w Krajnie. Mimo, że śnieg mokry, to stok dobrze przygotowany, zero kolejek, poprószył nawet śnieg. Generalnie dobra górka do nauki jazdy, bo rozpędzić się tam trudno, może to przez ten mokry śnieg. Była przygotowana tylko jedna trasa zjazdu, pozostałe nie były ruszane przez cały sezon, bo, jak to określiła pani "nie było takiej potrzeby".
-
I jeszcze osoby, które wydały całą kasę na inny sprzęt narciarski i na kijki nie styknęło. U mnie w kolejce są: kask (przysłali uszkodzony i muszę odesłać, teraz to już chyba poczekam do przyszłego sezonu), rękawiczki i dopiero kijki.
-
Wiem i zawsze czyszczę, wtedy też wyskrobałam wszyściutko co się dało. Po prostu zrób sobie test - zapnij ręką wiązanie i spróbuj przystawić do tego but narciarski - nie wejdzie, będzie wyglądało, jakby but był za duży. Ja widziałam to pierwszy raz w życiu i kompletnie zgłupiałam:) Pomrocznośc jasna po upadku czy jakoś tak:) Pozdrawiam serdecznie
-
A ja wczoraj spędziłam z rodzinką dzień w Kamieńsku. Ludzi maaasa, byliśmy przed 9 a pierwszy wjazd o 10.00 z powodu kolejek w kasach. Stok przygotowany rewelacyjnie, ratraki nie próżnowały. Niestety w kolejkach do wyciągów stało się bardzo długo. O 15.00 kolejki znacznie zmalały i zaczęła zmieniać się pogoda. Od 16 sypał śnieg przy bardzo silnym wietrze, na szczycie śnieg zwiało i został sam lód. O 17.20 do kanapy stało się może z 2 minuty. Niestety wyciąg zatrzymywał się nawet 5 razy podczas jednego wjazdu, co znacznie wydłużało czas przejazdu. Nie brakowało tez sierotek, którym kolejki nie przeszkadzały i blokowały miejsca, puszczając na 4-osobową kanapę po 2 osoby, "bo muszą jechać z kimśtam". Ogólnie dzień uważam za bardzo udany, zjechałam kilkanaście razy. Synek i córka też byli zadowoleni. Teraz męczę męża, by nas zabrał tam za półtora tygodnia i nie w weekend, tak może w ramach prezentu na dzień kobiet:) Oby zima jeszcze trochę potrwała:)
-
Buty "rozsuwane" dla dziecka
Violet odpowiedział tatmak → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
My kupiliśmy nowe na allegro. przyszły wczoraj. Metoda testowania buta na dziecku? Zapinasz na maxa ale tak, żeby nie cisnęły, trzymasz buta i każesz dziecku próbować wyjąc nogę, potem oprzeć ją o przody butów. Widzisz w tedy w jakim zakresie porusza się stopa i czy nie ma luzów. -
Buty "rozsuwane" dla dziecka
Violet odpowiedział tatmak → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Ja własnie kupiłam synkowi Roxę. Myslę, że na 3 sezony wystarczy. Niestety nie doradze, bo paczka jest w drodze, w niedziele planujemy testowac te butki. -
Nie wiem na czym polega diagnostyka, ale chyba nie diagnozował, bo zapytał o wagę, sprawdził chyba w tabeli coś i dokręcił śrubokrętem. A ja zapytałam co ustawiał i ile i powiedział, ze 5,5 no a ja kazałam na odrobinę mniej, żeby przy mniejszym nacisku się wypinały. Powiedział, ze robię to na własną odpowiedzialność i ustawił o te 0,5 mniej. Nie wiem jakie było ustawienie do poprzednich butów, czy tyle samo czy nie. Wiązania były nowe, kilka wywrotek było i narty wypinały się tak, że nie zrobiłam sobie krzywdy, nie nadciągnęłam nic (choć podobno pozycje w jakich były wywrotki były dość karkołomne) i nic mnie nie bolało. No i kręgosłup był cały.
-
Właśnie w serwisie mi je pan ustawiał. Poprzednio miałam ustawione wiązania do butów o 3 rozmiary za dużych - dobranych w wypożyczalni, teraz kupiłam własne butki i pojechałam do serwisu celem ustawienia sprzętu. Pan chciał mi ustawić na 5,5, ale poprosiłam o 5. Na własną odpowiedzialność. Tak mi zalecił instruktor, który zna moje problemy zdrowotne.
-
Według zaleceń powinnam mieć ustawione 5,5 Din (tak się to chyba nazywa). Z uwagi na moja kiepską kondycję fizyczną i chory kręgosłup mam ustawione na 5. I z tego ustawienia jestem zadowolona.
-
Miałam to samo. Za pierwszym razem gdy przy upadku narta mi się wypięła, to pozbierałam się i chciałam wpiąć but. W szoku byłam, bo okazało się, że nie da się. Że wiązanie się "skróciło" i but nie wchodzi. Biedziłam się nad tym kilkanaście minut (nartki nowe, wiązania przyklejone dopiero co) i juz miałam schodzić ze stoku piechotką, gdy syn mojego męża wpadł na pomysł, żeby, żeby ręcznie zapiąć i odpiąć nartę. Podziałało i bezpiecznik się odblokował. A ja już prawie płakałam, że coś zepsułam. Wywrotkę z wypięciem miałam potem jeszcze ze 2 razy (raz mnie mój syneczek staranował) i za każdym razem mam tak samo.
-
Lepiej nie, nie chcę Cię mieć na sumieniu. Obecny stan wiedzy zielarskiej wyraźnie mówi, ze żywokost TYLKO ZEWNĘTRZNIE. A z nalewek wolę orzechówkę
-
Maść końska i maść z żywokostu to dwie różne rzeczy. W domku mam specyfik o tej nazwie z firmy szwajcarskiej. Na naklejce napisane jest: Maść końska forte - wyprodukowana z 25 rodzajów ekstraktów ziołowych. Ma działanie chłodzące. Niektóre z tych ekstraktów ziołowych zawierają substancje o których wiadomo, że potrafią ulżyć w przypadku bólu stawów, mięśni, kręgosłupa oraz pomagają w dolegliwościach związanych z zapaleniem stawów pochodzenia reumatycznego, zapaleniami ścięgien, obrzękami stawów i przy dolegliwościach nerwu kulszowego. W celu osiągnięcia maksymalnego działania w tej recepturze zastosowano duże ilości ekstraktów z następujących roślin: Kasztanowiec zwyczajny (koński). Do podstawowych substancji bioaktywnych należą przede wszystkim aescyna, garbniki oraz glikozydy flawonowe. Te składniki mają swój udział w podwyższaniu elastyczności ścianek naczyń krwionośnych, przyspieszają szybkośc krążenia i przepływ krwi żylnej oraz zapobiegają tworzeniu się obrzęków. Są sprawdzonymi środkami na żylaki, mają ważne przeciwzapalne i gojące działanie na stawy, mięśnie i ścięgna. Żywokost lekarski. Podstawową substancją jest alantoina. Wspomaga regenerację kości, stawów chrząstek. Skutecznie tłumi zapalenia, przyspiesza odnowę komórek i eliminuje zmęczenie mięśni. Wyraźnie pomaga podczas kuracji stanów powypadkowych takich jak złamania, zwichnięcia oraz potłuczenia. Jałowiec pospolity. Uaktywnia system limfatyczny, usuwa substancje toksyczne z mięśni. Skutecznie działa przeciw skurczom i przyspiesza regenerację mięśni. Wykazuje pozytywne działanie w przypadku reumatyzmu i suchych bólów (dna). Kupiłam to w sklepie ze zdrową żywnością, w aptece też widziałam. Natomiast jeśli chodzi o sam żywokost, to jeszcze jako dziecko latałam na łąki i zrywałam dla babci. W wielu książkach opisywany jest korzeń i jego działanie, kiedyś stosowano z niego nalewki, ale później po wielu badaniach okazało się, ze korzęń jest toksyczny i zakazano jego stosowania (pod postacią sproszkowanych ziół do picia). Natomiast zewnętrznie stosuje się te okłady z liści. Mogę zapytać mojej mamy i babci o dokładny przepis, jeśli ktoś chce, ale o ile dobrze pamiętam, to właśnie wałkowało się liście, zeby puściły sok i nie były drapiące i owijało chore miejsca.
-
Na razie to nic mi nie lata, ale ew. wkładkę będę miała na uwadze:) /łydka jest trzymana bardzo mocno, zero luzów. Narty kupowałam 5 minut - po pierwszej lekcji wróciłam do wypożyczalni i pytam się, czy nie byłoby jakichś nowych nart dla mnie. Właściciel dał mi narty i mówi - te będą dobre. No to biorę (bo i cena mi odpowiadała). Buty kupowałam 2 dni, w sumie 8 godzin mierzenia i marudzenia. A i tak kupiłam źle.
-
Zobaczymy na co finanse pozwolą, nie należę do osób bogatych i chyba nigdy w życiu nie wydałam na raz tyle pieniędzy, co w ciągu ostatniego miesiąca. Jan Koval - tak naprawdę trudno gdybać i zgadywać na ile mi wystarczy ten "złom", bo nie wiem jaka będzie zima w przyszłym roku, ile będę jeździć (czy tylko w ferie czy w jakieś weekendy również) (w planach Gogołów i Kiczera) i jakie będą moje postępy. A na razie będę spłacać raty za te butki:) Czytałam również o problemie niedopasowania miękkich butów do twardych nart i odwrotnie. Co myślicie o tych moich nieszczęsnych butach w parze z Salomonkami Siam5?
-
Dzięki HesSki, uspokoiłaś mnie. Nie wiem ile od siebie mogę wymagać i ile da się wycisnąć z mojego kręgosłupa, choć ambicje mam spore. Na pewno większe niż możliwości. Na razie swoja jazdę oceniam na 4/5. Ale te buty wydaja się dobrze trzymać, nic mi nie lata i nie przesuwa się - na razie. Te butki mają fajny myk, ze bardzo prosto można przesunąć klamry zyskując przy tym dwa ząbki na dopięcie i to jednym ruchem ręki:) Jestem dobrej myśli:) Dziękuję Lobo, to była ostatnia para, wyprzedaż, nie ma na co wymienić. Zastanawiam się tylko, jakim cudem dobrze jeździło mi się w bucie 27 wypożyczalni:) Dzięki za radę, na pewno za 2-3 sezony będę zmieniała buty. Wtedy pewnie dobiorę dobry rozmiar i twardość Użytkownik Violet edytował ten post 16 luty 2009 - 18:38
-
HesSki, o flexie wtedy wiedziałam tyle, że im większa wartość tym twardszy but i dla bardziej zaawansowanych narciarzy. Ja jestem początkująca i wszędzie czytałam, że but ma być wygodny już w sklepie. Twardsze były niewygodne. A naprawdę miedzy Nordicami a salomonkami, mimo, ze oba miały flex 40 była duża różnica. Salomony były jak z gumy a te sa ok. Może jeszcze zaważyła cena, im większy flex tym droższe. Lobo, odrysowałam i zmierzyłam, wychodzi 243mm.
-
Swoją przygodę z nartami rozpoczęłam niedawno. 3 lekcje z instruktorem na wypożyczonym sprzęcie, but rozmiar 41, gdy zwykłe obuwie mam 39. Jeździło mi się super, mogłabym ich nie zdejmować. Potem wróciłam do domu, zaczęły się wyprzedaże i pomyślałam o własnym sprzęcie - narty kupiłam już w ustroniu od znajomego z wypożyczalni - moje kochane blue Salomonki siam 5. Wie o moich problemach z kręgosłupem i ze wyczynowiec ze mnie żaden nie będzie. Nartki lekkie, strasznie śliskie i szybkie, nawet instruktor był zdziwiony, że przy mojej wadze (80 kg) one po prostu płyną. No więc runda po sklepach, mierzenie i mierzenie. Wiedziałam już, ze buty muszą być wygodne. Jedne były, salomonki, ale jak się oparłam o przody, to zginały sie cale. W końcu mój wybór padł na buty Nordica Olympia EMCX flex 40, ale twardsze niż poprzednie salomonki. Mam wrażliwe stopy ale nie znalazłam w nich wady. Przylegają idealnie, trzymają mocno i stabilnie - przy spacerach w sklepie:) Aż do dzisiaj. Czytałam na forum, że but powinien być nominalnie mniejszy niż normalnie obuwie. Ja mam rozmiar 39 a buty kupiłam 25,5, skorupa 295mm. I się martwię. W niedzielę ich chrzest bojowy, od dziś zacznę w nich chodzić po mieszkaniu. Czy powinnam była faktycznie wybrać mniejsze? Czego mogę się spodziewać po zbyt dużych butach? Plis, poradźcie.
-
Mitek, Janior, dzięki za info. Jadę tam z rodzinką w niedzielę z samego rańca. Mam nadzieję, że pogoda się utrzyma i śniegu będzie coraz więcej.
-
Mam nadzieję, że dobre warunki sie utrzymają. Chce pojechać z całą rodziną w przyszłą niedzielę
-
Rok temu mój 6-letni synek uczył się jeździć. Ja jeszcze nie miałam odwagi. On na orczyku do góry z instruktorem a ja z buta na Czantorię, żeby w połowie zjazdu móc wytrzeć mu zasmarkany nosek:) A potem trzeba było zejść... najszybciej i najpewniej - na własnym kuperku:) Mąż na dole miał ubaw po pachy, dziecko też Zjeżdżałam bokiem trasy na krawędzi drzew, żeby nie przeszkadzać narciarzom. Speed był niezły, musiałam piętami ostro hamować