Skocz do zawartości

bocian74

Members
  • Liczba zawartości

    2 027
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez bocian74

  1. Tak daleko moja wiedza nie sięga ale faktem jest, że gdyby zrobiła to wcześniej albo później to by o niego zahaczyła. Tak więc czy była spóźniona czy nie, trafiła w czasie idealnie. Pozdr Marcin
  2. Wg mnie po to, żeby nie zahaczyć o narty delikwenta na trasie. Pozdr Marcin
  3. Heh, mam dokładnie odwrotne przemyślenia- każde kolano ma pracować niezależnie "Związane" kolana kojarzą mi się z jazdą "nóżka przy nóżce". Pozdr Marcin
  4. Coś podobnego udało mi się napisac w tamtym temacie, tuż przed tym jak został zamknięty. http://www.skiforum....-11#entry486324 Pisałem też wczesniej o tym, że warto poćwiczyć jazde na wewnętrznej, bo czasem trzeba się wyratować. Ale to tylko w sytuacjach awaryjnych, normalnie nalezy dążyć do jazdy na zewnętrznej. Na płaskim lub przy delikatnym skręcie- zgoda. Ale im bardziej stromo i im mocniejszy skręt (i w związku z tym też niższa nasza pozycja) tym bardziej musimy do tego dążyć. Zresztą wszystko wyjaśnia rysunek, który wrzucił MajorSki w poście: http://www.skiforum....e-2#entry485994 Pozdr Marcin
  5. Gratulacje- za zmysł obserwacji i wyciąganie z eksperymentów szybkich wniosków- jak pisałem wczesniej, mi dojście do tego zajęło jakieś dwa - trzy sezony Zdjęcie z avatara jest chyba z roku 2005 lub 2006, kiedy jeszcze kumpel nie przyniósł "rewelacji" o obciążaniu wewnętrznej A co do jazdy. Tak, jazda jest głównie na zewnętrznej. Zresztą moje ulubione ćwiczenie, które sobie aplikuję, to jazda z uniesioną piętką narty wewnętrznej- tak aby dziób jechał po sniegu. Dzięki temu osiągam nastepujące rzeczy - ćwiczę równowagę oraz docisnięcie zewnętrznej narty - ćwicze prawidłowe prowadzenie wewnetrznej- tak, żeby zew. i wew. były równo zakrawędziowane - ćwiczę niezależną prace nóg- bo im głębiej sie pochylę tym mocniej wewnętrzne kolano musi pójść do góry Oczywiście to ćwiczenie ma sens na średnim nachyleniu, bo jak pochylisz się za głęboko, to wyraźnie podniesienie narty nad śnieg nie jest po prostu możliwe A jak już dochodze do wniosku że poćwiczyłem to prowadze wewnętrzną nartę po śniegu. Coś tam obciążenia na niej ląduje, ale nie chciałbym tu zgadywac czy to 5% czy 10%. Po prostu takie ląduje na niej obciążenie, jak naturalnie wynika z naszej anatomii. Tak jak napisałem już kilka stron temu- nie ma co rozbijać g... na atomy. Ważne żeby narty były tak samo zakrawędziowane (czyli nie ma A frame- sytuacji w której podpieramy się płaską nartą wewnętrzną) i żeby nogi pracowały niezależnie (czyli żebu noga wewnętrzna nie blokowała pogłębiania skrętu). A to da się osiągnąć tylko przez prowadzeniu skrętu na zewnętrznej narcie- takie są moje doświadczenia. Pozdr Marcin
  6. O tak, komórka ma wiele zalet, które niwelują jej wady. Głowna zaleta jest taka, że masz ją zawsze w kieszeni. Materiał nakręcony komórką jest zawsze lepszy od materiału nienakręconego Kamerki zresztą w komórkach z roku na rok coraz lepsze. Pozdr Marcin
  7. I tak powstają profesjonalne filmy. Zwróć uwagę, jak mało na przykład w All I Can czy Into The Mind ujęć z kamerek sportowych. Dla mnie jest to tez kwestia użycia- ja kamery używam głównie do dokumentowania życia rodzinnego- imprezy, wakacje, pierwsze kroki itd. A że szkoda kasy na dwie kamery, to wydałem pieniądze na taką, która lepiej sie sprawdzi w moich zastosowaniach. Heh, to jeszcze ciężki statyw potrzebny z długą rączką i dobrą głowicą Pozdr Marcin
  8. Tak jest, to główna upierdliwość, jednak moim zdaniem efekt tego procesu może być o niebo lepszy niż z kamerki na kasku. Jak mówią- wszystko ma swoje zady i walety. Z poniższego cytatu widze że mamy skrajnie odmienne zdanie Być może bieże się tez stąd, że jadąc bardzo często się rozglądam. Przy dłuższych skrętach także w górę stoku. Gdybym musiał jechac bez rozglądania się to czułbym się deczko niekomfortowo. Najlepiej jednak mieć kogoś kto filmuje z kasku i kogoś kto filmuje z ręki. Wtedy masz pełen luksus! To wszystko jest tez mozliwe i w kamerach ręcznych. progresywne 50/60 fps jwst już coraz bardziej powszechne. 120 może nie, ale i tak kręci się w ten sposób tylko pojedyńcze ujęcia. No i masz zoom optyczny. Jak napisałem wyżej- jeden lubi bardziej jedno, drugi co innego. Pozdr Marcin
  9. Problem z kamerką sportową jest taki, że powstaje z nich mnóstwo takich samych ujęć. Fajne to było na poczatku, ale ile można oglądać ujęć z kija? Kamerą z ręki da się kręcić jednak lepiej- tylko nie kręci się z jazdy. Tzn można, ale ja nie lubię. heh, szkoda że tego nie widziałem, widok musiał być zabójczy Pozdr Marcin
  10. po prostu: "been there, done that" Jazda jaką prezentujesz po prostu nie jest dla mnie modelem docelowym. Jest szybka, pewna, ale jednak nie mogę postawić jej sobie jako wzór. Bo brakuje w niej miekkości, która mogę zaobserwować u wymienionych wcześniej. Częścią winy za to obarczam właśnie obciążanie nogi wewnętrznej, która blokuje pogłębianie skrętu i powoduje że jazda nie ma "tego czegoś". Mylę się? Możliwe. Moje doświadczenie mówi mi to, co napisałem wczesniej. Boli cię że nie uznaję twojej jazdy za wzór? To już twój problem, nie mój. Pozdr Marcin
  11. Z kamerki głownej jednak nie masz tak dobrego efektu jak z kamery ręcznej. A nawet i z kamerką na głowie bardziej się skupiasz na filmowaniu niż na jeździe. Nie możesz się rozglądac na boki, jechać musisz raczej na wprost, za filmowaną osobą. Fakt- jazda z kamerką na głowie jest o wiele prostsza niż z kamerą w rękach (bo mozna jechać z kijami na ten przykład), ale dalej mimo wszystko głównie zajmujesz się filmowaniem niż jeżdżeniem. Pozdr Marcin ca 50% to ca 50%. Jesli już rzucamy filmami, to metaal miał kiedyś w stopce dwa filmy- dalej sa do znalezienia na YT. Jeden nazywa się "Fredo z Metaalem" drugi "Metaal z Fredem". Zakłądam że obaj wiedzieliście że jestescie filmowani czyli odpada filmowanie z obczajki. Jeśli obciążanie ca50% ma skutkować jazdą, którą prezentujesz na filmie, to ja dalej wolę słuchać master32, Jaha i Harpii. Pozdr Marcin Użytkownik jark edytował ten post 23 kwiecień 2014 - 19:51
  12. Też witam pio świętach. Widzę ze chyba ludziom świąteczne obżarstwo chyba zaszkodziło- tak wyprodukować 2 strony błota w święta... Cóz, niektórzy znów wylądują w liście ignorowanych. "kto ostatni na dole ten..." Zacznij jeździć używając więcej narty wewnętrznej i nie pisz o równomiernym obciążeniu bo one jest płynne. Jeździsz wasko(film w stopce)na slizgach, poszerz rozstawienie, przejdź na strome i wtedy będziesz mógł sobie regulować obciążenia narty wewnętrznej. Nie wiem czy jeździsz na krawędziach, zresztą to nie jest najwazniejsze Chwila. A kto pisał w pierwszym poście o mniej więcej równym obciążeniu? Ale wracając do twojej odpowiedzi. Piszesz jak, ale nie jest to odpowiedź na moje pytanie- czyli "po co?". Film mój prezentuje zresztą zupełnie inną technikę i w zasadzie tylko tylko jedną. Był kręcony zresztą na końcu okresu błędów i wypaczeń, czego przykład masz w końcówce- tam właśnie próbuję wykonać skręt obciążając wewnętrzną nartę i z tego akurat fragmentu jestem najmniej zadowolony. Między innymi dzięki temu fragmentowi doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu. Moje obserwacje sa takie, że radzenie komuś żeby obciążał nartę wewnętrzną, prowadzi do tego, że ta osoba nie ma szansy nauczyć się takich rzeczy jak: - równe zakrawędziowanie obu nart - niezależnej pracy nóg Reszta jest zresztą wynikiem dwóch powyższych rzeczy. Cieszy mnie zresztą to, że moje przemyślenia potwierdziły w tym wątku dwie osoby (Jahu i Harpia), które widziałem na żywo i które mogą być według mnie wzorem dla kazdego chcącego się nauczyć dynamicznej jazdy ciętej- mimo że robią to na nartach które nie są w mojej bajce, czyli na slalomkach. Jak dołączył się do tego mater32, którego co prawda widziałem tylko na filmach (ale tu nie ma nikt chyba wątpliwości że to wystarczy), który jeździ już na nartach bardziej mi bliskich (chociaż ja jeżdżę chyba na nartach ciut mocniej taliowanych) to już straciłem wszelkie wątpliwości. Chętnie poznam twoje przemyślenia i doświadczenia. Jak nie masz ochoty w tym wątku (nie zdziwię się), to prosze na pw, zawsze miło się czymś zająć po króciutkim dla mnie seoznie Co do filmów. Jeśli tylko macie na wyjeździe osobę, która wyrazi chęć filmowania, to noście ją na rękach. To niewdzięczna robota, zabierająca mnóstwo czasu. Za to wnioski które człowiek może wysnuć po obejrzeniu własnej jazdy są bezcenne. Ale to temat na osobny wątek... Pozdr Marcin
  13. A ja dalej nie wiem, jakie korzyści mam odnieść z równomiernego obciążania nart w skręcie... Pozdr Marcin
  14. Widzę ze przerabialiśmy to samo. Dwa sezony zmarnowałem aż w końcu zacząłem po prostu jeździć i nagle wszystko zaczęło wychodzić. Bo jest Pozdr Marcin
  15. To już chyba pytanie do administratora. Ja tą opcję mam od czasu ostatniej zmiany oprogramowania forum. Pozdr Marcin
  16. Ustawienia -> Informacje ogólne -> Sekcja Informacje o profilu -> pole Tytuł użytkownika Nie sądzę zebym miał jakies szczególne uprawnienia Pozdr Marcin
  17. Ja jestem tylko kiepskim narciarzem i być może dlatego nie widze żadnej korzyści z obciążania narty wewnętrznej. Widze tylko problemy ale pewnie tylko daltego, że brakuje mi umiejętności. Dlatego pytam- po co? Napisze ktoś, jakie odniosę korzyści? Pozdr Marcin
  18. A jazdę podstawową należy opanowac po ortodoksyjnemu. Po opanowaniu można jeździć na wewnętrznej, tyłem, z majtkami na głowie i jak tylko fantazja podpowie. Zresztą jak ktoś jeździ na odpowiednim poziomie, to się nie pyta czy ma obciążać czy nie. Co najwyżej zada sobie pytanie- a po co? No właśnie- po co? Rozumiem, że można ćwiczyć jazdę na wewnętrznej, bo po pierwsze czasem człowiek się musi w ten sposób wyratować a po drugie zawsze znajdza się jakieś osobniki płci przeciwnej, które na to polecą. Ale nie widze potrzeby specjalnego obciążania nogi wewnętrznej w skrecie podczas jazdy rekreacyjnej. Bo po co? Pozdr Marcin
  19. Nie chce tu dyskutowac dalej na temat szkodliwości, bo ortopedą nie jestem. A czynników jest o wiele za dużo, żeby sobie pisać co się nam wydaje. Ale z punktu widzenia nauki jazdy- jeśli początkujący narciarz chce dojść jak najszybciej do ładnej jazdy po przygotowanej trasie, powinien zapomnieć o obciążaniu narty wewnętrznej. Próba obciązania wewnętrznej prowadzi do walki z problemami spowodowanymi tylko i wyłącznie tymi próbami, więc po co to robić? Np jak płynnie pogłębiać skręt, obciążając jednocześnie nartę wewnętrzną? Pozdr Marcin
  20. <zazdrość> I dobrze ci tak </zazdrość>
  21. Ale po co? Jak komuś napiszesz że ma obciążac nartę wewnetrzną, to zacznie na niej stawać całym ciężarem, kombinować czy ją wysuwac czy nie wysuwać itd. Nie wspominając o problemach z równowaga i wynikającej z tego "drewnianej" jeździe. Same problemy. Obciążanie bardziej zgiętej nogi jest gorsze dla kolana. Zresztą, zrób półprzysiad i pełny przysiad na jednej nodze. Różnice poczujesz od razu Pozdr Marcin
  22. Bo teoria jest teorią a rzeczywistość rzeczywistością i te 0% nie wystepuje w naturze. W rzeczywistości zawsze jakieś obiążenie narty wewntrznej występuje, co skutkuje załączonym śladem- szczególnie na na świezym sztruksie. Nie ma co rozbijać g... na atomy Pozdr Marcin
  23. Każdy początkujący i średniozaawansowany, słuchając bzdur o obciążaniu wewnętrznej narty i próbując to robić, opóźnia swoja naukę do momentu aż zrozumie, że to bzdura właśnie. W jeździe rekreacyjnej, ta fantasmagoria nie przynosi żadnej korzyści a powoduje tylko szkody. Pozdr Marcin PS: Jest jedna sytuacja, gdy widze potrzebę jazdy z obu nóg- to krótki skręt w miękkim śniegu (wiosenne warunki)- ale wtedy obie nogi powinny być razem i byc mniej więcej tak samo ugięte. Wtedy faktycznie trzeba 50/50. Użytkownik bocian74 edytował ten post 17 kwiecień 2014 - 08:47
×
×
  • Dodaj nową pozycję...