Wujot
Members-
Liczba zawartości
2 858 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
24
Zawartość dodana przez Wujot
-
Zacznę od tego, że nienawidzę siłowni - kojarzy mi się z kałużami potu jakie zostawały po nas na każdym z urządzeń i wiecznym smrodem. Dla odmiany treningi w terenie, wcale nie mniej intensywny, wspominam jako coś prawie przyjemnego. Ale najważniejsze jest to, że na siłowni łatwo możemy trenować to co nie trzeba, "zapomnieć" o jakiejś grupie, rozwinąć nadmiernie inną. Narciarstwo jest aktywnością niezwykle dynamiczną, angażującą jednocześnie wielką ilość mięśni i stawów a od siły mięśni znacznie ważniejsza wydaje mi się koordynacja i propriocepcja. Popatrzcie sobie na jazdę w urozmaiconym (np muldami) stoku i spróbujcie porównać to ćwiczeń, jakiś przysiadów itd. Dlatego zestaw kss zlinkowany przez Wydaje mi się najwłaściwszą drogą - "zasymulujmy" choć trochę sytuację ze stoku pamiętając o czuciu głębokim i dynamice. Pokazany zestaw zbliża nas do narciarstwa a jego intensywność można dopasować do każdego. Warto poszukać jeszcze innych 'pomysłów" przygotowujących nas do złożoności sytuacji stokowych. Do głowy przychodzi mi jeszcze trikke (którego zresztą mam i swego czasu sporo używałem). To swoista maszyna karwingowa - niech Was nie zwiedzie "pozorna" lekkość jazdy - po godzinie można mieć serdecznie dość ale przyjemność przy jeździe jest naprawdę wielka - nieporównywalna do nudy siłowni. więcej na http://hpv.trikke-poland.pl/ Być może są jeszcze inne pomysły (np jazda na rowerze po górkach) przygotowujące nas lepiej, przyjemniej i bezpieczniej i bardziej całościowo do nart. Mając na uwadze, że siła i wytrzymałość to, moim zdaniem nie najważniejsze, aspekty przygotowana. Uważam, że należy połączyć dynamikę, propriocepcję, równowagę i złożoność ruchu z ćwiczeniami wytrzymałościowymi - u kss tę myśl widać i warto ją ewentualnie rozbudować. Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 28 listopad 2012 - 09:50
-
Organizujemy wyjazd do Bukovela- zapraszamy
Wujot odpowiedział metaal → na temat → Relacje z wyjazdów
Porównując z perspektywy np Wrocławia to pewnie Alpy wyglądają dużo sensowniej. Ale z Rzeszowa czy Przemyśla jest zupełnie inaczej - pewnie z 800 km bliżej. Co do standardu to nie odbiega on od Alp (poza dojazdową infrastrukturą komunikacyjną). Jak chcesz to przeczytaj sobie http://www.skiforum....7-Bukovel-Latem Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 05 listopad 2012 - 18:03 -
Zakup butów na allegro bez mierzenia, prośba o pomoc
Wujot odpowiedział piotrek88 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
1. 104 mm to szerokość stopy (buta) w najszerszym miejscu. Odrysuj stopę i zmierz. Buty robi się w szerokościach 95-106 mm. Powinna być dopasowana do stopy. Czym mniejsza tym mocniej obejmuje stopę. Przyjmuje się, że te o dużej szerokości to buty rekreacyjne a wąskie to sportowe ale oczywiście zależy to też od budowy stopy. Różne firmy stosują różne modele stopy o ile wiem są istotne różnice między europejczykami z południa i północy (nam bliżej do tych drugich) i dlatego statystycznie powinny lepiej nam pasować np buty austriackie jak włoskie. Ale każda firma ma różne serie butów i podaje ich parametry. Zmierz stopę i szukaj w okolicy uzyskanego wyniku. 2. Wysokości podbicia chyba nie podają można znaleźć czasem informacje o danej serii - ma to związek z przyjętym modelem stopy o czym już pisałem. Wysokość buta to ważna sprawa - czym wyższy tym lepiej pod warunkiem, że masz normalną budowę łydki. 3. Szerokość rzepa to szerokość rzepa! Jest nad klamrami stabilizując język. Informacja mało istotna. Pozdro Wiesiek -
Wiele "narciarek" narzeka na noszenie nart - jeśli się jeździ gondolkami to może być go dużo. Nie zawsze parkuje się też blisko wyciągu. A ponad kilogramowa różnica to sporo. I delikatniejsze Panie to odczują. Co do wagi samych desek i korzyści wynikających z solidnych (ciężkich) desek to temat do oddzielnej dyskusji. Po jednej stronie jest niewątpliwa większa wytrzymałość i lepsze tłumienie drgań przy dużej prędkości a po drugiej możliwość łatwego obracania desek, podskoczenia. Nie przez przypadek obserwujemy wysyp desek na drewnie paulowni. Ja osobiście wolę narty lżejsze i a przez to bardziej manewrowe. Moim zdaniem jest tutaj podobnie jak w rowerze - najbardziej sensowne jest oszczędzanie na masie rotującej. Kilogram różnicy razy ramię powiedzmy 0.6 m daje konkretną różnicę. Dlatego powtarzanie obiegowej opinii "narty ciężkie to dobre narty" należy uzupełnić stwierdzeniem dla kogo i dlaczego. Temat można "pociągnąć" na wiązania i buty narciarskie - tutaj do zaoszczędzenia są kolejne kilogramy - czasem bez szkody dla jakości zestawu. Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 31 październik 2012 - 15:59
-
A ile ważysz??? (później już będzie tylko pytanie o numer tel) Jak na "kobiecą" nartę 6,3 kg to sporo, dodać do tego buty - 5 kg to może być spora część Twojej wagi. Jeśli nie jesteś "solidną" i wysportowaną dziewczyną to bym się zastanowił. Narty sporo się nosi - argument z bardzo solidnymi wiązaniami raczej nie jest przekonujący bo każde wiązania zjazdowe musi być bezpieczne, nawet jak jest lżejsze. Pozdro Wiesiek
-
Dotyczy to jazdy ciętej. W jeździe równoległej lepsza jest lżejsza narta, podobnie w powietrzu (np podczas obskoku), na muldach też lepsza lżejsza. Do noszenia takoż. Ja wolę, w miarę możliwości, lżejsze! Pozdro Wiesiek
-
Maćku! Przede wszystkim to "przydałoby" się egzekwowanie normatywów miejsca na jednego narciarza a nawet ich kolejne podwyższenie. Naprawdę wystarczyłaby jedna inspekcja kontrolerów sprawdzających zagęszczenie na stoku. Jeśli przekracza normatyw - solidny mandat. Do policji na stoku mam ambiwalentne uczucia - wolałbym aby zajmowała się wykrywaniem przestępców a nie "prewencyjną" działalnością w miejscu gdzie ich raczej w praktyce nie ma. Jeśli zaś sytuacja na polskich stokach jest aż tak zła jak opisujesz to wprowadzenie monitoringu i zapisu filmowego byłoby o wiele skuteczniejsze. aż dziwię się, że nikt tego dotąd nie zrobił. Pozdro Wiesiek
-
Człowiek tylko na parę dni na narty pojechał a tu takie fantastyczne opowieści - rewelka. Przypominam (i proszę), że raczej w tym wątku nie oceniamy i komentujemy zaistniałych sytuacji. Pamiętajmy, że nasi bohaterowie sami stawili się w konfesjonale więc: - wybaczenie się im należy - a poza tym może być tak "ty mnie nie naciskaj bo się zamknę w sobie" A my oprócz świetnej zabawy jaką tu mamy czegoś nauczyć się też możemy. Ponieważ wszystkie opowieści są sprzed xxx lat to moja będzie z niedzieli - ostatniej! W sobotę i niedzielę na Pitztalu spadło sporo świeżego śniegu a jeszcze dodatkowo można było potestować "za darmola" narty m.in. Scotta, K2, Blizzarda i jeszcze parę innych. Więc z JurkiemByd ujeżdżaliśmy wszystkie szerokie modele Scotta. Na koniec pożyczyłem długiego i prawie 120 mm szerokiego pod stopą Mega Dosera - jak się dowiedziałem nartę do szybkiej jazdy w puchu. No skora narta jest do szybkiej jazdy to trudno! Wybrałem zjazd pod lewą gondolką - spod ostatniego słupa - żlebikiem do dość stromego kociołka. Więc pełna rura - jadę łagodnym łukiem pełny speed jak w filmach. Robi wrażenie. Na dole coś mnie miotnęło ale się utrzymałem. Więc jadę drugi raz - tym razem w lejku kotła zaliczam efektowne hamowanie twarzą. Zbieram (odkopuję) cały sprzęt przy okazji myśląc ile kosztuje zgubienie testowej narty. Zastanawiam co się stało??? I postanawiam to sprawdzić. Do trzech razy sztuka! Więc znów pełna pyta i... lądowanie - tym razem było o wiele efektowniejsze. Robię salto do przodu, odbijam się od śniegu drugie wysoko w powietrzu, chyba z śrubą. Ląduje na kolanach i trochę oszołomiony. Znów odkopuję sprzęt ale teraz chyba wiem co było przyczyną. Przy dużej prędkości "wprasowało" mnie na wypłaszczeniu w podłoże a, że śniegu nie było zbyt dużo to narty zahaczyły o "starą" warstwę. Uznaję, ze wrażeń "na razie" mi wystarczy i bogatszy o jedno doświadczenie zmieniam miejscówkę. Pozdro Wiesiek
-
Def 1. (dla Polaków) Dobry narciarz to ten lepszy ode mnie def 2. (dla forumowiczów) Dobry narciarz to taki jak ja. Ale bardzo dobry narciarz to ten trochę lepszy Pozdro Wiesiek
-
W "świętobliwym" wątku o wypadkach narciarskich doradzamy jak "przeżyć' na stoku. Można odnieść tam wrażenie, że rozsądek zawsze nam towarzyszy(ł) i nigdy niczego głupiego na nartach nie zrobiliśmy. Tymczasem... nie do końca tak było i może właśnie dlatego staramy się zaoszczędzić tego innym. Zapraszam więc do narciarskiej spowiedzi - może opowiecie o sytuacjach które zmieniły Wasze spojrzenie na nartowanie. Oczywiście w swoim ekshibicjoniźmie musicie rozważyć czy nie legnie w gruzach Wasza "narciarska" legenda - co powiedzieć, a co nie - powinniście starannie przemyśleć! Jako prowokator jako pierwszy ściągam gatki i hejże do zimowego potoku. Zawsze lubiłem szybko jeździć - pierwszy sygnał ostrzegawczy był w Praz Sur Arly. Jest tam fantastyczna czerwona trasa - szeroka i bardzo szybka. Na końcu tej pięknej polany jest las i trzeba wjechać w wąską drogę trawersującą zbocze, z lewej skałka pod spodem stromy las i skały. Był styczeń, wcześnie rano i totalnie pusto - przejechałem się dość szybko rekonesansowa. Drugi zjazd (dalej nikogo) miał pokazać ile da się wycisnąć ze stoku. Jadę ile Bozia dała, koniec polany zbliża się w zastraszającym tempie. I nagle nachodzi mnie refleksja - wąska coś ta dróżka nad przepaścią a ja coś za szybko jadę. Zahamować już nie zdążę. I po raz pierwszy w życiu doznaję "widzenia tunelowego". Dróżka powiększa się jak w zoomie aparatu, znika wszystko dookoła. Wbijam dolną nogę w stok z rozpaczliwą siłą i wpadam na trawers. Drugi sygnał ostrzegawczy dostałem w Arabbie. Jest tam czarna trasa (od gondoli i wagonika). Postanowiliśmy ją zrobić czysto na krawędzi z góry na dół. Przejechaliśmy rekonesansowo całość. Jest twardo, równo i pusto. Odczekujemy dłuższy czas na górze aby nikt nam nie przeszkadzał - i jazda. Grzejemy równo, na ściance, która tam jest, mam prędkość kosmiczną i nagle na wypłaszczeniu przed sobą znów doznaję widzenia tunelowego - dostrzegam sporo przed sobą uskok od ratraka - taki stopień 5-10 cm. I już tylko to widzę. Szans na manewr ominięcia nie mam żadnych - zbyt duża prędkość. Jadę i kombinuję co tu zrobić? A wierzcie mi czas niesamowicie zwolnił. Zdążyłem pomyśleć, że jestem idiotą, że tego nie zauważyłem wcześniej, że jak się wywalę to szpital murowany a jak trafię na drzewo obok trasy to trumna i co pomyśli żona. Więc dalej kombinuję co tu zrobić - i postanawiam nic nie robić ale maksymalnie miękko przejechać ten uskok - i rozluźniam mięśnie ud aby połknąć nierówność. Rozkładam ciężar na dwie nogi - jak mi wypnie jedna narta to spróbuję utrzymać się na drugiej. Przejeżdżam bez problemu. Ale coś się zmienia - zrozumiałem, że w końcu jadąc coraz szybciej może mi się nie udać. I przestało mnie to bawić. i pewnie trzeciego razu nie będzie... Inne zdarzenie miałem W Espace Killy. Było to w maju a mnie już zaczęło już kusić off piste. Jeździliśmy więc wpierw po Fornecie a później Grand Motte. Zrobiliśmy tam parę zjazdów między szczelinami i "został" nam ten najtrudniejszy - najbliżej wagonika między potężnymi szczelinami brzeżnymi lodowca a skałami. Nikt tam nie jeździł ale ślady były. Starannie rozeznaliśmy teren z dołu i wagonika zapamiętując konfigurację terenu. Przed zjazdem mojego kumpla dopadła s... mnie rozbolał brzuch ale... nie pękamy. Spokojnie dojeżdżamy do krytycznego przełamania. i aż mnie zatyka - tak jest stromo (pewnie z 55 stopni). Rozglądamy się - na dole na niewielkiej buli zatrzymali się narciarze i gapią się na nas.No super... Przez chwilę myślę czy nie zawrócić albo wezwać pomocy - ale siary nie będziemy przecież robić. Więc trzy oddechy, pochylić się do przodu i jazda. Jest mocno dyskomfortowo - gdzie k... są te szczeliny, w ogóle ich nie widać! Trzymam się więc jak najbliżej skał. Oczywiście po paru skrętach rozluźniamy się i robi się przyjemnie. Dojeżdżamy do wspomnianego kopca. zatrzymujemy się aby obejrzeć zjazd - z reguły nie wygląda to już wtedy jakoś ekstremalnie. Patrzymy na zjazd i sobie głęboko w oczy i z niedowierzaniem mówię: - my to zrobiliśmy??? No to jesteśmy nieźle porąbani... I odechciało nam się jakoś dalszej jazdy w tym miejscu. Zapraszam innych ekshibicionistów do wynurzeń! Pozdro Wiesiek
-
Romku! W kwestii Avivy poszło na prv. Jak wrócę z nart to uaktualnię. Ale na początku wątka nie da się tego zrobić bo nie ma już możliwości edycji. Pozdro Wiesiek
-
Pozwoliłem sobie to wyboldować - to taka oczywista nieoczywistośćPozdroWiesiek
-
"Obywatel Kane" z 1946 r ma jeszcze lepszą technikę zdjęciową nie mówiąc o montażu. Moim zdaniem to po prostu rzetelna robota. Dobra taśma 35 mm, doskonale wybrane położenie kamery, głębokie, dobrze ustawione kompendium. Oczywiście dużo czasu na realizację - nie dwa dni. Obróbka pewnie w miękko pracującym wywoływaczu (typu glicyna). Być może usunięto jakieś rysy podczas przegrywania. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że w kinie z taśmy projekcyjnej ten film wyglądał lepiej jak teraz oglądamy go na komputerze.PozdroWiesiek
-
No realizacja rewelka - świetne kadry, montaż, rytm, światło i tonalność. Ale najlepsze, że niesamowicie poglądowy - technikę doskonale widać. Na mnie największe wrażenie wywarła technika skrętu z 4.40 trzeciego filmu - jazda równoległa - poszerzenie do pługu z "odkręceniem" bioder i barków, krótkie wsparcie na dolnej narcie i mocny rotowany już równoległy skręt ciągnięty biodrami i barkiem. Mnie się to skojarzyło z przedskrętem w antycypacji. Trzeba koniecznie spróbować! Zastanawiający prawie całkowity brak telemarku w filmie - tylko w lądowaniu po skokach (i nawet nie u wszystkich). Może zbyt mecząca technika - szczególnie z ciężkim plecakiem aby ją wojsko propagowało??? Na końcu jazda w urozmaiconym terenie na "miękkich" przecież wiązaniach - czapki z głów. Mario wygrzebałeś prawdziwą perłę! dzięki Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 09 październik 2012 - 08:52
-
Slawsko na Ukrainie? Podobno bardziej dziko niz w Bukovelu
Wujot odpowiedział Toro → na temat → Wyjazdy / Szukam ludzi
To zdecydowanie polecam Czarnohorę - najwyższe pasmo Karpat Ukraińskich. Góry już konkretne >2000 m npm. Baza noclegowa prawie żadna, przestrzenie naprawdę spore. Jeszcze dziksze są Gorgany. Pozdro Wiesiek -
Slawsko na Ukrainie? Podobno bardziej dziko niz w Bukovelu
Wujot odpowiedział Toro → na temat → Wyjazdy / Szukam ludzi
Warto zajrzeć na stronę: http://www.skiukrain...s/slavsko.shtml kliknąć na mapkę map of Trostian ski runs To maleńki ośrodek - praktycznie cztery krótkie ok 1 km urządzenia wyciągowe (podejrzewam, że orczyki). Oczywiście być może "dodatkowe" atrakcje mogą być magnesem uzasadniającym wyjazd ale narciarsko delikatnie mówiąc rewelacyjnie nie jest... Pozdro Wiesiek -
Pytanie czy forum (czyli my wszyscy) ma obowiązek komukolwiek coś doradzać. Ogólnie sytuacja jest debilna bo przychodzą tu ludzie i pierwsze i jedyne co wnoszą to pytanie - jaką slalomkę kupić ? Czy ktoś z Was czuje się naprawdę na siłach doradzać?? Dlatego zresztą popełniłem kiedyś podpięty temat - żeby więcej się tym nie zajmować. Za to w OT które nam się pojawiają często są naprawdę fajne a przynajmniej zabawne wątki. Jeśli ktoś truje nam tyłek debilnymi pytaniami typu "narta na cały dzień" to oprócz ewentualnych konkretów musi ścierpieć lekko złośliwe komentarze, rady w bok a nawet całkowicie poboczne dygresje. a jak mu się nie podoba to przecież może pójść gdzieś indziej! Dla mnie wartością forum nie jest kącik poradczy (szczególnie dla początkujących) ale raczej swoisty czat maniaków narciarskich. Przedpole do wspólnych wyjazdów. Miejsce gdzie czasem można porozmawiać o istotniejszych tematach. Po naszych dyskusjach wiem z kim wytrzymam na wyjeździe a kogo unikać. A nawet nabrałem ochoty aby co niektórych poznać w realu, nawet niekoniecznie na nartach. Czyli nie mam tutaj żadnych obowiązków to nie praca! Ale pogadać nawet na tematy makroekonomiczne z nartami w tle - zawsze chętnie. Mitek! Twoją deklarację musimy podpiąć gdzieś na górze, bo inaczej za pół roku nowo wchodzący nie będą wiedzieli, że nie doradzasz!!! Pozdro Wiesiek Czy Wam też muli tę stronę, że cholera bierze??? Użytkownik Wujot edytował ten post 19 wrzesień 2012 - 11:38
-
Coś czuję, że znów Cię powieziemy... pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 14 wrzesień 2012 - 15:01
-
To już za miesiąc! Czuję się wyposzczony - przeżyję nawet te 3 lodowce (na rozgrzewkę). Czuję coś, że to będzie "ostry" sezon. Pozdro Wiesiek
-
No to kolejna świetna informacja - bardzo tego Ischgl brakowało! Widać, że "wojna karnetowa" trwa bo JurekByd napisał do mnie, że SSSC dla odmiany powiększył się o Krippenstein!!! Co nas oczywiście zelektryzowało. Może byś jeszcze zasugerował Austriakom zniżki na zakupy grupowe sezonówek choćby tylko dla Polaków??? pozdro Wiesiek W ogóle świetnie to polepszyło logistykę wyjazdów: - Gurgl (sob/nie) Soelden (pon/wto) pewnie 2x w sezonie - Kappl i Ischgl jw 2 bardzo fajnie składające się "nowe" wyjazdy i tradycyjnie - Nauders, SFL - Zillertal - chciałbym też 2x w sezonie - Kutzbuhel ,i Skiwelt - Hochzeiger i Kuhtai - niedoceniane a znakomite no i na początku i końcu lodowce - Tux - Stubai pewnie 2x - Pitztal A gdzieś po drodze KONIECZNIE Axamer Lizum Qrde - krótki ten sezon i gdzie powtórka St Anton??? Drogi Jurku pomyśl coś jak to upchnąć... Użytkownik Wujot edytował ten post 30 sierpień 2012 - 21:39
-
Bartku! Może rzeczywiście po sezonie w tym strasznym, mglistym Tyrolu jeszcze bardziej docenisz Włochy. Szukając jednak choć maleńkich plusików - może nieznaczną rekompensatą będzie jednak liczne skiforumowe towarzystwo??? Co do kliometrażu tu i tam - podyskutujemy o tym przy piwie... Pozdro Wiesiek
-
Bartek! Ekonomicznie patrząc to 10 tygodni różnicy - c.a 5 wyjazdów po 140 E każdy. Czyli tyle ile sezonówka... Odchyleniu włoskiemu mówimy więc nie! Pozdro Wiesiek
-
:D:D jesteś nie do za....nia Pozdro Wiesiek
-
Jarku! Ale szok - wzruszyłeś mnie - nawet nie wiedziałem, że mam taką piękną pamiątkę! Poproszę oczywiście, przy okazji, o fotę w pełnej jakości. Wielkie dzięki. Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 22 sierpień 2012 - 23:04
-
No oczywiście ewentualne wejście Soelden to bardzo dobra informacja (zresztą spekulacje w tej materii już jakiś czas trwają) i to jest istotne "wzmocnienie" karnetu TSC. Wszystkie te trzy miejscówki mają też poważną wadę - to top liga i są bardzo popularne. Ischgl zapamiętałem przez absurdalny wprost tłok na Idalpie ale "czerwona" część przy Samnau i zjazd do Samnau - rewelka (gdyby nie końcówka na kijach). A w St. Anton mimo fatalnej pogody po prostu zakochaliśmy się - potencjał przytrasowy jest wielki i mam nadzieję, że mimo sezonówek zajrzymy też i tam... Pozdro Wiesiek