Skocz do zawartości

Wujot

Members
  • Liczba zawartości

    2 858
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Wujot

    Aparat fotograficzny -jaki?

    No to te fotki raczej zniechęcają... Ale wszystko zależy od celu - jeśli to ma być dla "utrwalenia" chwili to kompakt czy nokia są OK. Bezlusterkowce gdy waga i rozmiar mają wielkie znaczenie ale nie chcemy rezygnować z możliwości zrobienia dużego powiększenia. Dla mnie podstawowe kwestie to wyrzucenie przycisków na korpus i sposób celowania (np. wspomniany Nex 6 ma celownik hybrydowy), przy ruchu i w warunkach mocnego oświetlenia ścianka z wyświetlaczem to porażka. Istotna jest też prędkość działania, zrzut fot na kartę (bufor) i obowiązkowo RAW. Także tzw dynamika (czyli użyteczny odcinek naświetleń) w pejzażu jest bardzo ważny. Tutaj Sony też wypada doskonale (choć chyba teraz to już wszyscy to polepszyli). Zresztą w części sprzętu matryce są te same (np Nikon kupuje u Sony). Czyli tel traktowałbym awaryjnie. Pozdro Wiesiek
  2. Wujot

    Aparat fotograficzny -jaki?

    Te aparaty są nazywane bezlusterkowcami bo na bazie matryc (DX) z lustrzanek buduje się możliwie kompaktowy model. Wszyscy liczący się producenci już to mają. Zdecydowanie najgorsze recenzje użytkowników mają produkty Nikona (Nikon 1 coś tam) i Canona (EOS M) - pewnie dlatego, że bezpośrednio uderza to w ich lustrzanki gdzie te firmy mają bardzo mocną pozycję i aparaty te są rzeczywiście słabsze od konkurencji. Liderem sprzedaży jest Olympus (Olympus PEN E-PL3,) i Sony (Nex 5N), trzeci jest Panasonic (Lumix DMC GP5) inne popularne modele to Pentax Q 10, Samsung NX 100, Samsung NX 300, Olympus PEN E-P5, Historycznie należałoby jeszcze odnotować Sigmę DP1 i DP10 (stały obiektyw, matryca Foveon) Ja wybrałem kiedyś SONY Nex3 mając przekonanie, że słaba oferta optyki zostanie polepszona. I tak się już stało. Model Nex-6 z 16-50 mm to świetny aparat gdzie relacja cena/jakość jest jeszcze akceptowalna - choć jest ona ciągle bardzo wysoka - 3400 zł. Dla ambitnego narciarza-fotografa to wymarzony sprzęt (pod warunkiem, że nie koncentruje się na ujęciach z zawodów - bo wtedy zdecydowanie za krótki). Ale warto przyjrzeć się też ofercie Samsunga, Olympusa czy Panasa. Pozdro Wiesiek
  3. Wujot

    Aparat fotograficzny -jaki?

    Bo zachodzi tu podobna sytuacja jakby ktoś napisał: - chce kupić fajne narty, na różne warunki - które snowblady mi polecacie??? Kompakt ma 10x mniejszą matrycę od półklatkowców. Teoretyczna maksymalna jakość optyczna (wyliczona wg prawa Abbego) to 8 MPX (i to dla przysłony f2!). Czyli rzeczywiste "optyczne" 4 MPX to absolutna góra dla kompaktów - pakowanie matryc o wyższych rozdzielczościach odbywa się więc kosztem zwiększenia szumów oraz... zmniejszeniem efektywnej powierzchni matrycy (bo gdzieś trzeba upchnąć sterowanie). Z definicji to sprzęt gdzie postawiono na miniaturyzację kosztem jakości. Jeśli komuś zależy na jakości to klasa EVIL - nie tak wiele większa od kompaktów daje nieporównywalną jakość. Używany Sony Nex -3 kosztuje 800 zł, nowy z miniaturowym zoomem 16-50 mm niestety 3x przekracza podany budżet. Ale jest 10x lepszy (jakość obrazu, prędkość). Oprócz Sony są jeszcze inne EVIL-e. Pozdro Wiesiek
  4. Warto jeszcze odnieść się do tego " Zwycięzcy ISPO BRANDNEW Awards 2012 Kategoria Sprzęt Zimowy - Hardware Winter: Free Motion Ten but przetestowany został już przez damską reprezentację narciarską Austrii. Testy nasunęły jeden wniosek: to działa. Raport z testów przeprowadzonych przez doświadczone narciarki był brany pod uwagę przy dokonywaniu oceny produktów i wpłynął bez wątpienia na decyzję jury. W przypadku zwycięzcy w kategorii Sprzęt Zimowy szczególnie ważne jest, aby produkt sprawdził się także w praktyce. Austriacka firma Free Motion prezenuje nam za pośrednictwem tego buta najnowszą technologię. Miękki but w twardej skorupie Exo Frame, dzięki czemu jest on bardzo wygodny, ale jednocześnie umożliwia agresywny sposób jazdy - wyjaśnia Nico Kuhner, manager ds. produktu Hardlines w sieci SportScheck." Cytat jest z http://4outdoor.pl/n...ards-2012-filmy Pozdro Wiesiek Nawiasem mówiąc temat jest ciekawy - nasz werdykt był następujący - bardzo ciekawy i wygodny but ale byśmy go nie kupili. Choć zasadniczy powód tej decyzji jest dość zaskakujący.
  5. Jakbyś wyszedł poza boisko to byś spotkał - Dynafit TLT 5, Dynafit DY.NA., Scarpa F1 - wszystko to bardzo znane i bardzo popularne konstrukcje. A trójklamrowych jest już bardzo dużo. Co do regulowanej sztywności buta to także mam odmienne zdanie. Jeśli komuś uda się to skutecznie rozwiązać i jednym przełącznikiem będę mógł mieć but miękki lub sztywny (80-130) to uznam to za duży plus wart zastanowienia przy zakupie. Wracając jednak do tematu - aby nie było, że opowiadam o butach dla zawodników i narciarzy wysokogórskich czy nowinkach nagrodzonych na targach. Tutaj http://www.tirolski....juniorskie.html znajdziesz dwuklamrowe i trzyklamrowe buty juniorskie (bo jak rozumiem młoda dama powoli łapie się na to pojęcie). Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 23 maj 2013 - 22:13
  6. Ilość klamer nie jest wyznacznikiem klasy buta. Być może najprościej jest pójść utartym torem i zrobić cztery (może dlatego, że wszyscy uważają, że tak musi być - coś na zasadzie kupowania SL). Jest cała masa świetnych "dorosłych" konstrukcji 3 klamrowych, dwuklamrowych a także nieliczne jednoklamrowe (np Alien Scarpy). Tutaj wklejam link do foto butów, które, ze zdumieniem, przymierzała nasza liczna skiforumowa ekipa: http://www.google.pl...9QEwAQ&dur=3872 Jedna szeroka klamra i BOA do tego regulowany flex. Niesamowicie wygodne w opinii wszystkich. Szukałbym więc butów dobrze dopasowanych, niekoniecznie bardzo sztywnych. Jeśli będą miały trzy klamry a będą dobre to bierz. Pozdro Wiesiek
  7. "wąskość" ma kluczowe znaczenie - to nie przez przypadek biegówki mają 45 mm a śladówki 50 +. Im narta węższa tym mniejszy opór przy chodzeniu, gorzej się jeździ (ale jak ktoś potrafi to daje radę). Przy dłuższych podejściach przedział między 70-80 mm wydaje mi się optymalny, podobny dylemat jest z foką - taliowana lepiej trzyma ale znacząco gorzej się chodzi jak na prostej. Zastanawiając się nad tym przyjąłem następujące rozwiązania: - maksymalnie lekki zestaw pod kątem długich wypraw i Karkonoszy 70 mm, 167 cm, foka prosta 65 mm (w przyszłości też talowana, wąska foka będzie też zapasowa - absolutnie konieczna) - szersza narta z talowaną foką na krótsze i bardziej narciarskie cele 88 mm, 177 cm Do obydwu nart "wspólne" wiązanie Vertical ST - zainstalowałem inserty i mogę je przekładać. Takie rozwiązanie jest ekonomiczne bo wiązanie kosztuje zdecydowanie więcej jak reszta (wiązanie 1200 zł, narty 300-500 zł, foki 200-300zł, noże 150 zł, dodatkowo inserty 100 zł). Czyli za 800 zł można mieć "dodatkową" parę. Życie pokaże, które zestaw uznam za przydatniejszy ale chyba lepiej inwestować w umiejętności jak szerokość... Oczywiście przy freeride sensownie jest iść w szerokość. Pozdro Wiesiek
  8. Buty mają przeważnie kąt pochylenia cholewki około 18 stopni. Są modele, z reguły topowe z regulacją, np Factory BD w zakresie - 14-22 stopnie. Dla mnie eksperymenty z pochylaniem cholewki dały wynik zaskakujący - jak przestawiłem je sobie agresywnie na 22 stopnie to zacząłem jeździć z sylwetką mocno cofniętą do tyłu tak jakbym chciał skompensować to pochylenie. Dla odmiany w butach 14 stopni (turowe TLT5) sylwetkę mam przesuniętą do przodu. Więc nie wiem czy butami można wymusić korektę sylwetki. Do tego przy agresywniejszym kącie potrzebowałem 2-3 dni na adaptację mięśni do nowej pozycji. Jednak warto poeksperymentować - nie ma najmniejszej potrzeby zakupu nowych butów bo możesz sam sobie popróbować z pochyleniem do przodu poprzez wstawienie klina między botek a cholewkę. Sprawdź jak "młodej" wychodzą przysiady w butach - to może być pewne wskazanie czy kąt pochylenia jest prawidłowy. Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 19 maj 2013 - 16:48
  9. Dzień 5 - Silvrettahorn Początkowo nie mieliśmy jej w planie ale siedząc na tarasie doszliśmy do wniosku, że czemu nie? Więc oprócz transferu do szwajcarskiej Silvrettahütte (2341 m) postanawiamy wejść na tytułowy, choć wcale nie najwyższy (3244 m), szczyt grupy. Podejście dobrze znamy bo szliśmy tędy przecież wczoraj. Nie napisałem wcześniej, że wejście na lodowiec Ochsentaler Gletcher, przez który prowadzą liczne drogi, jest dość wredne. Idzie się cały czas długimi i stromymi trawersami a ewentualny upadek może skończyć się w przepastnych szczelinach o których Darek powiedział: - popatrzyłem się tam tylko raz a później już tylko przed narty. Wędrując po górach bardzo często widzieliśmy jeziora. Wiele z nich wyglądało na twory działalności człowieka. Dopiero jednak ten rysunek uzmysłowił mi jak bardzo skomplikowany system energetyczny został zbudowany w tych górach. Woda z poszczególnych dolin płynie często wykutymi w skałach syfonami łącząc się i wpadając do jezior. Dalej jest kierowana do siłowni. Spady mają po kilkaset metrów! Piękny system, zero zanieczyszczeń olbrzymia elastyczność podaży mocy - podziw bierze. Pozdro Wiesiek Załączone miniatury Użytkownik Wujot edytował ten post 02 maj 2013 - 12:49
  10. Ukoronowaniem mojego sezonu narciarskiego w tym roku miał się stać tygodniowy (20-27.04) trawers masywu Silvretty. Region ten znany jest także "normalnym" narciarzom z takich stacji jak Ischgl (ale nie Samnaun!), Kappl czy Galtur. I właśnie ta ostatnia miejscowość stała się punktem startowym a jednocześnie metą naszej wyprawy. Sam masyw to jeden z fragmentów głównej grani Wschodnich Alp Centralnych, należy do Austrii i Szwajcarii. Tygodniowy pobyt pozwala tylko na pobieżne zaznajomienie się z tym regionem. 11 schronisk (6 austriackich) daje doskonałą bazę wypadową - większość celów odległa jest o parę godzin drogi. Zaplanowaliśmy noclegi w 4 schroniskach tak aby choć czasem chodzić kapkę lżej (o szturm żarcie, zapasowe ciuchy, higienę) Przygotowania Ponieważ o plecaku narciarza wysokogórskiego pisałem już w zeszłym roku http://www.skiforum....Alpy-Otztalskie to nie będę się specjalnie rozwodził. Udało mi się wymienić stalowe raki na bardzo lekkie amelinowe Campa - zaoszczędziłem 400 g, polary zastąpiłem kurtką puchową (też do przodu). Nie udało mi się wymienić uprzęży bo kiedy po tygodniu analizy zdecydowałem się na skialpinistyczną Roca Muk (160 g) to zabrakło mojego rozmiaru, więc zabrałem starą (450 g), wymiana dość ciężkiego czekana też czeka na lepsze czasy. Resztę szpeju miałem najlżejszą jak się dało - Micro Traxion, tibloc, bloczek awaryjny (40 g), dwie śruby lodowe z tytanu, 2 pętle i 2 pętle z taśmy i 3 karabinki. Sporą rewolucję przeszły narty - nabyłem Triale Hagana (167 cm, 70 mm pod stopą), wiązania Verticale i do tego prosta foka 65 mm. Czyli bardzo lekko. Dlaczego tak się rozwodzę nad wagą? Ano przeczytałem, że każdy kilogram powyżej 10 kg na plecach to spadek sprawności narciarza o 10%. I zgadza się to nieźle z moimi odczuciami - do 7 kg praktycznie plecak mi nie przeszkadza a 14 kg grzmot jest już "kamieniem" w jeździe (bo do chodzenia to może być). I mniej więcej tyle na początku wyjazdu ważyły spakowane nasze plecaki. Ponieważ uprzęże i szpej zakładaliśmy na siebie to w praktyce do zjazdu było 10-12 kg (w zależności od tego kto woził linę i ile płynów zabraliśmy). Obsuwa Do Galtur dotarliśmy bardzo dobrze koło 14.00, już po drodze wiedzieliśmy, że jest 3-ka a do tego było ciepło. Austriacy odradzili nam pchanie się do schroniska co zresztą z opisu trasy wynikało. Przenocowaliśmy w pobliskim pensjonacie za "jedyne" 40 E - tyle dobrego, że z śniadaniem o 5.00 nie było problemów. Dzień 1- nadrabiamy zaległości Lekko po 18.00 jesteśmy na tarasie - wychodzą "nasze" Słowaczki i bardziej stwierdzają jak pytają: - priniosu wam 5 piwo Nie odmawiamy, później obiad w austriackim normatywie (czyli porcja jak dla górnika dołowego) a jeszcze dziewczyny serwują dokładki. wszystko zjadamy. Statystyki wygladają nieźle, w 10 godzin robimy 1700 m w pionie i 25 km w poziomie (podejścia i zjazdy). Uff - jeszcze czekają mnie trzy dni postaram się to w tym tygodniu uzupełnić... Pozdro Wiesiek Załączone miniatury Użytkownik Wujot edytował ten post 29 kwiecień 2013 - 14:02
  11. 1. Narciarz zjazdowy. Podstawa to prawidłowy dobór ciuchów - na pograniczu niedogrzania. Gdy narciarz się nie poci nie ma problemu z wilgocią. Precyzyjne "doregulowanie" to oprócz wspomnianych przez sese suwaków, kominiarka, maska, czapka, drugie rękawiczki i ewentualnie wymienna trzecia warstwa (jestem zdecydowanym zwolennikiem dwóch). Kurtka i spodnie to dość lekki SS pod spód bielizna. Jak robi się zimno to dogrzewam głowę i ręce. Dodatkowe ciuchy zajmują bardzo mało miejsca - kominiarkę mam w roli szalika, lekkie rękawice w kieszeni, czapkę (i lekką trzecią warstwę) w plecaku, jest jeszcze kaptur. Większym problemem jest regulacja temperatury dolnej partii ciała (a szczególnie stóp). Jeśli chodzi o spodnie to wszyłem dodatkowe ocieplenie na kolana (tylko z przodu) a stopy dogrzewam poruszając palcami. 2. Skitury, skialpinizm. Ponieważ w górach przebywam czasem (jako narciarz skiturowy) kilkanaście godzin dziennie (nocnie) przez tydzień i w temperaturach od -20 do + 25 stopni C to zagadnienie sensownego zestawienia ciuchów (razem z awaryjnymi) uważam za rzecz niezwykle ważną. Plecak zapewnia tutaj bezpieczeństwo - w porównaniu z pkt 1. różnice są następujące warstwa zewnętrzna (noszona tylko podczas silnego wiatru i mrozu lub deszczu) to ultralekka kurtka z eVentu (której byłoby mi szkoda na zwykłe narty), spodnie "trekingowe" z nylonu wzmacniane kevlarem i bluza rowerowa to podstawowy zestaw (czyli jedna warstwa!). W plecaku - sweter puchowy, kalesony, grube rękawice i ogrzewacze chemiczne do stóp, spodnie zewnętrzne - grubsze i z membraną. Pod ręką wspomniane wyżej "drobiazgi dogrzewające". 3. Odpowiadając na tytułowe pytanie. Nadbudowa i bełkot marketingowy producentów ciuchów jest dokładnie taki sam jak np producentów nart. O ile jednak takie bądź inne narty nie mają zasadniczego wpływu na jazdę (bo zjadę wszędzie na wszystkim podobnie) to źle dobrane ciuchy decydują o naszym bezpieczeństwie (oczywiście nie dotyczy to narciarza wyciągowego). Obiektywnie rzecz biorąc uważam, że jest nieporównywalnie większy postęp w "ciuchologii" jak w nartach - gdzie wymyślono w ciągu 20 lat jedynie zmiany geometryczne (reszta to nawet regres). pozdro Wiesiek
  12. Jarku wchodzimy na dość delikatne bo polityczno-światopoglądowe kwestie. Ja np uważam, że głupotą jest mieć firmy które są synekurami dla różnego pokroju nieudaczników i kolesiów. Gdybyśmy sprzedali np nasze "narodowe dziedzictwo" takie jak PKP czy Poczta Polska to może bym jeździł schludnymi pociągami i nie musiał wydawać pieniędzy na przesyłki kurierskie. W dodatku mielibyśmy pieniądze z sprzedaży zamiast notorycznego deficytu. Ale o tym może pogadamy przy piwie - kiedyś. A co do nart - właśnie wróciłem z trawersu Silvretty (tydzień), oglądam foty i piszę relację aby narciarstwo wysokogórskie propagować. Może jeszcze coś wymyślę - myślę o jakiś zjazdach w Tatrach (Rysy) ale wpierw muszę ogarnąć sprawy zawodowe. Na Deep Purple zostajecie??? Pozdro Wiesiek
  13. Jarku popatrz na to inaczej - można sprzedać kiepsko albo dobrze. Za uzyskaną kasę można coś kupić też dobrze lub kiepsko. Na przykład firmę w innym kraju. Więc sam fakt sprzedawania lub nie sprzedawania trudno oceniać nie znając bilansu. Zupełnie jak w domu - masz zdezelowaną komodę a jest na nią oferent - może warto pozbyć się trupa? Kasę zakładam, że wydasz mądrze. W przypadku PKL-u dotychczasowa rzeczywistość nie dawała jak dotąd powodów do optymizmu z punktu widzenia narciarzy. Więc pewnie gorzej nie będzie... Pozdro Wiesiek
  14. dokładnie - bardzo przyzwoity używany zestaw 1200 zł plus buty (top - 1800 zł, dobre 1200, gorsze 700 zł uzywane - grosze). Reszta to tylko dojazdy i noclegi Biegówki (BC) - dużo taniej i nawet w góry nie trzeba dojeżdżać - moi rodzice w parku naprzeciwko domu spędzili 14 dni w tym roku. Pozdro Wiesiek
  15. Wujot

    Czarna Góra

    Przetarcia... popatrz na mój avatar i podpis Padło na Czarną będziemy jutro z Violek Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 13 kwiecień 2013 - 20:40
  16. Wujot

    Czarna Góra

    Ja też - wpierw myślałem o Karpaczu lub Szklarskiej (a później jeszcze dwa dni skitury i może też szpindlerowy) ale Czarna za 2 dychy kusi... Pozdro Wiesiek
  17. Kuba zauważ, że pisałem o konkretnym zjeździe a nie całych górach. @Oldsnowjunky Z jakiej wysokości startowaliście i na jaką zjechaliście - czyli ile metrów w pionie było? Pozdro Wiesiek
  18. Kuba! Powiem tak, nawet takie górki jak Karkonosze potrafią nauczyć pokory. Kumpel, który pracował na Śnieżce opowiadał, że jak ich odwiedzali Czesi z sąsiedniej "chaty" Poczty Czeskiej to przychodzili w rakach z czekanami powiązani linę. I nie było w tym przesady - pikanterii dodaje fakt, że do przejścia mieli całe 70 m! Z Adasiem chodziliśmy przy wietrze, który gdyby nie kije wbijane pod kątem 45 stopni to by nas przewracał. Dla eksperymentu postanowiliśmy pójść kawałek pod wiatr i gdybym miał tak przejść parę kilometrów to byłyby to najdłuższe kilometry w życiu. Po drodze pokonywaliśmy formacje potworzone przez wiatr - wywiane lodowe pola, strome wydemki z puchu a tak twarde jak lód a miejscami puchowe rzadzizny. Podobnie ze zjazdem przez las do wzmiankowanej doliny - może dać w kość równie dobrze jak w wielkich górach. A perspektywa, że obok jedzie komfortowy pojazd, który może przyjść z pomocą (choćby zwieść jak zgubisz nartę, albo uchronić przed wychłodzeniem przy kontuzji) jest trochę inna jak ta, że wiem, że mogę liczyć tylko na towarzysza i swój plecak. Po uwzględnieniu tej różnicy może okazać się, że samodzielne zdobywanie Karkonoszy ma wymiar nie gorszy jak opisywana wyprawa. A może "lepszy"??? Przypomnę, że Tatry zimą stały się szkołą polskiej wspinaczki i odskocznią do Himalajów w zimie. I "nasi" są w tym najlepsi na świecie. Więc nie tylko określone góry tylko co się w nich robi i jak się to robi jest równie ważne. Oczywiście nie twierdzę, że Karkonosze mają istotny wymiar freeridowy. "Odkryliśmy" miejscówkę dającą bardzo przyzwoite możliwości i warta poznania i czasem wizyty. Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 03 kwiecień 2013 - 14:02
  19. Fredo tez nie mogę przeboleć, że Cię nie przyuważyłem. Stałem na dole i czekałem na Adasia, po 30 s (tyle jak wiesz wytrzymuję) doszedłem do wniosku, ze cwaniak pojechał przez las do samochodu i pewnie czeka. Wiec - rura chodnikiem. A co do Małego Szyszaka - zdziwiłbyś się ale ten zjazd na czeską stronę do doliny Białej Łaby jest bardzo piękny. Ksywka 28 (ale bez zł... może ...lat ...nie wnikając o jakie i czyje lata chodzi) - czemu nie. Wstępnie przymierzam się znów do jakiś karkonoskich turów w okolicach 12-14.04. Może wtedy??? Pozdro
  20. 1 dolar kanadyjski = 3,2098751 złotego polskiego czyli dniówka pod 1000 zł Dla oszczędnych mam inną opcję - podejść na Mały Szyszak zjechać do Szpindla i z powrotem na przełęcz Karkonoską - skibusem (jeździ co godzinę o xx.30 bez 13.30). Zjazd - jakieś 700 m w pionie i z 6 km (na dole płasko). Można zrobić to z 4 razy dziennie (a w pewnych warunkach nawet więcej). Zjazd nie gorszy jak z filmu. Koszt 4 x 7 zł = 28 zł. Pozdro Wiesiek
  21. Ile kosztuje wjazd catem na górę? Pozdro Wiesiek
  22. Z tą deską do wszystkiego to zawsze jest problem - idąc w szerokość pogarsza się jazdę po twardym. Ale na miękkim jest większy zysk jak strata na twardym. A jeśli Cię ciągnie poza boisko to być może powinieneś poszukać szerszej narty tak około 95 mm. Dla mnie jak bym musiał mieć jedne deski to byłyby właśnie takie, a długość 185 cm. Pozdro Wiesiek
  23. Rozmawiamy tutaj o lawinach ale temat należy pojmować znacznie szerzej - jako nieustający respekt przed górami. Bo oprócz lawin grozi nam kontuzja, upadek z wysokości, wychłodzenie, pobłądzenie, awaria sprzętu, niedyspozycja zdrowotna, załamanie pogody i pewnie jeszcze parę. Każde z wymienionych tutaj zagrożeń bez problemu może doprowadzić do śmierci. I w zasadzie przed każdym z tych czynników możemy się zabezpieczyć. Powiedziałbym, że zabezpieczenie jest proporcjonalne do wagi plecaka freeridowego, skiturowego czy skialpinistycznego. No oczywiście trzeba wiedzieć jeszcze jak go wykorzystać. Tak więc rozpatrywanie tematu lawinowego w oderwaniu od zasad zimowej turystyki górskiej jest znaczącym a nawet niedopuszczalnym uproszczeniem tematu. Niezwykle ważna, wręcz kluczowa jest znajomość gór w których się poruszamy. Jest pewne, że Zbyszek (Mazby) na terenie Tatr Zachodnich będzie miał wiedzę daleko wartościowszą niż komunikat o zagrożeniu plus standardowa wiedza o górach pogłębiona przestudiowaniem przewodników i opisów przejść. Szczególnie jeśli się stanie przed jakąś niespodzianką. Więc w Tatry Zachodnie wybrałbym się zdecydowanie chętniej z Zbyszkiem (jako przewodnikiem) jak Kubą - bo jeśli chodzi o kompanów to już oczywiście z oboma. Planujemy zimowe przejście Czarnohory i może Gorganów - byliśmy już na trekkingach letnich (i pewnie pojedziemy jeszcze raz) i pilnie oglądamy sytuację terenową aby w zimie nie mieć zaskoczeń. Dlatego wcześniejsze rozeznanie sytuacji bądź skołowanie przewodnika jest podstawą bezpiecznych zjazdów. Delikatną kwestią jest podejście naszych służb ratowniczych do ogłaszanych stopni zagrożeń (o tym pisał Mazby). Myślę, że trąbienie w mediach o zagrożeniu i wysokie stopnie zmniejszają ruch w górach więc ratownicy bardzo chętnie (coraz chętniej) naciągną cyferkę w górę. Dzisiaj (a i wczoraj i przedwczoraj) w Karkonoszach była trójka ale to góry w których lawiny schodzą w kotłach i można byłoby powiedzieć, że 95% powierzchni Karkonoszy było bezpieczne (pamiętając, że góry nigdy nie są bezpieczne). Za to był bardzo silny wiatr, który parę razy mało co mnie nie wywrócił, była niska zamieć i czułem się jak na lodowej pustyni. Niebezpieczeństwo więc było ale innego rodzaju jak lawiny. Oczywiście teren znaliśmy dobrze, wybraliśmy trasę możliwie mniej eksponowaną, w plecakach były ciuchy puchowe i NRC-ki więc było spoko a nawet zajefajnie. Myślę, więc, że wiem co Mazby usiłuje nam przekazać negując wartość podręcznikowych zaleceń. Moje zdanie jest takie, że warto przeczytać i wysłuchać wszystko co inni mają do powiedzenia. Na to musimy nałożyć filtr naszego rozsądku pamiętając, że żaden zjazd nie jest wart kontuzji (o czymś poważniejszym nie wspominając). Góry są zbyt piękne aby z nich w taki sposób rezygnować! I jeszcze jedno - nie warto na siłę ciągnąć innych w miejsca niebezpieczne jeśli nie mają oni tej świadomości. W ten sposób stajemy się odpowiedzialni za ich "przygody" a ewentualne wsparcie z ich strony jest niewiele warte. Niech każdy odpowiada sam za siebie - to w kwestii propagowania np freeridu. 100 m od trasy to czasem może być bardzo daleko... Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 26 marzec 2013 - 20:26
  24. Rozumiem Twoje rozgoryczenie ale chyba nie można wszystkich do jednego worka wrzucać. W naszej ekipie jak raz nie udało się znaleźć zastępstwa to nieobecni pokryli 100% kosztów. Pamiętam też zrzutkę na pokrycie kosztów awarii samochodu może nie 100% ale jednak znacząco zmniejszającą koszty organizatora. Sprawdzona zaufana ekipa to pewnie najważniejsza sprawa i tego wszystkim organizatorom życzę. Pozdro Wiesiek
  25. Jurek! Przykre - współczuję. Temat nie jest niestety nowy http://www.skiforum....azdu-i-co-dalej Jeśli nie znasz ludzi pozostaje tylko pobranie konkretnych zaliczek przez Ciebie (to na przyszłość). Teraz ewentualnie chyba możesz podać nick M - inni organizatorzy wyjazdów będą wiedzieli jak się zachować. Pozdro Wiesiek Użytkownik Wujot edytował ten post 23 marzec 2013 - 18:43
×
×
  • Dodaj nową pozycję...