Skocz do zawartości

Wujot

Members
  • Liczba zawartości

    2 858
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Zawartość dodana przez Wujot

  1.   Ja także w "normalnych" ośrodkach jeżdżę czasem na secie turowym - głównym powodem jest chęć "przypomnienia" sobie przed wyprawami skiturowymi bo znacząco różni się on geometrią od tego zjazdowego. W przyszłosci nie będę chyba inwestował w klasyczny sprzęt zjazdowy choć nie jest to na 100% - bo sprzęt ten jest po prostu bardzo tani a przy tych ilościch co jeżdzimy to resurs jest szybki i wszystko wytrzymuje 2-3 lata. Z jazdą ciocia nie powinna mieć problemów (zakładam, że nie preferuje jazdy sportowej).   Pozdro Wiesiek
  2.   A jak to w praktyce jest - zgłaszałeś wycieczkę???   Pozdro Wiesiek
  3.   Szanuję Twoją wiedzę z praktyki (z pierwszej ręki) ale jeśli można dobrze przygotować Puchatka i Śnieżynkę to chyba "równoległą" Lolę, a już na pewno halę, też można??? O ścianę nie miałbym pretensji.   Pozdro Wiesiek
  4.   W butach narciarskich całkiem sporo się chodzi: z parkingu, po schodach do gondoli, w dól do kibla czy do restauracji - dlaczego nie można byłoby mieć czegoś wygodniejszego? Przeciw butom turowym przemawiają dwie rzeczy - wyższa cena (nawet nie tyle butów ile wiązań) i że, mogą być zimniejsze.   Pozdro Wiesiek
  5.   Ale OeAV - wystarczy prawda?   Rzadko kiedy zatrzyma jak jest powyżej 30 stopni...   pozdro Wiesiek
  6.   Piękna wycieczka (i fotki, że zazdroszczę) - rozumiem, że w Tatrach Zachodnich (Słowackich) można już w zimie turować. Wydaje mi się, że kiedyś Słowacy je zamykali...   A w kwestii odjeżdżających nart - blokujesz przedni insert?   pozdro Wiesiek
  7.   Wielkie dzięki za relację i obietnicę następnych!   Co do wstawiania to ja to robię tak:   - zakładam swoją nową galerię lub wgrywam foty do istniejących. Nie trzeba nic minimalizować bo robi to za nas automat forum (choć akurat z reguły zmniejszam przez akcję w PS aby wgrywało się szybciej). Wgrywa się po jednej focie co jest lekko upierdliwe a następnie wszystko publikuje. Mam w ten sposób wygodnie przygotowane foty w albumie. Każda fota jest w 3 wielkościach (mała, średnia, duża) - niestety trzeba to wybrać z rozwijanego menu (jeszcze pół roku temu wystarczyło kliknąć na fotę).   Jak wyglada galeria -  link do mojej sf galerii   http://www.skiforum....r/168102-wujot/   - zakładam temat w drugiej zakładce i piszę relację   - jak chcę wrzucić fotę to po url-a zaglądam do albumu otwartego w sąsiedniej zakładce (wybierając oczywiście dużego - 1600 x wynikowe)   Może jest jakiś łatwiejszy sposób aby panować nad kształtem relacji - ja znalazłem taki...   Pozdro Wiesiek
  8.   Odchylane do tyłu (klamra i spojler usztywniający)  są też La sportiva   Pozdro Wiesiek
  9.   Pomysł naprawdę dobry ale w myśl przysłowia - bogatemu kto zabroni (bez podtekstów). Buty - 1500 zł (pewnie Dynafit, jeśli odchylane do tyłu), wiązania TLT na normę DIN - Vipec - 1700 zł. Narty jakiekolwiek, choć prosiłoby się aby były też lekkie - 1000 zł nówki. Ciocia będzie zachwycona bo będzie miała 2x lżejszy sprzęt, super do podejścia z buta i noszenia nart. W jeździe będzie to samo.   Dla bardzo zasobnych wiązania Beast (tak z 3000 zł) - będą lepsze od normalnych nawet do jazdy na krawędziach (tylko bez płyty). Choć ze względu na sporą (jak na tury) wagę to tego cioci bym nie polecał.   pozdro Wiesiek
  10. Wujot

    Jak wozić aparat foto

      Szkoda, że nie Nex-6 - wizjer + parę przydatnych dodatków to sporo lepiej. Choć jest wyraźnie większy - czyli minus.   Sam też mam trójkę - cena  do jakości - mistrzostwo świata.   Jeśli zależy mi na najwyższej jakości to robię 3-4 foty, co przy tym sprzęcie nie jest problemem (szybkość pracy), i mam wynikowe 30 MPx - praktycznie do każdego celu (np duża fototapeta) wystarczy.   pozdro Wiesiek
  11.   Tylko raz się udało troszkę ponad 9 godz - dlaczego ONI tak szybko zamykają te wyciągi??? Ten raz to było Good Morning Ski - wpuszczali przed 7.00 (6.55).   Przywołam ten "historyczny" wyczyn Jurasa i Zbycha   http://www.skiforum....-duzo-czy-malo/     pozdro Wiesiek
  12. Wujot

    Jak wozić aparat foto

      I jak ustaliłem faktycznie to tak działa. W tanich obiektywach wymiana tej części jest łatwa i tania. Przy droższych, gdzie do uszkodzeń dochodzi rzadziej, zniszczeniu ulega relatywnie częściej gniazdo w aparacie. Jego wymiana jest dużo trudniejsza i droższa.    Mimo tego nie woziłbym oddzielnie obiektywu i aparatu - tylko zastosował pokrowiec odpowiedni do tego celu. W zimowych grubych ośnieżonych rękawicach grzebanie przy blokadzie bagnetu, ściąganie zaślepki (jednej i drugiej) chowanie ich by za chwilę powtórzyć te czynności??? Ale oczywiście każdy ma swoje fobie i być może jakbym stracił z 5 bagnetów to też taka desperacja by mnie ogarnęła .   Pozdro Wiesiek
  13. Wujot

    Jak wozić aparat foto

            Czyli radzisz obiektyw odpiąć (a nie dopiąć). Tak?   Co do skutków upadków aparatu to mnie strasznie zaskoczyłaś, tak bardzo, że spytałem się znajomych fotografów, i nikt ale to nikt nie stracił mocowania bagnetu (a każdy zaliczył i to nie jeden upadek aparatu). Mnie samemu raz klientka zrzuciła aparat z wysokości 1,5 m (skutek - uszkodzenie nienaprawialne obiektywu). Drugi raz (z wysokości 1,8 m) - solidne wgniecenie magnezowego tulipana osłony - wszystko całe. Być może modele amatorskie są robione zdecydowanie słabiej i tam taki problem występuje (spytam się jeszcze kolegi, który naprawia sprzęt Nikona). Ale odpinania obiektywu w warunkach zimowych bym odradzał bo potrafię sobie wyobrazić niewielki lodowy odprysk mieciony wiatrem co zmasakruje matrycę.   Ale przysłowie "mały aparat - mały problem, duży aparat - duży problem" jest aktualne. Pomijając kwestię co się ma a czego nie ma, to poza robieniem sportowej fotografii, nie ma uzasadnienia dla wyboru lustra w warunkach "narciarskich". Bezlusterkowce oferują bardzo wysoką jakość przy niewielkich rozmiarach a można je mieć dosłownie pod ręką.   pozdro Wiesiek
  14. Wujot

    Jak wozić aparat foto

      co masz na myśli?   pozdro Wiesiek
  15.   Nie wynika to jasno z Twojego postu - na zdjęciach jest moim zdaniem istniejące i działające schronisko Sowa (Marysieńka) położone między "Orłem" a Wielką Sową   Co do wyciągu to od razu może "awansować" do ścisłej polskiej czołówki małych stacji - czego mu życzę. Troszkę płaski (1700 m z 300 m) to dobra niebieska lub słabsza czerwona ale nie ma co wybrzydzać jest nieźle. Coś mi się z tą przepustowością nie zgadza bo najlepsze  znane mi wyciągi (8-mki) mają 3600 a standardem jest 2400. Jedna trasa z szybkiej czwórki to trochę mało ale jej szerokość - prawie 50 m powinna być w zupełności wystarczająca. Ostrzę sobie zęby i czekam na otwarcie.   Pozdro Wiesiek
  16.   Jakoś zapomniałem to wyraźnie pokreślić w relacji - po czeskiej stronie śniegu jest bez porównania więcej. Na rzędnej 900 m npm można spokojnie jeździć po lesie.   Pozdro Wiesiek
  17. Przy okazji tego spaceru zainteresował mnie los tego nowego wyciągu i znalazłem coś takiego   http://www.nj24.pl/a...-wyciag-na-kope   i już wiem ze 100% pewnością skitury górą! i wcale się z tego nie cieszę.   Pozdro Wiesiek
  18.   te narty które polecił Ci Narciarz70 dla mnie to nie AM tylko jednak allround. Przez AM rozumiem poszerzoną gigantkę (oczywiście o dawniejszym taliowaniu). Tak więc klasyczne AM będzie zbyt blisko tego co masz. Nie wypowiadam się co do sensowności nart zaproponowanych przez Narciarza70 tylko co do kwestii nomenklaturowych. Ta propozycja Harpii - dwóch par: slalomki i FR jest dla mnie najlogiczniejsza bo to dwa końce oferty producentów nart. Jednak wąska i krótka, mocno taliowana narta dopasowana sztywnością do Twojej wagi i jako druga szeroka, siłą rzeczy o większym promieniu, długa z rockerem. Wszystko inne jest jakimś miksem i szukaniem złotego środka ale jeśli można lepiej mieć wybór.   Pozdro Wiesiek
  19. Zastanawiam się komu pierwszemu znudzi się, mnie pisać czy Wam czytać. Dopuszczam jednak myśl, że skoro jeżdżenie i łażenie po górach nam się nie znudziło to może któregoś dnia zacznę tak- "sam nie wiem jakim sposobem ale to jubileuszowa 100 relacja z ...". Na razie mamy jednak małe okrągłe "5", które zaczęło się dla odmiany w Karpaczu. Plan był prosty jak najmniej w Polsce jak najdalej na południe. Ekipa była mocna bo oprócz Kamila (wspinacza i maratończyka) zasilił nas młody wspinacz Krzysiek. Wyjście na grań miało być najszybsze - postanowiliśmy zacząć czarnym obok wyciągu na kopę dalej nartostradą złotówką obok Strzechy i niebieskim do Spalonej Strażnicy. Na początku mimo świeżego opadu śniegu było bardzo mało, trzeba było iść trochę "na bociana", później stopniowo lepiej. Przy nieczynnej Złotówce było tak     Wielka szkoda, że ta trasa jest nieczynna bo warunki przyzwoite i po niewielkim dośnieżeniu byłoby tam bardzo przyjemnie a konfiguracja całkiem sympatyczna. A gdyby jakimś cudem poprowadzić tam drugie krzesełko (obok tego nowego co ma być na Kopę zbudowane) i zainstalować armatki to Karpacz mógłby być rzeczywiście zimową stolicą jak nie Polski to chociaż Dolnego Śląska. Na razie jednak to wygodny trakt dla skiturowców. Po niecałej godzinie od wyjścia mijamy Strzechę a po 90 min jesteśmy na Spalonej Strażnicy gdzie jest już solidna karkonoska mgła. Tutaj mamy zaćmienie umysłu, które na mapie zaobserwujecie dziwnym skrętem w stronę Domu Śląskiego, po chwili zdecydowanie za długiej, korygujemy trasę odnajdując w terenie niebieski szlak do Lucni Bouda.     Nie mamy zamiaru jeszcze się zatrzymywać - trawersujemy Lucni Horę do pierwszego punktu zwrotnego Vyrovki. Ku naszemu zdumieniu odcinek ten jest wyratrakowany i są na nim całe rzesze narciarzy i to nie tylko biegowych. Szok jednak przeżywam w Vyrovce gdzie jest kilkunastu jeśli nie kilkudziesięciu turowców i biegaczy w proporcji "po pałam". Wchodzimy do przedsionka aby się posilić i tam z czecholuba staję się czechfilem. No bo taki obrazek: dwie urodziwe Czeszki-skiturówki w wieku... (pomińmy to, ale dla mnie akurat w sam raz) z paroletnią dziewczynką i chłopakiem ( w zestawie biegowym) kończą właśnie przerwę posiłkową i wybierają się w dalszą drogę. Rozglądam się gdzie są ich faceci? No i co? No i nic - facetów nie ma, babki z bachorkami same dygnęły się na górski spacer! Wszędzie łażą narciarze, sprzęt leży przed schroniskiem i przedsionku co łacno zobaczycie na zdjęciu, które wykonałem przy użyciu goglowej kamery o której już Wam pisałem.     Może pewnym wyjaśnieniem popularności tego miejsca jest, że do Pecu jest bardzo blisko. Jedziemy w jego stronę drogą wyskakując co jakiś czas w las obok gdzie jest świeżutki puszek. Tak docieramy Do Richtrowy Boudy gdzie kończy się ta bardziej oficjalna część naszej wycieczki. Dalej jedziemy wpierw czerwonym szlakiem pieszym a później żółtym. To zdecydowanie nieortodoksyjny kawałek - wąska ścieżka wijąca się po stromym młodym lesie. Śladów nart tu już nie ma ale spotykamy pieszych, których trzeba uwzględnić jadąc wąziutką rynną. Dalej jest nawet jeszcze bardziej interesująco bo trasę na dużych głazach przecinają co parę metrów odprowadzenia wody i jazda po tych wyślizganych stopniach w dół ponurego wysokiego lasu jest cokolwiek stresująca. Ostrożnie docieramy do kolejnego punktu zwrotnego - wąsko wciętej doliny Obriego Dula. Godzina 14.00, rzędna 920 m.npm, zakładamy foki - naszym celem jest Dom Śląski - blisko 500 m wyżej. Zagęszczenie warstwic pokazuje, że podejście będzie dość strome, mgła dotąd konsekwentnie nam towarzysząca troszkę się podniosła. Na szlaku jest trochę śladów zjazdowych i dużo pieszych - to droga na Śnieżkę. Ruch o tej godzinie powinien być raczej naprzeciw nam i rzeczywiście spotykamy biegaczy (z nartami w rękach), grupę (stado) w rakietach - kurczę tu naprawdę ludzie chodzą po górach. Droga podejściowa jest (poza stromizną) sympatyczna i widokowa ale na przecięciu potoku przy sporym opadzie i miękkim śniegu rozoranym przez "rakieciarzy" zdecydowanie zwalniamy idąc ostrożniej. Wyjście na Dom Śląski jest niespodziewane, jeszcze przed 15.00 - cały odcinek robimy poniżej godziny, daje nam to duży zapas czasowy.     Zdjęcie powyżej zrobiłem też kamerą usuwając dystorsję i winietowanie, Widać trudną do naprawy "zmienną kolorystykę" wynikającą chyba z błędów optyki. Ale biorąc pod uwagę wygodę to do celów dokumentacyjnych może być. W Domu Śląskim obiadujemy, koledzy nie mają ochoty czekać na noc aby zjechać na czołówkach. Podchodzimy na fokach do zjazdu na wyciąg. Zdecydowanie się przejaśniło i na trasie FIS robię taki wieczorny pejzaż.     Jechałem tędy parę dni wcześniej (razem z MarioJ). Teraz jest zdecydowanie lepiej, od połowy robi się fajnie, ostatni kawałek - bajka. Przecinką w lesie docieramy do części oficjalnej.     Wystartowaliśmy o 9.00, z dwoma dłuższymi przerwami na żarcie byliśmy na trasie około 7 godz. Zrobiliśmy ponad 23 km drogi (w tym sporo wolnej jazdy szlakiem turystycznym)m, zahaczając z Karpacza prawie Pec (punkt zwrotny był poniżej górnych stacji wyciągów), Przewyższenie też całkiem niezłe - 1300. Chyba już wiadomo dlaczego tak polubiliśmy narty skiturowe.       Pozdro Wiesiek
  20.   Napisałem o jeździe "pod" Rosetą na tych dwóch traskach. Na Passo Rolle trasy są o wiele mniej ciekawe jak to wynika z mapy. Było nudno i dość tłocznie. Nie przypominam sobie abyśmy płacili za parkingi.   Pozdro Wiesiek
  21.   jeśli nie Zieleniec czy stacje czeskie to może Karpacz? Jest ośla łączka przy kanapie do nauki i chyba troszkę lepsze (od Puchatka) stoki przy krzesełkach...   Pozdro Wiesiek
  22.   moim zdaniem czymś zupełnie różnym jest "wyrzucenie" biodra w skręcie długim gigantowym  a krótkim (podejrzewam, że raczej o to Wam chodziło a w mono to na 100%). W pierwszym pozwala zachować równowagę i maksymalnie dociążyć narty a w drugim przypadku to jest wytrącenie z równowagi aby wydłużyć tor jazdy nart względem środka ciężkości. Wtedy sporo rzeczy dzieje się niejako automatycznie i bez wysiłku np opóźnienie nart względem środka ciężkości w fazie wejścia w skręt.   Pozdro Wiesiek
  23.   Jak już zapewne się zorientowałeś z mapy to dwa (a właściwie trzy) obszary narciarskie - na Passo Rolle jest całkiem spory kawałek autem (tak jechaliśmy) o skibusach nic nie wiem, zjazdu spod Rosety nie zaliczyliśmy bo było zamknięte. Samo San Martino di Castrozza podobało mi się, Passo Rolle uznaliśmy za stratę czasu.   Pozdro Wiesiek
  24.   Jest ok - jedynie dosłownie pierwsze metry wymagają troszkę uwagi.   pozdro Wiesiek
  25.   Ostatnio to było śnieżynką ale wcześniej jak napisałeś, żółtym, drogą - też było fajnie ale nie to co Bystra... Przez potok raczej nie ma szans przejść. "Można" jeszcze pojechać z Łabskiego Schroniska na początku przez las do zakrętu wspomnianej drogi.   Pozdro Wiesiek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...