Skocz do zawartości

Wujot

Members
  • Liczba zawartości

    2 858
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Zjawisko to zaczyna już przypominać miniepidemię i postanowiłem to pokazać, nie wiem co prawda czy nie powinno się to znaleźć w dziale "nauka jazdy".                   Pozdro Wiesiek
  2. Kuba! Czy Ty w ogóle czytasz posty??? Pozdro Wiesiek
  3. Nie przeczytałeś dokładnie, nic nie napisałem o wspinaniu (to nie ten etap) tylko o tym, że z wyciągu można zrobić nawet 12km przewyższenia dziennie (a nawet trochę więcej - nasz rekord jest pod 15) a na tym catskiningu był mały ułamek tego. Podejrzewam, że na heli też tyle nie zrobisz. Na etapie nauki jazdy chyba racjonalniej jest pojeździć więcej za mniej (oczywiście jeśli zasoby są, a tu są ograniczone) Widzę, że w międzyczasie pojawiła się odpowiedź autora - najważniejsze, że jest zadowolony a jeszcze lepiej, że już myśli o ekipie Pozdro Wiesiek
  4. Zauważ Witku, że dokładnie o tym napisałem - podejmowaniu wyzwań i samodzielnej, fundamentalnej drodze gdzie po kolei trzeba: - opanować technikę - wzmocnić siłę - nauczyć się oceniać zagrożenia i wyznaczenia celów - stworzyć ekipę, która nawzajem będzie się ciągnęła w górę Inaczej to będzie lukrowany torcik. Ok od torciki można zacząć ale jednak na dłuższą drogę to nie wystarczy. Zresztą kto jak kto ale chyba Ty bardzo dokładnie rozumiesz to o czym napisałem. Pozdro Wiesiek
  5. O relację musimy się upomnieć do Tomka ( MajorSki). Uznałem, że pora ustąpić miejsca młodym i zdolniejszym Witku! Masz oczywiście dużo racji, napisałem to nie tyle z pozycji oszczędności pieniędzy (choć jeśli zasoby nie są nieograniczone a chcesz realizować marzenia to jest to też ważne) ale właśnie modelu realizacji. Aż boję się więcej pisać bo zostanę uznany za malkontenta ale z drugiej strony chyba na forum mogą sie pojawiać inne punkty widzenia? Czyli w imprezie klientowskiej niewiele się nauczysz bo nie ty odpowiadasz za błędy, nie trafisz na spójną ekipę, nie podejmiesz wyzwań i trafisz na uładzony wariant. Poziom zostanie dopasowany do najsłabszego uczestnika. Gorsze, że nie budujesz w ten sposób bazy na przyszłość. Bardziej fundamentalny sposób byłby chyba inny - nauczyć się jazdy przy trasie ( powiedzmy 20-30 dni solidnej jazdy) i budowa ekipy. Ale na razie najważniejszy jest po prostu kilometraż - podczas całego wyjazdu zostało wykręcone tyle ile potrafiliśmy z Jurasem zrobić w jeden dzień w Soelden. Burdoror! Strasznie się cieszę, że zrobiłeś ten pierwszy krok, mam nadzieję, że znajdziesz swoją drogę do realizacji marzeń i w tych kategoriach odbieraj moje posty. Pozdro Wiesiek
  6. Nie traktuj tego jako krytyki tylko ewentualnie Inny pomysł. Za tę kasę możesz pojechać na mniej więcej 35 dni narciarskich w stacjach narciarskich - dokładnie akurat dotąd mi w tym sezonie wypadło. Z tego 15 było na off piste. Były dni gdzie miałem zrobione 10-12 km przewyższenia, w terenie to jest naprawdę dużo i daje w kość. A ponieważ objeżdżenie w terenie to podstawa to tak lekko licząc za te same pieniądze masz 6x więcej plus jeszcze 20 dni na trasach. Zmienność warunków też niewiarygodna. Jak trochę poszukasz to zdziwisz się ile można wycisnąć z normalnych stacji narciarskich. Nie neguję korzyści z takich zorganizowanych klientowskich wypraw ale jeśli chcesz jeździć to po prostu jeździj. Dużo, dużo, więcej. Wszędzie gdzie się da i nie da. A co do nart. Coraz bardziej zbliżam się do zdania, że ma to niewielkie znaczenie. Wczoraj po 7 dniach "działania" w grupie Grossvenedigera postanowiliśmy zajrzeć w drodze powrotnej na Arenę w zillertalu - bo był całkiem przyjemny opad. Mieliśmy lekki sprzęt turowy (ja narty sporo poniżej wzrostu i 72mm) nie przeszkadzało to grupie zaczynać zjazd na górze a kończyć na dole po 500 m nieprzerwanej bajecznej jazdy choć było mleko. Oczywiście wolałbym mieć szerokie, długie dechy ale i bez nich radocha była przednia. Czyli jeszcze raz - liczy się tylko jazda. Każdy kilometr robi z Ciebie narciarza. Obiad na stoku Pozdro Wiesiek
  7. Wujot

    Dziennik pokładowy

      Ja  też zacząłem w Karkonoszach - w drugim dniu był zjazd ze Śnieżki do kotła Łomniczki    . A później były Alpy (w sumie niewiele ponad 2x dalej jak Tatry). Czyli szybko poszło.   Pozdro Wiesiek
  8. Wujot

    Dziennik pokładowy

    Witaj w klubie! Chyba troszkę asekuracyjnie podchodzisz - weź przykład z MarioJ - prawie, że pierwsze tury i z Rysów zjechał ;-) Kozi pewnie można zrobić jeszcze przez najbliższe dwa tygodnie. A później Alpy czekają. Nie warto zbyt długo czekać - tyle jest pięknych "okoliczności". Pozdro Wiesiek
  9. Ten nasz skład powstał właśnie po relacjach na sf. Skitury są dla "normalnych" ludzi jakkolwiek trzeba jednak troszkę determinacji aby to zacząć. Bo oprócz umiejętności jazdy (zakładam, że to na forum jest) trzeba się nauczyć łażenia w górach. We wszystkich aspektach (nawigacja, wyznaczenie drogi, elementy alpinistyczne, ocena zagrożenia). Trzeba troszkę lubić wysiłek i kochać góry. A jeśli w wydaniu alpejskim to też sporo zainwestować... Najtrudniej jest zacząć a później skompletować ekipę. Ale jak widać po MarioJ można to zrobić błyskawicznie i w dobrym stylu. Mariusz zresztą nie jest jedyny co chodzi z nami z sf, są inni Jest to zresztą jedyny powód, który powoduje, że podtrzymuję tu swoją aktywność (to a'propos pożegnania morisa) Pozdro Wiesiek
  10.   Gwoli kronikarskiej dokładności należałoby dodać, że po nawodnieniu idziemy w stronę Złomowisk wyszukujemy tam odpowiednie miejsce i ćwiczymy flaschenzug i inne metody wydobywania ze szczelin. Wracamy jak jest dobrze ciemno.   Pozdro Wiesiek
  11.   no i fake - to foki klejowe a opis jest nieprawidłowy   Pozdro Wiesiek
  12. Pora łowów się zaczyna - interesująco to wygląda w Polarsporcie. Jest parę szerokich fok BD w akceptowalnych cenach. Zaczepy tej firmy są moim zdaniem bardzo uniwersalne więc tym bardziej warto się przyjrzeć.   https://www.polarspo...y/foki.html?p=1   Mnie najbardziej zaciekawiły jednak adhezyjne foki Colltex Whiz. Z opisu wynika, że zlikwidowano te wady, które wychodziły w gecko. Czy ktoś coś na ten temat wie więcej?   Pozdro Wiesiek
  13.   Dokładnie - każdy może ocenić różnice ze swojego punktu widzenia. Gdybym jeździł tylko w Polsce (gdzie waga i objętość nie ma takiego znaczenia) to Nao mogłoby też być. A tak to się nawet zastanawiam jak w HC 30 zminimalizować opaskę na głowę.     Bardzo interesujące - też bym to wykorzystał - nie bardzo kumam jednak tego mocowania...   Pozdro Wiesiek
  14.   Wielka Rada Gumisi to nieformalna nazwa organu ewaluacyjnego SSN. Możesz poczytać o tym więcej   http://www.skiforum....odstawowe-cele/   Ale skoro jesteśmy już przy strukturze to z satysfakcją mogę opisać nową jednostkę   Zwiad NorweSki (ZN) - dowódca Tadeusz41   W uzasadnieniu można podać znaczące doświadczenia ww na tym teatrze wojennym. Rozkazy i cele zostaną przekazane drogą służbową.     Salut rekrucie!   półkownik Wujot
  15.   a w 20-ce nie ma Espace Killy       Pozdro Wiesiek
  16.   Ty to potrafisz człowieka zmobilizować. No to naści!   Spacerek z kropelką w tle   Wystartowaliśmy o 8.00 z Wro - prognozy nie były zbyt zachęcające. Właściwie miało padać cały dzień. Do tego ciepło - izoterma "0" gdzieś pod 2000 m npm. Wiedzieliśmy, że w nocy spadło sporo białego i troszkę się łudziliśmy, że synoptykom coś się poprzestawiało. Droga do Karpacza raczej nas tych złudzeń pozbawiła padało cały czas, czasem trochę więcej, czasem mniej. Z drugiej strony gorzej raczej być nie mogło więc mogło być tylko lepiej. i to wyznaczyło filozofię tego dnia.  Na pierwszy rzut postanawiamy wejść na Kopę najkrótszą drogą czyli wzdłuż krzesła dwuosobowego a później pod jedynką. Po drodze pada ale w sumie całkiem znośnie. Na górze solidnie wieje i coś jakby prószy - coś ta izoterma "0" jednak meteorologom nie wyszła...      Przebieramy się komfortowo na stacji górnej orczyka Liczyrzepa. Uznajemy, że pojedziemy po prostu pod krzesełkiem i dalej trasą aż do dolnej stacji orczyka Euro.      O ile na krzesełku Liczykrupa było dosłownie pusto to tutaj jest nawet troszkę narciarzy. Dalej nasza droga prowadzi do Strzechy. Tu też wybieramy najkrótszą (i najwygodniejszą) drogę pod grosikiem     Gdzieś od 1100 m npm zaczyna znów robić się zdecydowanie zimowo. Do Strzechy dochodzimy w opadzie topniejącego śniegu i zagęszczającej się mgły.     W Strzesze jesteśmy gdzieś po 12.15. Ponieważ tutejsze placki ziemniaczane mają dla mnie wprost kultowy wymiar (złociste i chrupiące) to robimy sobie popas uzupełniając wydatkowane kalorie oraz pobudzając układ nagrody. Gdzieś koło 13.00 opuszczamy to przytulne miejsce trafiając w objęcia zimy. Jak się okazuje nie jesteśmy jedyni, a to spotykamy Husky wyprowadzającego właściciela na spacer, a to całkiem konkretną wycieczkę.       I tak sobie raczej szybciej jak wolniej zasuwamy po równi kierując się na Kopę.     Tym razem zjeżdżamy nartostradą (tylko z nazwy) Liczyrzepa. Puch który spadł nasiąknął jak gąbka i jazdy nie ułatwia, trzeba też omijać trawy i inne przeszkody ale... jest za...fajnie. W skiturach za sam fakt zjazdu jest 90 pkt (na 100 możliwe) więc moi kompani nie narzekają a nawet są zadowoleni. A propos kompanów to jesteśmy w trójkę - Kamil i Tomek - wysportowane typy bo biegacze (maratony i biegi na orientacje) no i oczywiście ja. Moim compadre dwa zjazdy oczywiście nie wystarczają i muszę z nimi wleźć trzeci raz (też Liczyrzepa bo jednak przyjemniej jak pod krzesełkiem) co nam się całkiem fajnie czasowo zamyka bo w aucie jesteśmy przebrani przed 16.00 a we Wro jeszcze przed zmrokiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego dnia i uznajemy go za pełnowartościowy wypoczynek narciarski niezależnie od tego co ma do powiedzenia na ten temat Wielka Rada Gumisi        I na koniec wykresy z dnia.         Pozdro Wiesiek
  17. Na to też liczymy Pozdro Wiesiek
  18. Dokładnie na to liczymy... Ale HS (spodnie i kurtkę) zabieramy. Pozdro Wiesiek
  19. Będziemy jutro (21.02) w Karoaczu idziemy pewnie na Kopę a później się zobaczy. Jak ktoś ma podobny plan to możemy się spiknąć. Pozdro Wiesiek
  20. Hmmm, może sportmall wie? Pozdro Wiesiek
  21. Jak chcesz to Ci pożyczę, Od Kamila możesz pewnie wziąć h600. Pojeździsz zobaczysz czy któraś przypadnie do gustu. Pozdro Wiesiek
  22. Jak obiłem sobie żebra to ketonal brałem jak mnie mniej bolało a na początku aby przespać część nocy był zaldiar. Tak było przez dwa miesiące. Co ciekawe ból co parę dni wędrował w inne miejsce. Doświadczenie bardzo pouczające zdecydowanie nauczyło mnie ostrożności przy ostrzejszej jeździe w terenie... Pozdro Wiesiek
  23.   Ma sens o tyle, że choćby nie wiem jakie było nastawienie na off to mniej więcej do 60% czasu "traci się" na "normalnym" stoku, Choćby poszukując opcji przytrasowych. Można wtedy pobawić się krótkim skrętem. Bywa też, że i pozatrasowo można jeździć na krawędzi.   Pozdro Wiesiek
  24. Temat ten jest pokłosiem http://www.skiforum....-dla-narciarza/   Postanowiłem go kontynuować w tym dziale aby wszystkie tematy dotyczące skiturów były w jednym miejscu. Na początek użyję autocytatu:   Ten czas namysłu, obserwacji i porównań właśnie się skończył i mam nową czołówkę. Nocne jazdy zweryfikowały troszkę moje poglądy na podstawowe wymagania wobec czołówki. Doszedłem do wniosku, że  - 400 lumenów to właściwie rozsądne minimum jakie powinniśmy mieć i to przy założeniu wąskiej centralnej szpili.  - ogniwo musi być 18650 (tylko one da dostatecznie dużo prądu) - odporność i idiotoodporność konieczna - i nadal waga, waga, waga - najmniej jak się da   Oprócz Petzla Nao o którym pisałem  jeździłem z Zebralight H600.   Świetną recenzję znajdziecie pod linkiem   http://brytan.com.pl...ght-h600-mk-ii/   Z Petzlem rozstałem się bez najmniejszego żalu - jakaś kabelkologia, ciężka, wymiana ogniwa podczas wietrznej nocy - nierealna, przekombinowane ogniwo vs oszczędzanie energii i szeroka wiązka bliskiego zasięgu wskazało, że wady w żaden sposób nie są równoważone zaletami. warto zdać sobie sprawę, że w wadze Nao można mieć Zebrę z trzema ogniwami. Już zdecydowałem się na jej zakup gdy na rynku i to polskim (czyli bez problemowa faktura) pokazały się dwa niezwykle podobne produkty w zdecydowanie przyjaznych cenach.    Pierwszy to Nitecore HC 30   Czy coś to Wam przypomina??? Na pierwszy rzut oka wygląda identycznie jak opisywana wcześniejsza H600 - przy bliższym poznaniu widać różnice w budowie. Można jednak uznać, że to bardzo podobne produkty. Za zebrą przemawia paroletnia obecność na rynku i znakomite recenzje paroletnich użytkowników a Nitecore prawie o połowę niższa cena. no i deklarowane 1000 lumenów (tryb superturbo). Sama firma jest jak najbardziej wiarygodna i za cenę 229 zł stałem się posiadaczem tego cacka.   Cała czołówka waży tyle co bateria - około 40 g, zajmuje minimum miejsca, ma wszystkie potrzebne tryby i nic ponad to.   Warto jeszcze zauważyć inny konkurencyjny produkt (w 10% wyższej cenie) ArmyTek Wizard v2 XM-L2       Ta czołówka ma znacznie większą szpilę czyli świeci jasno szerzej - jej zasięg to 108 m (nitecore 180 m). Można więc sobie wybrać co kto woli.   Oddzielną kwestią na którą chciałbym zwrócić Waszą uwagę są ogniwa - wygląda, że najlepsze są Panasonce 3400 mAh     To ogniwo w bardzo przyjaznej cenie 30 zł wymaga jednak nadlutowania plusa (tak aby był troszkę wyżej). Jeśli komuś wydaje się to zbyt trudne to za 55 zł ma to ogniwo w wersji zabezpieczonej przed przeładowaniem i ono ma wystający plus.   Ładowarka to kolejne 65 zł i za globalne ca 330 zł możemy się cieszyć własną elektrownią na głowie i mieć prawdziwy fun z nocnej jazdy.   Pozdro Wiesiek
  25. Te wolfy Majesty wyglądają bardzo interesująco. Szkoda trochę, że w kolekcji brakuje narty szerokiej ale silniej taliowanej typu 95-105 pod stopą i promieniu ok 15 m (oczywiście z "krótszą" krawędzią). Wychodzi nam, że to jest to - narta, którą można uznać za jedyną. Nie mniej jednak warto by było aby producent podał wagę Pozdro Wiesiek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...