Skocz do zawartości

Wujot

Members
  • Liczba zawartości

    2 858
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Zawartość dodana przez Wujot

  1.   Dlatego proponowałem Ci SS do jazdy (są tańsze od HS). Jeśli tak odwrócisz zagadnienie to "awaryjny" HS może być na membranach PU (np Entrance) a to znacznie niższa półka cenowa (np. 350 zł). A jeśli masz ograniczenia z kasą to w ogóle bym nie myślał o jakiejś wyszukanej warstwie wewnętrznej. Polar 100  za maks 100 zł i będzie dobrze.   Zbyt obszerna kurtka to nie jest raczej dobry kierunek (trochę zapasu powinno być ale tylko trochę).   W   W
  2.   Kieszenie na dole to układ normalny a na piersi plecakowy.   W cenie 600-700 zł regularnie można kupić Minimalist Marmota na Gore Paclite u renomowanych i 100% zaufanych sprzedawców. W wyborze koloru i rozmiarów. To lekka (400 g) kurtka, która ma to co niezbędne i nic więcej.   W
  3.   Pierwsza wygląda sensownie (jeśli masz zaufanie do sprzedawcy) Dwie następne zdecydowanie gorzej - raz, że kiepska membrana, dwa no name (więc jeszcze mniejsze zaufanie). Podszewka na pewno pogarsza oddychalność - gdyby chociaż siatka była.   I taki drobiazg - pierwsza kurtka nie jest stricte pod plecak, dwie ostatnie akurat tak. Nie napisałeś czy jeździsz z plecakiem.   A w ogóle to podstawowe jest pytanie czy to kurtka "do plecaka" - jeździsz w SS a tylko doubierasz w razie złej pogody (zimno, wiatr, deszcz). Czy chcesz w tym jeździć zawsze. Bo to zmienia podejście do wytrzymałości. Takie goretex Paclite czy performance sheld to materiały dość lekkie i delikatne. Idealne do plecaka i na pogorszenie warunu.   Najlepiej przemyśl czego potrzebujesz i kup dokładnie to. Jak kurtka jednowarstwowa (czyli dwuwarstwowa ) to raczej na pewno będzie to typu paclite (no bo wtedy ma to sens) i skazuje Cię to na bardzo lekkie konstrukcje (na szczęście zdarzają się też na 2,5 warstwowych materiałach z grubszym zewnętrznym).   Poczytaj materiały Gore co jest do czego i dlaczego. To Ci się rozjaśni.     Pozdro W
  4. Aby o czymś rozmawiać warto, choć tyci, znać tło.      Wrzucę parę funkcjonujących projektów abyście zobaczyli kosmiczny poziom konkurencji. Pierwsze są jeszcze "normalne", proponuję przyjrzeć się dopracowaniu projektu. Dalej zaczyna się już prawdziwy światowy top!     Teraz zabawa formą     I piękny pomysł (nawiasem mówiąc może to jest idea na lekką i sztywną ramę?)     Teraz kumulacja!!!   To jest z Polski i ma nagrodę za Mistrzostwo  Świata w 2019 na najbardziej prestiżowych targach z tej dziedziny.       Przez litość nie wrzucę obok tych nad którymi się znęcałem...   Pozdro Wiesiek   Dorzucę jeszcze funkcjonalnego potwora (coś dla praktycznego Janusza) - 52 kg, 15 KW, 80 km/h, 100 km zasięgu i obydwie funkcje (skutera i roweru). Myślę, że wkg  dostrzeże moc tej konstrukcji.   Naprawdę dużo dzieje się w branży ebike...  
  5. Wujot

    Samodzielnie zrobiony E-Bike

      Też z geometrią nie mogę się połapać. Nogi do przodu, brak mostka (czyli mała zwrotność i szybkość reakcji), rura strasznie wysoko - przy zeskoku będzie bolało. Taki Harley z geometrii.    No ale, jak Jurek zadeklarował, cel jest inny. Jestem bardzo ciekaw drogi homologacyjnej - mam nadzieję, ze się dowiemy jak to od tej strony będzie wyglądało. Trzymam kciuki.   Pozdro Wiesiek
  6.   Stojąc na górze zjazdu nie miałem ani chwili wątpliwości, że jest on wart tego nieistotnego dojścia na dole. Kilkanaście dodatkowych minut.  Teraz zresztą wiem, że wystarczyłoby jedno przejście. Jest dość pewne, że tym zjazdem niewielu lokalsów jeździ... no bo przez strumień przechodzić??? Kto to widział!     Pozdro Wiesiek 
  7. Wujot

    Coś o kolejkach do wyciągu

      Akurat nie jest to typowo polskie tylko ludzkie. Są badania (ze Stanów Zjednoczonych) gdzie zadawano pytania czy zaakceptowałbyś podwyżkę swoich płac 2x jeśli sąsiedzi dostaną 4x. I zdecydowana większość odmawiała. Ten mechanizm ma zresztą bardzo silne wykorzystanie w socjotechnice, mechanice tworzenia grup itd.       Pozdro Wiesiek
  8.   Pojeździj i tam gdzie za małe powiększ. Jest duża sznsa, że będziesz miał buty IDEOLO   W
  9. No i jeszcze parę fotek od MarioJ i Pawła   Wejście na Salatyna (dzień 3). Na górze jakoś nikt nie wyciągnął aparatu...     i z cyklu narty wodne (dzień 4)             Pozdro W
  10. No macie rację - trza kończyć (mam nadzieję, że bez wstydu)     Dzień trzeci     Niby jakaś nadzieja na widoczność w prognozach była... Niby była... ale się skiepściła. Na dole mżawka nawet. Na górze już "tylko" mgła. A do tego w knajpce stado skiturowców i skiturek. Ano niby niedziela.  Zanim się namyśleliśmy było tak.      Idą na nasz "rezerwowy" cel - Brestovą. Na szczęście zatrzymują się po drodze i jakieś zajęcia zaczynają. Dobra nasza! Wyłazimy sami na przełęcz pod Brestovą. Naturalnie byłoby zjechać na drugą stronę i wyleźć stamtąd na Salatyna od południa. Ale zjazdu nie znamy (traków nie mamy), straszy nas nawis na górze. Mariusz ostrożnie wygląda i okazuje się, że strona południowa na górze jest wywiana i lodowa (no skądś ten nawis). Być może kawałek niżej jest lepiej (prawie na pewno) ale wybieramy zjazd drogą podejścia. Ponieważ w nocy spadło z 10 centów to jest bardzo przyjemnie.     Na dole spotykamy powtórnie "grupkę". Oceniamy, że potencjał zjazdowy z Brestovej jest niewielki bo nie jest szeroko i już po nas było troszkę zryte a po tej ekipie nic tam nie zostaje.     Pora zmienić miejscówkę. plan jest aby zjechać ile się da przebijając się na podejście pod Salatyna. Trochę to upierdliwe jest bo kosówka dziwnie wysoko. W końcu przepinka.     Dochodzimy pod Salatyna a tam tłok - chyba z 10 osób. Ale wygląda to na wycof bo większość gdzieś tam na ścianie robi właśnie przepinki nie chcąc chyba jeździć we mgle. Ale z Mariuszem i Kamilem takie opcje nie są możliwe. Dochodzimy na deskach do wysokości gdzie już nie opłaca się walczyć i dalej jest z buta. Za nami podąża jeszcze jak się okazuje Bruno z Krakowa i jeszcze dwóch Słowaków. W 7-kę lądujemy na przełęczy, na Salatyna (co jest kapkę wyżej nie chce nam się pchać bo trzeba by foki zakładać) i stamtąd zarządzamy zjazd. Jest nawet nie najgorsza widoczność. Kolega z Krakowa ma awarię sprzętu więc przyglądamy się z dołu czy dojedzie      Jak widzimy, że jest już w bezpiecznej części to możemy zająć się resztą zjazdu.       Teren jest bardzo fajny - rynny potoków, ścianki, trochę głazów i kosodrzewiny. Słowem dużo się dzieje.     Na dole znajdujemy nieznany mi wjazd na trasę narciarską i tak dzień się kończy. Jak widać (a właściwie nie widać) nie zrobiłem fot z przełęczy pod Salatynem - może Mariusz albo Kamil coś mają i wrzucą.   Dzień 4   Tutaj prognozy dawały mało nadziei. Miało lać, być ciepło i wietrznie. Przygotowujemy dwa warianty: awaryjny to oczywiście Salatyn (do momentu gdy uznamy, że to bezpieczne) . Gdyby nie było beznadziejnie to Grześ - Rakoń z możliwie łagodnymi zjazdami. Rano leje niemiłosiernie ale później przestaje. Ruszamy więc Lucną Doliną       Przeprawa przez mostek, napadało tu tyle, że narty są prawie na wysokości poręczy.     Podchodzimy dalej i lądujemy na grani między Grzesiem a Rakoniem.       Na górze coraz solidniej wieje. Nawet śladu nie ma po opadzie - gołe lodowiska. Dyskutujemy i tu, uwaga, zaczyna się część przygodowa dnia. Uznajemy, że w tych warunkach trzeba się ewakuować. Znajdujemy epicki zjazd piękną rynną. Z mapy nie wynika nam jasno co jest na dole (tzn wynika, że las) ale wiemy, że damy sobie radę. Najpierw zjazd.       A później przygoda. Narty okazują się po raz kolejny wprost idealną opcją do poruszania się skomplikowanym terenie. Potoki przekraczamy parokrotnie. Myślę, że chłopaki dorzucą jeszcze jakieś fajne zdjęcia w tym zakresie.       Pozdro Wiesiek  
  11.   Mogę wypowiedzieć się o kurtce SS tej firmy - doskonale zaprojektowana (dosłownie jedyna spełniająca wszystkie moje oczekiwania) i okazała się trwała (parę lat intensywnego użytkowania). Jestem bardzo zadowolony - szkoda, że takich już nie produkują...   W
  12.   Na górze były wielkie i strome nawisy, uznaliśmy, że nie znajdziemy tam wyjścia.   Pozdro Wiesiek
  13.   Jak będzie za tydzień to nikt nie wie...   W
  14. Bazą wypadową była Zverovka (schronisko przy stacji narciarskiej w Spalonej (i u stóp kultowego Salatyna)   Dzień 1.   Wymyśliliśmy sobie, że  w pierwszym dniu zaliczymy "po drodze" Pilsko (lub coś w okolicy). I dzięki temu będzie więcej czasu na działanie w górach. Prognoza pogody była jednak paskudna i plan B był w zanadrzu. Rzęsisty deszcz na rzędnej 1000 m npm zmusił nas aby od razu uderzyć w Tatry. Sprawdzamy, że izoterma "0" ma tam być na 1600 npm. Daje to niewielką nadzieję. Po zainstalowaniu się w schronisku idziemy na wyciąg. Na dole leje, na górze podobno też ale kupujemy wjazd (6E) i lądujemy na górze. Tam na szczęście praktycznie nie pada. Idziemy w stronę Brestovej (to najbezpieczniejszy plan), podchodzimy pod skały pod granią.        Przepinka i zjazd. Bez rewelacji, ale jesteśmy zadowoleni, że "uratowaliśmy" dzień.   Dzień 2 Wychodzimy po śniadaniu (6-8 E). Celem jest... nie tego jeszcze nie wiemy! W portfolio jest Pachola (Pachoł), Spalona lub Smutna Przełęcz. Po drodze dyskutujemy próbując rozpoznać warunki. Spalona nie wygląda zachęcająco (choć oceniamy, że da się zjechać)     Co do Pachoła to jeszcze większe wątpliwości i z tej dyskusji jakoś wychodzi Smutna. Na początku Tatliakowa Chata (zamknięta) i jeziorko obok.       Dochodzimy do celu. Z lewej jest Smutna Przełecz, skalisty szczyt to Tri Kopy a ten biały to Hruba Kopa.     Tutaj dłużej dyskutujemy. Wejście na Smutną w mojej ocenie wygląda słabo. Mało wyśnieżone i raczej lodowo. Proponuję abyśmy zrobili tę przełączkę między wymienionymi szczytami, powiedzmy na granicy słońca. Podejrzewam, że zjazd będzie tam lepszy, nawisów nie widać. Nie mamy tam jednak w ogóle traków a dodatku dwaj Słowaków, którzy właśnie dochodzą odradzają ten wariant (mnie ich argumenty nie przekonują). Tak czy tak lądujemy na podejściu na Smutną. Niby tylko 38 stopni ale po prostu lodowo. Wejście w rakach będzie spoko ale powrót nie wygląda dobrze. Widok z góry na stronę południową (i Niżne Tatry).     a na południe... inny świat!  Zdecydowanie lepszy śnieg, i... ze 20 skiturowców. To Dolina Żarska. Zjeżdżamy więc na południe. Całkiem przyjemnie, szczególnie na dole.     Bardzo przypomina mi to charakterem południową stronę od przełęczy pod Salatynem. Możecie popatrzeć sobie na opcje zjazdowe (które są wszędzie)        Teraz powrót, tutaj część ekipy zjeżdża a część wybiera mozolne zejście.     Teraz jeszcze refleksja artystyczna.     I zbliżenie na żleby Rakonia. Ta góra od strony polskiej jest banalna a tu...     I to jest naprawdę dobry moment na powrót bo od południa wchodzi potężny wał chmur.      Nie rokuje to zbyt dobrze na jutro, niżej ostatni rzut oka już z bezpiecznej drogi dojazdowej o kwadrans zjazdu od Zverovki.       cdn   Pozdro Wiesiek
  15.   Wydaje się, że optimum cena/jakość to Milo Criuse FR - można je kupić za około 140 zł. Wytrzymują mi parę sezonów intensywnej jazdy. Talerzyki są z plecionej taśmy i to jest jedyny element podlegający zużyciu. Ale to da się łatwo naprawić (w jednym przeplotłem nową). Dopasowują się do terenu.  Przedłużenie uchwytu na trawersy jest tandetne i szybko schodzi. To główna wada.   Ogólnie przyzwoity produkt w dobrej cenie.   Pozdro Wiesiek
  16.     To fakt i dają często tego świadectwo.   Pozdro Wiesiek
  17. Wujot

    Mackiewicz i Revol w kłopotach

      Zezwolenia od Pakistańczyków na okres zimowy i o tym pisał Urubko.    Pozdro Wiesiek
  18. Wujot

    Mackiewicz i Revol w kłopotach

      Z tego co wiem to tak przyjęli miejscowi (Pakistańczycy). Można założyć, że najlepiej wiedzą kiedy jest tam zima.   Pozdro Wiesiek
  19. Wujot

    Mackiewicz i Revol w kłopotach

      Dla mnie to co mówi Urubko jest logiczne.   W
  20. Wujot

    Kadencja na rowerze

      Ja, ja prose pse Pani też mam!   Zważyłem i wyszło 1160 g z wiązaniem i leszą (chyba poprawnie odmieniam). Kurcze nie sądziłem, że aż tyle targam. Ale teraz po wyjeździe  zrobię serwis i może ze 20 g spadnie?   Na razie wytrzymuje 3 sezony i chyba prędzej mi się znudzi jak ją wykończę. Choć po prawdzie to czasem trochę g... jest.     Pozdro Wiesiek
  21. Wujot

    Kadencja na rowerze

      Zgadza się. Poza trasą bardzo doceniam lekkie narty (jako całość). Gdybym miał mieć na czubach dwa dodatkowe kilogramy to wolę je w plecaku.   W
  22.   Myślę, że to chwyt marketingowy. I w "ciemnych zakamarkach" butów ewentualne patogeny trzymają się dobrze. Choć suche powietrze pewnie im nie służy. Z tego co wiem skuteczna dezynfekcja w butach jest ozonem.   pozdro Wiesiek
  23. Wujot

    Kadencja na rowerze

      Bo trzymasz dupę na siodełku!    W
  24.   Pewnie ma lampę UVA czyli jest bakteriobójcza. Oddzielną kwestią jest czy rzeczywiście skutecznie zabija bakterie i grzyby.   pozdro Wiesiek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...