Wujot
Members-
Liczba zawartości
2 858 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
24
Zawartość dodana przez Wujot
-
Na takie okoliczności nasz skiturowy guru (Robert Róg) ukuł powiedzenie - "zdobywanie niskości". To przez analogię do "zdobywania wysokości". Parę razy w życiu byłem dosłownie szczęśliwy jak się znalazłem cały na dole.
-
Jeśli narta pójdzie pod powierzchnię śniegu to nie ma problemu. Wcześniej czy później się ją wykopie. Zdecydowanie gorzej gdy pójdzie w las, wtedy często jest nie do znalezienia. Kilkaset metrów dalej kolorowa wstążka raczej nie pomoże. Prędzej pomyślałbym nad czipem z gps.
-
Podstawowa jest taka, że na stromym się nie upada.
-
Teraz to nazywa się lonża i kosztuje w firmowym wydaniu około 100 zł (a nędzne z deca za pół ceny). Są nawet carbonowe (ATK).
-
Co do nomenklatury to mamy szreń i lodoszreń. Powierzchnia pierwszej łamie się pod naciskiem narciarza, drugiej - nie. Czyli różnią się grubością warstwy lodu. Jazda w szreni może być łatwa gdy górna warstwa lodu jest cienka (np odpuszcza od słońca) albo bardzo trudna gdy warstwa dolna jest słaba. Taki ekstremalnie trudny warun powstanie na przykład, gdy po opadzie deszczu przyjdzie obniżenie temperatury. Wracając do jazdy, dużym ułatwieniem jest radykalne przyspieszenie, wtedy narta robi się bardziej manewrowa. Metoda jest o tyle ryzykowna, że upadek w szreni może nie tylko pociąć ciuchy ale i solidnie poranić narciarza. Czyli rekomendowałbym ostrożność. Jazda po lodoszreni nie jest możliwa (chyba, że na wypłaszczeniu do paru procent). Ściągamy narty, czekan do ręki i zakładamy raki. I oby to były uczciwe i ostre raki stalowe!
-
Brak czujności i to aż dziwne. Wystarczyłoby przecież sprzedać te opony po złotówce i całe ryzyko, jak widać niemałe, przejęłaby fundacja. Wulkanizator płaci za ich błędy. Ciekawe nawiasem mówiąc gdzie oni są, i czy stają tak bardzo w jego obronie? Podejrzewam, że kluczowe w tej sprawie jest to, że obwiniany sam "podrzucił" opony na teren PN. W kwestii zaś zachowania się urzedników UM to z doświadczenia wiem, że robią co im polityczne hieny (niezależnie które) każą. Więc to raczej nie jest przypadek, ktoś chce go zniszczyć i tyle... W każdym razie trzymam kciuki aby wyszedł cały. Gdyby fundacja oświadczyła, że składowanie było na jej wniosek to chyba darczyńca nie powinien być za to obarczany? W każdym razie widać, że sprawa jest zawikłana, sporo było na gębę a nakaszaniła OPP. Jak to było - zawinił szewc kowala powiesili?
-
Aby był komplet to dodałem jeszcze te dwie "historyczne trasy" plus droga z Kamieńczyka do Szklarskiej. Z lewej zrekonstruowałem Filutka (niebieski), po drodze są trzy przejazdy przez strumienie (a mostków nie widać). Czyli mogliby tam jechać ci co nie mają z takimi przeprawami stresu. góra Filutka jest w KPN a dół już nie... Razem 2,5 km. Z prawej na mapie Bystra - podobny "strumieniowy" problem. Profil Filutka wyglada całkiem niezgorzej, nawet lepiej od Loli. "Nartostrada" zaczyna się za mostkiem przy schronisku na Hali Szrenickiej (bo tak znalazłem na starej mapie). Gdyby zacząć na górze hali to jeszcze byłoby przyjemniej. Sprawdziłem od razu zjazd z Kamieńczyka do Szklarskiej (po drodze). Dość plaskato - chyba z wolnej pięty byłoby idealnie. Na koniec Bystra (którą parę razy kiedyś zaliczyłem). Spokojna jazda w pięknych okolicznościach. 20-15-10%, jak na offpiste, to szału nie ma, ale mimo wszystko jako droga powrotna byłaby super. Byłaby bo to KPN i teraz jeździć tam nie powinniśmy. Za parę lat zresztą już jej nie będzie... Wszystkim maniakom polecam ten krótki tekst, który bardzo ładnie pokazuje problemy wokół Szrenicy. Było to napisane przed zbudowaniem Karkonosza. Ten ostatni jest zresztą kompromisem, który jednak w jakiś sposób ratuje ten cały kompleks. Szczególnie jak jest się wyposażonym w foki. http://jacekpotocki.pl/files/oc41-57.pdf
-
Warto wspomnieć o Bystrej -nadal jest do jazdy, choć coraz bardziej zarasta. Pewnym problemem, czy jak wolisz dodatkową atrakcją, jest fakt, że mostek (a właściwie belki) nad potokiem przegnił do końca. Aby więc zamknąć kółko trzeba przeleźć przez strumień. Co jest całkiem czujne.
-
Cała prawda o Sudety Lift Pomyślałem sobie, że wrzucę tę Szklarską na mapę i sprawdzę jak to dokładnie jest, bo w oficjalnych materiałach (a i relacjach narciarzy) to literatura sf jest. Tako to wygląda. Narysowałem trasy z grubsza po osiach (najkrótszym śladzie). Pierwsza z lewej jest Lolobrygida. Profil niemiłosiernie obnaża wady trasy. Pierwsze 2,3 km ma spad na poziomie 18% - to jest akurat na niebieską. Pozostałe 1,1 km ma, średnio rzecz biorąc, 7%. Tak nie przesłyszeliście się. Akurat na biegówki. Skąd się biorą informacje o 4,4 km - nie mam pojęcia bo u mnie to co jest dostępne z Karkonosza wychodzi 3,4 km. A przecież kawałek do FIS nie ma kilometra, a poza tym w całości nigdy nie jest dostępny. Teraz Śnieżynka i Puchatek. Pierwsze 1,3 km to Śnieżynka przeciętny spad to prawie 20% - kwalifikuje po czerwoną. Puchatek ma 1,9 km i spad pod koniec 7%. SIEDEM. Już wiem dlaczego tam zasypiam. Na końcu FIS. 1,3 km, w pierwszej części mamy średnie pod 40%, na dole 25%. Idzie wytrzymać choć szału nie ma.
-
Bez Puchatka, bez problemu, mógłby funkcjonować - układ Karkonosz - Lola (i Hala Szrenicka). teraz - układ Karkonosz - Śnieżynka - Puchatek jest wyjątkowo kulawy. Bo nieprzyjemna i nieciekawa trawersowa śnieżynka wpada na zatłoczony płaski stok gdzie długo się snujesz zanim dojedziesz na dół. - układ Karkonosz - Świąteczny Kamień - FIS - Puchatek, jest najsensowniejszą, czasem dostępną opcją, gdzie zjeżdża się najlepszy kawałek Loli i FIS (cały jest OK). Gorzej jak orczyk nie chodzi, bo wtedy trzeba dać z buta (lub ja zakładam foki) aby FIS zacząć od początku (można z wyciągu strawersować, ale nie polecam) Sam FIS (a w zasadzie tereny doń przyległe) to jedyne nadające się do jazdy obszary tego ON. Teoretycznie można byłoby tam skorzystać z krzesełka (które nigdy prawie nie chodzi) ale jest to nieprawdopodobnie wolny wyciąg i podjazd Karkonoszem plus smęcenie Puchatkiem na jedno wychodzi. Zresztą jak napisałem wyciąg raczej nie chodzi. Choć kiedyś nim jeździłem. Puchatek jest za to niezbędny dla skiturowców bo wiosną (nawet po wyłączeniu wyciągów) jest to główna droga powrotu do miasta. Podsumowując. Kompleks w Szklarskiej to jest najbardziej beznadziejny ośrodek narciarski jaki znam. Zawsze zachodzę w głowę jak to mogło tak wyjść, że wszystko jest tam tak głupie. Tak naprawdę to widać dlaczego tak wyszło. Bo trasa z góry - Lola "musiała" pozwalać zjechać z dołu hali. To dość daleko i płasko od miasta. Jechać w wiosennych śniegach się tam więc nie da. Śnieżynka to łącznik ze stacjami starych krzesełek. Więc też wyznaczona bardzo niefajnie. Bo wysokości starczyło tylko na nieprzyjemny trawers. Teoretycznie można byłoby chyba wyciąc płaską półkę i być może zrobić choć jedne fajniejsze S. Ale pewnie to wykraczało kiedyś poza możliwości a teraz to SF. Górę Karkonosza dano na granicy wigwizdowia więc nie łączy się on z FIS-em. Razem dało to przepis na kompletną porażkę.
-
szaleństwo
-
Jasne, to nie są złe ośrodki, a bez dwóch zdań Francja jest duuużo tańsza od takiej Austrii (czy Szwajcarii). Ma też bez porównanie lepszą muzę (strasznie pod tym względem cierpiałem w Austrii). Jeśli nie wchodzi się w opcję karnetów sezonowych to Francja (i część Włoch) to kosztem dłuższej podróży (czyli straty dnia) zaoszczędza się sporo kasy.
-
Chyba najlepiej wychodzi wynajęcie 8-ki w 6. Ale najważniejsze jest, że te parę top-topowych francuskich ON jest naprawdę kapitalnych. Patrząc tylko na trasy (i możliwości offpiste) to mógłbym zaliczać na zmianę Espace Killy, 3V i Paradiski, reszta to dla mnie jest jednak niżej. Miałem to szczęście, że przez wiele lat zanim "wpadłem" w austriackie karnety sezonowe sporo zaliczyłem tej Francji. Jednak trzeba zauważyć, że o ile Francuzi i Szwajcarzy konserwują status quo to Austria dokonała kolosalnego postępu technicznego, a też rozbudowuje systemy i ta różnica jest już co najmniej częściowo zakopana. Po tym jak się zmodernizował taki Ischgl spokojnie postawię go obok czołówki francuskiej, wielki skok zrobiły też: Arena, SHL z Fieberbrunn, Flachau z Flachauwinkl, St Anton. Najnormalniej w Austrii przejadę więcej i w lepszych warunkach (co nawet dla mnie ma znaczenie). Biorąc jeszcze dodatkowo czas dojazdu to już tak bardzo za Francją nie tęsknię (chociaż konfiguracja w Espace Killy nie ma sobie równej). Nigdy nie rozumiałem fenomenu Francji B (czyli wszystko poza wymienioną trójką i powiedzmy Les2Alpe. Jak się jedzie tyle kilometrów to chyba warto jest jednak pojeździć w topie? Ale każdemu wedle życzeń i możliwości jego portfela.
-
Jak to w kraju niecywilizowanym. Spotkasz dzikie plemiona z przepaskami biodrowymi i kanibali.
-
Byłem, choć dawno temu. Ośrodek z ścisłej francuskiej czółowki, ze sporym wyborem różnych tras. Nietypowa odwrócona konfiguracja. Płaska góra i stromy dół. Kiedyś był połączony z strefą freeridową na La Grave. Na pewno warto zaliczyć.
-
Jest parę sztuczek, które bardzo ułatwiają jazdę w mgle. Najlepiej jest jechać za kimś ale raczej lekko w skos względem jego pozycji. Dokładnie widać wtedy zarówno nierówności koło niego jak i te na które jedziemy. Druga metoda - najbliżej krawędzi trasy, jeśli są tam tyczki lub drzewa problemów nie ma. Należy tylko zachować kolejne stałe punkty widzenia bo wtedy łatwo się ocenia konfigurację przed nartami. Trzecia metoda to drobne śmieci na trasie (lub strzępki wystających traw czy drzewek) - podobnie jak wcześniejsze - przyuważyć i utrzymywać tam wzrok. Natomiast jeśli mgła jest totalna (czyli niewiele więcej widać jak czubki nart) to rzeczywiście jest przesrane.
-
@Mitek 3maj gardę!
-
I masz kask bez wentylacji i ciężki. Kijki też z gardami??? 🙂
-
Efekt placebo. No dodałbym jeszcze ochronę głowy przy wsiadaniu od uderzenia pałąkiem (choć tu przecież powiększa obwód). Przy wspinaczce w kuluarze przed spadającymi grudkami lodu. W sumie przed niczym istotnym. Wpisuję się to w działania magiczne, taki współczesny talizman. Oczywiście trochę przesadzam. Coś tam chroni, ale jeżdżę jakbym go nie miał. Zresztą przez pierwsze 10 lat na skiturach jeździłem w czapkach, dopiero jak się pojawiły ultralekkie kaski (150-200g) to je nabyłem. To też pewnie placebo ale dość wygodne i bardzo mocno wentylowane więc się tego nigdy nie ściąga.
-
Niekoniecznie, przy ciuchach membranowych normalnym procesem jest skraplanie (od wewnątrz).
-
"Polska" firma co zamawia od chińczyków. Dla mnie to przede wszystkim dobry marketing sportowy. Z zewnątrz pozłotka a w środku CCC. Jako "zaopatrzeniowiec" sportowy sporej rodziny parę razy przyoszczędziłem kupując mniej ważne ciuchy z 4F - były to zmarnowane pieniądze. Nauczyłem się aby poniżej budżetowego Marmota nie schodzić, a lepiej jednak trochę wyżej, spokojnie wypatrując okazji (te się czasem trafiają). Polskie firmy to JMP, Eksplo, Pajak, Wisport, Małachowski, Robert's. To tak z głowy. Oczywiście zaraz zacznie się rozważanie z czego produkują, jaka jest struktura właścicielska i nic już nie będzie oczywiste. Nie mniej jednak chociaż szyją to polskie szwalnie i jest trzymanie poziomu.
-
Myślę, że można. Szczególnie, że w wielu przypadkach nie ma jakiejkolwiek alternatywy. Więc jak się ma to się lubi! Aby odnieść się do wyników wystarczy przeprowadzić rachunek błędów (dla pojedyńczych pomiarów) lub dokonć wielokrotnego pomiaru i uśrednić zgodnie z zasadami wynik (po odrzuceniu pomiarów wątpliwych). Jeśli chodzi o mnie to zaproponowałem to na początku.
-
Oczywiście, pokazałem to tylko jako odchylenie pozycji. Teoretycznie wszystkie ślady powinny się pokrywać a różnice są nawet pod 40 m. To jest ślad podjazdowy czyli niezbyt szybki. W kwestii pomiaru prędkości chwilowej się nie wypowiadałem, zaproponowałem jedynie znalezienie dolnej granicy prędości uśrednionej.
-
A nawet są w cenie 650 zł bez ociepliny (za to z siatką) https://sklep.jmpsport.pl/sporty/118-spodnie-desantowe.html
-
W kwestii firmy 4F to, łagodnie rzecz biorąc, ma sporo przeciwników. Ja też do nich należę i nigdy nic od nich nie kupię. Ale są też zadowoleni ludzie więc możesz mieć dylemat komu ufać. W kwestii spodni po stronie plusów jest Dermizax. Ale użycie tej klasy membrany z ociepliną dla mnie mija się z celem. Jestem zwolennikiem dwóch warstw - dobraj bielizny i spodni bez ocieplenia. Z tych zdjęć nie jestem też w stanie zorientować się jak długie i gdzie są wywietrzniki, jaki jest kierunek zamków przy ich otwieraniu. W każdym razie chyba wolę wpierw mieć długie wywietrzniki z zewnatrz a później dodatkowe wewnętrzne. Podejrzewam, że cena jest niska - zajrzałem na JMP i tam są różne spodnie (lepiej zaprojektowane) i około 200 zł droższe. Ani chwili bym się nie wahał, którą firmę wybrać.