fox34
Members-
Liczba zawartości
82 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
fox34's Achievements
-
Alpe di Siusi to tereny raczej dla rodzin z małymi dziećmi, kto Was tam wysłał
-
A można wiedzieć które stoki konkretnie są dla Ciebie porażką? "Lecę" w głowie po całej Val Gardenie i zastanawiam się jaki stok to porażka. Sasslong a może z Secedy ta szeroka w dół.
-
Wiesz...chyba nie do końca sie zrozumielismy
-
Jak co roku sezon otworzyliśmy w Austrii. Spanie w Ramsau to dość dobry pomysł, ponieważ jest się, mniej więcej, w centrum całego areału. Pierwszy dzień Penken i mały zawód. Mnie osobiście tam się nie podobało. Arena zdecydowanie ciekawsza. Więcej możliwości i jazdy na kilka dni bez wracania na te same trasy. Przygotowanie tras bardzo dobre, więc narciarsko świetnie. Jednak dziwi mnóstwo ludzi na stoku, gdy na parkingach i na wyciągach pustki. Nie za bardzo to potrafiłem rozgryźć. Zastanawiam sie co się dzieje, gdy jest szczyt sezonu. W barach na stoku jedzenie poniżej moich oczekiwań, również mała różnorodność alkoholi. W ski amade była pyszna "Heisse Witwe" we Włoszech "Bombardino" a tu... nic, bieda. Oczywiście to nie jest najważniejsze, ale każdy przyzna, że to miły akcent szusowania Pomijam kursowanie skibusów raz na godzinę. Może to jednak kwestia początku sezonu. Podsumowując, bardzo przeciętny ośrodek. Jak ktoś jest przyzwyczajony do szerokich włoskich stoków Val Gardeny lub innych Bruników to ta miejscówka go na pewno na kolano nie powali. W każdym razie śniegu jest dużo, pogoda fantastyczna no i z granicy niemieckiej tylko 7 godzin jazdy.
-
O mało co katastrofa, czyli marcowe Val Thorens (20-27)
fox34 odpowiedział faf500 → na temat → Relacje z wyjazdów
Ale widzisz różnicę między lazurowo-słonecznym szusowaniem a szusowaniem podczas deszczu, nawet w swoich super wypasionych membranach? to się cieszę. Oczywiście, że jeździ się w każdych warunkach, ale jak czekasz na wyjazd pół roku albo i rok, a tu przez tydzień kicha no to takie teorie można sobie w buty schować. Słyszałeś o dobroczynnym wpływie słoneczka na nasz organizm, nasze samopoczucie? Pyszne bombardino w słoneczny dzień, apres ski przy muzyce na żywo, lazurowe niebo ech... -
O mało co katastrofa, czyli marcowe Val Thorens (20-27)
fox34 odpowiedział faf500 → na temat → Relacje z wyjazdów
Szczerze współczuję. Nie wiem jak często w roku wyjeżdżasz, ale jeśli to wyczekiwane narty przez cały rok, to masakra jakaś. Od jakiegoś czasu przestałem traktować wyjazdy na narty jako wyprawę życia. Wolę zagościć w alpach 3-5 razy w sezonie po dwa/trzy dni szusowania niż jechać na cały tydzień. Oczywiście wyjazd do Francji to ogromna odległość, więc na trzy dni się nie opłaca. Poza tym planuję wyjazd wtedy kiedy jest pogoda. Jeśli widzę prognozę zachęcającą, łapie za telefon i rezerwuje pensjonat w okolicy, zawsze coś się znajdzie. Przyznaję, że najwięcej frajdy mam z pierwszych dwóch dni szusowania, później zmęczenie materiału wprowadza bylejakość do mojej jazdy. Wiadomo, łatwo mi mówić, mogę z pracy wyskoczyć kiedy chcę, nie zwracając uwagi na urlop i mieszkam 5km od A4 tuz przy niemieckiej granicy co daje ok 8h jazdy do Włoch włącznie z obiadem na trasie. Jednakże polecam wszystkim "mogącym" taki system i zapewne wielu tak właśnie to robi. Pozdrawiam -
Kolejna włoska stacja zaliczona. Nie przepadam za takimi molochami, ale ten mile nas zaskoczył. Może to ze względu na świetne towarzystwo, rewelacyjny pensjonat i fantastyczną pogodę a może po prostu na to, że jest tam bardzo fajnie Polecam lubiącym dobrą zabawę apres ski i genialne jedzenie. Dobry basen sportowy i kapitalne sauny. Jak widać na zdjęciach, tłumów nie ma takich strasznych, ale zdecydowanie, nie jest to luty Dodaje jeszcze namiar na fajny pensjonat: http://www.garni-vol...m/cs.asp?st=165 27 euro od od osoby dorosłej, śniadanie nie do przejedzenia, codzienne sprzątanie pokojów, duże przestronne pokoje, tv, tel, warunki jak w hotelu. 10Min z buta pod gondolę w Riscone, bus pod domem, Spar pod domem, suszarnia na buty i narty, garaż płatny. Użytkownik fox34 edytował ten post 18 marzec 2010 - 09:16
-
Kiedy można "przesiąść" się z tras niebieskich na czerwone?
fox34 odpowiedział alfa74 → na temat → Nauka jazdy
Moim skromnym zdaniem nie ma szans na dalszy rozwój, jeżeli nie zdobędziesz się na doskonalenie techniki przez szkolenie z instruktorem, lub potrafiącym dobrze przekazać właściwą wiedzę przyjacielem. Natomiast przeskoczenie z tras niebieskich na czerwone jest obowiązkowe, choćby po to, żeby zweryfikować swoje umiejętności. Wiem z autopsji, że gdy na świetnie przygotowanych trasach w alpach wydawało mi się, że jestem niezłym narciarzem to po powrocie na ciężkie warunki do polski, moja samoocena zaniżała się o dwa pkt procentowe Dopiero kilkanaście godzin z instruktorami pozwoliło mi wreszcie świadomie szusować nawet po tych niebieskich, a i tak na tym nie poprzestanę, bo mam ochotę umówić się z niko na małe szkolenie. -
To prawda, mnie też kiedys w lipcu na rowerze złapała burza gradowa. Trzeba mieć ogromnie wiele szczęścia, żeby trafić we Włoszech na białe drogi w połowie kwietnia. Jeśli nawet śnieg pada, to za kilka godzin droga jest czarna i całkowicie uprzątnięta. Wystarczy spojrzeć na prognozę przed wyjazdem.
-
Nie szalejcie ludzie, w połowie kwietnia na zimówkach? No chyba, że jakiś kataklizm zapowiadają. W Livigno na dole kwiaty rosną na trawnikach
-
Dla mnie prawdziwą perełką jest Lindsay Vonn, troszkę mniej Val Gardena.
-
Dwa dni w pełnym słońcu, na niemal pustych stokach - lutowe ferie. Ośrodek albo mało znany albo niedoceniany. Świetnie przygotowane stoki, infrastruktura do złudzenia przypomina Mottolino w Livingo. O wiele taniej, niż w niedalekiej val gardenie czy innych pobliskich bardziej znanych kurortach. Większość tras łatwych, szerokich i wąskich. Świetna czarna, Trametsch, ponad 3 km szerokiej, idealnej dla carvingowców trasy, która przechodzi w czerwoną do gondoli, co razem daje ponad 6 km. Polecam wszystkim, pragnącym nieco taniej wyjeździć się w dolomitach. Użytkownik fox34 edytował ten post 09 luty 2010 - 22:16
-
Pewnie niewiele, prócz kilku oczywistych faktów historycznych. Przytoczyłem tę rozmowę jako żart, bo taką też była w gronie przyjacielskim. Dziwnym słowem do mnie piszesz.
-
Wyśmiałem kiedyś znajomego Czecha o to właśnie Rakousko, ale on już miał przygotowany argument o pewnym kraju śródziemnomorskim pt. Italia - ironicznie pytał o genezę nazwy Włochy.
-
Potwierdzam, żarcie włoskie wymiata, carpaccio jadłem chyba w pięciu knajpach i zawsze było wyborne. Pizza najczęściej w Bait dal Ghet, prosta i niedroga pizzeria, ale zawsze kolejka czekających na stolik. Co do taniego alkoholu, to pisałem już gdzieś, że każda butelka Jack D. lub Tullamore dew, śmierdziały podróbą na kilometr, więc ja się wyleczyłem z tanszej whisky w livigno. Miasteczko o specyficznym, pozytywnym klimacie jednak jak dla mnie troche za daleko i ten męczący tunel+psychopatyczni szwajcarzy.