Skocz do zawartości

mig

Members
  • Liczba zawartości

    6 716
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    54

Odpowiedzi dodane przez mig

  1. co do zatłoczenia stoków - ja byłem tam w terminie 6-13.02.2010r.
    .


    No, bo myslałem, że jestem przewrażliwiony. ;)
    Byłem tydzień poźniej i zapewne stąd te róznice w ocenie ilości narciarzy i kolejek. Zaczęło sie juz od zjazdu z autostrady, gdzie do bramek stało sie 1,5 godziny.... Nie znam przyczyny (może jakieś włoskie ferie, karnawał i czy cós) ale skutek był taki, że obłożenie tras, łacznie ze Spinale, Folgarida Nera, i skrajnymi po stronie 3Tre przypominało Kotelnice....
  2. z jednej i drugiej strony jest płasko, tylko kręto .... co do sprawdzania .... w Austrii musisz mieć zimowe (tak stanowi ichcie prawo), na chybił trafił nikt nie sprawdza, ale przy tzw. okazji, sprawdzone będzie na pewno wsio ... j.:)

    jak zjezdzałem do Zernez w gęstej śnieżycy to wydawało mi się , że całkiem stromo.... :D w każdym razie nie było chetnych do jazdy szybciej niż 20-30km/godz

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 26 luty 2010 - 14:52

  3. Spokojnie wszystko to można oblecieć w jeden dzień - to tylko 70 km tras :) Mapki i opisy Tonale trochę oszukują podając 100 km - dodają do statystyki także te skirouty - nawet te pod górę :) Jest oczywiście pytanie po co wszystko na raz? :) ...mnie się chciało ze względów poznawczych :)

    ja wole sie delektować w mniejszym tempie, przynajmniej zapamiętam wiecej niż pomieszaną kakofonie widoków, tras i wyciągów... Jakoś mnie nie odrzuca od ponownej wizyty w tej samej knajpce...... :D:D ;)
  4. malutki apel nie PONTE di Legno tylko Pontedilegno jakas maniera się na naszym forum wytworzyła - a nazwa miejscowosci to JEDEN wyraz pozdrawiam al

    nie tylko na naszym forum.... ;) http://it.wikipedia..../Ponte_di_Legno kilka razy osobno (ale i razem na fotce). Na polskich stronach zawsze spotykałem osobno.... a tu razem... ;) http://www.adamellos...tedilegno&lan=1 coś za dużo niejednoznaczności.

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 26 luty 2010 - 14:10

  5. Dokładnie jeden dziń na Tonale to max. A tak to lepiej na Marilevę jechać. Tonale przypomina mi troszkę Białkę ;)

    jeśli liczysz tylko 'łąkę' po północnej stronie przełęczy (naprzeciw Preseny) to nawet na pół dnia. Chociaż skrajne doliny (conrabandieri i na przeciwnym krańcu) -całkiem, całkiem... Jeśli z lodowcem i Ponte di Lego-Temu to gratuluje kondycji..... jak na jeden dzień.

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 26 luty 2010 - 14:54

  6. Krótkie wrażenie po powrocie (13-20/02)
    Nigdy więcej w tym terminie do dużego , modnego ośrodka.... KATASTROFA!
    Tysiące ludzi na każdej trasie (łacznie z czarnymi z Direttissimą na czele) , kolejki jak w Białce w warszawskie ferie, opłaty za parkingi(!), przygotowanie tras 'na odwal', juz o9tej muldy po kolana. LUbie szybka jazde miedzy muldami ale w takim ścisku to średnio mozliwe...

    O poza tym było całkiem fajnie.. ;) 6 dni fajnej jazdy, wspaniałych widoków, i śniegu po uszy....;)

    Coż...wszystko trzeba zaliczyć ....

    Załączone miniatury

    • P2188142.JPG
    • P2188137.jpg
    • IMG_0631.jpg
    • IMG_0634.jpg
    • IMG_0596.jpg

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 26 luty 2010 - 11:16

  7. Wcale mu się nie dziwię, że mu się nudzi. :) Dzieciak musi mieć urozmaicenie. Też stosowałem grę "w gonić" i to się sprawdza. Proponuję ustawić również slalom z "byle czego" :) No i chyba najważniejsze ..... Indoktrynacja :D. Jak poczytasz dokładnie cały temat dowiesz się że to działa. :) Zabawa z rodzicem na śniegu jest dla dzieci motywacją i frajdą bo kto jak nie rodzice są największym autorytetem przecież , tak myślę. Instruktor być może dobry ale z tego wynika, że chyba nie ma doświadczenia z nauką z dziećmi. Powinien zaproponować jakieś zabawy a nie sztywno i bezuczuciowo uczyć techniki.

    Ostatnie zdanie jest bardzo istotne. Jak pisał dziadek Kuby dziecko zwykle nie rozumie celu skręcania jeśli można pojechać prosto. Oczywista logika. Można go tego skłonić, podstępem;) - vide Dziadek, przykładem, zabawą. Ot choćby 3-4 gałazki miedzy którymi trzeba przejechać, stwierdzenie mimochodem 'a tędy/tak pewnie nie zjedziesz?' i próba 'kto lepiej'... albo w końcu kilkudniowe 'odpuszczenie' skręcania- niech się naszusuje 'do obrzydzenia' - potem będzie podatniejszy na urozmaicenie. Przeciętnie sprawne dziecko bardzo szybko łapie podstawy i mozna go bezpiecznie 'wypuścić' (na odl. kilku metrów oczywiście) . Jesli można znaleźć mu konkurenta, to element rywalizacji znacznie przyspieszy postępy... + dużo cierpliwości ale i łagodnej stanowczości: teraz jedziemy a wygłupy w 'orła na śniegu' będą - ale na dole... To tak z moich doświadczeń rodzinnych...
  8. Siemka Ciekawy watek - choc takiej ilosci glupot na temat pomiarow predkosci to jeszcze nie czytalem. Przeraza mnie, ze ludzie pisza nie majac pojecia o czym...ale jakie teorie spiskowe tworza Po raz kolejny okazuje sie ze Lem bardzo trafnie ocenil niektorych uzytkownikow sieci. Co do pomiaru predkosci na stoku - banalne urzadzonko nareczne Forerunner 305 skorelowane ze Sportrackiem zalatwia sprawe nawet najbardziej wymagajacym i wbrew temu co twierdza niektorzy nie myli sie.

    http://www.napieraj....p?articleid=234 cytat: Po zlokalizowaniu urządzenie gubi się dosyć rzadko, ale bywa denerwujące gdy po zgraniu danych, na wykresie stoi jak byk chwilowa prędkość rzędu 400km/h czyli jak każdy inny GPS z SIRFem trzecim ;) ;) Pozostajemy zatem dalej przy fotokomórce... ;)

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 08 luty 2010 - 14:23

  9. po prostu tam narciarze są intruzami. Nie dość, że jadą i płacą(!) tylko do góry to jeszcze wymagają tras i czego tam jeszcze.... Normalny wczasowicz nie ma takich zachcianek. ;)
  10. :P Całkiem niedawno kupowałam pierwszy w życiu kask. Każdy, który "nadawał się na moją głowę" miał atesty i przy każdym kasku sprzedawca mnie o tym informował, chciał pokazywać itd... Stąd moje dość mocne zaskoczenie faktem, że są sklepy gdzie sprzedaje się sprzęt bez atestu...To tak jakbym sprzedała komuś niezbadany lek - delikatnie mówiąc - nie mieści mi się to w głowie. Nie ma jakiegoś organu, który kontroluje tego typu sprawy (atesty do kasków znajdujących się na półkach sklepowych)?

    PIH ale nie sądzę by robili to z własnej inicjatywy. Jak zgłosisz mają obowiązek zadziałać. Kask ma 'odpowiadać właściwym warunkom technicznym' (art. 53d2 ustawy o kulturze fizycznej)- czyli? pewnie oznaczenie zgodności typu CE wystarczy. Może ktos bardziej biegły podpowie jak to jest, bo w.w. ustawa nakłada obowiązek 'własciwych warunków' na UŻYTKOWNIKA!!!! Czy sprzedawca może sprzedawać kaski >narciarskie< do chodzenia po podwórku? (bez CE?)

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 03 luty 2010 - 14:10

  11. A kto dzisiaj nie ma problemów z forsą ? Moi partnerzy płacą mi za dostawę po 40 dniach, w najlepszym razie:mad: Ad meritum: nigdzie nie napisałem że można skręcić w lewo na prawych krawędziach. Wykonaj taki oto manewr: pojedż dość szybko w skos stoku, w prawo - na krawędziach prawych, narty muszą być porządnie zakrawędziowane, po osiągnięciu wystarczającej prędkości, gdy zaczniesz już jechać delikatnie pod stok, zmień krawędzie, przejdż z prawych na lewe przez pochylenie nart ruchem stóp w lewo - w kierunku spadku stoku - narty ( jeśli są taliowane a pilot ma nerwy ) złapią kierunek i po chwili zaczną skręcać w lewo. Ten moment gdy jesteś w trawersie na lewych krawędziach to właśnie pozycja " upside down " czyli do góry nogami w wolnym tłumaczeniu. Spróbuj, na pewno zadziała choć mój opis jest niepełny jesli chodzi o ruch stóp.

    aaaa..... to o to chodzi...! Ale to, jak mawiał klasyk, oczywista oczywistość ... myślałem, ze faktycznie przegapiłem coś istotnego, bo coraz częściej mi się to zdarza.... :confused::D Czyli moment jak w 4:16 w filmiku z wątku obok? YouTube- SKIING IN DOLOMITISUPERSKI faktycznie na stromym stoku trzeba nieco prędkości i zaufania do krawędzi. Wtedy siła od... tfu dośrodkowa nart wymusi wychylenie.... Pozdrawiam

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 03 luty 2010 - 13:08

  12. Cytat: [..] Napisał LOBO: Jeszcze raz: kończysz skręt w prawo, jesteś kilka m od lini spadku stoku na krawędziach PRAWYCH i w tym momencie błyskawicznie zmieniasz krawędzie ( oczywiście żadnych pionowych odciążeń ), w skręt lewy wchodzisz b.wcześnie, przed linią spadku, już tnąc na LEWYCH krawędziach. To jest właśnie High C part of turn, jeśli skręt ma kształt litery C to jest to faza początkowa, górne C, proste prawda co do powyższego, to wydaje mi się że rozumiem Bociana <że inaczej się nie da>. Tak na logikę, czy jeśli będąc już w linii stoku wciąż byłbym na PRAWYCH krawędziach to skręt w LEWO byłby w ogóle możliwy???? jakoś ciężko mi sobie wyobrazić inicjację skrętu bez wcześniejszej zmiany krawędzi. pozdr.bart

    Czytam juz trzecią strone wątku i wciąż staram sobie wyobrazić skręt w lewo na prawych krawędziach (pozostałych z poprzedniego skrętu w pozycji w skos stoku) j, jako zywo, też mam z tym poważne trudnosci... :( czy czegoś nie zrozumiałem?, :eek: Zakładam też, że taliowanie nart jest zawsze wklęsłe..... :D:D To sienieda! By zmienić kierunek skrętu trzeba zmienić krawędzie. Niezależnie czy skrętem ciętym czy ześlizgiem. Pomijam odciążenia i obroty nart w powietrzu lub 'milimetr' nad śniegiem... Miłego dnia
  13. Aaa widzisz artuus! I tutaj Cie zaginamy! Wszytskie te cuda, oparte na GPS mają funkcje zanotowania max speed, więc wrzucasz urządzenie do kieszeni i jedziesz!

    taaa.... tak zbieram tracki z wycieczek rowerowych. I jako żywo, na każdej mam kilka miejsc gdzie jechałem grubo ponad 100km/h czasem i powyżej 150... (na rowerze!)- ot, taka przypadłość SIRFIII - czasem lubi sobie 'pobiegać wokół pozycji', nikt nie wie dlaczego.... ;) . Zapomnijcie o wiarygodnych pomiarach predkości turystycznym gps-em przy krótkich czasach pomiaru.
  14. Cześc Tez uważam, że rozpinanie czasami butów w trakcie ćwiczeń jest wielce porządane. Zwróć uwagę, że wtedy wszystko jeździło sie slizgowo a w tej chwili jedną z głównych przyczyn drobnych urazów stawów jest nieumiejętność wyjścia ze śladu cietego. Pozdrawiam

    Dopuki jeszcze delikwent zdaje sobie sprawę z tej 'nieumiejętności' i dostosowuje predkość do możliwosci - to ok... ale zwykle mysli, że umie.... Instruktorzy- uczcie zeslizgów..... i łączenia technik.
  15. Cześc Myslę, że zupełnie inna była wtedy technika jazdy na nartach. Myslę, że to zasadnicza róznica rozpiety sztywny a niski miękki. Inne siły inne prędkości, inne właściwości nart. Pozdrowienia

    czas umierać....... :D:D chociaż .... predkości były podobne, siły w nartach na zmuldzonej golgocie chyba wyzsze niż w karwingu na sztruksie. Ale faktycznie technika prowadzenia nart jakby inna. Do tej pory mam nastawę wiązań ok.7 a masę juz dobrze 3 cyfrową . Jeżdze ostro, a jakoś sie 'same' nie wypinają ... :D 'Młodą' uczyłem kiedyś śmigu na stromym (hamujący) na rozpiętych butach...(otwarte klamry, ale zahaczone - a nie zupełnie lużny but) sądzę, że wymusza to poprawną postawe przy zakrawędziowaniu... pewnie pisze bzdury - ale nauka była bardzo skuteczna. Pozdrawiam

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 22 styczeń 2010 - 09:42

  16. p ja czasami tez posuwam sie w rozpietych butach, ale to tylko dlatego, zeby wzmocnic prorpiocepcje, natomiast panicznie uwazam gdy to robie.......

    Serio, to takie niebezpieczne? :eek::eek: mam pewne wątpliwości... przez wiele lat jezdziłem w butach do kostki lub kilka cm powyżej (innych nie było), a później w miekusach (SanMarco z Krosna) takich, że moje obecne - nawet rozpięte - to imadła... Myślisz, że tylko przypadkiem udało mi sie (moim kostkom) przezyć ? :)

    Użytkownik mig12345 edytował ten post 22 styczeń 2010 - 08:41

×
×
  • Dodaj nową pozycję...