-
Liczba zawartości
6 884 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
58
Zawartość dodana przez mig
-
Polska to ciekawy kraj, w którym wszyscy wiedzą jak lepiej wydać cudze pieniądze. Piskoor To nie przytyk do Ciebie tylko luźne skojarzenie z wielu opinii na forum.
-
Ale mogą napisać - w PL nie jeżdżę!
-
restauracja przy dolnej stacji to norma, nie bedzie trudno znaleźc. Warto tez poszukac osrodków z karnetem 'rodzicielskim' tzn umozliwiającym jazde w 2 osoby na zmiane - zwykle nieco droższym niz pojedynczy ale niewiele. Chyba czytałem o takich (nigdy nie potrzebowałem) w osrodkach Dolomitisuperski... gdzie indziej pewnie tez...
-
gdzies tu poniewiera sie na forum fajny wątek o jeździe z nosidełkiem.... (niestety nie jestem w srtanie ogarnąc nowej wyszukiwarki, która ma swoje tajemne limity -3 strony wyników i ani cm wiecej- chyba ze o czyms nie wiem) Warto poszukac - dyskusja była bojowa. :-). O ile nie ruszyłaby mnie sytuacja opisana przez Mitka - tj. sprawny narciarz jadący z dzieckiem gdzieś gdzie prawdopodobieństwo dzwonu z innym jest znikome, to taka 'pani' ----hmmmm.....
-
Piskoor! Dyskusja powyżej jest ( a przynajmniej powinna) nie o przepisach, zasadach ale o tym co nas denerwuje - akurat przypadkiem o nasiadówkach w poprzek stoku. W oczywisty sposób nagannych i wręcz nieprzepisowych (kodeks FIS - bedący składnikiem regulaminów chyba wszystkich ONarciarskich) Ale ja pisze równie oczywistej sprawie, że nie warto sie denerwować, to szkodzi na żoładek i serce a pożytku wiele nie przynosi. Lepiej spokojnie zwrócić uwage. Zwykle działa - czasem nie. Keep smiling - a snieg stanie sie bielszy a niebo bardziej niebieskie, a kolejki do kolejki krótsze..... :-) Miłego dnia M
-
Pijaczek którego opisujesz to mimo wszystko unikat, dla niektórych zabawny a dla normalnych żenujacy. Ale unikat. Jesli zaś spotykasz takich za kazdym wyjazdem to należałoby zastanowic sie czy jeździsz we 'własciwe miejsce'... :-). Warto i łatwo równiez załozyć, że za przełamaniem ZAWSZE jest cos niebezpiecznego a na pewno niewidocznego (niekoniecznie z przypiętą deską ) i jechac tak, by nerwowe manewry nie były potrzebne. Pisałeś również o parkingowym z NO. Zdecydowanie nie pochwalam użytych określeń, ale gdyby mi 10ty z kolei osobnik ładował sie np. na miejsce dla obsługi to pewnie też bym nie wytrzymał (jeżdze tam przynajmniej kilka(nascie?) razy w roku i nigdy nie spotkałem sie z agresją, a zwykle usmiechem, zyczliwocią, i pomocą przy manewrach w trudnym terenie) naprawdę? To i tyle marudzenia......:-) PozdrawiamM
-
Chyba to polega na licytowaniu sie osrodków. Czyżby nadmiar podaży nad popytem? Zagroń ma '4', to pobliski Złoty Groń musie mieć '6' (nie ważne, że na 'łączce za stodołą'). Klient lubi nowości. Pozdrawiam Michał
-
Narciarstwo moze tak, jazda na nartach- juz zdecydowanie nie......
-
no aż takich przygód nie miałem, ale zdarzyło sie w sniezycę przy solidnym mrozie zgubic rekawicę - pod drugą podporą. To był pierwszy moj (i chyba ostatni) zjazd na krechę z Czantorii - zdązyłem zanim ją całkiem nie zasypało sniegiem... :-) jak byłeś w Malga to pewnie też znasz talezyki jadące równo poł godziny...... :-) PozdrawiamM
-
To własnie było porządne krzesełko, o parametrach typowych dla takich urządzeń...... a że długośc przyzwoita (ok. 2 km) to jechało, jechało, jechało....... jeszcze w wielu miejscach w Dolomitach takie do dzisiaj działają i mają sie całkiem dobrze.... choc też mozna zasnąc na siedząco..... Pamietam niedzielne wyjazdy na Czantorię- za cały dzień dało sie zjechac max 4 razy. a kolejka do kolejki zaczynała się tam gdzie teraz kończy sie dolny talezyk.... ( tak info - kanapa jest tam od 2006, czyli już teraz 8my sezon bedzie - jak ten czas leci....) Pozdrawiam Michał
-
1. Nigdy, (chyba że za Mitkiem - ma talent... :-) ) za to nie pozwalam wyprzedzać sie w kolejce. 2. Nigdy, ale kiedyś niewiele brakowało do dużego dzwona..... brrr 3. Oj.... zdarzył sie nawet zjazd gondolą... bo narty cos nie tego. 4. narzekam tylko na mgłę.... a raczej nie narzekam ale nie lubie i zwykle rezygnuje z jazdy (oczy) 5. staram sie.... 6. Zawsze..... a najcześciej w czasie zabaw na sniegu z kolegami 50lat temu.... - 'a tedy nie zjedziesz!' - zjadę !! - nie wierze! - załozysz sie? - i potem juz było tylko łatwiej.... :-)
-
BKK, termy miały duże znaczenie w wyborze..... :-)
-
A tu jakiś przylazł i Afryki mu się zachciało.....
-
Mnie tam nic nie wqurza... Czekam tyle miesięcy na narty i jeszcze miałbym sobie psuc humor?.... :-) Miłego weekendu Michal
-
To że narta ma 'płynne katy' wcale nie znaczy, że ktoś nie potrafi ostrzyć. Znaczy tyle, że dokładnośc jaką mozna osiągnąć prostymi narzędziami ręcznymi nigdy nie sięga drobnych ułamków stopnia. Bo nie musi i nie ma to znaczenia dla dobrej jazdy. A poza tym 'dokładnie' to można sobie posprzątać mieszkanie. Obróbkę skrawaniem (czyli np. ostrzenie) wykonuje sie 'z zadaną dokładością', która nigdy nie jest zerowa (zawsze jest jakaś tolerancja wymiaru). Tylko o to mi chodziło. Pozdrawiam Michał
-
możesz napisac skąd wiesz ze było to dokładnie 88st czy 87st, a nie np. 88,35st na tyle, 88,15 pod wiązaniem a 87,95 na dziobach?
-
A ja jestem przekonany, że akurat ci nie poczuliby różnicy. Każdy z kolegów jeżdzących juz jakoś, któremu podostrzyłem narty na wspolnym wyjeździe był zaskoczony że znacznie łatwiej sie jeździ, a strome trasy stają sie znacznie przyjaźniejsze.... . :-) gwoli wyjasnienia: http://sjp.pl/zafiksowany to cos zupełnie innego niz http://sjp.pl/fiks Wiec to co napisałeś powyzej to niemiła manipulacja, nie moim zamiarem było jakiekolwiek pejoratywne określenie. :-) (a przy okazji Twojego przykładu to kiedyś zjeżdzałem na nartach w lecie do piaskowni. Wcale nie miały krawedzi a zeslizg był kiepski.... :-) ) MItek - wszystko to prawda, ale schodzimy z tematu. Nie chodzi o superostrą nartę. Chodzi o różnicę w jeździe na narcie tępej (zaniedbanej) a ostrzonej co 3ci dzień, wiec też nienadzwyczajnej. Taką nartę mozna przeciez 'puscic w zeslig' na każdym stoku/nachyleniu, sniegu i prędkości, niezależnie od jej prostości czy karwingowatosci. PozdrawiamM
-
Ale po co wybierać z dwojga złego jak mozna z dobrego? Kosztuje to max kilkanaście minut dla nart całej rodziny.... PozdrawiamM
-
Przepraszam, ale to moze napisac tylko osoba która 'na sztywno' zafiksowała się na jazdę na krawedzi. Co zdanie to 'półprawda', po kolei: 1. ostra krawedz przydaje sie ZAWSZE. 2. Narciarz zeslizguje sie wtedy, gdy CHCE lub potrzebuje a nie wtedy gdy jest na jakims poziomie, wysokim czy niskim. 3.Bardzo dobrze, że ostra krawędź przeszkadza mu w ześlizgu - po to jest. Ma sie nauczyć swobodnego zesligu pomimo to, a ostrość wykorzystać gdy bedzie potrzebna. 4. Krawedz służy jeszcze do wielu innych manewrów... 5. niestety, to musza być inne pieniądze @Sese: zwykle po ostrzeniu w okolicznych serwisach mam wrażenie, że krawędzie zostały przytępione na całej długosci.... zapewne dotyczy to jednak 'fachowców' a nie fachowców. Uwaga o tępieniu cenna dla nowicjuszy- narty zachowuja sie zupełnie inaczej- jednak czy lepiej? Pytanie było jednak inne- czy warto podostrzyc co 3ci dzień? Moim zdaniem warto dla każdego. Pozdrawiam Michał
-
Ostrzałka ręczna vs kątowniki i pilniki
mig odpowiedział Piskoor → na temat → Serwis i konserwacja sprzętu
ten Toko Edge Tuner Pro... (bosz, co za nazwa!) pod firmą Briko kosztował w Makro mniej wiecej połowę powyzszej ceny.... Nie chce mi sie szukac ale wystarczy pogrzebac w necie i kupić narzedzia bez szwajcarskich napisów... i cena bedzie znośna. Poza tym każdy(?) kto ostrzy wiecej niz jedną parę w koncu bedzie to robił katownikiem. Wiem, bo przerabiałem ten temat, starając sie pozostac przy ostrzałce- udało sie, ale do pierwszego uzycia kątownika (dzieki Kaja!) Pozdrawiam Michał -
Ostrzałka ręczna vs kątowniki i pilniki
mig odpowiedział Piskoor → na temat → Serwis i konserwacja sprzętu
na pewno to nie.....:-). Kątownik poza wymienionymi zaletami ma i tą,a że zamocujesz do niego pilkik o dowolnych wymiarach (w granicach rozsądku) a do ostrzałki http://www.remsport....mann-p-318.html tylko dedykowane 20x30mm- które do tanich nie należą.... Jesli koniecznie ostrzałki to raczej coś do czego mozna przykrecić rózne pilniki np. :http://www.remsport....nkol-p-299.html lub podobny. Polecam jednak kątownik. Zdecydowana wiekszośc nart ostrzona jest na 88st, wiec wystarczy jeden., ew, do slalomek 87, ale niekoniecznie. Pozdrawiam Michał -
Byłem tam w grudniu, styczniu i pod koniec marca. W tym ostatnim przypadku był sniezny sezon, wiec z tym towarem nie było problemu. Na połnocnych zboczach (Motolino) twardy snieg był długo, w słoncu i niżej - ciapa juz o 10tej. 3cia dekada kwietnia to juz wyjazd dużego ryzyka. Może być bardzo fajnie ale nie musi a niska cena to właśnie premia za ryzyko. Pozdrawiam Michał
-
no tak. Przeważnie wtedy gdy nie jest pochmurnie i nie pada snieg, czy deszcz... :-).
-
Hmmmm.... gratuluję pamięci.... :-). Nie dyskutuję bo nie znam historii narciarstwa uczestników tematu. Oczywiście że sie zgodze że nie jest używany.... Tylko powód niekoniecznie ten.... Ale to juz powoli sofistyka... :-) Był czas kiedy przeglądałem katalogi nart i zauważyłem ciekawą prawidłowośc: do mniej wiecej drugiej rejsówki ilość angielskich nazw róznych bajerów (a raczej po prostu nowomowy na okreslenie wewn. budowy nart) rosła, by przy pierwszych race-wych raptownie spaść, pozostawiając "wood core" i "titanium"- w róznych kombinacjach, czasem tylko z dodatkiem czegoś w rodzaju speedwalla, czy czegoś rownie (nie)istotnego. Dlatego uważam, że te wszystkie 'bajery' służą do robienia wody z mózgu klientom, a ich brak przy poważniejszych nartach tylko to potwierdza. Miłego popołudnia Michał ps. Gdzies krąży po sieci filmik Jurka z dul radiusem. Chyba jeszcze z czasów zanim go wymyslono..... :-)