niko130
Members-
Liczba zawartości
754 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez niko130
-
Zaczęcie skretu "paluszek-paluch" to było hasło (moje) sezonu 10-11 . Dziś męczyłem kolegę na stoku ( jeżdzi z nadmiarem użycia krawędzi), aby spokojniej wprowadzał narty na krawędz. Rezultaty - znakomite. Własnie metodą paluszek-paluch. Ale jesli myślimy o jeździe dynamicznej z szybkim wejsciem na krawędz ta metoda nie sprawdza się, tak jak nie sprawdza się czytanie myśli na forum .Metoda paluszek-paluch ma dodatkową zaletę , chroni narciarza przed obciążaniem narty wew skrętu. Pozwala znalezc wsparcie na zew. narcie. Ruch to najlepsza forma przekazu .Więc spotykajmy się.
-
Napewno złudzenie. Obejrzyj jeszcze raz film i obserwuj (nie rocca) jak nagrywający wędruje z kamerą po stoku . Odnies to do punktów stałych. Dla porównania oglądnij filmik : http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=Md5FUiXOeQw , tu na niektórych mogłoby się wydawac , ale inne ujecia całkowicie zaprzeczają tezy o wysuwaniu nart . Oglądnij rocca jam6 tam masz filmowane z przodu i z tyłu. Wrażenia rozne. Im blizej filmujesz tym bardziej zniekształcasz ruch. Spróbuj filmować jadąc torem filmowanego, przeżyjesz szok, filmowany prawie wcale nie kręci tylko cały stok się kręci na filmie. Mogłeś dojechać na Mlode Buki , między 9oo- 12oo było wspaniale (wiosennie twarde i firn). Pozdrawiam!
-
Jesli pojedziemy obciążając piętki butów mozemy taka samo wykonywać skręty. Mocniej wysunięte ręce do przodu , praca udami wprowadzająca kolana w ruch skrętny ,to wszystko co potrzeba aby w płaskim ułożeniu nart , nie tracąc prędkości przemknąć przez wertikal. Kazda krawędz to zaklócenie prędkości. Niewielu potrafi pojechać "płaskie". Skręt nart jestem w stanie wykonać nawet w pozycji stojąc, własnie przez uwolnienie dziobów i przyłożenie na narty momentu obrotowego wyżej opisanym sposobem.Ci co jeżdzą na wrotkach. łyżwach mogą poświadczyć jakiego powera można dostać ODPOWIEDNIO odchylając się do tyłu będąc równocześnie w dużej inercji do przodu. Jesli nie umiejętnie odchyli się ,to bez problemów sie nie obędzie. Rozwinieciem tego (obrót od pięt) jest obecny sposób pokonania gigantu (w PŚ) poprzez "obsuw" nart do wysokosci tyczki i dopiero wejscie na krawędż.Początek obsuwu to obrót nart na piętkach i puszczenie ich płasko, przy wchłonieciu nóg. Kiedy cialo zacznie opadać , wtedy używamy krawędzi. Lużny but? Dzis byłem na nartach . Jakie było moje zdziwienie kiedy po skonczonej jezdzie , przy zwalnianiu dzwigni z tyłu buta (NordicaSynetek Biot)zauważyłem ,że cały czas jezdziłem w pozycji nie zamkniętej (lewy but). Jezdzilem też na narcie cienkiej 62mm w talii i 80mm. Też nie wyczułem różnicy. Dlaczego, bo jest coś takiego jak szybka adaptacja i takie odziaływanie ciałem i mięśniami, ktore natychmiast uruchamiają się umożliwiając normalną jazdę. Myślę , ze jako doświadczony narciarz masz takie same odczucia. Co do jednej narty to nie myślałem o podniesieniu drugiej(wtedy nie ma problemu z równowagą , bo podniesienie narty można łatwo skompensować ). A o jeździe tylko na jednej narcie. Dokładnie chodzi mi o subtelności jazdy na wew i zew. krawędzi. Jazda na zew. prawie zawsze jest obslizgiem tyłów , rzadziej przodów. Jeździłem balet na nartach, trochę wprawy mi zostało. Pozdrawiam! Użytkownik niko130 edytował ten post 04 grudzień 2011 - 14:09
-
Zależy od sytuacji. Jeszcze raz powtórzę z pięty lub od palców. Wszystko zależy od stanu równowagi .Żaden zawodnik nie będzie wertikalu i "płaskie"pokonywał od palcy. Chce go przejechać jak najbardziej płaską nartą.Dlatego wielu zawodników nie kocha odcinki płaskie. A sciślej mówiąc , żadne od palców tylko od palucha. To mogą potwierdzić ,jak to pomaga, moi koledzy ze stoku z którymi miałem przyjemnosć jeżdzić. I tu błąd bardzo poważny. Wyprzedzajacym ruch stóp jest ruch ud w stawie biodrowym, czego wynikiem jest ruch kolan, jeśli robimy odwrotnie bardzo obciążamy staw kolanowy i powodujemy usztywnienie stopy. Stąd bierze się zjawisko drgania nart (w kontekscie - jednym one latają mocno innym nawet niedostrzegalnie). Jazda z odpiętymi klamrami to własnie sprawdzian naszych umiejętności. Można jezdzić z odpiętymi klamrami (tylko lepiej aby stok był gładki). Gorzej jak się jeżdzi w butach w których lata noga. Ten wariant jazdy mam wycwiczony na wrotkach, gdzie staram się działać obciązeniem prostopadle do powierzchni podeszwy. Na nartach robię to układem. Sprawdzianem poprawnosci własciwego obciążenia jest skręt jeleni (czyli jazda na idealnej krawędzi TYLKO jednej narty), lub w prostszym ujęciu na jednej narcie (tu niestety musimy jechać minimalnym obślizgiem, własnie dlatego,że nie jestesmy w stanie jechać w pełnej równowadze (tj utrzymać idealny uklad w lewo i prawo). Tajemnica LV leży w tym, ze ona wie kiedy pojechać z obciązeniem przodu buta a kiedy tyłu buta. Prosze to spróbować praktycznie. Tylko prosze nie mylić z siedzeniem na tyłach. Użytkownik niko130 edytował ten post 03 grudzień 2011 - 22:49
-
D O B R Y film. To jest trud codzienny. Łatwo domyślić się ,ze ćwiczy gibkośc w połączeniu z szybkoscią. Od dawna dzielę skręty (kierowane stopą) wyprowadzane z palców i z pięty. Aby być zrozumianym : chodzi o kierowanie stopy gdy osią obrotu jest pięta i gdy tą osia są palce. Przy mniejszych prędkosciach robię to od piety, przy wiekszych zaczynam od palcy , aby szybko wrócić "do środka stopy".Te skręty widać na filmie. Sam przejazd pokazuje kilka błędów i napewno G Rocca nie był w pełni zadowolony. Na uwagę zasługuje płynne wprowadzanie na krawędz. O chwilowych brakach rownowagi swiadczy zjeżdzanie się nart (może to bardziej wynikało z opóżnionego przechodzenia z nogi na nogę) . Uciekam od kompa na transmisję PŚ. Użytkownik niko130 edytował ten post 03 grudzień 2011 - 19:55
-
Wcześniej pisalem: http://www.skiforum....ll=1#post391749 oraz http://www.skiforum....ll=1#post391749 Dekompensacja to brak kompensacji, to osiągnięcie zwiększonego obciążenia, to ruch niezbędny do wybicia się (np do skoku). Zawsze jest zwiększona interakcja ze śniegiem. To stosuję w krótkich skrętach (śmigach).Tą "dekompensację " uzyskuje szybkim zejsciem w dół WN. Co zrobię dalej z tym "zawisnięciem" zależy od tego gdzie odprowadzę nogi. Jesli odprowadzę daleko w bok to uzyskam skret z kompensacją. Zejscie w dół WN budzi też kontrowersje. Wykonuje się z różnymi prędkościami , w zależności od ewolucji. Filmiki przydałyby się . Może ten post zasugeruje poszukiwaczom i ułatwi wybór filmiku. Na szybko znalazłem coś takiego. Czy odnajdujecie tu ruch kompensacji? http://vimeo.com/14430888 Użytkownik niko130 edytował ten post 30 listopad 2011 - 14:03
-
Myśli o elementach (w czasie jazdy) tylko slaby narciarz , dobry ma własciwą motorykę. W jeżdzie odtwarza cały ruch , a nie składa elementów. Realizuje TAKTYKĘ przejazdu. A jesli popłakałeś się ze śmiechu to dowodzi , że umiejętności masz bardzo wysokie. Szkoda czasu na czytanie naszych bredni. Ale jak poczujesz zmęczenie, jak bedziesz miał problem na "czarnej", lub na rozkopanym stoku to przypomnij sobie o śmiechu, który Cie ogarnął. Brak pokory może być dotkliwy. Edit: Piszesz , że bywasz w Karkonoszach. Masz okazję zademonstrować swoją jazdę na żywo. Lubię popatrzeć na lepszych. Użytkownik niko130 edytował ten post 29 listopad 2011 - 16:59
-
Myślę ,ze zaszło nieporozumienie. Nie chodzi mi o te pozycje. W odchyleniu do tyłu ,jak piszesz, usztywniamy staw skokowy i kolanowy. Stopę mamy "twardą". Mi chodzi o przeniesienie obciązenia na krawędz tak aby linia interakcji (czerwona)ze sniegiem przebiegała od srodka cięźkości (trójkącik) do krawędzi narty , przy czym była najblizej naszej kostki (dolne kółko) Srodkowe jest kolanem.Górne kółko to główka stawu biodrowego. Użytkownik niko130 edytował ten post 29 listopad 2011 - 08:44
-
Nie do końca rozumiem wątpliwości.W analogi do łyżew (łyżworolek) (ustawienie stopy w obciążeniu prostopadlym do podeszwy), szukam podobnego obciążenia na but narciarski. Tu dla wyjaśnienia czytającym (oboje z lucasd wiemy o co chodzi) zwrócę uwagę na miejsce krawędzi w stosunku do srodka stawu skokowego. W lyżwach pokrywa się idealnie (linia jej obciążenia -środek cięzkosci kostka i krawędz łyżwy), a na nartach linia , przy takim samym układzie jak na łyżwach, będzie daleko z boku kostki. Tworzy to moment obrotowy na stopę i powoduje wypłaszczone położenie narty. I teraz najważniejsze. Swobodną stopę (bez wstępnych napięć) uzyskamy przy odpowiednim ustawieniu kolana i obrotu uda w stawie biodrowym.Zbilża to nas do pozycji łyżwiarza. Wymaga to dużej precyzji . Prawidłowy "uklad" gwarantuje równowagę w jeżdzie na JEDNEJ DOLNEJ krawędzi. Wtedy dopiero poczujemy jak duże znaczenie ma ustawienie rąk z kijkami. Są one ciężarkami aretującymi wagę dwuramienną. W takim wlasnie stanie równowagi mamy stopę swobodną , od której zaczyna się ruch przód - tył , ruch skrętny , czy góra-dół.One są czujkami dającymi sygnał naszym mięśniom. Jesli je usztywnimy to jesteśmy pozbawieni precyzji.
-
Całkowicie się zgadzam. Wtrącę tylko, ze konkurencja ski-module wymaga nieco innej techniki jak klasyczna jazda w muldach (przede wszystkim wielorakim sposobem pokonywania muld). Problem jazdy w głębokim układzie miałem nie raz, szczególnie gdy buty miały duże wybrzuszenia skorupy , a wiązania mocowane na cienkich plytach, albo bez nich. Na taki przypadek nie ma ratunku. Bardzo podobają mi sie rozważania zachowań w różnych sytuacjach w skręcie. Dla zainteresowanych tymi zdarzeniami wklejam link http://nadechy.pl/forum/post1070.html#p1070 Aby narta drgała musi być twardy stok i bruzda , która przeszkodzi narcie w wycinaniu skrętu. I to będzie u kazdego zawodnika (narciarza), ale ten który jedzie miękko wytlumi to drganie natychmiast (imadlo, wkręcony pasek sprężystej blachy, wprowadzenie w drgania , jesli zamocujemy przez elastyczne podkładki drgania szybko wygasną , lub jak dotkniemy palcem). Jestem tego pewien bo tak wytłumiam drgania narty praktycznie. Na ostatnim super gigancie była bramka , którą kazdy zawodnik kończył minimalnym skokiem. Tam widać było róznicę w miękkosci prowadzenia nart. Nie odnoś to do firm, bo komentatorzy juz zwiastowali wyższość nart Salomona , aby póżniej podziwiać Heeda. W kilku momentach wskazywali na miękką , płynną jazdę zawodników. Użytkownik niko130 edytował ten post 28 listopad 2011 - 13:50
-
W kompensacji staramy się oszukać grawitację i na małą chwilę "zawisnąc" nad stokiem. Wtedy włączamy receptory czuciowe (w stopach ), moje określenie, bo nie wiem jak poprawnie nazwać. Uzyskuje się kontrolowany kontakt z podlożem ( z niewielkim naciskiem nart). Aby jednak był dobry skutek ,trzeba zachować idealną równowagę w niskiej pozycji (zjazdowej). Ta równowaga jest szczególnie potrzebna, kiedy wpuszczamy narty w wgłębienie lub chłoniemy górkę.Ze nie jest to łatwe, dowodzi jazda Tedy Ligetiego (specjalisty giganta). Najlepiej radzą sobie specjalisci biegu zjazdowego. Dziś oglądałem super gigant . Potwierdza (dla mnie) moją sugestie. Ładne, szybkie ,bezpieczne przejazdy wymagały niskiej pozycji i stosowania kompensacji. Można było zobaczyć też drgające narty u zawodników. Wcale nie zależało od nr . startowego ,a od ich napięć mięsni stóp i stawów. Slalomiści mają te napięcia daleko inne niż zjazdowcy. Zaznaczam, że nie są to rozważania teoretyczne. Doświadczam to w jezdzie , ale tylko wtedy gdy świadomie rozlużniam stawy skokowe i kolanowe(mam to z jazdy konnej). Dodam,że w kompensacji dużą rolę spelnia tułów , który należy błyskawicznie zamknąć tzn wykonać skłon. Odpowiada to jeżdzie półsiadem lub pozycji skoczka nad przeszkodą. Analogię do jazdy rowerem całkowicie popieram. Z łyżworolek mam doświadczenie, jak ważne jest prostopadle obciążenie podeszwy (R.L Master). Jeśli będę ustawiał nartę na krawędzi ruchem stopy (w stawie skokowym) to pozbawię ją miękkości. Może da się Wam coś z tego zrozumieć. Przynajmniej starałem się. Zaraz zacznie się ruganie w sensie "co ma piernik do wiatraka" W jeżdzie na nartach wykorzystuję wszystkie dyscypliny , które uprawiam. Ważne jest aby wiedzieć jak to wykorzystać. Edit: Zaglądalem do skarbnic wiedzy (słowniki, encyklopedie....) znalazłem : Wg mnie to znaczy, kiedy teren mi ucieka równoważę to wepchnięciem nart, kiedy za bardzo "naciska" zmniejszam nacisk "chłonięciem" nart. Innymi słowy wyrównuję obciążenie nart. To dotyczy nart w jeździe na wprost i po luku. Po luku - odsyłam nart daleko za tulów, a między skrętami(przejscie) podciągam narty (przejazd pozornego garbu) Użytkownik niko130 edytował ten post 28 listopad 2011 - 10:18
-
Dla mnie wszystko załatwia jazda z kompensacją. Kompensuję garb i kompensuję muldę (dziurę). Stopy muszą błyskawicznie wyczuwać teren. Jest to możliwe jak jedziemy z mocno rozlużnionymi stopami i szybko reagującymi kolanami (stawami kolanowymi). Innymi słowy naśladujemy teleskop. Jazda skrętem kompensacyjnym jest trudna, rzadko ją widujemy na stokach(poprawnie wykonaną). Jeśli to nie przekonuje , to jedziemy tak aby mieć stały kontakt nart ze sniegiem. Bardzo to przypomina jazdę w muldach przy utrzymaniu środka ciężkości na jednym poziomie. W gigancie wtedy nie wolno przy zmianie skrętu podnosić pozycji tylko odsyłać stopy daleko poza tułów , w przód-bok.
-
http://www.holidayinfo.cz/zima/panmapa.php?lang=7&ro=1&cntry=1&rg=2&loc=7&cat=45&frm=lan&raw= EM7 dziękuję , sprowadziłes mnie na ziemię. Bobowa draha to zjeżdzalnia na saneczkach . Przepraszam pozostalych , potencjalnych amatorów jazdy. Użytkownik niko130 edytował ten post 17 listopad 2011 - 22:27
-
http://www.holidayin...cat=45&frm=info Sobota-niedziela. Kto będzie.
-
W moich postach wiele razy wspominalem, ze smycz to kilka zjazdow, może być odrzucona po kilkunastu metrach. Na filmie prowadzący uzywa jej w celach asekuracyjnych (robi to bardzo dobrze), szkoleniowo już nie. Następny film (zjazd) powinien być poświęcony skrecaniu. Przy tej równowadze(jak zauważyłeś) skręty to "bułka z masłem". To sprawa tylko przenoszenie ciezaru ciała. Oczywiscie stok powinien być bardziej plaski a prowadzący powinien stosować skręt w obślizgu , nawet w chodzący w skręt STOP. Polecam też krótkie nartki. P.S. Nigdy nie uczylem "trzymając za dzioby" chyba dlatego, ze też nigdy nie zaczynalem od pługu. Kiedy się skręca lewo, prawo to plug SAM wychodzi, wystarczy tylko przestać kręcić przy zamiarze utrzymania tej samej prędkości. Pozdrawiam!
-
Oj, chyba nie odgadleś mojej intencji. Moje dziecko zaczęło poznawać narty w wieku 4lat. Wtedy już trochę stała na wrotkach, glejtach (slizgających bucikach), a dopiero potem postawiłem na nartki bambino (wiązanie kaloszowe, na normalne buciki), drewniane bez metalowych krawędzi. Nieco je usprawnilem. Nie chciałem mieć biegaczki a alpejkę. Do wiązan zamontowałem gumowe ograniczniki podnoszenia pięty.Progres był taki że w wieku 6 lat jako zawodniczka (już na dobrym sprzęcie, choc polsportach) zjeżdzała w linii spadku scianke w Szklarskiej Porębie. Post poprzedni mial pokazać tylko , że szelki wlasciwe użyte potrafią dużo pomóc, a nawet przy ich użyciu malenstwo moze utrzymac własciwą pozycję. Dziecko jadące w tym "chodziku", przecież to prawie tak jak stanie w łóżeczku trzymając się poręczy, brakuje jeszcze huśtania się. Ważne jest jak dlugo to robić danego dnia i w skali sezonu. I pamiętajmy brzytwa w rękach fryzjera to coś innego jak w rękach małpy (porównanie nie ma nic wspólnego z oponentami). Powiem inaczej, jak ktoś nie potrafi to niech się tym nie zajmuje, ale niech nie będzie tak krytycznym wobec tych co dobrze wykonują swoją pracę.
-
Macku! Wspanialy przyrząd dla takiego malucha. Jak pozycja!!!! Ile radosci u dziecka, u rodziców. Dlaczego takie opinie? (jest nas 3 za). To tylko zdjęcia powiecie? To zobaczcie film: http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=5xyLEAGSWiQ#t=10s Wiadomo , powiecie ,ale jedzie prosto. To naprawdę jest wystarczające. Popatrzcie jaka pozycję ma maluch. Mitku jak tam z twierdzeniem: "odchylenie do tyłu musi być". Przepraszm wszystkich , to nie atak to moja obrona. Załączone miniatury
-
Mitku, masz rację, poprawię się nie będę juz wspominał czego w życiu nie zrobiłem. Kurs instruktorski to tylko kilkanascie dni spędzonych w grupie, gdzie zapoznaje sie adept z metodami nauczania, terminologią, ewolucjami narciarskimi. Kiedy zestawiam to z faktem moich ponad 40 letnich doświadczeń , a spotykam sie z opiniami , które wypowiada ktoś "jako instruktor" (szkolony 14 dni) to mam chęć nieco stonować jego nie podważalne opinie. O twardogłowiu nikt nie wspomina, doświadczenia nikt nie neguje. W wielu kwestiach mamy takie lub podobne zdanie. Uczenie to nie tylko forma nieustannego opisu. Uczenie to cały system przekazu informacji szkolonemu udzielanych głosem, pokazem, dotykiem (mową ciała), zastosowaniem przyrządów (narzędzi) ,róznego rodzaju sygnałami. Sprawdzianem umiejętności są wyniki w szkoleniu. Dokładnie odwrotne (od Twoich) mam doświadczenia z szelkami. Kiedy je stosuje , nigdy mnie nie zawodzią. Skąd się biorą niepowodzenia w szkoleniu (chyba je też mialeś)? Każdy narciarz do skrętu musi się przygotować, jeśli tej fazy niema to nie ma poprawnego skrętu. To wszystko sie dzieje w jezdzie w skos stoku. Jesli narciarz nie znajdzie stanu równowagi, jeśli nie potrafi przenieść cięzar ciała z nogi na nogę to prowadzenie go w skręt jest bezcelowe. Jesli nauczyciel jest w stanie opanować te problemy to wynik będzie pozytywny.Nie wolno nam ISC dalej MUSIMY isc małymi kroczkami . Uzyskać natychmiastową poprawę. W ten sposób panujemy nad psychiką, przyswajaniem błedów. W wieku 60 lat zacząlem jazdę na snowboardzie i wiem co czuje początkujący. Szelki ( i wiele innych sposobów) umożliwiają mi uzyskiwanie tej równowagi , w kazdym momencie mogę REAGOWAĆ , a nie jak tu powszechnie stwierdzacie CIAGNĄC. Sznurek musi być w nieustannym kontakcie z cialem narciarza. SZELKI to sznurki , sposób ich przyczepienia (do butow, w biodrach, do rąk, do kijka wypychanego rekoma), działania nimi jest bardzo zróżnicowany . Jesli ktoś jeżdzi konno to wie na czym polega jazda w kontakcie. Taka jazde moze miec tylko dobry jeżdziec z dobrym dosiadem, posiadającym czucie ( w rękach i czucie konia). Przełóżcie sobie to na NARTY. Ja tak robię od kiedy nauczyłem sie jeżdzić konno (Patrz snowboard). P.S. Szelki nie zwalniają mnie od bycia blisko dziecka, w kazdym momencie jestem gotowy znalezc się z przodu z boku. Nie odłącznym rekwizytem są krótkie nartki (ski-schroty). Mogę więc dziecko poprawić werbalnie i dotykiem. Wg mnie do tego potrzeba dużego opanowania nart (zeslizg, krawedzie, szybkie podkręty). Można, kiedy podwiążesz do butów ,po prostu jedną podnosisz (mówiąc przy tym dziecku , ze ma podnosić nogę ) a drugą przytrzymujesz (co daje pozycję do skrętu) To nie będzie oczywiscie wejscie biodrem , to będzie skręt rotacyjny. Ale w początkach to jest BEZ ZNACZENIA. Czuwać tylko musisz aby nie obracało się barkami. Użytkownik niko130 edytował ten post 16 listopad 2011 - 10:21
-
Od dawna dostrzegam łatwosc opanowania jazdy przez osoby uzdolnione tanecznie. Koordynacja, równowaga w ruchu, poczucie rytmu, dbałośc o "pozycję". To jest duże ułatwienie. Szczególnie łatwo to przychodzi tancerzom turniejowym. Dlatego w nauczaniu stosuję te wszystkie nie zalecane przez Ciebie sposoby. Nigdy chyba nie jechałeś z uczniem trzymając go za rekę . To jak w tancu , przekazujesz mu bardzo wiele informacji. Kazdy początkujący chce jak najszybciej skończyć skręt, jadąc ze mną wykonuje ewolucje, które sam by wykonal w 2-3 sezonie. Jakoś nikt nie zakwestionował , kiedy napisalem, ze poswięcam srednio 4-6 zjazdów (stok 240m). Każdy zjazd to nowe przeżycie dla narciarza. To inny sposób na jazdę. Nigdy nie uczyłem jazdy tech. kątową. Dzieki takim wlasnie metodom osiągam ekspresowe szkolenie. Ale ja nie jestem instruktorem. Jestem doświadczonym narciarzem i jest to jedyny mój glejt. Nigdy nie zapomniałem jak ja dochodziłem do pierwszych swoich skrętów. Pamiętać należy o działaniu w procesie nauczania prawej i lewej półkuli mózgowej. Trzeba jak najszybciej znależć harmonię w ruchu a nie zajmować sie detalami. To zostawiamy na póżniej. Kiedy narciarz zjeżdza płynnymi skrętami lewo prawo to dopiero dostaje uwagi co z kijkami rękoma biodrem .....
-
Ze wszystkim ( co przedstawiłeś w postcie) się zgadzam, bo tak samo widzę i postępuję. Ale szelki (smycz) to tylko narzędzie, które stosowane jest nie wobec wszystkich . To przez nie (szelki) malcow strachliwych , o słabej koordynacji uczę stanie na górce i wykonywania własciwych ruchów. Kiedy pierwszy raz patrzę na malca to widzę kto przedemną stoi, jak się rusza. Najpierw go przygotowuję do podróży wyciągiem. Podczas wyjazdu cały czas jest pod moją kontrolą. Wyjeżdżajac na górkę wiem od czego powinienem zacząć. Jesli szelki,to jak wczesniej pisałem, to kilka zjazdów. W kazdym zjezdzie jest zawsze dużo zabawy, jest też prowadzący (mały , duży ale dobry narciarz). Pierwsze skręty to nauka stawania w trawersie, pokonywanie lęku przed staniem z nartami w linii spadku, poruszania się po stoku (normalnego chodzenia. Szelki W NICZYM nie ograniczają wlasnego ruchu dziecka. Kazdy zly ruch jest natychmiast korygowany. U mnie szelki trzymam w obu rękach i pociągam , naprowadzam takim jaki jest potrzebny.Jadę na krótkich nartach(schrotach), w każdej chwili jestem tam , gdzie mogę pomóc dziecku. Dzieci starsze 5-6 letnie uczę inaczej, przy pomoce kijii dł2m, prowadząc narciarza najpierw od przodu (ja jadę tyłem) potem prowadzę z tyłu. Niekiedy opuszczam tą metodę, i cwiczę jednym kijkiem. Po 4-6 zjazdach mam narciarza gotowego do samodzielnej , bezpiecznej jazdy. Do każdego dobieram inny sposób. Moja ręka,glos korygują nie tylko błąd , ale też początek jego powstawania. Staram sie mieć wpływ na każdy jego wykonywany ruch. Jak więc mam ograniczać jego swobodę , to szelkami go do tego zachęcam. Mam konkretne wyniki. Dyskusja na temat szelek jest bez sensu jesli widzi się w nich tylko smycz, a na smyczy narciarza (pieska), nad którym chcemy miec kontrolę . Nigdy mi to na myśl nie przyszło. Po raz pierwszy szelki stosowałem w 1971 r. (nikt o tym jeszcze nie slyszał) . Budzily już wtedy wiele kontrowersji (z mojego powodu). Ale, na nich przygotowałem, póżniejszą zawodniczkę. Szelki przyspieszyły jej wejscie w życie zawodnicze. Szelki to byl mały epizod. Służyły asekuracji przy zjazdach DROGĄ na Kamienczyk (karkonosze) bo tam stal zakładowy autobus. Kalabraki, koleiny, dziury......Tak było dawniej..... Mitku! Nie ilość a jakość się liczy. Użytkownik niko130 edytował ten post 15 listopad 2011 - 10:01
-
To bardzo proste. Nie wszystkich jest stać na uprawianie narciarstwa. Ja w swojej gminie spotykam ludzi , którzy w ramach spaceru pojawiaja sie na stoku i ni stad ni owąd postanawiaja pojeżdzić , tak normalnie dla checy. W stodole jest trochę sprzętu (byle jakiego) starej epoki, buty rozdeptane , lodowate. Ubiór - jak na spacer. Ci ludzie mają charakter. Nie narzekają na smarowanie, na snieg, upadki to normalność. Kręci się to tak 6 sezonow (wypadków nie mieliśmy) Aby zdobyć sympatyków nart ja i mój kolega uczymy (spolecznie) tych ludzi. Często są to też dzieci. Na każdego narciarza przeznaczamy od 4-6 zjazdów. Ci ludzie NAPRAWDĘ jeżdżą. Najpierw totalną rotacją. Są pod naszą kontrola . Każdy otrzymuje odpowiednią radę . W ten sposób zachęciliśmy do nart mieszkańców gminy. STOK mamy tylko jeden (240m dł. różnica wzniesien 48m). To też POLSKA, to też narty :).
-
To prawda, przy takim przecięciu stoku powinien spojrzeć. Zwróć jednak na róznice czasowe pozycji jakie zajmowali w tej 60sek.. Faktem jest ,że oboje chcieli sie zatrzymać w tym samym miejscu (pewnie przy kamerzystce). Zasugerowałeś mi coś swoim postem. Myślę że mógł to być manewr STOP tylko źle wykonany (przynajmniej mało precyzyjny).
-
Osoba jadąca niżej wykonała manewr wzorowo (z malym obslizgiem), natomiast jadący z góry zupelnie nie opanował nart, pozwolił się im zsuwać jak w skręcie STOP. Tak wyglądala sytuacja na stoku: Wina jadącego z góry , dolny wogóle nie przeszkadzał. IMO Załacznik :jadąca narciarka wykonała podobny manewr. Podjechała narciarza (na dole). Niewiarygodne , ale prawdziwe. Jak kierowca przy poślizgu nie zwalniający hamulca. Załączone miniatury Użytkownik niko130 edytował ten post 11 listopad 2011 - 23:27
-
Oglądałem, pierwsze co miałem napisać to, że wiązania były zle wyregulowane. Z praktyki wiem, ze można pozwolić sobie nawet na dynamiczną jazdę z niska nastawą wiązan (wystarczyło uderzyć dziobem w snieg , ukośnie. i powodowało to wypięcie). Wiele razy to demonstrowalem narciarzom, ktorych uczylem. Aby Cię przekonac o tym uchwycilem klatki z filmu. Wszystko jest w porządku dopóki nie popełni się błędu. dla porównania; Załączone miniatury Użytkownik niko130 edytował ten post 12 listopad 2011 - 13:10
-
Spróbuj tekst lobo przypiąc do tych fotek. Jest to ilustacja tego co pisze Lobo. Kliknij i oglądaj jak slajdy , będziesz miał jakby klatkę po klatce. Milej zabawy. Załączone miniatury Użytkownik niko130 edytował ten post 11 listopad 2011 - 14:28