Skocz do zawartości

kolumna

Members
  • Liczba zawartości

    132
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez kolumna

  1. Mój instruktor miał zawsze takiego "pecha", że jak mu przychodziło fun i body jeździć to miał gigantki na nogach (nie było tłumacznia, że nie pojadę, bo narty nie te). Skoro na gigantkach się nie da, to ja chciałabym zobaczyć fun w jego wykonaniu na slalomkach. bo już na gigantkach to było :eek: Kolejny dobry przykład na to, że jak się umie, to na wszystkim można, tylko po co.
  2. Jasne, że wszytko zależy od narciarza i jego umiejętności, ale zakładając, że narciarz ma umiejętności niewielkie, a do wyboru różne narty, to zdecydowanie mniej go "sponiewiera" narta rekreacyjna niż wyczynowa - wystarczy niekontrolowanie złapanie krawędzi...
  3. No niespodzianka by była i to ogromna.
  4. I nic nie powiedzał skubany Wielka szkoda, że jednak się nie zdecydowałeś
  5. kolumna

    szczyt szpanerstwa

    Niestety nie wiem, nie mieliśmy okazji sprawdzić
  6. kolumna

    szczyt szpanerstwa

    I jaka motywacja do dalszej nauki i zdobywania nowych umiejętności.
  7. kolumna

    Dyskusja do słowniczka

    To ja może coś wyjaśnię, skoro wkleiłam filmik Miał on na celu tylko i wyłącznie zobrazowanie royala i przykro mi, że wywołał aż taką dyskusję z niemalże obrzucaniem się błotem włącznie. Wydawało mi się, że filmik ma pokazywać "o co chodzi", a nie być idealny, ale jak widzę się myliłam. W takim razie kasuję link i bardzo przepraszam za zamieszanie. Pozdrawiam:)
  8. To ja mam fajny filmik pokazujący reuel albo jak kto woli royal. Filmik jest dostępny w internecie, więc mam nadzieję, że demonstrujący się nie obrazi za umieszczenie do tutaj;) <tutaj był link pokazujący "partackiego royala", ale ponieważ wywołał burzę to juz go nie ma> Pozdrawiam:)
  9. Super temat To ja wykorzystam i dopytam o 2 rzeczy: na czym konkretnie polega to: bo moja wyobraźnia jakoś nic nie podpowiada:rolleyes: I co to właściwie jest ta krystiania, o której ostatnio sporo użytkowników pisze na forum. :confused: Z góry dzięki za odpowiedź Pozrawiam serdecznie
  10. My daliśmy radę, to Ty też dasz Pamiętaj, że co nas nie zabije to nas wzmocni, także dobrze będzie Udało mi się wreszcie zdjęcia z telefonu zrzucić, więc możesz podziwiać długo oczekiwaną czerwoną kreskę :cool: Czerwona kreska to trasa najbardziej uczęszczana przez forumowiczów zwana powszechnie żlebem Scatmana Pozostałe żleby Fred zwiedzał sam, a później z Mono Załączone miniatury
  11. Ja miałam mocne wejście i na moim pierwszym wyjeździe złamała nartę Innych złamań jak na razie udało mi się uniknąć i oby tak dalej :cool:
  12. Czuję się wywołana do tablicy Może nie jestem typową kobietą, bo niespecjalnie zwracam uwagę na wygląd, a kobieca szata graficzna mnie raczej odpycha niż przyciąga Jeśli już musiałabym wybrać to... hmmm... pierwsze na myśl przyszły mi Dynastary Omeglass z sezonu 2006/2007. Dynamiczne i drapieżne, ale zarazem eleganckie i z klasą, no i nie tak jarawe jak slalomki Rossi czy Fischera.:cool: Choć "najpiękniejsze na świecie" to one na pewno nie są... Załączone miniatury
  13. Z całym szacunkiem, nie popadajmy w skrajności. Taka skala zawsze będzie nieprecyzyjna, ale chodzi o jakiś punkt odniesienia, który zawsze jest lepszy niż żaden. Może mieszanie narciarstwa stokowego i "freerajdu" to faktycznie nienajlepszy pomysł, ale jakoś próbowano to połączyć. Może faktycznie zrobić dwie osobne skale? Twoje przykłady, owszem prawdziwe, ale wydają mi się dość wyszukane. Patrząc na ludzi na stoku można łatwo stwierdzić, że trudne warunki dla większości to muldy czy oblodzenia, albo kopny śnieg. Warunków, które opisujesz może większość nigdy nie doświadczy. Co do zjazdów żlebem, to ok, ale każdy chyba wie czy zjechał, bo mu się udało, czy naprawdę ma umiejętności. Ten sam problem był kiedyś przedmiotem dyskusji na forum, tyle że w odniesieniu do czarnych tras. Bo po czarnej można "zjechać" i zjechać, a jak naszą jazdę ocenimy zależy tylko od nas, bo skala jest, była i będzie subiektywna. Ktoś stwierdzi, że skoro się nie zabił to opanował czarne trasy, a ktoś inny, że skoro nie zjechał idealnie, to ciągle jeszcze mu sporo brakuje. Tak będzie zawsze, my sami musimy wyważyć naszą opinię. Moim zdaniem skala jest bardzo dobrym pomysłem (szczególnie druga jej wersja, bo w pierwszej faktycznie można było dojść do 5 czy 6 poziomu po tygodniu jazdy (przynajmniej w subiektywnej ocenie), ale zasada jest taka, że im dalej w las i im lepiej jeździmy tym bardziej sobie zdajemy sprawę ile nam jeszcze brakuje i tym krytyczniej siebie oceniamy (tak mi się przynajmniej wydaje). Nie mała w tym zasługa instruktorów, którzy czasem potrafią sprowadzić na ziemię. Podsumowując-precyzyjnej skali nie da się stworzyć, chyba że wytłumaczy się wszystkie pojęcia, zdefiniuje wszystkie warunki itp., a jeszcze najlepiej zilustruje filmikami. Choć to pewnie też da niewiele, bo z rozmów ze znajomymi wiem, że jak ktoś się nie szkolił, tylko sobie jeździ sam, dla przyjemności, to pewnie różnicy między 5 i 8 nawet na filmie nie rozpozna. Więc niech skala zostanie taka jaka jest, albo jeszcze próbujmy ją udoskonalić. Można dodać osobną skalę dla FR i będzie super, a na pewno wystarczająco jak na nasze potrzeby. Ufff, ale się rozpisałam Pozdrawiam serdecznie:)
  14. kolumna

    szczyt szpanerstwa

    W myśl zasady, że wygląd na stoku jest najważniejszy: Moja znajoma miała czerwono-bialą kurtkę i do tego wszystko inne w kolorze czerwonym: spodnie, czapkę, szalik, opaskę na głowę, rękawiczki - no w końcu musi pasować kolorystycznie ;) Pech chciał, że zepsuł jej się zamek w kurtce i musiała kolejnego dnia ubrać kurtkę biało-niebieską. Jakie było zdziwienie wszytkich, gdy wymaszerowała w wyżej wymienionej kurtce, a do tego oczywiście: niebieskie spodnie, niebieska opaska na głowę, niebieski szalik i niebieskie rękawiczki. :eek:
  15. Patrząc po cenach w warszawskich klubach, knajpach, restauracjach, to nawet 6. nie będzie Co do "instuktorów" i instruktorów to czasem (podkreślam CZASEM) z dwojga złego lepszy "instruktor" niż nauka samemu. Jeśli chodzi o instuktorów MENiSu to znam kilku naprawdę dobrych, a żeby komuś wpoić zasady bezpiecznej jazdy i nauczyć podstaw to nie trzeba być Hermanem Maierem.
  16. Moim skromnym zdaniem warto pokazać alternatywę. Nie jest powiedziane, że dana osoba musi od razu zmienić styl i zacząć jeździć inaczej niż dotychczas, ale może akurat spodoba jej się inna technika i przyniesie jej więcej radości, a o to przecież w jeździe na nartach chodzi Znam mnóstwo ludzi, którzy mówią, że jazda na krawędziach jest niefajna mimo, iż nigdy w życiu na krawędziach nie jechali. Jeżeli ktoś tak jak kurczak próbował, ale mu się nie spodobało to ok, jego wybór, jeśli ktoś nie chce, to też jego sprawa, ale myślę, że jest grupa, która sobie nie zdaje sprawy z tego, że można inaczej i właśnie im powinno się pokazać alternatywę, niech sami wybiorą. Ja bardzo bym chciała, żeby ktoś mnie nauczył jak się jeździ klasycznie, bo za późno zaczęłam, żeby mnie takiej jazdy nauczono a warto by było umieć czasem, oj warto.
  17. Podpisuję się pod tą wypowiedzią, wszystko zależy od człowieka. Ja bym się ucieszyła
  18. Bylam we Francji-Superdevoluy. Przygotowanie stokow pozostawia wiele do zyczenia, ale i tak bylo super Szkoda, ze to juz koniec
  19. kolumna

    Prędkośc na stoku...

    To moze ja sie wlacze do dyskusji, bo temat ciekawy Zdecydowanie zgadzam sie z tym, ze smig hamujacy sie przydaje i choc osobiscie nie cierpie nim jezdzic to sie go ciagle ucze, bo jest moim zdaniem duzo trudniejszy od skretu carvingowegom i wymaga wiekszej "pary" w nogach. Co do instruktorow, mialam przyjemnosc z kilkoma, ale zawsze byla to jazda w grupie i moge stwierdzic, ze pierwszy nie uczyl nas "podstaw" (bo pewnie zalozyl, ze umiemy, bo grupa byla dosc zaawansowana), ale smig na Golgocie w Szczyrku tluklismy do znudzenia:cool: Inni tez uczyli smigu, jak byl odpowiedni stok, bo na niebieskich czy czerwonych to raczej sensu nie ma (przy znacznym zaawansowaniu grupy), jednak nie moge powiedziec, ze ten element byl pomijany. Moj ostatni instruktor rowniez nas uczyl smigu i skretu stop (co bylo dosc zabawne, bo wiekszosci lepiej wychodzilo to pierwsze, niz to drugie:confused: tym samym potwierdza sie to, ze wielu narciarzy nie umie takich podstawowych "manewrow" jezdzac przy tym dosc dobrze skretem carvingowym). Ale podkreslam, nie mialam nigdy kontaktu z instruktorami "na godzine", wiec moze byc zupelnie inaczej, bo jak sie ma tydzien szkolenia, po kilka godzin dziennie to sobie mozna to szkolenie jakos zaplanowac i znalezc miejsce na wszystko. Choc uczciwie przyznaje, ze skretu cietego jest w szkoleniu znacznie wiecej niz smigu... moze dlatego carvingiem smigam swietnie, a w smigu jeszcze mi troche brakuje do pelni szczescia:o Co do jazdy slabych narciarzy carvingiem po trudnych trasach to uwazam, ze oni raczej jada w poprzek stoku, bo jak sie nie zna smigu, to trzeba sie jakos ratowac, ale z carvingiem ma to niewiele wspolnego moim skromnym zdaniem. I jeszcze mnie natchnelo: moze to, ze instruktorzy ucza na poczatku skretu carvingowego zwiazane jest z tym, ze zakladaja, iz poczatkujacy bedzie jezdzil na przeznaczonych dla niego trasach niebieskich i dalej sie szkolil, a czas na smig przyjdzie pozniej... Tylko niestety wielu szkolenie konczy po kilku godzinach i zaczyna "podbijac" czerwone i czarne trasy, a do etapu smigu nigdy nie dochodzi...:confused: Pozdrawiam serdecznie
  20. kolumna

    Prędkośc na stoku...

    Ja lubie jezdzic szybko, ale nie za szybko. Mam taki wewnetrzny "predkosciomierz" i jak pokazuje za duzo to od razu daje po hamulcach (dla bezpieczenstwa swojego i innych). Oczywiscie wraz ze wzrostem umiejetnosci skala "predkosciomierza" sie przesuwa:D A co do "palantów pędzących z kijami pod pachami na drżących wyprostowanych nogach" to moim skromnym zdaniem to faktycznie najgorsze co moze nas spotkac na stoku. ZERO kontroli predkosci, ZERO przewidywania sytuacji i nadzieja zeby sie nie zabic na pierwszej wystajacej muldzie. Jak ktos UMIE jezdzic i jezdzi szybko, a dodatkowo uzywa jeszcze mozgu to mam wrazenie, ze nic nam z jego strony nie grozi (nie mowie tu o sporadycznych bledach, ktore nawet najlepszym czasem sie zdarzaja). To jest tak samo jak z kierowcami, dobry i myslacy kierowca jest znacznie mniejszym zagrozeniem na drodze (nawet jesli jezdzi szybko), niz mlody, niedoswiadczony, ktory wlasnie pozyczyl samochod od tatusia i chce pokazac jaki to on jest zajebisty. Takie jest moje skromne zdanie! Pozdrowionka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...