Siwir
Members-
Liczba zawartości
84 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Siwir
-
Dokładnie, no i do tego dochodzą jeszcze takie sytuacje w których za późno zmieniamy początkowo obrany zamysł. Miało być 90, ale zmiana decyzji na 360 była troche spóźniona i trochę bolesna hihihi :D:D Http://chevy89.republika.pl/Narty/hop.wmv
-
Mitku zaskoczę Ciebie to naprawdę jest Bałtów:), u nas na stoku nie ma lamp sodowych i jest trochę jaśniej w nocy A co do muld masz 100% racji zawsze one mnie kreciły najbardziej i jak mam do wyboru sztruks czy muldy to wiesz co wybieram chętniej:D Nawet dzisiaj jeszcze bardzo żałuję, że w młodości nie trenowałem muld zawodowo, ale jak się nie mieszka w górach to o jeżdzie wyczynowej można raczej zapomnieć no więc chociaż trochę w jeździe amatorskiej trzeba fanu szukać. Do zobaczenia na stoku Użytkownik Siwir edytował ten post 18 luty 2009 - 11:46
-
Dakard, Jak zauważyłeś w przypadkach gdzie na stoku masz z jakiegoś powodu tylko wąski pasek nadający się do jazdy to śmig z elementami krawędzi i zaślizgu jest wg mnie najlepszym rozwiązaniem. Jestem również zdania, że nie można dzielić tachnik na klasyczną i carvingową pod tak jak wcześniej a_senior zauważył obie te techniki są obecnie cały czas wykorzystywane. Bardzo wyraźnie było to widać na ostatnich mistrzostwach, gdzie czy to w slalomie, gigancie czy zjeździe przy ostrych skrętach widać było w pierwszej fazie ewidentny ześlizg potrzebny do wytracenia prędkości, a w kolejnej fazie dopiero wejście na krawędź i wykończenie skrętu. Poniżej załączam przypadkek gdzie na stoku (tylko sztuczny śnieg) pasek około 2 metrów nadawał się do fajnej jazdy bo był zmrożony i oblodzony, a reszta stoku po całym dniu przypominała konsystencję kaszy i na słabym nachyleniu nie dawało by takiego funu jak jazda śmigiem po tym wąskim szybkim pasku. Połączenie obu technik dla mnie zdaje egzamin Pozdr i życzę udanych zjazdów Http://chevy89.republika.pl/Narty/Baltow.wmv
-
Tak wiem, bo wygladało to naprawdę dramatycznie (to teraz po latach się tylko śmiejemy). A ty gdzie się tak załatwiłeś ?
-
heheh no trochę się obił, bo lądowanie było na bardzo zmrożonej i twardej trasie - 2 tygodnie go tylko żebra bolały, ale sie nie połamał (nawet jeździł delikatnie jeszcze do końca wyjazdu) Śmiesznie machał nartkami długości 2.08 m - to był 1997 rok Val Thorens Pozdr Siwir
-
Oj kolumna z tym spadaniem na cztery łapy to nie zawsze jest miło. Kolega po takim upadku na 4 łapy miał 2 tygodnie z życia wyjęte ... hihihi http://chevy89.repub...arty/Wojtek.wmv No chyba, że o przenośnię chodziło Pozdr
-
Mitek zgadzam się z Twoim komentarzem. Jazda skuteczna to jazda poprawna technicznie i rzeczywiście w trudnych warunkach tylka taka poprawna technika gwarantuje sukces, tak samo jak to, że instruktor tylko przekazuje wiedzę a reszta i tak należy do ucznia. Jestem jak najbardziej za tym, aby osoby chcące się nauczyć poprawnie jeżdzić powinny skorzystać z uwag instruktora. Sam już swojego Maksa wysłałem do instruktora bo ja nie mam takich podstaw:(, aby mu nakreślić poprawną drogę szkolenia. Chyba najwyższy czas samemu się trochę doszkolić Intencją moją było tylko potwierdzenie, że istnieją przypadki ludzi, którzy sami próbuja dojść do celu, mimo tego, że czasem może to trwać dużo dłużej i nie zawsze jest tak skuteczne, ale jakoś daje dużo radości... z pokonywania samej drogi. Pozdr
-
Choroba człowieka dorwała :(to można w końcu trochę zaległości nadrobić. Trochę dyskusja odeszła od tematu przewodniego, ale jak już tak się stało to chciałem dodać coś od siebie. Muszę powiedzieć, że w pełni rozumiem np.Pivota i jego podejście do sprawy jako, że również jestem samoukiem i na żadnym obozie narciarskim nigdy nie byłem a jedną jedyną godzinną z instruktorem z freestyle'u wykupiłem w zeszłym roku:p Oczywiście nie neguję absolutnie zasadności korzystania z instruktorów i w przypadku kiedy chcemy szybko dojść do zamierzonego efektu jest to jak najbardziej wskazane. Z drugiej strony popieram Pivota za to, że wybrał świadomie własną ścieżkę nauki i osiągnął cel, który mu sprawia przyjemność a dodatkowo zrobił to sam:rolleyes: Tak samo jest ze mną mam ogromną satysfakcję z tego co osiągnąłem chociaż w przypadku nart wybór był raczej podyktowany możliwościami niż własnym wyborem. Tak naprawdę w obu przypadkach analizuje się czyjeś zachowanie, ruchy, postawę, bo przecież ucząc się samemu podpatrujemy innych jak robią to lepiej i o to tu chodzi:) kiedyś na stoku, teraz również w telewizji, internecie. Jako jeszcze jeden przykład tym razem już świadomego wyboru kiedyś postanowiłem sobie, że rozbiorę złożę sobie samochód od podstaw. :eek: Poświęciłem duuuużżżżo czasu przez 3 lata na złożenie silnika, karoserii, lakierowanie, itp czynności w garażu niewiele większym od samego samochodu. Pewnie i szybciej i taniej było by jak bym to zrobił u specjalistów, ale coż u mnie liczyła się satysfakcja, że udało mi się to zrobić samemu I takiej satysfakcji Wam wszystkim, życzę podczas jazdy na nartach.;) PEACE A wracjając do głównego wątku myślę Mitek, że ten gość z filmu nr 1 nie był jeszcze takim dużym zagrożeniem, bo jednak jechał po jednej stronie stoku, panował nad jako tako nad nartami, umiał hamować. Całkiem przypadkiem w tą niedzielę udało się mi, a właściwie mojej żonie:rolleyes: nakręcić taką scenę. prosze zwrócić uwagę na panowanie nad nartami gościa jadącego po prawej obok mnie , jego przejazd koło totalnie początkujących narciarzy oraz upadek i szybkie :eek:podniesienie się. Jeśli nie było ono spowodowane szokiem to zakładam, że nie był to jego pierwszy raz.:eek::eek: i wtedy dopiero trzeba się modlić, aby takiego na stoku nie spotkać. Śnieg na filmie tylko sztuczny i cięzki konsystencji kaszy gryczanej http://www.republika...equence01_2.mpg Pozdr
-
Wiesz z heliski to jest tak, że jest oczywiście sporo możliwości i wiele miejsc gdzie można taką formę uprawiać, ale na początku musisz postawić sobie pytanie czego oczekujesz od takiej wyprawy ? Jęśli nie jeździłaś wcześniej poza przygotowanym trasami, w pewnych warunkach (np.:po opadach śniegu) może być trochę ciężko i możesz się zrazić jak wykupisz sobie tygodniowy pobyt na szkoleniu. Jeśli jeździłaś już i wiesz o co chodzi to wtedy można szukać konkretnych ofert. (np: pod kontem ilości zjazdów czasu spędzonego w helikopterze, czy miejsc z których się zjeżdza Europa, Kaukaz, itp) niestety nie jest to tania zabawa jak wcześniej już koledzy napisali. Zdecydowanie polecam na początek pojedynczy lot na heliski przy okazji pobytu na nartach w którymś z większych ośrodków narciarskich np: Szwajcaria - Zermatt, Włochy - Cervinia lub Austria - Laax z kilku powodów: 1. Ty decydujesz kiedy chcesz lecieć czy po opadzie i masz kopny śnieg, czy po tygodniu lampy i wtedy twardy beton. Czy pada śnieg czy świeci słoneczko, itd 2. Nie tracisz kasy i czasu jak warunki nie pozwolą na lot 3. No i oczywiście cena zamyka się w kilkuset PLN a nie w kilku tyś PLN Na zorganizowanym kilkudniowym wyjedzie na pewno zdecydowanie więcej nabierzesz doświadczenia, ale przyjemność kosztuje Jedno jest pewne że widoki z lotu nad górami oraz cudowny zjazd w dziewiczych warunkach dostarczają naprawdę NIESAMOWITYCH wrażeń: YouTube - MonteRosa-heliski Pozdr Siwir
-
Nie chciał bym być w jego skórze lecąc te 107 metów :eek: i modląc się o bezpieczne lądowanie... Miał niesamowitego farta zakopując się 2,5 metra w śniegu podczas upadku i że nie trafił na nic twardego... No zeczywiście chyba nie tylko jeden Anioł Stórż z nim leciał
-
Dziękuję wszystkim za uznanie, musze potwierdzić, że takie warunki dużo szczęścia potrafia sprawić... i życzę Wam wszystkim jak najwięcej zjazdów w takich fajnych warunkach. Fred to cała przyjemność po mojej stronie była jeżdząc z tobą i widząc jak można jeszcze długo cieszyć się nartami... Jan w goglach było trochę za ciemno, normalnie w nich jeżdzę, co do filmu to był kręcony cyfrowym Panasoniciem GS250 (który się niestety uszkodził) a na Youtuba wrzuciłem filmy po obróbce Adobem Premierem i konwersji Windows Movie Makerem. W wolnych chwilach lubię się bawić w montowanie... Nie kręcę filmów aparatem, bo zawsze jest gorsza jakość i nie ma takich możliwości zoomowania jak w zwykłej kamerce. Dodam jeszcze kilka fotek niestety już bez Freda: http://chevy89.repub.../Tux/index.html Pozdr Siwir
-
Witam, Chciałem się podzielić wrażeniami z tygodniowego pobytu na Hintertuxie. Wyjazd miał miejsce w pierwszym tygodniu grudnia. Pogoda jak na ta porę roku nie rozpieszczała (na szczycie lodowca do -20st C no i oczywiście z wiatrem wiejącym w porywach do 50 km/h) jazda orczykiem Kaserer1 powodowała, że krew przestawała krążyć !!!. Jak dojeżdżaliśmy na górę pan wyciągowy z budki kciukiem podniesionym do góry gratulował nam wytrwałości. Przez cały tydzień mieliśmy przekrój pogody pierwsze dni padał śnieg i wiał spory wiatr, w środku tygodnia mieliśmy 2 dni z pięknym słoneczkiem natomiast, wiatr nie pozwalał zapomnieć, że to lodowiec i w dodatku grudzień, koniec tygodnia gorszy bo słaba widoczność – mgły i delikatne opady, a w sobotę najpiękniejszy dzień bo znowu lekkie słoneczko za chmurkami i bezwietrznie, a na 3250m -17st C. Na początku tygodnia mieliśmy okazje pośmigać sobie w cudownym miękkim puchu z Fredowskim. Mimo słabych warunków widokowych udało się przejechać kilka ciekawych miejsc pozaprasowych. Ze względu na widoczność nie obyło się bez drobnych urazów , ale ból nie przeszkodził zostawiać pierwsze ślady na stokach.: Mieliśmy niesamowite szczęście bo pod koniec dnia około 15.30 na chwilę zrobiła się lepsza widoczność i udało nam się uchwycić choć jeden z naszych wspólnych zjazdów z Fredem YouTube - Tux1 W środę wyszło piękne słoneczko i dopiero wtedy można było się pierwszy raz zorientować w topografii lodowca i obejrzeć widoki. Niestety z razem z nadejściem pogody uszkodziła się nam kamera i tylko jeden ranny zjazd udało nam się uchwycić. Śnieg po mroźnej nocy zrobił już się trochę twardszy, ale jazda i tak dostarczała dużo funu YouTube - Tux2 W kolejnych dniach te kilkadziesiąt cm świeżego puchu zmarzło na twardo tak, że sobotę po pod górną trasą kolejki Gletscher bus 3 jeździło się jak po zrobionej nartostradzie. Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, jest sporo miejsc gdzie można sobie pośmigać fajnymi trasami, jak również poza nimi, Nie udało mi się przejechać wszystkich miejsc pozaprasowych (mimo sporych opadów na 2 można było przychaczyć konkretnie skałkę, dlatego 13 poniżej krzesełka Larmstrange (które zresztą nie chodziło) nie jechałem. Bardzo fajny zjazd zaczyna się zaraz jak się skręca z 4 w prawo i dojeżdża pod ostatni odcinek kolejki gondolowej na lodowiec. Podsumowując gorąco polecam Tux, mimo tego, ze nie spotkałem bardzo wymagających zjazdów, ale istniejąca różnorodność miejsc przy odpowiedniej pogodzie daje ogromną radość z jazdy. Chętnie nie raz tam wrócę... W wolnej chwili podlinkuję kilka fotek Pozdr Siwir PS. Dzięki Alferd za spotkanie i oprowadzenie po lodowcu.
-
Widziałem Kacperiona na żywo i to na igielicie !!!. Powiem tylko tyle, że większość mogła by tylko pozazdrościć techniki :cool: jaką młody krawędziował na śliskiej powieszchni. Predyspozycje są ważne, ale prawidłowa ugruntowana postawa od małego jest niezastapiona. No ale jak się ma takie wzorce w rodzinie to trudno się dziwić ... Pozdr Siwir
-
Hej, Wiem, że jak byłeś nawet w lato i widziałaś Vallee Blanche to wiesz o czym mówię... Szkoda, tylko, że to tak daleko Poniżej zamieszczam kilka obiecanych wcześniej fotek. Lepiej późno niż wcale: Widok na L’Augille du Midi ze stacji połówkowej Plan de L’Augille. Wrażenie jakie robi kilkusetmetrow ściana w porannym słońcu jest piorunujące. Zdjęcia jak wiecie nie oddają wrażenia przestrzeni PS Dziadek_Kuby jeśli jeżdzisz jeszcze to nie mów, że za późno. Trzeba znaleźć dobrego przewodnika i spróbować zjazdu. Wrażenia gwarantowane. Zejście z górnej stacji kolejki na plateu z którego zaczyna się jazda w dół Vallee Blanche http://chevy89.repub...e0-02-02(1).jpg 3800 panorama na Vallee Blanche i włoską stronę Alp. Ja tuz przed zjazdem http://chevy89.repub...e0-05-05(1).jpg Jedyne zdjęcie z II przejazdu. Widać dwójkę narciarzy, z którymi miałem zjeżdżać http://chevy89.repub...e3-17-17(1).jpg Zjazd w dół lodowce. Widać dużą nieregularność i sporo szczelin. W jednej z nich akcja ratownicza helikoptera z Chamonix http://chevy89.repub...3-19-18A(1).jpg Szczeliny lodowca z bliska… http://chevy89.repub...e4-21-21(1).jpg Wysokość około 2800. dalej w dół lodowcem http://chevy89.repub...e6-33-33(1).jpg Bardzo zdradliwe mosty śnieżna pomiędzy serakami http://chevy89.repub...e6-34-34(1).jpg Już na dole. Widok z ze stacji pociągu na dolną część lodowca du Tabul http://chevy89.repub...6-37-36A(1).jpg Użytkownik Siwir edytował ten post 27 październik 2008 - 11:43
-
Pamiętam jak 6 lat temu wybrałem się pojeździć do Chamonix. Niestety byłem tylko z żoną w 5 miesiącu ciąży - oczywiście już nie mogła jeździć, ale spacerowała sobie po okolicznych dolinkach J. Po króciótkiej aklimatyzacji i przeczytaniu prognozy pogody drugiego dnia pobytu postanawiłem popodziwiać sobie piękne widoki na Vallee Blanche. Zapakowałem narty na plecy i o 7.00 rano ustawiłem się w kolejce do wiazdu na L'Aguille du Midi. Dojeżdżając na górę liczyłem, że przy tak pięknej pogodzie (czyściutkie bezchmurne niebo), sporo grup będzie szykowało się na trawers w dół do Chamonix, a szlaki na lodowcu będą dobrze przetarte. Trzeba dodać, żę od kilkunastu dni nie padał śnieg a marcowe słoneczko grzało niemal jak w lato na 3800m. Na górze wszystko się zgodziło i już przy stromym zejściu z gondoli zrobiła sie kolejka do zejścia przy linach. Udało się w końcu zejść uff.. i zapiąć narty. Trochę głowa bolała ze wzglądu na wysokość, ale przepiękne widoki pozawalały zapomnieć o lekkim bólu. Tak jak wcześniej postanowiłem, znalazłem jakaś grupę z przewodnikiem i w bezpiecznej odległości ruszyłem za nimi w dół. (Nie lubią jak osoby z poza grupy się trzymają, blisko, więc starałem się zachować pozory, że nie jesteśmy razem:) Zjazd był bardzo sympatyczny, wymagał trzymania się przetartego szlaku ze wzglądu dużą ilość odsłoniętych seraków, narciarsko raczej słaby, ale jako całość (widoki, wrażenia) super przeżycie. Dojeżdżając już do pociągu powrotnego do Chamonix - Train do Montenvers urodził mi sie pomysł, dlaczego by nie powtórzyć tej wyprawy jeszcze raz skoro godzina jest jeszcze wczesna ??? Tak jak pomyślałem tak zrobiłem:( Około 13.00 byłem już w Chamonix prze kolejce na L'Aguille du Midi, a tuż przed 14.00 na samej górze stałem gotowy do ponownego zjazdu w dół. Pamiątkowe zdjęcie na górze i jazda do dołu. Niestety tym razem ilość osób, które czekały na zjazd wynosiła 3, jeden przewodnik i jego partner oraz ja jako wolny strzelec. Wymieniliśmy kilka zdań, spytałem się czy mogę się podłączyć. Oczywiście francuz nie powiedział nie, ale marudził sobie coś pod nosem. Pomyślałem sobie no to jadę będę jechał przed nimi i zatrzymywał się jak stracę ich z oczu. Zacząłem zjazd, tak jak opisałem do pewnego momentu plan się sprawdzał, aż do momentu, kiedy przez coraz większe napięcie straciłem orientację w terenie i po pewnym czasie zorientowałem się, że wybrałem zupełnie inną trasę niż tą, którą jechałem rano. Zatrzymałem się i liczyłem, że spotkam jeśli nie tą to kolejną grupkę, z którą mógłbym bezpiecznie zjechać w dół jako, że taki lodowiec to już nie przelewki i jeden zły ruch skończyć się upadkiem np w 30 metrową szczelinę. Mijały minuty... a nikogo w promieniu kilku kilometrów nawet już w dole nie było widać. Decyduję się na samotny zjazd. Niestety droga którą wybrałem nie posiadała wielu śladów nart pomimo braku opadów śniegu (jak się później dowiedziałem) od 3 tygodni. Dojechałem jakoś do kolejnej ścianki no i tu się zaczął poważny problem. Ścianka pomimo niewielu szczelin, które byłem w stanie zobaczyć była tak stroma, że jedyna myśl, jaka mi przyszła do głowy to powrót na górę do kolejki mimo tego, że po wielu stromych już jeżdziłem. Wszystko fajnie gdyby nie fakt, że droga powrotna zabrała by mi jakieś kilka ładnych godzin nie mówiąc już o niebezpieczeństwie podróży !!!. Wokół panowała niesamowita cisza, a przede mną roztaczał sie rozległy widok panoramy lodowca Vallee Blanche. Bardzo nisko w dole po prawej (szacuję jakieś 500 metrów różnicy poziomów) zobaczyłem daszek schroniska Refuge du Requin. Stojąc na skraju ściany, która ze względu na swoje nachylenie i położenie była już cała zacieniona poczułem niesamowity chłód, a zarazem okropny strach co dalej ? w górę nie ma szans na powrót, a od patrzenia w dół robiło mi się słabo. Czas nieubłagalnie biegnie, a ja mam do powrotu do Chamonix kilkaset metrów różnicy poziomów w pionie i kilkanaście kilometrów w poziomie ! Decyzja zapada - jadę w dół. Wyjmuję telefon komórkowy i widzę na szczęście jedną kreskę zasięgu na mojej Nokii. Wykonuje połączenie do żony, staram się opisać miejsce gdzie jestem i w przypadku braku kontaktu za określony czas proszę, aby skontaktowała się z kimś, kto mógłby zacząć lokalizację. (Zrobiłem ogromny błąd, że chociaż nie wypożyczyłem detektora na ten dzień, ale przypomniałem sobie o tym dopiero na górze). Zaczynam trawers ściany zsuwając sie powoli w dół i w prawą stronę w kierunku schroniska. Po kilkudziesięciu metrach widzę, że dalsza droga jest niemożliwa, bo dzieli na ściana skalna, której z góry nie było widać. Odwracam się i trawersuję w druga stronę mijając wąskie szczeliny w lodzie. Brak słońca sprawił, że śnieg na ścianie lodowej zaczął momentalnie marznąć i w krótkiej chwili przypominał konsystencją twardy beton. Miałem ze soba kamerę i aparat - uwierzcie, że nie byłem w stanie zrobić żadnego zdjęcia, bo zdjęcie plecaka mogło się źle skończyć, a poza tym strach paraliżował moje ruchy. Podczas zjazdu kilkakrotnie miałem czarne myśli, ale chęć życia była silniejsza. Po jakimś czasie udało mi sie dojechać do wypłaszczenia i w dole po prawej zobaczyłem końcówkę pierwotnego szlaku, którym jechałem rano. Wtedy pomyślałem sobie hurrrrra jestem uratowany!. Rzuciłem sie w pędem w dół lodowcem Glacier du Tacul aby zdążyć jeszcze na ostatni pociąg, który odjeżdżał około 17 z Le Montenevrs. Uffff ... udało się siedzę w pociągu jadącym do Chamonix i odpływam. Myślami wracam do do tej zacienionej kilkusetmetrowej ściany i tego jak udało mi się ją pokonać. Nawet dzisiaj, kiedy pomyślę sobie o tym za każdym razem ciarki przechodzą mi po plecach. Morał... Wszystko co robisz rób z głową . Wieczorkiem podłączę jakieś zdjęcie z I przejazdu
-
Generalnie to Heliskiing nie nalezy no najtańszych sposobów dostawania się na szczyty. Jęśli chodzi o Europę to pojednyncze loty kosztować mogą nawet ponad 200 EUR. Oczywiście są dostępne loty w pakietach, które są tańsze ale i tak za tygodniową zabawę trzeba liczyć dobrze ponad 1000 EUR. A wypad na Kaukaz chłopaków z fikcja.pl trochę hardcorowy:eek: Dobrze, że się tylko tak skończyło. Pozdr
-
Dzięki panowie, mam nadzieję, że komuś się opis przyda, a jeśli chodzi o tą teorię to po prostu spróbowałem zanalizować to co robie w praktyce (i wcale nie było łatwo) opisacć instynktowne odruchy Pozdr
-
Tak Zajar świetny opis, i z własnego doświadczenia wiem, że bardzo prawdziwy. A, że lubię również się często poniewierać na muldziastych stokach napiszę coś o własnych doświadczeniach.Techniki jazdy po muldach wymagają rzeczywiście bardzo dobrej kontroli nad nartami oraz szybkiej i precyzyjnej reakcji na zbliżającą się przeszkodę –„ garb” lub „dolinę”,. I wg mnie trzeba rozróżnić co najmniej 2 techniki w zależności od stoku na którym jeździmy a stoki dzielę na: 1. Łagodne, regularne muldy 2. Łagodne , nieregularne muldy 3. Strome, regularne muldy 4. Strome, nieregularne muldy Na stokach 1, i 3 (dla bardzo już wprawnych narciarzy) można próbować klasyczną technikę jazdy po muldach czyli: Bardzo wąskie prowadzenie nart, w celu uzyskania wspólnej powierzchni, które pomaga w jednakowy sposób pokonywać nierówność terenu dla obu nart. Kompensacja energii następuje poprzez ugięcie w momencie dojechania do garbu, aż do momentu wytracenia znacznej jej części, reszta powinna wystarczyć na zainicjalizowanie skrętu (najczęściej pomiędzy muldami) w przeciwną stronę. Ważną sprawą jest praca rąk i kijków, które powinny w przypadku stromych stoków pochłonąć część energii narciarza. W tej technice ominięcie lub późny atak muldy spowoduje gwałtowne sponiewieranie. Czym stromszy stok tym kąt odchylenia nart w stosunku do tułowia przy kompensacji powinien być większy, aż do skrajnego przypadku odchylania nawet o 90 st( przy konieczności znacznego wytracenia prędkości). W tej technice idealnie sylwetka powinna być nieruchoma zarówno góra-dół jak i prawo-lewo. Przeciążenia na stawach kolanowych są ogromne a każdy błąd może spowodować kontuzję. Najczęstszym problemem podczas jazdy jest spięcie się w momencie jak wiemy, że się nie wyrobimy na następnej muldzie, i w konsekwencji wybicie z rytmu i jazda w górę… Ćwiczenia: Znajdujemy pojedyncze muldy na stoku i próbujemy amortyzować jazdę aż do zatrzymania przy zachowaniu nieruchomej postawy raz prawo raz lewo. Stoki 2 i 4 jeśli są nieregularne i jeszcze strome to nie za bardzo nadają się na klasyczna technikę, ze względu na brak regularnych garbów do wytracania energii. Wtedy stosuję inną technikę polegającą na ześlizgu z „garbu”, inicjowanie skrętu zaczyna się przez wbicie kijka i przeniesienie na niego części obciążenia. Następnie przez lekkie podbicie tyłów nart z równoległym inicjowaniem skrętu pokonujemy kolejną muldę ześlizgując się po niej. W tej technice nary mogą być prowadzone szerzej (lepsza równowaga), a narta ze strony której inicjujemy skręt powinna być lekko wysunięta do przodu. Coś takiego: http://chevy89.repub...Ver_zeslizg.wmv Przykłady stoków: Ad1: Ten pan jeżdżący po muldach od a_seniora świetny przykład lub gdzieś już to załączałem: YouTube - Muldy Ad2: Nie specjalnie mam jakiś przykład – nie medialny Ad3: Nie mam przykładu Ad4: chociaż kawałek http://chevy89.repub...vigno_narta.wmv lub http://chevy89.repub.../Narty/Ver2.wmv Jednym słowem muldy to dobry fun na narty i gorąco polecam. W celu oszczędzenia stawów kolanowych zachęcam do stosowania koniecznie na przemian z jazda po sztruksie: http://chevy89.repub.../Narty/Skok.wmv Nie wiem, ale może komuś to pomoże Pozdr Siwir
-
Mitek , Termin kwietniowy jest ok dla mnie pod warunkiem, że nam wiosna na Kasprowy wcześniej nie zawita : Jeśli twój synek ma 6 lat i pomyka juz z Kasprowegoto to supper !!! zakładam, że w takim razie musi już sporo umieć i się nie boi stromszego stoku Czy tak jest ?. Mój ma 4,5 i też od 3 sezonów próbuję, ale dopiero w tym roku załapał o co chodzi, ale boi się przewrócić i zjechać ze stromszego stoku., ale i tak się cieszę, że chce :D:D jeździć. Trochę cierpliwości mnie to kosztowało YouTube - SaasFee2 2008 Max na nartach YouTube - SaasFee 2008 Max na nartach Co do nagrań to już były na Hi8 i zrzucałem to u siebie na kpmpie bezpośrednio z kamery przy pomocy specjalnej karty. Jesli masz na VHSach to nie bardzo moge pomóc bo nawet nie mam już magnetowidu, ale polecam studio które Ci to szybko i w miarę tanio zrzuci takiego VHSa do postaci elektronicznej (płyta DVD, dysk). Link masz tutaj:http://www.2a.pl/~studio/kontakt.html A jak się chcesz pobawić się dalej takim materiałem to dawaj na priv pomogę Ci się wdrożyć. Pozdr
-
Mietek ma rację że dyskusja się trochę zapętliła i wraca do punktu startu. Spotkanie na Kasprowym w dogodnym dla wszystkich terminie (pewnie będzie ciężko) było by najlepszym punktem startu do dalszych dyskusji teoretyczno-prakrtycznych. Chętnie się podłączę. PS. A tak apropos to myślę, że każdy z Was ma dużą wiedzę teoretyczną i jak Mietek zauważył prawda pewnie leży gdzieś pośrodku.
-
Hej, Jak najbardziej zgadzam się, że śmig to ważna umiejętność, ale nie potwierdzam, że nie jest to rekreacja. Ja niestety nigdy w życiu nie skorzystałem z lekcji u instruktora narciarskiego a lata spędzone na nartach wytworzyły u mnie taką "własną technikę smigową", którą właściwie jeżdzę zawsze (nawet jak coś gubię ) i ciężko jest mi się na coś innego przestawić. Ale przyznaję, że po tygodniu spędzonych w ten sposób na nartach czuję mięśnie o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem http://chevy89.repub...lowacja2003.wmv http://chevy89.repub...Livigno2004.wmv pozdr Siwir
-
Nawiazując do tematu to pamiętam, że dobrym miejscem do nauki "avalamentu" był Kasprowy w latach 90, którego stoki rzadko czuły obecność ratraka:p. Przy klasycznych nartach długości 2.02 można było się trochę spocić i czegoś nauczyć Zgadzam się z fredowskim, że nierówny , zmuldzony stok, jest bardziej naturalnym miejscem do nauki "pochłonięcia". Mam kilka starych przykładów z zeszłego wieku:o http://chevy89.repub.../Zakopiec97.wmv http://chevy89.repub.../Zakopiec98.avi Apropos ewolucji technik skrętu to a_senior podzielił się super przykładami zawartymi w tych filmikach. Wg mnie nawet najdokładniejszy opis teoretyczny nie zastąpi pokazania technik w praktyce, a praktyka + teoria powinna dać dopiero 100% sukces.:)
-
Zajarze, Na muldy chętnie się z Tobą również wybiorę w ramach limitu jaki moje kolanka mi pozostawią, bo jaki i u poprzedników łękotki pod obciążeniem popsuc się lubi:p, a lata gry w siatę łatwe nie były... Mitek. Nastepnym razem rzeczywiście zapnę suwaczki i będzie może trochę ładniej wyglądało . A apropos ułożenia nóg to Zajar bardzo trafnie to określił - mając złączone nogi tworzy się jadna powieszchnia i tylko raz dostaje sie w tyłek od muldki:p hihihi. No i dużo zależy od wielkości muldek, bo przy bardzo dużych wzniosach chyba szerzej było by ciężko. Kiedyś podesłałeś taki link do gostka w zielonych spodniach co pokazywał jazdę po muldach - on też jechał wąsko. A wszystkichm popsutym stawom kolanowym serdecznie współczuję. Niestety w obu przypadkach muldki i off piste ten element jest narażony na porządne przeciażenia. :eek:
-
Właśnie snieg był tam ciężki i zbity, ale dosyć głęboki dlatego przy małej prędkości i za ostrym skręcie chciałem pokazać z czym trzeba się liczyć. Zdecydowanie masz rację, że skręt powinien być bardziej plastyczny. Jęsli chodzi o tą pracę góra dół na takim śniegu cięźko było tak pojechać. A amorytzatory oczywiście cały czas testuję: YouTube - Muldy Jan narty się wypieły ponieważ spodnia warstwa sniegu była nprawdę zbita, głębsze zanurkowanie nartami w taki snieg spowodowało wypięcie. Ja standardowo ustawiam wiązania na 10 DIN przy wadze 85kg i zazwyczaj wypinają się wtedy kiedy potrzeba. Co do odchylania do tyłu ze wzgledu na brak przygotowania teoretycznego nie będę juz polemizował. pisałem tylko tak jak mi się to wydaje, ale wcele nie musi to być prawda:p
-
Rzeczywiście tez mi się wydaje, że JK i Kuba podobnie podpierają się momentami kijkiami, ale jak widac bardzo skuteczna technika na prezentowane warunki i o to tu chodzi. Fredowski osiąga trochę większa szybkość, która wymusza oczywiście w puchu dłuższy i łagodniejszy skręt. U wszystkich widać, że się dobrze bawicie w takich warunkach. Co do techniki jazdy w takich warunkach osobiście wydaje mi się , że odchylenie tłowia do tyłu w stosunku do jazdy po twardym stoku powinno być trochę większe (czyli obniżenie pozycji przez lekkie ugięcie kolan i przesunięcie środka ciężkości w tył) Badanie podkładu śnieżnego i dobranie optymalnej prędkości, skrętu to podstawa w gładkim pokonaniu zjazdu. Źle ułożone narty oraz ciężki, zleżały, zmrożony snieg daje taki wynik: Próba zapanowania nad lewą nartą się niepowiodła... YouTube - Upadek_offpiste na ale dalej już się udało: YouTube - Upadekcd