Rosa
Members-
Liczba zawartości
40 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Rosa
-
Relacja z wyjazdu, który sie jeszcze nie rozpoczął...
Rosa odpowiedział chemik → na temat → Relacje z wyjazdów
Chemik chyba minął się na stoku z powołaniem?... Zawsze ładnie i składnie pisał to oczywista oczywistość...ale te relacje z "Relacji........" to istne objawienie literackie! Nie zdziw się jak Twoje slogany przejdą do języka, którym posługują się forumowicze: ...Chemik nie lubi wikingowej technologii... ...Chemik lubi germańska technologię.../docenia, że ma pod maską italiańskie narowiste konie mechaniczne ale "szydzi" z narowistości alf romeo zarzucając im, ze one tylko z definicji.... a przecież Chemik lubi kobiety... nawet te większe od siebie dlaczego wiec nie lubi ich aut??? ...Załoga do wozu!-Załoga z wozu!.../sama tych komend doświadczyłam w Wozie Ratownictwa Chemicznego siedząc na miejscu pilota z podgrzewanym siedzeniem/ Jakoś to będzie!...wypowiadając lub nie wypowiadając te słowa na głos... -
Relacja z wyjazdu, który sie jeszcze nie rozpoczął...
Rosa odpowiedział chemik → na temat → Relacje z wyjazdów
Tomek Ty za to zaskakujesz ustawicznie:))) Użytkownik chemik edytował ten post 29 styczeń 2011 - 20:21 Poprawiono tag cytatu... -
Chrzanów - Narciarski Raj "Skała" u Rzetelskiego
Rosa odpowiedział SkiForum → na temat → Pozostałe regiony
Do tego co powyżej-kilka fotek:) Załączone miniatury -
Chrzanów - Narciarski Raj "Skała" u Rzetelskiego
Rosa odpowiedział SkiForum → na temat → Pozostałe regiony
Wczoraj odwiedziłam stok w Chrzanowie /obok Janowa Lubelskiego/ pierwszy raz. Powiem, że zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Trasy rzeczywiście krótkie -w granicach 500 m nie powalają długością...ale za to 1 i 4 szerokie jak lotnisko:) ..idealne do nauki...Świetnie przygotowane...cały czas widać było obsługę pracującą również przy orczykach podsypującą śnieg dla wygodnej jazdy "pod górę":)...Mało ludzi w ciągu tygodnia...Dla lubelszczyzny to niezła rozgrzewka przed czymś większym:), tacy "desperaci" jak ja ze świetokrzyskiego /dla mnie to całe 100km./ też na popołudniową jazdę po pracy mogą POLECAM! Jest i ośla łączka dla całkiem początkujących...i coś dla deskarzy... Pomału rozwija się też zaplecze -kuligi, nowa karczma, wiecznie płonące ognisko i grill dla tych co na powietrzu wolą- "zakanszać":) a tu strona: http://nartraj.rzetelski.com.pl/ -
Kilkusekundowe spotkanie na górze pamietam:) a jakże:)...szkoda, że było takie błyskawiczne;)...ale może kiedyś...swiat jest taki mały.... To może ja z tej "tęsknoty" jeszcze kilka fotek... Załączone miniatury
-
W kameralnym gronie spędziłam narciarsko w Karyntii ostatnie dni stycznia. /Ukłony dla Berrego za pomoc w organizacji całego wypadu!-Dzieki Konrad :)/ Bazą wypadową była miejscowość Hermgor skąd wyruszaliśmy przez cztery dni na stoki Nassfeld. Dodatkowo jeszcze po jednym dniu spędziliśmy w Kals- Matrei, Bad Klainkirchheim i Katschbergu. Rejony już nie raz na skiforum opisywane pod względem ilości tras i całej infrastruktury narciarskiej. O tym może już nie będę… Kilka moich wrażeń z całego pobytu:...Towarzysząca nam pogoda okazała się o niebo łaskawsza niż w tym samym czasie w PL. –mrozik od 4 do 8 stopni i słońce poprzeplatane chmurami-z korzyścią dla chmur-niestety lampy non stop nie była...ale wieści z Polski o syberyjskim wyżu i panujących w kraju temperaturach powodowały, że czuliśmy się najszczęśliwszymi ludźmi na Ziemi:). Jak wariaci prawie codziennie jako pierwsi czekaliśmy na start krzeseł czy gondoli pod stokami...o tym, że do parkingu zjeżdżaliśmy jako ostatni "mohikanie"już nie wspomnę. Najlepsze wrażenia narciarskie mam z Ainecka- szczególnie z trasy A1 Piste- urokliwa szeroka, długa, pusta...i druga do polecenia to "przepiękna"czerwona 11-tka. W Nassfeld najczęściej okupowaliśmy trasy które były skrajnie położone od nowoczesnej gondoli Millennium Express -co gwarantowało dobre warunki narciarskie do późnego popołudnia. Bardzo fajne trasy są po stronie Troghohe /nr 70 i 77/ i na szczycie Gartnerkofel /1 i 4 /. Osławiona „Carnia"/7,6 km/ szczególnie przed końcem dnia bywała zatłoczona- gdy więks"ość narciarzy chcąc tą jedyną drogą na nartach wrócić do Topolach. Mnie osobiście ta "80"nie zachwyciła. W Nassfeld chyba najwięcej ludzi- no ale to najbardziej nowoczesny rejon Karyntii więc sporo obcych języków można było słyszeć na stoku... Bad Klainkirchheim odwiedziliśmy w środku tygodnia. Startowaliśmy w osadzie ST. Oswald. Tam stoki prawie puste...dość długie...świetnie przygotowane-jedyny minus to trochę kłopotliwe przemieszczanie się między wyciągami położonymi w tamtejszych trzech terenach narciarskich. Ten ośrodek najmniej przypadł mi do gustu ale oczywiście wart był odwiedzenia. Całkiem fajne trasy są też w Resorcie Kals- Matrei. Niestety pogoda tego dnia była /jakem ze świętokrzyskiego/ typowo "kielecka”"–okrutnie wiało- szczególnie w Kals. Czasami zawierucha zasypywała ślady prowadzące trasę narciarską. Gdyby nie "przewodnicy"chemik i Wit17 pewnie z Anią kazdą nartostradę skończyłybyśmy gdzieś w przepaści /jakoś dziwnie miałyśmy słabość do gubienia się ;)nie tylko tam w Kals...ale podobno można było nas rozpoznać po naszej charakterystycznej "technice zjazdu"...a na krzesłach po amarantowych ślizgach nart :)/. Większość dnia w Matrei szusowaliśmy na trasach położonych wzdłuż podgrzewanych i osłoniętych kanap. Dla mnie wyjazd super!!! Pierwszy zresztą w tym roku...więc był dodatkowo na narciarskim "głodzie". Te siedem dni zapisze w pamięci z przyjemnością do kolejnych moich szczęśliwych "siódemek". I jeszcze jedno o czym chcę... Powinnam właściwie utworzyć "podwątek" do tego tematu: "narty i wielkie żarcie" bo... Rano zanim przemyłam oczy śniadanie było już gotowe. Kolorowe kanapki Tomka kusiły smakowicie nawet tych co specjalnie o świcie nie lubią zasiadać do stołu:) A cuda obiadowe Aniouk’a to już inna bajka... Ania to prawdziwy wirtuoz gotowania. Codziennie na stole gościła inna kuchnia: indyjskie Thali , meksykańskie tortille z guacamole , włoskie pasty, grzybowe risotta, hiszpańskie omlety i marokańskie smaki...jeszcze czuje aromat tych egzotycznych przypraw i potra...Aniu jesteś Wielka! I jak tu zapomnieć o takim wyjeździe?...kiedy już się do takiego tęskni:) / w załączniku kilka fotek/ Załączone miniatury Użytkownik Rosa edytował ten post 31 styczeń 2010 - 18:08
-
Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru Przyniesie Wam spokój i radość Nich każda chwila Świąt Bożego Narodzenia Żyje własnym pięknem a Nowy Rok obdaruje Was pomyślnością i szczęściem Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia! Niech spełnią się wszystkie Wasze marzenia!. ...i jeszcze wierszyk taki ponadczasowy: " Pomódlmy się w Noc Betlejemską, w Noc Szczęśliwego Rozwiązania, by wszystko się nam rozplątało, węzły konflikty, powikłania. Oby się wszystkie trudne sprawy porozkręcały jak supełki, własne ambicje i urazy zaczęły śmieszyć jak kukiełki. Oby w nas paskudne jędze pozamieniały się w owieczki, a w oczach mądre łzy stanęły jak na choince barwnej świeczki. Niech Anioł podrze każdy dramat aż do rozdziału ostatniego, i niech nastraszy każdy smutek tak jak goryla niemądrego. Aby się wszystko uprościło, było zwyczajne - proste sobie - by szpak pstrokaty , zagrypiony fikał koziołki nam na grobie. Aby wątpiący się rozpłakał na cud czekając w swej kolejce, a Matka Boska - cichych, ufnych na zawsze wzięła w swoje ręce". Wiersz Staroswiecki, Jan Twardowski
-
Fanko SDM:) Może ja mało wiarygodnym doradcą będę bo w Dolinie Stubai tylko raz byłam, ale była to akurat koncówka stycznia 2008 - termin zbliżony do Twojego -więc może w coś trafię Basen w Neustift nie za wielki (żadne tam wymiary olimpijskie czy standartowe nasze 25m x25m) o nieleguralnych kształtach ale bardzo przyjemny z możliwością wypłynięcia na zewnątrz i pluskania się pod gwiazdami:), z fajna zjeżdżalnią- jak ktoś lubi efekty specjalne.( Ale ja pływać bardzo lubię więc może mnie wszędzie dobrze:). Ludzi nie za wiele natrafialiśmy...ale żeby skorzystać z suszarki trzeba mieć przy sobie jakieś drobne i 1 lub 2 euro ( nie pamiętam) zamiast żetonu aby skorzystać z szafki na ubrania(ta kasa wraca do Ciebie). Jesli mieszkasz w Neustift czy Milders ze skibusami nie będziesz mieć problemu- bo dla większości busów to stacja początkowa. Niewielki "tłok" może zrobić się już blizej dolnej stacji narciarskiej-ale nie obawiaj się w godzinach szczytu skibusów kursuje dość sporo więc nie powinno być z dojazdem i powrotem problemu...ja nie miałam... W zeszłym roku w sugerowanym przez Ciebie terminie było bardzo ciepło jak na lodowiec: średnio ok. -5 stopni, raz tylko porządnie wiało, że zatrzymali wagoniki na górze...ale to lodowiec może być różnie można wtedy udać się w Neustift na Schlick 2000 lub Elferlifte...warto wtedy wykupić Stubaier Super Skipass-umożliwiający jazdę na "kilku górkach".
-
Zakupiłam ostatnio softshell na którego metce znalazłam intrygująca mnie radę: NIE PRAĆ RĘCZNIE... Ja rozumiem, że odzież tego typu nie podlega chemicznemu czyszczeniu, że pierze się w wodzie do 40 stopni używając środków np. Nikwax'a, żadnych wybielaczy, "zmiękczaczy" i.t.p. ale dlaczego nie prać ręcznie??? Przecież to nie obawa producenta o moje dłonie;). Czy zdolność do "oddychania" odzieży typu soft-shell po takim praniu może być zagrożona??? Przecież zrobie to "delikatniej" niż pralka. To błahostka ale gdyby ktoś rozjaśnił mi coś na ten temat, to z góry dziękuję
-
Kasiu wszystkiego najlepszego!!! ...i niech te ALPY sylwestrowo- staną się jawą
-
Mirek -to żart (o czym wyżej)prawda???? Czy nie widzisz jak ważne jest dla ludzi (takich np. jak ja ubogich w narciarską wiedzę, ale nie tylko) otwieranie codziennie Twojego małego okienka na terminalu skiforum i skrobnięcie od czasu do czasu czegoś Chcesz ot tak Go zamknąć!!! A co z nami? ...Dodam, że ja nie muszę Cię widzieć jak jeździsz, żeby wierzyć w fachowość Twoich postów... Pisałeś ludziom setki porad -bezinteresownie, otrzymałeś setki podziękowań-chcesz zrezygnować z tej "radości dawania"(o której mowa w podziękowaniach) W Sherlocków Holmesów zabawi się tu wielu forumowiczów-zatem Mirek Do (szybkiego)widzenia. pozdrawiam p.s. Przepraszam Szulamitka , że nie odpowiedziałam co z tą jazdą na pietach:(
-
Tylko nie zapomnij szyszek nazbierać- /jeśli wiesz o czym ja mówię /jak już czasu stanie albo czas się znajdzie - by nie dać się "zastać":) Użytkownik Rosa edytował ten post 25 sierpień 2008 - 19:05 jeśli...
-
Tadeusz :) ....preferencje WSZYSTKICH bardzo szanuję ( o nartach mówię oczywiście:)) ...a cały urok w tym, że tak sie różnią... ...talia (moich nart) ma 69 i chętnie popróbuję, żeby nie powiedzieć "potestuję" innych rozmiarów w nadchodzącym sezonie:)
-
Adamie przywołałeś i we mnie (nieodległe zresztą) wspomnienia z ubiegłego miesiąca.Buszowałam rowerem oczywiście (ale nie w zbożu), gdzieś po moich leśnych dróżkach, również na przekór pogodzie, która nie zachęcała żeby głowę z domu... No i stało się- ulewa- ja pod drzewo liściaste jakieś, by bardziej mnie ochroniło- przybierając pozycję (jeśli mogę ) "na skimana"... Gdy wyzbyłam się nadziei, że ulewa jednak tak szybko nie minie "przysiad głęboki" przerwałam i ubabrana okrutnie wróciłam do domu... dodam z bonusem. Po dwóch dniach usuwali mi kleszcze (sztuk 2 ) a dodatkowo trzeba było jeszcze przechodzić kurację antybiotykową... Co się w domu nasłuchałam- to moje -ale i tak z radością ciągle "głupieje"... ------------------------------------------ A moje sprawozdanie-krótko ... Cotygodniowy program obowiązkowy wodno-rowerowy - uzupełniłam seriami pełnych przysiadów -żeby dać w kość czworogłowym i hamstrings (to słowo brzmi groteskowo;)) i półprzysiadów (żeby dać w kość innym mięśniom;)). ------------------------------------------- Po porównywaniu ostatnio samochodów do nart... ...cieszę się, że Tadeusz nie zadał w tym wątku pytania : Ile w talii??? Bo na sugerowane przez NIEKTÓRYCH - max 64/65 nie załapię się nawet w następnym wcieleniu:)
-
U mnie przeważał wysiłek w wodzie- w sumie w całym tygodniu kilka kilometrów. Na rower niestety nie sprzyjały okoliczności:(- za dużo pracy... Na nadchodzący tydzień sama nadam sobie pokutę P.s. Tadeusz zadedykował swoje trawersy dla Ani- a ja całotygodniowy pot wylany przy moim sportowaniu ( i każdy następny) dedykuje Komuś, bez którego to Forum nie będzie już takie samo... ...ale na stoku..."może gdzieś, kiedyś...bardzo bym chciała".
-
i wszystkim Pawłom i Piotrom- najlepsze życzenia:)
-
Marek(czy dobrze kojarzę?) ...ale Tobie nie potrzebna super kondycja- przecież masz tylko 8 minut piechotą do wyciagu;) ...A tak na poważnie -swoim podopiecznym żeby ich mobilizować- cytuję myśl gdzieś zasłyszaną, że : "jeśli wraz z innymi stanąłeś na starcie i dobiegłeś do mety to już wygrałeś choćbyś przybiegł ostatni". Ważne są również te małe "kroki"...i decyzja żeby zacząć... ...A tak szczerze czytając relacje chłopaków z rowerowego wątku jak to zdobyli Navrsi i masyw Śnieżnika a wcześneiej posty Marcina -to ma człowiek uczucie, że pęta się na scenie nie będąc nawet statystą. (dla dobrego Guinnesa też bym parę kilometrów zrobiła więcej:)) p.s dla Ani Aneczko:) Gdyby to był towar (nazwy już nie przywołuję do pamięci jak nakazałaś) dogodny do transportu a przyczyniający się do szybszego powrotu Twojej zdrowotności- podesłałabym Ci go pocztą kurierską co-nieco:)
-
...To typowo męski wątek ...ale nie było zakazu więc...a dla usprawiedliwienia dodam, że wiem na czym polega spalony:) Nie jestem maniakalnym fanatykiem "piłki kopanej" ale jak tu nie uledz magii futbolu gdy całe narody?... Powinien wygrać najlepszy - tak byłoby najsprawiedliwiej- ale w sporcie jak w życiu bywa różnie... Niemiecka "piłka" jakoś nie specjalnie mi się podoba-pomijając względy patriotyczne.Rosja -zadziwia mnie w tych mistrzostwach i chyba ma największe szanse zostać mistrzem. A ja kibicuję Hiszpanom- bo gdzieś trzeba ulokować niespełnione narodowe oczekiwania-chociaż moja kobieca intuicja niestety podpowiada, że hiszpański temperament może być w tej decydujacej stawce zgubny.
-
Na wspólne „sportowanie” w tym wątku chyba nie uda nam się nikogo nowego namówić. A szkoda:). Byłoby tak pięknie:). Wierzę, że i tak większość z forumowej rodziny narty zamienia (w mniejszym lub większym stopniu) na inne aktywności. Potem zimą- gdzieś na stoku- pokażą nam prawdziwą formę Daj Boże, żeby nie było mi wstyd. „Róbmy swoje” jak to śpiewał Młynarski i oby do zimy. O „marysinych” wycieczkach rowerowych czy wypływanych kilometrach w wodzie już nie napiszę-żeby nie zanudzać. Powiem tylko, że od tego nie odstąpię (dają mi sporo endorfinek-takich w czystej formie). Wczoraj tak dodatkowo na powitanie lata – ledwo ranne wstało słonko- udałam się do lasu. Nie żeby szukać kwiatu paproci (chociaż tą przedostatnią nocą mogły podobno zdarzać się jakieś cuda-wianki;)) Miały być biegi –ale z wielkiego zapału na czysty sport wyszły nici- natrafiłam na ogromne pole jagodowe…no powiedzcie czy mogłam się im oprzeć??? …potem w domu z miałkim cukrem i śmietaną…o zgrozo BMI- znów podskoczy w górę Coli-cieszę się, że wróciłaś-siła przekonań (domyślam się KOGO) –dowodzi jak może być budująca. Tak trzymaj!!! Tadeusz a może Ty przeforsowałeś kręgosłup i ból kolana to tylko efekt pośredni? Bo inaczej to ja nic z tego nie rozumiem:).Nie martw się -jeśli Twój trening kondycyjny nie wzorowany jest na tym dla amerykańskich komandosów z NASA (jak naszej narodowej drużyny)- to superkompensacja przyjdzie akurat na sezon narciarski:)
-
..."siła wiatru..." …a gdy wiatr w oczy- to jak można obrać kurs fordewind, nie mówiąc już o baksztag?(to takie pytanie retoryczne:)) A jeśli o wiatrach mowa- to niech nam wszystkim sprzyjają – nie tylko na wodach. Halnego nie życzę (choć bardzo rodzimy:)), może wskazany passat (bo ciepły i stały;))
-
Tadeuszu- Magellanie ...ale Ci zazdroszczę takiej zabawy na wodzie ... ...a dzisiaj na Mazurach wiało prawie siedem w skali Beauforta.Czy przy takim wietrze pozwalają na regaty? (Ja chyba wymiękłabym w akcji ratunkowej) pozdrawiam "sobótkowo"
-
[QUOTE=Tadeusz T Roso! Jestem pod wrażeniem. Z Twoich dostępnych fotografii wynika, że nie masz warunków zbliżonych do „Pudziana”, a ułatwiających bycie ratownikiem. Musisz wszystko wypracować techniką, wytrzymałością i wolą. Chylę czoło… /QUOTE] Tadeusz- ja mam tylko duży zasięg ramion;)- ot wszystko:) ------------------------------------------------------- Marcin -na przysiady, wyskoki czy z wyskokiem- dam się namówić,ale pompki z klaśnięciem-wybacz-"padłabym na pysk" (ja tylko cytuje Ciebie):) ------------------------------------------------------ Coli -kibic kibicem ale sezon coraz bliżej:) pozdrówka
-
Witajcie Trochę martwią mnie sporadyczne wizyty dawnych gospodarzy tego wątku. Zastanawiam się jaki może być tego powód: koniec sezonu i w związku z tym brak tematów narciarskich??? Czy jakieś inne licho...???Po cichu liczę, że tym lichem nie stały się nasze cotygodniowe "spowiedzi" -w jaki sposób pracujemy nad formą... Czy te relacje nie "wypłoszyły" dawnych BYWALCÓW??? Jeśli tak to moge obiecać, że będę Was tylko czytać Wracajcie- brakuje mi tu Was bardziej od śniegu!!! Janusz(jabol)- jeśli nie lubisz pisać to powklejaj chociaż parę ładnych obrazków- te ostatnie były super:) P.S. Ten tydzień w sportowaniu miał u mnie trochę inny scenariusz. W poniedziałek wycieczka rowerowa zakończyła się awarią sprzetu- drobny wypadek -rower odmówił hamowania-na szczęście kierowca (czyli ja)obył się bez większej kontuzji:)Rower niestety wymaga serwisu. W ciągu tygodnia (szczerze) nie za bardzo miałam czas na inne ćwiczenia- wiecie u mnie wysoki sezon -niestety nie narciarski a więc zażywałam ruchu w troche w innej formie:) Za to cały weekend dał mi nieźle "popalić"- Spędzałam go nad wodą , na wodzie i czasem pod wodą. W ramach przygotowań do sezonu ratowniczego bawiłam się w "słoneczny patrol"(na szczęście były to tylko ćwiczenia). Dla sprostowania- rzecz działa się nie na południowych plażach Kalifornii a tylko na Cedzyńskim zalewie- chociaż przyznaję czasem było "groteskowo":) Trenowaliśmy różne akcje ratownicze na brzegu i z łodzi, reanimacje i inne cuda.Jak możecie się domyslać nie było taryfy ulgowej. Nikt przecież w prawdziwej akcji nie pyta czy pochodzisz z Marsa czy z Wenus i czy dasz sobie radę. Dawno już nie czułam się tak zmęczona fizycznie. Ale ja lubie takie zmęczenie... Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam i BIAŁO-CZERWONYM wieczoru z Happy Endem.
-
Dzięki Tadeusz Rodzina różowatych jest tak wielka, że nie sposób jej zresponsować a ja chyba nie uważałam na botanice:) -wisnie, czereśnie ,maliny to też ten sam "szczep". Witaj wobec tego na truskawkobraniu. --------------------------------------- p.s. Komentowany obiekt to w koncu owoc- niezakazany więc... ...A Wódz może znalazł lepsze jagody w Swojej Oklahomie.
-
...ani to "Truskawki z Milanówka" ...ani "Malinowy chruśniak" ...mówią, że to "łąka" i "polemika przy grabieniu siana"- (ja nie wiem) ...i, że jakiś "Bak złośnik huczy basem, jakby straszył" (to z Leśmiana) ...a Rosaceae Juss- smakują tu mimo wszystko wybornie:) --------------------------------------------------- Sylweczko:)- czereśnie - będą -pewnie za niedługo ale ja za pestkowymi owocami nie specjalnie przepadam-wole te z rodziny "różowatych":)