Wczoraj rano wróciliśmy z Nassfeld. Wyprawa miała być 4 dniowa, niestety ze względu na burzę w poniedziałek skrócona o 1 dzień, nic nie chodziło. Za to od wtorku istna karuzela. We wtorek jazda w non stop dosypywanym puchu - to na samej górze. Nieco niżej głęboki kopki śnieg i padający mokry. Gdzieniegdzie próbujący walczyć ratrak.
W środę już zupełnie bez opadów, ale śniegu na trasach jeszcze w bród. Lepsza znacznie widoczność.
W czwartek sztruks przez cały dzień, widoczność na maksa, piękne słońce. Aż żal było wyjeżdżać
Ośrodek i narciarze: strasznie pusto jeszcze, dopiero w czwartek było widać wzmożony ruch obsługi - przygotowane wszystkie trasy, ale w oczekiwaniu na weekend.
Chodziła cała prawie lewa strona, po prawej niestety nie włączali gondol - nie można było zjechać Carnią (7800m).
Wrażenia ogólnie b. pozytywne Szkoda tylko, że tak szybko czas leci.