-
Liczba zawartości
14 684 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Czyli raczej działacie zupełnie nielogicznie. Trzeba wysiadać z krzesła jako pierwszy i mocno odpychając się odjeżdżać jak najszybciej. Im dłużej czekasz tym mniej masz czasu na działanie i tym większy stres. Jeżeli jesteś z kimś kim się opiekujesz to wtedy zaczynasz od niego chroniąc go przed innymi "zsiadaczami" i tu niestety trzeba postępować sprawnie szybko i dynamicznie, według własnego planu zsiadania, bez oglądania się na innych a raczej asekurując się przed ich błędami. Przecież na krześle id razu widać kto będzie zsiadał sprawnie a kto może coś odwalić i trzeba się na to przygotować i.... choć może to zabrzmieć słabo - chronić swoją strefę wysiadania nawet kosztem innych. Pozdrowienia
-
Cześć Najprawdopodobniej sobota 30.03 - start oczywiście o 0.00 a nie o 12.00. Znaczy się o 12.00 ale o tej 0.00 a nie o tej w południe Pozdro.
-
Cześć Dzięki Ci za tak dużą garść szczegółów. Kurcze napisałem długi post i go sobie skasowałem... No 40 kg to bardzo dużo. Tyle waży mój kajak zapakowany na full. No to jak płyniesz sam musisz się nieźle napocić. Ja nie pływam sam praktycznie w ogóle - cała idea to przeprawianie się i współpraca w grupie. Z takich rzek gdzie nie daliśmy rady to Liwa. Dwa razy już ja atakowaliśmy i dwa razy dopłynęliśmy tylko do Szadowa. Coraz mniej wody powoduje, że część rzek jest na pewnych odcinkach niespływalna. Taki na przykład Wel od Dąbrów już go chyba nikt nie pływa a odcinek zajebisty. A na jeziorach przy wietrze bocznym to w ogóle da radę czy musisz się halsować jak nie ma gdzie się schować? Pozdro
-
Cześć Co za człowiek! Zabrał biedną dziewczynę gdzieś na jakieś uroczysko i zostawił na brzozie a jak wiadomo brzozy ściągają samoloty.... Pozdrowienia dla Ewuni oczywiście też!
-
Cześć Ja mogę Ci to opisać ze strony pacjenta oraz osoby, która żyje bez ACL od lat - w tym roku będzie 30 lat, aż się zdziwiłem ! Wydaje się, że masz kolano w dobrym stanie i rekonstrukcja chyba byłaby najlepszym rozwiązaniem bo to co masz trzyma się na włosku ale... ja jestem tylko gdybaczem, pacjentem. Reszta na priv. Trzymaj się serdecznie
-
Cześć He he, no właśnie na wiosnę z tego względu jest najfajniej. Oczywiście piszę to z perspektywy użytkowników jedynek bo - szczerze mówiąc - zawsze zastanawiam się, jak z Tobą koresponduję, jak Ty sobie na przeszkodach radzisz z taką dużą jednostką. Przecież to jest prawie 5 metrów i pewnie ze 30 kilogramów. Do tego dochodzi wysokość nad wodą, brak możliwości obracania w wodzie itd. Jak to wygląda technicznie? Pozdrowienia serdecznie
-
Cześć Wiesz, ja nie jestem lekarzem więc trudno mi zinterpretować słowo subtotalne. Subtotalne w każdym razie oznacza częściowe czyli została zachowana ciągłość więzadła. Chyba potrzebna jest dalsza diagnoza umożliwiająca stwierdzenie czy więzadło nadaje się do leczenia zachowawczego czy też jest konieczność przeszczepu. Czy możesz zeskanować opis i dać go w skanie na priv albo na maila. Nie chcę w żaden sposób wyrokować co należy robić ale jako praktyk wiem że są różne drogi leczenia i dopiero pełna diagnoza może je wskazać. Czy uszkodzeniu uległy jakieś inne tkanki czy tylko sam ACL? Pozdro
-
Cześć Ale dwuwiersz piękny wyszedł Michale. A u nas 13 stopni i pełnia wiosny. Pozdrowienia
-
Cześć Coś się zj...... o trudno. Ale mam taki pomysł: czy ktoś z kolegów reflektuje na krwawą pętlę w jedne ze świątecznych dni? Zapowiada się rewelacyjna pogoda i ciepło. Ja chcę - wystartować o 12.00 Rembertowa - bo mam dosłownie kilometr może dwa do trasy i jechać przeciwnie do ruchu wskazówek zegara czyli na południe. Szacuje, że da się poza paroma odcinkami (jak np singielek nad Mienią, przejazdy przez miasta) utrzymać średnią z jazdy kolo 20 km/h. Można się spotkać gdzieś na trasie i pojechać kawałek czy coś... Pozdro
-
Cześć Skąd wiesz, że zerwałeś tzn. jaki był typ urazu - zerwanie samego ACL czy jeszcze jakieś zniszczenia? Pozdro
-
Cześć Ja w ogóle nie rozróżniam tych miejscowości, ale jak popatrzyłem na mapę to rzeczywiście jest jeszcze kawałek, następnym razem. Pewnie bym dojechał tylko, że tam chyba budują S i wszystko jest jakoś poblokowane a ja generalnie wiedziałem gdzie jestem raczej na zasadzie ... strony świata i mniej więcej gdzie dom. Pozdro
-
Cześć Jasna sprawa i oczywista ale nigdy dość o tym pisać. Zresztą zahaczył o ten temat poniekąd kolega Jawor pisząc o tych zatrzymujących się deskarzach. (A ja byłem właśnie na rowerze na krótkiej przejażdżce i dojechałem do ulicy o pięknej i oryginalnej nazwie Asfaltowa a to chyba do Ciebie rzut beretem jest...) Pozdro
-
Cześć Nie, nie tylko. Pisałem już - można zrobić bardzo wiele aby zminimalizować ryzyko bycia trafionym do pomijalnego minimum. Proponuję zacząć od nauki jazdy, technicznej jazdy a jednocześnie umiejętności analizy i przewidywania tego co dzieje się na stoku.Jechać powinno się w taki sposób aby móc zareagować na przestrzeni metra max dwóch na to co się dzieje. Jeżeli zabrakło miejsca to znaczy, że szybkość przerastała umiejętności. Pozdro
-
Cześć U mnie dwie były na nartach ale reszta ściśle z nartami związana ale nie tylko. Wiesz cena aktywności. Jedni mają kontuzje a inni zawały. Pozdro
-
Cześć No z tym Bolkowem to ... tak na dopełnienie miałeś. Dlatego ja zawsze wolę zatrzymać się gdzieś w lasku. 😉 Cóż, ale widzisz fajne jest to jak analizujesz sytuację i widzisz swój błąd - zawsze szacun za takie podejście. Wiesz ja największe prędkości na nartach zacząłem osiągać po 40... po prostu pojawiły się możliwości, raczej przypadkowe ale jednak (dostęp do nart, dostęp do zamkniętych tras, jakieś treningi itd.) wcześniej bawiłem się innym narciarstwem i odniosłem wtedy szereg kontuzji, które sprowadziły mnie dość skutecznie na ziemię. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć To nie był pusty stok Edwin tylko rejon knajpek bezpośrednio przy stoku gdzie .... chyba nie będę dalej pisać bo Cie lubię. Jeżeli widziałeś deskarza wcześniej to dlaczego wybrałeś tor jazdy , który zbliżał cie do jego toru a nie oddalał? Wiesz, ja mam tak, że zawsze zadaje sobie pytanie co JA mogłem zrobić lepiej bo inni mnie z założenia interesują o tyle o ile mogą w jakiś sposób mi zagrozić. Lubie stoki i pory na których poziom jazdy jest wysoki a jazda szybka dlatego wolę jeździć w słabych warunkach w jakichś pogańskich porach - wtedy czuję się swobodnie. Często wolę sobie pic piwo w knajpie niż męczyć się na zatłoczonej trasie - bezsens. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Jeżeli Ty nie masz pełnej kontroli to jak możesz mieć o to pretensje do innych. W normalnym ruchu narciarskim należy jeździć w taki sposób aby ZAWSZE mieć pełną kontrolę - inna opcja to zwykły bandytyzm. Na zawodach, na wyłączonym stoku, treningach, poza trasą można przekraczać granice dowolnie - wśród innych 100% kontroli to obowiązek. Pozdrowienia
-
Cześć Również pisałem na ten temat już wiele razy. Oczywiście meteoryt może pierdolnąć każdego ale na stoku możesz jechać tak, że nikt w ciebie nie wjedzie i nie wymaga to ani stawania w czasie jazdy ani zapierdalania na pałę tylko... umiejętności oglądu stoku i przewidywania oraz dostosowania sposobu jazdy do warunków. Jeździłem z grupami ponad 20 lat a przez ponad 10 jeździłem z grupami dziecięcymi i nigdy nie miałem sytuacji aby ktoś pod moją opieką był uderzony czy w jakikolwiek inny sposób ucierpiał z winy innego narciarza. Fakt dwa razy zasłoniłem stojące dzieci ciałem przed pikującym bez kontroli ale w obu wypadkach goście pojawili się spoza normalnej trasy. Zapewniam Cię, że uniknięcie uderzenia przez innego narciarza gdy wiesz co i jak robić i gdy naprawdę widzisz to co się dzieje na stoku to fraszka. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Pisałem o tym wielokrotnie i chyba już nie ma sensu się powtarzać. Pełna kontrola stoku, jazda przewidywalna, bez gwałtownych zmian rytmu i toru, planowanie toru przejazdu itd. Na stoku większość ludzi, większość to znaczy 90% pewnie, nie umie jeździć na nartach i trzeba to uwzględniać. Jest też coś takiego jak niedoceniana sztuka rezygnacji. Pozdro
-
Cześć Tak masz rację, to po prostu niewiedza albo/i brak umiejętności. Co do przedłużonej SL to uważam, że to trochę tak samo jak skrócony GS - bez sensu. Chodzi głównie o profil a przede wszystkim sztywność dziobu i tyłu i jej rozkład. Uważam, że dobór musi być sensowny. Ale jako eksperyment ze wszech miar popieram, podobnie jak różne inne - jazdę na dwóch różnych, na różnych długościach, na wąskich w głębokim i na szerokich po sztruksie. Ważna jest fajna zabawa. Trzymaj się.
-
Cześć No to ja mam zdanie dokładnie identyczne ale powód jest zupełnie inny. Próbować zmieniać narty jak najczęściej, zamieniać się itd. bo to bardzo rozwija umiejętności własnej adaptacji i technikę. Pozdrowienia
-
Cześć Mylisz dwie rzeczy: grupę nart od linii czy też kolekcji w obrębie firmy. Grupa nart to narty porównywalne np. SL (oczywiście nie wszystkie narty o profilu zbliżonym do SL tylko SL - czyli sportowa slalomka, GS, dobry AM, kiepski AM itd. Natomiast linia czy też kolekcja to jest np przywołana przez ciebie linia Zenith czy następca czyli Pursuit gdzie dolna polowa kolekcji to był złom a górna całkiem niezłe narty ale różnica w nartach porównywalnych np. P600 i P800 czy CR 78 była niezauważalna a jeżeli już to tylko w warunkach testowych - na wybór do jazdy wielosezonowej nie ma to wpływu. Niestety - i tu pełna zgoda - większość firm zaczęła pchać w udane marketingowo linie/kolekcje (zazwyczaj najwyższe) różne narty aby każdy mógł jeździć na narcie sportowej. I tu masz przykłady jak HERO, jak REBELS i pochodne, jak S,G,X Atomica czy Smax - niższe modele z tych kolekcji są gorsze od słabych nart AM. Pozdro
-
Cześć Jazda za opiekunem - to zależy od terenu, sytuacji itd. Zazwyczaj jak jest jazda jeden na jeden i chodzi o zwiezienie a nie edukacje lepiej jechać za kursantem. Nie wiem nawet gdzie to było i nie ma to znaczenia. Opiekun podjął decyzję dopuszczającą chłopca do samodzielnej jazdy i to był błąd. Znam/znałem 8-7 a nawet 6-latka, któremu można było powierzyć grupę dzieci na czarnej trasie będąc pewnym, że wszystko będzie pod kontrolą. Po prostu kolejna osoba, której tylko wydawało się, ze umie jeździć i że umie ocenić, że ktoś umie. Szkoda chłopca... Co do bycia uderzonym to umiejętność unikania uderzenia to też umiejętność należąca do zachowań z autobezpieczeństwa na nartach. Jeżeli ktoś jest często uderzany to znaczy, że coś robi nie tak a nie, że wszyscy chcą go zabić. Spojrzyj na to w ten sposób. Jest wiele elementów taktyki jazdy, które stosując lub tylko o nich wiedząc, potrafią zmniejszyć szanse bycia uderzonym do pomijalnego minimum. Serdecznie pozdrawiam
-
Cześć A jak narta w wypożyczalni jest zajeżdżona, inaczej przygotowana, źle posmarowana itd.? Jeździ narciarz a nie narta w związku z tym pytanie na czym jest bezprzedmiotowe. Narty w obrębie grupy różnią się mało zauważalnymi dla amatora niuansami. Pozdro
-
Cześć Marku dzięki za relacje z pierwszej ręki. Ja obserwuję sobie na fis-ski ale przekaz od twórców sukcesu jest bezcenny. Wiesz zerkając na statystyki zawodniczek z którymi przyszło Twojej Pannie Córce walczyć to wszystko zaprawdę spore doświadczenie, po kilkadziesiąt startów, parę lat, czy też od początku w WC to to 7 miejsce nabiera zupełnie innego wymiaru i życzę aby było szczęśliwe dla Was, tak jak 7 akurat jest szczęśliwa dla mnie. Trzymajcie się serdecznie i odpoczywajcie w spokoju!!!