-
Liczba zawartości
14 229 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Pytałem bo to typowy stan ślizgu z jazdy młodzieńczej po stokach, na których ratrak nigdy nie zagłębił swoich gąsienic. Ja to zawsze zalewałem parafiną i polerowałem na błysk. Na wyjazd starczało. Pozdro
-
Cześć No... powiem szczerze, kto na tych nartach jeździł...?? Pozdro
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
Mitek odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Cześć Pierwsza piątka w moim rankingu. Pozdro -
Cześć Wracając do kontrrotacji. Ale przecież cała sylwetka musi być poskładana i separacja jest tylko jakimś hasłem. Ruch na górze zawsze jest naturalna odpowiedzią lub przepowiednią ruchu na dole. Ja w ogóle nie rozumiem tych rozkminek - dajesz kontrę na tyle na ile to jest potrzebne a żeby wiedzieć na ile musisz to poczuć, i tyle. Pozdro
-
Cześć Ty, poważnie pytasz, czy sobie robisz... A nie mam - sudoku, tniemy się z Amelakiem. Kacper jest graczem ale LOL i te sprawy to w ogóle nie wiem o co chodzi, choć w zawody mnie wkręcił - w sensie oglądanie. Pozdro
-
Cześć O - tak myślałem, że to teraz inny świat - byłem tam ostatni raz jeszcze za starego Szczyrku ale już po wiatrołomach - pewnie będzie 10-11 lat temu. Ale czasy, o których piszę to rok... 88, może 89. Wtedy tam była taka buda koło przystanku - klasyczny bar z tzw. lanym. To było przy samej Myśliwskiej nie przy parkingach i chyba nie w tych pawilonach (bo je pamiętam) tylko jakoś obok... ale... mogę się mylić. No cóż Stary... Mysłajka nie ma, Kaima nie ma... nie ma tez sporo innych osób wtedy będących wizytówkami tego miasteczka, legendami... np. bracia Wieczorkowie, serwis u Wieczorka (starego) przy parkingach na Czyrnej, Bar Ul na Bieńkuli, piwo w garażach na tyłach domu przy zbiegu Myśliwskiej i Olimpijskiej... To może być niezła zabawa - ja będę pisał co było a Ty czy jest a później dawaj zagadkę co jest zamiast tego co było. A DOM TOWAROWY ŻYLICA jeszcze stoi? Kurde, przecież tam była restauracja z dancingiem, oczywiście Żylica. No i oczywiście kino Beskid... Sorry przypomniało mi się bo tka jak Ty teraz to ja wtedy byłem tam rezydentem, tylko rezydencji takiej fajnej nie miałem. Trzymaj się i serdeczne pozdrowienia dla Szanownej Kochanej Małżonki - wiesz ta kawa, sushi... Za to my mamy dzisiaj 391 miesięcznicę! Pozdro
-
Cześć Oczywiście Krzysztof. Poza tym estetyka pokazu zawsze jest ważna, np, strój itd. Ale poważniej. Takie pokazy czy próby na sucho robimy W BUTACH NARCIARSKICH. Inaczej to po prostu głupota. Pozdro
-
Cześć Oczywiście wszystko zależy od przygotowania narty... sorry - stopy, bo jak robisz to na bosaka to ślizgowe bardziej na dywanie (oczywiście zależy od rodzaju splotu, nici itd. - tak jak na śniegu) za to cięte na kamieniu, płytkach (oczywiście pod warunkiem, że stopy są czyste bo jak są brudne, zapocone, no to wiadomo). Pozdro
-
Cześć Cięte najlepiej wychodzi na dywanie, bo już na wykładzinie wchodzisz w lekki ślizg. Pozdro
-
Cześć Ale Stary, ja nie mam nic złego na myśli. Po pierwsze dla mnie to sporo kasy - za niewiele więcej opędzam teraz tygodniowy wyjazd do Austrii al całej rodziny a dla Ciebie czy Jana to może być pierdnięcie -tylko zazdroszczę. Po drugie - ja nie jestem tak napięty na narty, żeby w ogóle jeździć w lecie w hali (jeździłem w hali nie raz i wiem o co chodzi - jakby co). Niestarcza mi czasu na inne aktywności. Z tego względu to nawet podwójnie dwa inne światy - co nie znaczy, że którykolwiek w tym momencie krytykuję. Pozdro
-
Cześć W zupełnie innych... Pozdro
-
Cześć Wydałeś 700 Eurasów za sezonówkę na hali??? Żyjemy jednak w innych światach. POzdro
-
Cześć Ja bym tego nie nazwał pogodą wiosenną tylko gównianą, po prostu. Myślę, że jedyna rozsądna rada to odpalaj kamerki ze stoków i jedź tam gdzie to najlepiej wygląda. Wybór jest dość prosty i ograniczony. Pozdro
-
Mnie nic nie ginie - nie lubię marnować czasu na szukanie byle czego - od tego są wyrobnicy. Ja po prostu kiepskich filmów nie oglądam.
-
Cześć Powiedz to wprost: Nie jeździłeś na górze Ondraszka bo się bałeś. To nic złego. Mnie też zawsze stresował ten szalony trawers i przerażający nawrót... A poważniej to w dawnych czasach - bardzo dawnych bo nie znałem jeszcze wtedy Rybelka a dzisiaj mamy 391 miesięcznicę - chyba koniec lat 80, w Sylwestra, postanowiliśmy z kumplami zjechać na sam dół mniej więcej przy takich warunkach jak na Twoich zdjęciach. Nawet na pierwszej - tej stromej ściance na Kaskadzie, praktycznie nie było śniegu w ogóle. Było to właściwie takie skakanie z placka śniegu na placek, połączone z noszeniem nart itd. Wszystko oczywiście w solidnym deszczu jak na Szczyrk przystało. W każdym razie z ostatniej ścianki na Kaskadzie - bo to chyba ona jest na dolnym zdjęciu albo jest po lewej - nieważne - zrzucaliśmy narty. Skistopery się blokowało i jechały dopóki się nie wywróciły. Ale kumpel - obecnie bardzo szanowany profesor paleontologii w Tuscon - postanowił również zrzucić buty. Zapakował nowiutkie Dachsteiny V2 do takiego firmowego biało czerwonego plecaczka i miotnął nim na dół. Do pewnego momentu plecak się toczył, ale później zaczął podskakiwać a w końcu zamek puścił i cała zawartość wylądowała na dole w takiej wielkiej pryzmie gnoju czy innego mokrego zielska. Po zebraniu towaru ten piękny narciarski dzień kontynuowaliśmy w barze koło Mysłajka naprzeciwko krzeseł. Jeden kolega to nawet narty wtedy zgubił... To były czasy. Pozdrowienia
-
He he był... ale się zmył.
-
Cześć Gdzieś mi się zgubiło. Bartek Tyrpa i Marco Bigon, trzeba przyznać, że Panowie mają podobny styl... Pozdrowienia
-
Cześć Wyświetlił mi się bardzo fajny filmik jak jeździsz z Marco. Bardzo fajna dwójkowa jazda. Pozdro
-
Cześć To będzie w ramach zajęć - ja za Krzysztofa odpowiadam więc jest bezpieczny absolutnie.Na zioło nie maM unifikacji - musisz pogadać z Rybelkiem. U nas w domu Ona jest specjalistką od narkotyków. Pozdro
-
Cześć Zastosuje metodę rozluźnienia, którą wypracował mój Rybelek podczas lat organizowania tzw. damskich wyjazdów - schlejemy go. Pozdro
-
Cześć Wiesz, ja akurat miałem przyjemności jeździć z Krzyśkiem nie raz i uważam, że jest bardzo porządnym narciarzem. Ma fajne sterowani z ładnym symetrycznym i pełnym łukiem, pełna kontrola wszystkiego itd. Jedno co mi przeszkadza to pewne usztywnienie, które cały czas u Krzysztofa widać a usztywnienie to prawie zawsze problem psychiczny a nie techniczny czy też fizyczny...Szukam recepty... A Krzysio - mam wrażenie - szuka dziury w całym. Nawet jak się poznaliśmy, chyba w Tyliczu, zamiast cieszyć się jazdą to latał do samochodu i zmieniał narty.. Pozdro
-
Cześć Krawędź zabiera Ci radość z jazdy...? Bo wiesz, tak to trochę brzmi - nie da się pełnym skrętem, no to co z tego Krzychu, pojedź inaczej. Ja to po prostu nie do końca rozumiem a chciałbym, żebyś się cieszył i tyle. Pozdro
-
Cześć A powiedz Krzysztofie co Ci broni zacieśnić, wrzucić w ześlizg, docisnąć krawędź łamiąc skręt czy też złamać go i pojechać dwa skręty śmigiem baa zaplanować to jadąc i co do tego wszystkiego ma R17,5 czy w ogóle taki czy inny R? Pozdro
-
Cześć Pozwoliłem sobie pokreślić to biblijne zdanie! Ja bym to ujął tak: Technika to wolność ale... gdy zaczynasz ją traktować jako cel - nie jako środek - stajesz się jej niewolnikiem. Zaczyna ograniczać Twoja jazdę bo koncentrujesz się ns szczegółach - często w sensie praktycznym - bez znaczenia a nie na całości. Pozdro
-
Cześć Uczył się dopiero slalomki... A to co opisujesz to nie jest przypadkiem objaw kontrolowania energii, którą generują narty...? Gdzie tu masz miejsce - w Twoim opisie - na utratę kontroli? Wygląda na to, że panujesz i tyle. Pozdro