-
Liczba zawartości
14 664 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Powstaje największa Stacja Narciarska Sądecczyzny - Dwie Doliny Wierchomla-Muszyna
Mitek odpowiedział motcross → na temat → Aktualności
Witam Spedziłem w zeszłym sezonie końcówkę sezonu w Wierchomli. Z synem byliśmy chyba ostatnimi którzy zjechali w tamatym sezonie i zawsze będę ją miło wspominał (może dlatego że Kacper zaczął tam jeździć skrętem cietym - a nie miał jeszcze 5 lat) Zalety opisano powyżej dodać mozna dbałośc o stoki przy małej ilości sniegu. Jako minus brak zniżek dla dzieci. Zupełna przeciwieństwo Białki tak pod względem nastawinia miejscowych jak i składu przyjezdnego. Ciekawe czy długo. Pozdrawiam -
Witam O Gardenie jak i o każdym rejonie Dolomitów można pisać bardzo długo. Dobrze więc zadać pytanie konkretne na przykład: - warunki sniegowe i data wyjazdu - albo które trasy najlepsze dla poz 5-6 - gdzie najlepiej jeździć jak mieszkam w i jestem z małym dzieckiem - jak zaplanować 6 dni żeby wszystko zwiedzić Wtedy znacznie łatwiej odpowiadać. Pozdrawiam
-
Witam Eismann - moim zdaniem ten kto jest w ruchu może coś zrobic żeby uniknąć zderzenia a ten który stoi najczęściej nie. Wina zawsze lezy po stronie jadącego bo jest nad stojącym, jest w ruchu itd. A na sali sądowej to mozna udowodnic wszystko jak sie postara prawnik> Pozdrawiam Bandit - pamietaj że jadący za instruktorm sznureczek kursantów istnniał zawsze i nie pojawił sie w momencie pojawienia się narty taliowanej. Sam prowadziłem albo jexdziłem takimi sznureczkami tysiące razy i narta taliowana czy skret na krawędzi nie ma nic do tego. Co innego to prowadzenie sznureczka na zatłoczonym stoku. Przecie ż można podzielić grupe na dwu tzry osobowe podgrupy żeby zmniejszyć niebezpieczeństwo bo jadący jako piąty szósty czy siódmy stara się dogonic grupę i jechac sledem ale ma już zypełnie inna sytuację (tu ewidentny brak myslenia instruktora) Ale czy skret ciety czy NWN to nie ma nic do rzeczy prawda?! Pozdrawiam
-
Witam Co to znaczy. czy mógłbyś uścislic dac jakieś przykłady róznych znanych ci interpretacji bo nie rozumiem. "odnośnie uderzenia w kogoś, kto stoi w niewidocznym miejscu, to pomimo ostrożności w zbliżaniu się do takich miejsc interpretacja FIS jest zależna od kilku zmiennych." Pozdrawiam Witam A więc piszesz: Niestety jak na razie nikt się nie ustosunkował do tej części mojego tekstu: "Kontrola prędkości oparta jedynie na jeździe w poprzek stoku jest szalenie niebezpieczna nawet na szerokich trasach, powodując koszmarne w skutkach czołowe zderzenia. (pisze dzisiaj Gerius na wątku Tragedie na nartach: "Na niebieskiej trasie w Szweicari zginąl po zderzeniu z innym narciarzem narciarz z Litwy...Umarl na miejscu- domniewaną przyczyną smiersi przebicie pluca albo pękniecia plewy klatki piersiowej(poszla krew z ust))"" O czołowych zderzeniach narciarzy jeżdżących karwingiem wielokrotnie mówili goprowcy. Oni chyba wiedzą o czym mówią. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Tadek.[/QUOTE] Przepraszam ale mówimy o jeździe szerokim pełnym skrętem zblizonym do skretu fun gdzie tor jazdy jest cały czas po łuku a faza sterowania często doprowadza nas do jazdy pod górę. Przekrawędziowanie nastepuje więc zazwyczaj gdy jesteśmy bokiem do linii spadku stoku. Jazda jest szybka zakrawędziowanie mocna i trzeba dobrego narciarza żeby "wypiąć sie z krawędzi". - tak mogą jeździć tylko dobrzy narciarze (i to zazwyczaj oni giną w wypadkach) - taktyka mirkan chroniony stok - jaździć powinno sie w grupach aby zabezpieczac stok powyżej i poniżej - w ruchu na stoku może znajdowac się tylko jeden narciarz Tu niestety nie ma recepty. Jeżeli ktos tak jeżdzi między ludźmi to jest wariatem i trzeba reagowac na omówionych wczesniej zasadach. Nic nie wymyslimy chociażbyśmy wyłysieli (a ja nie chcę bo mam długie włosy od przed wojny:) Pozdrawiam
-
Witam Ładny tekst na parę rzeczy jednak pozwole sobie zwrócić uwagę. 1. Nie należy wozic dziecka pomiędzy własnymi nartami, trzymać go w czasie jazdy za rekę itd.To nie tylko nieiwiele daje z punktu widzenia nauczania ale jest również dość niebezpieczne. Dziecko o ile samodzielnie stoi na nartach powinno samo opanowywać odpowiednie ruchy najlepiej jeżeli jest prowadzone za dzioby nart (vide teksty powyzej) 2. Dziecko należy jak najszybciej (praktrycznie od poczatku)uczyć jazdy skrętami łączonymi i nie pozostawiać mu alternatywy w postaci jazdy na wprost, która zawsze wiąże się z szybkością i wiekszym niebezpieczeństwem. 3. Nie nalezy się bać uczyc dzieci na normalnych stokach. Szybciej przystosują się do nowej sytuacji i stana się samodzielnymi narciarzami. 4. Jeżeli mozna to nalezy stosować buty z dwoma lub trzema klamrami tak jak u dorosłych. Umozliwiaja lepsze dopasowanie do stopy i łydki a co za tym idzie mniejsze ryzyko skręcenia nogi w stawie skokowym. Pozdrawiam
-
Witam Masz rację i niestety te wartości nabyte poprzez ilośc godzin spedzonych na stoku są w prosty sposób niewymierne. Z moich obserwacji wynika, że błędy w samoocenie umiejetności moga sięgać mniej więcej 2 stopni w dól i nawet 3w góre. Dlatego własnie jest cos takiego jak profil uzytkownika który w połączeniu z wartoscia samooceny trochę pomaga w urealnieniu umiejetności narciarskich. Tak naprawdę zweryfikowac je może tylko spotkanie wszystkich forumowiczów na stoku. Pozdrawiam
-
Witam cie serdecznie Dzieki, że sie włączyłaś. Kobiecy głos w dyskusji zawsze dodaje jej łagodności i często pozwala zacietrzewionym facetom sie opamiętać i zastanowic. Ale ad. 1 - zawsze to pada albo sunie juz z duzo mniejsza prędkoscią i mniejsza szansa, że kogos skrzywdzi.. A poza tym jak się wbije w tym momencie kijek to zwieksza się szansa utrzymania na twardym podłożu. No i zasada jest zdaje sie taka, ze nie robimy skretu stóp nad innymi narciarzami, zeby ich nie skosic- jak juz to z boku tych narciarzy albo celowac w siatke . Ja sie kiedyś w siatce zatrzymałam jak mi jakies male dziecko nagle w poprzek stoku wyskoczylo.. no ale wtedy jezdzilam słabiutko,ze 3 tydzien w zyciu na nartach Nie zgodzę się całkowicie. Jeżeli stoi na nartach to jeszcze jest sterowny i może coś zrobic. Jeżeli leży lub sunie w ześlizgu to już nic nie może zrobić - wbicie kijka powoduje tylko tyle że się dodatkowo ociąży i wywróci. Poza tym zakładamy, że jest twardo - kijka nie wbijesz to nie czekan. To trochę na zasadzie samochodu. Jak masz sterowanie - nie zablokowane koła lub ABS -możęsz coś zrobic - jeżelim koła sa zablokowane możęsz się tylko skulić żeby zminimalizować obrażenia. POza tym człowiek gdy nawet jadąc uderzy kogoś w sposób kontrolowany jest w stanie zamortyzować uderzenie rekami, kontrolować miejsce wktóre uderzy, rozsunąc narty aby nie podciąć nimi kogoś na kogo się najeżdża. Wyobraź sobie sytuację w kolejce do wyciągu: Jest lekki spadek i stojący za toba nie moze się zatrzymać ale stoi na nartach - najwyżej oprze się o twoje plecy i pojedzie ci po nartach - przeprosi i po sprawie. A teraz ten sam koleś sunie leżąc lubna zablokowanych nogach zazwyczaj bokiem - nie ma żadnej amortyzacji. Nawet przy bardzo niewielkiej prędkości jesteś podcinana. PRzy wiekszych prędkościach po prostu scina cię z nóg. ad. 2 - własnie problem jest w sytuacjavh niestandardowych - jak nie ma miejsca ani czasu na to stopniowe wychamowanie ! Np. jak jest ogolnie duzo ludzi na stoku, jedziesz waskim skretem zeby bezpiecznie sie miescic,a jakies bałwany zatrzymają Ci się na przewęzeniu trasy w miejscu, gdzie są niewidoczni- Ty zauwazysz ich w ostatniej chwili(bo staneli tak bez sensu,ze ich wczesniej nie bylo widac..) i okazuje sie, ze nie ma jak ich ominac (np. wszedzie z boku kamienie i trawa). No i co wtedy :mad: Ten kto sie nie zatrzyma moze miec nieprzyjemnosci jesli sie zderzy. Jak ja sie uczylam jezdzic to staralam sie jezdzic z taka predkoscia zebym zawsze byla w stanie sie zatrzymac (ale uczylam sie dawno -na nartach nietaliowanych, to pewnie troszke inaczej). Jeszcze raz pisze lepiej jadąc wyhamować ile się da i zderzyć się z kimś w sposób kontrolowany niz ścinać wszystkich sunąc bokiem - zaufajcie mi. A na tym własnie polega taktyka narciarska żeby takich sytuacji w naszym wykonaniu niwe było. I nawiązując do wczesniejszej dyskusji "dobry narciarz" to naprawdę dobry narciarz ma duży zapas i zazwyczaj sobie poradzi ale słabszy musi tym bardziej jeździć taktycznie. A wię nie ma miejsca na sytuację opisaną prze ciebie pod hasłem "bałwany" - nieładnie. A może ktos się wywrócił, a może wypięła mu się narta. ZAWSZE W TAKIEJ SYTUACJI - KTOŚ STOI TY JEDZIESZ TY JESTEŚ WINNA KOLIZJI. I znowu tak jak z samochodem - jak ktos się nagle zatrzyma na srodku drogi bo zblokowało mu hamulce a ty w niego walniesz bo nie zachowałaś dostatecznego odstępu to kto jest winien.?! A wlasnie przy okazji: jak narciarz stanie w bardzo niebezpiecznym miejscu,a taki niedouczony narciarz od tylu na niego wpadnie to kto wlasciwie jest winny? Oboje? faktycznie to oboje,ale jak np. w sensie prawnym? Bo obydwaj złamali kodeks FIS. zgadzam sie, ze dobra taktyka to podstawa Jak sie dobrze kombinuje to w wielu miejscach sie jakos czlowiek zmiesci i przejedzie nie stwarzajac zadnego zagrozenia i nie siejac paniki Ja sie czasami boje, ze jak musze gwaltownie zachamowac to i tak moze byc niebezpiecznie Bo co z tego,ze ja mam pewnosc, ze zachamuje i sie nie przewroce (jak mam dobrze naostrzone krawedzie ) jesli za chwilke komus sie to nie uda i wpadnie na mnie od tylu. W ogole ja na nartach najbardziej sie obawiam,ze ktos na mnie od tylu wjedzie (mialam juz takie 1 niefajne doswiadczenie,a moja Mama skreciła w ten sposób kiedyś nogę). Mam tez wrazenie, ze ten "atakowany" od tylu jest bardziej narazony na urazy - wieksza szansa, ze zostanie uderzony czubkiem narty wpadającego, ze poleci do przodu na czubek wlasnych nart, chyba tez wieksze ryzyko urazu kolan, prawda?[/QUOTE] Na to tylko jedna rada. Zacząć jeździć fun. Tam zazwyczaj jesteś bokiem do kierunku jazdy wiekszości i nikt w ciebie ztyłu nie udeży:) A poważnie: - nie jeździć w tłoku. ruch na stoku zawsze odbywa się falami poczekac na wolną przetrzen - na w miarę znanym stoku wybierać trasę tak jak narciarze lepsi a nie jak wiekszość. - unikac przewężeń a jeżeli juz są zatrzymac sie powyżej i prze chwilkę zaplanować przejazd przez trudny fragment. Powyżej to nie znaczy 5 metrów. Tylkonp. 100 i z boku żeby zobaczyc jak inni dobrzy to miejsce pokonują. - starać się unikać głownego nurtu - zawsze najwięcej ludzi i najbardziaj wydarte - nie wstydzić sie jechać pługiem to piekna i skuteczna technika kontroli jazdy. Znacznie bardziej ceniona przez zawodowców niz miotanie się poprzez gwałtowne skrety stóp. - mieć zawsze sprzet przygotowany (ostre krawędzie, posmarowane narty) - stać na nartach i jechać pewnie nie zmienić co chwile desyzji co do toru jazdy itd. - zapisac się do klubu i zacząc jeździć tylko na tyczkach - nikt cię z tyłu nie uderzy:) Zawsze może się zdarzyć jakiś losowy wypadek i na to już nie masz wpływu ale trzba robić wszystko by ryzyko zmiejszyć. Pozdrawiam serdecznie Mitek
-
Witam Drogi Tadeuszu odpowiedź na Twójn wstepniak przygotowałem już wczoraj tylko mi coś ja zjadło. Od wczoraj pojawiło sie troche głosów i naprawdę nie jestem w stanie odnieśc sie do wszystkich więc postaram się przedstawić swoje zdanie - podpierając sie tekstami kolegów tam gdzie będę pamietał. 1. Jak napisałem na wstepie problem o którym piszesz jest naprawdę BARDZO POWAŻNY (nie bedę prztaczała znowu statystyk wypadkowości itd.) ponieważ dotyczy ludzi którzy nie do końca panują nad nartami co więcej nie do końca zdają sobie sprawę o co wogóle w narciarstwie chodzi. Niestety wprowadzenie narty taliowanej idący za tym naprawdę totalny marketing strasznie spopularyzował narciarstwo oraz spowodował , że bardzo wiele osób chce jexdzic bo nauczenie stało się łatwe a sport modny. Myslę, że generalnie problem nie lezy w błędach programowych w nauczaniu. Program jest dobry i jeżeli się go stosue z głową mozna nawet w stsunkowo krotkim czasie przekazać uczonemu dużą wiedzę. Niestety często jest tak że uczonemu nie zalezy na czymkolwiek więcej poza opanowaniem podstaw. Umówmy się, że łatwiej jest kupić sobie taliowaną nartę długości 155 cm i po prostu jeździć bo na takiej narcie skret ciety wykona kazdy chocby nawet nie chciał niz jechc na jakiś obóz i zgłębiać tajniki róznych technik jazdy. Problem dotyczy także samych uczących którzy zaczynają uczyc tego co jest chodliwe na rynku zapominając czasami o podstawach . A o carvingu mówi kazdy i chce tak jeździć chociaż tak naprawdę może 10% wie o co chodzi i wie że carving to tylko wymysł marketingowców. Programu szkolenia Tadeuszu nie zmieniajmy bo jest dobry i nie wracajmy do nauczania klasyki bo nikt normalny po osiągnięciu postepu się nie cofa. Skret ciety musi zostać skrętem podstawowym bo do tego dążylismy przez ostatnie przez ostatnie dziesięciolecia podglądając jazdę zawodników. Nie wiem dlaczego mówicie że przy skręcie ciętym trzeba jechać w poprzek stoku - przcież cały czas jedziesz w skręcie i element jazdy w poprzek stoku tu nie wystepuje - poruszamy się po krzywej. Jeżeli mówimy o czymś co przypomina jazdę w skos stoku to dotyczy to głebokiego skretu raczej typu fun gdzie jedziemy bardzo szeroko i na dużej szybkości ale tak umie jeździć niewielu - niech powie Devastator, że to nie jest takie łatwe - i ci co tak jeżdżą zareczam ci znają zasady zachowania się na stoku -patrz wczesniejsz dyskusja z mirkiemn. Jeżeli chodzi o problem smigu i jego zastosowań to: - piszecie o smigu hamującym a tego typu smig stosuje się naprawdę rzadko - do bezpiecznej jazdy na stromym stoku całkowicie wystarcza opanowanie smigu ciętego który jest ewolucją podstawową w programie nauczania i uczy go każdy instruktor tylko - i tu jest problem - nikt go się nie chce do końca nauczyć. Dlatego nie potrzeba katowąć śmigu hamującego który zakłada jazdę w ześlizgu praktycznie cały czas co: - na narcie taliowanej jest trudniejsze bo nie do ześlizgu została zbudowana - strasznie przyspiesza zuzycie krawędzi Wystarczy opanowac dobrze smig podstawowy który zakłada jezdę na krawędzi na tyle na ile to mozliwe z pełną kontrola predkości TO samo dotyczy skretnego ruchu stóp jak to nazywacie czyli tzw. skretu stop. Taki skret naprawdę robi kazdy nawet ktoś kto nie był go uczony tylko po co. Na lodzie czy twardym podłozu (a takie jest zawsze w miejscach niebezpiecznych, zatłoczonych itd.)i tak to nic nie da bo wrzucona skretem stóp w zęslizg narta ma zdecydowanie mniejszą siłe docisku i koleś albo pada od razu i sunie w stojących albo sunie w stojących w ześlizgu. W zwiąku z tym tylko zakonczenie jazdy zdecydowanym pogłębieniem skretu cietego może byc podjazdem pod stok. Jeżeli nie ma miejsca to pług a - i tak to powinno wyglądac - stopniowe wyhamowanie pogłębieniem skretu lub serią kilku skretów z wczesniejszym wyborem miejsca do zatrzymania lub przejazdu miejsca niebeziecznego czyli taktyka narciarska bardziej niż technika. POdsumuję swoje dywagacje: - program nauczania jest dobry i nie nalezy przy nim grzebac bo to i tak nic nie da - podstawową techniką jazdy jest jazda skrętem cietym - dobrze jest znac inne techniki i im kto zna ich więcej tym lepiej ale do jazdy po ubitych przygotowanych stokach wystarczy dobre opanowanie skretu ciętego w wersji długiej, krótkiej śmigu itd. oraz GŁOWA NA KARKU. - taki powinien byc ideał średniozaawansowanego narciarza. Co robić: - na ile sie da wybic ludziom z głowy ideę carvingu bo nie istnieje tak naprawdę. Skrętem cietym jeździło się na długo przed rozpowszechnieniem narty taliowanej i można nim jechac na każdej narcie - stworzyć wewnetrzne ciśnienie srodowiska pietnujące narciarzy niedouczonych i niebezpiecznie jeżdżących - zrezygnować z ustawowo wprowadzonego dualizmu przyznawania uprawnień instruktorskich i wprowadzic mechanizmy prawne zakazujące szkolenia na nartach ludziom bez uprawnienień lub z uprawnieniami nieważnymi - rozpowszechnić mechanizmy pozwalające eliminować ze stoków ludzi jezdżących niebezpiecznie poprzez np. wprowadzenie posterunków policji stokowej ( juz jest to realizowane i pracuje) U nas to wogóle sprawa prosta jeżeli najwieksze centra w kraju sa do objezdżenia w 20-30 minut. MOżna wprowadzić zasade - niebezpieczna jazda - karana nie mandatem ale godziną nauki z instruktorem płatna prze winowajcę. Narazie tyle Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz apeluję do moderatorów o otworzenie nowego katalogu dotyczącego bezpieczeństwa na nartach.
-
Witam Tadeusz na ciebie zawsze mozna liczyć. Cieszę się, że jeszcze w pełni nie wyzdrowiałeś Twoją wypowiedź odbieram jako reakcję na mój podsumowujący post. Dokładnie o tego typu narciarzach myślę. Grupa bardzo szeroka i praktycznie nie ograniczona wiekowo. Ludzie którzy są z tak zwanego nowego naboru. Jeździmy na nartach bo to kjest modne i trendy. Bierzemy kilka lekcji u instruktora - również modne polecane i trendy. Kupujemy sprzet (im lepszy tym gorzej bo dobra narta dobrze trzyma i tzreba naprawdę umieć zejść z krawędzi) kask, ubiór i grzejemy. To właśnie ci "dobrzy narciarze" Tadeusz.
-
Witam To też ja nie krytykuję ciebie za uzycie smyczy tylko informuję przy tej okazji o jej negatywnym wpływie na uczonego. Co do synka nie 2.5 tylko 2 lata i 10 miesięcy - sam wiesz jaka to różnica w tym wieku. Rozumiem że chodzi o takie zastosowanie smyczy o jakim piszesz, na stokach do nauki to już zupełna bzdura. Na stokach do nauki można sprawdzić czy dziecko bedzie jeździło czy nie natomiast, jeżeli stwierdzimy, że sstoi samodzielnie na nartach umie na nich kroczyć obracać się przestepowaniem to spokojnie mozna iść na normalny stok i tam uczyć dalej. Pod warunkiem oczywiście, że dziecko samo tego chce. Na otwartym nazwijmy to stoku dziecko ma dziesiątki przykładów ludzi jeżdżących i mimowolnie chłonie tą wiedzę. Wystarczy teraz jadąc pługiem tyłem i trzymając dziecko za dzioby nart pokazać jakim rytmem ma jechać w którym mmommencie skręcac i co mają zrobić nózki żeby ten skret wykonać. Jak wybrać trasę pomiedzy ludźmi itd. Myslę, że przy dobrym prowadzeniu i przy zaufaniu i dobrych realcjach na linii instruktor dziecko to trzy cztery dni max. Oczywiście myślę o nauce 1 na 1 przy grupach wygląda to zupełnie inaczej. Pozdrawiam serdecznie
-
Witam Polecam narty z grupy offroad. Nie pierwszy model ale 2 lub 3. To będą takie pośrednie narty z podziałem powiedzmy 60% poza trasą a 40% trasa czy coś takiego. Przy twojej technice napewno nie utrudnia ci jazdy zeslizgiem a jak jeździsz wąsko to musisz się slizgać a jednocześnie umozliwią przejście do jazdy skrętem cietym. Są naprawdę bardzo uniwersalne a co nie bez znaczenia trwałe i nie powinny byc drogie. Polecam jednocześnie popracować nad poszerzeniem sladu i wprowadzeniem do repertuaru technik skrętu ciętego. Pozdrawiam
-
Witam To może od końca. artur - własnie ze względu na możliwości nowoczesnych nart wypłynął ten temat i w nim ta dyskusja. A co do Herminatora to dobrze że dodałeś emotikon bo juz parę razy zauważyłem, że przytaczano tu przykłady zawodników z najwyzszej półki jako porównanie czy analogie a naszym amatorskim narciarstwem. Kto tak pisze i traktuje to poważnie ma o nartach generalnie niewielkie pojęcie. jan koval - na ciebie zawsze mozna liczyc tak jak na fredowskeigo;) Tadeusz i mn16 - dyskusja nam sie zbliża do końca więc i ja swoje podsumowanie jeżeli pozwolicie. Będę obstawał przy swoim, że dobry narciarz to po prostu dobry narciarz ze wszystkimi elementami o których pisałem poprzednio i że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak dobry narciarz technicznie. Wprowadzenie narty taliowanej spowodowało, że praktycznie średnio sprawne osoba jest w stanie w ciągu 1 !! dnia opanować jazdę skrętem cietym, sprawny młody człowiek po tygodniu dwóch jazdy ubrany w kask fajna kurtke itd. wygląda jak zawodowiec ale zapewniam was, że nie ma on pojęcia ani o technice ani o narciarstwie wogóle. Co do ocen w/g naszej uproszczonej forumowej skali to oczywiście zdaję sobie sprawę, że ten system jest niedoskonały, że sa spore przekłamania - myslę, że do 2 stopni w obie strony a wgórę może nawet do 3. Ktoś - nie chce urazic nikogo z młodych narciarzy - kto ma 16 lat i daje sobie ocene 9 albo jest wyjątkowo dobrym zwodnikiem albo nie ma pojęcia o czym pisze. Jasno z tego wynika że jestem raczej zwolennikiem zanizania niż zawyżania uniejetności ale 6 to napewno nie jest narciarz bardzo dobry. Myslę, że narciarz bardzo dobry to ktoś na poziomie dobrego!! pomocnika instruktora (oczywiście nie musi mieć żadnych uprawnieniń - chodzi o porównanie) Dobry narciarz o którym rozmawiamy to narciarz świadomy i bezpieczny i chyba nie za bardzo da się to wpasować w nasz system oceny. To czy ktos dobrze jeździ czy nie mozna ocenic juz po tym jak stoi na nartach, jak kroczy jak wsiada na orczyk itd. Obserwacja samej jazdy - tor rytm, dobór techniki do formacji itd. mozna ocenic po 500m 1000m i juz wiadomo. Myslę, że cała dyskusją polega na tym, że dla mnie ważne jest oróżnienie "dobrych" - jak napisał mn16 od dobrych w moim rozumieniu tego sława i przy tym się beę upierał nie nazywanie "dobrych" dobrymi technicznie. Sprawa może i troche zatacza o nazewnictwo ale przecież nie można nazywać dobrym kogoś kto stwarza jakiekolwiek zagrożenie dla kogokolwiek. Dla tego typu osobników zawsze aktualne jest okreslenie bolid i nie ma ich co nobilitowac mówiąc, że jest dobry technicznie ale jeździ niebezpiecznie. Jeżeli jeździ niebezpiecznie to nie umie jeździć i tyle. Serdecznie pozdrawiam A jako, że jest to kolejna dyskusja na temat bezpieczeństwa proponuję modom otworzyć osobny dział o tej nazwie gdzie wszelie tego typu dyskusje mogłyby mieć miejsce. Można stworzyć tam miejsce na opisy zachowań niebezpiecznych z podaniem daty miejsca i opisu winnego/winnych. Co więcej mozna spróbowac zamieszczać zdjęcia osób które permanentnie stwarzają na stoku sytuacje niebezpieczne. Nie wiem jak wygląda prawbna strona tego typu postepowania ale koledzy napewno zaraz pomogą. Myslę, że wytworzenie takiego wewnetrznego cisnienia pomoże w okiełznaniu ambicji niektórych ( mowe o dorosłych którzy nadzwyczaj czesto dodaja sobie adrenalinki sunąc po stoku z predkościa przekraczającą o lata świetlne ich możliwości) jak i uświdomią tym młodszym że mogą byc sprawcami tragedii. Pozdrawiam A Tadeuszowi życzę zdrowia i mam nadzieję, że jak wyzdrowieje to nie zniknie z forum.
-
Witam cię szczerze gratuluję, że nuczyłeś syna jeździć bo to nigdy nie jest łatwe i wymaga sporo pracy, poswięcenia i cierpliwości. Co do smyczy to wierz mi jej zastosowanie zawsze przynosi szkody a nigdy nie przynosi korzyści - z punktu widzenia uczącego się oczywiście. Zastanów się skorop uzywałeś przez pół tora sezonu smyczy to znaczy że nie ufałeś w umiejetności swojego syna a to znaczy, że dopiero po półtora roku zaczął on tak naprawdę jeździc na nartach samodzielnie. Tak sie składa że mój syn ma dokładnie 5 lat i 10 miesięcy. Jeździ na nartach juz 4 sezon a pierwszy samodzielny zjazd wykonał w wieku 2 lat i 10 miesięcy i od tej pory jeździ całkowicie samodzielnie, sam wybiera trase przejazdu, sam reguluje prędkość, sam wie kiedy się zatrzymać i jaka technike na danym odcinku trasy zastosować. gybym zakuł go w smycz zwolniłbym go od tej odpowiedzialności za swoja jazdę, od jej nauczenia się a to chyba najważniejsza rzecz w narciarstwie. Dziecko w wieku 4-6 lat powinno bez problemu jeździć samodzielnie po max tygodniu nauki. Zaznaczam SAMODZELNIE I ŚWIADOMIE, więc oblicz sobie o ile spowolniłeś nauke swojego syna dla własnego iluzorycznego spokoju. Na dodatek smycz jest niebezpieczna. Nie może być za długa bo wtedy może sie poplątać i generalnie tracu sens. Nie może byc za krótka bo wtedy odległośc pomiedzy rodzicem a dzieckiem jest za mała i jest to niebezpieczne. Nawet używając smyczy zwijanej bedzie sz co chwila szarpał dziecko żeby w coś nie wjechało ani nie pojechało tam gdzie ty nie chcesz. I nie pisz że takie szarpanie nie miało miejsca lub zdażało się rzadko bo wtey juz wogóle nie rozumiem po co ta smycz. Dziecko odczuwa tak jak dorosły i smycz jest po prostu brakiem zaufania, czuje się gorsze od innych dzieci które jeżdżą bez smyczy nawet jeżeli ci tego nie powie. Nie chcę żebyś odebrał to do siebie ale bezzsens smyczy jest tak wielki, że nie chiałbym żeby sie upowszechniał. A jeżeli dla kogoś ważniejszy jest tzw święty spokój no to na to już nie mam wpływu. Mogę jedynie słuzyc pomocą i radą w nauczeniu dzecka świadomej jazdy na nartach. Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że teamat smyczy już się na łamach formu nie pojawi. Mitek
-
Witam Drogi Tadeuszu Przepraszam cię ale nie mam w tej chwili czasu na dokładną nalizę twojego postu i tak rzetelną jakbym chciał argumentację. Napiszę więc krótko. 1. Uważam się za dobrego narciarza i wrzucanie mnie oraz wielu moich kolegów do jednego worka z jakimiś baranami mnie obraża. 2. Bardzo często widuje miernych lub co najwyżej srednich narciarzy którzy w/w rzeczy czynią i zawsze wtedy reaguję do dogonienia i wytłumaczenia "tak żeby naprawdę zrozumiał" włącznie. Również wielokrotnie widziałem naprawdę dobrych narciarzy którzy w w/w miejscach jechali dość szybko nie stwarzając najmniejszego zagrożenia dla kogokolwiek. 3. Czy to znaczy że wtakim miejscu każdy nawet HERMANN MAIER ma poruszać się łukami płuznymi? 4. Dobry narciarz zawsze jedzie z prędkością bezpieczną. To, że ty masz odczucie, żę dla ciebie ktoś jedzie za szybko to nie znaczy, że ten ktoś jedzie szybko w stosunku do swoich umiejętności. NIe jesteś wyrocznią. 5. Problem lezy w zupełnie czym innym. W braku świadomości prędkości bezpicznej i prędkości wogóle przeciętnego narciarza. 6. Jeżeli coś takiego widzisz (choć ja a rzeczywiście dużo jeżdżę sytuacje żeby ktoś kogoś przewrócił do tego jeszcze parę osób i do tego śmiał się im w nos - nie widziałem) reaguj natychmiast. Umiejetności 7 - dogoń i zatrzymaj reaguj krzykiem. Zawiadom słuzby porządkowe, instruktorów lub GOPR - mają obowiązek reagować do relegowania ze stoku włącznie. I pamiętaj o jednym to co tobie wydaje się dużą prędkości dla kogoś możę być spacerkiem - jak chcesz to na priv podam ci dwa przykłady idealnie to ilustrują. Chodzi nam o to samo - o bezpieczeństwo ale mam wrażenie, że piszesz pod wpływem jakiegoś jednostkowego przypadku lub błęnej oceny zdarzeń. Problem jak pisałem wczesniej jest bardzo poważny i powiedziałbym społeczny w sensie społeczności narciarskiej ale nie mieszaj w to dobrych narciarzy bo oni dbają o to żeby im i innym było bezpiczniej i przyjemniej. Pozdrawiam Bartheck Na pewno nie ma czegoś takiego jak dozwolona prędkość na stoku w Polsce. Pozdrawiam
-
Witam Bandit Włąśnie prze to że przed wczoraj odpowiednio wcześniej nie zareagowałem na zabawę w którą dwaj czy trzej kolesie zaproponowali swoim dziwczyną jedną z nich odwieziono pół godziny później akią. Jeżeli chodzi o przyjemność to odczucie względne ale za długo uczę jeździć na nartach żeby podejrzewać że ktoś z przyjemnościa walczy o życie. Jeżeli ktoś pojedzie na asadzie omówionej przeze mnie w poprzednim poście z instruktorem na trasę czarna to też jazda bedzie wyglądała od prawej do lewej bo tak się ludzi oswaja ze stokiem i jest to nieodłączny element który mozna spotkac na czarnej trasie. A to że trzeba patrzec do góry to wiadomo bo na czarnych trasach bardzo czesto zdażają się niestety debile którym wydaje się, że umieją jeździć a są też na etapie walki o zycie tylko nie zdają sobie z tego sprawy. Pozdrawiam Witam pawelw Wygląda to tak ze pierwszeństwo ma osoba jadąca: - niżej - wolniej - przy jexdzie carv z ta która jest z prawej strony - na zasadzie samochodowej To że nieraz sytuacje są trudne do rozstrzygnięcia nawet prze sąd i powołuje się wtym celu niegłych którzy analizują tor jazdy szybkośc itd. to fakt Tym bardziej przy jeździe carv na wysokim poziomie nalezy się zahcowywać tak jak pisał mirekn albo ograniczać sie do stoków zamknietych terenowo i ich wolnych odcinków. w każdym razie pewnośc musi byc 100%. Wydaje mi się wszystkie uegulowania są tylko niektórzy się do nich nie stosują bo po prostu nie myślą i takich trzeba ścigać. Zawsze wolnoci zwrócić komuś uwagę albo zgłosić do obsługi lub GOPR niebezpieczne zachowanie i maja obowiązek zareagowac do relegowania gościa ze stoku włącznie. Pozdrawiam
-
Witam Stary Brzoza to koleś dla zabawy pisze bzdury aby wpuścić innych więc nie ma się nim co przejmowac. To nie terminologiczne zaklinanie a fakty. Narciarz technicznie bardzo dobry nie stwarza zagrożenia dla kogokolwiek bo umie wybrać trasę zjazdu i umie ocenić stopień zagrożenia, umie dobrać technikę - to wszystko techniczne aspekty narciarstwa i nie pisz że część bardzo dobrych technicznie narciarzy stanowi zagrożenie dla innych bo nikt normalny kto zna się na narciarstwie ci nie przyzna racji. Ocenianie czy ja i ktokolwiek inny z czyms walczy czy nie raczej do ciebie nie należy ale jako że cel szczytny i leży na mej duszy odkąd zacząłem w miarę świdomie poruszać się na nartach więc zapraszam do przeglądania całego forum a nie tylko pojedynczego tematu. A co do form walki z zagrożeniami na stoku to proszę zaproponuj cos a ja ocenie twoje pomysły i ich wykonalnośc oraz opiszę co i gzdie do tej pory w tej sprwaie próbuje sie robic. I jeszcze raz mówię nie obrażaj dobrych narciarzy - w tym wypadku terminologia jest bardzo wazna. POzdrawiam Mitek
-
Witam Skoro nie rozumiesz uściślam: - zwieżć się - pkonać trase przy wydanej pomocy osoby towarzyszącej z upadkami bez zastosowania świadomego jakiejś konkretnej techniki, ze strachem który towarzyszy przez cały zjazd, całkowicie bez odczuwania przyjemności z jazdy - z wyjątkiem przyjemności jaką odczujemy na widok kopar gawiedzi gdy w kanjpie przy piwku poinformujemy ich, że dla nas "czarna to spoko" - zjechać - zjazd jest świadomy i samodzielny wykonany w asyscie osoby doświadczonej której pomoc ograniczona jest do minimum z zastsowaniem lub świadomą próbą zastosowania odpowiedniej do sytuacji techniki. Można dfinicje rozwijać ale przecież wiadomo o co chodzi. Jeżeli tak zrobiłeś to a nie byłeś do tego zmuszony sytuacją (np. po wypadnięciu z wyciągu jedyny możliwy zjazd) to jeździj sam a nie z kimś zwłaszcza słabszym bo nie umiesz ocenic jego mozliwości i napewno nie była to dla niej przyjemność. Co do 2 części wypowiedzi i wogóle dyskusji typu "wolno w poprzek stoku ale tylko do 2/3 jego szerokości itd. to po prostu bzdury. Jeżeli oceniłeś się na 9 to jesteś dobry więc powinieneś widzieć więcej i lepiej niz inni i również za innych mysleć i mam nadzieję, że to robisz ale jazdy na nartach nie usankcjonujesz ani jej rozwoju nie cofniesz. Co do statystyk i wypadkowości to z tego co wiem nie mam robionego rozróznienia na klasyk/ klasyk, klasyk/carv ale nie jestem tego pewien. Pewne jest natomiast, że wprowadzenie narty taliowanej doprowadziło do: - zmiany chrakteru ruchu na stoku - z "góra dól" na "góra dól i prawo lewo" - lawinowego upowszechnienia narciarstwa rekreacyjnego - zwiekszenia o 30-40 % prędkości przeciętnego narciarza na stoku (płyta) - zdecydowanego spadku umiejetności przecietnego narciarza Te i inne nie związane z taliowana nartą czynniki wpłynęły na: - zdecydowany wzrost wypadkowości z tego co pamietam około 17% rok do roku od mniej więcej 9 lat - zmiane chrakteru urazów - wzrost ilości urazów ciężkich I teraz jedynie ostatni punkt wiązał bym z tym o czym piszesz czyli szybką jazda dobrego narciarza głębokim skretem cietym. Cała reszta to urazy związane ze zwiekszeniem ruchu narciarskiego i szybkosci poruszania się. Znakomita większośc narciarzy jedzie dośc blisko linii spadku stoku - obserwowałem Kluszkowce pod tym kontem prze ostatnie 4 dni. A narciarz słabszy jadący wolno całąszerokością stoku był zawsze odkąd pamietam i bedzie zawsze i to ty masz na niego uważac a nie on na ciebie bo ty 9 jedziesz szybciej i lepiej i z tym nie dyskutuj bo sobie po prostu robisz obciach. Pozdrawiam
-
Witam Dzieki za poparcie. Walcze ze smyczami juz od dłuzszego czasu ale nie jest łatwo jak widzisz. Sam mam dwoje dzieci i obydwoje jeżdżą samodzielnie. Kacper juz 4 sezon a Amelka zaczęła przd dwoma dniami. Jasne że trzeba troche pracy i samemeu się nie pojexdzi WOGÓLE ale warto. A później można jeździc tak samo jak z przyjaciólmi z pełnym zaufaniem. Pozdrawiam
-
Witam Nie zgadzam sie. Nawet jeżeli smycz jest nie napieta to dziecko podświadomie nabiera przekonania że smycz się napnie wtedy kiedy trzeba. Jeżeli chcesz by dziecko jeździło bezpicznie dla siebie to misisz mu pokazać pełne zaufanie. Pozdrawiam
-
Witam Jak zwykle masz racje. A ja jak zwylke musze dołozyc swoje pięć groszy. Idealnym narciarzem jest ten kto się nie zatrzymał i nie chce byc tylko modny. Dlatego naprawde dobry narciarz dla mnie to taki który potrafi pojechać fun na narcie 150 cm, ale i szybko cietym na narcie 185 cm i smig na narcie 205 nietaliowanej a i balet bysie przydał (sam jeździłem balet jakieś 5 lat jeszcze z Tomkiem Wińskim i to wspaniała zabawa - trzeba odkurzyć - nawet mam jeszcze sprzęt) No i oczywiście musi umieć się zachowac poza trasą. Każdy dobrze przygotowany zawodnik zjedzie po wszystkim i to na dodatek jeszcze szybko a techinke sobie dostosuje. Pozdrawiam PS. Gienek z Amelką zwyciestwo, ale wszystko mnie boli od jeżdżenia przz trzy dni pługiem tyłem a rekami na sniegu.
-
Witam Drogi TadeuszuT. Wszystko co napisałeś to 100% racja i mogę tylko przyklasnąć. Uwagi natomiast nie do ciebie ale ogólnie do dyskusji mam dwie: - wszystkie opisane przypadki (przezyte czy teoretyczne) reguluje nasz narciaski dekalog. Kto go nie zna, nie wie o co chodzi, nie umie zinterpretowac nie powinien WOGÓLE poruszać się samodzielnie na nartach - NAPISAŁEŚ: (Koledzy Bandit, TomG, Kolumna, i zapewne inni, których pominąłem - zbyt długo jeżdżę na nartach byście wciskali mi ciemnotę, że wśród bardzo dobrych narciarzy nie zdarzają się tacy, którzy stanowią zagrożenie dla innych. ) i sie ztym stwierdzeniem niezgodziłeś i nie masz racji. Dobry narciarz to taki który nie tylko umie się poruszać po stoku, zna różnorodne techinki jazdy i potrafi je zastosować ale dysponuje wiedzą teoretyczną i praktyczną, ma określony zasób doświadczeń itd. Jeżeli ktoś stwarza zagrożenie na stoku to NAPEWNO nie jest DOBRYM NARCIARZEM. Co więcej NIE JEST NARCIARZEM JAKIMKOLWIEK. Odsyłam również do tematu "Podstawy na nauki jazdy na nartach" Serdecznie pozdrawiam
-
Witam Choć może gromy na nas sypną ale zgadzam się z tobą (może trochę za radykalnie bo przecież sprzęt ma znaczenie) ale ja ie przywiązuję specjalnej wagi do sprzetu. Oczywiście dbam o narty w sensie ich uzytkowania, smarowania, ostrzenia itd. My jeździmy a nie narty to pewne a ten kto chce z nimi rozmawiać powinien udać się po poradę do PZP. Narazie
-
Gienek Przecież własnie po to pod tymtematem jest tyle o technice iświadomości jazdy aby ludzie którzy tu wejdą zobaczyli o co chodzi i zaczeli od razu jeździc bardziej swiadomie. Może i to wygląda na bicie piany i (nie oszukujmy się) każdy z nas w tej dyskusji zabiera głos trochę z własnej próżności i żeby zabić tęsknotę za jazdą ale myslę, że taka publiczna wymiana poglądów ludzi którzy jeżdżą na nartach jakiś czas i prezentują różne podejście jest potrzebna i może być komuś pomocna. Na pochybel stukilowym bolidom. I szybkiego powrotu do zdrowia twojej koleżance. Pozdrawiam
-
Witam Z całym szacunkiem dla Bzyka własnien tego chciałem uniknąc. Opis który podałeś jest może i dobry ale watpię czy ktos bedzie w stanie go dobrze pojąc i przełozyć na ruchy. Ćwiczenie z wysuwaną narta jest nienajlepsze bo ładna jazda polega na tym żeby właśnie tej narty nie wysuwać (na ile się da) bo sami wiecie że to nieładnie wygląda i jest trudne do wykorzenienia poza tym co najważniejsze powoduje w efekcie zostawanie dolnej narty z tyłu, niepotrzebny wyprost nogi zewnęrznej itd. Analizowanie jazdy zawodnika i przekładanie jej na jazdę amatorska nie zawsze jest dobre. To inne siły i inne predkości. To samo dotyczy ruchu góra dól o którym gdzieś na forum czytałem i jako przykład, że tak należy robic był filmik z Raichem - ludzie troche pokory o świadomości. Moim zdaniem wystrczą ćwiczenia które uświadomią ci moment przekrawędziowania. - załóż w domu narty stań w pozycji do jazdy ale bez jakichs ekstremów, możesz sie lekko podpierać kijkami. - pochyl jednocześnie kolana i biodra w strone zamierzonego skrętu. Później w drugą stronę. Patrz na narty w który momencie nastepuje krawędziowanie i w którym zmiana krawędzi. - Staraj sie pogłębiać ruchy pamietaj o tym że biodra idą z kolanami. Możesz sie podpierać kijkami albo równoważyc pochyleniem tułowia - Teraz popatrz jak masz obciążone narty w trakcie ruchu i czy ich obciążenie się zmienia. Powinny przez cały czas być obciążone równomiernie może z minimalnym wskazaniem na nartę zewnetrzna skretu. To pozwoli ci zrozumieć co tak naprawdę dzieje sie z nartami przy przekrawędziowaniu. A jak to zrozumiesz to na stok i staraj się powtórzyć najpierw w staniu a później w jeździe wolnej a później troche szybciej. Pozdrawiam serdecznie ale tak naprawdę to "instruktor na stoku"
-
Witam W Livigno jeździsz poniżej 3000 ale wiatr często jest dokuczliwy ( Uważaj na wyciąg po grani powyżej kabin (nie Carosello) - strasznie długo jedzie i jest wyjątkowo narażony na wiatr). Gogle konieczne jak i dobrze dobrana odzież zwłaszca w styczniu i na poczatku lutego. Twarz kremuj i to radzę ci zawsze no i pamietaj o okularach przeciwsłonecznych dobrze jak maja boczne osłonki. No i mała piersióweczka:) Pozdrawiam