-
Liczba zawartości
14 667 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Witam Tez miałem taki przypadek. Na Kasprowym kij wszedł w niewidoczną dziure pomiedzy dwiem sporymi gałęziami kosówki i nie wytrzymał dźwigni - gdybym miał ten system uwalniający rękę byłoby idelanie. Było to jednak w sytuacji dość ekstremalnej i poza trasą. Masz racje ale Ja na przykład nie potrafię nie owijać. Sporo czasu jeździłem z kijami bez pasków (do baletu) tylko, że tam sa inne szybkości i jak kijek Ci wypadnie to nie trzeba dmuchać 100 metrów pod góre. Myslę, że przy narciarstwie rekreacyjnym, trasowym ilośc takich kontuzji jest minimalna. Ciekawe czy ktoś gdzieś widział jakies badania na ten temat? Pozdrawiam
-
Witam Fajnie masz. My to nawet na grzyby musimy prawie 200 w jedna strone zrobic. A gdzie w tym roku? Pozdrawiam
-
Witam Chodzi o wyjazdy narciarskie jak rozumiem. Nie ma reguł. Duzo jeżdy na nartach zazwyczaj podzielone na dwa albo trzy razy dziennie (jeżeli są światła na stoku) a reszta to improwaizacja zależna od tego gdzie jestesmy co ciekawego do zobaczenia w okolicy itd. Na nartach zawsze na normalnych stokach nawet jak dzieci się uczyły. Tzw. Osle łączki gdzie sa praktycznie sami absolutnie nieprzewidywalnie poczatkujący odpadają i tylko utrudniaja jezli uczysz dziecko 1 na 1. Duzo wycieczek samochodem bo kocepcja jest taka żeby wyeksplatowac poznawczo rejon. Nigdy nie mieszkamy w hotelch więc jemy w restauracjach barach lub przysłowiowy kefir z bułką kupiony w GS - najlepiej smakuje! POzdrawiam
-
Witam Polecam Ci kijki z włókien węglowych dokładnie to jest jakiś kompozyt grafitowy. Kijki są cieniutkie lekkie i elastyczne. Znakomite w każdych warunkach. Praktycznie nie do złamania nie odkształcają się. Korzystam juz z 10 lat i nie wyobrażam sobie innych, choć mam inne kije do specjalnych celów. Ważetez sporo bo prawie 100 kg. Pozdrawiam
-
Witam Co do prędkości na drogach to chyba janku dawno u nas samochodem nie jeździłeś. Możemy pogadac na priv bo motoryzacja to jeden to troszke mój zawód. Co do rozumienia i reagowania na swiat moich dzieci nie bede dyskutował. Moje dzieci nie są genialne tylko sa po prostu normalne a Ja spędzam z nimi od urodznie bardzo dużo czasu, Nigdy nie korzystałem ze żłobków, dziadkowie gdzies od końca 1 roku zycia. dzieci zabieralismy praktycznie wszedzie od najmłodszych lat i wyjazdy były zawsze nastawione POD NIE a nie POD NAS więc wierz mi nauczyłem się je rozumiec i jeżeli widzisz jak dziecko powiedzmy 6 miesięczne smieje sie całym ciałem to chyba jest to radość piękna i spontaniczna a nie - projection. Zdanie o potoku adrenaliny i pokazaniu się na stoku pozwól, że pominę bo jakbym miał je wziąc osobiście to byłoby mi przykro, że mnie tak nisko osądzasz. Zgodze się co do zdania: "Zresztą jak jest malutki - rok czy dwa to tez może z nami jeździć w nosidełku." to zgadzam się, że nie jest ścisłe i mówi o jeżdżeniu co mozna rozumieć jako: "Zabieram dziecko i idę jeździć tak jak normalnie tylko, że ono jest na plecach". Już pisałem wcześniej, że uważam iz nasze społeczeństwo nie jest jeszcze na pozimie amerykańskiego i potrzebuje szczegółową instrukcje do obsługi korkociąga. Pozwól, że przynajmnije piszących na tym forum będziemy trakatowali normalnie jako ludzi myslących. "...co my robilismy w rodzinie to po prostu jak ja wyjezdzalem na narty to zona zostawala i pozniej sie zmienialismy........ nie jest to jedyna recepta sluszna ale jeden ze sposobow..." i My tez tak robilismy to chyba normalne choć zazwyczaj jak dzieci były małe to udawał sie tylkomjeden 7 dniowy wyjazd na narty w sezonie + jeden wyjazd ewki w Alpy - tydzień i jeden Mój - jakieś szkolenie, więc tych nart było mini "poza tym dla dzieka 1-2 letniego spedzenie czasu w gronine rowiesnikow wcale nie musi byc barbarzynstwem; rozwija tzw social skills i sprzyja rozwojowi dziecka..." jasne pełna zgoda tylko dlaczego mam pozbawiać sie przyjemności bycie z moim dzieckiem, ja sie juz na nartach sporo najeździłem a one tak szybko rosną i juz na zawsze tracimy okazję byc z nimi takimi małymi. Pozdrawiam
-
Witam A zaczęło się od: Bedę musiłą na drugi raz uważać jak zabiorę glos w jakimś temacie:). No i temat miał byc dziecko na stoku a zszedł na strategie wychowawcze. Cóż mnie nikt nie przekona. Staram się wychowywać dzieci tak, żeby były szczęśliwe teraz i zawsze. To co robię z dziecmi i dla dzici uzależniam w dużej mierze od nich od ich zdania w tym względzie. Przecież nawet niemowlaczek manifestuje swoje zdanie poprzez płacz, spojrzenie, mimikę. I każde nasze działanie w którym dziecko bierze udzial podlega jego ocenie którą możemy odczytać tylko trzeba się postarać. Nigdy nie traktowałem moich dzieci jako "bezbronne maluszki" ale raczej jako przyjaciól czy partnerów i myslę, że one to doceniają. Jestem wrogiem wychowywania pod kloszem (choć myslę, że to nie było takie klasyczne "pod kloszem" to co pisał skiman). Staram się jeżeli tylko mogę dostarczyć swoim dzieciom jak najwięcej "bodźców" (choć możę pomińmy hipermarket) i widze po ich reakcji kiedy są zadowolone a kiedy coś im się nie podoba. Mam w swoim otoczeniu sporo dzieci, które są wychowywane "na odległość" lub nie wychowywane a "chronione" i czasami sprawiają wrażenie niedorozwiniętych. Dlatego właśnie uważam taką drogę za słuszna i staram sie ją propagowac jak tylko mogę chociaż zdaję sobie oczywiście sprawę, że każdy może postepowac tak jak uważa za słuszne. Co do nart z dziećmi to powiem szczerze, że dla mnie narty bez dzieci i bez zony nie mają zbytnio sensu. Mam nadzieję, że w tym roku po raz pierwszy od 7 lat bedziemy mogli pojeździć spokojnie całą rodzinną. Może nawet w skiforumowym towarzystwie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich interlokutorów Mitek
-
Witam Dlatego, że z dziećmi jeździmy na rowerach spokojnie w pewnie niezbyt trudnym terenie tak samo jak na nartach. Pozdrawiam
-
Witam Zatroskane matki w tym czasie smigaja bez kaca moralnego, że pociecha nie w dusznym domu z babcią lub pod obcą opieką. POzdrawiam
-
Witam Jak samochód jedzie dajmy na to 110 km/h (przeciętna prędkośc na drodze szybkiego ruchu w Polsce a narciarz koło 10 do 15 km/h bo o takiej jeździ tu mówimy to róznica znika. Janku z małym dzieckiem pól godziny? Mówimy o zjazdach typu Kotelnica max czyli 5 -6 minut i przerwa albo koniec. Małe dzieci mają nbardzo krótki cykl (myslę, że to jest attention span) w związku z tym pól godziny to zdecydowanie za dużo. O egoistycznych zapedach nie komentuje bo było wczesniej. Ale z rodzicami może byc, choc dyplomu nie mają? Ale zazwyczaj jak rodzic wie o co chodzi to dziecko w wieku 3 lat jeździ samodzielnie bez specjalnego problemu. Pozdrawiam Witam ? Pozdrawiam
-
Cześć Analogia bardzo fajna a zwierzatkiem dzicko jest jak każdy człowiek a to, że zwierzatkiem trochę (choc jak sam wiesz nie zawsze) rozumniejszym niż inne to znaczenia takiego nie ma. W czasie naszych oczywiście - tylko przyklasnąc mogę ale separować od niezbezpieczeństwa dzieci nie można bo będą bezradne i w czasie własnych poszukiwań adrenaliny stukroć dla siebie a możę i innych niebezpieczne bo nieświadome. Pozdrawienia
-
Witam Gdy tylko temat dzieci się pojawia na niezawodność niektórych forumowiczów liczyc można. Z wszystkim co napisałaś nie mozna się niezgodzic a nawet zgodzić sie trzeba. Jazda tez musi być dość wolna bo dzieci nie znają czegoś takiego jak pęd powietrza i nie moga narmalnie oddycha - muszą się nauczyc. W obu przypadkach czy to wożenia czy samodzilnej jazdy nasze zadanie jest ochrona ale i edukacja. Nawet prze bardzo malutkie dzieic nasze ruchy sa obserwowane i rejestrowane a później odtwarzane. Czasami nie wiemy nawet kiedy młody człowiek czegoś sie nauczył, wrażenia jest takie jakby umiał od zawsze a to właśnie ten proces uczenia daje znać o sobie. W wypadku nart ten proces uczenia daje fantastyczne efekty. Wyjatek od pełnej zgody to hipermarkety - takiej przyjemności dziecko pozbawiać - jesteś bezserca;) Pozdrawiam
-
Witam Witam Ale zauważ, że Twój przykład dotyczył zagranicy i myslę, że uniwersalny może być. Przecież nikt normalny jak nie umie pływać to nie zakłada dziecku rękawków i nie skacze do jeziora. Niestety na nartach jak juz ktos umie zjechac jakkolwiek to często uważa, że już jest ekspertem (popatrz jak ludzie się oceniają - "jeżdżę 2 sezony na 7"). Wychodzę z założenia że takie wożenie młodzieży to element narciarskiej indoktrynacji a poza tym przyjemnośc bycia razem i sprawiania radochy komus kochanemu. Mam w domu drabinoschody - mogłem zakazać na nie wchodzic dziciom, dobudować od dołu i od góry drzwiczki i miec spokój. Żal nam było jednak dziurawić ścian;) i po prostu nauczylismy dzici z nich korzystać. W wieku 2 lat nie miały z tym żadnych problemów a np. córeczka brata mojej żony ma 3,5 roku i sama nie wejdzie bo cała rodzina skutecznie zadbała o to żeby nie miała okazji sie nauczyc. Myślę, że wesz o co mi chodzi. Pozdrawiam
-
Witam Schodzimy z tematu ( najwyżej nas wytną albo przeniosą ). Miło mi że zgadzamy się czesto bo cennym to dla mnie jest. Co do Twojego posta z Moltalak to pamiętam go i oczywistym jest, że sytuacja mogła wzbudzic czyjs niepokój. Co do omawianej sprawy to wszystko zalezy od oceny od osób , które podejmuja decyzję. BYc może nie opatrzyłem swojego postu dostateczna ilością komentarzy i dnośników oraz szczegółową instrukcja lae zakładam, że żyjemy jeszcze!! w społeczęństwie ludzi myslących a przynajmniej tak traktuje piszących na tym forum. Oczywistym jest, że nikt kto nie umie jeździc dobrze jeźzić nie powinien z nosidełkiem i młodzieżą pchać sie w góry. Oczywiste jest również, że jazda taka powinna mieć miejsce gdy jest bezpiecznie a tu juz kłania sie temat o taktyce i bezpieczeństwi. Brak podejmowania niwielkiego ryzyka w wychowaniu nie oznancza że dziecko jest bezpieczne. Mysle, że prawdopodobieństw, że ktos Cie uderzy na nartach jest podobne niz prawdopodobieństwo stuczki samochodowej więc nie demonizujmy. Idąc tym tropem powinniśmy zakazać jazdy na nartach malym dzieciom dlatego bo ktoś możę w nie wjechąc. Gdy wiożę dziecko w nosidełku robie to świadomie i jestem w stanie zareagować znacznie bardziej adekwatnie do zagrożenie niz mały i niedoświadczony narciarz a w ostateczności przyjąć cios na siebie. Moim zdaniem wychowanie nie polega tym, żeby dzieci przed niebezpieczeńswtem chronić ale aby - od najmnłodszych lat - je z niebezpieczeństwem oswajać, uczyc jak mają się zachowywć by go uniknąć i byc bezpiecznym dla sibie i innych. POzdrawiam Witam Ikka a skąd wiesz, że się nie nadaje? Próbowałaś czy jak rozumiem zamierzasz spróbować czy też zakładasz że nie i odpuszczasz. Spróbuj polecam Ci. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 30 wrzesień 2008 - 10:48
-
Witam Zastanawiałem sie nad tym co napisałeś Oldsnowjunky i nie jestem przekonany czy krótkie kije pomagają na muldach myslę, że w niektórych przypadkach moga wręcz utrudnic podparcie zwłaszcza na stromszym stoku gdy wychodzisz na garbie. W każdym razie ja tego nie zauwazyłem. Talerzyk dobry jak miekkie muldy to podstawa ale długość normalna. A co do sposobu doboru to ugiecie nóg do pozycji narciarskiej jest w nim juz uwzględnione. Pozdrawiam
-
Witam Dlaczego??? Ja jeździłem ze swoim synkiem jak miał roczek. Oczywiście szybkości niewielkie i nie na lodowcu - myslenie nic nie kosztuje. NIe wyobrażaśz sobie jak fantastycznie się bawił a już jazda przy światłach to była ekstaza. Pozdrawiam
-
Witam Jak ma trzy i pół roku to zabierzcie go na narty a nie zostawiajcie w hotelu. Zresztą jak jest malutki - rok czy dwa to tez może z nami jeździć w nosidełku. Pozdrawiam Temat wyodrębniony z wątku http://www.skiforum....ead.php?t=15672 jark
-
Cześć Mirek masz dwa różne, specjalna wersja na trawersy . POzdrawiam
-
Witam W Bormio zawsze stoi pod wagonami sporo camperów. Parking z tego co pamietam jest przystosowany - dociągniety prąd więc nie ma problemu. Ale ja ci powiem, że jakoś nie czuje samochodu i nart no chyba że byłby np. na takim podwoziu jak poniżej. Pozdrawiam PS Teraz dopiero zczaiłem linka z Hymerem. Bardzo fajny i ta tapicerka. Użytkownik Mitek edytował ten post 26 wrzesień 2008 - 08:30
-
Witam Może ktos z moderatorów zrobi z postu Toro temat bo to fajny post i bezstronne obiektywne porównanie deski i nart. Zgadzam się z Toro, że łatwo sie nauczyc na desce zjeżdżać skretem łączonym ale mysl, że na nartach jest to równie łatwe i taj jak i na desce po 2 godzinach każdy jakoś tam sie zsunie. Ale narpawdę dobrze jeździc na desce, trzymac krawędź to juz nie jest takie łatwe a na nartach niezbyt trudne no chyba że na szybkości. A co do szpanu to na snowboardzie jakos chyba mniej typowych szpanerów sie porusza niż na nartach. Jeździłem sporo ze snowboarderami i zawsze byli to mocno kontaktowi i wyluzowani ludzie a na nartach bardzo czesto spotykam ludzi którzyb próbuję cos komus udowodnic, tylko nie iadomo po co. Pozdrawiam
-
Witam Wiem, że to strasznie stare posty ale na poczatku tematu w oczy się rzucaja i jak je zobaczyłem to mną rzuciło. Absolutna racja Bzyku, kijki mogą byc trochę dłuzsze ale nigdy nie powinny byc za krótkie bo deformują sylwetkę. Przytoczony przez Jarka i innych kolegów schemat doboru z katem prostym pracuje i pracowac bedzie - przy carvingu też. Pozdrawiam
-
WitamDojedziesz dojedziesz a jak nawet sie spóźnisz to narty na nogi i trasa biegową zresztą słynną (marcialonga bodajże się ten bieg nazywa) pieknie na wet na zjadówkach i z Canzei i z Campitello do Mazzin dojedziesz. Ćwiczyłem to pare lat temu na obozie z dziecmi zabawa wspaniała i zakwasów rano nie ma.Miłego pobytuPozdrawiam
-
Witam Ja bym nawet powiedział, że szpanerstwo to głównie poza stokiem bo jak juz jesteś na stoku to wszystko jest weryfikowalne i albo jeździsz i jestes autorytetem i wzorem albo nie jeździsz i wtedy opowiści z mchu i paproci o szpanerstwie tylko świadczą. (Ja z tych dla których szpanerstwo jednak zdecydowanie negatywna konotację ma) Pozdrawiam
-
Witam Ja wybrałbym Fassa. Jak kuopicie dlomiti superski to nie przejeździcie wszystkiego za nic. No i nocny stok w Pozza di Fassa dla mnie byłby decydujący. Pozdrawiam
-
Witam Dla dorosłych bo dla młodziezy są. Pozdrawiam
-
Badźcie zdrowi wszyscy dzisiejsi solenizanci urodzinowi!!! Mitek