-
Liczba zawartości
14 229 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Mitek
-
Witam Polecam narty z grupy offroad. Nie pierwszy model ale 2 lub 3. To będą takie pośrednie narty z podziałem powiedzmy 60% poza trasą a 40% trasa czy coś takiego. Przy twojej technice napewno nie utrudnia ci jazdy zeslizgiem a jak jeździsz wąsko to musisz się slizgać a jednocześnie umozliwią przejście do jazdy skrętem cietym. Są naprawdę bardzo uniwersalne a co nie bez znaczenia trwałe i nie powinny byc drogie. Polecam jednocześnie popracować nad poszerzeniem sladu i wprowadzeniem do repertuaru technik skrętu ciętego. Pozdrawiam
-
Witam To może od końca. artur - własnie ze względu na możliwości nowoczesnych nart wypłynął ten temat i w nim ta dyskusja. A co do Herminatora to dobrze że dodałeś emotikon bo juz parę razy zauważyłem, że przytaczano tu przykłady zawodników z najwyzszej półki jako porównanie czy analogie a naszym amatorskim narciarstwem. Kto tak pisze i traktuje to poważnie ma o nartach generalnie niewielkie pojęcie. jan koval - na ciebie zawsze mozna liczyc tak jak na fredowskeigo;) Tadeusz i mn16 - dyskusja nam sie zbliża do końca więc i ja swoje podsumowanie jeżeli pozwolicie. Będę obstawał przy swoim, że dobry narciarz to po prostu dobry narciarz ze wszystkimi elementami o których pisałem poprzednio i że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak dobry narciarz technicznie. Wprowadzenie narty taliowanej spowodowało, że praktycznie średnio sprawne osoba jest w stanie w ciągu 1 !! dnia opanować jazdę skrętem cietym, sprawny młody człowiek po tygodniu dwóch jazdy ubrany w kask fajna kurtke itd. wygląda jak zawodowiec ale zapewniam was, że nie ma on pojęcia ani o technice ani o narciarstwie wogóle. Co do ocen w/g naszej uproszczonej forumowej skali to oczywiście zdaję sobie sprawę, że ten system jest niedoskonały, że sa spore przekłamania - myslę, że do 2 stopni w obie strony a wgórę może nawet do 3. Ktoś - nie chce urazic nikogo z młodych narciarzy - kto ma 16 lat i daje sobie ocene 9 albo jest wyjątkowo dobrym zwodnikiem albo nie ma pojęcia o czym pisze. Jasno z tego wynika że jestem raczej zwolennikiem zanizania niż zawyżania uniejetności ale 6 to napewno nie jest narciarz bardzo dobry. Myslę, że narciarz bardzo dobry to ktoś na poziomie dobrego!! pomocnika instruktora (oczywiście nie musi mieć żadnych uprawnieniń - chodzi o porównanie) Dobry narciarz o którym rozmawiamy to narciarz świadomy i bezpieczny i chyba nie za bardzo da się to wpasować w nasz system oceny. To czy ktos dobrze jeździ czy nie mozna ocenic juz po tym jak stoi na nartach, jak kroczy jak wsiada na orczyk itd. Obserwacja samej jazdy - tor rytm, dobór techniki do formacji itd. mozna ocenic po 500m 1000m i juz wiadomo. Myslę, że cała dyskusją polega na tym, że dla mnie ważne jest oróżnienie "dobrych" - jak napisał mn16 od dobrych w moim rozumieniu tego sława i przy tym się beę upierał nie nazywanie "dobrych" dobrymi technicznie. Sprawa może i troche zatacza o nazewnictwo ale przecież nie można nazywać dobrym kogoś kto stwarza jakiekolwiek zagrożenie dla kogokolwiek. Dla tego typu osobników zawsze aktualne jest okreslenie bolid i nie ma ich co nobilitowac mówiąc, że jest dobry technicznie ale jeździ niebezpiecznie. Jeżeli jeździ niebezpiecznie to nie umie jeździć i tyle. Serdecznie pozdrawiam A jako, że jest to kolejna dyskusja na temat bezpieczeństwa proponuję modom otworzyć osobny dział o tej nazwie gdzie wszelie tego typu dyskusje mogłyby mieć miejsce. Można stworzyć tam miejsce na opisy zachowań niebezpiecznych z podaniem daty miejsca i opisu winnego/winnych. Co więcej mozna spróbowac zamieszczać zdjęcia osób które permanentnie stwarzają na stoku sytuacje niebezpieczne. Nie wiem jak wygląda prawbna strona tego typu postepowania ale koledzy napewno zaraz pomogą. Myslę, że wytworzenie takiego wewnetrznego cisnienia pomoże w okiełznaniu ambicji niektórych ( mowe o dorosłych którzy nadzwyczaj czesto dodaja sobie adrenalinki sunąc po stoku z predkościa przekraczającą o lata świetlne ich możliwości) jak i uświdomią tym młodszym że mogą byc sprawcami tragedii. Pozdrawiam A Tadeuszowi życzę zdrowia i mam nadzieję, że jak wyzdrowieje to nie zniknie z forum.
-
Witam cię szczerze gratuluję, że nuczyłeś syna jeździć bo to nigdy nie jest łatwe i wymaga sporo pracy, poswięcenia i cierpliwości. Co do smyczy to wierz mi jej zastosowanie zawsze przynosi szkody a nigdy nie przynosi korzyści - z punktu widzenia uczącego się oczywiście. Zastanów się skorop uzywałeś przez pół tora sezonu smyczy to znaczy że nie ufałeś w umiejetności swojego syna a to znaczy, że dopiero po półtora roku zaczął on tak naprawdę jeździc na nartach samodzielnie. Tak sie składa że mój syn ma dokładnie 5 lat i 10 miesięcy. Jeździ na nartach juz 4 sezon a pierwszy samodzielny zjazd wykonał w wieku 2 lat i 10 miesięcy i od tej pory jeździ całkowicie samodzielnie, sam wybiera trase przejazdu, sam reguluje prędkość, sam wie kiedy się zatrzymać i jaka technike na danym odcinku trasy zastosować. gybym zakuł go w smycz zwolniłbym go od tej odpowiedzialności za swoja jazdę, od jej nauczenia się a to chyba najważniejsza rzecz w narciarstwie. Dziecko w wieku 4-6 lat powinno bez problemu jeździć samodzielnie po max tygodniu nauki. Zaznaczam SAMODZELNIE I ŚWIADOMIE, więc oblicz sobie o ile spowolniłeś nauke swojego syna dla własnego iluzorycznego spokoju. Na dodatek smycz jest niebezpieczna. Nie może być za długa bo wtedy może sie poplątać i generalnie tracu sens. Nie może byc za krótka bo wtedy odległośc pomiedzy rodzicem a dzieckiem jest za mała i jest to niebezpieczne. Nawet używając smyczy zwijanej bedzie sz co chwila szarpał dziecko żeby w coś nie wjechało ani nie pojechało tam gdzie ty nie chcesz. I nie pisz że takie szarpanie nie miało miejsca lub zdażało się rzadko bo wtey juz wogóle nie rozumiem po co ta smycz. Dziecko odczuwa tak jak dorosły i smycz jest po prostu brakiem zaufania, czuje się gorsze od innych dzieci które jeżdżą bez smyczy nawet jeżeli ci tego nie powie. Nie chcę żebyś odebrał to do siebie ale bezzsens smyczy jest tak wielki, że nie chiałbym żeby sie upowszechniał. A jeżeli dla kogoś ważniejszy jest tzw święty spokój no to na to już nie mam wpływu. Mogę jedynie słuzyc pomocą i radą w nauczeniu dzecka świadomej jazdy na nartach. Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że teamat smyczy już się na łamach formu nie pojawi. Mitek
-
Witam Drogi Tadeuszu Przepraszam cię ale nie mam w tej chwili czasu na dokładną nalizę twojego postu i tak rzetelną jakbym chciał argumentację. Napiszę więc krótko. 1. Uważam się za dobrego narciarza i wrzucanie mnie oraz wielu moich kolegów do jednego worka z jakimiś baranami mnie obraża. 2. Bardzo często widuje miernych lub co najwyżej srednich narciarzy którzy w/w rzeczy czynią i zawsze wtedy reaguję do dogonienia i wytłumaczenia "tak żeby naprawdę zrozumiał" włącznie. Również wielokrotnie widziałem naprawdę dobrych narciarzy którzy w w/w miejscach jechali dość szybko nie stwarzając najmniejszego zagrożenia dla kogokolwiek. 3. Czy to znaczy że wtakim miejscu każdy nawet HERMANN MAIER ma poruszać się łukami płuznymi? 4. Dobry narciarz zawsze jedzie z prędkością bezpieczną. To, że ty masz odczucie, żę dla ciebie ktoś jedzie za szybko to nie znaczy, że ten ktoś jedzie szybko w stosunku do swoich umiejętności. NIe jesteś wyrocznią. 5. Problem lezy w zupełnie czym innym. W braku świadomości prędkości bezpicznej i prędkości wogóle przeciętnego narciarza. 6. Jeżeli coś takiego widzisz (choć ja a rzeczywiście dużo jeżdżę sytuacje żeby ktoś kogoś przewrócił do tego jeszcze parę osób i do tego śmiał się im w nos - nie widziałem) reaguj natychmiast. Umiejetności 7 - dogoń i zatrzymaj reaguj krzykiem. Zawiadom słuzby porządkowe, instruktorów lub GOPR - mają obowiązek reagować do relegowania ze stoku włącznie. I pamiętaj o jednym to co tobie wydaje się dużą prędkości dla kogoś możę być spacerkiem - jak chcesz to na priv podam ci dwa przykłady idealnie to ilustrują. Chodzi nam o to samo - o bezpieczeństwo ale mam wrażenie, że piszesz pod wpływem jakiegoś jednostkowego przypadku lub błęnej oceny zdarzeń. Problem jak pisałem wczesniej jest bardzo poważny i powiedziałbym społeczny w sensie społeczności narciarskiej ale nie mieszaj w to dobrych narciarzy bo oni dbają o to żeby im i innym było bezpiczniej i przyjemniej. Pozdrawiam Bartheck Na pewno nie ma czegoś takiego jak dozwolona prędkość na stoku w Polsce. Pozdrawiam
-
Witam Bandit Włąśnie prze to że przed wczoraj odpowiednio wcześniej nie zareagowałem na zabawę w którą dwaj czy trzej kolesie zaproponowali swoim dziwczyną jedną z nich odwieziono pół godziny później akią. Jeżeli chodzi o przyjemność to odczucie względne ale za długo uczę jeździć na nartach żeby podejrzewać że ktoś z przyjemnościa walczy o życie. Jeżeli ktoś pojedzie na asadzie omówionej przeze mnie w poprzednim poście z instruktorem na trasę czarna to też jazda bedzie wyglądała od prawej do lewej bo tak się ludzi oswaja ze stokiem i jest to nieodłączny element który mozna spotkac na czarnej trasie. A to że trzeba patrzec do góry to wiadomo bo na czarnych trasach bardzo czesto zdażają się niestety debile którym wydaje się, że umieją jeździć a są też na etapie walki o zycie tylko nie zdają sobie z tego sprawy. Pozdrawiam Witam pawelw Wygląda to tak ze pierwszeństwo ma osoba jadąca: - niżej - wolniej - przy jexdzie carv z ta która jest z prawej strony - na zasadzie samochodowej To że nieraz sytuacje są trudne do rozstrzygnięcia nawet prze sąd i powołuje się wtym celu niegłych którzy analizują tor jazdy szybkośc itd. to fakt Tym bardziej przy jeździe carv na wysokim poziomie nalezy się zahcowywać tak jak pisał mirekn albo ograniczać sie do stoków zamknietych terenowo i ich wolnych odcinków. w każdym razie pewnośc musi byc 100%. Wydaje mi się wszystkie uegulowania są tylko niektórzy się do nich nie stosują bo po prostu nie myślą i takich trzeba ścigać. Zawsze wolnoci zwrócić komuś uwagę albo zgłosić do obsługi lub GOPR niebezpieczne zachowanie i maja obowiązek zareagowac do relegowania gościa ze stoku włącznie. Pozdrawiam
-
Witam Stary Brzoza to koleś dla zabawy pisze bzdury aby wpuścić innych więc nie ma się nim co przejmowac. To nie terminologiczne zaklinanie a fakty. Narciarz technicznie bardzo dobry nie stwarza zagrożenia dla kogokolwiek bo umie wybrać trasę zjazdu i umie ocenić stopień zagrożenia, umie dobrać technikę - to wszystko techniczne aspekty narciarstwa i nie pisz że część bardzo dobrych technicznie narciarzy stanowi zagrożenie dla innych bo nikt normalny kto zna się na narciarstwie ci nie przyzna racji. Ocenianie czy ja i ktokolwiek inny z czyms walczy czy nie raczej do ciebie nie należy ale jako że cel szczytny i leży na mej duszy odkąd zacząłem w miarę świdomie poruszać się na nartach więc zapraszam do przeglądania całego forum a nie tylko pojedynczego tematu. A co do form walki z zagrożeniami na stoku to proszę zaproponuj cos a ja ocenie twoje pomysły i ich wykonalnośc oraz opiszę co i gzdie do tej pory w tej sprwaie próbuje sie robic. I jeszcze raz mówię nie obrażaj dobrych narciarzy - w tym wypadku terminologia jest bardzo wazna. POzdrawiam Mitek
-
Witam Skoro nie rozumiesz uściślam: - zwieżć się - pkonać trase przy wydanej pomocy osoby towarzyszącej z upadkami bez zastosowania świadomego jakiejś konkretnej techniki, ze strachem który towarzyszy przez cały zjazd, całkowicie bez odczuwania przyjemności z jazdy - z wyjątkiem przyjemności jaką odczujemy na widok kopar gawiedzi gdy w kanjpie przy piwku poinformujemy ich, że dla nas "czarna to spoko" - zjechać - zjazd jest świadomy i samodzielny wykonany w asyscie osoby doświadczonej której pomoc ograniczona jest do minimum z zastsowaniem lub świadomą próbą zastosowania odpowiedniej do sytuacji techniki. Można dfinicje rozwijać ale przecież wiadomo o co chodzi. Jeżeli tak zrobiłeś to a nie byłeś do tego zmuszony sytuacją (np. po wypadnięciu z wyciągu jedyny możliwy zjazd) to jeździj sam a nie z kimś zwłaszcza słabszym bo nie umiesz ocenic jego mozliwości i napewno nie była to dla niej przyjemność. Co do 2 części wypowiedzi i wogóle dyskusji typu "wolno w poprzek stoku ale tylko do 2/3 jego szerokości itd. to po prostu bzdury. Jeżeli oceniłeś się na 9 to jesteś dobry więc powinieneś widzieć więcej i lepiej niz inni i również za innych mysleć i mam nadzieję, że to robisz ale jazdy na nartach nie usankcjonujesz ani jej rozwoju nie cofniesz. Co do statystyk i wypadkowości to z tego co wiem nie mam robionego rozróznienia na klasyk/ klasyk, klasyk/carv ale nie jestem tego pewien. Pewne jest natomiast, że wprowadzenie narty taliowanej doprowadziło do: - zmiany chrakteru ruchu na stoku - z "góra dól" na "góra dól i prawo lewo" - lawinowego upowszechnienia narciarstwa rekreacyjnego - zwiekszenia o 30-40 % prędkości przeciętnego narciarza na stoku (płyta) - zdecydowanego spadku umiejetności przecietnego narciarza Te i inne nie związane z taliowana nartą czynniki wpłynęły na: - zdecydowany wzrost wypadkowości z tego co pamietam około 17% rok do roku od mniej więcej 9 lat - zmiane chrakteru urazów - wzrost ilości urazów ciężkich I teraz jedynie ostatni punkt wiązał bym z tym o czym piszesz czyli szybką jazda dobrego narciarza głębokim skretem cietym. Cała reszta to urazy związane ze zwiekszeniem ruchu narciarskiego i szybkosci poruszania się. Znakomita większośc narciarzy jedzie dośc blisko linii spadku stoku - obserwowałem Kluszkowce pod tym kontem prze ostatnie 4 dni. A narciarz słabszy jadący wolno całąszerokością stoku był zawsze odkąd pamietam i bedzie zawsze i to ty masz na niego uważac a nie on na ciebie bo ty 9 jedziesz szybciej i lepiej i z tym nie dyskutuj bo sobie po prostu robisz obciach. Pozdrawiam
-
Witam Dzieki za poparcie. Walcze ze smyczami juz od dłuzszego czasu ale nie jest łatwo jak widzisz. Sam mam dwoje dzieci i obydwoje jeżdżą samodzielnie. Kacper juz 4 sezon a Amelka zaczęła przd dwoma dniami. Jasne że trzeba troche pracy i samemeu się nie pojexdzi WOGÓLE ale warto. A później można jeździc tak samo jak z przyjaciólmi z pełnym zaufaniem. Pozdrawiam
-
Witam Nie zgadzam sie. Nawet jeżeli smycz jest nie napieta to dziecko podświadomie nabiera przekonania że smycz się napnie wtedy kiedy trzeba. Jeżeli chcesz by dziecko jeździło bezpicznie dla siebie to misisz mu pokazać pełne zaufanie. Pozdrawiam
-
Witam Jak zwykle masz racje. A ja jak zwylke musze dołozyc swoje pięć groszy. Idealnym narciarzem jest ten kto się nie zatrzymał i nie chce byc tylko modny. Dlatego naprawde dobry narciarz dla mnie to taki który potrafi pojechać fun na narcie 150 cm, ale i szybko cietym na narcie 185 cm i smig na narcie 205 nietaliowanej a i balet bysie przydał (sam jeździłem balet jakieś 5 lat jeszcze z Tomkiem Wińskim i to wspaniała zabawa - trzeba odkurzyć - nawet mam jeszcze sprzęt) No i oczywiście musi umieć się zachowac poza trasą. Każdy dobrze przygotowany zawodnik zjedzie po wszystkim i to na dodatek jeszcze szybko a techinke sobie dostosuje. Pozdrawiam PS. Gienek z Amelką zwyciestwo, ale wszystko mnie boli od jeżdżenia przz trzy dni pługiem tyłem a rekami na sniegu.
-
Witam Drogi TadeuszuT. Wszystko co napisałeś to 100% racja i mogę tylko przyklasnąć. Uwagi natomiast nie do ciebie ale ogólnie do dyskusji mam dwie: - wszystkie opisane przypadki (przezyte czy teoretyczne) reguluje nasz narciaski dekalog. Kto go nie zna, nie wie o co chodzi, nie umie zinterpretowac nie powinien WOGÓLE poruszać się samodzielnie na nartach - NAPISAŁEŚ: (Koledzy Bandit, TomG, Kolumna, i zapewne inni, których pominąłem - zbyt długo jeżdżę na nartach byście wciskali mi ciemnotę, że wśród bardzo dobrych narciarzy nie zdarzają się tacy, którzy stanowią zagrożenie dla innych. ) i sie ztym stwierdzeniem niezgodziłeś i nie masz racji. Dobry narciarz to taki który nie tylko umie się poruszać po stoku, zna różnorodne techinki jazdy i potrafi je zastosować ale dysponuje wiedzą teoretyczną i praktyczną, ma określony zasób doświadczeń itd. Jeżeli ktoś stwarza zagrożenie na stoku to NAPEWNO nie jest DOBRYM NARCIARZEM. Co więcej NIE JEST NARCIARZEM JAKIMKOLWIEK. Odsyłam również do tematu "Podstawy na nauki jazdy na nartach" Serdecznie pozdrawiam
-
Witam Choć może gromy na nas sypną ale zgadzam się z tobą (może trochę za radykalnie bo przecież sprzęt ma znaczenie) ale ja ie przywiązuję specjalnej wagi do sprzetu. Oczywiście dbam o narty w sensie ich uzytkowania, smarowania, ostrzenia itd. My jeździmy a nie narty to pewne a ten kto chce z nimi rozmawiać powinien udać się po poradę do PZP. Narazie
-
Gienek Przecież własnie po to pod tymtematem jest tyle o technice iświadomości jazdy aby ludzie którzy tu wejdą zobaczyli o co chodzi i zaczeli od razu jeździc bardziej swiadomie. Może i to wygląda na bicie piany i (nie oszukujmy się) każdy z nas w tej dyskusji zabiera głos trochę z własnej próżności i żeby zabić tęsknotę za jazdą ale myslę, że taka publiczna wymiana poglądów ludzi którzy jeżdżą na nartach jakiś czas i prezentują różne podejście jest potrzebna i może być komuś pomocna. Na pochybel stukilowym bolidom. I szybkiego powrotu do zdrowia twojej koleżance. Pozdrawiam
-
Witam Z całym szacunkiem dla Bzyka własnien tego chciałem uniknąc. Opis który podałeś jest może i dobry ale watpię czy ktos bedzie w stanie go dobrze pojąc i przełozyć na ruchy. Ćwiczenie z wysuwaną narta jest nienajlepsze bo ładna jazda polega na tym żeby właśnie tej narty nie wysuwać (na ile się da) bo sami wiecie że to nieładnie wygląda i jest trudne do wykorzenienia poza tym co najważniejsze powoduje w efekcie zostawanie dolnej narty z tyłu, niepotrzebny wyprost nogi zewnęrznej itd. Analizowanie jazdy zawodnika i przekładanie jej na jazdę amatorska nie zawsze jest dobre. To inne siły i inne predkości. To samo dotyczy ruchu góra dól o którym gdzieś na forum czytałem i jako przykład, że tak należy robic był filmik z Raichem - ludzie troche pokory o świadomości. Moim zdaniem wystrczą ćwiczenia które uświadomią ci moment przekrawędziowania. - załóż w domu narty stań w pozycji do jazdy ale bez jakichs ekstremów, możesz sie lekko podpierać kijkami. - pochyl jednocześnie kolana i biodra w strone zamierzonego skrętu. Później w drugą stronę. Patrz na narty w który momencie nastepuje krawędziowanie i w którym zmiana krawędzi. - Staraj sie pogłębiać ruchy pamietaj o tym że biodra idą z kolanami. Możesz sie podpierać kijkami albo równoważyc pochyleniem tułowia - Teraz popatrz jak masz obciążone narty w trakcie ruchu i czy ich obciążenie się zmienia. Powinny przez cały czas być obciążone równomiernie może z minimalnym wskazaniem na nartę zewnetrzna skretu. To pozwoli ci zrozumieć co tak naprawdę dzieje sie z nartami przy przekrawędziowaniu. A jak to zrozumiesz to na stok i staraj się powtórzyć najpierw w staniu a później w jeździe wolnej a później troche szybciej. Pozdrawiam serdecznie ale tak naprawdę to "instruktor na stoku"
-
Witam W Livigno jeździsz poniżej 3000 ale wiatr często jest dokuczliwy ( Uważaj na wyciąg po grani powyżej kabin (nie Carosello) - strasznie długo jedzie i jest wyjątkowo narażony na wiatr). Gogle konieczne jak i dobrze dobrana odzież zwłaszca w styczniu i na poczatku lutego. Twarz kremuj i to radzę ci zawsze no i pamietaj o okularach przeciwsłonecznych dobrze jak maja boczne osłonki. No i mała piersióweczka:) Pozdrawiam
-
Witam Jan ko, pamietaj o temacie. Przeciez nikt z poczatkujących czy sredniozaawansowanych nie pojedzie poza trasę. Myslę, że tak naprawde to ta dyskusja jest o sposobie prezentowania narciarstwa ludziom którzy chcą się nim zainteresować i to co jednoznacznie wynika ze wszystkich postów to fakt, że narciarstwo nie jest sportem "na chwilkę" bo akurat mam taki kaprys. Nieważne jakie są (czy będą) osobiste preferencje jeżdżącego trzeba się nartom w pewien sposób poświęcić i cały czas się dokształcac wtedy sie je w pełni odbiera.
-
Witam Poprosiłem cię na priv o jakieś konkrety chetnie pomogę ale coś muszę wiedzieć. Pozdrawiam
-
Witam Było to w Bałtowie niedaleko Ostrowca Św. Miejsce raczej do mini jazdy rodzinnej a nie jakiegoś poważnego narciarstwa i to co widziałem było tym bardziej bulwersujące. Co mnie zawsze zastanawia to sporo opisanych przeze mnie pzrypadków to luidzie dorosli. Pozdrawiam
-
Witam Kuba zawsze fajnie pisze bo to bardzo fajny gość. Właśnie o to mi chodziło. Ty umiesz ale bardzo czesto nawet całkiem nieźle wygładający narciarze z ubitych tras, stają sie kompletnie zagubieni gdy trzeba je opuścić. To nie tylko kwestia znajomości techniki jazdy ale i innej potrzebnej narciarzowi wiedzy: - znajomość sprzętu i podstaw jego konserwacji - wiedza dotycząca ubioru,zabezpieczenia sie przed wiatrem, mrozem, słońcem itd. - znajomość topografii rejonu - wiedza o górach jako takich o ich zmienności o nieprzewidywalności pogody itd. - wiedza o tym jak zachowac się na stoku (dekalog) - podstawy pierwszej pomocy i reakcji na wypadek i pewnie jeszcze sporo innych rzeczy. Właśnie dlatego tak się rozwodze nad tymi sprawami w temacie o podstawach by osoba która tu trafi zrozumiała, że narciarstwo to dużo więcej niż tylko sama jazda po kilku lekcjach. Moja praca na stoku przez ostatnie kilka lat polega głównie nie na szkoleniu ale na opiece i prowadzeniu grup na wyjazdach. Nie masz pojęcia Mirku do jakich rzeczy są zdolni dorośli ludzie i dobrzy wydawałoby się narciarze z niewiedzy i z ilu rzeczy które mogą ich spotkac na nartach nie zdają sobie sprawy. Z nartami jest tak jak z jazdą samochodem. Dopiero jak jesteś wyszkolonym kierowcą umiesz wyjść z tudnej sytuacji nie boisz się jazdy po lodzie itd. to sprawia ci jazda prawdziwą przyjemnośc i jesteś bezpieczny dla siebie i innych. Ostatnio miałem okazję stać na stoku i popatrzeć z czego frajdę mają miliony. Jazda bez kijków na narcie taliowanej skrętem przypominającym skret równoległy często z dużym elementem ześlizgu z dużą szybkością bez specjalnej kontroli nad nartami i często bez poszanowania podstawowych zasad bezpieczeństwa na stoku. Tak poruszała się większość. Sam osobiście miałem to nieszczęście asystować przy dwóch śmiertelnych wypadkach narciarskich na stoku i nie chcę więcej. Dlatego uważam, że powinniśmy włąśnie my pasjonaci te miliony edukować żeby wszystkim było fajniej. Pozdrawiam serdecznie
-
Bzyku :I tak oto historia zatoczyła koło. Od negacji starej szkoły ześlizgowej , po zachwyty nad jazdą na krawędzi po stwierdzenie że prawdziwy narciarz powinien potrafić jedno i drugie. Szkoda tylko, że Ci początkujący ,co mieli nadzieję na troszkę podpowiedzi jak rozpocząć przygodę z nartami zostali zdominowani przez Starych wyjadaczy i praktycznie już nic się nie dowiedzą. Witam Myslę, że właśnie wiele sie dowiedzą. Tekst który zapoczatkował całą dyskusję jest własnie dla poczatkujących. Inna sprawa czy ma on sens czy nie.Każdy kto chce zacząć przygodę z nartami powinien poprostu jechać na jakąś górkę i zacząć jeździć, najlepiej z instruktorem. Innej recepty chyba nie ma. Mirekn :A ja się z tym nie zgadzam. Nie chcę być narciarzem "pełnym" ,zupełnie wystarcza mi katowanie "skrętu wymuszonego" na idealnie przygotowanych trasach nie mam odchyłów ani freeridowych ani freestylowych. Lubię tak jeździć i wydaje mi się (prawie mam taką pewność),że robię to dobrze i bezpiecznie. Tak ,że mnie takie dzielenie na "pełnych i niepełnych" po prostu "lotto". Mam nadzieję ,że jak się rozwinie infrastruktura to tych "pełnych" będzie można spotkać tylko w takim skansenie jak sCyrku (pomijajc grupę free ride/style bo i jedni i drudzy to inna bajka). Mam Panowie wrażenie ,że przebija z tych postów jakaś nostalgia (coś w stylu żalu ,że po raz kolejny nie załapało się na "trynd") i dorabianie do tego ideologii + dzielenie narciarzy na "pełnych i niepełnych" jest po prostu żenujące. Myślę ,że różnić się w narciarstwie jest rzeczą wspaniałą i niech każdy robi bezpiecznie to co lubi. ps. a to ,że narta mnie "prowadzi" też lubię bo to takie słodkie uczucie. Mirek a co sie dzieje kiedy zaczyna padać snieg lub deszcz kiedy nie ma warunków, jest mgła itd. idziesz do domu ?? Jeżeli się da to w porządku ale jeżeli jesteś na 3000?? Tu nie chodzi o to, że ktos preferuje jakąs formę uprawiania narciarstwa. Zgodzisz się chyba, że ten kto potrafi zjechać po wszystkim i w każdych warunkach jest lepszym narciarzem niż ten kto tego nie potrafi (vide skala oceny umiejetności narciarskich) Zgadzam się z tobą w 100% że fajniej jest dać ognia na przygotowanym pustym stoku niż taplać się w świeżo spadłym mokrym sniegu jeszcze na slepo. Ale to też jest fajne. Ja na przykład też (tak jak i ty) bardzo lubie jazde wiosną na ostatkach sniegu kiedy trzeba niemalże skakać z placka na placek i musisz podejmować w moment decyzje którędy jechać. Zabawa super a nie ma tu mowy o jeździe cietym skretem i narcie taliowanej którą tu wychwalam cały czas. Nikt tu nie krytykuje upodobań tylko rozmawiamy o tym co powinien umieć narciarz. Pozdrawiam cię serdecznie PS Chyba wybiorę Kluszkowce na ten weekend
-
Zgadzam się w 100% z każdym słowem jakie tu napisano. Tylko narciarz wszechstronny umiejący jexdzić w kazdych warunkach na kazdym stoku i na kazdych naratach może o sobie opowiedzieć że jest narciarzem pełnym. Do tego dążymy. Pozdrawiam
-
Witam Jeżeli jest podłużna i nie przy krawędzi to się nie przejmuj, chociaż wiem, że takie rzeczy bolą. Delikatnie wyrównaj raszplą a po pierwszym ostrezniu zniknie. Pozdrawiam
-
Witam Zgadzam sie w zupełności. Dlatego własnie jestem wrogiem podnoszenia carvingu do miana prawie, że nowej dyscypliny sportu. Wprowadzenie narty radykalnie taliowanej doradzał juz Stenmark Elanowi pod koniec lat 70 czy na poczatku 80 ale z dwóch głównych powodów tego wtedy nie zrobiono: 1. technologia i materiały 2. (kto wie czy nie najważniejszy) opór znanego z konserwatyzmu srodowiska narciarskich oficjeli z cyklu "jak to porządny narciarz na baletkach" a jeździłem wtedy balet to wiem. Później znaleziono sposoby na produkcje narty taliowanej radykalnie i zmieniono również sposoby nauczania jazdy zbliżając ją znacznie bardziej do jazdy sportowej na której przecież zawsze się wzorowała. Wielkie brawa dla marketingowców za opracowanie idei carvingu i wmówienie ludziom, że to coś zupełnie nowego, oraz dla ludzi takich jak Kuchler czy z naszego podwórka Tomek Kurdziel i inni ideolodzy carvingu którzy szybko zauwazyli jaki potencjał tkwi w narcie taliowanej jakie mozliwości przed uczącymi jazdy na nartach stawarza. Ale tak naprawdę to przecież tylko kolejny etap w rozwoju narciarstwa. Pozdrawiam
-
Witam Piszemy Mirku dokładnie o tym samym tylko moje zdanie jest takie że jak dla kogoś jak napisałeś "blokadą jest to że narta się rozpędza" to znaczy, że musiła popełniać również ten błąd przy jeździe na narcie kalsycznej gdzie w długim skręcie rozpędzała się ona jeszcze bardziej. Ja stosunkowo długo uczyłem się wyeliminować element ześlizgu w jeżdzie skrętem równoległym na narcie kalsycznej i nie do końca mi sie to udało ale jeeli stok jest przyjazny pusty to można spokojnie pojechać cietym skrętem na narcie 200m Jeszcze lepiej widać te róznice w nielubianym przez ciebie smigu. Jeżeli ktoś cały czas jeździł śmigiem hamującym to znaczy że zatrzymał się na pewnym etapie rozwoju techniki narciarskiej. Miniej wiecej od końca lat 80 jeździło się juz tylko smigami cietymi a hamujący był ewolucją sytuacyjną. Ja jestem akurat fanem smigu i bardzo chetnie spotkam się żeby wymienić narciarskie poglądy i namówić cię do polubienia tej ewolucji. Pozdrawiam i pytanie na priv
-
Witam Drogi mirkun. Jeździć na nartach "klasycznych" jak należy to znaczy jexdzić na nich skretem ciętym. Narta "klasyczna" też jest taliowana i skret ciety można na niej wykonać bez problemu i tak nalezało jeździć, taki był kanon jazdy przed rozpowszechnieniem nart taliowanych. Aby uzyskać na narcie klasycznej skret o mniejszym promieniu należało na nią nacisną i ją wygiąć - tak samo jak na narcie taliowanej. Faktem jest że jazda cietym skretem na narcie 205 jest trudniejsza niż na 155 i to o wiele i znacznie częściej jesteśmy zmuszeni jechać śladem lekko slizgowym ale mechanika skręyu jest identyczna jak na narcie taliowanej. Kto mniej więcej 15 lat temu brał udział w jakichs kursach instruktorskich czy pomocniczych ten wie o co chodzi. Więc gdy ktoś dobrze jeździł na narcie klasycznej to po założeniu narty taliowanej poi prostu robi to samo i jedzie skrętem ciętym. Pozdrawiam