-
Liczba zawartości
14 668 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Dla Ciebie to nie problem, 10 to 10. Ale niektórzy mają opory.Pozdrawiam
-
Witam Tak myslałem a to własnie w smigach jest klucz do pokonywania stromizn a nie (z całym szacunkiem dla Szanownej Interlokutorki) zsuwania się po nich. Myslę, że narta + technika + jednak siła są kluczem do stromizn. Jak to wszystko jest to psychika juz tak nam nie przeszkadza.Pozdrawiam serdecznie
-
Ta http://www.skionline...&id_modelu=2176 Próbuj oczywiście jak tylko masz okazje. Nie wiem co to znaczy cienka jazda? Ja to rozumiem jednoznacznie (cienki - cienias - itd) ale przeciez nie o to chodzi:) Myslę, że te narty napewno nie beda marzeniem na twardym i stromym. ? To znaczy trawersem do brzegu i w drugą strone? - tak możęsz na kazdych nartach.Pozdrawiam
-
Witam Fredi pamietasz zdjęcie z Avataru Maniaqua. Tam było to dobrze widac.To o ile są odległe od siebie narty na stromym stoku? Sprawa docisku wenetrznej to sprawa pozycji a nie rozstawu myslę.Pozdrawiam Fredi (I dlaczego Mietek??) Użytkownik Mitek edytował ten post 20 styczeń 2009 - 14:14
-
Witam Nie wiem co to za nartka dokładnie. Nie znam się za dobrze ale napewno. Narta krótsza i do tego jeszcze miekka bedzie gorzej sie spisywac na twardym i stromym niz dłuzsza i twarda. Moja zona przy podbnych parametrach. Jest niższa (165cm) ale troche ciezsza. Ma wprawdzie 155cm ale pierwszą slalomke i nie narzeka. Wręcz przeciwnie jest cały czas zafascynowana trzymaniem a jeździna tej narcie juz drugi sezon.Pozdarwiam serdecznie
-
Witam Żeby się zażębic własnie musisz miec szeroką pozycję. Oczywiście szeroką patrząc po stoku (odległość nart) nie o odległości od siebie nóg to jest chyba oczywiste. Nie wiem czy to metr czy nie - zależy od kąta nachylenia. Nie przesadzaj Ja szpagatu nie robie a z rozstawem metr pojadę. Jak stoisz na stoku o nachyleniu 40 to narty musza byc odległe od siebie o metr pewnie inaczej nie ma mowy o stabilności i dobrym dociążeniu obu nart. Rzeczywiście róznica miedzy 30 a 40 stopni jest naprawdę poważna. Przy pierwszym nachyleniu jedziesz praktycznie normalnie przy drugim to juz skakanie. Zgadzam się z Jankiem naprawdę stromo zaczyna się od 40. Użytkownik Mitek edytował ten post 20 styczeń 2009 - 13:59
-
witam Dzidek dobrze radzi. Dozowanie stromizny na krótkich sciankach to dobra metoda na kształtowanie psychiki. Chemiku - pamietaj, że na stromym kazdy upadek to lot do podstawy ścianki - czasami 200-300 metrów więc 47 takich lotów to sporo;). Kontrola jazdy na stromym to skrócenie przechodzenia linii spadku stoku. Jak to osiągnąc - ćwiczyc śmigi w szybkim rytmie na szerokich nartach. Zwracać uwagę na: - Nigdy nie dać nartom spod siebie wyjechać. - Stosować solidne odciążenie poprzez wyjście w górę wspierając się na kijku lub nawet dwóch. Żeby narty nie wyjechały ruch musi byc skierowany w górę do przodu z lekkim odchyleniam w kiedunku zamierzonego skrętu. - Starać sie opanowac skoczna zmiane kierunku jazdy na średnio stromym stoku juz się da - Pamietac o szerokim prowadzeniu nart, szerokim to znaczy szerokim na metr powiedzmy a nie na 20cm i bardzo mocnym zakrawędziowaniu. Im dłuższa narta tym pewniej będziemy na bardzo stromym stali i tym mniej siły bedzie od nas wymagało zazębienie się na stoku. Śnieg trzyma sie tylko do 60-max65 stopni więc nie musimy jeździc po pionowych scianach na szczęście:) Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 20 styczeń 2009 - 12:58
-
Witam Ja jestem funem smigów, więc sam rozumiesz. No ale przeciez jak jedziesz krótkim cietym skretem na slalomce to tez jest smig - jego chyba najdoskonalsza forma. Ale jak szybciej to tylko gigant. Niestety troche ważę i musze miec kawałek narty pod soba dla pewności;) Pozdrawiam
-
Witam To Ja mam inaczej. Zdecydowane pierwszeństwo gigantki nad slalomka. A to 196 cm może juz niedługo nie byc historią, tylko przyszłościa. Ciekawe jak to bedzie za 4-5 lat. Pozdarwiam serdecznie
-
Narty carvingowe - wstępny podział i funkcje
Mitek odpowiedział HesSki → na temat → Sprzęt narciarski
Witam Kiedyś byłem funem Blizzarda. Odkąd zmienili czcionke logo stracili w Moich oczach strasznie;). Volkl to Volkl - może nie jestem tak skrajny jak ty ale Volkl nie schodzi poniżej pewnego poziomu nigdy. (Pranger chyba własnie na Volklach wygrał w Wengen - a kiedyś był to ideał damskiej sportowej narty z mężczyzn mało kto jeździł) Jedyna skucha jaką pamietam to tendencja to trwałego wyginania sie przedniej części nart (Było nawet takie powiedzenie: "Volkle się kaczą") ale to dawne dzieje. Podpisuje się obiema rękami. Carving to mityczny termin marketingowców. Lep na który łapia sie nieswiadomi a dla świadomych źródło bogactwa. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 20 styczeń 2009 - 09:59 -
Witam Przeciez technika nie zalezy od narty. Ja tam w naprawdę stromym stoku muszę po prostu jechać smigiem bo pełnym skrętem się po prostu boję. Pozdrawiam
-
Witam Jeżeli mając tyle narty pod sobą (zakładam ze 180cm minimum) nie utrzymałeś się na krawędzi to jak chciałeś się utrzymać na narcie 165cm. Tym bardziej byłoby to trudne. Na bardzo stromym stoku i tak jedziesz smigiem który przypomina smig skoczny. Jeżeli narta się rozpędza to Ty popełniasz błąd techniczny. Na slalomce byłoby napewno jeszcze trudniej ze względu na wyważenie i konieczność dociśniećia krawędzi na całej długości aby sie utrzymac na nartach. Pozdrawiam
-
Narty carvingowe - wstępny podział i funkcje
Mitek odpowiedział HesSki → na temat → Sprzęt narciarski
Witam Ja proponuję taki podział: Narty dobre: czyli sportowe z grupy race. Narty średnie: czyli wszystkie pozostałe oprócz nart specjalistycznych: freeride freestyle skitour itd. Pozdrawiam -
Witam Gdybyś nie spanikowała to mógłby to być przejazd życia. Widzisz cała idea tematu taktyka jest taka, żeby samemu wiedzieć jak unikac podobnych sytuacji. W tym wypadku popełniłaś błąd decyzyjny. Stok nie jest staokiem narciarskim, kręcą się po nim ludzie, jeżdżą saneczkarze. Na takim stoku się po prostu nie jeździ. Z całym szacunkiem dla Ciebie przedstawię Ci historię z zeszłej niedzieli, której bohaterem jest Mój syn - człowiek o sporym narciarskim doświadczeniu pomimo ,że nie ma jeszcze 7 lat. Pojechaliśmy na sanki na Gorke Szczęśliwcką. Górak duża, szeroko i długa ludzi kupa. Podeszlismy na górę. Nie podobało Mi się to za spaecjalnie bo tłok duży a ludzie chodzili jak chcieli ale nie miałem serca go zabierać. Kacper usiadł na sankach i pojechał, ominął jedną czy dwie podchodzące osoby. Zatrzymal sie jakieś 50 metrów poniżej Mnie, wziął sanki i bokiem po takicj stopniach podszedł na górę. Stanął obok popatrzył i powiedział: Wiesz co tata. Jak dorośli są debilami i nie widzą że podchodzic należy bokiem to Ja tu nie będę jeździł. Czasami taktyka polega na zaniechaniu w odpowiedniej chwili. Pozdrawiam
-
Witam ;)Racja racja. Pozdrowienia
-
Witam No to masz odpowiedź. Przy częstzszej jeździe w takich warunkach problem zniknie. Pozdrawiam
-
Zazdrościsz?? To Ja Tobie zazdroszczę. Godzina ubierania i pięc minut jeżdżenia to było cos strasznego. Na szczęście mamy to już za sobą. Pozdrawiam
-
Witam Już osiągnąłeś wielki sukces i wielki ukłon za pracę, bo to ciężka praca przecież. Nie tak malych dzieci to nie dotyczy. Taka umowan granica od której wiekszośc dzieci jest w stanie się nauczyć jeździc na nartach w miarę szybko to 3 lata - podkreślam umowna. Tak jest i mają rację że nie podejmują się nauki malutkich dzieci. W większośći szkół 4 lata to granica. Przy malutkich dzieciach samo nawiązywanie kontaktu, przygotowanie itd. trwa dłużej niż przeciętna godzina lekcyjna. Małe dzieci mają tak krótki cykl, zę nie raz po 40 minutach rzygotowań zjazd trwa 30 -40 sekund i juz jest po jeździe. W wypadku klasycznego układu - wynajęcie na godziny jest bez sensu. Do tego dochodzi bardzo częsty tzw. nadzór rodziców, bo im sie wydaje że muszą kontrolowac lub wiedzą lepiej - wtedy po zajćiach juz na wejściu lub podejście roszczeniowe: "tyle pieniedzy i nic nie umie" Rozumiem kolegów i popieram w tych decyzjach. Jak stoi na nartach samodzielnie to super. Sama jazda tyłem nic jednak nie daje. Jadąc tyłem masz: - jechać skretami tak aby dziecko od razu nauczyło się, ze jeździmy skręcając nie na wprost - trzymac dziecko za dzioby nart rekami przekazując ruchy jakie narta ma wykonac by skręciła. - dziecko ma trzymać narty cały czas w pozycji płużnej a Ty sterujesz rozwarciem tego plugu. Odpowiednio pochylając narty przekazujesz nó żkom syganały jak mają nimi sterować żeby skręcić, zahamować, stanąc itd Po upadku, najpierw ustawiasz narty w skos stoku i podnosisz dziecko w takiej pozycji jakby mialo sie podnieść samo itd. - Twoja jazda musi byc pewna, stabilna i równa w rytmie bo przez nią przekazujesz informacje i tylko przez nią. - nie dotykasz w czasie jazdy ciał dziecka, chyba, ze np. upada czy opiera się o Ciebie bo nabrało za dużej prędkości. Ruchy przekazujesz tylko prze narty. Skoro juz tak sie stało, że jeźzi na wprost to trzeba teraz wymusic pozycję płużną i skręty. Przepraszam ale Mnie ubawiłeś. Tłumaczenie i demonstarcja nie wystarcza dla dorosłych i czesto wysportowanych osób a Ty oczekujesz żeby 2,5 letnie dziecko coś zrozumiało;) Pokazałeś mu fajną zabawe w jazdę na wprost bez kontroli (nie przeczytałeś tematu). Wielokrotnie pisałem że od poczatku trzeba uczyć dziecko skrętów łączonych, jazda na wprost nie istnieje. Musisz powrócić na normalny stok, ten Wasz jest świetny - nie dróżkę do hotelu, która z założenia jest wąska i na skręcanie nie pozwala. I próbowac pojeździć tak jak opisuję powyżej. Podstawa to cierpliowść i nie pekanie oraz nie oczekiwanie za dużo. Ja jak zaczynałem z Amelka to jej cykl trwał mniej więcej 4-5 minut i juz była najeżdżona. Pierwszy sezon też właściwie zakończył się bez samodzielnej jazdy bo bała się gdy widział że nie trzymam jej za narty. W nastepnym po dwóch dniach juz jeździła sama bez problemu. A w tym roku znowu (tym razem żona) prze dwa dni praktycznie uczyła ja od oczątku a potem juz jeździła nawet po czerwonych trasach - takich po 1,5 -2 km. Tak że spokojnie. Może On jeszcze jest za maly żeby koordynacyjnie nawet przy idealnym prowadzeniu skręcać. To skomplikowane ruchy mięśni. No i podchodzeni sobie odpuść. To męczące, koordynayjnie trudne a zapewniam, że jak już zacznie jeździc to sam się nauczy nawet nie będziesz wiedizał kiedy. Pozdrowienia serdeczne
-
Witam Mozna spróbowac jechac przy samym orczyku po lewej stronie. Tam z tego co pamietam jest najbardziej płasko. Pług to żaden wstyd. Wielu narciarzy uważających sie za dibrych nie potrafi pojechąc dobrze pługiem. Na lodzie pług niewiel ci pomoże. Ta taktyka z szybkim przejschaniem na kreche to wbrew pozorom dobra taktyka. Jasne troche sie rozpedzisz ale póxniej masz bardziej płasko i osbie prędkość np pługiem ograniczysz. Ona zeszła aż na Solisko a Ja powiedziałemże OK jak nie chce to nie, zebrałem narty ze stoku i zwiozłem na dól do wyciagu. Jak ochłonalem to dopiero dotarło jakim jestem baranem i pojechłaem ta ptrzecinka na Solisko jej szukac. Była juz prawie na dole, odpiąłem narty i pobiegłem ja przepraszac i namówić na powrót. Przy przeskakiwaniu takiego drewnianego drąga poslizgnąłem się i wyrznąłem łydka w taki metalowy słupek - i tak Mnie skarało. Choc byłem juz wtedy instruktorem to o uczeniu i jego metodyce wiedziałem jeszcze wtedy tak niewiele... Saraj się na znanych Ci fragmentach tras starać sie jechąc szybciej. Dobieraj sobie takie niewielkie górki z wypłaszczeniami i tam spróbuj sobie pojechac na tzw jajko z wyhamowaniem na dole. Nie eliminuj na siłe pługu jeżeli tak Ci wygodniej zainicjiwac skret ale staraj sie skracac tę faze. Zobaczysz ani sie obejrzysz jak będziesz smigac wszędzie. Bo jest szersza prawdopodobnie. Trasy zielone bardzo czesto są wąskimi dojazdami czy łącznikami tras. Z powodu tej wąskości masz często odczucie że jest trudno bo mało miejsca na manewry. Ostatnio jechałem taka trasa widokową we Włoszech> była włąsciwei płaska ale dośc kręta, miejscami nierówna i zlodzona no i miał chyba ze 4,5 kilometra. Mówię Ci cos strasznego, nawet Mój syn który jest napiety na jazdę mówił że tak się zmeczył płużeniem że na dól jedzie gondolka. Żadne spostrzeżenia nie są błahe i fajnie że się nimi dzielisz. Ta trasa na lewo od orczyka jest raczej niebieska niz zielona napewno. Wprawdzie jest płaska ale jest tez momentami dośc wąska. Zresztą w szczyrku wszystkie tzw zielone to trasy wykorzystujące drogi gruntowe lub drogi i fragmenty polan i wcale nie sa łatwe właśnie prze swoj wąskośc. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześc Ta indoktrynacja to wbrew pozorom połowa sukcesu. Jak mąż jeździ na 8 (dla Mnie to poziom instruktorski) to sama świadomość własnej techniki powinna pozwolic mu sensownie uczyc - czyzby leniuszek;). A poważnie to bardzo dobrze bo jeździ dobrze i przez samo jeżdżenie wasza pociecha bardzo wiel od niego sie nauczy. Niech jeździ z nią: On pługiem tyłem nadająć odpowiedni rytm skkretu i pilnując właściwego wyboru trasy, miejsc do zatrzymania itd, rekami niech steruje jej nartkami trzymając je za dzioby i wymuszajc odpowiednie ich obciążanie, rotację aby nóżki uczyły sie tych ruchów. zapewniam Cie, że juz pierwszego dnia pozcuje że dziecko samojeździ a po trzech danich bedzie samo jeżdziło bez problemu. Niech pameta żeby stoki nie były za strome (niebieska płaska czerwona). Zobaczysz efekt murowany. Dziecko nie tylko uczy sie mechaniki ruchów ale tez uczysie wyboru toru jazdy, gdzie sie zatrzymywać, gdzie mozna szybciej a gdzie wolniej itd. Trasy sa oznaczone jak są i sa oznaczone dobrze. Na 9 to jest rzełamanie które ma z 10 może 15 metrów z wybiegiem i nie mże tu byc mowy o czerwonej. Odczcuie na przełamaniu dla kogos kto ierwszy raz stoi na nartach takie jest - nie przejmuj sie. Moja zona jak była pierwszy raz w zyciu na nartach zjeżdżała dokładnie ta trasa i w tym miejscu powiedział że nie pojedzie. Skończyło sie na takiej awanturze że rzucała we Mnie nartami:). Pozdrawiam Was serdecznie i zyczę fantastycznych narciarskich przeżyc. Mitek
-
Witam Pikanterii dodaje fakt, że cłąy stok miał pewnie z 200 m a Ja zatrzymałem się u jego podstawy jakieś 10 metrów od końca. Pozdrowienia
-
Witam Nie no Wojtek. Po co mam sie wywalac, esperymentowac i zajeździć w sezon 155cm jak moge sobie normalnie posmigac na 165cm. Idea Mi troche obca. Nie jestem Bode Millerem nie musze jeździc na krawędzi moich mozliwości. Jak chcę nowych doznań to szukam: albo wolnej trasy gdzie moge póśc wszystko albo jadę poza trasę - tam upadek to przyjemnośc a tu na trasie jeszcze ktos na mnie wjedzie jak będę leżał bo nie bedę mógł zareagować Pozdro
-
Witam Czy Ja mówię długie. Ja mówię normalne po prostu. Nikomu nie proponuje żeby zakładał narte 180 cm przy wzroście 170 (choc jeżeli jest dobrym narciarzem i w grę wchodzi gigantak to dobry wybór) ale żeby nie bral 150. Pozdrawiam Radzę sobie na nartach. W ciągu ostatnich trzech sezonów na trasie upadłem raz. Było to gdy wziąłem zony narty -155cm. Żle sie wywazyłem przy przejściu z płaskiego na strome i leżałem ( leciałem jakieś 150metrów na plecach do podstawy stoku a nademna jechał mój syn i sie smiał ) Gdybym miła noramlnie dobrane narty sytuacja raczej niemozliwa. Teraz pytanie jak ma sie w takiej sytuacji wyawzyc na nartch słaby narciarz. Gdyby miła dłuzszą narte byłoby mu łatwiej nauczyc sie jeździc technicznie. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 14 styczeń 2009 - 14:27
-
Witam Nie. Moim zdaniem to nie to. Jak sam napisałeś - to moda a moda nie ma uzasadnienia. Moim zdaniem jest to klasyczny przypadek złego zrozumienia idei doboru nart i klasyczne pójście na łatwiznę. Przykładów dziesiątki chocby na forum - "wziąłem dłuższą ale gorzej mi się nią manewrowało??" Pozdrawiam
-
Witam Brawo - jak dobrze wychowujemy to dzieci musża nas przerastać prawda?! Moje dzieci miały łatwo bo w domu narty sa wszędzie i od zawsze - indoktrynacja to podstawa. Uczyć można praktycznie wszędzie i nawet lepiej jest jak szybko przejdzie się na normalne stoki ale to zależy od Waszych narciarskich mozliwości. To rozumiem,że jeździcie więc może darować sobie Austrię - On i tak nic z tego narazie nie skorzysta i pojechać gdzieś z nim. Nie trzeba koniecznie instruktora - patrz SZYMON. Macie go nauczyć obycia z nartami, śniegiem itd Stromy fragment na niebieskiej trasie?? Pamietaj może taka jest Twoja ocena ale dla dzieci które jeżdżą to po prostu stoczek! Nigdy nie mierzcie możliwośc dziecka wszysmi przypuszczeniami! Dzieci uczą się jeźzić na orczyku czy talerzyku momentalnie.Problem jest w psychice: na talerzyku - sam bez wsparcia więc jeszcze gorzej. Na orczyku łatwiej ale trzeba umiec pokazać dziecku jak jechac i się do niego dostosować. Pamietajcie jednak - jeżdżenie z dzieckiem to duża odpowiedzialnośc, czasami trzeba je unieść, złapać i to w taki sposób żeby nic się nie stał tak że dla tych, którzy się na to decydują jazda musi być "odruchowa". W sporej część polskich centrów nie wpuszczą Was na talerzyk z dzieckiem na kolanie i nie róbcie awantur bo to nic nie da - nikt nie może. Pozdrawiam i życzę sukcesów Użytkownik Mitek edytował ten post 14 styczeń 2009 - 01:23