-
Liczba zawartości
14 229 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Mitek
-
Witam Pytania do j. k. ale inni też moga odpowioadać. 1.Jak oceniacie - może byc opisowo, procentowo czy jak chcecie różnice pomiędzy jazdą poza trasą na nartach normalnych ( powiedzmy gigantka pierwsza w katalogu ) a jazdą na narcie typowo freeridowej ( podać mozna typ czy parametry narty). Zaznaczam, że pytanie moje dotyczy raczej jazdy w trudnych warunkach: śnieg zleżały, zbity, przelodzony, szrenie, sniegi przejeżdżone itd Nie chodzi o zakładanie nowego sladu w komfortowych warunkach jak na niektórych zdjęciach fredowskiego, tylko raczej troche walki. 2. W jakich sytuacjach róznice pomiędzy nartą freeridową a normalną są najbardziej widoczne. Pozdrawiam i czekam na odpowiedzi i dyskusję - bo znając zycie to bedzie. Zaznaczam, że nie za bardzo miałem czas przeczytać cały temat więc jak toś poruszał juz podobne kwestie to sorry i proszę ewentualnie o link.
-
Witam Przeczytałem ostatnie dwie strony i mogę powiedzieć jedno - rzeźba. Kto wienien, czemu winien, a może zmienić kodeks (to nie żadne przepisy to tylko rady przynajmniej u nas), czy w sądzie to wystarczy czy nie wystarczy. Dyskusja zeszła na jakieś zupełnie dziwne dla mnie tory. czy carvingowiec lepszy czy klasyk - ludzie!!!? Jedyny Zajar co się nie zajarał Z wypowiedzi bandita przytoczony przez niego cytat: "Gdyby wszyscy przestrzegali zasady dostosowania prędkości do umiejętności i warunków, można by praktycznie wyeliminować błąd narciarza jako przyczynę wypadków. Wtedy nawet zasady kodeksu narciarskiego mogłyby zejść na drugi plan, bo nie tak ważne byłoby, kto nadjeżdża z góry i kto ma pierwszeństwo, jeżeli wszyscy mają dokładnie pod kontrolą to, co robią. Upadki same w sobie, nawet przy dużej prędkości nie są bardzo niebezpieczne i rzadko prowadzą do urazów większych niż siniaki, natomiast zderzenia to murowana tragedia. Zwracam uwagę na pierwsze zdanie!! Może i zapis w kodeksie jest niejednoznaczny ale przecież wszyscy wiecie o co chodzi prawda i gdyby maciek bodajże nie zwrócił na to uwagi to dyskusji i petycji (propozycji) by nie było. o brzmienie słów niech się spierają inni. Co po nawet najlepszym absolutnie jednoznacznym dla prawników sformułowaniu kodeksu dla Dashy - patrz historia w temacie wypadki. moris - dzieki ale będę nieprzejednan. Po prostu za długo jeżdżę na nartach i wiem że osoba jadąca może zrobić praktycznie wszystko jeżeli - patrz zdanie przytoczone z wypowiedzi bandita - stojący przyjmuje po prostu uderzenie. Na koniec zapraszam do tematu wypadki gdzie prztoczę historię idealną jako ilustracja do naszej dyskusji. Pozdrawiam
-
Witam Myslę, że generalnie o to chodzi. Nie zatrzymywać się na trasie zjazdu tylko np. na poboczu. nie tam gdzie ludzie zazwyczaj jadą. Coś takiego Pozdrawiam
-
Witam fanka - dzięki serdeczne. A balet to naprawdę super zabawa. Myslę, że dlatego właśnie się nie do końca przyjął bo jest taki zupełnie inny od wspólczesnej jazdy nakrawędzi. Pozdrwiam Mitek
-
Witam Generalnie dążymy do jazdy z nartami obciążonymi równomiernie. Ale jeżeli występuje nierównomierne obciązenie to zawsze bardziej dolna. Jeżeli górna nie nadążą to znaczy żę robisz gwałtowny skręt z rotacją czyli obrotem stóp. Jak popatrzysz naślad to wygląda on jak łamana a powinien byc jak kezywa łukowata. - poćwicz jazdę po łuku - staraj się powrócić do łuków płużnych. pojeździj łukami o większym promieniu i staraj się żeby bo rozpoczęciu skretu narty spokijnie zjeżdżały się do śladu równoległego. - nie staraj się na siłe jęździć równolegle. Na tym etapie najważniejszy jest dobry ślad i w mierę równomierne obciążenie obu nart. A w ogóle to wiesz: in.. Pozdrawiam
-
Witam Oczywiscie. Dzieci mają małą masę i nawet jak na kogoś wpadną to nikomu nic nie zrobią - poza sobą. Poza tym to jednak dzieci i do nas dorosłych należy opieka nad nimi. Zaznazcam nawet poztronnych dorosłych nie koniecznie rodziców choć ci bezwzględnie powinni się swoimi dziećmi zajmować. Z własnych obserwacji mogę jednoznacznie stwierdzić, że dorośli moga zrobić więcej krzywdy dzieciom niz dzieci dorosłym. Zwłaszcza rodzice uczący powinni najpierw dowiedzieć się jak to robić żeby to miało sens i było bezpieczne. Od tego się zaczyna. dziecko które jest od początku dobrze uczone na dobrym przykładzie jeździ od razu bardzo świadomie a jak ma złe przykłady to wtedy możę się narodzić bolid. Pozdrawiam
-
Witam Jadąc dalej tym torem to obszar zielony wyjdzie nam w najbliższej knajpie i to nie na werandzie a w środku. A to przecież nie rajdy samochodowe. Nie stoimy na poboczu w bezpiecznym miejscu. Idea jest taka aby prshingi zaczęły latać w innych rejonach kuli ziemskiej a najlepiej wogóle. A więc do roboty (CO ROBIĆ BY WYELIMINOWAĆ NIEBEZPIECZNIE JEŻDŻĄCYCH) w moim poście. Pozdrawiam
-
Witam Cię Tadeuszu A na tych plecach to oczywiście skrętem ciętym??!! Pozdrawiam
-
Witam Ale mimo wszystko to rzadkie przypadki i jeżeli nie wpadnie się w panikę od razu to nie powinno się nic stać. Przecież słabszy narciarz którego obraca na stoku i sunie tyłem to nie taki rzadki widok i jakoś sobie ludzie radzą. Ale żeby wiedzieć jak to jest można sobie potrenować jazdę tyłem. Najpierw na bardzo płaskim jazda na wprost w pozycji płużnej i otwieramy pług i zamykamy - taka sama metodyka jak przy jeździe narmalnej. Później jazdę skretami pojedyńczymi łaczonymi itd. Przy pewnej wprawie można bez problemu dojść do jazdy tyłem równoległej. Oczywiście znany stok na początku koniecznie z wybiegiem no i lepiej nie samemu żeby ktoś, przynajmniej na początku, mógł ostrzec przed ewentualna kolizją. A powracając do tematu wyciągów to dobrze czasmi pomysleć też o tym żeby dobrać wyciąg do swoich umiejetności tak jak trasę. Pozdrawiam
-
Witam I dlatego ten temat porady itd. Wyluzować się to znaczy rozluźnić żeby byc zdolnym do normalnego myslenia i działania. Człowiek spiety, przestraszony łatwo ulega panice i działa nieracjonalnie. Urywający się orczyk nie jest standardem. Mnie osobiście zdarzyło się to dwa razy w zyciu. A co robić: - skokiem ustawić narty w poprzek stoku - otworzyć pług tyłem a nastepnie łukiem płuznym wykonanym tyłem doprowadzić się do pozycji w skos stoku i obok toru jazdy - jeżeli się nie da to po prostu upaść w przód na bok a wtedy mamy juz standardowy kłopot Pozdrawiam
-
Witam Masz rację nie byłem prezyzyjny. Myslałem o nauczaniu odpłatnym i tu instruktor musi być z uprawnieniami i do tego aktualnymi to chyba oczywiste. Po drugie nagminna jest praktyka kiedy nie instruktor a pomocnik naucza i odpowiada za grupę bez wiedzy i kontroli jakiegokolwiek instruktora. To też uważam nie powinno mieć miejsca. Jeżeli chodzi o nauczanie koleżeńskie to to jest sprawa pomiędzy kolegami znajomymi i co ja czy ktokolwiek inny możę mieć do tego. To tylko o kimś dobrze świadczy, że stara się pomóc i często marnuje cenny czas na nartach po to by ktoś inny miał więcej przyjemności. Chwała za to. Niestety często nauczający bez przygotowania popełniają naprawdę kardynalne błędy dlatego dobrze jest czasami poświęcic godzinę na jazdę z instruktorem żeby zobaczyć jak jest z naszą techniką naprawdę. Ostatnią i chyba najtrudniejszą sprawą jest nauczanie dzieci przez rodziców. Sam już w tym sezonie widziałem sporo sytuacji gdzie rodzic chcący nauczyć dziecko jazdy robił to absolutnie bez sensu do tego jeszcze stwarzając swojej pociesze okazję do skręcenia nogi czy poważniejszej kontuzji. I jak reagować w takich wypadkach??
-
Witam Co do orczyka: Moi kochani jazda orczykiem nie jest taka straszna a ile fajnych ćwiczeń mozna sobie wykonywać jadąc. Może pare rad: - jazda orczykiem i wsiadanie to nie egzamin na studia jak się wywrócisz to tylko będzie troche smiechu, każdy na orczyku nie raz leżał tak że WYLUZOWAĆ SIĘ - kijki w jedną rękę, najlepiej trzymac je połowie, i po zewnetrznej stronie - poprosić obsługę o pomoc w podaniu i - jeżeli orczyk szarpie to popchnięcie w momencie startu - pozycja w momencie ruszania zrównoważona z LEKKIM pochyleniem w przód (LUTEK) by zamortyzować szarpnięcie - nogi rozstawione na sszerokość bioder - po złapaniu między nogi talerzyka nie ściskać nóg kurczowo on zazwyczaj ciągnie lekko do góry więc nie wyleci - nogi podczas jazdy ugiete lekko w kolanach i oparte na językach butów -tak jak zawsze na nartach. Jeżeli jesteś w butach narciarskich to nogi zawsze powinny byc ugięte, nie należy prostować buta tylko się do pozycji narciarskiej przyzwyczaić i niech przejdzie w nawyk - nie siadać na talerzyku - po upadku natychmiast puścić się talerzyka czy orczyka i starać się usunąć ze śladu. - doprowadzić się do pozycji narty równolegle pod sobą i strać się wstać przy pomocy kijków - w razie kłopotów, kontuzji bólu NIE BAĆ się porosic jadących orczykiem o pomoc, jeżeli nikt wcześniej jej nie zadeklarował. Narciarze to w większości uczynni ludzie. Gdy nie ma pomocy i orczyk szarpie można wsiadać na niego ze stania bokiem: - stajemy bokiem twarzą do liny nartę górną stawiamy na sladzie, ciężąr ciała na narcie dolnejustawionej nadal bokiem. - łapiemy talerzyk i wkładamy go gdzie trzeba z jednoczesnym mocnym odepchnięciem się z narty ustawionej poprzecznie i przeniesieniem ciężąru ciła na nartę ustawioną w śladzie - dostawiamy nartę a której się odpychalismy jazda na orczyku wcale nie musi byc przerażającym doświadczeniem trzeba tylko potraktować ją jak zabawę i juz starczy. Pozdrawiam CO ROBIĆ BY WYELIMINOWAĆ NIEBEZPIECZNIEJEŻDŻĄCYCH (do dyskusji i uzupełnienia) - na ile sie da wybic ludziom z głowy ideę carvingu bo nie istnieje tak naprawdę. Skrętem cietym jeździło się na długo przed rozpowszechnieniem narty taliowanej i można nim jechac na każdej narcie - stworzyć wewnetrzne ciśnienie srodowiska pietnujące narciarzy niedouczonych i niebezpiecznie jeżdżących - zrezygnować z ustawowo wprowadzonego dualizmu przyznawania uprawnień instruktorskich i wprowadzic mechanizmy prawne zakazujące szkolenia na nartach ludziom bez uprawnienień lub z uprawnieniami nieważnymi - rozpowszechnić mechanizmy pozwalające eliminować ze stoków ludzi jezdżących niebezpiecznie poprzez np. wprowadzenie posterunków policji stokowej ( juz jest to realizowane i pracuje) U nas to wogóle sprawa prosta jeżeli najwieksze centra w kraju sa do objezdżenia w 20-30 minut. MOżna wprowadzić zasade - niebezpieczna jazda - karana nie mandatem ale godziną nauki z instruktorem płatna prze winowajcę. TAKTYKA BEZPIECZNEGO PORUSZANIA SIĘ PO STOKU (do dyskusji i uzupełnienia) - nie jeździć w tłoku. ruch na stoku zawsze odbywa się falami poczekac na wolną przetrzen - na w miarę znanym stoku wybierać trasę tak jak narciarze lepsi a nie jak wiekszość. - unikac przewężeń a jeżeli juz są zatrzymac sie powyżej i prze chwilkę zaplanować przejazd przez trudny fragment. Powyżej to nie znaczy 5 metrów. Tylkonp. 100 i z boku żeby zobaczyc jak inni dobrzy to miejsce pokonują. - starać się unikać głownego nurtu - zawsze najwięcej ludzi i najbardziaj wydarte - nie wstydzić sie jechać pługiem to piekna i skuteczna technika kontroli jazdy. Znacznie bardziej ceniona przez zawodowców niz miotanie się poprzez gwałtowne skrety stóp. - mieć zawsze sprzet przygotowany (ostre krawędzie, posmarowane narty) - stać na nartach i jechać pewnie nie zmienić co chwile desyzji co do toru jazdy itd. - zapisac się do klubu i zacząc jeździć tylko na tyczkach - nikt cię z tyłu nie uderzy
-
Witam A gdzie jedziesz bo będę w tym okresie we Włoszech? Każdy kiedyś się uczył jeździć. Ja w zeszłym roku na zakończenie jakiegos wyjazdu wyporzyczyłem sobie snowboard, żeby zrobic dowcip koledze który na tym wyjeździe szkolił snowboardzistów. Wierz mi po godzinie byłem tak wyczerpany, wściekły i bezsilny że chciałem wyrzucic deskę do lasu i uciec -słowo honoru. Ale po dwóch juz zjezdżałem skretami łączonymi i juz wiedziałem, że to jest fajne. Myslę, że na nartach jest chyba w tej chwili jeszcze łatwiej. Pamiętaj to ma byc zabawa i mile spędzoeny czas DLA CIEBIE a nie dla mężą dzieci babci czy kogokolwiek innego. Nie bój sie jakiejś wyimaginowanej kompromitacji - moja walkę obserwowała cała grupa ludzi których dzień wczesniej z miną ważniaka uczyłem jeździć na nartach i płakali ze smiechu. Skorzystaj z instruktora koniecznie. Włosi są mili i weseli i nie zpomnij o kremie z filtrem i okularach przewciwsłonecznych. Życzę ci wspaniałej zabawy i napisz jak było jak wrócisz. Pozdrawiam tomek Naprawdę dobre rady. Gratuluję celnych obserwacji. Ucz się szybko może zostaniesz kiedyś instruktorem.
-
Witam Z punktu widzenia jadącego to czy jedzie on na: Welklach Felklach Wulkach czy jeszcze czymś innym, nie ma to znaczenia ale za to jak fajnie brzmi. Więc jestem za spolszczaniem, przynajmniej czasami Pozdrawiam
-
Witam Jeżeli chcesz koniecznie jeżdzić skętem cietym na jednej narcie to tak jak pisze jark. Ale jeżeli lubisz pobawić się na nartach to narta eksteremalnie taliowana się nie nadaje. Przy wszelkiego rodzaju zabawach: obroty, przekładanki, tip taildragi i inne elemenety baletu taliowana narta raczej utrudni. Tam jest duzo jazdy na płaskiej narcie. Myslę, że musisz znaleźć jakiś kompromis (np. narta offroad ale taka 50 na 50 trasa i poza trasą jest bardzo uniwerslana i wytrzymała niestey dośc ciężka) albo kup narty takie jak sobie wymarzyłeś do jazdy a do zabawy zaopatrz się w uzywki. Jeździłem pare lat balet i to naprwdę fajna a nieco zapomniana zabawa. Trzeba by ją odkurzyć. jak jesteś zainteresowany odezwij się na priv. Pozdrawiam Mitek
-
Powstaje największa Stacja Narciarska Sądecczyzny - Dwie Doliny Wierchomla-Muszyna
Mitek odpowiedział motcross → na temat → Aktualności
Witam Spedziłem w zeszłym sezonie końcówkę sezonu w Wierchomli. Z synem byliśmy chyba ostatnimi którzy zjechali w tamatym sezonie i zawsze będę ją miło wspominał (może dlatego że Kacper zaczął tam jeździć skrętem cietym - a nie miał jeszcze 5 lat) Zalety opisano powyżej dodać mozna dbałośc o stoki przy małej ilości sniegu. Jako minus brak zniżek dla dzieci. Zupełna przeciwieństwo Białki tak pod względem nastawinia miejscowych jak i składu przyjezdnego. Ciekawe czy długo. Pozdrawiam -
Witam O Gardenie jak i o każdym rejonie Dolomitów można pisać bardzo długo. Dobrze więc zadać pytanie konkretne na przykład: - warunki sniegowe i data wyjazdu - albo które trasy najlepsze dla poz 5-6 - gdzie najlepiej jeździć jak mieszkam w i jestem z małym dzieckiem - jak zaplanować 6 dni żeby wszystko zwiedzić Wtedy znacznie łatwiej odpowiadać. Pozdrawiam
-
Witam Eismann - moim zdaniem ten kto jest w ruchu może coś zrobic żeby uniknąć zderzenia a ten który stoi najczęściej nie. Wina zawsze lezy po stronie jadącego bo jest nad stojącym, jest w ruchu itd. A na sali sądowej to mozna udowodnic wszystko jak sie postara prawnik> Pozdrawiam Bandit - pamietaj że jadący za instruktorm sznureczek kursantów istnniał zawsze i nie pojawił sie w momencie pojawienia się narty taliowanej. Sam prowadziłem albo jexdziłem takimi sznureczkami tysiące razy i narta taliowana czy skret na krawędzi nie ma nic do tego. Co innego to prowadzenie sznureczka na zatłoczonym stoku. Przecie ż można podzielić grupe na dwu tzry osobowe podgrupy żeby zmniejszyć niebezpieczeństwo bo jadący jako piąty szósty czy siódmy stara się dogonic grupę i jechac sledem ale ma już zypełnie inna sytuację (tu ewidentny brak myslenia instruktora) Ale czy skret ciety czy NWN to nie ma nic do rzeczy prawda?! Pozdrawiam
-
Witam Co to znaczy. czy mógłbyś uścislic dac jakieś przykłady róznych znanych ci interpretacji bo nie rozumiem. "odnośnie uderzenia w kogoś, kto stoi w niewidocznym miejscu, to pomimo ostrożności w zbliżaniu się do takich miejsc interpretacja FIS jest zależna od kilku zmiennych." Pozdrawiam Witam A więc piszesz: Niestety jak na razie nikt się nie ustosunkował do tej części mojego tekstu: "Kontrola prędkości oparta jedynie na jeździe w poprzek stoku jest szalenie niebezpieczna nawet na szerokich trasach, powodując koszmarne w skutkach czołowe zderzenia. (pisze dzisiaj Gerius na wątku Tragedie na nartach: "Na niebieskiej trasie w Szweicari zginąl po zderzeniu z innym narciarzem narciarz z Litwy...Umarl na miejscu- domniewaną przyczyną smiersi przebicie pluca albo pękniecia plewy klatki piersiowej(poszla krew z ust))"" O czołowych zderzeniach narciarzy jeżdżących karwingiem wielokrotnie mówili goprowcy. Oni chyba wiedzą o czym mówią. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Tadek.[/QUOTE] Przepraszam ale mówimy o jeździe szerokim pełnym skrętem zblizonym do skretu fun gdzie tor jazdy jest cały czas po łuku a faza sterowania często doprowadza nas do jazdy pod górę. Przekrawędziowanie nastepuje więc zazwyczaj gdy jesteśmy bokiem do linii spadku stoku. Jazda jest szybka zakrawędziowanie mocna i trzeba dobrego narciarza żeby "wypiąć sie z krawędzi". - tak mogą jeździć tylko dobrzy narciarze (i to zazwyczaj oni giną w wypadkach) - taktyka mirkan chroniony stok - jaździć powinno sie w grupach aby zabezpieczac stok powyżej i poniżej - w ruchu na stoku może znajdowac się tylko jeden narciarz Tu niestety nie ma recepty. Jeżeli ktos tak jeżdzi między ludźmi to jest wariatem i trzeba reagowac na omówionych wczesniej zasadach. Nic nie wymyslimy chociażbyśmy wyłysieli (a ja nie chcę bo mam długie włosy od przed wojny:) Pozdrawiam
-
Witam Ładny tekst na parę rzeczy jednak pozwole sobie zwrócić uwagę. 1. Nie należy wozic dziecka pomiędzy własnymi nartami, trzymać go w czasie jazdy za rekę itd.To nie tylko nieiwiele daje z punktu widzenia nauczania ale jest również dość niebezpieczne. Dziecko o ile samodzielnie stoi na nartach powinno samo opanowywać odpowiednie ruchy najlepiej jeżeli jest prowadzone za dzioby nart (vide teksty powyzej) 2. Dziecko należy jak najszybciej (praktrycznie od poczatku)uczyć jazdy skrętami łączonymi i nie pozostawiać mu alternatywy w postaci jazdy na wprost, która zawsze wiąże się z szybkością i wiekszym niebezpieczeństwem. 3. Nie nalezy się bać uczyc dzieci na normalnych stokach. Szybciej przystosują się do nowej sytuacji i stana się samodzielnymi narciarzami. 4. Jeżeli mozna to nalezy stosować buty z dwoma lub trzema klamrami tak jak u dorosłych. Umozliwiaja lepsze dopasowanie do stopy i łydki a co za tym idzie mniejsze ryzyko skręcenia nogi w stawie skokowym. Pozdrawiam
-
Witam Masz rację i niestety te wartości nabyte poprzez ilośc godzin spedzonych na stoku są w prosty sposób niewymierne. Z moich obserwacji wynika, że błędy w samoocenie umiejetności moga sięgać mniej więcej 2 stopni w dól i nawet 3w góre. Dlatego własnie jest cos takiego jak profil uzytkownika który w połączeniu z wartoscia samooceny trochę pomaga w urealnieniu umiejetności narciarskich. Tak naprawdę zweryfikowac je może tylko spotkanie wszystkich forumowiczów na stoku. Pozdrawiam
-
Witam cie serdecznie Dzieki, że sie włączyłaś. Kobiecy głos w dyskusji zawsze dodaje jej łagodności i często pozwala zacietrzewionym facetom sie opamiętać i zastanowic. Ale ad. 1 - zawsze to pada albo sunie juz z duzo mniejsza prędkoscią i mniejsza szansa, że kogos skrzywdzi.. A poza tym jak się wbije w tym momencie kijek to zwieksza się szansa utrzymania na twardym podłożu. No i zasada jest zdaje sie taka, ze nie robimy skretu stóp nad innymi narciarzami, zeby ich nie skosic- jak juz to z boku tych narciarzy albo celowac w siatke . Ja sie kiedyś w siatce zatrzymałam jak mi jakies male dziecko nagle w poprzek stoku wyskoczylo.. no ale wtedy jezdzilam słabiutko,ze 3 tydzien w zyciu na nartach Nie zgodzę się całkowicie. Jeżeli stoi na nartach to jeszcze jest sterowny i może coś zrobic. Jeżeli leży lub sunie w ześlizgu to już nic nie może zrobić - wbicie kijka powoduje tylko tyle że się dodatkowo ociąży i wywróci. Poza tym zakładamy, że jest twardo - kijka nie wbijesz to nie czekan. To trochę na zasadzie samochodu. Jak masz sterowanie - nie zablokowane koła lub ABS -możęsz coś zrobic - jeżelim koła sa zablokowane możęsz się tylko skulić żeby zminimalizować obrażenia. POza tym człowiek gdy nawet jadąc uderzy kogoś w sposób kontrolowany jest w stanie zamortyzować uderzenie rekami, kontrolować miejsce wktóre uderzy, rozsunąc narty aby nie podciąć nimi kogoś na kogo się najeżdża. Wyobraź sobie sytuację w kolejce do wyciągu: Jest lekki spadek i stojący za toba nie moze się zatrzymać ale stoi na nartach - najwyżej oprze się o twoje plecy i pojedzie ci po nartach - przeprosi i po sprawie. A teraz ten sam koleś sunie leżąc lubna zablokowanych nogach zazwyczaj bokiem - nie ma żadnej amortyzacji. Nawet przy bardzo niewielkiej prędkości jesteś podcinana. PRzy wiekszych prędkościach po prostu scina cię z nóg. ad. 2 - własnie problem jest w sytuacjavh niestandardowych - jak nie ma miejsca ani czasu na to stopniowe wychamowanie ! Np. jak jest ogolnie duzo ludzi na stoku, jedziesz waskim skretem zeby bezpiecznie sie miescic,a jakies bałwany zatrzymają Ci się na przewęzeniu trasy w miejscu, gdzie są niewidoczni- Ty zauwazysz ich w ostatniej chwili(bo staneli tak bez sensu,ze ich wczesniej nie bylo widac..) i okazuje sie, ze nie ma jak ich ominac (np. wszedzie z boku kamienie i trawa). No i co wtedy :mad: Ten kto sie nie zatrzyma moze miec nieprzyjemnosci jesli sie zderzy. Jak ja sie uczylam jezdzic to staralam sie jezdzic z taka predkoscia zebym zawsze byla w stanie sie zatrzymac (ale uczylam sie dawno -na nartach nietaliowanych, to pewnie troszke inaczej). Jeszcze raz pisze lepiej jadąc wyhamować ile się da i zderzyć się z kimś w sposób kontrolowany niz ścinać wszystkich sunąc bokiem - zaufajcie mi. A na tym własnie polega taktyka narciarska żeby takich sytuacji w naszym wykonaniu niwe było. I nawiązując do wczesniejszej dyskusji "dobry narciarz" to naprawdę dobry narciarz ma duży zapas i zazwyczaj sobie poradzi ale słabszy musi tym bardziej jeździć taktycznie. A wię nie ma miejsca na sytuację opisaną prze ciebie pod hasłem "bałwany" - nieładnie. A może ktos się wywrócił, a może wypięła mu się narta. ZAWSZE W TAKIEJ SYTUACJI - KTOŚ STOI TY JEDZIESZ TY JESTEŚ WINNA KOLIZJI. I znowu tak jak z samochodem - jak ktos się nagle zatrzyma na srodku drogi bo zblokowało mu hamulce a ty w niego walniesz bo nie zachowałaś dostatecznego odstępu to kto jest winien.?! A wlasnie przy okazji: jak narciarz stanie w bardzo niebezpiecznym miejscu,a taki niedouczony narciarz od tylu na niego wpadnie to kto wlasciwie jest winny? Oboje? faktycznie to oboje,ale jak np. w sensie prawnym? Bo obydwaj złamali kodeks FIS. zgadzam sie, ze dobra taktyka to podstawa Jak sie dobrze kombinuje to w wielu miejscach sie jakos czlowiek zmiesci i przejedzie nie stwarzajac zadnego zagrozenia i nie siejac paniki Ja sie czasami boje, ze jak musze gwaltownie zachamowac to i tak moze byc niebezpiecznie Bo co z tego,ze ja mam pewnosc, ze zachamuje i sie nie przewroce (jak mam dobrze naostrzone krawedzie ) jesli za chwilke komus sie to nie uda i wpadnie na mnie od tylu. W ogole ja na nartach najbardziej sie obawiam,ze ktos na mnie od tylu wjedzie (mialam juz takie 1 niefajne doswiadczenie,a moja Mama skreciła w ten sposób kiedyś nogę). Mam tez wrazenie, ze ten "atakowany" od tylu jest bardziej narazony na urazy - wieksza szansa, ze zostanie uderzony czubkiem narty wpadającego, ze poleci do przodu na czubek wlasnych nart, chyba tez wieksze ryzyko urazu kolan, prawda?[/QUOTE] Na to tylko jedna rada. Zacząć jeździć fun. Tam zazwyczaj jesteś bokiem do kierunku jazdy wiekszości i nikt w ciebie ztyłu nie udeży:) A poważnie: - nie jeździć w tłoku. ruch na stoku zawsze odbywa się falami poczekac na wolną przetrzen - na w miarę znanym stoku wybierać trasę tak jak narciarze lepsi a nie jak wiekszość. - unikac przewężeń a jeżeli juz są zatrzymac sie powyżej i prze chwilkę zaplanować przejazd przez trudny fragment. Powyżej to nie znaczy 5 metrów. Tylkonp. 100 i z boku żeby zobaczyc jak inni dobrzy to miejsce pokonują. - starać się unikać głownego nurtu - zawsze najwięcej ludzi i najbardziaj wydarte - nie wstydzić sie jechać pługiem to piekna i skuteczna technika kontroli jazdy. Znacznie bardziej ceniona przez zawodowców niz miotanie się poprzez gwałtowne skrety stóp. - mieć zawsze sprzet przygotowany (ostre krawędzie, posmarowane narty) - stać na nartach i jechać pewnie nie zmienić co chwile desyzji co do toru jazdy itd. - zapisac się do klubu i zacząc jeździć tylko na tyczkach - nikt cię z tyłu nie uderzy:) Zawsze może się zdarzyć jakiś losowy wypadek i na to już nie masz wpływu ale trzba robić wszystko by ryzyko zmiejszyć. Pozdrawiam serdecznie Mitek
-
Witam Drogi Tadeuszu odpowiedź na Twójn wstepniak przygotowałem już wczoraj tylko mi coś ja zjadło. Od wczoraj pojawiło sie troche głosów i naprawdę nie jestem w stanie odnieśc sie do wszystkich więc postaram się przedstawić swoje zdanie - podpierając sie tekstami kolegów tam gdzie będę pamietał. 1. Jak napisałem na wstepie problem o którym piszesz jest naprawdę BARDZO POWAŻNY (nie bedę prztaczała znowu statystyk wypadkowości itd.) ponieważ dotyczy ludzi którzy nie do końca panują nad nartami co więcej nie do końca zdają sobie sprawę o co wogóle w narciarstwie chodzi. Niestety wprowadzenie narty taliowanej idący za tym naprawdę totalny marketing strasznie spopularyzował narciarstwo oraz spowodował , że bardzo wiele osób chce jexdzic bo nauczenie stało się łatwe a sport modny. Myslę, że generalnie problem nie lezy w błędach programowych w nauczaniu. Program jest dobry i jeżeli się go stosue z głową mozna nawet w stsunkowo krotkim czasie przekazać uczonemu dużą wiedzę. Niestety często jest tak że uczonemu nie zalezy na czymkolwiek więcej poza opanowaniem podstaw. Umówmy się, że łatwiej jest kupić sobie taliowaną nartę długości 155 cm i po prostu jeździć bo na takiej narcie skret ciety wykona kazdy chocby nawet nie chciał niz jechc na jakiś obóz i zgłębiać tajniki róznych technik jazdy. Problem dotyczy także samych uczących którzy zaczynają uczyc tego co jest chodliwe na rynku zapominając czasami o podstawach . A o carvingu mówi kazdy i chce tak jeździć chociaż tak naprawdę może 10% wie o co chodzi i wie że carving to tylko wymysł marketingowców. Programu szkolenia Tadeuszu nie zmieniajmy bo jest dobry i nie wracajmy do nauczania klasyki bo nikt normalny po osiągnięciu postepu się nie cofa. Skret ciety musi zostać skrętem podstawowym bo do tego dążylismy przez ostatnie przez ostatnie dziesięciolecia podglądając jazdę zawodników. Nie wiem dlaczego mówicie że przy skręcie ciętym trzeba jechać w poprzek stoku - przcież cały czas jedziesz w skręcie i element jazdy w poprzek stoku tu nie wystepuje - poruszamy się po krzywej. Jeżeli mówimy o czymś co przypomina jazdę w skos stoku to dotyczy to głebokiego skretu raczej typu fun gdzie jedziemy bardzo szeroko i na dużej szybkości ale tak umie jeździć niewielu - niech powie Devastator, że to nie jest takie łatwe - i ci co tak jeżdżą zareczam ci znają zasady zachowania się na stoku -patrz wczesniejsz dyskusja z mirkiemn. Jeżeli chodzi o problem smigu i jego zastosowań to: - piszecie o smigu hamującym a tego typu smig stosuje się naprawdę rzadko - do bezpiecznej jazdy na stromym stoku całkowicie wystarcza opanowanie smigu ciętego który jest ewolucją podstawową w programie nauczania i uczy go każdy instruktor tylko - i tu jest problem - nikt go się nie chce do końca nauczyć. Dlatego nie potrzeba katowąć śmigu hamującego który zakłada jazdę w ześlizgu praktycznie cały czas co: - na narcie taliowanej jest trudniejsze bo nie do ześlizgu została zbudowana - strasznie przyspiesza zuzycie krawędzi Wystarczy opanowac dobrze smig podstawowy który zakłada jezdę na krawędzi na tyle na ile to mozliwe z pełną kontrola predkości TO samo dotyczy skretnego ruchu stóp jak to nazywacie czyli tzw. skretu stop. Taki skret naprawdę robi kazdy nawet ktoś kto nie był go uczony tylko po co. Na lodzie czy twardym podłozu (a takie jest zawsze w miejscach niebezpiecznych, zatłoczonych itd.)i tak to nic nie da bo wrzucona skretem stóp w zęslizg narta ma zdecydowanie mniejszą siłe docisku i koleś albo pada od razu i sunie w stojących albo sunie w stojących w ześlizgu. W zwiąku z tym tylko zakonczenie jazdy zdecydowanym pogłębieniem skretu cietego może byc podjazdem pod stok. Jeżeli nie ma miejsca to pług a - i tak to powinno wyglądac - stopniowe wyhamowanie pogłębieniem skretu lub serią kilku skretów z wczesniejszym wyborem miejsca do zatrzymania lub przejazdu miejsca niebeziecznego czyli taktyka narciarska bardziej niż technika. POdsumuję swoje dywagacje: - program nauczania jest dobry i nie nalezy przy nim grzebac bo to i tak nic nie da - podstawową techniką jazdy jest jazda skrętem cietym - dobrze jest znac inne techniki i im kto zna ich więcej tym lepiej ale do jazdy po ubitych przygotowanych stokach wystarczy dobre opanowanie skretu ciętego w wersji długiej, krótkiej śmigu itd. oraz GŁOWA NA KARKU. - taki powinien byc ideał średniozaawansowanego narciarza. Co robić: - na ile sie da wybic ludziom z głowy ideę carvingu bo nie istnieje tak naprawdę. Skrętem cietym jeździło się na długo przed rozpowszechnieniem narty taliowanej i można nim jechac na każdej narcie - stworzyć wewnetrzne ciśnienie srodowiska pietnujące narciarzy niedouczonych i niebezpiecznie jeżdżących - zrezygnować z ustawowo wprowadzonego dualizmu przyznawania uprawnień instruktorskich i wprowadzic mechanizmy prawne zakazujące szkolenia na nartach ludziom bez uprawnienień lub z uprawnieniami nieważnymi - rozpowszechnić mechanizmy pozwalające eliminować ze stoków ludzi jezdżących niebezpiecznie poprzez np. wprowadzenie posterunków policji stokowej ( juz jest to realizowane i pracuje) U nas to wogóle sprawa prosta jeżeli najwieksze centra w kraju sa do objezdżenia w 20-30 minut. MOżna wprowadzić zasade - niebezpieczna jazda - karana nie mandatem ale godziną nauki z instruktorem płatna prze winowajcę. Narazie tyle Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz apeluję do moderatorów o otworzenie nowego katalogu dotyczącego bezpieczeństwa na nartach.
-
Witam Tadeusz na ciebie zawsze mozna liczyć. Cieszę się, że jeszcze w pełni nie wyzdrowiałeś Twoją wypowiedź odbieram jako reakcję na mój podsumowujący post. Dokładnie o tego typu narciarzach myślę. Grupa bardzo szeroka i praktycznie nie ograniczona wiekowo. Ludzie którzy są z tak zwanego nowego naboru. Jeździmy na nartach bo to kjest modne i trendy. Bierzemy kilka lekcji u instruktora - również modne polecane i trendy. Kupujemy sprzet (im lepszy tym gorzej bo dobra narta dobrze trzyma i tzreba naprawdę umieć zejść z krawędzi) kask, ubiór i grzejemy. To właśnie ci "dobrzy narciarze" Tadeusz.
-
Witam To też ja nie krytykuję ciebie za uzycie smyczy tylko informuję przy tej okazji o jej negatywnym wpływie na uczonego. Co do synka nie 2.5 tylko 2 lata i 10 miesięcy - sam wiesz jaka to różnica w tym wieku. Rozumiem że chodzi o takie zastosowanie smyczy o jakim piszesz, na stokach do nauki to już zupełna bzdura. Na stokach do nauki można sprawdzić czy dziecko bedzie jeździło czy nie natomiast, jeżeli stwierdzimy, że sstoi samodzielnie na nartach umie na nich kroczyć obracać się przestepowaniem to spokojnie mozna iść na normalny stok i tam uczyć dalej. Pod warunkiem oczywiście, że dziecko samo tego chce. Na otwartym nazwijmy to stoku dziecko ma dziesiątki przykładów ludzi jeżdżących i mimowolnie chłonie tą wiedzę. Wystarczy teraz jadąc pługiem tyłem i trzymając dziecko za dzioby nart pokazać jakim rytmem ma jechać w którym mmommencie skręcac i co mają zrobić nózki żeby ten skret wykonać. Jak wybrać trasę pomiedzy ludźmi itd. Myslę, że przy dobrym prowadzeniu i przy zaufaniu i dobrych realcjach na linii instruktor dziecko to trzy cztery dni max. Oczywiście myślę o nauce 1 na 1 przy grupach wygląda to zupełnie inaczej. Pozdrawiam serdecznie