-
Liczba zawartości
14 678 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Z tego co wiem bariery były dwie. Pierwsza i to raczej nie do przeskoczenia to była bariera technologiczna - w tamtych czasach nie potrafiono osiągnąc odpowiedniej sztywności i spręzystości ze względów głownie materiałowych. Narte mozna było zrobić ale nie do końca dawało się na niej jeździć. Wydaje mi sie, że chyba dopiero rozwój technologii skorupowej pozwolił na przekroczenie pewnych barier. Pózniej gdy dopracowano technololgie powrócono do koncepcji narty warstwowej z rdzeniem drewnianym jako najlepszej konstrukcyjnie. Druga bariera - i to ciekawa - ale typowa dla środowiska narciarskiego sprawa - to bariera mentalna decydentów. Nie było parcia na prace w tym kierunku bo nikt z decydentów (w tamtych czasach) nie potrafił sobie wyobraźić dorosłego faceta na nartach 165 czy 170 cm. Po prostu sie to w głowach nie mieściło. Dlatego musieliśmy czekac jeszcze 10-12 lat aby technologie narty taliowanej zaczeto rozwijać w kierunku radykalnego skaracania przy zwiększeniu promienia. Zwróćcie uwage że dawne narty slalomowe były praktycznie bez talii (np Rossignol 7S) gdy odpowiadające im modele gigantowe niewielką talie miały. Oczywiście tak ja pisze Harpia to była naturalna ewolucja a tylko genialny w swej prostocie pomysł marketingowców na przedstawienie tego jako rewolucję pozwolił tak kosmicznie napędzić rynek. Osoby, które jeżdżą na nartach dłużej napewno pamietają, że narta skracała się stopniowo i stopniowo nabierała taliowania. Trwało to przynajmniej 5-6 lat zanim osiągnieto poziom zblizony do współcześnej slalomki (narty fun). Same narty jednak nie miały wiele wsólnego z rozwijaniem sie techniki skrętu i mechanika skretu cietego w dzisiejszym rozumieniu była juz obecna gdy w slepach nikt nie widział jeszcze narty o promieniu 11 cz 12 metrów. Sam uczyłem się skretu ciętego na narcie 198 cm długości z prmieniem skrętu w okolicach 30 metrów. Patrząc na parametry dzisiejszej gigantki - historia zatoczyła koło. Pozdro Cześć Pisalismy w jednym moemncie chyba. No to może taka dodatkowa. Będę miał pewnie parę par to będziemy objeżdżać. tylko, żebyś znowu nie miał jakiegoś kursu. No właśnie. No właśnie, no właśnie. Pozdro Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2009 - 14:27
-
Cześć Jestem w Zakopanem 01 - 07 02 2010 w okolicach Haredny będę mieszkał. Narty zabieram - masz motywacje. Pozdro Cześć Nie patrz na ślad a patrz na mechanikę ruchu Wojtek. Pierwszym, który postulował wprowadzenie narty taliowanej w formie bardzo zblizonej do dzisiejszej był właśnie Stenmark na przełomie lat 70/80 niestety z paru powodów to sie wtedy nie stało - głównie technologia i konserwatyzm środowiska. Jak do tego doszedł skoro według Ciebie to narta implikuje technike a nie odwrotnie? Lepiej czasami pozstać przytkanym. Pozdro Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2009 - 11:55
-
Cześć Skoro nie jeździłeś to nie przejmuj się uderzaniem bo będzie albo go nie będzie a jak będzie to delikatne. Weź sobie normalne kije i koniec. Myslę, ze niebezpieczeństwo utraty z takiej czy innej przyczyny kija jest na takim obozie równie prawdopodobne jak przy normalnej jeździe jeżeli nie mniejsze. Ja np zawsze mam dwie pary kijków i już nie raz się przydały a jakie? - dobre i dopasowane do człowieka. W każdym razie napewno nie gięte - dla mnie wogóle ich sens jest mocno wątpliwy - gorzej pracują w slalomie napewno a jazda z takim kijami na normalnym stoku zdradza lekką lamerkę. Pozdrowienia Pozdro Użytkownik Mitek edytował ten post 12 grudzień 2009 - 19:07
-
Cześć A czy wogóle jechałeś kiedyś slalom albo gigant? Pozdro
-
Cześć [quote name='wojtek pw'] Nigdzie nie znalazłem obalania mitu dotyczącego flexu. Tylko politycznie poprawne wywody generalnie słuszne i niekontrowersyjne w związku z tym. Może ja czegoś nie rozumiem jak sugeruje Gordasz, ale to proste do wytłumaczenia prawie cała moja podstawówka upłynęła za czasów ministra Kuberskiego, gdzie tamtym podstawówkom do tych współczesnych i nowoczesnych "hallowych". Moje wątpliwości są następujące.[/quote] Ideą było obalenie mitu "flexu" jako nic nie znaczącego słowa. Ważna jest twardość buta a nie jego flex - jak sam piszesz jest to bardzo względne. [quote name='wojtek pw']Po pierwsze. Sprostowanie. W żaden sposób nie mogę zgodzić się z poniższym twierdzeniem. Twardość i wygoda nie stoją ze sobą w sprzeczności. Buty twarde mogą być wygodne a nawet powinny być wygodne. Oczywiście wygodne do jazdy po śniegu a nie wygodne do spaceru po Krupówkach czy innych trotuarach. I nic tu się nie wyklucza. Wręcz przeciwnie tu wszystko się zazębia. Buty a właściwie ich rodzaj i jakość świadczą najbardziej o rodzaju i jakości narciarza. Powiem więcej czasami mówią wszystko. Ale żeby zrozumieć i docenić ich role to trzeba dobrze jeździć. .[/quote] Twardość i wygoda stoją ze sobą w sprzeczności bo jakby tak nie było to zawodnik po przejechaniu zawodów nie odpinałby butów tylko by sobie w nich spacerował do momentu dekoracji a możę i pofikałby na wieczornej imprezie. Ja nie pisze że buty twrade nie mogą byc wygodne tylko - obrazowa skrajność - żę zalanie nogi w beton - idealna twardość - nie będzie wygodne. To tak jak z zawieszniem w samochodzie. [quote name='wojtek pw']Po drugie. Prośba o dodatkowe wyjaśnienie. Pozostała nie wyjaśniona do końca kwestia zunifikowania zasad pomiaru twardości skorup. Sprawa jest ważna i kontrowersyjna. Mitek i mój kolega instruktor (pewnie taka opcja w SITN) twierdzą, że nie ma czegoś takiego. Lobo dodaje, że "dotyczy to modeli z wyższej półki kilku renomowanych producentów". Nie wiem o jakich producentów chodzi. Mierzyłem buty Tecnica, Salomon, Rossignol, Lange, Nordica. Nie była to najwyższa półka "racing" ale poziom niżej np u Salomona - Impact u Tecnici - Dragon. Szukając dla siebie odpowiednich butów doszedłem do wniosku, że różnice (moje subiektywne odczucia) są bardzo duże i czasami u jednego to 110 a u drugiego 130 a u innego 90. .[/quote] Nie bardzo wiem o co Ci chodzi Wojtek. Nie ma bo nie ma. POdobno się nad tym pracuje ale uniwersalnej sklai twardości butów narciarskich nie ma w związku z tym sformułowanie flex 110 obiektywnie nie znaczy. Możę nam jedynie sugerowac że to jeden z twardszych butów heada - nic więcej. [quote name='wojtek pw']Po trzecie. Także prośba o dodatkowe wyjaśnienie. Mitek pisze że "Index pojawił się na butach ponad 10 lat temu." To ten czas tak szybko leci, bo zawsze wydawało mi się że było to zaledwie 6 - 8 lat temu. Do niedawna głowę położyłbym pod topór, ze moje pierwsze naprawdę twarde Rossignole z 2001 r. nie miały oznaczonego flexu. A może się mylę ?.[/quote] Tu Wojtek to troszkę sie omsknąłeś i to dwa razy: - Moja zona jeździ w Salomonach Equipe z 97 albo 98 roku i ma już nadrukowany flexindex na bucie. Natomiast co do: "pierwszych twardych" to juz zupłęnie niebiektywnie Wojtku. Bardzo twardym butem były na przyklad Tatry - konstrukcja jeszcze przed Kasprowymi powstała. Ja mam Rossignole KX, których flex chłopaki z Rossignola szacuja na 150 tak ,że w epoce przedflexowej robiono raczej twardsze buty niż za miękkie. Ale to zdanie dowodzi, że raczej nie zrozumielaeś główniej idei mojego wywodu - flex nie ma nic wspólnego z twardością jako taka - on ja jedynie ma opisać. Flex to próba opisanie tej twardości, czy udana - nie wiem. Pozdrawiam Serdecznie pozdrawiam Wojtek[/QUOTE]
-
Cześć Popieram. Wprowadzić program wspomagający nie wpuszczający postów niepoprawnych językowo. Pozdrawiam PS I dlatego właśnie uważam, żę program by się przydał. Ja po prostu nie widzę swoich litrówek, choć naprawdę się staram. Użytkownik Mitek edytował ten post 10 grudzień 2009 - 18:36
-
Cześć Stary - twardość to odczucie subiektywne. To co dla mnie będzie twarde dla Ciebie może być miękkie. Nie mozna na to pyanie odpowiedzieć bo to nie mineralogia że masz skale i wiadomo, ze diament. POzdrawiam
-
Każdy przypadek jest indywidualny. Mrowienie i drętwienie pojawiać się nie powinno, ruch może pomóc bo napewno wtedy stpoa w bucie inzcej pracuje, uciski nie są staytyczne. Byc może jednakl zbyt mocno dopinasz but na początku. Dozuj dopięcie. Tak naprawdę to ja wyrózniam dla siebie trzy stopnie dopięcia (but nigdy nie powninie byc rozpięty czy to w transporcie skałdowaniu czy na nodze więć tego nie rozważamy) - stanie chodznie i przejazdy rozgrzewkowe (pierwszy zjaz lub dwa) - słabiej. Normalna jazda - troche mocniej - w tym położeniu powinno sie praktycznie bez odpinania wytrzymywac dzień na nartach ( oczywiście to zalezy od wielu czynników). Jazda maxowa - dopięcie mayymalne możliwe niw ywołujące bółu ale konieczność odpinania po zjeździe, przejechaniu slalomu itd. Pozdrawiam
-
Cześć Właśnie o to chodzi, że info (z flexem 110 HEAD) obiektywnie nic nie znaczy. To tylko informacja że but jest twardszy od innych butów heada mających flex mnijeszy od 110. Czy but jest twardy czy miękki oceniasz Ty a wyboru nie dokonujemy dlatego, że but ma jakiś flex tylko dlatego, że optymalnie łączy twardość z wygodą. Pozdrawiam
-
Witam Jako, że na forum cłąy czas pojawiają sie pytania o buty z takim czy innym flexem, ktore z założenia nie są dobrze postawione pozwalam sobie na nieśmiałą próbę powalczenia z mitem, którym to słowo (flex) obrosło: Zacznijmy od tego jakie funkcje spełnia but narciarski: - łącznik pomiędzy narciarzem a nartami – to funkcja podstawowa. - ochrona – to funkcja, która pojawiła się w momencie wprowadzenia na szeroką skale butów skorupowych. Pamiętajmy jednak, że buty skorupowe nie zostały stworzone w celu ochrony a w celu lepszego przekazu sił pomiędzy narciarzem a nartą. - wygoda – to właściwie nie funkcja w wymóg który pojawił się w momencie upowszechnienia się buta skorupowego wśród narciarzy amatorów. Tak więc pierwotnie podstawową funkcją buta narciarskiego nie jest „wygoda” ale odpowiednie przekazanie sił wywieranych przez narciarza na narty w celu jak najpewniejszej i najbezpieczniejszej jazdy. Jak widać ta funkcja dla bardzo wielu osób jest nieważna lub zgoła nieznana. Podstawowym elementem na który zwraca się uwagę stała się wygoda. Niestety dobra kontrola nad narta i super wygoda są elementami, które się wzajemnie wykluczają. Konieczny jest więc kompromis pomiędzy tymi dwoma funkcjami. Stopień tego kompromisu może być różny i stąd mamy buty o różnej twardości i różnym stopniu wygody. Jak widać z historii rozwoju buta jest pewne ograniczenie w dążeniu do wygody po przekroczeniu, którego but jest do jazdy na nartach po prostu nieprzydatny. Mówi o tym chociażby porażka koncepcji butów typu Soft Rossignola. W druga stronę również mamy do czynienia z ograniczeniami wynikającymi z niedoskonałości techniki narciarskiej, ograniczonej wytrzymałości czy tez barier technologicznych. Tak więc wygoda to nie jedyny wyznacznik dobieranego przez nas buta. But powinien być wygodny ale jednocześnie zapewniać możliwie jak najlepsze przekazanie sił, przez nas wywieranych, na narty. I tu pojawia się twardość buta a właściwie twardość skorupy bo o nią głównie chodzi. Flex jest próbą określenia względnej twardości buta w kolekcji producenckiej. Index pojawił się na butach ponad 10 lat temu. Jak na razie nie ma czegoś takiego jak flex zunifikowany - jednolity dla wszystkich firm. Samo określenie flexu jest tylko sugestią, że mamy do czynienia z butem twardszym lub miękkim a doboru należy dokonywać na podstawie własnych odczuć i doświadczeń. Nie należy więc kupować buta dlatego że ma jakiś tam flex. Flex jest jednak cenną wskazówką upraszczającą wybór. Z powyższego wynika, że dobór buta powinien być robiony na zasadzie: maksymalnie twardy ale wygodny. To oczywiście uproszczenie ale stosując ta zasadę zaoszczędzimy wydatków na zmianę butów. Buty o małej twardości są przeznaczone dla osób, które dopiero zaczynają przygodę a z nartami. Nie wiedzą jak ma czuć się stopa w bucie narciarskim. Nie znają odczuć. Zazwyczaj pierwszy buta starcza na dwa sezony. Wtedy większość osób przekonuje się że wybrała but za duży! – wcale nie za miękki bo tego w bucie źle dobranym ocenić się nie da. Kupują więc but trochę twardszy - żeby był postęp – i lepiej dopasowany. Myślę, że gdzieś max połowa dobiera ten drugi but dobrze. Robimy postępy a więc do szybszej jazdy potrzebna jest nam lepsza kontrola. But miękki charakteryzuje się: - stosunkowo miękką skorupą - stosunkowo dużą ilością wyściółki w botku, która na dodatek jest bardziej miękka i podatna na odkształcenia niż ta w butach twardszych. Zakładam że robimy postępy a więc jeździmy pewniej szybciej i potrzebujemy lepszej kontroli nad nartami. Sporo osób nie zdaje sobie z tego w ogóle sprawy. Jest im wygodnie przyzwyczaili się i nie mają potrzeby zmian. Po prostu nie wiedzą o tym, że jeżdżą lepiej lub, że sprzęt zaczyna ich ograniczać i może być lepiej. Nawet jeżeli postępów nie robimy to gdy sprzęt jest niższej klasy, buty miękkie narty o słabej konstrukcji to po pewnym czasie zaczyna on nas ograniczać. Po sezonie dwóch miękki but jest już zazwyczaj luźny (wypracowany botek wewn. ) co zmusza nas do mocniejszego zapinania bo chcemy uzyskać lepsze trzymanie. Mocniejsze zapinanie nic nie daje bo skorupa jest miękka więc nie zniwelujemy w ten sposób uczucia zbytniego luzu w stawie skokowym. Na to wszystko nakładają się punktowe uciski spowodowane mocniejszym dopięciem w miejscach wypracowania botka oraz nadmierne ściśnięcie stopy. Te elementy zmuszają nas do kolejnej wymiany butów itd. Do elementu oszczędności. (zysk nr 1) Można tego uniknąć kupując od razu buty o większej twardości a dokładniej mówiąc o twardości lepiej dostosowanej do naszej jazdy i warunków fiz. A więc mieć od razu lepszą kontrolę nad nartami (zysk nr2) Do tego dochodzi element bezpieczeństwa: W bucie za miękkim – nawet nowym i dobrze dobranym – częściej może dojść do przeprostu kolana w wyniku odsprężynowania buta – zwłaszcza na nierównym stoku. (zysk nr3) I ekonomiki jazdy: W bucie twardszym i sztywniejszym znacznie więcej sił potrzebnych do prawidłowego balansu możemy przerzucić na but odciążając w ten sposób mięśnie nóg (zysk nr4)– głównie łydka i mięśnie odpowiedzialne za trzymanie nogi w stawie sokowym. Do tego dochodzi wymuszane przez but twardszy ugięcie nogi w stawie kolanowym przez co przesuwamy środek ciężkości ciała do przodu i polepszamy balans (zysk nr5). Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji i uzupełnień (Lobo do boju;)) Użytkownik Mitek edytował ten post 10 grudzień 2009 - 09:04
-
Cześć Piszemy o jeździe cietym skretem a takowy mozna pociągnąc pod gorke do wyhamowania prawie i na czarnej tez - chyba że jest wąsko ale wtedy sie cietym nie jedzie - chyba że smigiem ale mówimy o amamtorach a nie zawodowcach. Oczywiście Gienek znowu ma rację. To nie stromizna jest problemem ale warunki. Na lodzie trzeba mieć narte technike i psychę a na trzymającym fajnie twardym sniegu wystrczy po prostu dobry narciarz. Pozdro
-
Cześć Bardzo słuszne spostrzeżenie ale wniosek chyba nie do konca dobry. Myslę, że podstawa to technika i doświadczenie, drugi element to sprzęt - na byle czym lub na nartach nieprzygotowanych (a przygotowane mają nieliczni) sie po prostu czystego skretu wyciąć na stromym twardym stoku nie da. Siła fizyczna nie jest az tak ważna to nie zawody, oczywiście jak jesteś silny i masz kondychę to pojedzeisz długą sekwendcję jak nie to 4 czy 6 skretów ale jak masz technike to je pojedziesz a jak masz siłę jak Pudzian ale brak techniki i doświadczenia to z pieknej jazdy nici. Pozdro
-
Cześć Nie ma podziału na klasykę i carving. Jeste ewoluująca technika narciarska. Jeżeli umialaś jeździć poprawnie na nartach nietaliowanych nto na taliowanych jest tylko łatwiej, więć jedynę co mogę poradzić to tren przystojny instruktor i dobry instruktor uczący urozmiaconej techniki. Pozdro
-
Cześć Maski, neopren.... Ja to jednak jestem juz do odstrzału. Pozdro
-
Cześć Jarek napisz może do Sitn albo do PZN. Z tego co pamietam to ostatnia edycja była gdzieś na poczatku 2001 a więc musi być nowy ze zmianami. najłatwiej chyba korzystać z oryginałów na www.fis-ski.com bo masz wszystko zaktualizowane. Pozdro
-
Cześć Panowie odpuśćcie koledze te teoryjki. Proponuję skontaktowac się z Sitn i skorzystać z oferty kursu (jezeli jest ogólniedostepny). Innej sensownej alternatywy nie widzę. Kurs ustawiania slalomów 28 lutego-3 marca 2010, Wisla Chyba że jeszcze AWF na kierunku trenerskim. Pozdro
-
Cześć No to rzeczywiście jakies matołki jeżeli maja takie podejście. Reszta info na priv. Pozdro Użytkownik Mitek edytował ten post 27 listopad 2009 - 13:24
-
Cześc Tak basiu żory są najlepsze w rejonie. Odezwij sie do forumowiczki Dagu - przekazywałem jej na priv namiary na lekarzy w Zorach. Pozdrawiam
-
Cześc Fajnie by było gdyby jednak zączął używć kijków. Bez kijków uczy się male dzieci ale tylko na samym początku - później trzeba je jak najszybciej wprowadzić bo masz bankowo grzybiarza. Tak, żę o dtego trzeba zacząć. Chyba. ze syn jest bardzo dobry technicznie i jeździ fun wtedy to zrozumiałe. Narty powinien sobie dobierac pod kątem tej właśnie zaawansowanej funowej jazdy. Pozdrawiam
-
Cześć Skoro syn jeździ bez kijków to ja nie podejmuje się nawet próby doradzenia sensownie. Chodzi mi po głowie slalomka jakieś 140 cm sztywna raczej albo szukać jakiejś narty typowo do funu innych alternatyw nie ma. Pozdro
-
Cześc Na naukę nigdy nie jest za późno. Dwa czy trzy lata temu jeździłem z grupa Pań. Najmłodsza miała 59 lat najstarsza 70. Wszystkie zaczynąły jaździc po 50 a jedna po 60. Wszystkie były sprawnymi samodzielnymi narciarkami radzącymi sabie beż problemu na niebieskich i łatwiejszych czerwonych trasach, Najstarsza z nich była najlepsza narciarka. Do nart - jeżeli jeździ sie technicznie - wcale nie potrzeba duzo siły ani żelaznej kondycji. Znajomemu powiedz żeby nie był leniem;) Pozdro
-
Cześć Tak. Tak. Tak. Fantastyczny orczyk szkoda że tak rzdako działa. Jadąc nim praktycznie lecisz a później jedziesz po trasie orczyka - super. Pozdro Cześć Wiesz chcałem napisać jakiś długi post: co zmienić, jak jeździc itd ale prawda jest taka że masz rację. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 17 listopad 2009 - 00:34
-
Cześć Teraz mamy po prostu same pólka. Taka prawda. Pozdrawiam
-
Cześć Nic mi do głowy nie przychodzi ale ciekawy temat. Trzeba by chyba poszukac w relacjach z zawodów, igrzysk itd bo to chyba jedyne miejsce gdzie mogłoby takie przedratrakowe urządzenie mieć zastosowanie. Na normalnych stokach było to po prostu zbędne. Pozdro
-
Cześć Udeptywało sie jedynie pólka ćwiczebne lub stoki do zawodów i to raczej nie z powodu ich lepszych walorów w momencie udeptania ile ze względu na trwałośc udeptanej, utwardzonej w ten sposób pokrywy. Pojęcie "doprowadzenia stoku do uzytku" dla mnie dośc dziwnie brzmi. W dobie przedsztruksowej była to po prostu kazda górka z której da sie zjechac na nartach i to chyba właściwa definicja. Pozdrawiam