Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    14 684
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    220

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Mitek

    Pierwszy skret

    Cześć Rzeczywiście róznica w prezentacji jest duża ale tez o inne rzeczy chyba twórcom chodziło. Chetnie bym cos mądrego napisał ale tak szybko żeście przeszli od skretu dostokowego rozpoczynającego jazdę do skretu dostokowego jak ćwiczenia fazy strowania. Chodzi o dobrą faze sterowania a reszta to tylko przygotowanie? Zwróćcie jednak uwagę, że tutaj mamy do czynienia "i omawiacie" przypadek gdy stryujemy poprzez obniżenie pozycji a we wspólczesnym skręcie ciętym sugeruje się jednak rezygnacje z ruchu WN na korzyść kompensacji i pogłębiania układu. Pozdrawiam
  2. Cześć Jeżdżenie w niedopietych czy częściowo rozpietych butach to bardzo dobre ćwiczenie równoważne. Przecież to chyba oczywiste, że jeździmy w zapietych natomiast opowieści o monolitach, super stabilności itd. to troszke rodem z bajkowego Świata (Pucharu). Biorąc pod uwagę, że przynajmniej 50 (to minimalny szacunek) narciarzy ma buty źle dobrane z pozostałych połowa nieumiejetnie je zapina z pozostałych 50% w większości wypadków klamer (zwłaszcza dolnych) nie dopina celowo. Ja bym tam z monolitem jako zasadą nie przesadzał w każdym razie. Pozdro serdeczne
  3. Cześć Skoro tak długo jeźzisz na nartach to powinieneś wiedzieć, żę butów nie wozi się w bagażniku żeby6 sie nie wychładzały przed włożeniem. Zaletą twardych butów jest fakt, że nie trzeba ich praktycznie zapinać. :) Pozdro
  4. Cześć Fajnie się czyta takie dziwadłą wyrwane z kontekstu. A co z magazynowaniem śniegu??? Kowalczuku? Pozdro
  5. Cześć Wybacz nie do Ciebie tylko do założyciela tematu. Sam ma buty o flexie 224,56 i tez mam z nimi kłopoty i chiałem się poradzić. Pozdro
  6. Czesc Ile lat jezdzisz na nartach_ Pozdro
  7. Cześć Przy tego typu prostych kontuzjach ubezpieczenie nigdy nie zadziala na zasadzie leczenia za granicą - zresztą w wielu wypadkach to jest po prostu gorszy wybór. Rekonstrukcje - tak jak pisał Buzz robi się - po zaleczeniu a częst0o nawet wyleczeniu innych uszkodzeń. Nie ma potrzeby wykonywania rekonstrukcji bezpoeśrednio po urazie - możę są jakieś szczególne przypadki ale to już medycy muszą się wypowiedzieć. Wbrew pozorom taki zapis w umowie jest do obronienia bo przecież bez więzadłą krzyżowego mozna calkiem normalnie żyć. Pozdro
  8. Cześć Trasa zamknięta i przygotowana ale żeby był smieszniej przy sztucznym świetle. Narta?? - dość zwykła - Rossignol RPM17 177cm długości. Własnie sprawdziłem ją bo jutro jedziemy do Kamieńska rodzinnie a to idealny sprzęt do wszystkiego. Pomiar prędkości fotokomórką. Jeździliśmy kiedyś w Tonale z pomiarem GPS to rekord był 167km/h - ale żeśmy się ubawili.:) Kiedyś jeździliśmy za smaochodem 75 km/h było rekordem ale tu raczej wymiękał kierowca. Droga zamknięta dla ruchu i prze nas tylko przecierana więc sam wiesz. Jasne, ze mozna szybko a jak w skręcie to tym łatwiej. Jak z głową wszystko można. Pozdrawiam serdecznie Użytkownik Mitek edytował ten post 29 grudzień 2010 - 17:06
  9. Cześć Tak P40 to jedna z najlepszych narta na jakich jeździłem. Pracowała znakomicie zwłaszcza w bardzo twardych warunkach. Jak potrafi na miękkim to i na twardym. Jak ma nartę, która na twardym nie daje rady adaptujemy technikę. Ważne żeby umieć tą technikę adaptowac automatycznie. Pozdro
  10. Cześć Fajna i prowdziwa opowieść Wojtku. Myślę jednak, ze wnioski nie do konca dobre wyciągasz. Moje droga - choć wcześniej zaczynałem była podobna. Jeździło się na tym co było a przygotowanie nart, nie mówiąc o ich ostrości było raczej fikcyjne. Stoki za to nie były równe a i śnieg na nich nie był miękki. Przeważały lodowe garby przeplatane z wyślizganą trawą. W takich jednak warunkach uczylismy sie jeździć i nabieralismy nawyków. W owym czasie jednym z podstawowych załozen było - na lodzie się nie hamuje (bo to i tak nic nie da) - przlatujesz go nie tracąc linii i wykonujesz techniki na sniegu. Taka była zasada jazdy w wielu wypadkach. Przez szereg lat - już jako w miarę poruszający się na nartach czlowiek - jeździłem na baletkach. Na takiej narcie nie ma prakrtycznie mozliwości krawędziowania a już napewno prowadzenia skrętu bo jest bardzo miękka. Dało mi to jednak znakomite wyczucie narty oraz pozowliło opanowac standardowe techniki na tyle aby po przesiadce na deski 195 czy 200 metry nie czuć specjalnej różnicy. Oczywiście nalezy automatycznie dostosować technike do posiadanej narty - i to jest klucz do sukcesu. Kiedyś byłem z synkiem na jakiejś górce i wyporzyczyłem pierwsze z brzegu narty. Były to najgorsze narty a jakich jeździlem w życiu ale zjechać się dało - trzeba było tylko zastosowac inną technike uwzględniającą "kruchość sprzętową". Kto nauczył sie jeździć na nartach kiepskich, nieostrych czy też wyklepanych ten na narcie dobrze przygotowanej będzie się czuł w miarę komfortowo ale to nie zasługa narty tylko techniki, którą nabyl poprze jazdę na kiepskim sprzęcie. Każda droga jest subiektywna i każda dobra by stać się samodzielnym, poprawnie technicznie, bezpiecznie i świadomie jeżdżącym narciarzem. Nie jest nią napewno jednak kupowanie nart z oczekiwaniem, że to coś zmieni. Jak nieumiesz to nie zmieni niestety. A co do wieku to ja po raz pierwszy przekroczyłem 100km/h na nartach po 40 więc wszystko przed nami. Jest tu nijaki Niko, który pochwalił się już parę razy że ma 71 lat. Wiem z pewnego źródła, ze jest znakomitym narciarzem i deskrzem, niezykle świadomym techniki (jak Niko ocenia czyjąś jazdę to już się nie odzywam - nie ma po co) a jednoczesnie caly czas - to przebija z jego postów - przebija przez nigo pokora i uczy się dalej. I to jest gość. Bierzmy z niego przyklad a nie kwaśmy że się nie da. :) Pozdro i wielu fajnych chwil na śniegu. Użytkownik Mitek edytował ten post 29 grudzień 2010 - 15:31
  11. Cześć Jeżlie narta robi cokolwiek za Ciebie to....... - sam się zastanów co piszesz. Koledzy odzywający sie w temacie. Nie dajcie sobie wmówić, żę narty cokolwiek za kogokolwiek zrobią. Takie prześwidczenie po paru latach jazdy jest dość powszechne ale nie ma nic wspólnego z prawdą. Na każdej nacrie można jechac smigiem jak i na każej długim skrętem i na każdej zjechać poza trasę. Klucz tkwi w technice więć nie będźcie snobami, nie wydwawajcie kupy kasy na wiele par nart tylko uczcie się jeździć technicznie. Częsta zmiana nart wpływa bardzo pozytywnie na urozmaicenie techniki ale samej techniki trzeba się po prostu nauczyć. Pozdro
  12. Cześć Zjazdowe czyli do zjazdu czy też SG. Na takich rzeczywiście trudniej ale na gigantce nie powinno być problemu. Co do tras to chyba oczywiste, ze jeździsz po bardzo trudnych na serio w wyjątkowym rejonie - inaczej byś się nie odezwał. Pozdro
  13. Cześć Guzik masz a nie technikę. Jak to sam celnie stwierdziłeś. Zadne narty nie są toporne w śmigu - o jazdę na zjazdowych Cie nie podejrzewam. Co do obsuwania dolnej patrz post wyżej. Pozdro Pozdro
  14. Mitek

    Góra Kamieńsk

    Cześć Luźne kamyczki na stoku nie zrobią ślizgowi krzywdy większej niż gruda lodu, chyba, że będziemy sie starali. Jak sie o tym pisze powinno sie o tym widzieć. Pozdro
  15. Cześć Pozwolisz Fredi, żę podkreślę niektóre fragmenty bo są w 100% trafne: Zwłaszcza drugi fragment jest idealnym obrazem żałości stokowej. Pytanie jak to zmienić i czy wogóle warto się z tym bić? POzdro
  16. Mitek

    Bezpieczeństwo na stokach...

    Witam Czy zwężenie trasy jest wcześniej oznakowane jako odcinek wąski, niebezpieczny (odpowiednie znaki) z info o konieczności zwolnienia? Czy możesz dac zdjęcie tego fragmentu z góry - jak wygląda zwężenie? Pozdro
  17. Cześć Oczywiście, że tak samo bo wiem że sobie jakoś poradzę a zjazd jest poza zasiegiem amatorów właśnie z powodu jego wyjatkowej trudności technicznej. wszystko dzieje się daleko szybciej niż w slalomie i nie ma miejsca na żaden błąd. Pozdro
  18. Cześć To co wolisz jechać: slalom czy zjazd? Który jest trudniejszy?........technicznie. Pozdro
  19. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć [quote name='niko130']Ale poleciałeś. W zasadzie powtorzyłes wszystko o czym wczesniej pisałem. Dokładnie ten sam cel chcemy osiągnąć. Czytasz moje posty i wiesz, że ostatnią rzeczą jaka bym zrobił jest uczenie jazdy pługiem. Co nie znaczy ,że o nim nie wspominam. A to jest zupelnie co innego. Wg mnie nie może to być pierwszy sposób na jazdę jaki pokazuję. [/QUOTE] Nie do konca sie zgodzę. Oczywiście, że celem jest w pełni kontrolowana jazda równoległa ale pług (element wcale nie najłatwieszy jak słusznie zauwazyłeś) jest jedna z podstawowych metod kontrolowania prędkości przy małej prędkości, gdy wąsko, gdy - i tu do dzieci sie to odnosi bardzo - nie ma jeszcze świadomości odciażenia i dociążenia. DFlatego uważam, że pług musi byc bezwzglednie na tym poziomie nauczania wprowadzany. Siła rzeczy pług jest jednym z pierwszych elementów jaki pokazujemy bo stosujemy go machinalnie w celu zatrzymania lub kontroli prędkości sami. Poza tym pług bardzo pomaga w uświadomieniu rozdzielności nart. Z moich obserwacji przejście od pługu to jazdy równoległej nastepuje praktycznie samoistnie gdy mały narciarz do tego "dorasta" i nie wymaga praktycznie żadnej nauki. Najczęstrzym kłopotem popługowym wydaje sie podpieranie wewnetrzną ale - tak jak mówię - dla mnie, przy mojej filozofii nauki nie ma to żadnego znaczenia. Nadrzędna jest kontrola prędkości, łączony i symetryczny skręt oraz pewność poruszania się. Reszta nie ma znaczenia i przychodzi po prostu z czasem. [quote name='niko130']Z błedami,z rotacją , machaniem rekami, róznymi smiesznymi ruchami.Ważne aby nie siadał mi na tyły nart. Ono się bawi a nie gapi w moje plecy i d... [/QUOTE] Ale dziecko nie gapi sie w d... tylko masz nim kontakt wzrokowy bo jedziesz przed nim tyłem kontrolując co robi. ten kontakt wzrokowy jest moim zdaniem bardzo ważny w pierwszym podstawowym okresie nauczania (mówimy o dniu czasami dwóch trzech max)bo dziecko ma świadomość kontaktu i opieki a jedniocześnie jest zmuszone do samodzilenego działania bo to ty zakładasz odpowiedni tor jazdy wymuszający skret w odpowiednim momencie, zachowanie rytmu itd. [quote name='niko130']Zapewniam to sobie tymi "głupimi sznurkami" (moje własne określenie). Potem jezdzimy "od wyciągu" , "do wyciągu". Malec nie zauważa nachylenia stoku, ludzi a zdażalo mi się że sam kierował się na mała skocznię aby pojechać "na Małysza".[/QUOTE] No więc troche inaczej ale cel ten sam. Na poczatku jednak dziecko nie wie gdzie może (jest bezpiecznie) a gdzie nie i temu słuzy właśnie jazda śladem. Bardzo szybko jednak ( właśnie po dwóch trzech dniach) jazda przestaje być zaelżnością uczeń nauczyciel a jest po prostu jazdą partnerską. ten etap pomocy w poczatkach powinien byc jak najkrótszy i chyba co do tego sie zgadzamy. Dziecko, które po dwóch sezonach na nartach wymaga całyb czas tych procedur jest po proastu źle uczone i co do tego nie ma chyba wątpliwości. Mój sposób ma jedna w porównaniu z Twoi zaletę - tak myslę - nie wprowadza elementu sztucznych ułatwień (sznureczki), który przez dziecko może byc zupełnie inaczej posrtrzegany niz przez nas. [quote name='niko130']Potem dopiero zaczyna się nasladownictwo i prowadzenie po bezpiecznym łuku. Między nami jest tylko rożnica drog którymi zmierzamy do osiągniecia tego samego celu. Kto do tego dochodzi wczesniej pozostawiam osądowi czytelników[quote name='niko130'] Jasne i to potem nastepuje bardzo szybko, tak jak pisałem to kwestia dnia, dwóch może trzech ale nie więcej raczej. [quote name='niko130']Wiem,że nic nas nie potrafi poróżnić i nie będziemy chyba ciągnęli tego tematu. Pozdrawiam! Jurek[/QUOTE] Oczywiście, że tak ale temat - jezęli tylko bedziemy mieli ochote pociągnąc można bo przeciez uczymy sie całe zycie a każda taka rozmowa coś daje - mnie przynajmniej, mam nadzieję, że i Tobie - a może komus jeszcze. Pozdro serdeczne
  20. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Ok bo nie chcę wyjśc na chama - czy tez pana -sam niewiem. Nie musisz powtarzać o co chodzi bo umiem czytać i nie zgadzam się z założeniami choć - co jednoznacznie napisałem w poście - pomysła uważąm za ciekawy i jeden z lepszych o jakich słyszałem. Ty natomiast informujesz że czegoś NIGDY nie robiłeś - podkreslenie Twoje i z tego już wynika błąd w metodzie. Czy nie jestes zbyt zadufany jednak?? Sposób nauczania który stosuje sprawdza sie w praktyce i mogę go polecić każdemu. Idea jednak jest taka, że nie uczymy dzicka jazdy na nartach w sensie technicznym ale uczymy go poruszania się po stoku czy tez taktyki jazdy ze wszelkimi jej elementami a technika praktycznie nie zajmujemy się wogóle. Dziecko uczy się praktycznie tylko poprzez naśladownictwo podświadome i podstawa to dobry demostrator, którego dziecko widzi - to po pierwsze. Po drugie trzeba w pierwszych dniach pokazywac w jaki sposób dziecko ma poruszac sie po stoku, wybierać tor jazdy, uczyć skrętów łączonych i wiele innych elementów - zresztą wiesz sam. Sposób wyważenia i technika ma tu mniejsze znaczenie i jest opanowywana niejako przy okazji. Co do sterowania dzobami to nie znam lepszej metody pokazania co ma się stać z nogą w momencie ułożenia narty na krawędzi, rozsunięcia pługu itd. Ruch przekazywany jest bezpośrednio i może być szybko naśladowany. Raczej sprawdzone wieleokrotnie i daje znakomite rezultaty zwłaszcza w szybkim usamodzilenianiu narciarza a przecię o to chodzi. Jechanie za kimś - dla mnie nie daje nic bo rezygnujemy z podstawowego atutu w nauczaniu jakim jest prawidłowa demonstracja i podświadome naśladownictwo. Szczerze powiem również, że trochę mi się przykro zrobiło, że postrzegasz mnie jako twardogłowego betona bo chyba nie dałem ku temu powodów. Pozdro Pozdrawiam serdecznie
  21. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Nie masz racji ale skoro jestem tylko powielającym metody innych to chyba nie dorosłem do dyskusji z Toba przepraszam i Pozdrawiam
  22. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Miły post ale ilośc daje do myślenia. Ideę sprzedałaś dośc jednoznacznie - popierając informacjami o badaniach itd. a teraz się niej wycofujesz tak łatwo??? Nie wiem gdzie jeździłaś ale wiem, ze dzieci 5-6 letnie, które juz opanowały technikę szukają hopek, "wykrotów", dołków i górek. Celowo sie własnie tam z nimi jeździ aby miałby zabawę aby było fajnie. Obym sie mylił ale z Twoich postów az tchnie przymuszaniem do narciarstwa w dzicięcym wieku ale przeciez wtedy jesteś absolutnie niewiarygodna. Podobnie jezeli masz kłopoty ze stawami ale 90% nie ma ( w tym wieku :) po w moim jeżdżący narciarze to wszyscy :))- jesteś poza statystyką. Wybacz dogłębna polemikę ale zaprzeczyłaś wielu tezom, które są mi bliskie i - jak narazie - nie znalazłem ich zdecydowanych wad. Widzę, że masz sporo szkoleniowych doświadczeń i byc może da radę przybliżyć te " ... i nie tylko..." bo ja poza Europą nie byłem w życiu. POzdro Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2010 - 02:00
  23. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Do dwóch poprzednich postów. Marietta: Pierwsze pytanie: Czy masz własne dzieci? Drugie stwierdzenie: Nie zgodzę się z Tobą a właściwie nie zgodzę się z podejściem. Pracowałem z dziecmi na nartach przez ostatnie 15-17 lat i wiek około 5 lat to jest norma do samodzielnej jazdy. Ktoś kto próbuje na dziecku do 8-9 roku zycia (statystycznie) opierać skutecznośc zajęc i szkolenia na podstawie przyjęcia odpowiedniej dla dorosłego postawy w sensie wyważenia nie rozumie problemu. Dla dzieci naturalnym jest wyważenie z większym lub mniejszym odchyleniem i próba korygowania tego jest wynikiem niezrozumienia problemu. Nie wiem czy widziałaś jak wygląda szkolenie w krajach alpejskich ale - skoro interesujesz się tematem to polecam zadbać o stypendium. Dla byłej zawodniczki i instrusktorki ze specjalistycznym wykształceniem nie powinno byc problemu. Dzieci działaja na nartach intuicyjnie i nie pozwolą sobie zrobić krzywdy - chyba że instruktor/trener nie pojmuje tematu. W wieku do 7 lat 1 dziecko na 1000 przyjmie prawidłową dla dorosłego postawę na nartach ale najprawdopodobniej nie utrzyma jej w jeździe właśnie ze względów o których piszesz. Natomiast wniosek, ze z tego powodu nie nalezy takich dzieci na nartach uczyć jeździć jest pozbawiony podstaw. To jest właśnie okres zabawy na nartach i - możesz mi wierzyć lub nie - większośc dzieci (o ile jest dobrze prowadzona) w okresie od 3-4 do7 roku zycia jest w stanie opanowac jazdę na nartach w stopniu poawlającym zjechać każdą przygotowana trasa bez żadnego uszczerbku dla czegokolwiek. Poobserwuj dzieci na podwórku w trakcie instensywnej zabawy byc może zauważysz jakie wtedy idą przeciążenia na stawy - jak często te stawy ulegają skręceniom czy też miniurazom po których nie zostaje nawet ślad. Przy tego typu niekontrolowanej działalności ( skoki z wysokości, walka w trakcie gry, jazda na rowerze, rolkach, łyżwach itd.) masz do czynienia z (wydawałoby się) bardzo duzymi przeciążeniami, które jakoś nie mają wpływu na rozwój układu ruchowego. Polecam wycieczkę do pierwszego lepszego przedszkola. Pozdrawiam Niko Nie polecałbym ( w nauce 1-1) metody jakiegokolwiek połączenia z dzieckiem (uprząż, sznureczki (choć w sensie przekazu ruchu to super pomysł) trzymanie za ręce, kijki, itd.) Zawsze będą przekłamania. Myslę, że tradycyjne trzymanine za dzioby i sterowanie nartami z minimalnym komenatrzem jest jednak lepsze. Pozwala zachowac bezpośredni kontakt z uczniem choć - będąc przed nim ograniczamy jego percepcje stoku. Pamiętajmy, że przy nauce dzieci technika - w sensie przytoczonym przez Mariette - nie ma praktycznie większego znacznia. Uczywmy dzieci raczej taktyki poruszania się na nartach - doboru toru jazdy, jazdy skrętem łączonym, rytmu, regulacji prędkości ale technika pozostaje jakoby z boku bo dziecko i tak nie pojmie niuansów - opracuje własną. Ważne żeby ten młody narciarz umiał się po stoku poruszać bezpiecznie i świadomie. W wieku 4-5 lat dziecom jeżdżącym można zaproponować zawody jako formę zabawy. W wieku 7 -8 lat już jako formę rywalizacji. w wieku 9-10 lat to juz zazwyczaj zawodnicy. Pozdro
  24. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Jasne nic na siłę. Pytałem bo opisywałeś juz postępy Kuby i zapamietałem go jako jeżdżącego dośc swobodnie. Przeskoki o 20 a nawet 30 cm dla dzieckajeżdżącego nie są problemem a dłuższa narta jest wbrew pozorom (przy opanowaniu podstaw techniki jazdy) zdecydowanie łatwiejsza i wymagająca mniej zaanagażowania w jazdę niż krótka. Zazwyczaj stosowałem sugestię, że jak dziecko jeździ mozna spokojnie kupowac narty do wzrostu i nie ma problemów adaptacyjnych. Sukcesów Kubie i Dziadkom Pozdro
  25. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Ale z tego co pamietam to Kuba już jeżdżący jest Ile ma lat Gieniu przypomnij? Adaptacja w tym wieku to moment. Pozdro Cześć [quote name='marietta']Dzieci bywają różne ;-), aleosobiście uważam, że 3,4 latek na nartkach to krzywda dla dziecka, obciążenie stawów kolanowych, które nie są jeszcze prawidłowo wykształcone. Jedyne zabawy dla takich dzieci, to ciągnięcie przez rodziców malucha po płaskim! Owszem miło popatrzeć na bomble, które suną po stoku, ale potem przykro patrzeć jakie są tego konsekwencje. ;-( Fizjologia człowieka powinna wygrać z marzeniami rodziców. Uważam, żeoptymalny wiek pierwszych narciarskich kroków to 6,7 lat. Wcześniejszy wiek to owszem tyko zabawa! Długi proces oswajania dziecka z "wydłużeniem stóp" ;-) oraz przygotowanie mięśni do narciarstwa! Bo potem patrzymy na dzieci które jeżdżą na tyłach i denerwujemy się! A tego nie zmienimy, bo taka jest fizjologia! Mięśnie są zbyt słabe by utrzymać prawidłową pozycję. Teraz łatwo wyobrazić sobie jak wielkim obciążeniom i próba poddawane są kolana!! [quote name='ssanchez']Po 2. Początki narciarstwa u 3-4-5 latków nie powinny nazywać się nauką a raczej zabawą w narciarstwo lub przedszkolem narciarskim. Podczas takiej zabawy czy przedszkola to dzieci muszą określać co chcą robić a czego nie, a rolą instruktora jest wymyślenia takich zabaw które oprócz zaciekawienia młodych adeptów będą jeszcze rozwijały jego zdolności narciarskie.QUOTE][/QUOTE] Not o się ma nijak do praktyki te 6-7 lat. Nie zgadzam się, że obciążenia są duże i że ma to jakieś reperkusje w późniejszym życiu, przynajmniej na podstawie dzieci, które znam, wiem kiedy zaczynały w jaki sposób itd. Pozdr Użytkownik Mitek edytował ten post 13 grudzień 2010 - 17:58
×
×
  • Dodaj nową pozycję...