Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    14 698
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    220

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Cześć Dokładnie, dlatego tez nie powinieneś pisac że: "uczysz rotacji" tylko "uczysz panowania nad nią, kontrolowania itd." Sam zresztą wiesz, że w rekreacyjnej jeździe trasowej rotacja praktycznie zawsze rodzi problemy i błędy. Uczenie jej - gdy w 99% przypadków - wydtepuje samoistnie i trzeba ja wykorzeniać jest dziwna praktyką.Każdy z nas stosuje techniki rotacyjne ale warunki w jakich to robimy to raczej nie płaska wyratrakowana trasa.Pozdrowienia serdeczne
  2. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześć Spotkajmy sie na stoku. Przypnę Ci smycz i pojedziemy. Będę Cie szarpał tak mocno jak tylko się da to w jedna to w dtruga strone albo hamował. I tak - nawet jak bedę szarpał bardzo mocno - stosunek wagi i siły nie będzie odpowiadał sile z jaka ciągniesz dziecko. Piowiesz mi póxniej jak Ci sie ejchało i co to ma wspólebgo z normlana jazdą. Smycz jest najczęściej uzywana przez słabych i przecietnych narciarzy, ktorzy nie umieją/nie wiedzą jak bezpiecznie jeździć z dzieckiem. W ten prosty sposób próbują (w swoim mniemaniu) zadbać o bezpieczeństwo młodzieży - do czasu az na niej wylądują. Smycz przekazuje dziecku info: jeseteś na smyczy, nie ufam Ci, nie musisz dbać o kierunek, kontrolę, szybkość bo smycz zrobi to za Ciebie. Smycz niczego nie uczy ani nie nauczy jest tylko: "smycz pozwala jedynie pilnować dziecko, żeby sie nie rozbiło o cos twardego, na początku drogi" iluzją tego o czym piszesz drogi Kurmie. Smycz w żadnym wypadku nie jest dla dziecka tylko i wyłącznie dla nieświadomego opiekuna. I to jest najgorsze. Pozdro serdeczne
  3. Cześć Cóz dodać?? Z mojego doświadczenia obecnośc rodzica czasami jest niezbędna ale praktycznie zawsze w taki czy inny sposób wpływa hamująco na tok szkolenia. Wynika to z bardzo róznych czasami zupełnie psrzecznych przyczyn o których pisaliście. Naczęstrze to: - nadopiekunczośc - niecierpliwośc - wygórowane ambicje - brak świadomości własnych braków - brak zaufania do umiejetności dziecka - brak zaufania do instruktora - brak wiedzy o narciarstwie, górach itd. - wygórowane wymagania na zasadzie płacę i ma byc zrobione - niechęć do nawiązania bliższego kontaktu z instruktorem - obojętnośc na postępy dziecka czy tez ich brak i pewnie jeszcze wiele wiele innych. Z tym instruktor musi sobie proadzić i podjąc decyzje czy szkolenie ma sens czy nie a jeżeli ma sens to jak je realizować. Niestety nadzwyczaj często spotykamy się u rodziców z brakiem realnej oceny umiejętności i mozliwości swoich dzieci. Ten brak obiektywizmyu jest dośc oczywisty jednak wpływa bardzo destrukcyjnie na postep szkolenia. Jakże często możemy waobserwowac filmiki gdy dumny rodzic prezentuje zsuwającą się w zablokowanym pługu pociechę i z duma swtierdza jak to ona wspaniale jeździ na sugestię jednak, że nie o to chodzi pada natychmiast odpowiedź, że przeciez nie każdy musi być zawodnikiem. Otóż nie każdy musi i nie każdy będzie ale poprawnie może sie nauczyc na nartach jeździc każdy a juz dzieci moga tego dokonąć wyjatkowo szybko. Podstawa to dobry wzór. Nieprzpadkowo Barry napisał, że musi: "dbać o ślad, kontakt, urozmiacenie i sylwetkę" czyli po prostu musi jeździć idealnie na tyle na ile umie i na ile to jest możliwe w danej chwili. To idealnie rozumiane byc powinno nie tylko jako idealna jazda techniczna ale również taktyczna z dbałościa o poprawność wszystkich narciarskich zachowań. Każde zatrzymanie, pokonanie przeszkody, reakcja na zmianę podłoża, sposób wkładani i zdejmowania buta, nart, rękawiczek itd. powinien być opatrzony króciutkim komentarzem - tak robimy i dlaczego. Króciutkim to trzy cztery słowa bo dziecko i tak na więcej nie zwróci uwagi ale gdy zdanie: "tutaj sie zatrzymujemy bo jest bezpiecznie i na słoneczku" zostanie powtórzone przy każdej okazji utkwi na lata - i o to chodzi. Bardzo czesto niestety rodzice jeżdżąc z dziecmi zapominają o tym, że dziecko patrzy na nich i przejmuje od nich wszystkie zachowania. W tym kontekście rzadko zdarza się że jazda z czy za rodzicem przynosi wymierne efekty w nauczaniu - a mogłaby gdyby rodzice zadbali o własna jazdę. Kolejny element to brak zaufania. Miałem wielokrotnie do czynienia z dziećmi, które na zajęciach grupowych czy w trakcie innego szkolenia radziły sobie znakomicie w bardzo dorosły sposób podchodząc do sprawy. Niestety później gdy jeździły z rodzicami wszelkie odruchy samodzilności były w nich skutecznie hamowane i nastepnego dnia trzeba było zaczynać od początku. Rodzice często po prostu nie akceptują tego, że dziecko choć małe może zachowywac sie stosunkowo samodzielnie a często mieć większe (dzięki szkoleniu) pojęcie o narciarstwie niz oni. Serdecznie pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 12 październik 2012 - 09:36
  4. Cześć He he kolejnykolekcjoner. Sorry ale ... wiesz. Pozdro
  5. Cześć Potwierdzam z kursokonferencji na której byłem. Włosi prezentowali te same ewolucje na nartach gigantowych gdy wśród polskich wykładowców! i instruktorów królowała slalomka i to czasami za krótka.No to coma wybierać uczeń?? skoro instruktor jeździ i poleca??!Smiesznawo byłoCześć Tak się skałada, że przez ostatnie lata byłem szefem szkolenia na takich wyjazdach. Przełożenie finansowe jest znakomite. Kadra zazwyczaj - w dużej części dobiera ja szef szkolenia - nie jest narzucana przez biuro!!. równiez jest niezła. Na każdym szanującym się wyjeździe są organizowane zawody, szkolenie na tyczkach - jeżeli są chętni, jazda poza trasą itd.Dzieci jeżdżą normalnie i uczą się tak jeździć. Nie jest to naciągana oferta z przedszkolem, animatorem, bialym misiem i klaunem - to wyjazdy na narty a nie dla kosmitów - przynajmniej ja w takich uczestniczyłem i taka drogę sugerowałem organizatorowi.Nie było nigdy problemów i pretensji ponieważ cel był dla wszystkich jasno ustalony: jedziemy na narty!Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 23:50
  6. Cześć W swoim poście zawarłeś sugestei co do czasu. Pisałeś o "godzinach", ewentualnie, że po dwóch dniach "jeszcze" nie jeżdżą na krawędzi więc dlatego zpaytałem.Co do odpowiedzi to na zjechanie skrętem na krawędzi wystraczy pewnie i jeden dzień. Może dwa.Natomiast żeby jeździć skretem ciętym trzeba lat i to nie dwóch czy trzech ale ...nastu, ewentuaklnie ukierunkowanego szkolenia o chrakterez sportowym w dużej mierze.PozdrowieniaCześć Moje pytania nie mialy nic wspólnego z pługiem w powyżej odpowiedziłem co myslę na ten temat z praktyki.Obracanie barkami jest błędem znacznie trudniejszym do wykorzenienia niż jakikolwiek układ katowy.W obecnej dobie na stokach nie widzimy wcale nadmiaru płużących. Widac za to setki rotujących, skręcających przykrótkimi nartami na zasadzie miski poprzez impuls rotacyjny zrobiony byle czym. Wystarczy głowa, tyłek ręce czy barki. Bez znaczenia ale w każdym wypadku z jazdą na nartach niewiele to ma wspólnego.Nie traktuj moich wtrąceń jako czepianie się. To po prostu spostrzeżenia wynikające z praktyki i obserwacji. Czy i na to masz receptę Zbychu.Sam kiedyś napisałeś, że fragment dotyczący rotacji w Twojej książce będzie mocno atakowany. Mnie się on nie za bardzo podoba właśnie ze względu na fakt iż jest to modelowy narciarz okaleczony prze krótką nartę.Pozdrowienia serdeczne Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 18:26
  7. Cześć A gdzie ja pisałem o nowatorstwie Henryku? PO prostu stwierdzam, że jak na dwa dni są sprawni i bez oporów. Nowatorstwa tu specjalnego równiez nie widze oceniając jazdę.Cześć No sa różne sytuacje dziwne czy patologiczne ale wszystko zalezy od tego kto i jak również.Sam jeździłem z synem w nosidełku jak miął rok i nie mozna było go wyciągnąc tak sie bawił. Przy spokojnej wolnej a nawet, na początku, bardzo wolnej jeździe (bo małe dziecko nie zna jeszcze uczucia pędu powietrza i to może byc stresujące na poczatku) nie widzę problemu. Co do smyczy to jest to dla mnie horror ale nie ze względu na niezbepieczenstwo ile że przynosi to więcej szkody niz pożytku. To tylko iluzja dla rodzica/opiekuna. Byo zresztą duzo na forum. Serdecznie pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 11:47
  8. Cześć A jak szybko Twoim zdaniem Mario taką swiadomą i bezpieczną jazdęna krawędzi mozna opanować? Rozdzielmy to na dwa pytania:Jak szybko można opanowac skręt na krawędzi?Jak szybko można opanowac jazdę na krawędzi?Pozdrwoienia
  9. Cześć Jeżeli pozwolisz kilka uwag z własnego doświadczenia. Co do wieku była o tym mowa tysiaće razy. Sa dzieci dla których 4-5 lat to za wcześnie sa takie dla których 2,5 jest w sam raz. Reguły nie ma. To rodzic powinien wiedzieć na ten temat więcej niz instruktor. Znakomitym jest gdy pierwsze slizgi na nartach pokazuja rodzice. Niestety jest jeden warunek - musza umiec jeździć na nartach. Jezli tego nie umieją dostatecznie dobrze próby skazane sa na porażkę ze względów sposobu w jaki male dziecko sie uczy - o którym piszesz powyżej - "uczenie prze kopiowanie". Tu na tym forum były prezentowane dzisiatki filmów gdzie dzieci kopiując rodziców były skazane na walke o sukces zamiast na sukces. Jeżdżący z dzieckiem jest zawsze demonstratorem (czy tego chce czy nie). Ta funkcja zaczyna sie od momentu wyjęcia narta z bagaznika czy boxu i konczy na ich włżeniu po jeździe. Wszystko co wtedy robi rodzic/demonstartor jest rejestrowane i powtarzane. Sposób noszenia, zakladania, dbałośc o sprzęt, chodzenie w butach, stanie, zkaldanie nart, kijków, kasków rekawic itd. o samej jeździe nie mówię bo to oczywistość absolutna. Bardzo wazna rolę w szybkich postępach ma cos co nazywam narciarską indokrynacją. Dziecko, które od małego ma z nartami kontakt, którego wżek stał na dole stoku, zna szum wyciagu czy hamującego narciarza ma to wszystko opatrzone, potyka se w domu o narty nawet w czerwcu, bawi się jazda na dywanie - jest skazane na sukces. Takie dzieci mają juz za soba pare etapów edukacji. One juz wiedzą jak zakładac buty, narty i inne części sprzętu. Wiedzą jak wygląda wyciąg, stok, wiedzą jak wygląda jazda, hamowanie i pewnie też (zbyszek napisałby niestety) ten nieszczęsny pług. Ale nawet gdy będą tym pługiem spaczone zaczna jeździć natychmiast bo tylko wcielą w życie przy pomocy kilku prób i błędów to co mają zakodowane. Tak, że jeżeli nie jesteście pewnie swoich umiejetności a chcecie zarazic nartami dziecko to szybko sie doszkalajcie i podeprzyjcie wiedzą fachowca w rozsądny sposób. Pozdrowienia
  10. Cześć Ależ Mario Drogi jest wręcz przeciwnie. Jak na niepełne dwa dni chłopcy (poza jednym może - tym, który zaczynał jechać ale nie nadążył za kolegami na filmach z normalnego stoku) to chłopcy nie tylko wogóle nie boją sie nart ale zdradzają talent do ich opanowania. O opanowaniu karwingu na takim stoku tez nie może byc mowy bo na to z kolei za wczesnie. Stok jest nieco za stromy i przez to stawiają narty bokiem czy też korzystają z pługu aby kontrolowac prędkość.Podejrzewam również, że mają troche za krótkie i za kiepskie narty na taki stok. Co innego jakby było płaściutko - wtedy mozna próbowac ale też sukces nie jest gwarantowanyDla mnie wartośc w kształtowaniu narciarza ma przede wszystkim objeżdżenie. Technika idealna czy nie jest do wyszlifowania natomiast kilometry na trasie czy te z obok trzeba po prostu wyjeździć i koniec. To daje swobodę, uruchamia podświadomość, poczucie pewności, umiejętnośc reagowania na zmianę rodzaju sniegu, podłoża, wyrabia automatyzm innych zachowań (gdzie stawać, jak stawać, jak się podnosić, podchodzić) itd. Tak rozumiem skrytykowane przez Zbyszka gdzieś powyżej moje stwierdzenie o nieprzydatności Oslich łączek w dłuzszej perspektywie czasowej. Tylko początek, pierwsze chwile a później na stok.To czy ktos wycina łuczek czy go nie wycina jest sprawą drugo, jeżeli nie trzeciorzędną.Pozdrowienia Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 08:55
  11. Cześć Proste! Mnie to niestety pachnie tanim reklamiarstwem, obliczonym na efekt dla osób bez pojęcia. Jednoznaczne skojarzenie z kuchleryzmem i okresem "carvingowych guru". Wybacz Zbyszku ale takie mam wrażenie po niktórych stwierdzeniach. Będę się jednak starał zająć marytoryką w rozmowach ale musze być uczciwy. Jak wiesz książke mam i znam dość dobrze jej treść. Pozdrowienia Użytkownik Mitek edytował ten post 09 październik 2012 - 08:12
  12. Cześć Tak "zwróc uwagę" to ładny zwrot, przyjemny w brzmieniu, przekazujący szacunek dla dyskutanta. Mnie tez sie podoba. Zwróc więc uwagę, że najprościej oduczyc pługu utrudniając go. Ja z kolei ćwiczyłem ten temat i przyznaję, że jest róznie. Działa natomiast niezawodnie metoda zasugerowana nieco poniżej Twojego postu przez Michała - Miga: dłuzsze narty. Na naszych stokach panują krótkie narty, którymi (z kolei ja uwielbiam to sformułowanie) "łatwiej manewrować". Przeciez to nie jacht, narty są do jazdy a nie do "manewrowania" i powinny ślizgami przylegac do ziemi nie być podnoszone, obracane a jedynie przechylane i odpowiednio obciążąne (do- lub odciążane). Sprawdziłem wielokrotnie, że dobranie narty w okolice wzrostu po powiedzmy narcie -20 czy -25 powoduje (po króciutkim okresie adaptacji) natychmiastowe zjechanie sie nart i ograniczenie płużenia na korzyśc ewolucji równoległych. Nie jest to oczywiście regułą tak jak reguła nie jest niemożność oduczenia pługu. Przy dobrym prowadzeniu faza pługu jest równoległa z jazdą równoległą. Te wdwie techniki sie nie wykluczaja tylko ida w parze - tak przynajmniej mi sie wydaje. Mysle, że waąną rzeczą (na którą tylko raz Zbyszek zwrócił uwagę) jest zdecydowane odróznienie pługu od kątowego ustawienia nart. Chodzi o sposób ich obciążenia. Pozdrowienia
  13. Cześć Wcale nie był to błąd tylko wyraz pewnej odwagi i ufności we własne postepowanie. Jak ktos nie umie tego uszanowac albo powstryzmac sie od debilnych komentarzy to jego dramat niestety. Pozwole sobie merytorycznie może. Ten film to dobry materiał. Widać, że chłopaki są rózni i róznie wyglądają postepy. Kije trzymane sa wręcz wzorowo co świadczy o dobrej pracy instrukltora - prosze zwrócic uwage na poczatkowe momenty jazdy. Ich machanie w trakcie prób wykonywania ewolucji jest naturalne i na tym etapie praktycznie nie do wyelimiowania - czyjeś komentarze na ten temat zdradzaj absolutny brak wiedzy w temacie. Pierwszy chłopak daje rade w sposób naturalny i tylko takich sobie życzyć. Drugi wymagał większej pracy ale widac wielki postęp pomiedzy pierwszym a drugim dniem. Myslę jednak, że docelowo wyeliminowanie rotacji bedzie tak samo długotrwałe jak zawsze. Zwróc jednak uwage Zyszek na to czym jedzie szary chłopak w drugiej sekwencji filmu. Każdy skret to po prostu modelowy skret płużny - modelowy. Biorąc pod uwagę, że z pewnościa nie był tego uczony daje ten fakt do myslenia. Czyzby elemnt pługu był tak naturalny, że wystepuje po prostu mimowlanie. Co myslisz? Pozdrowienia Użytkownik Mitek edytował ten post 08 październik 2012 - 10:06
  14. Cześć Ja byłem. Co chcesz wiedzieć? Popzdro
  15. Cześć A Wideo? Jakby jechał to może bym rozważał? Pozdro serdeczne
  16. Cześć Zero uszczypliwości. Nie oceniam czytam i sugeruję wybór. Jezeli popełniłaś błąd w samoocenie to trudno. Dopiero później pojawił się film itd. Mimo wszystko uważąm, żę powinnaś brać raczej solidniejsze twardsze narty. Nie jest źle a dobra narta tylko pomoże. Mam w domu modelowe 7 i rećzę za efekt przy wkałdzie pracy własnej. Pamiętaj w pewnym momencie jazda tylko z instruktorem ogranicza. Decyzja oczywiście jest Twoja. Pozdrawiam Użytkownik Mitek edytował ten post 02 październik 2012 - 10:30
  17. Cześć Profesjonalnie czy nieprofesjonalnie ważne, że tak bywa i trzeba o tym pamiętać. Pozdrowienia
  18. Cześć 7 = pomocnik instruktora mniej więcej to chyba konkretna narta by się przydała. Może gigantka 170-175 - pierwsza w katalogu dla kobiety idealna. Pozdrawiam
  19. Cześć No to już trzeba się realnie oceniać Wojtku. Poza tym narty to nie koń. Same nie poniosą. Pozdro serdeczne
  20. Cześć Kuba co Ty poiszesz. Chcesz to Ci przysle aktualny program albo napisz do Sitnu i sobie zamów. Obecny program polski jest stworzony w oparciu o program włoski z uwzględnieniem pewnych tradydyjnie polskich podziałow i określeń ale generalnie jest podobny. Zawiera bardzo wiele cennych rad i spostrzeżeń ale nie jest też wolny od pewnych błędów czy nadużyć. Generalnie jednak po programie tzw. carvingowym z lat 2000-2005 bodajże jest to wielki postęp. tamten program to był knot. I tu można mieć pretensje do Sitnu, ze w nieprzemyslany sposób zareagował na tzw. carving i stworzył mase idiotyzmów ze słynnym łukiem płużnym ze śladem ciętym na czele. W krajach alpejskich nikt takich bzdur nie robił i kuchleryzm (w swej zwyrodniałej formie) zniknął tak szybko jak się pojawił. Uczepiłeś się trochę nie wiedząć o co tak naprawe chodzi. Pozdrowienia serdeczne
  21. Cześć Cięzko będzie ale jak poszukasz w tematch w których rzadko się udzialam to może. Cześć Wyrywanie z kontekstu pojedyńczego zdania Maćku, nie słuzy zrozumienia tak jego jak i całości. Pozdrowienia serdeczne Cześć Mysle, że tu juz zahaczamy o filozfię. Przeciez człowiek wytworzył sie w toku procesów naturalnych a więc mozna przyjąc , że każe jego działnie modyfikująće biosfere jest naturalne. W skali makroczasowej jest to założenie, które nic nie zmienia. W skali mikro zmienia wszystko. Uważam, że powinniśmy mysleć w skali mikro zdając sobie sprawę że skala makro istnieje - choc na zmiany odczuwalne w tej skali nie mamy wpływu. Dynamika procesów to podstawa ale .... patrząc w skali mikro ja wolałbym aby ta wyspe modyfikowały kormorany (w tym kontekscie czegos takiego jak "stan pierwotny" nie ma oczywiście) niż ludzie. To podejście czysto egoistyczne i uwazględniające ogarnialny zakres powiedzmy 30-40 lat max. Zwróć uwagę, że obecnie za przykłady piekna i czystości naturalnego środowiska uważamy całkowicie szuczne biocenozy, chociazby Hawaje gdzie praktycznie całośc świata zywego jest zmodyfikowana już w okresie osiedlenie sie na tych terenach człowieka. Chronimy więc tak naprawdę ekosystem w bardzo dużej części sztuczny - czy sztuczny??? Problem jest troche inny. To tak jak z dyskusja o Tatrach. Dla mnie nie sobie stoja w spokoju i niech wstep mają do nich tylko Ci co naprawę chcą je zobaczyć. Pozdrawiam serdecznie Użytkownik Mitek edytował ten post 28 wrzesień 2012 - 09:10
  22. Cześć Wszystko o wszystkim. Ciekawe. Zabiearm glos w tematach dotyczących techniki jazdy, szkolenia dzieci, trochę sprzetu. Pokaż mi moje posty w tematach omawiąjącyh ubiory czy hotelowo wyjazdowych? Na grzybach się znam a ewolucjonistą jestem z wykształecenia i z zamiłowania również. Pracowałem parę lat w rajdach samochodowych stąd może i ten temat nie jest mi obcy. W tych tematach biorę udzial w dyskusjach i pisze posty bo się na tym znam. Na reszcie się nie znam i tam nie piszę tylko czytam bo taką mam zasadę, ze jak się na czymś nie zna to po prostu siedzę cicho. Twoje sformulowanie uważąm za wysoce krzywdzące i niesprawiedliwe w swojej pogardliwości. Uważam, że nie dalem Ci powodów do takiego potraktowania. Pozdro serdeczne
  23. Cześć Skoro to objaw sezonu ogórkowego to bardzo dzięki za poważne potrakotwanie mnie jako parnera w rozmowie. Pozdrawiam
  24. Cześć Jezli prawdą jest to co napisałaś post wyżej to bardzo rozsądna propozycja. To narta dla dobrego narciarza po prostu. 7 czy tam 5,5 to właśnie taki narciarz. Poziom przeciętnego pomocnika instruktora. Czy WorldCup czy inna tego typi narta to już kwestia wyboru indywidualnego ale kierunek bardzo dobry.Serdecznie pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...