Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    14 678
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    220

Zawartość dodana przez Mitek

  1. A rozumiem, że oglądacie film... No ja go nie oglądałem. Pozdro
  2. Cześć Bardzo podoba mi się tytuł. Uważam, że to jest jedne z kluczy do dobrej jazdy - znaleźć stabilność i jej pilnować, pilnowanie ma/musi być czysto intuicyjne, automatyczne... Reszta zrobi się sama. Zauważyłem (zresztą podobnie jest na rowerze, zwłaszcza na zjazdach) - pamiętajcie, że ja zawsze pisze o jeździe praktycznej a nie o wystudiowanym ideale - że jeżeli narta gdzieś Cię "ciągnie" należy jej na to pozwolić będąc przygotowanym na akcje, którą chcemy wykonać. Siłowe rozwiązania stosujemy właśnie wtedy gdy tracimy stabilność, praktycznie jest to ratowanie się. Tak to hasło interpretuję w jeździe praktycznej. Pozdro
  3. Cześć To nie ma znaczenia. Kierowca wie czym jedzie i jak tym jeździ. Jeżeli nie wie jest dupkiem nie kierowcą. Swego czasu jak jeszcze byłem zaangażowany w rajdy samochodowe na którejś z edycji Rajdu Warszawskiego staliśmy na końcu długiego łuku z dohamowaniem do lewego 90. Bawiliśmy się w ocenę gdzie zaczną hamować różne klasy. WRC przy znaku, A 20 metrów wcześniej, N 30 metrów wcześniej itd... i pojawił się koleś...Nubirą. Zaczął hamować jak WRC. zgarnął do rowu na przedłużeniu prostej paru kibiców (kto im ku.....a pozwolił tam stać - powinien siedzieć) i już nie wyjechał na szczęście. Nić poważnego się nikomu nie stało na szczęście - lekkie złamania i stłuczenia. Nieważne jak hamuje samochód - ważne kto nim jedzie. Pozdro
  4. Cześć Skoda to dobry i bezawaryjny samochód. Poza tym nie jeździ samochód tylko kierowca - tak samo jak na nartach - czego niektórzy nie chcą zrozumieć. Pozdro
  5. Cześć Patrząc obiektywnie - jasne ale tu chodzi o odczucie subiektywne. Przecież nigdzie nigdy nie napisałem, że jestem normalny. Wręcz przeciwnie, uważam, że ludzie dzielą się na mniej i bardziej nienormlanych. Być może gdzieś są normalni albo usilnie próbujący za nich uchodzić ale Ci są akurat mało ciekawi... 😉 Pozdro
  6. Cześć Oczywiście, że jeżdżę wykorzystując ścieżki (choć nie zawsze 🙂 ). Często są przezajebiste - jak na Twoich zdjęciach. Napisałem tylko, że jeżdżenie po jakichś szlakach czy czyichś pętlach nie jest moim celem, nie jest intencyjne. Tak już mam, że jak gdzieś pokazuje mi się przetarty dojazd to szukam "lepszego". 😉 Pozdro
  7. Mitek

    Pasje

    Cześć I Orawsky Hrad się załapał... No współczuję uszkodzeń sprzętowych bo wyobrażam sobie jak to mogło wyglądać przy niskiej a ciągnącej wodzie ale oczywiście gratuluje pomysłu i kolejnych przeżyć. Pozdrowienia serdeczne
  8. Cześć Kurde co wy macie z tym "początkiem drogi"??? To się powtarza i u Krzycha i u Gabrkia. Jakiej drogi? Drogi Smoka? Tu nie ma nikogo kto jest na końcu Drogi lub ją przeszedł - nawet Smoku. Mitologizowanie naprawdę niczemu dobremu nie służy. Oczywiście podnosi range we własnych oczach ale i utrudnia postęp bo obciąża psychicznie. To jest jazda na nartach a nie budowa Floty Międzygwiezdnej. Co do ręki zaś - zadaj sobie pytanie jakie funkcje pełnią ręce w jeździe, bezpośrednio czy pośrednio. Jedną z podstawowych, naczelnych funkcji jest wyważenie. I znowu - zobacz jak jeżdżą dzieci, zobacz jak masakrycznie machają rękami. Instruktorzy zazwyczaj walczą z tym na różne sposoby próbując "ustabilizować" sylwetkę. Dzieciom to machanie pomaga się wyważyć. To jest forma łapania równowagi - nich Cię ktoś popchnie to też ręce pierwsze pójdą w ruch. Gdy będziesz starał się je uporządkować - zniszczysz naturalny mechanizm. U wszystkich narciarzy ten mechanizm pracuje, u Ciebie, u mnie, u Hirschera tylko jest opanowany i nie ma nadmiernych ruchów. Zobacz jak jeżdżą chłopcy w parku - ręce są zazwyczaj opuszczone a kije pełnią tylko i wyłącznie funkcję stabilizacyjną i równoważną - jak tyczka u linoskoczka. Ręce nie jeżdżą - tylko nogi, no chyba, że SL - ale biorą zasadnicze znaczenie w zachowaniu równowagi. Usztywnienie ich - tak jak każde usztywnienie na nartach jest błędem zawsze. Pozdro To jest bardzo typowy błąd w nauczaniu - koncentrowanie się na rzeczach, które na danym etapie są albo nie do wyeliminowania albo ich eliminacja utrudni postęp.
  9. Tak. Nie interesuje mnie to, chyba, że akurat jest po drodze ale nie jako cel. Uzupełniam bo brzmiało dość sucho: Zabawa z pewnością jest ale raczej - przynajmniej z moich doświadczeń jest solidna praca na wysokim stopniu koncentracji bo można się po prostu zabić a znasz moje motto - dobry rowerzysta też nie upada. 😉 Pozdro
  10. Cześć Nie ma zielonego pojęcia kto to jest Bolek, niestety. Pozdro
  11. Cześć Czyj syn? Mój? He he... Nie do końca rozumiem tego sucharka chyba... Mój syn raczej nie miałby tendencji do takiej zabawy w słowa. Pozdro
  12. Cześć Nie da się porównywać zdjęć - narty to nie martwa natura. Nie da się porównać tych dwóch przejazdów bo w jednym jedzie demonstrator a w drugim zawodnik. Pozdro
  13. Cześć Dzięki za info, choć...raczej mi odwiedziny w Belgii na rowerze nie grożą. W Polsce jest tyle miejsc do objeżdżenia, że życia nie starczy z pewnością. Poza tym zdecydowanie unikam ścieżek przygotowanych czy też wytyczonych przez kogoś. Te pierwsze są zatłoczone i niebezpieczne. Te drugie - wolę własne warianty czy ślady, chyba, że chodzi o jakieś zawody czy wyzwanie z cyklu historycznych. Ale być może... Nigdy w Belgii nie byliśmy, nawet nie przejeżdżaliśmy, choć - z racji pracy - poznałem sporo Belgów - bardzo fajni otwarci ludzie! Pozdro
  14. Co Ty piszesz? Nie wiem co to jest Superb FL - może jest wypełniony jakimś pluszem albo coś. A do zwykłego Superba wchodzi nawet 8 par nart i mogą spokojnie jechać 4 osoby. Pozdro
  15. Cześć Ty o Belgii ja o Luksemburgu. A ta mapa, którą przytoczyłeś to jest chyba właśnie trasa rowerowa dookoła Belgii bo długość granicy Belgii jest większa. W sumie super wyprawa, natomiast co do tych długości to coś mi się w sumie nie zgadza. Więc Ty mieszkasz w Belgii. To skąd ja wziąłem ten Luksemburg...? Pozdro
  16. Cześć Chyba nie... Całkowita długość granicy wynosi 359km. To nawet ja się zdziwiłem bo myślałem, że nie więcej jak 250km. 359km to jak na jedne dzień jest solidnie dużo dla amatora. Pozdro
  17. Cześć To gdzie Ty mieszkasz...? Nie w Luksemburgu...? Pozdro
  18. Cześć U ciebie to jest w ogóle nieźle bo możesz bez specjalnej napinki objechać mniej więcej wzdłuż granicy cały kraj jednego dnia. Pozdro
  19. Cześć Z pewnością nie. Jazda wymaga koncentracji na czytaniu terenu, śniegu, przewidywaniu ruchów innych itd. Nie ma miejsca na myślenie o pierdołach - wtedy po prostu oba elementy tracą. Myśleć można przed jazdą, przed ścianką czy jaką sekwencją, patrząc na stok wybierając linię itd. W czasie jazdy trzeba umysł podporządkować jeździe bo inaczej można się zabić, albo kogoś. Powaga. Pozdro
  20. Cześć Ale nie pomaga w jeździe. Zostań w domu, nic Ci nie będzie przeszkadzało w myśleniu. Pozdro
  21. Cześc Do wzrostu mniej więcej. Pozdro
  22. Cześć Marku powiem tak. Aby dobrze nauczyć się jeździć na nartach wystarczy sporo jeździć w dobrym towarzystwie. Dobrym czyli osób dobrze technicznie jeżdżących - to praktycznie wystarcza do osiągnięcia poziomu PI po drobnych korektach niuansów. Tak wygląda statystyka. Czy każdy musi iść jakąś utartą drogą? Nie, niech każdy idzie taką jaką chce - to jego sprawa i przyjemność. Większość błędów koryguje się sama - wystarczy zapoznać się z tym jak to wygląda u dzieci. U dorosłych jest podobnie tylko że, dorośli znacznie więcej myślą i analizują oraz mają setki barier oraz własnych schematów w głowie więc idzie im o niebo trudniej. Wszystko tkwi w psychice. Krzyś myśli o tym żeby się dobrze bawić, szybciej jechać, skuteczniej skoczyć czy obsypać śniegiem Kasię. Przy tym podejmuje samoistnie wyzwania, próbuje zupełnie nieintencjonalnie nowych ruchów i rozwiązań i przyjmuje te które pracuje automatycznie. Krzysztof jedzie i myśli nad "zablokowaną ręką" i "wirującą masą" i nigdy się nie nauczy bo myśli a nie jeździ. Krzysztof olej wirującą masę i baw się po prostu. Pozdro
  23. Cześć No a w między czasie Klaudia Zwolińska srebro. Teraz czekamy na C1. Pozdro
  24. Cześć No wyjechałem o 11.00 w lekkim deszczu i sporym wietrze ale pierwsze 15-16 km mam po lesie więc to nie rusza. Za to było mokro i na piachach i korzeniach naprawdę ślisko i niebezpiecznie. Już po przejechaniu paru km po asfalcie niestety kapeć z tyłu i zmiana i okazała się, że dętka którą miałem w zapasie też dziurawa., łatanie... W sumie wróciłem po 2h a normalnie te 32-33 km jadę koło 80min. Ale zabawa była. Pozdro
  25. Cześć W realnej jeździe podstawa to miękkość i automatyzm reakcji na teren a w tych aspektach większą role gra psychika niż ćwiczenie pajacyków ale... co kto lubi. Pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...