-
Liczba zawartości
14 745 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Rzeczywiste nachylenie stoków - pomiary klinometrem!!!
Mitek odpowiedział Tadeusz T → na temat → Narciarstwo
Cześć To ogólnie znane i niezwykle lubiane określenie geodety. Pozdrowienia -
Cześć A może wkleicie jakieś filmiki z Waszymi rowerami i tym co na nich robicie bo widzę, że nie bardzo w ogóle wiem o co chodzi w jeździe na rowerze? Pozdrowienia
-
Cześć Gadałeś na ten temat a Szymkiem - Equipe, bo nie pamiętam czy byłeś akurat w tym momencie? Pozdrowienia
-
Cześć Dzięki wszystkim. Ilość przemyśleń i przekazanej wiedzy mnie po prostu zabiła więc wybaczcie ale najpierw muszę w ogóle zrozumieć o co chodzi. Mam zresztą wrażenie, że trzeba będzie zdać się na los szczęścia. Przy rowerze na którym spędziłem ostatnie lata każdy będzie zachowywał się jak Ferrari przy Poldku. (Zresztą wiedząc ile różnych informacji potraficie napisać o tak prymitywnym przy rowerze sprzęcie jak narty mogłem się tego spodziewać ). Rodzaj jazdy: po mieście na barowe eskapady ale i np. grań Gór Świętokrzyskich. Bez karkołomnych zjazdów raczej, bo tu ani techniki ani psychy nie ma. Co dla mnie jest ważne... - żeby był pancerny i nie rozpadł się w ciągu najbliższej dekady - żeby miał hamulce - obojętnie jakie byle sprawne - żeby przerzutki chodziły w miarę lekko i nie trzeba było trzymać dwoma rękami dźwigienki przez pięć sekund aby weszła duża tarcza z przodu na przykład - żeby bez względu na rodzaj jazdy kół nie trzeba było co chwila centrować, dętek wymieniać a obręczy prostować - żeby łańcuch nie zerwał się nigdy. Tak mniej więcej było z moim starym rowerem, poza hamulcami, które były iluzja ale nauczyłem się jakoś z tym jeździć i tylko czasami kończyło się efektownymi glebami lub wjazdami w krzaki pod stok. Niestety ale moja żona nie należy do lansowanego na forach obrazu żony typu łajzowatej paniusi i żeby za nią na rowerze nadążyć trzeba się nieźle napocić. Jeździ na rowerze codziennie do pracy niezlaeżnie od pory roku i pogody a przestaje tylko wtedy gdy jacyś debile wpadną na pomysł aby posolić ścieżki bo żal jej sprzętu. Rower jest mi niezbędny właśnie po to żeby z nią próbować nadążyć i dlatego musi być solidny w miarę szybki i się nie psuć bo na dupków nie czeka. Bardzo poważnie zacząłem rozważać możliwość kuna używki choć pojawiła się tez możliwość kupienia któregoś Aspecta w świetnej cenie (poniżej 2000) z przedłużonym szerokim serwisem w cenie na 3 lata i to może być bardzo dobra opcja. Pozdrowienia
-
Cześć Dzięki za propozycję. Dla mnie ta marka jest zupełnie nieznana (to raczej + niż minus) i nie mam pojęcia gdzie szukać jakichś egzemplarzy żeby się przejechać czy coś. Do tej pory to olewałem bo rower miałem ale teraz gdy przychodzi do zakupu to żona naocznie pokazała mi, że jednak geometria ramy, jej wielkość i odległości maja duże znaczenie w jeździe. Stąd pytania, choć znając życie kupię to co będzie mi się podobało w dobrej cenie i będzie w miarę pancerne. Nie zamierzam co drugi wyjazd ślęczeć nad zerwanym łańcuchem czy inną bzdurą. Kubo przymierzałem się do 29 i nie leży mi. Oczywiście może to być kwestia objeżdżenia itd. Druga sprawa, że proporcje 29 po prostu mi się nie podobają. Trzecia to, że mam wprawdzie 180 wzrostu i jakieś 95 kg ale budowy nie mam wzorcowej. Ja to nazywam budową narciarską - krótkie masywne nogi, duża tyłek, nisko środek ciężkości. Do goryla brakuje tylko przydługich rąk i przeciwstawnych paluchów. Poza tym mam jednak wrażenie, że na 29 siedzi się wyżej a ja lubię mieć kontakt z podłożem. 26 jest za mały a 27,5 mi leży jak jeździłem wiec stąd wybór. Jest jeszcze jedna opcja - fatbike. Brat żony, który jest takim trochę półprofi (maratony, drużyna, sponsor itd.) kupił niedawno taki sprzęt i jest to ciekawa opcaj aczkolwiek u nas jeszcze dość droga. Jeździ się na tym jak mówi świetnie. Tej zimy podróżował w pełnym śniegu na Skrzyczne i inne góry w rejonie i mówił, że idzie to bajkowo. No i wszyscy się gapią, zatrzymują na ulicy, robią sobie zdjęcia itd. Pozdrowienia
-
Cześć Dzięki Jarek. Ze Scottem sprawa specyficzna - żona lubi tę firmę i ma tam pewne sponsorsko, rabatowe układy. Propozycja przekracza budżet o 25 % minimum. Poza tym... nie podoba mi się rama - nie wygląda solidnie ale to oczywiście wrażenie dyletanta. Pozdrowienia
-
Cześć Podpinam się pod temat. Poszukuje roweru ze względu na fakt iż mój dotychczasowy odmówił posłuszeństwa konkretnie i nie chcę mi się go reanimować. Założenia: 27,5, amortyzowany przód, pancerna konstrukcja (wytrzymałość kosztem wagi wchodzi w rachubę zdecydowanie), trwałość osprzętu (i znowu trwałość kosztem bajeranctwa wskazana), rower powinien dawać radę w trudnych warunkach pogodowych (woda, błoto, śnieg itd.), niewygórowana cena 2500pln max, może być używka. Z pewnych względów zdecydowanie preferuję firmę Scott. Jakieś pomysły? Pozdrowienia
-
Cześć Myślę, że to nie jest takie proste. Informacja o ekspozycji mówi, że ona występuje a jej oszacowanie w formie skali jest zawsze pewnym przybliżeniem. Jeżeli jesteś doświadczony w materii wiesz mniej więcej jaka ekspozycja odpowiada jakiemu stopniowi w skali natomiast to jak Ty to odbierasz pozostaje cecha indywidualną. Dla jednego powiedzmy ekspozycja na poziomie 3 to luzik na dla drugiego to droga/zjazd, którego nie jest w stanie podjąć. jedno z drugim się nie kłóci bo wycena jest w miarę obiektywna (z tego w miarę każdy zorientowany zdaje sobie sprawę). To tak jak we wspinaniu. Jak się sporo wspinasz to wiesz ile to jest V ile VI a ile VI.2 a nawet widzisz różnicę pomiędzy VI.2 a VI.2+ choć na przykład dla kogoś innego to jest bliżej VI.3. Często jest tak, że wyceny są weryfikowane po paru przejściach i nie jest to niczym dziwnym. Pozdrowienia
-
Cześć Uświadomiłeś mi, że (jeżeli już zagłębiamy się w semantykę) to określenie "ekspozycja" jest dla mnie nijako oficjalne, literackie, że tak powiem. W praniu mówiło się o lufie, lufcie, powietrzu, zazwyczaj z dodatkiem określnika stopniującego w stylu "że ja p......e" jeżeli ekspozycja była naprawdę spora. Pozdrowienia
-
Cześć Myślę, Kuba, że z założenia takiej gradacji być nie może ze względu na bardzo subiektywne poczucie ekspozycji na dodatek - pisał o tym Gienek DK10 - zmieniające się w różny sposób w czasie, wraz z przyzwyczajeniem do ekspozycji, wiekiem, doświadczeniem itd. Np.: Swego czasu miałem dość poważny wypadek w górach, który całkowicie zmienił moje poczucie tego co jest akceptowalna ekspozycją i praktycznie blokował mnie psychicznie. Z tego względu miedzy innymi zaprzestałem wspinania poza skałkami bo psychika czyniła mnie niebezpiecznym nie tylko dla siebie ale (przede wszystkim) dla partnera. Pozdrowienia
-
Cześć A co to jest innego jak nie reklama? Pozdro
-
Cześć To z pewnością nie oburzenie tylko taka uwaga. Pozdrowienia
-
Cześć Gdzie spadłeś?? Pytam bo ja też tam spadłem parę razy w tym raz do ziemi (Turnia Długosza). Masz rację, ze to niesympatyczne uczucie... Pozdrowienia
-
Cześć Szczerze Ci powiem, że kilkanaście lat dość intensywnie chodziłem po górach i wspinałem się, przeczytałem chyba znakomitą większość książek górskich jaka się ukazała w Polsce i o "ukrytej ekspozycji" słyszę po raz pierwszy. Jak się tak zastanowiłem to może rzeczywiście określenie "przepaścistość" jest lepsze, natmiast ( tu Bakkz masz rację pełną) nigdy się specjalnie nie zastanawiałem nad definicją tego słowa bo jest dla mnie w tym kontekście tak oczywiste jak np. rower. (choć z geologią nie ma nic wspólnego) Pozdrowienia
-
Cześć Tłumaczy idealnie - czemu uważasz, że nie? Poważnie pytam. "Otwartość formacji" wydaje mi się znakomitym określeniem ekspozycji w górach. Pozdro
-
Cześć Język urzędowy nam się zmienił? http://pl.wikipedia....ja_(wspinaczka) Pozdro
-
Cześć Ekspozycja to ekspozycja. Nie wyobrażam sobie, że ktoś operujący w górach - a narciarz jest kimś takim - może nie znać znaczenia tego sformułowania. Wydaje mi się, że skale dwudzielne typu Miro Peto czy brytyjskiej skali trudności skalnych są bardzo sensowne. Problem zaangażowania psychicznego w przejście drogi/zjazd niezależnie od samych trudności technicznych wydaje się kluczowy. Pozdrowienia i dzięki za interesujący temat Majorku
-
ronin - samuraj bez pana, czyli wideo samouka do oceny
Mitek odpowiedział ronin → na temat → Nauka jazdy
Cześć Dokładnie. Miałem okazję jeździć slalomy na kolanówkach i jest to proste a jak tyczka jest długa to nie do przejechania - zupełnie inny rodzaj jazdy. Sylwetka zaburzona przez boksowanie, kupa dodatkowych ruchów itd. Dla mnie nie do przejścia i nieładne. Pozdrowienia -
Cześć Opisywany JG zjechał na butach, np. razem z S. Motyką zjechał w ten sposób z Żółtej Przełęczy żlebem do Doliny Pańszczycy , całym Zawratowym Żlebem oraz (swojego rodzaju rekord) pn. żlebem Wyżniej Koziej Przełęczy spod jego drugiego progu (dolny próg był wtedy całkowicie pod śniegiem); było to 14 VI 1930. Był kozak! http://z-ne.pl/t,has...gnojek_jan.html Pozdrowienia
-
Cześć Wiem, że to niebezpieczne i się tego "nie robi" ale jak nie ma nart a kusi. Nie wiem czy pamiętasz Jan Gnojka - wybitnego taternika okresu przedwojennego, partnera między innymi Bronka Czecha ze zjazdów narciarskich i wspinaczek. Był On chyba najwybitniejszym znanym mi miłośnikiem zjazdów na butach i zaliczył parę naprawdę spektakularnych żlebów. Niestety nie dane mu było żyć długo - zginął w Oświęcimiu. Wspaniały człowiek i piękny górski i polski życiorys. Pozdrowienia serdeczne
-
No...chciałem zabłysnąć.. Z przyjemnością bym się zsunął Rysą z Tobą. Nawet na ******* a ja wnoszę narty... Pozdrowienia Użytkownik jark edytował ten post 09 kwiecień 2015 - 07:41
-
ronin - samuraj bez pana, czyli wideo samouka do oceny
Mitek odpowiedział ronin → na temat → Nauka jazdy
Cześć Tadziu zwracam uwagę zwłaszcza na słowo: training... ... które sprzedaje ideę... Fajnie jest mieć ideał, fajnie do niego dążyć ale się z nim mierzyć... POzdro -
ronin - samuraj bez pana, czyli wideo samouka do oceny
Mitek odpowiedział ronin → na temat → Nauka jazdy
Cześć To jest przykład znakomitej i uniwersalnej techniki i - wybacz - dorabianie ideologii i podkręcaniu i przechylaniu jest nie na miejscu gdy porównamy sposób jazdy na tym filmiku i poprzednich, które miały ilustrować kolano czy tam butowanie. Co do drugiej części. To jestem przekonany, że tak. Dobry narciarz pojedzie jak należy wszędzie tak jak dobry rowerzysta - popatrz na zawodników na przykład. Oni całe, życie spedzaja na trasie a poza jadą z automatu. Tym różni się dobry narciarz od takiego, któremu się wydaje, że jest dobry. Pozdrowienia -
Cześć Zjeżdżałem ale na ****** i na butach, więc trudno mi ocenić po narciarsku, nie bardzo to potrafię odnieść po prostu - nie śmiej się proszę. Pozdrowienia Użytkownik jark edytował ten post 09 kwiecień 2015 - 07:40
-
Cześć Rysą zjeżdżałem nie raz. gdzie tam jest 45 stopni Majorku? Sama góra czy trochę poniżej? Pozdrowienia