Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    14 845
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    223

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Mitek

    Włochy - Passo del Tonale

    Cześć Przepraszam Cię ale jak piszesz: ktoś coś? to mnie skręca. Największe matoły w ten sposób pytają a przecież nim nie jesteś. O co Ci chodzi konkretnie? Pozdro
  2. Mitek

    Bielecki kontuzja

    Cześć Dla mnie od wielu lat, odkąd mam kłopoty z kolanami, biodrami i Achillesami nie ma w tym żadnej ironii. Pozdrowienia
  3. Mitek

    Bielecki kontuzja

    Cześć Kontuzji nie odnoszą Ci co nic nie robią. Pozdro
  4. Mitek

    Trochę HUMORU

    To właśnie Ty jesteś normalny. Przyzwyczailiśmy się badziewie nazywać normą w każdej dziedzinie niestety. Pozdro
  5. Mitek

    Szambo zalewa forum

    Cześć Chyba lepiej: "Szalony" bo jak z małej to 95% tutaj nie ma pojęcia, że chodzi o konkretnego człowieka. Pozdrowienia
  6. Mitek

    Kadencja na rowerze

    Cześć Co Wy opowiadacie. Głęboczek to wioseczka nad Drawą gdzie jest dawny młyn z przenoską 20m. Pozdrowienia
  7. W Chełmie byłem w zeszłym roku ale cyrku nie widziałem. Pozdro
  8. Nie. Jego nie było prostu. A film świetny!
  9. Cześć Jest jednak niewielka różnica.... Pozdrowienia
  10. Cześć Ciekawe jaki miał kąt główki ? Pozdro
  11. Mitek

    Przebieg

    Cześć  A ja Ci Piotrek mówię jak jest w rzeczywistości po przejechaniu 35000 km samochodem na trasach w różnych warunkach z rowerami i bez w zimie i w lecie z pełnym obciążeniem i bez i zawsze pali 6,5 l/100km. Może Skoda montuje taki zapis na stałe?   Pozdro serdeczne
  12. Cześć Przecież my nigdy razem nie jeździliśmy to skąd wiesz? No i ja mam od niedawna 27,5. Pozdrowienia
  13. Cześć Właśnie dokładnie o to chodzi. Nie ma znaczenia co to za narty (model wersja rocznik itd.) byle byłyby zbliżone do SL i można sobie trenować jeździć itd. Tak jak z rowerami. Pozdrowienia
  14. Cześć Do końca. Jeżeli poproszę Cię o lekcje jazdy na górskiej ścieżce to nie zabierzemy szosówek. A jaki rower weźmiemy to już tak naprawdę bez różnicy  byle o charakterze MTB. Podobnie - wracając do Twojego przykładu - weźmiemy pierwsze lepsze SL a nie komórki Dynstara z roku 17/18 o pośredniej twardości, lub w ogóle narty o charakterze SL jak innych nie będzie. Koniec tematu. Pozdrowienia
  15. Cześć Zgadza się ale nie myśl, że lekceważę Twoje rady czy ich nie doceniam (choć pewnie nie potrafię w pełni). Po prostu sprawy sprzętowe mnie nie interesują.  Jak to się mówi sprzęt nie jeździ. Taka mam filozofię w każdej dyscyplinie, którą się zajmuję. Jeżeli tylko na czymś da się poprawnie technicznie wykonywać daną czynność to starczy i takie dyskusje jak powyższa są dla mnie mieleniem. Gdybym  się ścigał, trenował... inna rozmowa ale nie robię tego...na razie. Co innego w kwestii techniki jazdy, kadencji, sposobu zmiany przełożeń, taktyki pokonywania podjazdów czy planowania długich wycieczek. Tutaj wszystko chłonę. Pozdrowienia
  16. Cześć Dzięki ale nie zamierzam nic grzebać - nie chce mi się. Waga nie ma dla mnie znaczenia żadnego. A przede wszystkim nie mam pojęcia co to jest np. "bębenek" czy "kaseta na pająkach" i (przepraszam) w ogóle mnie to nie interesuje. Jeździ i się nie psuje - wystarczy. To wszystko to klasyczne akademickie rozważania - jak napisałeś. Pozdrowienia
  17. Cześć Tak 9x3. Tak zdaję sobie z tego sprawę ale jeżdżę dalej bo skoro i tak mam wymieniać... Ty bardziej, że może czekać mnie również wymiana przodu a to już większy wydatek, choć jeżdżę głównie na dużej tarczy więc zużycie jest relatywnie mniejsze. Pozdrowienia
  18. Cześć W tym roku przejeździłem już na łańcuchu ponad 5000 i jeżdżę dalej. Widać w górach dobija go ciągła zmiana ciśnienia... Biorąc pod uwagę, że Piotrowe zainteresowanie rowerowaniem może dość szybko przyjąć obraz jak ze zjazdu z Les2Alps - a znając go to bardzo prawdopodobne - moje wynurzenia rzeczywiście tracą sens. Pozdrowienia
  19. Cześć Z szacunkiem dla Waszej wiedzy i doświadczenia ale jedziecie po bandzie Panowie. Ja jeżdżę na rowerze stale (przez ostanie 17 dni przejeździłem ponad 700km) i nie wiem w ogóle o czym piszecie. Śpiochu opisał PIERWSZE doświadczenie z rowerem. Jeżeli zamierzasz dalej/więcej jeździć Piotrze kup sobie jakiś w miarę porządny rower i jeździj. Ja mam prosty model Scotta Aspect: zamieszczam zdjęcie bo nie znam się na nazwach i typach. Pierwszy stoi rower żony a drugi mój - identyczne modele tylko żony na 26 a mój na 27,5, choć jak widać geometria ramy nieco inna. W rowerach nie było zmieniane nic. Żona jeździ w SPD więc pedały. Ja jeżdżę w halowych adidasach do piłki na zwykłych najprostszych metalowych pedałach kupionych z rowerem. Oba rowery kosztowały nowe poniżej 3000 pln. Ewa przejeździła na swoim już pewnie grubo ponad 20000 km - pięć lat non stop. Ja pewnie koło 10000 km. Serwisy raz na 5000-6000 km za około 500 pln w serwisie Scotta + regulacje przerzutek co kilkaset km (30-40 pln). Wymieniane były dwa łańcuchy i raz kaseta z tyłu. Regularnie smaruje łańcuch co jakieś 100-150km. Opony zmieniałem raz po zajeżdżeniu tych kupionych z rowerem obecnie Schwalbe Smart Sam (twarda z drutami) za chyba niecałą 100pln. Ewka stale jeździ na Schwalbe Racing ralph - ostatnio kupiłem twarde z drutami za 80 pln komplet z przesyłką aczkolwiek widać, że ciężko jest już dostać opony do 26 jak chcesz wybierać. To wystarcza aby jeździć praktycznie wszędzie na poziomie takim, że wyprzedzają nas jednostki w skali miesięcy, czujemy się pewnie i poruszamy sprawnie pokonując jednorazowo odcinki po 100-150km a czasami więcej w zmiennym terenie. Zawsze wożę ze sobą dętkę i komplet łatek oraz łyżeczki do kół i pompkę. Waga mnie nie interesuje bo jestem ciężki i kupowanie czego bo lżejsze o kilogram jak się waży 96-97 kg to głupota po prostu. Kluczem jest jazda. Objeżdżenie w różnych warunkach i na różnych nawierzchniach zwłaszcza jeżeli chodzi o zjazdy, gdzie umiejętność sterownia rowerem "wyprzedzania" terenu to podstawa i nabiera się tego wraz z doświadczeniem - przejechanymi kilometrami. Myślę, że takie minimum ( w sensie sprzętowo wydatkowym ) absolutnie wystarczy Piotrze. A jak później - znając Ciebie to trzy razy szybciej niż przeciętna osoba - nabierzesz doświadczeń to sam będziesz wiedział co gdzie i jak i można wtedy modyfikować i kombinować. Pozdrowienia serdeczne
  20. Mitek

    Pasje

    Cześć Na Marózce raczej nie będzie ludzi (oprócz miejscowych w Waplewie) i na dolnym odcinku poniżej Swaderek. Krótka ale fajna i wcale nie tak szybko się płynie. Zaczynasz z jeziora Mielno z plaży wiejskiej w NW krańcu jeziora. Za S7 wpływasz w Waplewo gdzie masz sporo targania, wiejskie zastawki oraz śmietnik w wodzie. Później masz przenoskę (chyba z lewej) i szybki odcinek (albo targanie bo płytko) i wpływasz w bagno. Musisz się dostać do kanału płynącego środkiem zarastającego jeziora. ZA mostem kolejowym wpływasz w las - piękny odcinek!!. Po wypłynięciu na Maróza przecinasz zatokę i później główne jezioro. Lądujesz na plaży w Swaderkach i załatwiasz przewózkę... na jezioro Pluszne bo wtedy złapiesz jeszcze piękne jezioro (na wypływie przenoska) i ciek łączący Pluszne z Marózką przez zajebiste śródleśne jezioro Poplusz z genialną deltą. Gdy wypłyniesz z tego cieku z powrotem na Marózkę masz kilkaset metrów szybkiej wody a później spokojne płynięcie do końca. W Kurkach - jak chcesz płynąc na Łynę to znowu musisz załatwić transport dla kajaków i można popłynąć w górę Łyną - super wycieczka na 2-3 h. Jak chcesz płynąć dalej to Łańskie, Ustrych i Przełom Las Warmiński ale musisz sobie załatwić najpierw pozwolenia a już chyba za późno. Sama Marózka to dwa dni z przewózką w Swaderkach. Chyba najlepiej zabiwakować na polu w Swaderkach i wieczorem załatwić sobie transport na Pluszne (albo tylko przez gospodarstwo w Swaderkach) Pozdrowienia
  21. Mitek

    Pasje

    Liwa od Kamieńca. Szkoda odcinka przed Parbutami jest ładny i zróżnicowany. Co chcesz wiedzieć o Marózce? Wbrew pozorom szkoda tej rzeczki na weekend. Pozdrowienia
  22. Mitek

    Kadencja na rowerze

    Cześć Wczoraj pojechaliśmy z przyjaciółmi na wycieczkę rowerową do Osuchowa. To mała wioska w okolicach Mszczonowa gdzie znajduje się najwyżej położony punkt w województwie mazowieckim. Wyruszyliśmy dość późno bo wysiedliśmy z pociągu w Grodzisku Maz około 11.40. Tam zostaliśmy przywitania chlebem, solą i wiśniówką przez miejscowych - przyjaciele z Milanówka zrobili nam taki happening na dworcu. Jechaliśmy na tyle na ile się dało bocznymi drogami i szutrami. Ten wybór był niezwykle trafny bo dzięki temu przypadkowo znaleźliśmy się w winnicy Dwórzno. Pracownicy winnicy okazali się bardzo mili. Przy nas otworzyli konfekcjonowane właśnie wina, które sobie próbowaliśmy w fajnych firmowych kieliszkach. Zwłaszcza wino z czarnej porzeczki o bardzo intensywnym pięknym zapachu i delikatnym lekko kwaśnawym smaku było genialne. Skończyło się na dociążeniu plecaków - mojego o trzy butelki (porzeczkowe) a Rybelka o jedną (białe wytrawne). Do Osuchowa dotarliśmy koło 14.30 gdzie zjedliśmy coś pod sklepem, obejrzeliśmy sobie (z zewnątrz bo teren zamknięty i chroniony jak Pentagon) Centralny Ośrodek Szkoleniowy ZUS w zaanektowanym za ukradzione nam wszystkim pieniądze, zespole parkowo pałacowym. Szukaliśmy jeszcze z Rybelkiem opisanego w sieci dziwnego kamienia związanego z miejscową legendą (koledzy go później znaleźli i okazało się, że jest to bryła betonu lekko obrobiona przez naturalna erozję co wyjaśniło jego dziwną powierzchnię i fakt, że nie porasta mchami czy porostami. Jako, że minęła już 15.00 ruszyliśmy z Rybelkiem w drogę powrotną do domu asfaltami i szutrami wzdłuż Jeziorki a koledzy pojechali do Żyrardowa aby wrócić pociągiem. Jechało nam się świetnie i kolo 19.30 (wliczając w to postoje - jeden dłuższy w pizzerii w Łosiu na kawę) byliśmy w domu. Tak, że mogliśmy się jeszcze wykąpać, zjeść coś, przywitać z córką i o 21.00 spotkać z ekipą na imprezie w lokalnej piwnej knajpie. Zgodnie stwierdziliśmy, że to było świetne uczczenie 23 rocznicy naszego ślubu. Drogi świetne w większości asfaltowe lub dobre szutry (niektóre średnie z odcinków 5 km mieliśmy powyżej 28km/h) trochę dróg leśnych. Trasa oczywiście bezproblemowo do przejechania bez użycia pociągu ale wtedy trzeba wstać wcześniej i dawać solidniej bo wychodzi około 170 km a tak około 120km. Pozdrowienia
  23. Mitek

    Kadencja na rowerze

    Cześć Michale, środowisko naturalne jest... naturalne. Jeżeli coś tam zasadzimy to już nie jest naturalne z założenia. Ale może to i lepiej. Zresztą, środowiska naturalne są taką rzadkością w skali globu, chyba że potraktujemy - co byłoby uprawnione - wszelkie przekształcenia środowiska dokonane przez człowieka jako naturalne. POzdrowienia
  24. Cześć A to już nie jego wina tylko głupoty służb. Pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...