-
Liczba zawartości
14 845 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
223
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć OK to jak już złapaliśmy dygresję to powiedz mi jakie znaczenie dla kogoś obcego ma Twoja czy też czyjakolwiek amatorska (bo jak słusznie stwierdziłeś o tym mówimy) opinia o jeździe na jakiejś narcie? Pozdrowienia
-
Cześć Czyli uważasz: 1. Jestem wyjątkowym durniem. 2. Znasz się i umiesz dobierać narty. Czy tak mam rozumieć przewrotność? Co do doboru: Ja nie roszczę sobie prawa do jedynej słusznej wiedzy na ten temat ale wiem, które obiegowe opinie są bzdurne i staram się to pokazywać. Poza tym tutaj ani w temacie o nartach nie było mowy o doborze narty dla kogoś tylko o tym, że parafrazując: chcę zacząć jeździć poza trasą najpierw muszę kupić sobie specjalne narty do jazdy poza trasą. Na Bartek przecież sam wiesz, ze jest to bzdura. Żeby pojechać poza trasę trzeba.... pojechać poza trasę. I tyle. Pozdrowienia
-
Skoro wiesz wszystko to po cholerę się pytasz?? Swoją drogą ja jeżdżę na nartach prawie 50 lat a ponad 25 lat czynnie szkoliłem i uważam, że wiem bardzo naprawdę niewiele a Ty zakładasz, że po 6-7 latach będziesz wiedział praktycznie wszystko. Jestem widać durniem wyjątkowym. Piszę to oczywiście przewrotnie. Nie masz pojęcia o długim skręcie niestety bo widzę filmy a Ty uważasz, że wiesz lepiej. Na tym polega błąd niestety. Chcesz dobrze jeździć na nartach - nabierz pokory. Radzę jak koledze a nie chcę Cię dołować. Ja zrozumiałem, mnie więcej na czym to polega gdy po jakimś kolejnym kursie dotarło do mnie, że umiem jeszcze mniej niż przed nim chociaż wydawało mi się, że bardzo wiele się nauczyłem. Kolejna sprawa to podejście do kwestii ćwiczenia i jazdy z instruktorem. Wielokrotnie miałem okazję prowadzić na stoku ludzi, którzy byli narciarsko technicznie bardzo poprawnie wyedukowani. Wiedzieli to czy tamto, ładnie pokazywali ewolucję i ćwiczenia ale... nie umieli jeździć. Uważam, ze zdecydowanie więcej w kwestii narciarskiej edukacji da Ci jazda z kimś dobrym przez dwa tygodnie po wszystkim niż katowanie ćwiczeń. Jazda czyli spotykacie się i jeździcie razem a nie Ty od niego się uczysz. Pozdrowienia
-
Cześć Trafiłem na ten temat bo szukałem jak jeździsz. Ten tekst powyżej świadczy o tym, ze NIC nie zrozumiałeś z poprzednich rad. Operujesz fachowych słownictwem, analizujesz śnieg pod kątem jego wilgotności, odsypów itd. Podajesz parametry nart i komentujesz swoją jazdę ogranymi i oczywistymi sformułowaniami. I znowu chcesz zacząć "ćwiczyć" (ćwiczyć a nie jeździć - chore!) i zaczynasz od myślenia o kupowaniu nart. Przestań być teoretykiem i ćwiczyć a zacznij po prostu jeździć. Nie ma mowy żebyś gdziekolwiek na jakiejkolwiek narcie czuł się lepiej na twardym i gładkim bo nie masz podstawowych umiejętności jazdy dłuższy skrętem niestety. Apeluję jeszcze raz: zrezygnuj z pozowania na bycie narciarzem a zacznij po prostu jeździć dla przyjemności. Pozdrowienia
-
Cześć Rozumiem, że te punkty dotyczą śniegu świeżego bo w śniegu zsiadłym, cięższym musisz pilnować lekkim odchyleniem aby dzioby nie zanurkowały. Pozdrowienia
-
Cześć Potrzebuję 15 minut żeby tam dojechać. Jakby co dawaj znać. Tel masz na priv. Pozdro
-
Cześć Jak będziesz gdzieś tak jechał w okolicy to daj znać. Chętnie bym poznał... Można sobie wsadzać szpilki na forum ale pojeździć razem też może być fajnie. Obiecuję, że zrobię wszystko żebyś nie musiał czekać. Pozdrowienia
-
Cześć No to mamy troszkę inną optykę. Dla mnie sytuacja na każdym!!! skrzyżowaniu drogowym jest oczywista. Niestety - i tu pełna zgoda - znakomita większość kierowców jest absolutnie zagubiona na jakimkolwiek skrzyżowaniu równorzędnym. To tragiczne niestety. Pewnie przekładają to na ruch rowerowy i jeżdżą bez żadnych zasad. Regułę prawej ręki zna znakomita większość dzieci bo zdają na karty rowerowe. Szkoda, że później zapominają. Co do jeżdżenia po lesie to znam te ścieżki i już po prostu nimi rzygam. Niestety rzadko zdarza mi się tam jeździć pętle bo zazwyczaj moim celem jest taki mały sklepik wiejski przy ulicy Sosnowej a obok są takie ławeczki... Raczej jeżdżę z domu bardziej na wschód w rejon Wesołej. Tam nie ma tak dużo rowerzystów a ścieżki też fajne aczkolwiek technicznie jestem drenem i się boje strasznie. No właśnie tego "karwingu" też nie znoszę. Sorry ale tak mam. Pozdrowienia
-
Cześć Nie no dałeś do pieca. Uśmiałem się naprawdę. Pozdrowienia
-
Generalnie idea jest prosta Panowie: Uderz w stół... Dla mnie jeżdżenie na czerwonym to jedno z bardziej karygodnych przestępstw rowerzystów. Ciekawe czy samochodem też tak relatywizujecie. Najgorsze jest to, że w innej sytuacji - np zajmowanie pasa wymaga się traktowania roweru jako pełnoprawny pojazd w ruchu - zresztą słusznie. Ale gdy chodzi o przejazd na czerwonym już nie... ciekawe? Ja mam prostą zasadę. Na rowerze w ruchu ulicznym, nie robię niczego czego bym nie zrobił samochodem. Jak widzę jestem idiotą... Pozdrowienia
-
Cześć Przepisy są dość klarowne i bardzo proste. Oczywiście elementy, o których wspomniałeś w drugiem zdaniu, są w jeździe niezbędne, zwłaszcza jak się ścigam z dziećmi na rowerkach ale dziwi mnie że potrzeba aż ponadprzeciętności, żeby je ogarnąć. Niestety nie jestem leśnikiem i ciężko mi znaleźć technicznego krętego singla (jak ja uwielbiam ten pretensjonalny slang) w drodze do pracy. Pozdrowienia
-
Cześć Biorąc pod uwagę, że tzw. przeciętny rowerzysta nie stoi na czerwonym a ja stoję to jestem ponad przeciętny z czego jestem dumny i żądam uznania tego faktu przez przeciętnych. Pozdrowienia
-
Cześć Dla mnie 40km/h to prędkość praktycznie nieosiągalna na płaskim a już z pewnością nie do utrzymania na dłuższym odcinku. Pozdrowienia
-
Cześć Jak łamiesz przepisy to Twój dramat. Ale jeżeli porównujesz jazdę na pewnym odcinku jezdnią bo po ścieżce jechać (jak piszesz ) się nie da z celowym przejeżdżaniem na czerwonym świetle to... brawo! Pozdro
-
Cześć Nie, mowa o średniej prędkości jazdy. Żeby jechać ze średnią tak jak piszesz to trzeba napadać 40km/h w jeździe. Sam wiesz. Pozdrowienia
-
Cześć Nie ma niebezpieczeństwa. Może rzeczywiście nie jest to na kole tylko po prostu denerwująco za kimś. Jak jesteśmy we dwójkę to jedno sobie jedzie z jednej a drugie z drugiej strony i.... masz rację to nie jest "na kole" w sensie kolarskim. Mój błąd. Co do prędkości to rzadko zdarza mi się ktoś kogo doganiam i jadę za nim równym tempem. Mnie w ciągu ostatniego miesiąca wyprzedziło dwóch gości na szosach ale był to efekt niesamowity: Wracałem od kumpla z imprezy w Grodzisku. Jechało się super przez jakieś lasy ścieżkami ale w pewnym momencie dojechałem gdzieś w okolicę Nadarzyna i wpadłem na asfalt równoległy do katowickiej. Jadę dość szybko oceniam, że około 35-37km/h z solidnym wiaterkiem aż tu nagle pojawia się jakiś taki denerwujący szum. Po sekundzie śmignęło obok mnie dwóch gości na szosach. Jeden drugiemu jechał "na kole". Na moje oko szli gdzieś koło 50km/h. Efekt fantastyczny! Pozdrowienia
-
To piramidalni idioci i do tego chamy. Pozdro
-
Cześć Żona umie jeździć na rowerze. A Ty widujesz na ścieżkach rowerowych dużo osób, która jeździ z prędkością 30km/h lub więcej? To gdzie Ty jeździsz??? 30 km/h to granica do której w Warszawie na rowerze dobija może 3-4% jeżdżących. Pozdrowienia
-
Cześć W tym roku widziałem już dwa poważne wypadki z udziałem rowerzystów. Oba identyczne - przejazd na czerwonym świetle. Naprawdę żal mi było jadących zgodnie z przepisami i wcale nie szybko kierowców, zwłaszcza drugiego bo koleś którego trafił nie dawał oznak życia. Zresztą to by wyjątkowo radykalny przypadek: gość jechał chodnikiem pomiędzy pieszymi (widziałem wszystko dokładnie bo jechałem równolegle po jezdni) po czym olał stojących na czerwonym ludzi, przejechał pomiędzy nimi wprost pod nadjeżdżający samochód. Abstrahując od braku szacunku dla przepisów i instynktu samozachowawczego to ludzie, którzy mnie osobiście robią z premedytacją złą opinię i są potencjalnymi drogowymi mordercami. Pozdrowienia
-
Cześć Tylko, że ja nie odbywam żadnych treningów. Doganianie innych mnie bawi. A już najfajniejsza jest zabawa wymyślona przez moją żonę: gdy ktoś bezczelnie przejeżdżą na czerwonym dogania go i jedzie mu na kole bez słowa. To w 100% ludzi głupi i napięci więc próbują uciec ale nie dają rady. Po prostu jeżdżę na rowerze bo mi to sprawia przyjemność. Jak przestanie - jebnę go w kąt. Nie ma żadnego planu. Mam straszną ochotę pojechać w takiej np. Wiśle ale zawsze są różne inne fajne rzeczy do roboty. Podobnie ostatnio znudziły mi się narty. Może w ogóle nie kupię karnetu tylko wezmę rower? Z drugiej strony lubię być na nartach z rodziną i znajomymi więc pewnie się jakoś przełamię. Pozdrowienia
-
Cześć Ja przestałem zwracać uwagę na cokolwiek po tym jak utopiłem nawigację na Rodomce trzy tygodnie temu. (Swoją drogą trzeba być absolutnie odkorowanym żeby coś takiego zrobić). Od tej pory interesuje mnie tylko, żeby nikt mnie nie wyprzedził na drodze. Taka zabawa. Pozdrowienia
-
Cześć Nawet nie wiedziałem, że są takie imprezy. Super sprawa, choć w kajakach najbardziej pasjonuje mnie co innego ale aż kusi spróbować. Rekord dzienny mam całkiem niezły 105 czy 106 km na Bugu w 11 godzin ale na ciężko! Tylko, że tam chyba nie można pić piwa na wodzie... Ten element może mnie dyskwalifikować. Przekaż koledze serdeczne pozdrowienia i wyrazy podziwu. Pozdrowienia
-
Cześć Ale takie, że po prostu płyniesz po jakiejś rzece. No powiedzmy taka Wisła 1200 na kajaku? Dopytuje bo pierwszy raz słyszę o takich zawodach. Pozdrowienia
-
Po co wymieniać narty? może lepiej nauczyć się jeździć...?
Mitek odpowiedział Jasiek. → na temat → Narciarstwo
Cześć Narta nie ma znaczenia. Pozdrowienia